Czy nasza cywilizacja rozwinie się, czy znowu podzielimy los Atlantydy?

Czy nasza cywilizacja rozwinie się, czy znowu podzielimy los Atlantydy?

upadek systemu i iluzjiObecny status quo opisywałem wiele razy. Obecnie jesteśmy w okresie przełomowym. Widać jak na dłoni straszliwą niewydolność obecnie istniejących systemów – moralnych, etycznych, religijnych, społecznych, politycznych, ekonomicznych, ale także naukowych (dogmat materializmu). W bólach zbliżają się one do kolapsu, a świat jest w stanie zapaści.

Systemy te jako tako działały przez wieki czy nawet tysiąclecia. Ich „działanie” i tak było takie „ledwo ledwo„, na styk. Głównie chodziło o systemy które miały za zadanie poskromić brutalne i barbarzyńskie instynkty ludzkości. Po to przecież wprowadzono religie i ideologie. Dziś są one niewydolne i nie odpowiadają na wyzwania XXI wieku. Ale gdyby nie te systemy, te ograniczające systemy, to panowałaby niewyobrażalna anarchia i chaos.

Gdyby nie te systemy władzy i kontroli, na które tak narzekamy – cywilizacja by się nie rozwinęła i dzisiejsza epoka przemiany byłaby niemożliwa. Te systemy były konieczne na jakiś czas – na kilka wieków, na kilka tysięcy lat. Ktoś tym ziemskim bajzlem musiał zarządzać i pilnować, by ludzie nie podrzynali sobie nawzajem gardeł. Ale teraz czas trwania tych systemów dobiega końca, bo zmieniają się sami ludzie.

Rdzeń ziemski, którego niektórzy nazywają „Bogiem„, opiera się na razie na bardzo prostych i prymitywnych programach. Ale i on ulega stopniowemu przeprogramowaniu. Wymienię te obecnie dziejące się przemiany w podpunktach:

-współpraca zamiast rywalizacji;
-jedność zamiast podziałów;
-braterstwo zamiast walki;
-zdrowe rządy zamiast hierarchizmu, etatyzmu i biurokratyzmu;
-zdrowe relacje zamiast patriarchatu i monogamii;
-zdrowa gospodarka zamiast psychopatycznego kapitalizmu;
-pomaganie sobie zamiast agresji;
-radość zamiast lęku;
-przyjaźń zamiast nienawiści;
-świadomość i wiedza zamiast religijnej, ideologicznej i naukowej wiary (ignorancji);
-dobro zamiast zła.

Zyskują na popularności treści szlachetniejsze i wyższe niż dominująca przez tysiąclecia zwierzęca, barbarzyńska walka o byt. Kłopotem jest to, że wciąż rządzą nami ludzie, którzy w starym, odchodzącym już świecie, czują się jak ryby w wodzie. Ci ludzie to psychopaci – politycy, ekonomiści, bankierzy, naukowcy, dziennikarze itp itd. Oni ciągną nas na dół w jedyny sposób, jaki potrafią, czyli poprzez pieniądz.

Kreują wyzysk, złe warunki życia. Ograniczają nam dostęp do prawdziwie leczących lekarstw i technologii. Oni dobrze znają tę zasadę, że jak nie są spełnione potrzeby pierwotne (jedzenie, dach nad głową, woda) to człowiek nie będzie myślał o rozwijaniu potrzeb wyższych. I oni rozmyślnie robią wszystko, by sprowadzić nasze życie do zaspokajania tych najniższych potrzeb. Robią to tak, by zaspokojenie tych pierwotnych potrzeb przychodziło z ogromnym trudem – wtedy taki człowiek nie ma czasu na duchowość itp.

Pytanie jest następujące. Czy nasza cywilizacja odsunie od władzy popadających w coraz większe szaleństwo psychopatów (vide: nasza rodzima Platforma Obywatelska) i czy nam się uda? Czy raczej znowu będziemy mieli reset taki, jak w przypadku Atlantydy? I znowu przetrwają tylko najbrutalniejsze jednostki? I znowu będziemy żyli „w zgodzie z naturą” jak tego pragną natchnieni fałszywym new age eko-gajanie? Czyli sprowadzeni do jaskiniowej wspólnoty pierwotnej? Bez wiedzy, bez technologii, bez duchowości?

Oby tym razem nam się udało! 🙂

Zapraszam do obejrzenia filmu: „Nassim Haramein – I Believe (PL)”:

Autor: Jarek Kefir

 


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

7 myśli w temacie “Czy nasza cywilizacja rozwinie się, czy znowu podzielimy los Atlantydy?

  1. Ciekawe jest odniesienie naszej ery do głębokiej starożytności. Ja zacząłem się bliżej interesować tamtymi czasami kilka lat temu i po wielu refleksjach mam żal do tych zapomnianych, wysoko rozwiniętych cywilizacji, że nie pozostawili nam dorobku, z którym w naszej erze moglibyśmy uniknąć większości tragedii oraz rozwijać się pomyślniej. Oczywiście zakładając, że ludzie tamtych czasów sami to osiągnęli. W każdym razie my współcześni mamy znaczący dorobek naukowo-techniczny i wiedzę socjologiczno-historyczną, które racjonalnie wykorzystane mogłyby bardzo pomóc kolejnym pokoleniom. Dlatego jestem zdania, że powinniśmy ten dorobek ocalić dla przyszłej ludzkości, zamiast podążać w kierunku reglamentacji wiedzy i nowego średniowiecza. Bez doświadczenia pokoleń minionych oraz ich trwałego dorobku, nowi ludzie będą skazani zaczynać od nowa prastarą drogę przez liczne problemy, którą mogą iść jeszcze gorzej i dłużej niż my. Ale tak niewielu zdaje sobie sprawę z zagrożeń dla dorobku cywilizacji, myślą że nic nie zatrzyma bieżącego rozwoju. Komu zależy np. na budowie jakiejś nowej Biblioteki Aleksandryjskiej lub arki, która ocali dzisiejszą mądrość dla naszych następców?

    Polubienie

    1. Drogi Konradzie, zmienianie form materii bez jednoczesnego rozwoju wewnętrznych mocy człowieka, pojęcia prawdziwego celu jego istnienia, przyrównać można do puszczania statków z kory, z papierowym żaglem na kałuży lub na sadzawce.
      Oczywiście z pełnym szacunkiem dla Ciebie i twoich cudownych myśli.
      Czy ta cywilizacja może przekazać wędkę, a nie rybę?
      Doszliśmy do potężnych technologii (nie wnikam od kogo), a co stworzyliśmy równolegle? Nienawiść, wojny, cierpienie, manipulację, GMO, szczepionki, zabijającą w żywności chemię, instytucje religijne zwalczające się za cenę życia.

      Powiedz, Konradzie, czy tak naprawdę mamy jako obecna cywilizacja wiele do przekazania?
      Następne cywilizacje będą dążyły do wzniesienia się na wyższy energetycznie poziom. Nasze mądrości naukowe są dyskusyjne przy braku pokoju, i nierozwiniętej duchowości, która w ogóle nie bierze pod uwagę aspektu władzy i niewolnika.

      Jestem optymistką, ale muszę stwierdzić, że nasza cywilizacja oprócz technologii, która ma dwojakie oblicze, nie kształtuje w dostatecznym stopniu wartości, czyniących człowieka żywym i rozwijającym się w stronę świadomości. W stronę pojęcia kim tak naprawdę jest.
      Gdyby zapytano przedstawicieli naszej cywilizacji:
      W jakim stopniu wasza, wysoce rozwinięta, myśl naukowo techniczna pomogła w rozwoju jednostki, a w jakim stopniu przyczyniła się do waszego upadku? Przecież upadek cywilizacji nie manifestuje się upadkiem technologii lecz zapaścią duchową, moralną, etyczną, która doprowadza do destrukcji egzystencji materialnej. Ważniejsze jest to, jakie popełniliście błędy, co przeoczyliście na drodze swojego rozwoju, na której w oczach dzisiejszego Ziemianina widać strach, obawę, zniewolenie, pustkę, bezsens i niepewność jutra oraz brak poczucia bezpieczeństwa.
      Na szczęście budzimy się. Tylko czy nasz sen nie był zbyt długi?
      Czy wznosząc się w rozwoju indywidualnym [ten jest zawsze możliwy, a wręcz konieczny] jesteśmy w stanie stworzyć pozytywną myśl globalną, która podniesie naszą cywilizację z kolan?
      To pytania, na które odpowiedzi nie są tak jednoznaczne. Może tylko ja tak uważam?

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Kiedy patrzymy na zmiany kultury w długich okresach, rzędu tysiąclecia, to zauważamy że ludzie w różnych częściach świata podążają podobną drogą: najpierw polują na dzikie zwierzęta i zbierają dziko rosnące jarzyny. Z czasem zwierzęta są udomawiane, rośliny celowo zasiewane. Wtedy pojawia się garncarstwo, kamieniarstwo i tkactwo. Na pierwotnym etapie ciężko przeżyć – dziś nazywa się to survival. Rolnictwo przynosi pewne złagodzenie warunków życia, sprzyja zachowaniu i przyrostowi populacji. Z badań archeologów wynika, że ten rozwój kulturowy nie wszędzie przebiega łatwo, a co ciekawe gdzieniegdzie ulega okresowemu uwstecznieniu, po którym jednak ludzie kontynuują dążenia w wybranym kiedyś kierunku. Zatem gatunek ludzki od zawsze dąży do tego, co uważa za dobrobyt. A dobrobyt oparty na rolnictwie i budownictwie jest mocno zależny od wiedzy minionych pokoleń. Jeśli na danym terenie wystąpi kataklizm, który pogrzebie ośrodki wiedzy z większością mieszkańców, to ci ocaleni będą zmuszeni z wielkim trudem odtwarzać dokonania reszty społeczności, a jeśli to się nie udaje – uwstecznią się i będą zmuszeni zadowolić się znacznie trudniejszymi warunkami. Poza tym sąsiednie społeczności nie będą już miały z kim wymieniać się swoimi osiągnięciami, wystąpi nierównowaga handlowa, zanikną cenne wzorce do naśladowania i rozwijania. Dlatego wiele kultur chroniło swą wiedzę i na rozmaite sposoby usiłowało przekazać ją potomnym. Bo nawet jeśli Natura może być opisywana jako wielka księga, to by odczytać jeden jej werset i zastosować w praktyce, nie wystarczy życia całego pokolenia. Zatem nie zastąpi nam wiedzy gotowej, praktycznej, wypróbowanej, którą odziedziczyliśmy. Zgadzam się, że dotąd nie korzystaliśmy z niej należycie i dlatego narażamy się na jej utratę…

        Polubienie

      2. Nie Kystyno ,nie tylko Ty tak uważasz,jest wiele osób które tak uważają,ale ich nie ma w mas mediach czy na mównicach,zostaliby wyśmiani lub co gorsza zamknięci w wariatkowie,za głoszenie najprawdziwszej prawdy,że najpierw każdy z nas musi zmienić siebie,pokochać w sobie dziecko,radosne,bez strachu i lęku,z marzeniami i wielką ufnością kroczące śmiało i odważnie przez życie ,słuchając się tylko własnego serca w którym zamieszkło Żródło które jest naszym Stwórcą.A wszystko w naszym życiu rozwinie się jak piękny róży kwiat.Serdecznie pozdrawiam Anna.

        Polubienie

  2. Wpis, który dziś wkleiłam pod artykułem ,,Alkohol potwornie niszczy organizm” z 29 lipca, pisałam kilka dni temu.
    Dziś z nieukrywaną radością stwierdzam, że synchroniczność jungowska to nie teoria, lecz potwierdzające się w praktyce zjawisko.
    Powrót do równowagi czyni ludzi szczęśliwymi.

    A odnośnie powyższego artykułu.

    ,,Rdzeń ziemski, którego niektórzy nazywają „Bogiem„, opiera się na razie na bardzo prostych i prymitywnych programach. Ale i on ulega stopniowemu przeprogramowaniu.”

    Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem, ponieważ jest to usprawiedliwianie wyolbrzymianej osobowości (ego), która staje się zamkniętymi drzwiami dla wnętrza człowieka, dla jego prawdziwego bytu i celowości istnienia. Gdybyśmy pozbawili siebie wszystkich przesadzonych, materialnych dążeń, stalibyśmy się świadomi swojej ESENCJI, MOCY ŻYCIA.
    Rdzeń ziemski, którego, jak sądzisz, niektórzy nazywają Bogiem, Rdzeń ludzki, którego można nazwać Bogiem, nie są proste i prymitywne. To raczej człowiek niedojrzały, nierozwinięty, tworzący prymitywne pryzmaty dostrzega ZASADĘ ŻYCIA jako prymitywną, ponieważ nie jest w stanie widzieć inaczej.
    Nie można winić góry za jej stromość, jeżeli zechcieliśmy pokonać ją bez odpowiednich narzędzi i obuwia.
    Nie należy gniewać się na morze tylko dlatego, że nie posiedliśmy wiedzy, dzięki której moglibyśmy zbudować statek opierający się morskim żywiołom.
    Jak mamy obrać i trzymać się właściwego kursu, jeżeli nasza wiedza z nawigacji jest niewystarczająca?
    To my, ludzie, dochodząc do coraz większej mądrości, zauważamy na horyzoncie naszego wznoszenia się PRAWDZIWY CEL, który tak pięknie nazwałeś pierwszymi słowami, określającymi dziejące się obecnie przemiany:

    – WSPÓŁPRACA
    – JEDNOŚĆ
    – BRATERSTWO
    – ZDROWE RZĄDY, RELACJE, GOSPODARKA
    – POMAGANIE
    – RADOŚĆ
    – PRZYJAŹŃ
    – ŚWIADOMOŚĆ I WIEDZA
    – a wszystko to ujęte w pierścień DOBRA

    To są aspekty PRAŹRÓDŁA, PRAWDZIWEJ ESENCJI, za pomocą której człowiek może i powinien je przejawiać, jeśli chce czuć się szczęśliwym, bo wznoszącym się do stanu coraz czystszej, bezwarunkowej miłości. Dwoma, bodaj najważniejszymi narzędziami w tym procesie okazują się być sumienie człowieka i jego wolna wola.
    Bezwarunkowa miłość niczego nie nakazuje. Człowiek, który to pojął, jest świadom decyzji o sobie samym, dla siebie samego, a poprzez to dla dobra otaczającego go świata, z którym stanowi nierozerwalną jedność.
    W zależności od rodzaju wibracji naszego serca umiejscawiamy się w różnych obszarach energii.
    Prawo przyciągania zagęszcza przyciągane przez nasze serce energie, które materializują się na planie fizycznym.
    To, że ,, możesz przenosić góry” oznacza tak na prawdę, że zewnętrzna rzeczywistość jest odbiciem tej wewnętrznej.
    Myślisz, odczuwasz, wibrujesz sercem, przyciągasz, więc przejawiasz.
    Zmieniając widzenie i odczuwanie świata uczynisz go takim, jakim go czujesz.

    Serdecznie pozdrawiam.

    Polubienie

  3. Ogólnie dobry blog, z niektórymi rzeczami się zgadzam, z innymi nie ale w każdym bądź razie dobrze się czyta.
    Zadam takie pytanie, jak skonkretyzowałbyś swoje poglądy polityczne? Krytykujesz korwinistów i kapitalizm, z tego wpisu wnioskuję że sprzeciwiasz się również etatyzmowi czy anarchii, zatem co ci odpowiada?
    Jeszcze co do „kapitalizmu”, to warto zwrócić uwagę że go obecnie nie ma. Chyba, że co innego rozumiesz pod tym słowem. Ja jestem libertarianinem i nie mam nic przeciwko jak ktoś by chciał sobie założyć dobrowolną komunę, niestety w drugą stronę to nie działa. I mylę, że mogą istnieć różne systemy oparte na dobrowolności (to się chyba nazywa panarchią).

    Polubienie

  4. Panie Jarku, mój komentarz nie odnosi się tylko do tego artykułu, ale ten artykuł sprawił, że piszę do Pana, aby wyrazić moje uznanie i podziękować. Przestrzeń na której się Pan porusza jest nie do przecenienia – wielka potrzeba takich właśnie tematów i w tej formie. Nie wiem skąd Pan czerpie tak interesujące i „na czasie”materiały, ale każdy podobno znajduje to, co jest mu potrzebne zależnie od jego poziomu wiedzy i ducha. Przyznaję, że korzystam z Pana materiałów, ( w sposób, mam nadzieję umiarkowany i dozwolony) za co z góry dziękuję. Pozdrawiam serdecznie. Marta

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Krystyna Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.