Dlaczego nie możesz schudnąć? Ukrywana tajemnica diet i zdrowego żywienia

Tajemnica skutecznego odchudzania bez efektu jojo

Tematyka diet, odchudzania, zdrowego odżywiania, unikania toksyn i „eko” stylu życia bije wszelkie możliwe rekordy popularności. Wszyscy wiemy że różnych modeli żywienia jest dużo i ciągle przybywają nowe. Jedni zalecają odstawienie glutenu i laktozy. Inni mówią, że to jednak mięso jest najszkodliwsze a nie zboża, i promują wegetarianizm. Jeszcze inni kładą nacisk na to, że wegetarianizm też jest błędny, bo mleko, jaja i sery też są szkodliwe. Więc weganizm, i to najlepiej jego radykalna forma – witarianizm (raw). Ale nagle, ni z gruchy ni z pietruchy wyskakują zwolennicy diet super-mięsnych, czyli paleo czy diety Kwaśniewskiego. I mówią że podstawą diety powinny być niemal wyłącznie białka i tłuszcze.

Nosz kurwa jego mać, zgłupieć można, prawda? Bo dochodzi do tego szereg innych diet i dietek. W tym na pewno znasz mnóstwo ludzi, którzy na typowej polskiej diecie (nomen omen, chyba najgorszej diecie cywilizowanego świata..) czują się milion razy lepiej niż mnóstwo osób chuchających i dmuchających na swoje zdrowie. Od wielu lat uderza mnie jeden, powtarzający się schemat. Jest sobie taki typowy samiec, cham, ekstrawertyk, wyszczekany na maxa. Żre dokładnie to, co szkodzi – mięcho, gluten, mleko, żywność wysoce przetworzoną, cukier. Ani żadne aspartamy ani glutaminiany sodu i z 10.000 innych trucizn spożywczych mu nie straszne.

Mało tego! Żołądek traktuje jak zlew wlewając w niego hektolitry alkoholi, nochalem kurzy góry koksu wielkości Mount Everest, o trawie, kawie, papierochach czy innych tego typu nawet nie wspominając. I nic a nic mu się nie dzieje. Ba! Ma milion razy więcej energii, śmiałości, ekstrawertyzmu i kreatywności, niż wielu zlęknionych ludzi, którzy robią dosłownie wszystko, co zalecają wszelcy guru fitness, eko, dietetyki. Nosz kurde, to jest niesprawiedliwe! Ja się tak nie bawię! Chciałoby się rzecz. Jest to jednak dylemat znacznie szerszy, któremu poświęcę tutaj zaledwie dwa skromne akapity, choć opisywałem go już w wielu artykułach.

W poprzednim felietonie o tym, dlaczego diety odchudzające nie działają, pisałem o roli i sile podświadomości. No nie bójmy się tego faktu powiedzieć wprost – diety, cholera, nie działają, nie odchudzają. Jakaś złośliwa siła sprawia, że efekty są marne. Że nawet gdy za dnia zjemy musli i wegańskie smoothie, to wieczorem w przypływie szału wpierdolimy to, co zostało w lodówce. Czyli pół kilo frytek, dwa filety rybne, osiem pączków, dwie kanapki z serem i szynką.. I do tego butelka szkockiej whiskey, by zdusić ból istnienia spowodowany złamaniem diety. Kolejny przykład – po miesiącach katorgi chudniemy te kilka kilo, i w ciągu kolejnych miesięcy wracamy do poprzedniej wagi, najczęściej z nawiązką.

Pytanie: dlaczego diety odchudzające nie działają, jest takim samym na pierwszy rzut oka nierozwiązywalnym dylematem ludzkości, jak pytanie, czemu jest tyle zła na świecie. A tymczasem odpowiedź na oba te pytania jest, i jest prostsza niż myślisz. Poniżej moja próba odpowiedzi na każde z tych dwóch pytań:
Dlaczego diety odchudzające nie działają?! Sekret o którym się nie mówi..

Kluczem jest tutaj siła zwana podświadomością. Gdy przechodzisz na dietę z przymusu, gdy odmawiasz sobie ukochanych przyjemności, gdy zmuszasz się do jedzenia obrzydliwych „zdrowych” rzeczy, to uruchamiasz bardzo destrukcyjny program w podświadomości. Nosi on nazwę: „przetrwanie i oszczędzanie energii i kalorii za wszelką cenę„. Nie ma tych smacznych rzeczy, nie ma przyjemności z jedzenia, są za to jakieś wegańskie smoothies… Które, no nie oszukujmy się – smakują jak smakują. Podświadomość zaczyna myśleć, że właśnie zaczął się niedobór żywności, a więc głód – dlatego musisz jeść obrzydlistwa.

A ewolucyjnie głód i niedobór pożywienia jest największą możliwą traumą jaką zna ludzka podświadomość. Przez długie eony czasu non stop brakowało pożywienia, a głód zbierał miliony milionów ofiar. Podświadomość więc, po przejściu na niedobro-obrzydliwą dietę, myśli, że zaczął się głód. Bo przecież ukochanych, smacznych potraw już nie ma. Więc włącza program oszczędzania energii. Na takiej diecie nie tylko nie schudniesz, ale możesz wręcz przytyć. Jest to bowiem robienie czegoś… wbrew sobie. Tak naprawdę Ty NIE CHCESZ przechodzić na tę dietę, nie chcesz katować się ograniczeniami i potrawami, które wywołują odruch wymiotny. Robienie czegokolwiek wbrew sobie prowadzi zawsze do tego samego. Daje skutek odwrotny od zamierzonego i przynosi życiową katastrofę.

Jest to uniwersalne prawo – właśnie jedno z praw rządzących światem. Dotyczy ono absolutnie każdej człowieczej działalności. Jeśli cokolwiek robisz wybitnie wbrew sobie, to przyniesie Ci to tylko zgubę. Jeśli poruszasz się w środowisku snobów i zmuszasz się do słuchania z nimi muzyki metalowej, bo każda inna to przecież „gunwo” – to odchorujesz to, prędzej czy później. Jeśli partner zmusza Cię do posiadania dzieci – to zniszczysz co najmniej trzy życia: swoje, partnera i powołanych do życia dzieci. Studiowanie kierunku którego nie znosisz, a który „wypada” lub jest prestiżowy – może doprowadzić Cię do skrajnego wyczerpania i totalnej depresji.

Co można więc zrobić? Nie przechodź na żadną dietę, ale.. zmień styl życia, na trwałe. Nie miej za celu odchudzania, ale miej na celu.. zdrowie. W nowym stylu życia poszukaj takich posiłków, przekąsek, pokarmów itp, które są autentycznie smaczne. Choć nie muszą one być aż tak zdrowe i eko. I od czasu do czasu pozwól sobie na tę cholerną czekoladę, czy inną mało zdrową przyjemność. Korona Ci z głowy nie spadnie, jeśli dwa razy w tygodniu zjesz kilka kostek czekolady. Styl życia w 100% eko i w 100% zdrowy praktycznie nikomu jeszcze się nie udał. Żyjemy na Ziemi, tej Ziemi, a nie w jakiejś pierdolonej utopii.

Zwrócę tutaj uwagę także na inny szczegół. Kiedyś wysnułem śmiałą, i nie do końca prawdziwą teorię o tym, jaka jest najzdrowsza i najskuteczniejsza dieta świata. Ta dieta to.. wysokie zarobki, lub chociaż normalne zarobki, które w Polsce ma może 10% społeczeństwa. Wtedy Cię po prostu stać na dietę. Wybierasz sobie dietę bezglutenową, bezmleczną, może paleo, może dietę Kwaśniewskiego, może też weganizm czy inny -sranizm.. I tak naprawdę to nie dieta Cię leczy, ale.. podświadomość, pozbawiona lęku przetrwania.

Lęk przetrwania jest związany z lękiem śmierci, i jest najpotężniejszym lękiem jaki zna Ziemia. Jest też najpotężniejszym ziemskim czynnikiem ograniczającym, niszczącym i.. kontrolującym społeczeństwa i narody. To z lęku przetrwania bierze się praktycznie całe zło zadawane jednej istocie przez druga. Bo skoro zasobów jest za mało i nie starczy dla wszystkich, to zaraz pojawia się pokusa, by wyrządzać zło innym istotom w celu gromadzenia tych zasobów.

Oczywiście, nie zwalnia to nas z dbania o zdrowie. Bo jest też druga strona medalu – miliarder Steve Jobs, pozbawiony lęku przetrwania, który zmarł na raka. Trzeba osiągnąć pewną równowagę. Zwracam uwagę, jak ważna jest rola nie tylko tego, co wrzucamy do żołądka, ale także tego, co wrzucamy do swojej psychiki. Jakie informacje, książki, filmy, muzykę przyswajamy. Z jakimi ludźmi przebywamy. Nie żresz glutenu, aspartamu, mięsa, alkoholu i innych świństw, i to jest dobre, pochwalam i popieram. Ale czy równie skrupulatnie zwracasz uwagę czym „karmisz” swoja psychikę i umysł?

Autor: Jarek Kefir

Witaj. 🙂 Moja strona utrzymuje się z darowizn czytelników. Nie organizuję szemranych warsztatów, na których mówi się o czarach-marach, cudach niewidach i jeszcze trzeba za to płacić. Wolę walić prawdę prosto z mostu, nie pasjonuje mnie oszukiwanie ludzi. Szerzę świadomość i wiedzę na tyle, na ile mogę, i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam żadnych płatnych treści. Chcę, by moje publikacje były dostępne dla każdego, nawet dla biednych osób. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc moje publikacje finansowo.

Możliwości wsparcia moich publikacji:

➡️ Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16102047950000910201396282
Tytułem: Darowizna

➡️ Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

➡️ Na Pay Pal: Kliknij poniższy link:
https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

30 myśli w temacie “Dlaczego nie możesz schudnąć? Ukrywana tajemnica diet i zdrowego żywienia

    1. Dla AQQ. Szanowny kolego AQQ. Zarówno schudnąć, jak też przytyć możesz najłatwiej wtedy i tylko wtedy, gdy dogadasz się z Twoim własnym Umysłem.

      Jest to warunek podstawowy i wystarczający abyś swobodnie mógł w granicach rozsądku manipulować wagą Twojego ciała.

      Polecam dwa free texts w sieci.

      1/ Ku wyzwoleniu z ducha www. hipnozaswiadomosci wolnosc.pl
      2/ Evelyn Monahan po polsku pdf.

      Miłego odchudzania. Lub miłego tycia. Erika.

      Polubienie

    1. To też, i podjadał szit nieodżywczy.

      Nie biegam, szybko spaceruję, polecam.
      Waga w normie, dieta bez diety, jem na co mam ochotę.
      Najważniejsze, nie przyjmować do trzewi sklepowej
      przetworzonej paszy bydlęcej, jeść 2/3 surowego,
      pamiętać o czystej wodzie oczyszczanej filtrem węglowym (chlor),
      soli kamiennej, wodorowęglanach (sód, potas, wapń), magnezie, wit.C.D, jodzie, poznać działanie ziół.
      Oczyszczanie jelit, nerek wg Clark ziołami cyklicznie i wystarczy.
      W zdrowym ciele zdrowy duch, stare wyświechtane ale ciągle aktualne.

      Polubienie

  1. Jeśli już jakaś szczególna dieta, to może ….post. Przesyłam Wam artykuł, który akurat pojawił się w mojej skrzynce mailowej i świetnie wpisuje się w Wasz temat.: „Niesamowita siła postu” w: Newsletter Poczty Zdrowia.

    Ja tylko dodam, że sama jestem zwolenniczką postów. W zeszłym roku na przełomie listopada i grudnia pościłam 40 dni (tylko woda i soki). To jeden ze szczególnych okresów w moim życiu, wypełnionych radością, witalnością i lekkością duszy, a także pewnego rodzaju mocą, która płynie z tego typu doświadczenia. Powód postu był oczywiście natury duchowej (przed przyjęciem chrztu). Przez cały okres postu schudłam tylko 8 kg. Prawie przez cały czas czułam się „syta” i jak powiedziałam, pełna życia i energii, chociaż na zewnątrz było zimno, panowały już ponure, jesienno-zimowe słoty.

    Długotrwałe głodówki mają również zbawienne działanie na nasze zdrowie fizyczne. I o tym jest ten artykuł.
    Moim zdaniem w żywieniu/odchudzaniu/diecie nie chodzi tylko o to, żeby być szczupłym i mieć ładną sylwetkę, ale żeby być długotrwale zdrowym i pełnym energii. Tak jak w chorobie alkoholowej nie chodzi o to, żeby być „dry”, ale „sober” (trzeźwym). Chodzi mi o tę głębszą przemianę, która z tym się wiąże. Polecam również stronę: głodówka.pl
    Pozdrawiam Was serdecznie

    „Szanowny Czytelniku,
    zimą lub wczesną wiosną około 2,3 mld chrześcijan przeżywa Środę Popielcową, dzień rozpoczęcia Wielkiego Postu.
    Wielki Post to okres sześciu i pół tygodnia postu, który trwa do Triduum Paschalnego. Różnica w stosunku do muzułmańskiego Ramadanu polega na tym, że pościło się przez cały okres Wielkiego Postu, z wyjątkiem niedziel, podczas gdy w Ramadanie paradoksalnie bardzo wzrasta konsumpcja artykułów spożywczych, w związku z rytualnym świętowaniem co wieczór. Według niektórych badań, wzrost ten sięga nawet do 30-35% w stosunku do pozostałej części roku1.
    Dlaczego Wielki Post trwa sześć i pół tygodnia, czyli 46 dni? Ponieważ, by przygotować się do Świąt Wielkanocnych, upamiętniających zmartwychwstanie Jezusa, chrześcijanie wspominają 40 dni, które Jezus spędził na pustyni, nie pijąc ani nie jedząc (także nocą). Nie pości się tylko w kolejne niedziele Wielkiego Postu. Odejmij 6 niedziel od 46 dni Wielkiego Postu, a otrzymasz… brawo! 40 dni.

    Kanał ARTE
    Korzyści płynące z tak długiego postu od pewnego czasu zaczął również promować francusko-niemiecki kanał ARTE, propagując post wśród swojej grupy odbiorców, licznej i entuzjastycznie nastawionej.
    W marcu 2012 r. kanał ten nadał reportaż zatytułowany „Post, nowy sposób leczenia”, który pobił wszelkie rekordy oglądalności i został powtórnie wyemitowany we wrześniu 2013 r. Jego reżyser, Thierry de Lestrade, opublikował ponadto w wydawnictwie ARTE książkę pod tym samym tytułem, z dodatkowymi świadectwami i nowym spojrzeniem.
    Skąd taki sukces? Czy dlatego, że nie ujęto w nim aspektów religijnych?
    Odpowiedź znajdziesz gdzie indziej.
    Otóż reportaż ten opowiadał o korzyściach płynących z zastosowania postu w przypadku poważnych chorób, zwłaszcza raka, i to jest oczywiste wytłumaczenie sukcesu tego postu w nowej formule.
    Post kontra medycyna konwencjonalna
    Pościć, by wyzdrowieć. Przede wszystkim uściślijmy, że tę metodę leczenia zwalcza desperacko system opieki zdrowotnej, który zafiksował się na sposobie postępowania: „choroba – lekarstwo” i który jeszcze nie ogarnął naturalnych zdolności organizmu do regeneracji.
    Prawdą jest, że wielu poszczących rozpoczyna tę praktykę w poszukiwaniu duchowości i absolutu. Pomijają kwestie naukowe, chowając się za nowymi religiami, gdzie za sterami siedzą guru wszelkiej maści.
    Tym niemniej, temat zainteresował współczesnych naukowców najwyższych lotów, i nawet, jeśli brakuje finansowania (skoro nic się nie da sprzedać…), to wyniki są wymierne, łatwo powtarzalne i w zasięgu każdego chorego.
    Post znajduje zastosowanie w przypadku wszystkich patologii „nadmiaru”, które obciążają współczesnego człowieka: alergii, reumatyzmu, chorób autoimmunologicznych, nadciśnienia, cukrzycy, nowotworów, zwyrodnienia komórek nerwowych… Wszystkie te choroby pozostają w bezpośrednim związku z dietą lub stosowaniem określonych substancji chemicznych.
    Trzeba mieć świadomość tego zgubnego zatrucia, by zgodzić się na leczenie pustką, nie słuchając medycznych syren, które ciągle jeszcze odwołują się do witalnej konieczności spożywania kilku posiłków dziennie, o wysokiej zawartości produktów zbożowych i nabiału.
    Lecznicze zalety postu
    Lekarze po raz pierwszy pochylili się nad leczniczymi zaletami postu całkowicie poza religijnym kontekstem w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych.
    Trzeba powiedzieć, że sytuacja bardzo sprzyjała „miękkiej” medycynie. Amerykańscy lekarze „kowboje” z upodobaniem jeszcze większym niż u ich europejskich kolegów stosowali metody silnej ręki w leczeniu chorób. Oprócz, tak dobrze znanych w Europie, metod upuszczania krwi, lewatywy i środków wymiotnych, apteczka lekarza amerykańskiego składała się w dużej mierze z substancji szczególnie toksycznych: alkaloidów (opium, apomorfiny, digitaliny) oraz związków metali, takich jak rtęć, ołów, arszenik czy antymon.
    Nie dziwi zatem, że to tam właśnie pacjenci najżywiej zareagowali na nadużycia „twardej” medycyny. Jak pisaliśmy już w jednym z wcześniejszych artykułów, homeopatia odniosła największy sukces właśnie w Stanach Zjednoczonych, w których w XIX w. stosowało ją 12% lekarzy.
    Równolegle wielu lekarzy starało się opisać zalety postu, stosując ówczesne metody. I tak doktor Henry Tanner wyszedł na scenę teatru na Manhattanie, by pościć przez 40 dni pod ścisłym nadzorem kohorty podejrzliwych lekarzy, którzy otaczali go dzień i noc. Jego post rozpoczął się 28 czerwca 1880 r. To było wydarzenie roku: nieprzerwany strumień gapiów napływał do teatru, by zachęcać poszczącego lekarza, podczas gdy dwa wiodące nowojorskie dzienniki, New York Times i New York Herald drukowały codzienne relacje w stałej rubryce. Dziennikarze z całego kraju rzucili się na ten temat.
    Regularnie publikowano wyniki pomiaru wagi ciała, pulsu, rytmu oddychania.
    Listy zachęty płynęły z całego świata, a post trwał nieprzerwanie do 7 sierpnia, zgodnie z założeniami. Tanner stracił 16 kilo, pozostał przy życiu i to całkiem żwawym, zaś ostrzeżenia korpusu lekarskiego przed rzekomymi niebezpieczeństwami związanymi z postem nie przerażały już nikogo.
    Od tamtej pory aż do chwili obecnej znajdujemy się prawdopodobnie w podobnych okolicznościach. Przed nami stoi otworem droga do upowszechnienia postu wśród dużo bardziej licznych odbiorców.
    Powstaje wiele ośrodków postu. Wydawca MacFadden utworzył w Chicago „Healthatorium” ośrodek fitnessu, w którym post stosuje się razem z ćwiczeniami, masażami i pobytem w saunie. Równolegle organizują się sieci drugless physicians, lekarzy, którzy nie przepisują leków, zaś leczą, stosując homeopatię, post i terapię manualną (przypomnijmy, że osteopatia została także wymyślona w Stanach Zjednoczonych, w 1874 r., przez A.T. Stilla).
    Ale w ciągu kilkudziesięciu lat świat medyczny przejął sprawy w swoje ręce. Wiedzę zastrzeżono dla systemu akademickiego, przyznając monopol „dobrym praktykom”, tj. takim, które musi stosować „dobry” lekarz, bo w przeciwnym razie zostanie wykluczony z profesji, zarówno na płaszczyźnie cywilnej, jak i karnej…
    Post stopniowo stał się praktyką zapomnianą, wątpliwą, stosowaną przez nawiedzonych lub szarlatanów.
    Tymczasem badania nad postem nadal prowadzono, niesłychanym zrządzeniem losu, po drugiej stronie tak zwanej żelaznej kurtyny.
    Komunizm: niebywały poligon doświadczalny
    Reżimy totalitarne sprzyjają eksperymentom naukowym nowatorskim i na wielką skalę, gdyż charakteryzują się:
    niedostatkiem środków i umiejętności, co powoduje konieczność poszukiwania rozwiązań bardziej skutecznych i mniej kosztownych;
    nieubłaganym systemem opartym na hierarchii, co sprawia, że inicjatywa „zgodna z programem partyjnym” będzie wdrażana bez dyskusji, na licznych grupach docelowych i długotrwale. Jest więc, skąd wziąć wymierne wyniki.
    Eksperymenty prowadzone w Związku Radzieckim w taki właśnie sposób wykazały, że post działa naprawdę „u podstaw” organizmu, przywracając równowagę na poziomach wielu zasadniczych funkcji.
    Lekarz Jurij Nikołajew został w 1955 r. wyznaczony, by wyleczyć z ciężkiego alkoholizmu syna jednego z partyjnych dygnitarzy, Nikołaja Bułganina. Była to trudna kwestia, w której porażkę poniosło wiele zespołów lekarskich korzystających z dostępnej farmakologii. Dzięki postowi, pacjent został w trzy tygodnie uwolniony od uzależnienia, ku wielkiemu zadowoleniu ojca, który otworzył drzwi do wielu wydziałów temu nowemu sposobowi leczenia.
    Od tego momentu Nikołajew mógł zacząć eksperymentować z postem na innych grupach chorych. Obserwował zaskakujące wyniki u pacjentów chorych na depresję z myślami samobójczymi, którzy czuli się bezwartościowi i odrzuceni przez rodzinę i znajomych. Po dwóch tygodniach postu, mniej było w nich lęku, natomiast więcej zainteresowania otoczeniem i własnym talerzem.
    To samo działo się w przypadku osób z zaburzeniami lękowymi i obsesyjno-kompulsywnymi, a także osób zamkniętych w sobie. Po kilku tygodniach postu pacjenci napchani neuroleptykami i żyjący w swoim świecie wracali do normalnych relacji międzyludzkich. Poziom neuroprzekaźników (adrenalina, acetylocholina) wracał do normy, podobnie jak rytm pracy mózgu.
    Nikołajew przy różnych okazjach podkreślał podstawowe kryterium powodzenia leczenia postem: zgodę pacjentów. Często także, by ułatwić cały proces, wymagał, by lekarz pościł razem z pacjentem.
    Astma i alergie
    Te „nowoczesne” choroby były już dobrze znane w ZSRR w latach 50. ubiegłego wieku. Chorzy, tak jak na Zachodzie, mieli do dyspozycji dawkę Ventolinu (lek rozszerzający oskrzela) i kortykosteroidów. Krótko mówiąc – leków, które pomagają przez jakiś czas, później stając się bezskuteczne, a nawet bezużyteczne. Ale wśród pacjentów psychiatrycznych było wielu astmatyków i stwierdzono, że ich oddychanie poprawiało się jeszcze szybciej niż ich stan psychiczny.
    Post przeniesiono więc na pulmonologię, zaś doktor Sergiej Ozynin może się poszczycić poddaniem leczeniu postem ponad 10 000 pacjentów, z wymiernym powodzeniem w 50% przypadków (ponowne podjęcie pracy) pacjentów kwalifikowanych jako inwalidzi. Zaobserwował, że po 12 dniach postu, komórki tuczne, tj. komórki immunologiczne przeładowane przekaźnikami stanu zapalnego (histamina, prostaglandyny, leukotrieny i enzymy proteolityczne) przekształcają się, dosłownie trawiąc swoją zawartość. Wydaje się, że z choroby powstaje nowa osoba w lepszym zdrowiu.
    Wraz z pieriestrojką nadszedł kres darmowej opieki medycznej. Leczenie stało się płatne, szpitale musiały zacząć wykazywać się rentownością, trzeba było sprzedawać leki – i oto piękna karta w historii medycyny została przewrócona.
    ********************
    Ostatnia szansa na zdobycie pełnego arsenału antynowotworowego
    Już wkrótce nowy numer miesięcznika Naturalnie Zdrowym Być odkryje przed Tobą pełen arsenał antynowotworowy. Dowiesz się z niego: ● jak przywrócić swoją równowagę kwasowo-zasadową i zatrzymać rozwój komórek nowotworowych; ● o diecie, która pozbawia komórki nowotworowe ich ulubionego paliwa i wyraźnie przedłuża życie osób chorych na raka (w tym także w najcięższych przypadkach); ● dlaczego komórki nowotworowe nie lubią tlenu i jak dotleniać zdrowe komórki; ● o najważniejszym wrogu walki z rakiem: cukrze… Kliknij na ten link, aby zamówić swój egzemplarz miesięcznika Naturalnie Zdrowym Być.
    ********************
    Post źle widziany na Zachodzie
    Na Zachodzie media i środowiska lekarskie zredukowały post do poziomu prawie ćwiczeń fizycznych zarezerwowanych dla postrzelonych adeptów New Age. A ryzyko oskarżenia o sekciarstwo skutecznie chłodzi każdy zapał.
    Tym niemniej w Niemczech i w Szwajcarii stale działa kilka ośrodków postu w środowiskach medycznych. Na przykład klinika Buchinger w Überlingen rozwinęła własną metodę opartą o wodę, napary, soki owocowe, wywary warzywne, podczas gdy w innych ośrodkach stosuje się post wodny (wyłącznie woda)2.
    Reżyser reportażu wyemitowanego w kanale ARTE spotkał tam przekonanych o skuteczności tej metody lekarzy i całkiem zdrowych „chorych” cierpiących na najprzeróżniejsze choroby.
    Nadciśnienie
    W przypadku nadciśnienia skutki widać już po kilku dniach: normalizuje się poziom trójglicerydów i cholesterolu, zaś ciśnienie wraca do normy, co umożliwia odstawienie beta-adrenolityków.
    Dna moczanowa
    W przypadku chorób, w których następuje odkładanie się pewnych substancji w organizmie, jak na przykład dny moczanowej, dzieje się to samo, a poprawę gwarantuje utrzymywanie higieny życia – dobre odżywianie, uprawianie sportu i unikanie stresu.
    Cukrzyca typu 2
    W przypadku cukrzycy typu 2 (obniżenie skuteczności insuliny) wdrożenie postu błyskawicznie obniża poziom glukozy we krwi, co trzustce daje odpoczynek, zaś komórkom pozwala odzyskać normalną wrażliwość na insulinę. Także w tym przypadku zastosowanie postu, a następnie wdrożenie bardziej naturalnego żywienia kończy się najczęściej odstawieniem leków.
    Depresja
    Jeśli chodzi o „choroby nastroju”, wyniki niemieckie potwierdzają wyniki wcześniejszych badań radzieckich. Raz uwolnieni od chemicznego pancerza, pacjenci odnajdują pozytywne nastawienie, czemu towarzyszą zmiany hormonalne: poranny wzrost poziomu kortyzolu, dopaminy w ciągu dnia i wieczorny wzrost poziomu serotoniny, spadek poziomu insuliny i hormonów tarczycy. Natomiast w dłuższej perspektywie, skuteczność tej metody będzie zależała od wyjściowych przyczyn depresji.
    Zadziwiające odkrycie doktora Valtera Longo
    Surowa dieta z pewnością zmienia coś w naszym organizmie, ale co?
    Nad tym pytaniem pochylił się badacz amerykański, Valter Longo, który kwestii tej zawdzięcza swoją sławę. Zaczął on od poddania ścisłemu postowi zwykłych drożdży winnych i zauważył, że były one dużo bardziej energiczne, kiedy po kilku miesiącach znalazły się w środowisku sprzyjającym wzrostowi.
    Powtórzył to doświadczenie, porównując myszy poddane postowi z myszami dobrze odżywionymi. Po podaniu substancji stosowanych w chemioterapii (etopozyd), wynik był bezapelacyjny: myszy poddane postowi przeżywają prawie w 100%, natomiast myszy z grupy kontrolnej – w 35%3.
    Co więcej, stwierdził, że post chroni zdrowe tkanki przed zgubnym działaniem chemioterapii, natomiast nie chroni przed nim bynajmniej komórek nowotworowych, które pozostają podatne na truciznę i dalej są niszczone4.
    Wyniki szeroko ignorowane przez świat lekarski
    Publikacja prac Longo odbiła się głośnym echem w mediach, pozostała natomiast bez odzewu na profesjonalnych kongresach poświęconych terapiom jutra.
    Obecnie, onkolodzy (specjaliści ds. nowotworów) upierają się przy dwóch założeniach:
    – Chorzy poddawani naświetlaniom/chemioterapii są słabi, trzeba ich więc żywić za każdą cenę;
    – Nowotwór jest związany ze zmianą strukturalną genów komórek nowotworowych, bez możliwości powrotu do ich normalnej postaci.
    Ale uwaga: stwierdzono, że po 48 godzinach postu wiele genów zmienia postać. Niektóre przechodzą w tryb czuwania, inne się uruchamiają. Obserwuje się zwłaszcza gwałtowne spowolnienie maszynerii odpowiedzialnej za podział komórkowy: komórki nowotworowe przestają się rozmnażać w tym samym tempie.
    Ponadto, obserwuje się także zwolnienie wytwarzania czynnika wzrostu IGF-1, który bardzo silnie stymuluje rozwój tkanek ogólnie… i tkanek nowotworowych szczególnie.
    Wyjątkowo szkoda więc, że tak mało lekarzy poświęca swoje zainteresowania postowi.
    Na koniec kilka ostrzeżeń przed rozpoczęciem postu
    Podczas postu organizm traci zarówno tkankę tłuszczową, jak i tkankę mięśniową. Natomiast układ odpornościowy wykorzystuje białko z mięśni do wytwarzania komórek naturalnie niszczących nowotwory i wirusy. Postu nie zaleca się więc osobom, które mają zbyt mało tkanki mięśniowej, gdyż mogłaby im spaść odporność.
    Osoby cierpiące na przewlekłe schorzenia wątroby lub nerek powinny poradzić się lekarza przed rozpoczęciem postu.
    A przede wszystkim, w przypadku chorób autoimmunologicznych post nie gwarantuje długoterminowo wyzdrowienia bez dogłębnej zmiany przyzwyczajeń żywieniowych, a zwłaszcza bez rezygnacji z produktów zbożowych zawierających gluten i z nabiału5.
    Wobec ostrożnego nastawienia środowisk medycznych, jestem przekonany, że zmiana przyjdzie z dołu, kiedy pacjenci zaczną masowo żądać umożliwienia im korzystania z najnowszych osiągnięć medycyny, zwłaszcza tych… naturalnych.
    Na zdrowie,
    Jean-Marc Dupuis

    Więcej o tym, jak naturalnymi sposobami skutecznie radzić sobie z chorobami czy dolegliwościami – przeczytasz w Kronikach Poczty Zdrowia. Sprawdź teraz

    Źródła:
    1) Forte hausse de la consommation alimentaire en Tunisie pendant
    Ramadan. http://www.kapitalis.com/conso/17123-forte-hausse-
    de-la-consommation-alimentaire-en-tunisie-pendant-ramadan.html
    Consommation alimentaire durant le ramadan En hausse,
    selon une étude de l’UGCAA. http://www.algerie360.com/algerie/
    consommation-alimentaire-durant-le-ramadan-en-hausse-
    selon-une-etude-de-l%E2%80%99ugcaa/
    2) Voir la liste des établissements en Allemagne. http://www.chemindelasante.com/fr/les-bienfaits-du-jeune
    -pour-la-sante/cliniques-de-jeune-therapeutique
    3) Le jeûne protège les cellules saines des souris contre la chimiothérapie.
    http://www.7sur7.be/7s7/fr/1506/Sciences/article/
    detail/225712/2008/04/01/Le-jeune-protege-les-souris-
    contre-la-chimiotherapie.dhtml
    4) Starvation-dependent differential stress resistance. http://www.pnas.org/content/105/24/8215.full.pdf

    Polubienie

    1. [Dogryzałem] Ci czasami – teraz jednak z zadowoleniem daję duzego plusa. Fajny ciekawy i potrzebny artykuł.

      Przeczytałem uwaznie podzielę się uwagą która zrodziła mi się w głowie.Choroby powstają wtedy kiedy w naszym organiźmie nazbiera się nadmiar jakiegoś swiństwa. Gdyby nie jakieś odpady z pożywienia [zbierane w różnych miejscach organizmu] bylibysmy całe życie zdrowi.

      Post albo Głodówka [jak kto woli] to jest moment w czasie którego nasz organizm pozbywa się toksyn. Jeśli wyrzucamy je z siebie, to automatycznie stajemy się zdrowsi. Takie podejście bardzo mocno do mnie przemawia.
      Mniej toksyn [odpadów] – więcej zdrowia.
      Wiecej toksyn – jeśli nie choroba – to złe samopoczucie
      Jeszcze jedna uwaga – kiedyś ludzie nie jadali zawsze [do syta] – to gwarantowało im lepsze zdrowie i lepsze życie

      Polubienie

    2. Dna moczanowa
      W przypadku chorób, w których następuje odkładanie się pewnych substancji w organizmie, jak na przykład dny moczanowej, dzieje się to samo, a poprawę gwarantuje utrzymywanie higieny życia – dobre odżywianie, uprawianie sportu i unikanie stresu.==

      Post ma swoje pozytywne strony, najlepiej 1 dzień w tygodniu, na wodzie (Nieumywakin)

      Dna moczanowa to odkłądanie się kwasu moczowego, szczawaianów
      przez zablokowanie funkcji oczyszczających nerek i nadnerczy.
      Dr Clark opisuje to szczegółowo wraz z ziołowymi metodami likwidacji problemu:
      https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&sqi=2&ved=0ahUKEwiJztW-zMXPAhUhAZoKHQN4Bb4QFghAMAA&url=http%3A%2F%2Fwww.powrotdonatury.net.pl%2Fczytelnia%2FCzytelnia%2FApteka%2520natury%2520-%2520ksi%25C4%2585%25C5%25BCki%2FKuracja%2520%25C5%25BCycia%2520dr%2520Clark%2520.pdf%2Fdownload.html&usg=AFQjCNGFkRSDxO0hagIFUSbgUdCcmRu_Ug&sig2=aqcj399WNMro7gRMw5LOmQ&bvm=bv.134495766,d.bGg

      Polubienie

      1. Otyłość, Cukrzyca = kwasica.

        Po 45 r.ż. bez wodorowęglanów (soda, potas, wapń, magnez)
        nie da się utrzymać alkaliczności komórek (mitochondriów)
        i w naturalny sposób ubywa tych cząstek (OH3).
        Postępuje starzenie, ubywa witalności, zmienia się wygląd zewnetrzny niekorzystnie.

        Najpierw ”siada” trzustka (cukrzyca-insulina), potem nerki, potem pozostałe organy.
        Same nerki dziennie produkują 250 g wodorowęglanu sodu (!), jak produkują oczywiście..
        Trzustka również, wodorowęglan sodu jest niezbędny dla żołądka, buforuje kwas solny, jak go brakuje tworzą się nadżerki.
        Równie ważna jest alkaliczna dieta.. 3:1 produkty zasadowe do kwasowych.

        I nie chodzi o sam sód a o tę cząsteczkę OH3.

        Wystarczy dziennie popijać wodę zasadową złożoną z wodorowęglanu sodu, chlorku magnezu.
        Minimalne pH takiej wody powinno mieć pH 7.7.
        W kranówkach jest 6.2-6.9.
        Nie potrzeba drogich jonizatorów..
        Najlepsza jest woda gazowana, wytwarzane choćby domowym sposobem z syfonu.
        Kto to teraz robi? Mruga
        Jest też o kulach sodowych z kwasem cytrynowym do kąpieli, zwiększających absorpcję
        wodorowęglanu 25-krotnie (metoda niemiecka)
        Można wykonać w domu, kwas cytrynowy można kupić w wiaderkach w hurtowniach.

        Cytuj:
        Ta książka dotyczy najtańszego, najbezpieczniejszego i prawdopodobnie najskuteczniejszego leku na świecie. Zmieni ona Twój sposób myślenia o sodzie i podejście do medycyny. Dzięki setkom możliwych jej zastosowań Twoje życie stanie się łatwiejsze. Możesz ją znać też pod nazwami wodorowęglan sodu, soda oczyszczona, soda do pieczenia czy bikarbonat. Jest dziś lekarstwem o światowej renomie, stosowanym codziennie na szpitalnych oddziałach ratunkowych.
        Autor, lekarz, opisuje lecznicze działanie tego środka, które do tej pory owiane było tajemnicą. Teraz nadszedł czas na zmianę! Soda jest środkiem, który reguluje podstawowe mechanizmy fizjologiczne naszego organizmu. Rozszerza naczynia krwionośne, zwiększa płynność i przepływ krwi. Działa przeciwzapalnie, pomaga w oczyszczaniu ciała i neutralizacji toksycznych substancji. Odkwasza organizm co ma ogromne znaczenie w odzyskaniu równowagi pH. Hamuje rozwój nowotworów tworząc alkaliczne środowisko, w którym przechodzą one w stan uśpienia, a przy pH powyżej 8 są eliminowane z organizmu. Pełni również funkcję silnego środka przeciwgrzybicznego oraz blokuje rozwój bakterii i wirusów. Jej skuteczność potwierdzono również w leczeniu łuszczycy, astmy i nadciśnienia.
        Wodorowęglan sodu jest substancją bezpieczną, ponieważ ciało nie tylko go potrzebuje, ale też wytwarza w żołądku, trzustce i nerkach. Może być aplikowany doustnie, przez skórę, dożylnie, w lewatywach, inhalacjach i kąpielach.
        Uniwersalny środek na wiele dolegliwości, który zawsze masz pod ręką.

        Kilogram dobrej sody można kupić już za 5 zł, chlorku magnezu również.
        Dr Clark do prania ecco (w pralkach) poleca stosowanie tylko sody i boraksu.
        Pranie też może być ekologiczne i tanie.

        Więcej szczegółów tutaj:

        Polubienie

  2. Najzdrowszą formą odżywiania się jest po prostu zwyczajne niejedzenie. Nie bardzo wiem, czym tak naprawdę taki człowiek żyje, ale podejrzewam, że owe 1200 lat mogli żyć ludzie stosujący owo niejedzenie. Jedni piszą, że źródłem pożywienia niejedzących jest prana, drudzy wymieniają światło. A tak naprawdę to do dziś niewiele o tym sposobie odżywiania się wiemy.

    Pierwszym ludziom wystarczał zapewne widok, zapach lub tylko smak produktów spożywczych. Potem zaczęli coraz więcej jeść i stopniowo okres życia ludzkiego zmniejszał się systematycznie. Bo tak naprawdę żaden ludzki organizm nie byłby w stanie żyć około tysiąca lat bez ciągłej regeneracji wszystkich komórek, tkanek i narządów.

    Na Atlantydzie przeciętni ludzie dożywali wieku 300 lat ziemskich.
    Jedynie elita kapłańska odżywiająca się zapewne nieznanym nam obecnie pożywieniem dożywała wieku 1 200 — 3 000 lat. Wszystko to oczywiście zależało od tego, jaki był skład pożywienia Atlantów. Wielu Atlantydów żyło zatem setki i tysiące lat. Niestety ich epoka przeminęła. Zaczęli odczuwać coraz większą samotność i odeszli tam ku nowemu ponoć lepszemu życiu w zaświatach.

    Obecnie niewielu tylko ludzi dożywa wieku 120 lat. Są to ludzie urodzeni w czasach gdy nie było chemii i nawozów sztucznych. Przeszli oni przez sito selekcji naturalnej. Dlatego mając zdrowe organizmy tylko poszczególne jednostki dożywają owych 120 lat.

    Wkrótce okaże się, że ludzie dzisiaj urodzeni z wielkim trudem dożyją zaledwie 60 lat. Czyli człowiek praktycznie będzie tyrał od urodzenia do śmierci. Tak jak niegdyś pracowali niewolnicy.

    Podobnie było w Starożytnym Egipcie. Krajem tym rządzili królowie, a nie jacyś tam faraonowie. Dolina Nilu dostarczała tyle pożywienia, że możliwy był rozwój rzemiosła, a także rozmaitych nauk, w tym nauk przyrodniczych. Cała ta wiedza przyrodnicza była okryta mgłą tajemnicy. Znana była jedynie królom i kapłanom. To kapłani przewidywali przybory Nilu. To oni potrafili wywoływać deszcze i susze mocą swej wiedzy tajemnej. Była to nieuznawana przez naukę XXI wieku parapsychologiczna wiedza tajemna.

    Dziś nic praktycznie z tej wiedzy nie zostało. Całą tą swoją wiedzę starożytni kapłani egipscy zabrali ze sobą do grobu. Musiała ona być potężna, bo Egipt faraonów stał się swoistą ,,Mekką” wszystkich zdążających ku wiedzy adeptów. Ci również zabrali wyuczoną w Egipcie wiedzę do grobu.

    Co zatem dziś nam zostało z tamtych lat? Została nam jedynie świadomość, że nikt nam nie poda na tacy wiedzy tajemnej. Musimy sami medytować i doskonalić się, a być może wtedy ta wiedza tajemna ukaże się nam ponownie w pełnym blasku.

    Blask tej odnowionej wiedzy tajemnej pozwoli kiedyś na szybki rozwój całej ludzkości i na powrót złotego wieku. Ludzie znowu mogą powrócić na należne im od dawien z dawna miejsce.

    Polubienie

    1. Na Atlantydzie przeciętni ludzie dożywali wieku 300 lat ziemskich.
      Jedynie elita kapłańska odżywiająca się zapewne nieznanym nam obecnie pożywieniem dożywała wieku 1 200 — 3 000 lat. ==

      Można prosić o źródła?

      Polubienie

      1. Drogi Przyjacielu. Nie mogę Ci udostępnić żadnych źródeł. Gdyby nawet teoretycznie rzecz biorąc one istniały, to i tak nie zostałyby nigdy uznane za wiarygodne. Cała tajemna wiedza starożytnych i inne źródła wiedzy o Atlantydzie niestety zostały spalone. Po raz pierwszy Biblioteka Aleksandryjska została poważnie nadpalona podczas bitwy garnizonu rzymskiego ze zbuntowanymi mieszkańcami Aleksandrii. Po raz drugi ową odnowioną Bibliotekę Aleksandryjską spalono w 391 roku na polecenie cesarza Teodozjusza.

        Resztki Biblioteki miał ponoć spalić trzy wieki później kalif Omar. Tak podają niektóre źródła.

        Tak więc jakich to źródeł mam Ci dostarczyć bracie grzegorzdam? Polecam Ci kolego posłuchanie na You Tube wykładów doktora Jana Pokrywki. Mówi on że możemy żyć znacznie dłużej gdy w powietrzu będzie jeden procent dwutlenku węgla. Polecam Ci książki o niejedzeniu Polaka Jarosława Werdina. I innych autorów. No i książkę ,, Ku wyzwoleniu z ducha” Leszka Henryka dostępną w sieci jako free text. Pozdrawiam Erika N.

        Polubienie

        1. Cała tajemna wiedza starożytnych i inne źródła wiedzy o Atlantydzie niestety zostały spalone. ==

          Otóż to. Bazujemy na domysłach, pozbawieni dowodów.
          ”Nauka” jest jednym wielkim kłamstwem.

          Pana dr Jana czytam i podziwiam.
          Człowiek wielkiej wiedzy i kultury.

          pozdrawiam 🙂

          Polubienie

  3. Pamiętam czasy PRLu jako dziecko i nie chciałabym aby wróciły. Teraz widzę jak się budzimy i dzieje się to w szybkim tempie.
    Co do odżywiania to organizm jest samoregulującym się mechanizmem i wystarczy nauczyć się jak działa i go słuchać a powie nam czego potrzebuje. Jeśli mamy ochotę na czekoladę, bo tam zapewne są składniki jakich potrzebujemy, to ją zjeść, Pod warunkiem, że bez wyrzutów. Tak samo jest z mięsem, jeśli podświadomość ma informacje, że tam jest białko jakiego potrzebujemy do regeneracji to będziemy mieli ochotę niestety na mięcho. Ale jeżeli zapodamy informację, czyli wyedukujemy się, że w/w białko jest w innych produktach, to najdzie nas ochota na fasolę. Ja proces świadomego niejedzenia mięsa mam już na szczęście za sobą i osiągnęłam efekt jaki chciałam, czyli brak ochoty a wręcz obrzydzenie. I jest ok i coraz lepiej. A jeśli zapodamy, że organizm jest tak zajefajnym konstruktem, samoregulującym się i nie musi jeść i pić to także sobie poradzi. To kwestia przeprogramowania podświadomości ale nie każdy ma tą wiedzę, świadomość i jest na to gotowy w tym wcieleniu.

    Polubienie

  4. GMOsiu zgadzam się z Tobą w 100% ,ja jem tylko to na co mam w danej chwili ochotę, bo to znaczy, że mój organizm w tym momencie tego potrzebuje, jestem zdrowa i wesoła, no chyba , że mnie czasem ktoś lub coś wkurzy, na ogół jest w porządku. Ja też porównuje dzisiejsze czasy do PRL-u i stwierdzam, że pomimo wielu utrudnień żyło się o wiele spokojniej niż dzisiaj, na pewno nie było tyle osób z depresją, a randki były romantyczniejsze niż dzisiaj :D, no i pijaństwa też nie było takiego jak dziś, nie mówiąc już o pigułkach gwałtu. Ale to se ne wrati 😀

    Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. Co do romantyzmu – było go znacznie, znacznie mniej, kobieta nie miała praktycznie nic do powiedzenia. Były to twarde i bardzo często okrutne, konserwatywne czasy. Facet? Też wyboru za bardzo nie miał – praca 10 h na dobę 6 dni w tygodniu przy maszynie, kościół, zero seksu przed ślubem, a dzieci – obowiązkowo.

      A pijaństwo było dziesiątki razy większe niż dziś. Przed pójściem np na hutę robotnik wypijał o 5 rano (sic!) dwie szklany bimbru 60%, a jego żona np szwaczka – jedną. Potem w pracy, potem relaks po pracy, potem obiad i na dobre spanie. Wiele opracowań, książek i filmów poświęcono legendarnemu wręcz pijaństwu w czasach PRLu.

      Od zawsze to powtarzam i kładę nacisk – zastanówcie się nie dwa i nie trzy, ale dziesięć razy zanim pochwalicie jakiekolwiek „stare dobre czasy” 😉

      Polubienie

      1. Jarek nie wiem od kogo masz takie wiadomości, bo przecież nie są to Twoje obserwacje, urodziłeś wszak już po PRLu lub w jego końcówce i to tej lekko zmodyfikowanej. Ja żyłam pracowałam, dorabiałam się wszystkiego od podstaw, pomału w miarę możliwości , nie obracałam się i nie widziałam w moim zakładzie żadnego pijaństwa. Jeżeli pracowało się w godzinach nadliczbowych, co było rzadkością, to wypłacano dodatkowe wynagrodzenie.
        Kobiety na pewno miały dużo do powiedzenia, to one prowadziły dom i wychowywały dzieci. Ja żyłam w tamtych czasach i nie narzekałam, wiele mi się nie podobało. Cóż z tego ,że to zmieniono, kiedy zmieniono na gorsze, i powiem Ci Jarek, że nie chciałabym pracować dla dzisiejszych pracodawców, dobrze, że miałam możliwość skorzystania z wcześniejszej emerytury. Nie ważne jednak jest w jakich czasach przyszło nam żyć, ważne jest aby umieć wybierać dla siebie i rodziny to co z nami współgra.
        Po prostu trzeba umieć się cieszyć tak z małych jak i z dużych rzeczy, malkontentom zawsze będzie żle, mam takiego w rodzinie i widzę jak się męczy takim życiem.
        Na zakończenie powiem Ci, że nie chwalę tamtych czasów, ani nie potępiam, przyszło mi to wszystko przeżyć, aby dzisiaj móc na spokojnie porównać tamten i obecny okres , mnie było i jest „spoko” :D.
        Wszak sam wiesz, że ja zawsze twierdzę, to każdy z nas tworzy swój świat, jakim chce go widzieć , ja stosuję w życiu metodę WZOO, czyli
        wymyśl – zaprojektuj – oczekuj – odbierz, warto spróbować. 😀

        Polubienie

      2. ==Przed pójściem np na hutę robotnik wypijał o 5 rano (sic!) dwie szklany bimbru 60%, a jego żona np szwaczka – jedną.==

        To je nemożliwe, po takim strzale z miejsca sen.
        Opisujesz Polskę w PRL-u?

        Polubienie

        1. Z tymi dietami wkleiło mi się nie tam, gdzie trzeba. 😀

          ,, Co do romantyzmu – było go znacznie, znacznie mniej, kobieta nie miała praktycznie nic do powiedzenia. Były to twarde i bardzo często okrutne, konserwatywne czasy.”

          Co ty, Jarku, za bzdury wygadujesz? No, chyba że pompujesz do dętki dyskusyjnej 😀

          Pokaż mi ,,większą romantyczność” dzisiejszych czasów.
          Może wśród debili z komórką w dłoni, goniących po ulicach i polach jakiegoś z d… wziętego stworka?
          Może w samotnym, zdołowanym nastolatku, spędzającym większość twórczego życia przed kompem?
          A może w dorosłym zapieprzającym dla korpo po 12 h dziennie, albo w kobiecie z pampersem, siedzącej przy kasie w soboty i niedziele?

          Słusznie piętnujesz anomalie dzisiejszych czasów, ale wskaż w nich też to co jest romantyczne, prawdomówne, uczciwe, nierywalizujące, honorowe i poza gonitwą szczurów donikąd.
          Jak wychodzi bilans?
          Ponoć mamy Duszę, która przy użyciu planu fizycznego pragnie się rozwijać.
          Dusza ma w dupie systemy, ideologie, religie, rozwój cywilizacyjny, naukę, technikę i zagadżetowanie elektroniką.

          Dusza dla swej pracy potrzebuje stanów wdzięczności, doceniania, współodczuwania, skromności, przebaczania(we własnym interesie), zrozumienia, dzielności inicjowanej odwagą.
          A priorytetem dla Duszy jest cisza, spokój, wewnętrzna radość człowieka, niczym nie poganiana i niezaśmiecana myśl.
          Mamy to dziś?
          Na potrzebę chwili wspomnę muzykę uwrażliwiającą człowieka.
          Dla przykładu: Gdzie są gromadki szkolnych dzieciaków, idące ulicami miast, miasteczek i wiosek i śpiewające o stokrotce i strumyku?
          Gdzie podział się podwórkowy hałas bawiących się małolatów do późnych godzin wieczornych?
          Gdzie podziały się lekcje śpiewu w szkołach maturalnych?
          Zapytajmy dzisiejszego maturzystę, czy pamięta ze wszystkich swoich lat szkolnych jakąś piosenkę(polską) w całości?
          Powinien przecież znać, bo w dzisiejszych czasach jest więcej uwrażliwienia artystycznego i duchowego romantyzmu …

          Echa minionych czasów to nie tylko suche fakty i teorie zapisane w książkach. Każda epoka ma swojego ducha, ma swoiste klimaty tworzone przez ludzi, relacje między nimi i stosunek do otaczającej Natury.
          Kształtowanie opinii na temat jakichś czasów, na podstawie wyrywkowej informacji, to opisywanie puszczy ze wzrokiem wlepionym w jedno drzewo.

          No to się nożyce odezwały … 😀 😀

          Serdecznie pozdrawiam.

          Polubienie

          1. ….Może wśród debili z komórką w dłoni, goniących po ulicach i polach jakiegoś z d… wziętego stworka?==

            Listy, otrzymanie listu od dziewczyny z kwiatuszkiem lub serduszkiem, to było coś 🙂 :

            https://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjotrPPmsbPAhXEXiwKHbpsBqMQjRwIBw&url=http%3A%2F%2Fbebzol.com%2Fpl%2Fhome%2Ct%2CDziadku.html&psig=AFQjCNFnwDTqPyyv1oHxCXL377Zr7WnNKA&ust=1475844307273638

            Polubienie

      3. Z tymi dietami wkleiło mi się nie tam, gdzie trzeba. 😀

        ,, Co do romantyzmu – było go znacznie, znacznie mniej, kobieta nie miała praktycznie nic do powiedzenia. Były to twarde i bardzo często okrutne, konserwatywne czasy.”

        Co ty, Jarku, za bzdury wygadujesz? No, chyba że pompujesz do dętki dyskusyjnej 😀

        Pokaż mi ,,wiekszą romantyczność” dzisiejszych czasów.
        Może wśród debili z komórką w dłoni, goniących po ulicach i polach jakiegoś z d… wziętego stworka?
        Może w samotnym, zdołowanym nastolatku, spędzającym większość twórczego życia przed kompem?
        A może w dorosłym zapieprzejącym dla korpo po 12 h dziennie, albo w kobiecie z pampersem, siedzącej przy kasie w soboty i niedziele?

        Słusznie piętnujesz anomalie dzisiejszych czasów, ale wskaż w nich też to co jest romantyczne, prawdomówne, uczciwe, nierywalizujące, honorowe i poza gonitwą szczurów donikąd.
        Jak wychodzi bilans?
        Ponoć mamy Duszę, która przy użyciu planu fizycznego pragnie się rozwijać.

        Dusza ma w dupie systemy, ideologie, religie, rozwój cywilizacyjny, naukę, technikę i zagadżetowanie elektroniką.
        Dusza dla swej pracy potrzebuje stanów wdzięczności, doceniania, współodczuwania, skromności, przebaczania(we własnym interesie), zrozumienia, dzielności inicjowanej odwagą.
        A priorytetem dla Duszy jest cisza, spokój, wewnętrzna radość człowieka, niczym nie poganiana i niezaśmiecana myśl.
        Mamy to dziś?
        Na potrzebę chwili wspomnę muzykę, te uwrażliwiającą człowieka.
        Dla przykładu: Gdzie są gromadki szkolnych dzieciaków, idące ulicami miast, miasteczek i wiosek i śpiewające o stokrotce i strumyku? Gdzie podział się podwórkowy hałas bawiących się małolatów do późnych godzin wieczornych?
        Gdzie podziały się lekcje śpiewu w szkołach maturalnych?
        Zapytajmy dzisiejszego maturzystę, czy pamięta ze wszystkich swoich lat szkolnych jakąś piosenkę(polską) w całości?
        Powinien przecież znać, bo w dzisiejszych czasach jest więcej uwrażliwienia artystycznego i duchowego romantyzmu …

        Echa minionych czasów to nie tylko suche fakty i teorie zapisane w książkach. Każda epoka ma swojego ducha, ma swoiste klimaty tworzone przez ludzi, relacje między nimi i stosunek do otaczającej Natury.
        Kształtowanie opinii na temat jakichś czasów, na podstawie wyrywkowej informacji, to opisywanie puszczy ze wzrokiem wlepionym w jedno drzewo.

        No to się nożyce odezwały … 😀 😀

        Serdecznie pozdrawiam.

        Polubienie

  5. Super felieton, cała prawda „w ryj” a nie jakieś pieprzenie.

    Ja jestem w sytuacji odwrotnej tzn. muszę przytyć i to co pisze powyżej sprawdziło sie w stu procentach!
    Byłem sie przebadać, wyszło mi, ze zle ze mną, ze mój układ trawienny, kostny i krwionośny są w opłakanym stanie i MUSZĘ PRZEJŚĆ NA SPECJALNĄ DIETĘ ze specjalnym chlebem i jakimiś pierdołami.
    Jadłem ten chleb, te obrzydliwe rzeczy przez 3 miesiące i nie przytyłem nawet pół kilo.
    Gdy olałem ta dietę, zacząłem jeść normalnie przytyłem 7 kilo w 3 miesiące i czuje sie swietnie!
    Owszem, rzuciłem alkohol, szlugi, trawkę dalej pale i byłem siemprzebadac ponownie i jestem zdrowy!

    Wszystko co jest napisane powyżej to stuprocentowa prawda, gdybtylko zacząłem jeść to, co mi smakuje i przestałem mieć lęk czy przeżyje OD RAZU WYZDROWIAŁEM!

    Popieram, uważajcie na dietetyków i internetowy New Age bo dietetycy patrzą by zarobić a New Age by sprać nam mózgi.

    Pozdrawiam

    Polubienie

  6. Ta hipoteza z podświadomym bronieniem się przed głodem ma sporo sensu. Być może właśnie na tym polega tajemnica odnośnie tego, dlaczego diety tak często nie działają.
    Z książek polecam jeszcze „Smacznego. Chorzy z powodu zdrowego jedzenia” Udo Pollmera. Autor ma większości absolutną rację i pokazuje, jak na rzekomo zdrowym jedzeniu robi się po prostu pieniądze. No i mistrzowsko rozprawia się z mitem o szkodliwości cholesterolu.

    Polubienie

  7. Dodałbym jeszcze krótką modlitwę przed każdym posiłkiem albo po jak się zapomni ;): ” niech błogosławiony będzie ten pyszny posiłek a jedzenie które daje mi tyle przyjemności i frajdy da energię mojemu ciału, niech buduje silne mięśnie kości i sprzyja zdrowiu, smacznego!” No i jeszcze ważne jest wyobrażenie o sobie, wyobrażajmy sobie siebie zdrowymi, silnymi i zgrabnymi a takimi będziemy się stawać.

    Polubienie

  8. Piszesz tu Jarek, że jedni stosują wymyślne diety i zaczynają nagle chorować. Najczęściej chorują ci ludzie, którzy stosują profilaktykę zdrowotną i jedzą tylko produkty powszechnie uważane za prozdrowotne. A zatem zdrowo się odżywiają. Dlaczego zatem chorują?

    Chorują po pierwsze dlatego, że odżywiając się ich zdaniem zdrowo ciągle myślą o tym, że teraz nie zachorują. Podświadomość nasza nie rozumie słowa ,,nie” i niejako pomija to słowo. A zatem zwrot ,, nie zachoruję” Podświadomość tłumaczy sobie na ,,zachoruję”. Zwrot ,,nie zaszkodzi” odczytuje jako ,,zaszkodzi”.

    Albo mówimy sobie, że jedząc określone produkty będziemy zdrowi. Nasz Umysł odczytuje te myśli jako ,,jesteśmy chorzy”, bo tylko człowiek chory myśli o tym, że będzie zdrowy. Poza tym jest to myślenie życzeniowe. My myślimy że będziemy zdrowi. Dla naszego Umysłu, ani dla naszej Podświadomości nie są to dyrektywy do wykonania, a jedynie nasze pobożne życzenia. Ot, typu ,,obiecanka cacanka”.

    Opisany przez Ciebie Jarek typ wcale nie myśli o swoim zdrowiu. On podświadomie wie, że cokolwiek by nie jadł, to i tak będzie zdrowy. Jak w bajce ,,O Bartku doktorze”, który jak by nie leczył pacjenta to ten i tak zdrowiał. Po prostu przeznaczeniem takiego fagasa jest być zdrowym. Dlaczego? Przypuszczalnie jego karma jest karmą zdrowia. Ale gdy się zanieczyści ponad wszelką miarę i on zacznie kiedyś chorować. Karma zdrowia wypali się w nim przed czasem zgonu.

    Są też tak zwane ,,plany przednarodzeniowe”. To właśnie tam planujemy sobie nasze następne wcielenie. Nasze Istnienie /nasza cząstka Istnienia/ pragnie doświadczyć jakiejś choroby i także dlatego chorujemy mimo diety prozdrowotnej.

    Nie ma żadnej kary za dobre, czy za złe uczynki. Są tylko odpowiednie kreacje. To my sami piszemy ciągle scenariusz naszego żywota. Mamy jedynie pewne wytyczne z planu przednarodzeniowego, a resztę kreujemy na bieżąco.

    Nasza kreacja składa się zatem z: kreacji bieżącej, kreacji karmicznej, kreacji naszych projektów przednarodzeniowych, kreacji naszego Istnienia i wielu innych nieznanych mi bliżej składników wpływających na naszą kreację bieżącą.

    A wpływ tak zwanych wahadeł? Jest czy nie jest skuteczny? Myślę, że jest on wyolbrzymiany. Atakując na przykład KRK będąc teraz lub kiedyś członkiem KRK nadal podświadomie wierzysz, że za to spotka Ciebie kara Boża. Albo prościej rzecz ujmując zemsta tego mściwego egregora KRK. Zaczynasz zatem bać się owego egregora. Nadajesz mu w Twoim Umyśle olbrzymią moc. Wciąż podświadomie myślisz, że taki egregor Ci zaszkodzi. Popadasz w nerwicę. I od razu sam sobie projektujesz ową zemstę egregora KRK.

    Nie wierzysz mi? To dokładnie popatrz sobie na zachowanie się pewnego pana, który już wprost atakuje KRK. Zauważysz, a przynajmniej ja sam zauważyłem, że ten pan będąc na antenie zachowywał się dziwnie nerwowo. Sprawiał wrażenie jakby się bał owego egregora KRK. Jeśli tego pana uraziłem, to już tu z góry przepraszam.

    Ja piszę jedynie to co widzę. Opisuję moje subiektywne odczucia osobiste. Także opisałem, to co odczułem podczas pana telewizyjnego występu. Nie będąc psychologiem mogę się mylić. Jedno wiem na pewno. Wojna z egregorem to nie przelewki. A egregor KRK jest najbardziej mściwym egregorem ze wszystkich poznanych przeze mnie egregorów.

    Polubienie

  9. Niemało książek napisano już o odchudzaniu się. Powiedziałbym nawet, że jest ich za dużo. Zbyt wiele aby zwykły człowiek znalazł tą najwłaściwszą metodę dla siebie. Aby mógł nareszcie zrzucić z siebie kilka, czy kilkanaście kilogramów nadwagi. Skąd mamy wiedzieć, że mamy jakąkolwiek nadwagę? Metoda jest prosta. Mierzymy nasz wzrost w centymetrach. Norma jest wówczas, gdy nasz wzrost w centymetrach ponad sto odpowiada liczbowo kilogramom masy naszego ciała. Praktycznie tu na Ziemi zamiast terminu masa używamy słowa waga. A zatem wagę ciała mierzymy w nieużywanej już dziś mierze w kilogramach siły, czyli wagi kilograma masy na powierzchni Ziemi.

    Jest tu zdrowotna granica tolerancji wagi ciała i wynosi 10 kilogramów.
    Znaczy to, że możemy mieć o 10 kG za dużo lub za mało w stosunku do wagi odpowiadającej naszemu wzrostowi. Wszystko co jest poza tą granicą jest uważane za nadwagę lub też za niedowagę.

    Wagę jest trudno zrzucić przy towarzyszących nadwadze chorobom. Podobnie jest niebezpiecznie zbyt szybko odchudzać się będąc w starszym wieku. Powstaje pytanie co mamy robić, aby skutecznie schudnąć? I aby owo odchudzanie nie powodowało szybkiego powrotu do poprzedniej nadwagi zwanego zjawiskiem jo jo.

    Cały nasz błąd tkwi w tym, że nasz organizm zwykle nie wie, że zaczynamy się odchudzać. Jak już to napisał Jarek nasz organizm to odchudzanie traktuje jako wielki niedobór pokarmowy.

    Ja odniosę się do wpływania na nasz Umysł. Przekonanie go do zrzucenia nadwagi spowoduje trwałe utrzymywanie nowej wagi. A zatem musimy jasno i wyraźnie dać znać naszemu Umysłowi, że ta obecna waga ciała będzie utrudniać nam nasze życie, a dla naszego Umysłu będzie czynnikiem zaburzającym jego dobrostan.

    Tylko przekonany całkowicie Umysł może szybko i łatwo skłonić nasze ciało do zrzucenia zbędnych dla niego kilogramów nadwagi. Inne diety, inne metody nigdy nie dadzą nam trwałej utraty nadwagi.

    Polecam również metodę odchudzania według Evelyn Monahan.

    A może ktoś z Was poleci nam tu jakąś inną nieznaną nam metodę?

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do grzegorzadam Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.