Sekrety psychomanipulacji: eksperyment „Jan Paweł II” to największy eksperyment psychologiczny w historii

Sekrety psychomanipulacji: eksperyment „Jan Paweł II” to największy eksperyment psychologiczny w historii

Źródło grafiki - Peter Herl: https://www.facebook.com/pages/HERL-galeryjka-moich-obrazeczk%C3%B3w/200484623437083
Źródło grafiki – Peter Herl: https://www.facebook.com/pages/HERL-galeryjka-moich-obrazeczk%C3%B3w/200484623437083

Ten obrazoburczy w swej wymowie felieton chciałbym zacząć od tego, iż papież Polak – pan Karol Wojtyła, który w swojej korporacji przybrał imię „Jan Paweł II”, po prostu manipulował ludźmi. Tak, manipulował nie byle jak – bo robił to na ich emocjach!

Wszystkiego nauczył się w szkole aktorskiej. Zaś później prawdopodobnie korzystał z wiedzy, która została skonkretyzowana dopiero w latach 90-tych XX wieku pod postacią NLP i NLS. Warto dodać, że NLS, czyli specjalna technika hipnotyczna, jest wręcz techniką okultystyczną. Oficjalna nauka do dziś nie chce uznać tych technik, właśnie ze względu na ich skuteczność.

Pan Karol Wojtyła korzystał więc z technik psychomanipulacji, zanim stało się to modne. Zmanipulował Polaków do tego stopnia, że dziś jakikolwiek racjonalny sprzeciw wobec jego osoby może skończyć się nawet pobiciem. Karol Wojtyła jest dziś uosobieniem biblijnego złotego cielca, o którego Mojżesz w przypływie furii roztrzaskał tablice z 10 przykazaniami. Krytyka zabroniona, bo tak, i tylko spróbuj się sprzeciwić, człowiecze!

Jedną z technik psychomanipulacji, jakie stosował pan Karol Wojtyła, było mówienie o swych emocjach w specyficzny sposób. Jaki? Mówił on o tym, co odczuwa w czasie teraźniejszym – Tu i Teraz. Nie mówił: „cieszyłem się bardzo jak wylatywałem z Rzymu do Was”. Mówił raczej: „ogarnia mnie TERAZ wielka radość, że mogę być z Wami”. Wtedy taki komunikat z niewyjaśnionych jak dotąd powodów, trafia prosto „do serca” człowieka, do najgłębszych pokładów jego podświadomości.

Mówienie o emocjach w trybie teraźniejszym – Tu i Teraz – to jedno z fundamentalnych praw nowoczesnej, choć podziemnej psychologii. Tego typu sztuczek psychomanipulacyjnych jakie stosował pan Karol Wojtyła, było więcej, ale nie będę ich tutaj wszystkich opisywał. W grę wchodziły m.in. specyficzne stopniowanie poziomu i tembru głosu, specyficzne pauzy pomiędzy odpowiednimi słowami, ich akcentowanie.. Włączcie sobie choćby jego przemowę gdy mówił do mających (jeszcze..) chleb, dom i odzienie robotników: „niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze Ziemi, tej Ziemi”.

Popatrzmy bowiem na to logicznie. Gdy zapyta się przeciętnego Polaka z czym kojarzy mu się pan Karol Wojtyła, to odpowie: „kremówki”, „Solidarność”, „obalił komunę”, „wielki człowiek”, „miłość” i inne tego typu slogany. Zróbcie eksperyment i popytajcie co bardziej wierzących znajomych. Zauważycie jedną ważną rzecz – praktycznie jedyne skojarzenia to EMOCJE. Człowiek ten wygenerował odpowiednio potężny ładunek emocjonalny w Polakach. Można śmiało powiedzieć, że to był jeden z większych eksperymentów socjotechnicznych i psychologicznych w historii, mających w założeniu przywiązać dużą część ludzkości do katolicyzmu. Oczywiście, przywiązać na smyczy pozytywnych emocji.

To udało się tylko po części, a świat się zmienia. Poza kilkoma nielicznymi momentami, gdy pan Karol Wojtyła wypowiadał fragmenty „Prawdy Uniwersalnej”, będącej ponad ideologiami i religiami, jego nauki to kompletnie nieżyciowe bzdury. Bzdury tak nieżyciowe, że aż tragiczne i zbrodnicze w swym wymiarze – np prezerwatywy i związany z tym wzrost zachorowań na HIV / AIDS w Afryce. Nie mówiąc już o tym, jak tuszował on skandale pedofilskie w kościele, i to na ogromną, wręcz globalną skalę.

Ludzie jego nauk po prostu nie przestrzegają. I to nie chodzi mi tylko o nieprzestrzeganie przykazań miłości, szacunku, ze zwykłej ludzkiej zawiści, chamstwa, hipokryzji. Chodzi np o nauki związane z relacjami damsko-męskimi, małżeństwem, czystością przedmałżeńską, antykoncepcją, itp. Ludzie tego nie kupują. Do kościoła co niedziela chodzi mniej niż 40% Polaków, a dla większości ludzi poniżej 40 roku życia kościół mógłby nie istnieć. Ale wciąż to się toczy siłą rozpędu, bo jeszcze to stare pokolenie się tego domaga, i gna roczniki młodsze do kościelnej ławy. Ale gdy odejdzie to stare pokolenie – odejdzie i kościół.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym poznać tę prawdę.

 


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

17 myśli w temacie “Sekrety psychomanipulacji: eksperyment „Jan Paweł II” to największy eksperyment psychologiczny w historii

  1. Po tym fakcie jakie glupoty wy opisujecie na papieza nie uwierze , juz Jarkowi , po prostu nie ufam ani nie wierze ci w cokolwiek piszesz, ani nie sadze aby ktos z Polakow byl takim idiota aby slepo isc za toba.

    Polubienie

  2. Kiedyś, dawno temu, pewien mój kolega po wysłuchaniu słów JPII powiedział: „to były niebezpieczne słowa bo prawie bym pomyślał, że są one natchnione duchem świętym” – kolega należał do jednego z nielicznych odłamów chrześcijańskich wysoko ceniących sobie mistycyzm nauk Jezusa.
    Wtedy nie rozumiałem o co chodzi w tamtej wypowiedzi, ale zapamiętałem ją.

    Polubienie

    1. Hahaha a Ty jak myślisz? Czy Twój kolega miał rację? On? Przejrzał nikczemne knuwania tego.. Hmm.. aktora? Chłopak z jakiegoś tam odłamu przeciwko całemu światu. Ba. Wszechświatu! Bo jak wszechświat mógł pozwolić żeby taka wsza się rozpanoszyła? A on to w ogóle wierzy w jednego, mądrego Boga czy w siebie? Hmm?

      Polubienie

  3. Wyjście z Matrixa boli, no mnie bolało i to kilka razy kiedy ruszałem najważniejsze sprawy swojego istnienia, dziedziny od dzieciństwa indoktrynowane.
    Czy jestem w tej chwili mądrzejszy, lepszy, zdrowszy – nie wiem. Wiem jedno tam w środku prawda kiełkowała i przebijała się i ten stan bolał do momentu wyklucia się. Dziś jestem gotowy by umrzeć, nie nie chcę umierać – to raczej jakiś stan gotowości, nie dla idei, nie dla boga, nie dla honoru i nie dla ojczyzny, tak po prostu z siebie. To stan wolności.

    Polubienie

  4. Wymyśliłem sobie, że nowe religie dla niewolników wymyślają co 6-4-1000 lat, żeby sie mieli o co zabijać jak ich sie za dużo namnoży, włąsnie nam sie ten stary KK zmienia w coś innego chyba każdy widzi.

    Polubienie

    1. Według co poważniejszych ruchów religijnych to takie akcje dzieją się jakoś co 500-1000 lat 😉
      4 tys. temu Abraham, 1 tys p.n.e. Zaratusztra, 2500 lat temu Siddhartha Gotama, 2 tys. lat temu Jezus, 1500 lat temu Mahomet. Oczywiście moje daty są równie umowne co te ze źródeł historycznych, ale przy kilku setkach kto by liczył te kilka czy -dziesiąt lat 😀

      Polubienie

  5. Oni wszyscy grają księża znaczy, im lepiej tym więcej łowiecek, zresztą im tam do seminarium posyłali najlepszych profesorów aktorstwa, zauważyłem to już jako dzieciak, bo to przemówienia partyjne na rózne uroczystości były identyczne w zasadzie, z identyczną intonacją, a może i ten sam jakiś tam literat im to pisał.

    Polubienie

    1. Podejrzewam, Mironiku, że gdyby z wszystkich religii, porównywanych do pni drzew, zdjąć narosłe przez wieki mursz, korę, zewnętrzne łyko, zobaczylibyśmy czysty, prawie wszędzie jednakowy rdzeń. Dobrze by było część swoich sił witalnych przeznaczyć na przyjrzenie się temu rdzeniowi, wszak na docieranie do niego z siekierą we wszystkich drzewach nie starczy nam sił ani życia.
      Chociaż … , czy ja wiem … Zawsze przecież można z siekierą w ręku usiąść na pustyni. Tam się z pewnością odpocznie …
      Pozdrawiam.

      Polubienie

  6. Starą, jak świat [ludzi myślących i tych, którzy uważają, że myślą] prawdą jest fakt, że granie na uczuciach i emocjach wywołuje najbardziej zagorzałą dyskusję, która przybiera czasami znamiona walki. Co powodują tego typu ,,niedokończone celowo” artykuły? Są zaczynem werbwalki utrzymywanej na poziomie bajora – areny, na której dziki instynkt bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Nagle, jak spod ziemi wyrastają zwolennicy kija włożonego w mrowisko i ich przeciwnicy.
    – KK to skostniałe badziewie współczesnych czasów! – wrzeszczą jedni. – Przestaliśmy wierzyć w krwiożerczego, bezdusznego BOGA i bardzo dobrze się z tym czujemy!
    – Nie grzesz, bluźnierco, bo cię BÓG pokara! – wrzeszczą drudzy. – Przyjdzie na ciebie dzień sądu! Nawróć się póki czas! Tylko w KK możesz modlić się i błagać o zbawienie!
    Nieprzypadkowo ,,wytłuściłam” słowo BÓG. Dlaczego? Zaraz to wyjaśnię.
    Zwolennicy i opozycja mają wspólny mianownik. Nieświadomie tworzą ,,wspólnotę dyskusyjną”, albo jak kto woli ring bokserski, na którym, moim zdaniem, ślepa wiara okłada się z nie mniej ślepą niewiarą. Zarówno czciciele jakiejś opcji wyznaniowej jak i jej opozycjoniści nie utożsamiają się z istotnymi dla siebie, wyższymi ideałami. Kłócą się o samą instytucję, miotając jej zaletami lub wadami. Używają słowa BÓG, zapominając w zacietrzewieniu, że żrą się o religię, której kształt stworzył i wypracował człowiek na własną modłę, zamieniając często miłość i dobro na strach i zniewolenie.
    Ciekawe, kto organizuje mecze bokserskie i ile wygrywa kasy z zakładów? Po zejściu z ringu prawdziwi zawodnicy nie żywią do siebie urazy. Ale w społeczeństwie …
    Komu zależy na tworzeniu podziałów, nie dając nic w zamian? Może temu trzeciemu, wszak stare porzekadło mówi, że, gdzie dwóch się bije … ?
    A może to BÓG organizuje zawody bokserskie, wystawy religijne …?
    Przecież, gdy siedząc w piaskownicy dostanę w łeb wiaderkiem, nie będę winić tego, który mnie walnął, tylko Chińczyków za wyprodukowanie tego wiaderka!

    Polubienie

      1. No, dobra, zgadzam się, zwłaszcza, że wena nigdy nie da się nazwać imieniem psa i uwiązać na smyczy. I to jest chyba jedna z największych – jeśli nie jedyna – sprawiedliwość tego świata.
        Wyobrażasz sobie wszystkich jako geniuszy, leżących na chmurkach z piórkiem [nie powiem gdzie] i pracujących na pełnym etacie? Sami wenowcy! Nie byłoby nikogo, kto miałby czytać, oglądać i słuchać ich dzieł.
        Jasna cholera! To dopiero byłby wku ……. ący bodziec do dalszego tworzenia!!!

        Polubienie

  7. Po co Panu Bogu to że ludzie chodzą do kościoła? Czy człowiek może dać cokolwiek Panu Bogu skoro On ma wszystko? Ludzie chodzący do kościołów służą tam innym ludziom, nie Bogu. Pan Bóg nie mieszka w świątyniach i nie wymaga od nas wykonywania idiotycznych czynności czy należenia do jakichś organizacji religijnych. On tylko chce żebyśmy w Niego bezpośrednio wierzyli, uznawali Jego Autorytet i żyli uczciwie.

    Polubienie

    1. Święte słowa [ nie przychodzi mi na myśl inne określenie]. Kościół to nie instytucja. To ludzie go tworzący. Tak mówił Jezus z Nazaretu. Uznał ludzi na Ziemi za wartych pracy nad nimi, aby ich udziałem stały się osiągi wyższe niż instynkty braci mniejszych, czyli zwierząt. Używał słownictwa zrozumiałego na owe czasy, a więc owce, pasterze, trzoda, baranki. Jeśli po dwóch tysiącach lat słyszę to samo nazewnictwo, to z pełnym szacunkiem do wszystkich i wszystkiego nie zgadzam się być owieczką w trzódce i nie życzę sobie, aby najwspanialszego faceta, obok innych proroków, jakim jawi mi się Jezus nazywano barankiem.
      Pewien ksiądz powiedział, że śmierci boją się najbardziej właśnie księża. Zapytany, dlaczego tak sądzi, odpowiedział: Księża, jako duszpasterze nie zawsze wiodą swoje ślepo wierzące owieczki na właściwe pastwisko. Już nie chodzi o pasterza, ale o tysiące ludzi …

      Polubienie

  8. Cyt.: „Ale gdy odejdzie to stare pokolenie – odejdzie i kościół.” Nie, nie odejdzie. Wróci z nową siłą. Ten proces już się zaczął. Zaczął się w momencie silnej nagonki na KK i księży a także spłycanie religijności.

    Polubienie

  9. Jarku, czytałeś książkę Piotra Tymochowicza pt. „Biblia skuteczności”? Polecam ogólnie, tam też jest wątek komunikatu otwartego/manipulacji i szkoły aktorskiej JP2…

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.