Mitologia kapitalizmu, oszustwo ideologii „wolnego rynku”

Mitologia kapitalizmu, oszustwo ideologii „wolnego rynku”

upadek cywilizacji

Kapitalizm, „wolny rynek” – jeden z najbardziej dehumanizujących i psychopatycznych systemów, został opisany w poniższym artykule, przetłumaczonym przez blogera Ex ignorant’a. Po lekturze tego artykułu powstaje fundamentalne pytanie. To z ludzkiej „złej” natury powstał kapitalizm, czy na odwrót – to zły kapitalizm zniszczył dawną ludzką naturę? Ja dotąd uważałem, że „rdzeń” tkwi nie w kapitalizmie, nie w polityce, nie w szemranych dilach załatwianych w tajemnicy, ale w naturze ziemskiego stworzenia – która jest naturą złą do szpiku kości. Matka natura, ludzie, zwierzęta, i co za tym idzie, tworzone przez nich systemy – mają złą naturę. Oczywiście złą w znaczeniu moralności człowieka XXI wieku, moralności, która ledwie funkcjonuje, i najczęściej jest tylko na pokaz.

Matka natura nie patrzy przez pryzmat moralności, zasad, wrażliwości, empatii, szczęścia – bo takich pojęć nie zna, nie wykształciła ich. Wykształciły je w raczkującej formie, nasze umysły, i od razu te pojęcia zniekształciły. I tak – moralność kojarzy się nam ze społecznie celebrowanym systemem nakazów i zakazów wokół przysłowiowej „dupy Maryni”. Szczęście kojarzy się nam ze stanem hormonalnego odurzenia – alkoholem, narkotykiem, seksem, zakochaniem, sportem itp. To co przedstawia ten artykuł, to jeden z dylematów (oczywiście nierozwiązywalnych, jak większość tutaj) typu: co było pierwsze – jajko czy kura.

Poza tym – artykuł do którego linkuję poniżej, porusza problem którego praktycznie nikt nie zauważa – BRAK ALTERNATYW. Możesz sobie wybrać – lewica, prawica, liberalizm itp. Podobnie możesz dokonać wyboru w kwestii religii – katolicyzm, judaizm, islam, ateizm. Tak samo możesz sobie wybrać model samochodu, telefonu, możesz wybrać jaki alkohol będziesz pić. Ale te wybory są mocno ograniczone. Możesz wybrać sobie w którą odmóżdżającą ideologię / religię będziesz wierzyć, jednocześnie wyklinając na przeciwników. Możesz sobie wybrać jakiego rodzaju błyskotki made in China sobie kupisz. Dobrze, ale co dalej?

Gdzie alternatywa dla systemów: ekonomicznego (mamy dostępny tylko kapitalizm, gdzie liczy się tylko coraz większy i większy zysk), medycznego (brak zgody na podawanie sobie lub dziecku produktów koncernów farmaceutycznych skutkuje sankcjami prawnymi). Gdzie alternatywa dla systemu matrymonialnego (obecnie mamy dostępny wyłącznie monogamiczny patriarchat naznaczony ideologią romantyzmu). Gdzie alternatywa dla całego szeregu systemów społecznych – obecnie jedyna akceptowalna forma realizacji w społeczeństwie to studia i wyszalenie się – kariera – małżeństwo – rodzina.

Co jeszcze warto zwrócić uwagę na poniższym artykule? Kapitalizm implikuje istnienie szeregu innych, destrukcyjnych programów, systemów. Takich jak dehumanizujący istotę człowieczeństwa materializm (zwany np: ateizmem, racjonalizmem, sceptycyzmem, „wiarą w naukę”, atomizmem itp). Takich jak dążenie do coraz większego posiadania i coraz większego władania. Ciekawym jest swoisty paradoks naszej cywilizacji. Otóż powszechnie (np w rozmowach, opowiadanych dowcipach, na FB, portalach z memami, YT) żartujemy z absurdów, irracjonalności i permanentnej schizofrenii, która jak rak toczy naszą cywilizację.

Jednak obowiązujące powszechnie tabu surowo zabrania zagłębiać się bardziej, zabrania dociekać przyczyn tak koszmarnej społecznej paranoi. Z którą spotykamy się na każdym kroku. Działa to na zasadzie, że gdy występujący w TV czy na arenie w Sopocie kabareciarz wykrzyczy, że polityka, ekonomia, cywilizacja to kupa gówna, to wszyscy będą mu bić brawo i w głębi ducha przyznają rację. Ale takie same słowa będą niedopuszczalne w ustach polityka, naukowca, eksperta, lekarza, czy dowolnego innego człowieka.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

„Traktuj Ziemię dobrze. Nie odziedziczyliśmy jej po naszych przodkach. Pożyczyliśmy ją od naszych dzieci.”

„Ludzkość nie utkała sieci życia. Jesteśmy zaledwie jej pojedynczą nicią. Cokolwiek wyrządzamy tej sieci, wyrządzamy to sobie. Wszystko jest ze sobą splecione. Wszystko ze sobą się łączy.”

Cytuję: „Marks twierdził, że „witalność społeczeństw pierwotnych była nieporównywalnie większa od tej, która cechuje nowoczesne społeczeństwa kapitalistyczne.” Argument ten został od tamtej pory potwierdzony przez liczne badania. Zestawiono je starannie w haśle z prestiżowej Encyklopedii łowców i zbieraczy (wydanej przez) Cambridge. Czytamy w nim: „Łowiectwo połączone ze zbieractwem było pierwszą i najbardziej udaną adaptacją ludzkości zajmującą co najmniej 90 procent ludzkiej historii. Jeszcze 12.000 lat temu wszyscy ludzie żyli w ten sposób.”

Ironią nowoczesnego życia jest to, że mimo spektakularnego przyrostu materialnej obfitości i wieków technologicznego postępu, łowcy-zbieracze, ludzie żyjący praktycznie bez dóbr materialnych, prowadzili egzystencję pod wieloma względami równie satysfakcjonującą jak życie na przemysłowej Północy. Wiele społeczeństw łowiecko-zbierackich cieszyło się dostatkiem mierzonym posiadaniem wszystkiego, co było niezbędne. Na przykład etnograficzne opisy Ju/’hoansi z Afryki Południowej pokazują, że członkowie tego społeczeństwa mieli zapewnioną odpowiednią dietę, dostęp do środków utrzymania i mnóstwo wolnego czasu (Lee 1993). Swój wolny czas spędzali jedząc, pijąc, bawiąc się i pielęgnując relacje towarzyskie – słowem robiąc to, co kojarzone jest z dobrobytem. Wiele społeczeństw łowiecko-zbierackich cieszyło się znaczną wolnością osobistą. W społecznościach !Kung i Hadza z Tanzanii przywódcy nie istnieli w ogóle lub pojawiali się tymczasowo, a ich zwierzchnictwo było bardzo mocno ograniczone. Wspólnoty te nie posiadały klas społecznych i dyskryminacji ze względu na płeć. Ich sposoby życia i zbiorowego podejmowania decyzji pozwoliły im przetrwać i rozwijać się w równowadze ze środowiskiem przez dziesiątki tysięcy lat, bez niszczenia zasobów, które stanowiły fundament ich gospodarek.

Im więcej dowiadujemy się o łowcach-zbieraczach, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że kulturowe przekonania otaczające nowoczesny kapitalizm rynkowy nie odzwierciedlają uniwersalnej „natury ludzkiej.” Założenia dotyczące ludzkich zachowań, które członkowie społeczeństw rynkowych uznają za powszechne – człowiek z natury jest konkurencyjny i zachłanny, a rozwarstwienie społeczne jest czymś naturalnym – nie znajdują swojego odbicia w licznych wspólnotach łowiecko-zbierackich. Dominująca w industrialnym świecie szkoła neoklasycznej teorii ekonomicznej poczytuje te cechy za niezbędne dla gospodarczego postępu i zamożności. Prawdą jest, że społeczności łowiecko-zbierackie demonstrują szeroką gamę wzorów kulturowych; niektóre są mniej egalitarne, a inne mniej „zamożne” zgodnie z definicją Sahlinsa (1972). Jednakże samo istnienie społeczeństw żyjących zadowalająco – a nawet szczęśliwie – bez przemysłu, bez rolnictwa, zaledwie z kilkoma dobrami materialnymi rzuca wyzwanie koncepcji ludzkiej natury, której kurczowo trzyma się gros ekonomistów.

Mitologia rynku

W większości podręczników ekonomia definiowana jest jako „studium alokacji ograniczonych zasobów między alternatywne zastosowania.” Utrzymuje się, iż ludzie mają nieograniczone potrzeby i ograniczone środki, aby je zaspokoić, zatem nieuniknionym rezultatem są niedobory. Nie możemy mieć wszystkiego, czego chcemy, a więc musimy wybrać to, co będziemy posiadać. Każdy akt konsumpcji jest równoczesnym aktem odmowy. Im więcej konsumujemy, tym więcej nam się odbiera. W tym ponurym stanie rzeczy naszym zadaniem – jako istot ekonomicznych – jest spożytkowanie ograniczonych dochodów osobistych w taki sposób, aby uzyskać największe zadowolenie z nielicznych rzeczy, które jesteśmy w stanie zakupić.

Te kulturowe przekonania podtrzymujące przemysłowy kapitalizm służą uzasadnianiu osobliwej relacji, która rozwinęła się niedawno wśród ludzi, jak również między ludźmi i resztą świata. Najważniejszym pojęciem tego systemu wierzeń jest „człowiek ekonomiczny” – z natury zachłanny, konkurencyjny, racjonalny, wyrachowany i nieustannie szukający sposobów na poprawę materialnego dobrobytu. Dzisiaj ludzie z przemysłowej Północy nie identyfikują idei „człowieka ekonomicznego” jako wierzenia, przeciwnie – widzą w nim uniwersalny fakt, ponieważ trafnie opisuje niemal każdego z nas. Od najmłodszych lat racjonujemy nasz czas, aby poddać się szkoleniu, które jest niezbędne do uzyskania dochodu; starannie alokujemy ten dochód pośród przyprawiającej o zawrót głowy różnorodności towarów i usług dostępnych na rynku. Możemy żartować na temat irracjonalności naszego gatunku, ale w głębi wszyscy wierzymy, iż w decyzjach osobistych jesteśmy względnie racjonalni i konsekwentni. Wierzymy, że pożądanie coraz większej ilości rzeczy jest naturalnym atrybutem człowieka. Jednostkę cenimy wyżej niż społeczeństwo. Konkurencja i ekspansja, a nie współpraca i stabilność, opisują zasady, według których funkcjonuje nasz gospodarczy świat. Wszyscy jesteśmy obecnie „osobami ekonomicznymi.” Mamy ograniczone zasoby (dochody) oraz bardzo długą listę produktów, które chcielibyśmy nabyć.

Neoklasyczna teoria ekonomiczna to więcej niż zbiór wierzeń na temat ludzkiej natury. Jest to także ideologia uzasadniająca istniejącą organizację gospodarczą, eksploatację zasobów i dystrybucję bogactwa (Gowdy i O’Hara 1995). System ten postrzega podziały klasowe jako nieuniknione, a przyrodę jako kolekcję „zasobów naturalnych” wykorzystywanych do napędzania motoru wzrostu gospodarczego i postępu technologicznego. Nierówność podziału towarów w gospodarce kapitalistycznej uzasadniana jest zgodnie z „teorią produkcyjności krańcowej.” Pracownicy wynagradzani są w zależności od ich wkładu w całkowitą produkcję gospodarczą. Na przykład jeśli firma zatrudnia jednego pracownika i wartość jej produkcji wzrasta o 100 dolarów dziennie (z uwzględnieniem zysku ekonomicznego), wynagrodzenie dzienne tego pracownika powinno wynieść 100 dolarów. Ci, którzy dodają więcej do całkowitego produktu gospodarczego społeczeństwa powinni uzyskać większy udział niż ci, którzy dodają mniej. Ekonomiści twierdzą ponadto, iż konkurencja gwarantuje rezultat, w którym płace odpowiadają wartości krańcowego produktu pracy. Ideologiczne implikacje teorii produkcyjności krańcowej są takie, że w gospodarce konkurencyjnej wszyscy pracownicy otrzymują zapłatę, na jaką zasłużyli.

W neoklasycznej, ekonomicznej teorii wymiany rynkowej nie brane są pod uwagę okoliczności historyczne i społeczne, które umożliwiają jednej osobie produkować więcej niż innej osobie. Przykładowo, odziedziczony majątek zapewnia komuś dostęp do większej ilości kapitału, zatem jej/jego produkt krańcowy będzie zazwyczaj wyższy niż osoby urodzonej w mniej uprzywilejowanych warunkach. Ogólnie rzecz biorąc, osoba z wykształceniem – zawdzięczająca je zazwyczaj sytuacji rodzinnej – będzie miała wyższy produkt krańcowy i tym samym wyższe dochody niż osoba mniej wykształcona. Teoria neoklasyczna postrzega ludzi jako oddzielnych konsumentów i oddzielnych producentów towarów rynkowych, konkurujących ze sobą o ograniczone zasoby. Wartość jednostki jest w dużej mierze funkcją sukcesu gospodarczego – gromadzenia (i konsumowania) większej ilości bogactwa niż sąsiad.

Obraz ludzkiej natury wbudowany w neoklasyczną teorię ekonomii jest anomalią wśród kultur człowieczych. W rzeczywistości podstawowa zasada organizacyjna naszej gospodarki rynkowej – mówiąca, że ludzi motywuje chciwość i obietnica, że więcej jest zawsze lepsze niż mniej – stanowi tylko jeden ze sposobów podejścia do ekonomicznego problemu utrzymania. Wiele kultur wykształciło bardzo różne sposoby organizowania produkcji i dystrybucji. Na przykład Hadza mają wyrafinowane zasady, które gwarantują równy podział mięsa. Gromadzenie, a nawet uzyskanie większej porcji jest społecznie nieakceptowane. Poza posiadaniem przedmiotów osobistych, takich jak narzędzia, broń, czy fajki, każdy przejaw gromadzenia dóbr spotyka się z sankcjami. Ponadto przy ciągłej mobilności łowców-zbieraczy dobytek osobisty jest uciążliwy. Według Woodburna (1982) wśród przedstawicieli !Kung i Hadza nie do pomyślenia byłoby gromadzenie żywności, gdyby ktoś inny doświadczał w tym samym czasie głodu. Łowca-zbieracz reprezentuje „człowieka nieekonomicznego” (Sahlins 1972:13).

Łowcy-zbieracze dają nam szansę wejrzenia w ludzką naturę w zupełnie innej postaci, zanim zdążyły nią pokierować relacje rynkowe i współczesne idee indywidualizmu. W obecnej architekturze gospodarki przemysłowej występują skonstruowane społecznie granice współpracy, redukcji konsumpcji i egzystowania w sposób zrównoważony; lecz wiedza o tym, że granice te nie istniały na przestrzeni niemalże całej historii ludzkości nie pozwala stwierdzić, iż są one czymś „naturalnym.” Historia społeczeństw zbieracko-łowieckich – a zwłaszcza ich sukces – dowodzi, że jest wiele bardzo udanych sposobów organizowania produkcji i dystrybucji, które nie wymagają pośrednictwa rynków konkurencyjnych.

Łowcy-zbieracze jako wyzwanie dla ekonomicznej ortodoksji

Oto najważniejsze wyzwania dla ekonomicznej ortodoksji, które pochodzą z opisów życia społeczeństw łowiecko-zbierackich: (1) ekonomiczne pojęcie niedoborów jest konstruktem społecznym, a nie inherentną własnością ludzkiej egzystencji, (2) rozdzielność pracy i życia społecznego niekoniecznie stanowi cechę produkcji gospodarczej, (3) łączenie indywidualnego dobrobytu z indywidualną produkcją niekoniecznie stanowi cechę organizacji gospodarczej, (4) egoizm i zachłanność są aspektami ludzkiej natury, ale niekoniecznie dominują, (5) nierówność oparta na podziale klas i płci niekoniecznie jest cechą ludzkiego społeczeństwa.

Niedobory

Pojęcie niedostatku jest w dużej mierze konstruktem społecznym, nie zaś konieczną cechą ludzkiej egzystencji i ludzkiej natury. Łowcy-zbieracze mogą być uznawani za zamożnych, ponieważ osiągają równowagę między środkami i celami, ponieważ posiadają wszystko, czego potrzebują i nie zabiegają o więcej. Zapytany, dlaczego nie posadził roślin, mężczyzna z ludu !Kung odpowiedział: „Po co mamy je sadzić, gdy na świecie jest tak wiele orzechów mongongo?” (Lee 1968:33). Według pieśni Ju/’hoansi „inni pracują, aby przeżyć – to ich problem!” (Lee 1993: 39). Łowcy-zbieracze mają niewiele dóbr materialnych, ale dużo wolnego czasu i zapewne bogatsze życie towarzyskie niż „majętna,” uprzemysłowiona Północ. W przeciwieństwie do wielu gospodarek łowców-zbieraczy nowoczesny system przemysłowy generuje niedobory poprzez tworzenie nieograniczonych pragnień. Konsumenci są uzależnieni od ciągłego przepływu dóbr konsumpcyjnych i stale towarzyszy im uczucie niedostatku, bowiem ich uzależnienie nie może zostać zaspokojone. W słowach Sahlinów (1972:4) „konsumpcja jest podwójną tragedią: to, co zaczyna się niedowartościowaniem zakończy się niedostatkiem.” Nowoczesne, ogólnoświatowe uzależnienie od bogactwa materialnego zagraża naszemu zdrowiu psychicznemu, a także biologicznym i geofizycznym fundamentom naszego systemu gospodarczego.

Działalność produktywna

Drugi fakt z życia łowców-zbieraczy ujawnia, iż ich praca ma charakter społeczny i opiera się na współdziałaniu. Dysponujący najprostszą technologią łowcy-zbieracze „natychmiastowej wzajemności” (Barnard i Woodburn 1988, Testart 1982, Woodburn 1982), tacy jak Hadza i !Kung, zazwyczaj poświęcają tylko trzy lub cztery godziny dziennie na to, co nazwalibyśmy zajęciami ekonomicznymi. Czynności te obejmują polowanie na liczne gatunki zwierząt oraz zbieranie szerokiej gamy materiału roślinnego. Udana produkcja zależy od szczegółowej wiedzy o właściwościach, a także historii życia gatunków roślin i zwierząt warunkujących przetrwanie, a nie od wyposażenia kapitałowego/środków trwałych. Polowanie i zbieractwo zintegrowane są z rytuałami, socjalizacją i ekspresją artystyczną. Idea, iż zarabianie na życie to harówka, której jedynym celem jest umożliwienie nam prowadzenia „prawdziwego” życia nie występuje w kulturach łowiecko-zbierackich.

Dystrybucja

Trzeci fakt dotyczący gospodarek łowiecko-zbierackich również pozostaje w opozycji do pojęcia „człowieka ekonomicznego” – kluczowego dla nowoczesnej teorii ekonomicznej: nie istnieje żaden konieczny związek między indywidualną produkcją i indywidualną dystrybucją. Ekonomiści twierdzą, że akt dzielenia się ma ekonomicznie racjonalną podstawę (Frank 1994). Osoba, z którą dzielisz się dzisiaj zdobytym przez siebie posiłkiem może nakarmić cię jutro, kiedy nie dopisze ci szczęście lub zawiodą twoje umiejętności. Z tego punktu widzenia dzielenie się jest pewnego rodzaju polisą ubezpieczeniową, która racjonalnie rozkłada ryzyko braku pożywienia. Dzielenie się w kulturach łowiecko-zbierackich ma jednak nieporównanie głębsze znaczenie. W wielu z nich nie ma powiązania między tym, kto produkuje i kto otrzymuje gospodarczy produkt. Na przykład według Woodburna (1982) niektórzy członkowie ludu Hadza nie wykonują żadnej pracy praktycznie przez całe swoje życie. Wielu mężczyzn prowadzi grę przy użyciu grotów włóczni i niechętnie poluje z obawy przed uszkodzeniem tych „żetonów,” mimo to ludzie ci otrzymują pełny przydział upolowanej zwierzyny. Chociaż „pasożytowanie” zawsze stanowi potencjalny problem we wszystkich kulturach, pogarda dla osób, które nie są zaangażowane w produktywne działania jest uczuciem ewidentnie podyktowanym specyfiką danej kultury.

Dystrybucja mięsa wśród współplemieńców Ju/’hoansi jest poważnym wydarzeniem społecznym. Musi być zapewniona wielka dbałość, aby przeprowadzono ją bardzo dokładnie. Lee (1993:50) pisze: „Dystrybucja odbywa się z niesłychaną starannością, zgodnie ze zbiorem zasad; porcje szykuje się układając i przekładając je nawet przez godzinę, ażeby każdy odbiorca otrzymał właściwą ilość. Udane dystrybucje wspominane są mile przez kilka tygodni, natomiast dystrybucje nieudane mogą być przyczyną zaciekłych sporów między bliskimi krewnymi.” Z kolei system rynkowy opierając dystrybucję na oddzielnej produktywności każdej osoby, wzbrania społecznego charakteru produkcji i jednocześnie powoduje fragmentację więzi społecznych, które pomagają w spajaniu innych społeczeństw.

Własność i kapitał

Relacje pierwszych europejskich odkrywców i antropologów wskazują, że praktyka dzielenia się oraz ignorowanie własności dóbr osobistych są cechami wspólnymi łowców-zbieraczy. W szeregach Hadza brak prywatnej własności odnosi się zarówno do rzeczy, jak i zasobów (Woodburn 1968). Próby scharakteryzowania stosunku niektórych łowców-zbieraczy do ziemi jako „własności” są raczej przykładem narzucania zachodniej koncepcji wspólnotom, które mają bardzo odmienne poglądy na temat relacji między ludźmi, a także między ludźmi a przyrodą. Riches (1995) argumentuje, że termin „własność” powinien być stosowany jedynie w przypadkach, w których zaobserwowano, iż ludzie odmawiają innym prawa do korzystania z określonych zasobów. Samo zapytanie o pozwolenie może być jedynie społeczną konwencją wyrażającą przyjazny zamiar i nie musi wskazywać na „prawną” kontrolę nad zasobem.

Swoje codzienne wyżywienie wielu łowców-zbieraczy „natychmiastowej wzajemności” pozyskuje polegając wyłącznie na swoich ciałach i inteligencji. Mobilność jest najważniejsza, a kapitał fizyczny z konieczności rudymentarny. Kapitał w świecie łowcy-zbieracza nie jest przedmiotem fizycznym poddającym się manipulacji i kontroli, lecz wiedzą, która jest wspólna i dostępna dla wszystkich (dyskusja Veblena 1907). Dzięki tej wiedzy łowcy-zbieracze są w stanie szybko skonstruować swoją materialną kulturę. Turnbull (1965:19) pisze o Pigmejach z Afryki Środkowej: „Materiały do wykonania schronienia, ubrań i wszystkich innych niezbędnych przedmiotów kultury materialnej są zawsze w zasięgu ręki.” W przeciwieństwie do wyprodukowanego kapitału społeczeństwa przemysłowego zapasem kapitałowym łowców-zbieraczy jest przekazywana dobrowolnie wiedza, której na można kontrolować dla indywidualnej korzyści. Ponadto brak zainteresowania zabieganiem o dobra materialne daje łowcom-zbieraczom swobodę cieszenia się życiem. Większości swojej egzystencji nie spędzają w miejscu pracy, z dala od rodziny i przyjaciół, ale upływa im ona na rozmowach, odpoczynku, dzieleniu się i świętowaniu; w skrócie – na byciu człowiekiem. Jest to ideał nowoczesnego społeczeństwa zachodniego, wyrażany przez główne religie i kulturę popularną, ale w dużej mierze niezrealizowany.

Nierówność

Nierówność nie jest naturalną cechą ludzkich społeczeństw. Społeczeństwa łowiecko-zbierackie „natychmiastowej wzajemności” były „agresywnie egalitarne” (Woodburn 1982). Wspólnoty te funkcjonowały efektywnie dzięki – a nie wbrew – temu, że władza trzymana była w ryzach. Nierówność będąca wynikiem ludzkiej natury jest drugą stroną kulturowego mitu człowieka ekonomicznego. Logika ekonomicznej racjonalności usprawiedliwia różnice w dochodach w oparciu o klasę, rasę czy płeć uznając je za nieuniknione. Usprawiedliwienie to czasem bywa jawne, ale zazwyczaj (i bardziej podstępnie) działa poprzez odwołania do ekonomicznej wydajności. Kompromis między wzrostem gospodarczym a sprawiedliwością omawiany jest w większości podręczników wprowadzających. Gdyby nasze społeczeństwo przesadnie dążyło do sprawiedliwości (jak głosi opowiastka), utracona zostałaby zachęta do pracy, spadłaby produkcja i nawet tymczasowym beneficjentom większej równości dochodów powodziłoby się gorzej niż dotychczas.

Literatura o łowcach-zbieraczach demonstruje, iż „ekonomiczna racjonalność” jest cechą kapitalizmu i stanowi wbudowany zestaw przekonań kulturowych, a nie obiektywne, powszechne prawo natury. Istnieje wiele innych, równie racjonalnych sposobów zachowania, które nie są zgodne z prawami wymiany rynkowej. Mit człowieka ekonomicznego wyjaśnia zasadę organizującą współczesnego kapitalizmu, to wszystko (Heilbroner 1993). Nie jest on bardziej racjonalny, niż mity, które kierują społeczeństwami Hadza, Aborygenów czy !Kung. Jednak w społeczeństwach przemysłowych mit człowieka ekonomicznego uzasadnia zawłaszczenie ludzkiej, wyewoluowanej na przestrzeni tysiącleci kultury materialnej przez nieliczną grupę osób, a także zawłaszczenie i zniszczenie fizycznych oraz biologicznych zasobów świata (Gowdy 1997).

Łowcy-zbieracze i świat nowoczesny

Łowcy-zbieracze ulegali tym samym słabościom, co wszyscy ludzie: agresji, zazdrości i chciwości. Wiele grup łowców-zbieraczy podobnie wywarło znaczny wpływ na środowisko naturalne, co czyni zresztą każdy duży gatunek (Flannery 1994, Gamble 1993). Niemniej jednak społeczeństwa te osiągnęły ekologiczną i społeczną harmonię w stopniu będącym poza zasięgiem społeczeństw przemysłowych. Fakt ten sam w sobie jest pouczający, gdyż ludzie egzystowali jako łowcy-zbieracze prawie przez cały czas swego istnienia na tej planecie. Pouczający jest również związek między egalitaryzmem społecznym i równowagą środowiskową. Te same cechy, które sprzyjały egalitarnej strukturze społecznej – dzielenie się, zbiorowe podejmowanie decyzji i gospodarka oparta na wiedzy – sprzyjały też środowiskowej harmonii. Łowcy-zbieracze nie pielęgnowali rozmyślnie wyższej świadomości etycznej; ich wzorce zachowań osadzone były w materialnych właściwościach ich gospodarek.

Równość płci

Mimo iż rozróżnienie kobieta-zbieracz / mężczyzna-myśliwy najwyraźniej nie jest już tak oczywiste, jak twierdzono (K. L. Endicott), kobiety w wielu społeczeństwach łowców-zbieraczy, poza klimatem tropikalnym i umiarkowanym, dostarczały żywność przede wszystkim poprzez zbieranie, choć pojawiały się wyjątki od tej reguły, zwłaszcza w kulturach przystosowanych do bytowania w wyższych szerokościach geograficznych, gdzie pokarmy roślinne występują względnie rzadko. Zależność od zbieractwa z pewnością przysłużyła się równości płci obecnej w większości wspólnot łowiecko-zbierackich. W wielu przypadkach status kobiet uległ w ostatnim czasie gwałtownej degradacji. Występująca w dużej liczbie krajów niska pozycja społeczna kobiet cytowana jest często jako główny czynnik eksplozji demograficznej (Jacobson 1987). Nawet w społeczeństwach rolniczych kobiety odgrywały dominującą rolę w pielęgnowaniu różnorodności i równowagi systemów ekologicznych. Niektórym z najważniejszych ruchów eko-politycznych, jak chociażby Chipko w Himalajach Garhwalu, przewodzą kobiety (Norberg-Hodge 1991; Shiva 1993).

Wspólne podejmowanie decyzji

Opisy społeczeństw zbieracko-łowieckich unaoczniają znaczenie konsensusu i zbiorowego podejmowania decyzji będącego w opozycji do indywidualizmu społeczeństwa rynkowego (Lee 1979, Marshall 1976, Turnbull 1965, Woodburn 1982). Społeczności te dysponowały mechanizmami pozwalającymi dokonać najlepszego wyboru z punktu widzenia długoterminowego dobra grupy.

Z kolei strategia publiczna w społeczeństwach przemysłowych w coraz większym stopniu bazuje na podejściu rynkowym lub pseudo-rynkowym, takim jak chociażby analiza kosztów i korzyści. Rynkowe rezultaty opierają się na decyzjach podejmowanych przez osoby odizolowane od reszty społeczeństwa. To, co jest korzystne dla osoby odizolowanej, funkcjonującej w bezosobowym rynku może nie być korzystne dla społeczeństwa jako całości. Z perspektywy ogółu społeczeństwa niewielki sens ma lekceważenie społecznej lub biologicznej wagi ekosystemów, jakie przejawia działająca w pojedynkę osoba twierdząc, że w przyszłości ich wartość będzie niższa. Z punktu widzenia społeczeństwa bezsensownym jest założenie, iż wartość nadającego się do oddychania powietrza, wody pitnej lub stabilnego klimatu będzie dramatycznie spadać. Decyzje rynkowe odzwierciedlają interesy pojedynczych osób, niekoniecznie społeczności, a z pewnością nie mają na względzie dobrobytu reszty świata przyrody. Jako jednostki dokonujemy innych wyborów niż jako członkowie rodzin, społeczności i narodów, a nawet jako obywatele świata.

Zdolność trwania w równowadze ze środowiskiem

Jako że łowcy-zbieracze „natychmiastowej wzajemności” w przeważającej części wykorzystywali bezpośredni przepływ dóbr z natury, zakłócenie biegu tych usług stawało się od razu widoczne. Zdolność zachowania egzystencji była równoznaczna z podtrzymaniem zdolności przyrody do zapewnienia niezbędnych środków do życia. Łowcy-zbieracze wykazywali się umiejętnością zastąpienia pewnych zasobów naturalnych wieloma innymi, ale dbano o utrzymanie przepływu obfitości natury (Woodburn 1980:101).

Substytucja jest również jedną z podstawowych sił napędowych gospodarki rynkowej, ale przyjmuje skrajnie odmienną, i wirulentną, postać. Substytut danego zasobu pojawia się na rynkach gospodarczych, o ile jego cena jest odpowiednia. Jednak kiedy ostateczna miara wartości rynkowej jest monetarna, wszystkie rzeczy sprowadzone są do pojedynczego wspólnego mianownika – pieniędzy. Zamiana opiera się na wartościach pieniężnych, które mogą ignorować podstawowe cechy nie związane z bezpośrednimi funkcjami rynkowymi. Zgodnie z kryteriami ekonomicznymi gospodarka jest zrównoważona wówczas, gdy zachowana zostaje jej zdolność do generowania dochodów, tzn. jeśli wartość pieniężna jej środków produkcji nie maleje (Pearce i Atkinson 1993). Według tego kryterium za „zrównoważone” uznaje się przykładowo wycięcie lasu deszczowego (ekonomiści uznają go za formę „kapitału naturalnego”), jeśli zyski pieniężne netto z wycinki inwestowane są z myślą o przyszłych pokoleniach. Rodzaj tych inwestycji nie ma znaczenia. Może to być kolejny las, fabryka samochodów, a nawet inwestycja finansowa. Kapitał naturalny i kapitał wyprodukowany są substytutami, a zatem wszystko można wymienić, wszystko można zastąpić czymś innym. Ten sposób patrzenia na świat maskuje fakt, iż w imię efemerycznych ekonomicznych zysków poświęcamy wydolność zasobów, od których zależy nasza gatunkowa egzystencja.

Kulturowe i ekologiczne zróżnicowanie oparte na bioregionalizmie

Łowcy i zbieracze zamieszkiwali cały obszar Ziemi zajmowany aktualnie przez ludzi współczesnych i w większości przypadków czynili to posiłkując się zrównoważonymi technologiami. Innuici z wysuniętych najdalej na północ terenów Ameryki Północnej oraz Aborygeni z australijskich pustyń potrafili żyć w sposób zrównoważony w warunkach klimatycznych, w których przedstawiciele społeczeństw przemysłowych nie przetrwaliby bez stałego napływu zasobów z zewnątrz. Model życia łowców-zbieraczy reprezentował zdumiewającą i urozmaiconą reakcję na odmienne warunki środowiskowe. Na przestrzeni ponad 2 milionów lat ludzkiej egzystencji, w ekosystemach tak różnych, jak pustynie, tundra i las tropikalny powstał szeroki wachlarz stylów życia i ekonomicznych podstaw. Taka różnorodność jest niezmiernie istotna dla ochrony systemów przyrody. Vandana Shiva (1993:65) pisze:

Różnorodność jest cechą charakterystyczną przyrody i fundamentem stabilności ekologicznej. Różnorodne ekosystemy dają początek różnorodnym formom życia i różnorodnym kulturom. Ko-ewolucja kultur, form życia i siedlisk zachowała biologiczną różnorodność na tej planecie. Różnorodność kulturowa i różnorodność biologiczna idą ręka w rękę.

Różnorodność stylów życia daje gatunkowi ludzkiemu większą szansę na przetrzymanie wszelkich wstrząsów. Dasgupta (1995), Hern (1990), Homer-Dixon (1993) i wielu innych ostrzega, że nowoczesna, homogeniczna gospodarka światowa jest szczególnie podatna na zaburzenia środowiskowe i społeczne.

Epokę współczesną w coraz większym stopniu charakteryzuje rozpacz. Współczesne społeczeństwo zdaje się być na krawędzi licznych, nieodwracalnych katastrof. Splecione ze sobą problemy zmiany klimatu, utraty różnorodności biologicznej, przeludnienia i niepokojów społecznych zagrażają istnieniu cywilizacji, którą większość ludzi z uprzemysłowionej Północy uważa za lepszą od kultur wyposażonych w prostsze technologie.

Opierając się atakowi globalnej kultury, łowcy-zbieracze i pozostali rdzenni mieszkańcy wciąż istnieją i oferują alternatywę dla zaborczego indywidualizmu światowego kapitalizmu (Lee 1993, Sahlins 1993). W wielu częściach świata są oni na pierwszej linii walki o godność człowieka i ocalenie środowiska Ziemi (Nash 1994).

Trwa planetarne wymieranie. To my jesteśmy niszczycielską asteroidą. Gdyby ktoś mógł nas zobaczyć z przestrzeni kosmicznej, byłby oszołomiony. Istnieją ludzie, którzy usiłują powstrzymać globalną katastrofę. Inni próbują ją przyspieszyć. Przyjrzyjmy się, kim są. Tych, którzy chcą jej zapobiec nazywamy zacofanymi populacjami tubylczymi – Rdzenne Ludy Kanady, Aborygeni w Australii, plemiona w Indiach i Ameryce Południowej. A kto ją przyspiesza? Najbardziej uprzywilejowane, zaawansowane i wyedukowane populacje świata.” Noam Chomsky

Przypisy

Źródło: Fragmenty eseju Johna Gowdy’ego z 2 listopada 2011 roku.
Tłumaczenie:
exignorant
Link: https://exignorant.wordpress.com/2015/03/07/lowcy-zbieracze-i-mitologia-rynku/

16 myśli w temacie “Mitologia kapitalizmu, oszustwo ideologii „wolnego rynku”

  1. Co z tego, że artykuł stary. Ja też jestem stara i tu pasuje.Czytam pana od jakiś trzech lat-sporadycznie i nie wszystko. Dzisiaj sobie posiedziałam, bo sobie pana przypomniałam. Wszystko mnie wk… a najbardziej samo życie. Mam ochotę się już” przeprowadzić” Zajrzałam więc do pana i… poprawił mi się humor. Poczytałam wiele artykułów z którymi opinią się zgadzam. ale…. znowu mam pytanie (bo ja tylko pytam, bo wolę pytania bez odpowiedzi jak odpowiedzi bez możliwości ich weryfikacji) Brawo! Podziwiam pana IQ chyba 200. Myślałam,że miałam inteligentnego męża (sama o przeciętnym, raczej kurzym móżdżku ) ale nie mogę pojąć jak pan obejmuje umysłem wielość tematów. Ja w swoim środowisku ze swoimi spostrzeżeniami i poglądami (religie, kościoły imigranci) jestem wyizolowana,) Po pana lekturze humor mi się po[prawił. Przeglądam różne strony (ezo też) i mam papkę z mózgu. Każdy swoje Chyba zamknę się w swojej bajce jak Horst Stern (niem publicysta filozof, poeta prozaik, wykładowca na uniwerkach dziennikarz scenarzysta, który nawet lekarzy z domu wy… i z nikim nie rozmawia (tyle ile potrzeba) Jeszcze żyje ma 94 lat i umysł młodego człowieka (tylko jego materia wysiadła) Miał w dupie mycie ale pali cygaretki i uwielbia lody.O co mi chodzi? Komu wierzyć jak prawie wszyscy przekonywujący,.Czy Ktoś lub COŚ chce nam zrobić papkę z mózgu? Myślę ,że o tę papkę i dezorientację chodzi i tu sie z panem zgadzam. Do tej brei doszła jeszcze teoria płaskiej ziemi Setki stron. Czy my w ogóle żyjemy? Czy tylko się nam się wydaje? – Czy życie to nie sen wariata jak powiedział Witkacy.Oto jest pytanie panie Jarku. Pozdrawiam.

    Polubienie

  2. Protest Ikonowicza w Lodzi w sprawie podniesienia placy minimalnej do 2800 brutto.

    Parafrazujac slowa Ikonowicza, ludziom robiacym za grosze sie wmawia ze oni zawieraja jakis kontrakt jako dwie rowne strony; niech do sejmu pojda sprzedawczynie, ochroniarze, kierowcy autobusu, bo pod wzgledem niekompetencji, tej elity sie juz nie da przebic; przedsiebiorcy za smierc czlowieka moga sie wykrecic 500zl mandatem

    Polubienie

  3. Całe szczęście że mamy kapitalizm, dreszcze mnie przechodzą jak sobie pomyśle że musiałbym integrować się z jakąś grupą ludzi. Dla Indywidualistów kolektywizm to prawdziwe piekło.

    Polubienie

    1. Dla indywidualistow prospolecznych kolektyw to niebo, a dla indywidualistow egoistow to pieklo, kapitalizm to mozliwosc wyruchania slabszych i mniej zdolnych, bo silniejszym robicie glebokie gardlo w kazdym systemie.

      Polubienie

      1. Ale przecież nikt nie zabrania w kapitalizmie zakładać kolektywów (np. amisze w USA), chodzi o to by nikogo do niczego nie zmuszać.

        Polubienie

        1. Nie ? Po prostu krok po kroku kapitalisci ich wypędza (uprzykrza zycie w stylu czyscicieli kamienic) na nieurodzajne gleby, bez wody, zwierzat, bo wszystkie zyzne gleby, zwierzeta, rejony z latwo dostepna czysta woda beda sprywatyzowane.

          Chciwosc zysku indywidualisty kapitalisty jest gorsza od najgorszego biurokraty, bo w biurokracji sa wielkie straty ale i regularne przecieki, u kapitalisty nie ma przeciwko, wszystko zatkane, za to u kapitalisty jest tylko jednorazowy show i kreowanie wlasnego PRu nazywane szumnie i klamliwie „dzialalnosc charytatywna z dobrego serca przedsiebiorcy nieuciskanego podatkami”. Najpierw kogos zubozyc niskimi placami a pozniej zrobic z siebie okazjonalnego filantropa z poczuciem wyzszosci.

          Polubienie

      2. do infin –
        Komunizm(ten prawdziwy oczywiście),który tak gloryfikujesz wraz z autorem tekstu opiera się na ludzkiej uczciwości i pracowitości.Wystarczy niewielka grupa „leniwych cwaniaczków” aby system taki upadł z hukiem ponieważ lenistwo jest zaraźliwe.Przykładem jest Socjalna Unia Europejska która marnotrawi miliardy na zasiłki i dotacje które to pobierane są najczęściej przez osoby lub instytucje nie potrzebujące pomocy pochylając się przy tym ku finansowej katastrofie.Socjalizmu nie uda się zbudować tak długo jak ludzkość będzie posługiwać się pieniędzmi lub ich substytutem(czyli nigdy).
        Każda próba stworzenia idealnego kolektywizmu kończyła się jak dotąd katastrofą i milionami ofiar.Chyba nie powiesz że nieudana rewolucja komunistyczna w Chinach albo Rosji to sprawka kapitalistów.
        Jak chcesz sprawić aby każdy człowiek był uczciwy skoro większość naszych zachowań i skłonności regulowana jest hormonami i wychowanie zmienia tylko niektóre cechy i w jaki sposób motywować ludzi do działania?
        Co to znaczy „wspólnota”? Łóżka też miałyby być wspólne? Kobiety i Mężczyźni też wspólni? Pozabijały by was choroby weneryczne a związek monogamiczny i potępienie rozwiązłości wymyślono po to ażeby zabezpieczał ludzi między innymi przed chorobami.
        Poza tym w komunach które opisał autor ludzie żyją tylko po to aby przeżyć i nikomu przypadkiem nie zaszkodzić,gdzie tam emocje i miłość,to też zabija nasz świat?
        Każdy człowiek jest inny więc nigdy nie uda się wam zbudować jednej wielkiej światowej rodziny gdzie każdy każdemu bratem i siostrą.
        Nie boisz się że próba stworzenia światowego idealnego kolektywizmu mogła by zakończyć się uzyskaniem przez kogoś/grupę osób władzy absolutnej? Może o to właśnie chodzi wszystkim tzw. idealistom i propagatorom”sprawiedliwego i równego” świata?
        Pamiętaj że każdy kij ma dwa końce!
        Oczywiście nie twierdzę że ustrój kapitalistyczno-demokratyczny jest idealny ale komunizm/socjalizm/kolektywizm na pewno dobry też nie jest a mi przynajmniej kojarzy się wyłącznie z niewolnictwem.
        Wolę wolność pełną niebezpieczeństw niż bezpieczną niewolę!
        Jak widzisz ludzie są różni i maja różne cele i ambicje,dlatego wolę kapitalizm od socjalizmów wszelkiej maści ponieważ przynajmniej większości ludzkości daje on wolny wybór bo jedni chcą bezpiecznie przetrwać a inni pędzić na złamanie karku.
        A ja wolę wolność pełną niebezpieczeństw niż bezpieczną niewolę…
        Komentarz troszkę bez ładu i składu ale w pracy jestem więc wszystko „na kolanie posklecane”:)

        Polubienie

        1. O lepiej bym tego nie napisała 🙂
          Długo już odwiedzam tego bloga, wiele mądrych rzeczy, z którymi się zgadzam tu znajduję ale nie podzielam niechęci Pana Jarka do kapitalizmu. I stwierdzenia, że teraz mamy kapitalizm kiedy w większości jest to socjalizm, prawie komuna… Socjalizm może się sprawdzić w małej grupce dziko żyjących ale w cywilizacyjnej dżungli przynosi same szkody przykład to nasza Polska obecnie i do tego ta posrana Unia. A popatrzeć wystarczy jak rozwijało się USA tak ze 100 lat temui był tam właśnie kapitalizm, system wolnorynkowy i to przyniosło tam same korzyści a socjalizacja teraz psuje to wszystko, cały ten dobytek.

          Polubienie

          1. Komentarz od początku do końca nieprawdziwy. Wręcz książkowy przykład korwiniackiej manipulacji. Właśnie TERAZ masz w Polsce w 90% korporacyjny kapitalizm z rządem elity, która trzyma społeczeństwo rózgą żelazną za buzie. Korwin proponuje jedynie mały kroczek naprzód, i wprowadzenie dajmy na to – 90% kapitalizmu.
            Przecież to PO wygrała wybory hasłami neoliberalnymi, kapitalistycznymi i wolnorynkowymi. I taki kapitalizm jest wprowadzony – ale dla korporacji, biznesu i banków (ulgi i przywileje).

            Polubienie

            1. Próby jednoznacznego zdefiniowania obecnie istniejących struktur systemowych są trochę bezcelowe, ponieważ gdy idzie o kapitalizm i socjalizm, to istnieje i jedno i drugie. Tyle że socjalizm, kolektywizm nie ,,pracuje” w interesie człowieka, a na rzecz kapitalisty.
              Człowiek jest stworzeniem stadnym.
              Przypisywanie siebie do wyznania religijnego, partii, związku, zrzeszenia, społeczności szkolnych i akademickich, etc. daje mu poczucie bycia razem, bezpieczeństwa. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że obecnie jest to tylko iluzja, ułuda, fałszywe przeświadczenie, ponieważ większością tych wszystkich ugrupowań zarządzają kapitaliści mający na uwadze wyłącznie swój interes [obecni kler i politycy]
              Pod szumnym płaszczykiem indywidualizmu łączy się ludzi w stada i dopiero na tym etapie dzieli, antagonizuje na wiernych i ateistów, uduchowionych i racjonalistów, lewicę i prawicę. To nic innego jak wskazywanie na wroga – sprawcy złego – i zrzeszanie członków stada pod jednym sztandarem do walki z wymyślonym wrogiem.

              Dopóty dopóki człowiek nie odróżni przynależności do stada od bycia jednostką w społeczeństwie, które ma funkcjonować i funkcjonuje na rzecz jego interesu, będzie niewolnikiem z fałszywie wszczepioną indywidualnością i możliwością decydowania o czymkolwiek.
              Na szczęście coraz więcej ludzi otwiera oczy i zaczyna widzieć, że założenia istniejących kolektywów są błędne, bo stworzone przez kapitalistów i z korzyścią dla nich.
              Z dnia na dzień coraz więcej ludzi zauważa smycze na swoich szyjach, przecina je i pokazuje innym, jak to uczynić.
              Poszczególni ludzie niewiele znaczą, ale ich zjednoczenie stanowi ogromną siłę mogącą przeciwstawić się tysiącom wygrzewającym się na zapiecku korupcji, manipulacji, oszustw i grabieży.

              Serdecznie pozdrawiam.

              Polubienie

        2. Jak znajde wiecej czasu to odpowiem szerzej, ale jak widze argument „lozka tez wspolne?” to mi pachnie celowym(?) pomieszaniem mienia osobistego (szczoteczka, majtki, lozko) z wlasnoscia zakumulowanych srodkow produkcji (uzywanych do bezpardonowej dominacji na okreslonym obszarze) by zdyskredytowac kolektywizm. Fajnie gdy ktos sie podzieli lozkiem i przenocuje w poprzek jak sledz w supermarkecie, ale to nie jest mus, tu chodzi o podstawowe potrzeby dla wszystkich, jak dach nad glowa,w miare cieplo z wentylacja, brak grzyba w pokoju i w miare czysto, troche miekkiego koca na podlodze, cos do zjedzenia i toalete. To kwestia godnosci dla ludzi, ktora sie nalezy kazdemu, oprocz bandziorow np tych z Wall Street.

          Polubione przez 1 osoba

        3. Leniwi cwaniaczkowie to capo di tutti capi kapitalistycznych korporacji, ktorzy dzieki ukladom z politykami, monopolom, kartelom kontroluja za pomoca smartfonow wszystkie sektory gospodarki, tworzac swoiste samograje, zbijaja baki na Malediwach, promujac elitarne nieróbstwo, cwaniactwo i wyzysk, gdy ludzie ciezko zapieprzaja na ich dziwki, kawior i szampany.
          Lenistwo jest zarazliwe co widac u leniwych gimbusow Korwina, ktorzy chca sie zalapac na 10% prozniaczej elity pociagajacej za sznurki korporacji, ustawic sie, ustawic pod soba „ciemna mase”, tylko, ze naiwni nie wiedza, ze te stolki sa juz dawno obsadzone, a ciemna masa oni sa, bo Mikke sprzedawca marzen ma za cel kanalizowac ich bunt i konwertowac go w afirmacje dzikiego korporacyjnego/kompradorskiego kapitalizmu, ktory jest ostatnia faza zbrodniczego kapitalizmu.
          Przyklady quasi komunistycznego rewolucji, na ktorej elita zyla jak paczki w masle za zoltymi firankami, a biedota miala rowno, ale malo, jest tania korwinistyczna sztuczka dyskredytujaca kolektyw.
          Dobrym przykladem ideowej kolektywistycznej rewolucji, to ta hiszpanska z 1936 roku w ktorej 75% zakladow bylo pod kontrola robotnikow, reprezentowanych przez delegatow wybieranych w demokracji bezposredniej, zapieprzajacych w brudnej robocie, a nie pod kontrola tlustych UBekow, quasi komunistow, przywozonych z Urzedu Wojewodzkiego by kontrolowac neo-gulagi. Rozwijalo sie szkolnictwo, stosowano barter, a wydajnosc fabryk wzrastala, nie bylo miejsca na jume i uwlaszczanie sie mafiosow.
          Niestety pseudokomuna hiszpanska pod kuratela radzieckich grubasow uwalila rewolucje i tyle zostalo z idei.

          W ideowym kolektywie, socjalizmie wolnosciowym, Innosc, wolnosc jest szanowana, ale by wolnosc nie zjadla wlasnego ogona wszystko musi byc w okreslonych ramach, wolnosc w sferze, takiej jak gusta muzyczne, kulinarne, aparycji,
          wyboru partnera, religii w wersji liberalnej tak, ale nie wolnosc odnosnie relatywizacji moralnej, dobra i zla, kradziezy i uczciwosci.
          Socjalizm przy kapitalizmie to zabawa, kapitalizm to najbardziej zbrodniczy system jaki kiedykolwiek istnial, zrodlo destrukcji wiezi,
          atomizujacy cialo i dusze na kazdym poziomie zycia, od rodziny, przez szkole, prace po hobby.

          Polubienie

  4. Zeby sie uwolnic od systemu potrzebujecie ludzi, to bzdura ze mozna to zrobic samemu, samemu mozna sie nabawic choroby psychiczne, bez ludzi sie nie uwolnicie, tylko kolektyw, mini kolektyw ma szanse, jak w kazdej dzungli, oprocz tego zaufanie, wspolpraca, rozwoj osobisty, to podstawa, takich ludzi czesciowo mozna znalezc u amiszow, mormonow,hippisow, ale to za malo, potrzebny jest ktos kto ceni wykorzystanie najnowoczesniejszej technologii uzytkowej. Zalogowanie sie do systemu jest konieczne, w darmowej komunikacji (darmowe rozmowy w sieci), dla wlasnego rozwoju internet jest jednak wskazany, by nie spoczac na laurach. Teraz internet mozna miec za darmo, prad z paneli solarnych, wiele gadgetow tzw outdoorowych turystycznych jest idealne dla ludzi chcacych wylogowac sie z systemu; najwiekszy problem bycia wylogowanym z systemu, to brak lekarza, ktory w powaznym kryzysie zdrowotnym jest potrzebny.

    Polubienie

  5. piszesz „Jednak obowiązujące powszechnie tabu surowo zabrania zagłębiać się bardziej, zabrania dociekać przyczyn tak koszmarnej społecznej paranoi. Z którą spotykamy się na każdym kroku. Działa to na zasadzie, że gdy występujący w TV czy na arenie w Sopocie kabareciarz wykrzyczy, że polityka, ekonomia, cywilizacja to kupa gówna, to wszyscy będą mu bić brawo i w głębi ducha przyznają rację. Ale takie same słowa będą niedopuszczalne w ustach polityka, naukowca, eksperta, lekarza, czy dowolnego innego człowieka.”

    Szkoda ze na koncu tekstu i tylko liznales kwestie. To mozna rozwinac.
    Z moich obserwacji wynika, ze autorytetom nie wolno naruszac taboo, bo wtedy wartosc ich „pieczatki” w oczach mas automatycznie spada,bo masy wtedy traca poczucie bezpieczenstwa i wola zaszufladkowac kogos takiego jako wariata, poczucia bezpieczenstwa kreslonego przez elity/autorytetow za pomoca zmowy milczenia.

    Zrobcie pewien test i koniecznie w rozmowie z kims 1 na 1, rozmowa 1 na 1, w przeciwienstwie do rozmow 1 na 2, to brak wymownych spojrzen ludzi ktorzy czuja sie niezrecznie, chcacych łamacza taboo zaklasyfikowac jako spiskowca, np „co boisz sie ze cie sledza ? i tak cie zlapia, jak beda chcieli, haha ja sie nie boje, mi tam chip nie przeszkadza”.
    Przy rozmowie 1 na 1, sa dwie mozliwosci, taki ktos albo zacznie kontynuowac wasz temat traktujac to jako oczywistosc, dorzucajac inteligentne aspekty,rozwijajac, wrecz zadziwiajac łamacza taboo, po to by nie wyjsc na ignoranta i leminga, a za plecami i tak was zdyskredytuje.
    Druga opcja to ktos taki zacznie niezrecznie sie zachowywac, wodzic wzrokiem, zmieniac temat, zaczynac uzywac wentyle bezpieczenstwa i zbijacze tematow w stylu „taki juz jest ten swiat’ „co my mozemy” i szybko zmienia temat jakoby byl trudny. To wewnetrzy strach, strach przed prawda, strach pozbawiajacy bezpieczenstwa, rozmowa wycienczajaca psychicznie.

    Ktos kto nie ma jaj sprawdzic tych eksperymentow na wlasnej skorze, niech z pokora przemysli pewne rzeczy pisane na tym blogu.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Jarek Kefir Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.