CZEGO NAUCZYŁO MNIE 30 LAT ŻYCIA?

Czego nauczyło mnie 30 lat życia?

mlodosc kariera rodzinaWłaśnie „stuknęło” mi 30 lat. To jeszcze nie wiek chrystusowy o którym mówi wiele ezoteryków i o którym napiszę osobny artykuł. Co najcenniejszego wyniosłem z tego życia? Felieton będzie krótki i zwięzły.

Przede wszystkim, wszystko wokół nas się zmienia i jest nietrwałe. Stabilizacja i bezpieczeństwo o które tak zabiegamy, jest nie tylko fikcją. Ono w ogóle nie istnieje na tak chaotycznej, zmiennej i niestabilnej planecie jak nasza.

Popatrzcie na to. Czyha na nas w każdej chwili naszego życia dziesiątki tysięcy chorób. Nie jestem lekarzem więc nie wiem jaka jest ich dokładna ilość. Są to choroby wirusowe, pasożytnicze, bakteryjne, z niedoborów, nadmiarów, zatruć, uszkodzeń, autoimmunologiczne i każde inne.

Wystarczy o jedną kreskę amfetaminy za dużo. Wystarczy jeden organizm wirusa o jakiejś egzotycznej, łacińskiej nazwie, zawleczonego przez gołębia czy dzikiego kota. Mamy tysiące różnych substancji w organizmie. Wystarczy nadmiar lub niedobór jakiejś z nich i rozpoczyna się lawinowa reakcja łańcuchowa. Wystarczy że jakaś proteina, zespół komórek lub tkanek zaczną pracować nieprawidłowo. Wystarczy że zatrujesz się kurczakami z tesco, podczas których produkcji ktoś dodał za dużo chemii.

Tysiące, dziesiątki tysięcy razy nie działo się nic, ale przychodzi taki dzień, że ta kreska amfetaminy, jeden kufel piwa za dużo, ta jedna cząstka wirusa, ta chemia z kurczaka, gromadzona latami – robi swoje. Do tego dodać należy setki możliwych wypadków i przypadków choćby wtedy, gdy wychodzisz rano po bułki i musisz przejść przez ulicę.

Wypadek samochodowy? Szalony rowerzysta który uważa, że ścieżka rowerowa tuż przy chodniku to tor wyścigowy? Odpadnięcie cegły od wiekowej kamienicy, pod którą przechodzisz? Lub źle zabezpieczone rusztowanie? Pobicie, w tym ciężkie? Zabójstwo? To co piszę to wręcz kabotyńskie banały. Ale ludzie naprawdę nie mają tego świadomości. Sądzą, że są nieśmiertelni, że mogą jeść choćby odpady z reaktora zamiast dobrego żarcia, że to oni zawojują świat.

Kiedyś dyskutowałem z takim człowiekiem. Był on bardzo pewny siebie. Uważał się za prawdziwego mężczyznę, który zrobił wszystko by dać bezpieczeństwo rodzinie. Ma polisę w Amplico. Korzysta z dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego / prywatnego. Dzieci chodzą do prywatnej szkoły, gdzie nie ma „tych bandziorów„. Dobrze zarabia.

On uważał, że już osiągnął maksimum stabilizacji i bezpieczeństwa. Że nic mu już nie grozi. Że nic nieprzewidywalnego się nie wydarzy. Że jego życie będzie już stabilne, bezpieczne i przewidywalne, a on będzie odcinał kupony. Moje argumenty, że wystarczy dosłownie ułamek sekundy, by zburzyć stabilizację, którą budował przez długie dekady, nie trafiały do niego.

I tak żyjemy na tym łez padole. W błogiej nieświadomości tej niestabilności, niepewności i niezwykłej kruchości wszystkiego, co istnieje. A tu nagle przychodzi okrutny los, i wali nas przysłowiową cegłą w głowę, bez pytania, bez chwili na przygotowanie, bez litości. To, co było fundamentem naszego życia, to nad czym pracowaliśmy nieraz przez dziesięciolecia, popada w ruinę, zgliszcza.

Często przestaje istnieć zupełnie. Bywa i tak, że osoba wczoraj będąca królem życia i pląsająca na parkiecie, dziś, po godzinnej reanimacji, pośród bólu i płaczu bliskich, jest zabierana do kostnicy. Gdzie każdy w końcu jest równy – i kloszard pijący tanie wino, i miliarder który dzięki klątwom i podejrzanym konszachtom zdobył majątek. I przyjdzie w końcu po nas „Zegarmistrz Światła Purpurowy„, jak w piosence, ale my nie będziemy gotowi, bo nikt nie jest.

A potem czarna, mroczna niewiadoma. A co na Ziemi, tej Ziemi, gdzie Słońce od zarania dziejów świeci tym samym niesprawiedliwym światłem i dla świętego, i dla skończonego łotra? Nic się nie zmieni, poza tym, że życie jednego z miliardów ludzi albo zostało całkowicie wywrócone do góry nogami, albo się zakończyło.

Twoje nazwisko które tak z dumą nosiłeś, przepadnie wśród kolejnych i kolejnych porodów następnych pokoleń. Geny? Cząstka nas samych w następnych pokoleniach? Po 200, 300 latach nie zostanie nawet jeden procent. Poza tym czy nasza istota to geny?

Ideologie, religie, doktryny, schematy wierzeń, które za życia otaczałeś niezwykłą i nabożną czcią? Nie tylko zmienią się nieskończoną ilość razy, bo wszystko się zmienia, one też. Konserwatyzm z lat 50-tych XX wieku jest zupełnie nieporównywalny do konserwatyzmu z roku 2015. To samo dotyczy socjaldemokracji, to samo dotyczy katolicyzmu i wszystkich innych doktryn.

Część z nich upadnie zupełnie, część z nich zgnije moralnie tak bardzo, że tylko szaleńcy jutra będą je wyznawać. Poza tym.. Nie raz i nie dwa doktryny, które za życia były dla Ciebie święte, zdążą wymordować setki milionów ludzi, nieraz w okrutnych męczarniach. To się dzieje od zarania dziejów i będzie się działo dalej. Wspomnienia po Tobie? Czy sądzisz, że po śmierci żyjemy w pamięci naszych bliskich, jak głoszą łzawe sentencje z portali?

A odpowiedz szczerze: pamiętasz pradziadka / prababcię? A może pra-pradziadka czy pra-prababcię? Ja swoją jedyną znaną mi osobiście prababcię pamiętam jak przez mgłę. Kilka mglistych wspomnień które można policzyć na palcu jednej ręki. Kolejne zniszczone życie w imię ideologii (wtedy walka nazizmu z bolszewizmem) i katolickiego konserwatyzmu. A przecież ona też miała niezwykle emocjonująca życie, miała swoje miłostki, wzloty, upadki, też żyła w czasach cywilizacyjnych i historycznych przełomów.

Resztki pamięci na zakurzonych zdjęciach, a raczej na pen-drive’ach, równie dobrze mogą wyparować w nuklearnym ogniu. Jaki więc wniosek z tego, co napisałem? Wbrew pozorom, nie przywiązywać się do niczego, co jest „ziemskie„. Życiowe lekcje odrobić z pokorą. Ale nic ponad to. Przyszliśmy zupełnie biedni i zupełnie nadzy na ten świat, płacząc. W identyczny sposób z niego odejdziemy.

Autor: Jarek Kefir
Popierasz ideę strony Jarka Kefira? Podobają Ci się moje artykuły, wklejane linki, informacje, obrazki? Jeśli chcesz, możesz wspomóc finansowo to, co robię, przyczyniając się do zwiększenia efektywności mojego, ale też Twojego bloga, Kefir 2010 – bo Ty przecież jesteś moim Czytelnikiem 🙂
Tutaj opisałem, jak to zrobić – link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

19 myśli w temacie “CZEGO NAUCZYŁO MNIE 30 LAT ŻYCIA?

  1. najlepszy tekst :jedna kreska za dużo jeden kufel za dużo …to jest dokładnie tak. prawda już taka że to jest za dużo . ryż mięcho i warzywa a i tak za mało by być pewnym braku chorób. a bym był zapomniał wiara …to jest siła wiążąca koniec z końcem jak eliksir. piwo jest trujące – takie ze sklepu nie wspominając o innych używkach , lekarze zakazują piwa i papierosów ze wzgl na błony śluzowe żołądka a przecież to jest podstawowy sposób spędzania wolnego czasu przez młodzież. SAMI skazujemy się na przedwczesną śmierć nie zadowoleni z jakości nawet wielkim wysiłkiem zmaksymalizowanego życia a kto zaciera ręce? kto wie?…

    Polubienie

  2. 1985 hm ładny rok chciałbym się urodzić te kilka lat wcześniej aby pamiętać lata 80. To i ja się dorzucę z życzeniami.
    Przede wszystkim zdrowia , zdrowia i jeszcze raz zdrowia. W tych dziwnych czasach utrzymanie kondycji psychicznej i fizycznej będzie niezbędnie czego sobie , tobie oraz innym użytkownikom tego bloga życzę. Abyś odnalazł tę nieskazitelną radość życiową no i pewnie także miłość. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i wytrwałości, bardzo dobry blog.
    Pozdrawiam cię Jarku.

    Polubienie

    1. No i proszę, jak zrobiło się donośnie, miło i urodzinowo!
      Ludzie potrzebują odprężenia, zdjęcia z karku – choć na pewien czas – trosk tego świata, które i tak nie przeważają nad dobrem. W przeciwnym razie świat by nie istniał.

      Jarku powiedz jak wyobrażasz sobie siebie, gdy podwoisz swój wiek ?
      Rusz, proszę, wodze fantazji i opowiedz chociaż jeden epizod.
      Proszę cię nie obraź się, ale muszę zażartować i zadać ci pytanie:
      Jak myślisz, będziesz miał wtedy dobre wyniki? 🙂
      Oczywiście z ,,LABORATORIUM ŻYCIA”

      Serdecznie pozdrawiam i dołączam się do powyższych życzeń.
      Jak przyjemnie zrobiło się w naszej knajpce. A jesienna szaruga za oknami celowo kontrastuje, czyniąc atmosferę jeszcze milszą …

      Polubienie

  3. Drogi Jarku za Toba tylko 30 lat,przed Tobą wieczność i cały świat.Swoją pracą otwieraj dalej umysły nam,żyj w zgodzie z sercem swym i dopłyń w przyszłości do wymarzonej pięknej miłości,tego Ci życzę właśnie ja Anna.

    Polubienie

  4. Drogi Jarku,
    dzieki za wsparcie w redukcji dysonansu poznawczego. tak wiec okres „miedzyprochowy” jak Ktos slicznie to ujal trzeba jakos wypelnic. oferuje sie tylko jedno: sensoryczny lot po bandzie z zachowaniem zdrowego trybu zycia (nie wyklucz sie wbrew pozorom); …. tak aby nie byc w klubie 27 ale w klubie 92 jak moj dziadek a przezyl za pol batalionu. po nas chocby ISLAM. Jo!

    Polubienie

  5. Wszystkiego najlepszego Kefir! Oby kolejne lata dały Ci dużo fajnych doznań, zwłaszcza w obszarze miłości 😉 a także mnóstwo energii twórczej i końskiego zdrowia 😉 😀

    Polubienie

  6. Jak na trzydzieści lat to jesteś dobry w pisaniu felietonów, jesteś dobrze oczytany w literaturze na rozmaity temat. Zauważyłem, że masz szczególne upodobanie do tekstów o szczepionkach, są one ważne, ale wielu ludzi je lekceważy. Jak bardzo się mylą pojmują to po fakcie, gdy wystąpią powikłania, kalectwo fizyczne, umysłowe, a czasami niestety śmierć. Nie pojmuję jedynie dlaczego chorują głównie szczepione dzieci? Jak ta ostatnia epidemia odry za Odrą. Kiedyś dzieci przechodziły odrę i były zdrowe do ostatnich dni. Pokazujesz najbardziej aktualne problemy tego kraju. I Europy. Czasy są ciekawe i ,,nieciekawe”. Reasumując wszystkie Twoje teksty są bardzo dobre. Tylko tak dalej. Wiele zdrowia i kasy na następne 70 lat. 100 lat bez remontu. Jarej, Jarek, Jarek, Jarek trzymaj się.

    Polubienie

  7. Dobrze poszło. Nie będę sprawdzał Twojej karmy, są lepsi od mnie,tej karmy z jaką przyszedłeś, ale chyba nie jest mała, zapewne ją odrobisz i …i później coś się zmieni, poczujesz to, będzie trochę inaczej.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  8. Widzenie świata to jak kierowanie lornetki na obiekty. Są „obiekty”, które krzyczą i skaczą, żeby na nie patrzeć, czyli innymi słowy skierować na nich uwagę, a „energia podąża za uwagą” i to ich – te obiekty – kręci, bo tej energii potrzebują.Bez niej rozpadły by się jak pył.
    Też miałam takie widzenie świata w młodym wieku i paradoksalnie – zamiast mnie zdołować zaczęłam poszukiwać drogi wyjścia czy ucieczki stąd, z tego świata, z którym się nie zgadzałam.
    Dziś wiem, że wszystko jest na właściwym miejscu i nic nie dzieje się przypadkowo, a każdy dostaje to co w danym czasie i miejscu mu się należy.
    Np. w tym samym czasie gwałcą kobiety, zabijają dzieci a w innym miejscu martwią się zmarszczką na twarzy czy w co się ubrać na przyjęcie, albo płaczą zrozpaczeni, że naszym strzelili bramkę (!!!!!!) I to się dzieje w TYM SAMYM ŚWIECIE!!!!

    Rzeczy nie są takie, jakie wydają się być…

    Polubienie

  9. Wszystko fajnie, tylko przekaz który z tego płynie wcale zbyt pozytywny nie jest. Ok, dzisiaj jesteś leśniczym a jutro niczym, ale nie zmienia to faktu, że przy całej tej chorej sytuacji, która ma miejsce na tym padole trzeba walczyć o lepsze jutro i uśmiech na twarzach ludzi wokół a przede wszystkim naszej!

    Nie napisałeś nic odkrywczego, to wszystko jest znane i połączone z bardzo wielu dostępnych kropek. Napisz coś, co pod spodem będzie tętnić życiem a nie zatrutym buntem bo takim podejściem nic nie zmienisz a taki przekaz w tym wyczuwam i to w którymś już artykule.

    Nie napisałeś o sobie zbyt wiele tylko rozpisałeś się o wnioskach płynących z otaczającego Cię świata. Owszem, masz w tym wiele racji, ale jeśli cenisz szczerość to spójrz na siebie z perspektywy osoby, która Cię nie zna więc ocenia z wierzchu to co widzi, niezabrudzone wyimaginowaną iluzją Jarka Kefira :).

    Btw. Za dwa dni kolejna waga obchodzi urodziny, też 30te i chętnie dzieli się tym co myśli z całą cenną społecznością, którą tu budujesz, ale myślę że warto spróbować spojrzeć na pewne kwestie już z nieco innej perspektywy bo ta jest przytłaczająco smutna a wcale tak być nie musi.

    Chcę przeczytać tu coś co z perspektywy osoby będącej 14 lat na wózku wywróci jej świat pozytywnie do góry nogami ;). To tak bardzo bardzo delikatnie na marginesie jeśli chodzi o świat medyczny

    Czytając komentarze tak sobie pomyślałem, że fajnie by było na Twoim blogu przeczytać inne artykuły osób, które myślą podobnie. To byłoby coś!

    Polubienie

  10. Szczerze mówiąc jestem zawstydzona, bo ja, do takich „oglądów” całości istnienia ludzkiego doszłam dopiero teraz – (77lat), ale – lepiej późno niż wcale. Naprawdę podziwiam Pana dojrzałość intelektualną. Wiele skorzystałam z Pana publikacji i to co mogę zrobić i robię, to, polecam Pana blog wszystkim moim przyjaciołom i znajomym. Pozdrawiam.

    Polubione przez 2 ludzi

  11. Zabawne jest to, że konkluzja wynikające z Twojej wypowiedzi, to nic innego jak „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Większość ludzi do stanu „pomiędzyprochowego”, inaczej zwanego życiem, przywiązuje zbyt duże znaczenie. Zgłębianie otaczającej rzeczywistości przy pomocy pięciu zmysłów, można porównać do ilości informacji, jaką głuchy ślepiec uzyskuje o toczeniu ostukując najbliższą okolicę laską.

    … Po części bowiem tylko poznajemy,
    po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
    zniknie to, co jest tylko częściowe.
    Gdy byłem dzieckiem,
    mówiłem jak dziecko,
    czułem jak dziecko,
    myślałem jak dziecko.
    Kiedy zaś stałem się mężem,
    wyzbyłem się tego, co dziecięce.
    Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
    wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
    Teraz poznaję po części,
    wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
    Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
    z nich zaś największa jest miłość.

    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ma troche racji w tym co pisze, ale zbyt odplywa w myslenie z dystansu, a to niby swiatle podejscie z dystansem potrafi wykreowac pieklo na ziemi. Wbrew predestynacyjnym pozorom, kazdy jest w jakims stopniu kowalem wlasnego losu.

      Polubienie

      1. Starszy pan, dziadunio, siedzący na jednym z krzeseł ustawionych wzdłuż korytarza przychodni i oczekujący na wyniki moczu, teraz powoli odwrócił głowę w stronę siedzącej obok koleżanki i mężczyzny, który oburącz wspierał się na starej, bambusowej lasce.
        – ,, Popatrzcie na to. Czyha na nas w każdej chwili naszego życia dziesiątki tysięcy chorób. Nie jestem lekarzem więc nie wiem jaka jest ich dokładna ilość. Są to choroby wirusowe, pasożytnicze, bakteryjne, z niedoborów, nadmiarów, zatruć, uszkodzeń, autoimmunologiczne i każde inne.”

        Leciwy mężczyzna nieco się ożywił i stukając laską w podłogę, pewnie dla podkreślenia wagi tego, co chce powiedzieć, rzekł:
        – ,, Wystarczy jeden organizm wirusa o jakiejś egzotycznej, łacińskiej nazwie, zawleczonego przez gołębia czy dzikiego kota. Mamy tysiące różnych substancji w organizmie. Wystarczy nadmiar lub niedobór jakiejś z nich i rozpoczyna się lawinowa reakcja łańcuchowa. Wystarczy że jakaś proteina, zespół komórek lub tkanek zaczną pracować nieprawidłowo. Wystarczy że zatrujesz się kurczakami z tesco, podczas których produkcji ktoś dodał za dużo chemii.”

        Na chwilę zapadło milczenie, ponieważ otworzyły się drzwi z napisem ,,LABORATORIUM”. Pielęgniarka wychyliła pół twarzy i rękę, w której trzymała kwitki. Przeczytała z nich jakieś nazwiska. Na szczęście nie były to nazwiska tej trójki siedzącej na krzesłach i prowadzącej bardzo ciekawą rozmowę, w którą tym razem wtrąciła się starsza pani.
        – ,, I tak żyjemy na tym łez padole. W błogiej nieświadomości tej niestabilności, niepewności i niezwykłej kruchości wszystkiego, co istnieje. A tu nagle przychodzi okrutny los, i wali nas przysłowiową cegłą w głowę, bez pytania, bez chwili na przygotowanie, bez litości. To, co było fundamentem naszego życia, to nad czym pracowaliśmy nieraz przez dziesięciolecia, popada w ruinę, zgliszcza. ”

        Staruszka zdjęła okulary, przetarła małe, szparkowate oczy i zamyśliła się. Jak przez mglę słyszała rozmowę współtowarzyszy. Rozprawiali o jakimś rowerzyście, który wpadł pod samochód, o gzymsie, który oderwał się od kamienicy i zranił śmiertelnie przechodnia(na szczęście nieznajomego), o tym, że wnuk zabił się spadając z rusztowania, o dziewczynie pobitej w bramie(ponoć zmarła w szpitalu) i o wielu innych śmierciach, odejściu do boga, czy coś w tym rodzaju.
        – ,,Po co zaczęłam ten temat? Śmierć to nie życie. Radość to życie.” – pomyślała i już chciała powiedzieć to głośno, gdy nagle otworzyły się drzwi ,,LABORATORIUM”. Pielęgniarka wyczytała jej nazwisko. Staruszka wzięła papier i z namaszczeniem udawała, że czyta.
        – Dobry ma pani mocz? – spytał starszy pan z bambusowa laską..
        – Jeszcze w życiu nie miałam tak dobrych wyników – odparła z satysfakcją w głosie i dziwnie dziarskim, jak na jej wiek, krokiem ruszyła w stronę wyjścia.

        Kiedy znalazła się na zewnątrz budynku, zatrzymała się na chwilę na małym tarasie oddzielającym przychodnię od chodnika. Dziesiątki ludzi przemierzało go w wiadomym tylko dla siebie celu.Większość z nich sprawiała wrażenie nieobecnych. Tak, jakby cel, do którego zmierzają miałby ich dopiero ożywić, zadowolić.
        Staruszka uniosła malutkie, nieco zapadnięte w oczodołach powieki i utkwiła swój wzrok po przeciwnej stronie ulicy. Oddzielone od reszty świata wysokim płotem, niewielkie betonowe boisko wypełniała coraz to większa chmara dzieci, wybiegających z budynku szkoły. Do uszu starszej pani dobiegały śmiechy, radosne okrzyki, piski, wołania unoszące się nad plątaniną gestów, podskoków, ciągłej bieganiny. Niczym nie pohamowanej energii i wigoru.
        ,, Dwa zupełnie inne światy” – pomyślała, spoglądając raz jeszcze na przechodniów. – ,,Dlaczego jesteśmy takimi smutasami?” – zapytała w duchu. Wcale nie czekała na myśl, która byłaby odpowiedzią.

        Serdecznie pozdrawiam.

        PS. Jarku, z całego twojego felietonu można by zrobić ,, przychodnię”.
        Odnośnie tytułu: Życie może nauczyć tylko Życia. Obumieranie i rozpad to już nie Życie. Jak możemy oczekiwać radości, entuzjazmu, jeżeli pogrążamy się w żalu, smutku i czerni?

        Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.