Ziemia nie jest rajem, ale czyśćcem. Więc się nie przywiązuj i nie emocjonuj

globalna-swiadomosc-67Swego czasu wpadł mi w ręce cytat, który wklejam dla Was poniżej:

Cytuję: „Człowiekiem ten się staje, kto pokonuje swoje ziemskie wychowanie, a nie ten kto mu ulega. Łatwo jest bowiem systemowi uchować bydlę, ale człowiek może narodzić się tylko z buntu.”
~Sebastian Dama

No tak, grunt to bunt, chciałoby się powiedzieć, prawda? Bunt, jak powiedział powyżej Sebastian, przydaje się na początku, przy narodzinach. Nie chodzi o te narodziny ziemskie, gdzie już po dwóch latach nauczyciele, kapłani, społeczeństwo i wyrodni ziemscy rodzice biorą nas w swoje obroty. Chodzi o ponowne, drugie narodziny, gdy z bezkształtnej bryły mięsa i gówna powstaje człowiek. Narodziny człowieka według tej definicji to wydarzenie wciąż bardzo rzadkie, pomimo tego, że Ziemię zamieszkuje już 7 miliardów przedstawicieli Homo Sapiens.

Artykuł ten możecie odebrać na trzy sposoby. Tak jak wszystko to, co przekazujemy. Zasada jest taka, że albo rozśmieszysz bądź rozwścieczysz ludzi którym przekazujesz wiedzę, albo utwierdzisz ich w ich błędnych przekonaniach, albo zainspirujesz do zmiany ich życia. Jeśli masz już jakąś wiedzę, niekoniecznie dużą, i ją przekazujesz – bądź spokojny. Nie martw się dwoma pierwszymi przypadkami. Ty przekazujesz wiedzę nie po to, by uratować świat, ale by zainspirować tych nielicznych i wybranych do zmiany życia.

I tu właśnie pojawia się pewna rzecz, która bywa trudna do zaakceptowania dla moich czytelników. Otóż część z Was może odebrać ten artykuł jako odbierający nadzieję. Część z Was przeciwnie – po jego przeczytaniu może wyluzować, odetchnąć z ulgą i przemyśleć kilka kolejnych spraw. Ja nie będę się bawił w konwencję new age ani udawał, że mi zależy na systemowej, światowej dobrej zmianie. Bo nie zależy mi. Jedyne na czym mi zależy to mój rozwój i pomyślność, w dalszej kolejności – bliskich mi ludzi, a w dalszej – zainspirowanie tym tych, którzy są gotowi.

Buntownik żyje w ciągłym stresie i przerażeniu. Wie on bowiem, świadomie lub podświadomie, że ludzie nie są gotowi na zmiany, nie są gotowi na wiedzę, na nowości. Buntownik wie, że nowo proponowane wartości które mogą zmienić świat, są do przyswojenia dla niewielkiej liczby ludzi. Dla tej garstki która wie, która rozumie, która jest gotowa. Obserwowałem to środowisko dawniej przez dwa lata. Z jednej strony ogromny lęk i gorycz że lemingi nie chcą ich wiedzy, że wolą swoją stabilizację i swoje cierpienie. Z drugiej strony, ogromny egoizm, buta i tupet, polegający na tym że taki buntownik wklei jeden czy dwa manifesty w internecie i już czuje się wielkim wojownikiem walczącym z systemem.

Ja proponuje jedno. Zostawmy tę walkę. Wolność i luz przychodzi wtedy, gdy zdasz sobie z tego sprawę i to zaakceptujesz. Gdy zdasz sobie sprawę że tak jest dobrze, że wcale nie musisz zmieniać całej reszty. Że nie ma nic złego w tym, że wtajemniczani i przebudzani są nieliczni.

Cytuję: „Ja zauważyłem że bezpośredni opór zasila coś z czym chcemy walczyć, dużo łatwiejsze jest stanie się częścią tego i nadanie temu innego kierunku, pod warunkiem że mamy wystarczająco dużo silnej woli… To jest taki cichy bunt, mało inwazyjny i wymagający większej ilości czasu, ale jest warty chwili w której czara goryczy się przelewa.”
~Sergiusz Wolski

Nie wykluczam że jakaś reforma systemu światowego jest możliwa. Biorę to pod uwagę jako jedną z opcji. Jednak wolałbym by nie robili tego owi buntownicy o gorących sercach, ale przepełnionych lękami, kompleksami i innym złem. Historia uczy że to właśnie oni po chwili rewolucyjnej gorączki, sprawiali że świat spływał krwią i łzami. Ideologie, religie i rewolucje przyniosły Ziemi nienawiść, podziały, gorycz, wypaczenie ideałów które głoszą, i miliony trupów. Buntownicy mają jedną, najważniejszą wadę – nie mają wizji przyszłości. System ulega potem destabilizacji co objawia się poprzez przelew krwi.

No i najważniejsze. Zastanów się dla kogo tak naprawdę chcesz ten świat zmieniać. Ludzie są idiotami i im dobrze jest z takim cierpieniem, jakie mają. A gdy go nie mają i ich życiu zagraża zbyt duży spokój, to celowo sobie to cierpienie wybierają. Popatrz na tych wszystkich lemingów, wiernych ideologii, religii, tradycji. Ty chcesz dla nich dobrze, wychodzisz do nich z sercem i z wiedzą. A oni tego zwyczajnie nie rozumieją, bo nie dorośli do tego, tak jak dwulatek nie dorósł do poznania matematyki wyższej. I gotowi są Ciebie zwyzywać, wyśmiać, zmarginalizować poza nawias, i wcale nie tak rzadko – pobić, skatować lub zamordować za wiedzę. A za dobre serce – wykorzystać.

Powiesz korpo-lemingowi popierającego Petru, że system jest zły, że ludzkość cierpi i trzeba to zmienić? Wyśmieje Cię, zrobi Ci odpowiednią opinię wśród kolegów, np z pracy, i nie odezwie się więcej. Będziesz chciał uświadomić prawilnego chłopaka słuchającego Gangu Albanii o tym, że któryś tam współczesny papież jebał dzieci, albo że religia to zło? Ryzykujesz zdrowie, a jeśli jest pijany – to i życie.

Dla kogo więc chcesz to robić? Ach, dla bliskich, rodziny, miasta, dla Polski? Powiem Ci jedną ciekawą zasadę, dla których osób warto robić cokolwiek więcej niż skinięcie kciukiem. Pamiętasz chwile gdy Ci było źle, bardzo źle? Gdy praktycznie wszyscy się od Ciebie odwrócili lub gdzieś znikli? Było przy Tobie kilka osób, które na przestrzeni lat Ci podawały pomocną dłoń, gdy wszystko się waliło. I tylko i wyłącznie tym osobom jesteś cokolwiek winny, choć „winny” to oczywiście niezbyt właściwe słowo. Najczęściej są to osoby, z którymi łączy Cię relacja trwająca od tysięcy lub milionów lat, od wielu wcieleń.

Często jest wręcz tak, że gdy było Ci źle, to rzekomo bliska osoba z rodziny nie tylko Ci nie pomogła, ale deptała butem Twoją głowę leżącą na Ziemi, na dnie. A tymczasem teoretycznie „obca” osoba np gdzieś z drugiego końca kraju ratowała to, co jeszcze dało się uratować i dzięki niej teraz żyjesz i rozwijasz się. I to jest ta rozbieżność. Owo „odcięcie pępowiny” od ludzi którzy nas niszczą, jest jednym z najboleśniejszych ludzkich doświadczeń. Więc ta bliska osoba z rodziny zasługuje co najwyżej na nafaszerowanie kilkoma gramami ołowiu, a ta teoretycznie „obca” osoba z daleka która Ci pomogła – zasługuje na to co najcenniejsze.

Nie hołduję tutaj do końca filozofii wybaczania ZA WSZELKĄ CENĘ, bo uważam ją trochę za filozofię dla słabych. Więc gadki o tym że bliscy dali nam to, co uważali za cenne, nie przekonują mnie. Ale Glock kaliber 9 mm w mojej dłoni – już tak. Te new age’owe filozofie nie biorą pod uwagę tego, że czyste, pierwotne zło, zło dla samego zła, istnieje naprawdę. Że dusze-niszczyciele, które ja nazywam „dementorami„, istnieją. Podróżują one przez najdalsze zakątki wszechświata być może już od bilionów lat. Biorą za cel trudne planety takie jak Ziemia, i niszczą co tylko się da. Spotkałem kilka takich ludzi na swojej drodze. Trzech z nich miało tyle odwagi, że oficjalnie przyznało to, co ja tutaj napisałem.

Największym ludzkim grzechem, i chyba w zasadzie jedynym grzechem, jest nieświadomość. To ona prowadzi do tego, co opisałem powyżej – do odrzucenia wiedzy. I do agresji w kierunku tych którzy wiedzę posiadają i nieostrożnie ją głoszą. Osoba nieświadoma może być dobrotliwa, może wykazywać pewną empatię. Ale to właśnie tacy nieświadomi ludzie sprawiają, że system w obecnym kształcie istnieje. Gdybyście chcieli naprawdę być wolni, to nic nie musielibyście zmieniać. Wykorzystalibyście to, co jest (np procedury demokratyczne) i w ciągu miesięcy lub lat byście zdobyli upragnioną wolność. Nieświadomi są więc sami sobie winni, podług prawdy z poniższego cytatu – czyli wywiadu który Jan van Helsing przeprowadził…. sam z sobą:

Cytat: „To nie tak, mój młody przyjacielu. Czyż pan sam nie dotarł do prawdy? Czyż nie otrzymał pan wszystkich książek i innych tekstów , których pan poszukiwał? I czy nie znalazł pan w nich potwierdzenia tego, co pan przeczytał albo może przeżył wcześniej? Czyżby nie odkrył pan samodzielnie niejednej tajemnicy tego świata? Kto szuka ten znajduje! Ale większość ludzi wcale nie chce szukać.

Dlatego właśnie nie traktujemy ich inaczej niż zwierzęta, bydło, bo te również niczego innego nie szukają. Czy to jasne? Kto nie korzysta ze swego rozumu i nie walczy o wolność osobistą, ten nie odczuwa jej braku. Wiedza jest przecież dostępna! Jest wszędzie. Ale kto tego nie chce dostrzegać, ten widzieć nie będzie. Pan przecież wie, że my się nie ukrywamy, Właściwie nigdy się nie ukrywaliśmy.”
~Jan van Helsing (wywiad z Illuminatą)

Po raz pierwszy w historii Ziemi zostało złamane najbardziej strzeżone tabu, które obowiązywało przez całe eony czasu. To tabu dotyczy wiedzy, w szczególności wiedzy zwanej tajemną bądź ukrywaną. Została ona ujawniona ludzkości i w każdej chwili każdy mieszkaniec Ziemi może z niej skorzystać. No ale ludzie po prostu nie chcą. I to też trzeba uszanować. Oprócz całej wiedzy tego świata – w bibliotekach i w internecie, jest też miejsce na ogrom filmów, seriali i książek uświadamiających ludzkość. Ale w systemie musi być też miejsce i dla tych lemingów i nieświadomych. Bo w systemie wszystko ma swoje należne i uprawnione miejsce i nie nam to zmieniać. To przede wszystkim planeta tych lemingów – ziemskich dusz dziecięcych.

Kiedyś czytałem ciekawą opinię rodzica, że wychowanie dwuletniego dziecka polega na ratowaniu go po kilkadziesiąt razy dziennie przed niechybnym zgonem. Np czyhającym na rogu stołu, w kontakcie i w milionie milionów takich miejsc i sytuacji. I ludzkość jako zbiorowość jest na etapie takiego głupiutkiego, ale już wrzeszczącego, dąsającego się i agresywnego dwulatka. Tak jak dziecko uczy się życia przez ból, upadki, wypadki i traumy, tak uczy się też ludzkość. I dlatego ten system musi być taki a nie inny. Moja rada, nieśmiała propozycja.. Zostaw tych cholernych dwulatków w spokoju w tej piaskownicy, niech się okładają łopatkami i sypią piaskiem. I nie wciskaj mu na chama tej grubaśnej knigi o fizyce kwantowej, którą lubisz taszczyć ze sobą.

Zostaw w ogóle świat dwulatków dwulatkom, i lekcje dwulatków do przeżywania i doświadczania dwulatkom. Ty masz swój świat i swoje lekcje. Też często nie są one zbyt przyjemne, ale są po prostu inne. Ze światem i z systemem można zawrzeć pewien.. pokój. No nie chciałem używać słowa „Pakt” ze względu na negatywne konotacje. No ale jest to coś w rodzaju paktu – paktu o wzajemnej nieagresji. Zawrzyj go, wyjdź światowi naprzeciw, a on odpłaci się tym samym. Nie zniechęcaj się i nie wstydź się tego, czego aktualnie doświadczasz w życiu. Bo Twój czas właśnie nadchodzi. To, gdzie jesteś tu, nie jest tym, do czego właśnie zmierzasz.

Cytuję: „Ta planeta nie jest rajem. To czyściec. Dlatego nie staraj się tu o pobyt stały. Zaprzyjaźnij się ze Śmiercią. Ona jest Twoim najlepszym przyjacielem. Nigdy Cię nie zawiedzie. Zawsze możesz na nią liczyć. Wie czego potrzebujesz. Czuwa przy Tobie, strzeże Cię od złego, tuli do snu. Kocha bardziej niż ktokolwiek inny. Bo Śmierć to prawdziwa miłość. Na razie tego nie rozumiesz i boisz się jej, gdyż wydaje Ci się, że wszystko zabiera. Ona nie zabiera niczego oprócz złudzeń, a daje w zamian prawdę.

– Czy w takim razie powinienem popełnić samobójstwo?
– Nie, ona przyjdzie sama. Wie kiedy ma Cię zabrać. Wypełnij swoje dni do końca, bo gdybyś się zabił, to znowu musiałbyś powtarzać tę samą bolesną lekcję.
– Czym więc jest śmierć? Co się dzieje gdy umieramy?
– Nic, oprócz tego, że nasze receptory, które dotychczas funkcjonowały w wymiarze czasoprzestrzennym wyłączają się. A ponieważ nie mamy ich w żadnym innym wymiarze to może się nam wydawać, że tracimy wszystko. To tak jakbyś siedział w kinie, oglądał film i nagle ekran by zniknął. Po prostu film wyświetlany jest dalej, ale przestajesz go widzieć. Rozglądasz się i dostrzegasz tylko światło padające z projektora, czyli tunel, na końcu którego jest jasność.
– Co dzieje się dalej?
– Ponieważ Twój świat (ekran) nie funkcjonuje, więc jesteś w stanie zbliżonym do snu. Pojawiają się majaki. Potem dostajesz nowy ekran.

– Czy również dostaję nowy film?
– Nie, film jest ten sam. Bo film to Ty.
– Czemu więc moje życie nie jest kontynuowane od momentu urwania się filmu, tylko od niemowlęcia?
– Czasem jest. Wtedy nazywa się to śmiercią kliniczną. W przeciwnym wypadku otrzymujesz nowy ekran, bo tamten się zużył.
– Czy ciało to ekran?
– Ekranem jest cały materialny świat.
– To w jaki sposób mogły zużyć się góry, lasy, rzeki, morza i niebo?
Zużyły się dla Twojej świadomości. Po prostu przestały już być elementem stymulującym rozwój. Twój świat stworzony jest dla Twojego rozwoju. Gdy przestaje spełniać swoją funkcję wtedy staje się niepotrzebny.
Tak naprawdę to nie Ty umierasz, to umiera Twój świat. Ty jesteś wieczny. A że fizyczne ciało jest jego elementem, więc również musi umrzeć.

– Jak to, przecież świat jest obiektywny i nie umiera. Inni pozostają w nim i widzą moje martwe ciało.
– Świat nie jest obiektywny. Każdy ma swój własny. Zazębiają się tylko. A więc śmierć Twojego świata nie wpływa na światy innych. Ty byłeś ich elementem, więc w swoim świecie ujrzeli tylko Twoje matrwe ciało.
– To ile jest światów?
– Tyle ile egoświadomości. Każdy człowiek, zwierzę, roślina czy bakcyl ma swój. Jest ich nieskończona ilość. Analogicznie jak na sześcian składa się nieskończona ilość płaszczyzn.
– Co jest powodem tego, że świat się zużywa?
– To, że tracisz nim zainteresowanie. Poznałeś już wszystko, co wydaje Ci się godne poznania i przestałeś szukać. Stałeś się zgorzkniały i apatyczny.
– Czy jeśli coś takiego się dzieje to jest moja wina czy świata?
– Twoja. Świat został stworzony dla Ciebie, a nie Ty dla świata. Zostało powiedziane: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3)

Dzieci są szczere, patrzą z zachwytem, wszystko ich ciekawi i mają wielkie marzenia.
– A jeśli świat znudził się komuś to czy można go za to winić?
Świat nie powinien Cię nigdy znudzić gdyż poprzez niego dotrzeć można do wymiarów wyższych, a w końcu do Boga.
Normalną rzeczą jest, że gdy poznajesz coś nowego, to początkowo intesuje Cię to, a potem przestaje. Wtedy szukasz czegoś następnego. Do takiego modelu funkcjonowania zostaliśmy stworzeni. Stagnacja natomiast, to stan umysłu przy którym przestajesz czegokolwiek szukać i zadowalasz się jednym, najczęściej ogłupiającym aspektem świata. Na przykład alkoholem, czy telewizją. Wtedy Siła Rozwoju daje Ci cierpienie lub decyduje o śmierci Twojego świata.
Do czego potrzebna jest śmierć?

To zrestartowanie komputera. Oczyszczenie pamięci ze zbędnych śmieci, jak również do zaktualizowania software i hardware.
– Czy po śmierci spotkam moich bliskich?
– Nigdy ich nie stracisz. Jesteście zawsze razem jak rzeki, które wpadły do jednego oceanu.
– Dlaczego nie pamiętam poprzednich wcieleń?
– Niektórzy pamiętają, ale Twój umysł na razie jest na to za słaby. Nawet nie pamiętasz wszystkiego co przeżyłeś w tym życiu, a co dopiero mówić o poprzednich. Powiem więcej: nie pamiętasz wszystkiego co robiłeś dzisiaj. Nie pamiętasz swoich snów. A jeśli już, to czy w czasie gdy śnisz, uświadamiasz sobie, że to jest tylko sen?
Na ogół nie, i wcale Ci to nie przeszkadza. We śnie jest Ci wszystko jedno gdzie jesteś, z kim jesteś. Nawet się nad tym nie zastanawiasz.
– A więc kolejne życie nie będzie dla Ciebie niczym dziwnym ani niecodziennym.

Mówisz, że szkoda Ci tego życia. To dlaczego gdy zasypiasz, to Ci go nie szkoda? Śmierć niewiele różni się od snu. Tylko przebudzenie jest trochę inne. Ale za to ciekawsze. Czy powracamy jako „tabula rasa”? Nie, wszelkie doświadczenia i umiejętności jakie nabyliśmy pozostają. Odbieramy je neuroprzekaźnikami, które uprzenio rozwinęliśmy. One mają swoje zakończenia w wymiarach wyższych i otrzymujemy je spowrotem, wraz z nowym ciałem, jako element układu nerwowego. To dzięki nim przekazywana jest informacja do wymiaru trzeciego o tym kto, gdzie i kiedy ma się urodzić i jakie posiadać uzdolnienia.

To, co nigdy nie umiera, to świadomość, która doskonali się na przestrzeni kolejnych żyć. Śmierć nie jest niczym istotnym. Nie jest końcem ani początkiem niczego. Życie trwa nadal. Ważniejszą rzeczą od śmierci jest zrozumienie, czyli oświecenie. Wtedy łączysz się z wymiarem wyższym. To jest koniec jednego etapu i początek następnego. A śmierć to tylko sen po którym następuje przebudzenie do kolejnego życia. Jeśli przywiążesz się do czegoś, na przykład do pieniędzy, to po śmierci będziesz nieszczęśliwy, bo do trumny ich nie zabierzesz. Dlatego nie przywiązuj się do nich, ale ucz się je zarabiać, bo do trumny zabierzesz tę umiejętność.

Twórz dzieła, tylko nie przywiązuj się do nich, bo ich nie zabierzesz, ale zabierzesz umiejętność tworzenia. Nie zabierzesz ludzi, których kochasz, ale zabierzesz umiejętność kochania. Pracuj więc wytrwale nad obranym przez siebie kierunkiem, działaj, walcz i zwyciężaj. Nie angażuj się jednak emocjonalnie. Traktuj świat i życie jak komputerową grę. Jeśli przywiążesz sie do czegokolwiek, wtedy śmierć będzie dla Ciebie tragedią. Jeśli nie – wspaniałą przygodą.”
~Witek Wojtowicz

Autor: Jarek Kefir

Witam!:) Moja strona funkcjonuje dzięki darowiznom. Ten system zapewnia niezależność od różnych opcji politycznych i wszelkich „reklamodawców.” Nie jestem zrzeszony z żadną partią, ideologią ani organizacją. O funkcjonowanie bloga i poszerzanie wiedzy dbam sam. Możesz wesprzeć moją, ale także i Twoją stronę, i tym samym czynnie uczestniczyć w jej rozwoju i w rozpowszechnianiu cennych informacji. Z pewnością da to dobre owoce. Dołącz więc do grona twórców!
–Poniżej opisałem, jak to zrobić, link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

65 myśli w temacie “Ziemia nie jest rajem, ale czyśćcem. Więc się nie przywiązuj i nie emocjonuj

  1. Przebrnęłam przez blog Jarka wzdłuż i wszerz. Bardzo dobry blog, pełen wielu ciekawych i ważnych treści, skłaniających do myślenia i „resetujących” mózg. Dla wielu odkrywczych, dla innych – jak ja – potwierdzający pewne widzenie świata w świetle informacji, jakie gromadziło się przez lata. Dziękuje Jarku.

    Polubienie

  2. Magu skoro od 1945 na świecie było ok. 2500 eksplozji nuklearnych to jak myślisz czemu to służyło, chyba nie samym testom.
    Według Barclaya detonowanie bomb nuklearnych jest jednym z najskuteczniejszych sposobów zakłócania ziemskiego pola, bo redukuje to energię tego pola i zwiększa dystorsje między ziemią i słońcem. Akapit dystorsje słońca i ziemi. http://www.imaginarium.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=329:linie-czasu-i-efekty-znieksztace-&catid=52:po-pite&Itemid=69
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Witaj Magu , no tak tylko kropla drąży skałę, żeby nie zniszczyć całkiem ziemi a jedynie obniżyć jej wibracje to pewnie małymi krokami do tego dążyli. W każdym razie jak interesuje Cię fizyka kwantowa i wieloświaty to pewnie odnajdziesz się w opowieści Piotra Pytla pt.”Światłopodobny” , gdzie opisuje on własne doświadczenia oobe i wyjaśnia sporo zagadnień związanych ze Świadomością kreacją, wymiarami itp. i daje wskazówki.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  3. Ostatnie podrygi konającego systemu. Nie zasilajcie go strachem. Choć zarówno mainstreamowe media jak i zwolennicy spiskowej teorii dziejów z portali „rzekomo niezależnych” dwoją się i troją, by zasiać w sercach i umysłach zagubionych ludzi swoją truciznę. Ja stronię od jednych i od drugich bo to co mają do zaoferowania to zło w najczystszej postaci.

    Polubienie

    1. Tak, masz rację Jarku. Strach paraliżuje i dla swego podtrzymania przywodzi na myśl katastroficzne wizje.
      Ale zupełnie czym innym jest zaniechanie trzeźwości umysłu i widzenia rzeczywistości takiej jaka jest, by móc w razie potrzeby zareagować na nią we właściwy sposób.
      Całkowite odcięcie się od realu może obudzić nas z ręką w nocniku, albo w panicznym poszukiwaniu tego nocnika, by się pod nim schować.
      Jestem przeciwniczką nakręcania klimatów katastroficznych. ale być totalnie zaskoczonym, to też nie jest dla nas dobre.
      Przecież w domniemanej czy faktycznej sytuacji zagrożenia naturalnym odruchem człowieka jest pragnienie przetrwania.

      Zazdroszczę Sanctusowi jego stoicyzmu i spokoju ducha.
      Takich ludzi jest niewielu.
      A z resztą gadamy sobie, siedząc w cieplutkim pokoju: a jaka będzie faktyczna nasza reakcja, gdy zagrożenie zdrowia lub życia pojawi się na prawdę, to nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

      1. „a jaka będzie faktyczna nasza reakcja, gdy zagrożenie zdrowia lub życia pojawi się na prawdę, to nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć”.To prawda,nie ma co gdybać bo nikt nie jest w stanie przewidzieć swoich reakcji.Też podchodzę ze spokojem tak,jak Santus .Inna sprawa,że mam tyle róznych prywatnych problemów że nawet nie mam głowy do gnębienia się dodatkowo wojną.
        I popieram Jarka,by nie zasilać strachem upadającego systemu.Pozdrawiam wszystkich 🙂

        Polubienie

      2. Zasięgnąłem języka
        Jeśli padną środki masowej informacji bedą wprowadzone takie rozwiazania jak lokalne rozgłosnie radiowe, samochody z megafonami i przewidziane jest informowanie za pomoca plakatów
        Moim zdaniem i obrona cywilna jest fikcyjna

        Polubienie

    1. „Podobno, wielu zwolenników starożytnej techniki pozyskiwania energii ze Słońca stosowanej przez wiele ze starożytnych kultur, takich jak Majowie, Egipcjanie, Aztekowie czy Tybetańczycy uważało że za jej pośrednictwem ludzie są w stanie posiąść ponadnaturalne zdolności. Zgodnie z ich opinią regularne spoglądanie na tarcze słoneczną uaktywni w nas lecznicze zdolności, umożliwi nam funkcjonowanie bez jedzenia oraz obdarzy nas umiejetnością telepatii.”
      :::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

      Polubienie

    2. Witaj Jarku, no to czekamy na to wzniesienie, konkretne pierdolnięcie 🙂 i przy okazji może ładny widoczek. Takie zjawiska są pozytywne i oczekiwane, bo pozwalają podnosić też wibracje naszej ziemi, która również chce się wyrwać z zaniżających jej energię mechanizmów astralnych. Ps. ciekawa strona.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  4. Ja dziękuję za tę noc bezsenną i samotną
    Chodziłam w ciemności dziś sama chciałam się potknąć
    Słodko uwierzyć jest w brak równowagi
    Słodko nie wiedzieć czy z tchórzostwa czy z odwagi
    Nie chcę by mi to przeszło
    Ale też nie chcę siedzieć z nadzieją na lepszą przeszłość
    Chcę się wyleczyć, chcę czuć się bezpiecznie
    Lecz by się wyleczyć, było się zatruć ostatecznie
    Te wszystkie jutra się pojawią niekoniecznie
    Jutro nie popełniłam jeszcze błędu, lecz dzisiaj trwa wiecznie

    Wszystkiego najlepszego życzę całemu światu
    Najlepsze bierz dla siebie, świata nie ratuj
    Życzę całemu światu wszystkiego najlepszego
    Sobie świata nie życzę, obejdę się bez niego

    Sprawa wcale nie jest taka prosta
    Będę jeszcze wpadać z deszczu pod wodospad
    Byliśmy całością, złączeni we dwoje
    Co robiliśmy, gdy było nas pół ciągle się boję
    Puste źrenice, jakby galaktyczne niepokoje
    Głosy wyschnięte od milczenia, ślepe naboje
    A po niebie został tylko księżyc
    A po niebie został tylko księżyc

    Wszystkiego najlepszego życzę całemu światu
    Najlepsze bierz dla siebie, świata nie ratuj
    Życzę całemu światu wszystkiego najlepszego
    Sobie świata nie życzę, obejdę się bez niego

    Ciesz się smakiem owoców i że możesz świat czuć
    Że poznałeś ciemność, kąpałeś się w blasku
    Niech będzie ci bratem, ten co wcześniej zadał ból
    Stu lat by ci brakło, by ukarać winnych stu
    Masz wdech i wydech, póki masz jesteś blisko
    Nie musisz mieć nic, ale możesz mieć wszystko

    Polubienie

    1. Witaj Piotr
      Z czasem przychodzi do nas szersze zrozumienie pewnych rzeczy bo Świadomość podsuwa nam pewne drogowskazy. Obecnie dla mnie kwintesencją wiedzy, którą posiadam i zapewne też wiedzy ludzi na tym blogu jest książka być może Twoja, jeżeli nazywasz się Pytel pt. „Światlopodobny”. Natrafiłem na nią oczywiście tzw. przypadkiem i bez wahania kupiłem,bo sam obrazek na okładce wciąga w wir wiedzy 🙂
      W moim rozumieniu ziemia jest czyśćcem, bo dusze się czyszczą z niskich energii, które narzucają też Istoty o niskich wibracjach, tak aby astral miał się cym żywić.
      Jeżeli energia torusa ma polaryzacje negatywną i pozytywną i dusza doskonali się w radości i cierpieniu to gdzie jest granica tego cierpienia ?, Rozumiem że obecne potężne cierpienie ludzi i planety wynika z nierównowagi, gdzie to męska energia stłamsiła żeńską.
      Jednak gdy energie się wyrównają, przez przebudzenie ziemskiej energii żeńskiej to czy cierpienie będzie mniejsze, bo rozumiem, że istnieć musi dla rozwoju dusz ?
      Czy nastanie tzw złoty wiek ludzkości gdy niskowibracyjne energie astralu zostaną całkowicie odcięte od naszego planu egzystencji ?
      I co się stanie z ludźmi, których cechują niskie wibracje czy będą musieli odejść jako niedostrojeni do nowych warunków ?
      Wybacz, że Cię zadręczyłem pytaniami ale nic nie dzieje się bez przyczyny 🙂
      Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  5. Bardzo trafne porównanie ziemi do czyśćca, też tak uważam 🙂
    Zapewne część dusz chce się stąd wydostać i powrócić do tej mega próżni – Źródła, która istnieje ponad przestrzenią i czasem i od której wszystko się zaczęło. Inaczej, dusze te próbują osadzić się z powrotem w większej boskiej przestrzeni bo każda dusza jest taką próżnią tylko mniejszą – iskrą.
    Każda Świadomość zaczyna się od cyrkulacji energii żeńskiej, wiru Yod. który dalej przechodzi w energię męską ,wir Vau, który można porównać do bibilijnego wielkiego wybuchu – eksplozji, który stworzył ten wszechświat. Należy jednak pamiętać że kiedyś energia żeńska zacznie z powrotem wszystko zasysać do środka wskutek implozji.
    Główna Świadomość to Pierwnica, bo pierw nic nie było i każda świadomość jest próżnią, bezwładem oraz istnieje ponad czasem bo porusza się z prędkością nadświetlną.
    Kolejna część dusz dopiero próbuje odnaleźć sens istnienia tak jak ten dwulatek w piaskownicy. Ale są też dusze, które wcielają się tu z racji poczucia misji, dla których reinkarnacja jest świadomym wyborem .
    Są to pewnie wszelkie awatary Boga Najwyższego i dusz bardziej rozwiniętych, które wcielają się tu z kompletną już świadomością. Bo skoro My jako Świadomości zbudowani według tego samego wzoru kreacji istniejemy tu jako awatary w ludzkich ciałach to dlaczego nie miałyby tego robić większe/wyższe świadomości w celu zajrzenia do swego królestwa Materii, Maji, Iluzji czy Matrixa.
    Reasumując bardzo dobry artykuł, lubię takie klimaty 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

  6. Do MARIUSZA: tarot może pomóc, ale wtedy gdy sam zainteresujesz się czym on jest. Zostań własną wróżką, a poznanie tarota da Ci wielką wiedzę. To taki TIPS byś miał ciekawe zajęcie i nie przejmował się tym, że jesteś samotnikiem. Nie wszyscy (na szczęście) są tacy sami… Pozdrawiam!

    Polubienie

  7. Tekst istotnie jest wspaniały. Gdy człowiek staje się zmęczony, czy znudzony życiem — taki człowiek umiera. Natomiast ludzie wyjątkowo aktywni niekiedy żyją bardzo długo.

    Śmierć dopada wreszcie każdego człowieka. Dopada człowieka tylko dlatego, że każdy człowiek wierzy w to, że musi umrzeć. Jeden umiera jako noworodek, a drugi człowiek jako sędziwy starzec.

    Śmierć jest nam wpajana jeszcze w naszym życiu płodowym. Wszak rozwijające się dziecko musi słyszeć i nie tylko słyszeć modlitwy wspominające śmierć.

    Taką modlitwą jest na przykład modlitwa różańcowa. Na zakończenie każdej zdrowaśki jest mówione ,,teraz i w godzinę śmierci naszej. amen.”. Innymi słowy odmówienie jednej części różańca powoduje powtórzenie tych słów w sumie 53 razy. A zatem codziennie ludzie mówią o swojej śmierci co najmniej 53 razy na dobę.

    Kulturą śmierci i męczeństwa jest na wskroś przesiąknięta Koronka do Miłosierdzia Bożego. Tam z kolei powtarzamy 50 razy ,,dla jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. Mowa tu o Jezusie z Nazaretu, którego 2 000 lat temu zamęczono w Jerozolimie. A my naszemu Bogu Ojcu Przedwiecznemu ofiarujemy tę męczarnię Jego Syna. Wszak owego Jezusa Chrystusa nie zamordowały okrutnie żadne krasnoludki. Zabili go ludzie. I dziwimy się jeszcze temu, że na modlących się ludzi są zsyłane kary.

    A śmierć jest pospolitym zjawiskiem w tym materialnym świecie. Gdyby nie ona, to wkrótce wszystkie istoty żyjące zaludniłyby Ziemię i nie byłoby miejsca dla kolejnych pokoleń.

    Czy śmierci możemy jakoś uniknąć? Oczywiście, że możemy żyć praktycznie rzecz biorąc — wiecznie. Czy możemy tak żyć w naszych ciałach materialnych? Bo takie życie mamy jako zwykli ludzie na uwadze. Oczywiście, że możemy.

    Jak mamy osiągnąć tak długie życie w tym świecie? Odpowiedź jest jedna. Musimy przejść na niejedzenie. Potem przestajemy pić płyny. Następnie nie oddychamy.Powoli zaczynamy żyć tak, jak żyliśmy tu po raz pierwszy w naszym pierwszym wcieleniu w tym świecie.

    Musimy zatem stać się na powrót istotami światła.Tak jak te istoty z filmu S-F ,,Kokon”. Musimy również opanować ograniczający nas nasz Umysł. Bo to on blokuje w tym świecie wszystkie nasze zamiary. Gdyby nie te blokady Umysłu, to bylibyśmy zapewne podobni do mitycznych bogów. Żylibyśmy wiecznie i potrafilibyśmy działać te wszystkie cuda, jakie robił za swojego życia Jezus z Nazaretu.

    A zatem przynajmniej teoretycznie możemy stać się bogami nieśmiertelnymi. Nie chodzi tu zresztą o długość, a raczej o jakość naszego ziemskiego życia. O cel naszego wcielenia.

    Wcielamy się w materię tego świata jedynie dlatego, że chcemy tu się uczyć i doświadczać. W ten sposób zdobywamy naszą wiedzę o tym świecie i o nas samych.

    Jak pisze nam tu Jarek, Ziemia nie jest żadnym rajem. Jest co najmniej odpowiednikiem czyśćca, a dla niektórych ludzi nawet piekła na Ziemi.

    Niestety również na tej naszej polskiej ziemi.

    Polubienie

    1. ,, Jak mamy osiągnąć tak długie życie w tym świecie? Odpowiedź jest jedna. Musimy przejść na niejedzenie. Potem przestajemy pić płyny. Następnie nie oddychamy.Powoli zaczynamy żyć tak, jak żyliśmy tu po raz pierwszy w naszym pierwszym wcieleniu w tym świecie.”

      Zastanawia mnie jak wyglądał człowiek odżywiający się światłem i nie oddychający tlenem, wcielając się po raz pierwszy w ten świat.
      Jeżeli odżywiał się czystą energią, to nie potrzebował wszystkich tych narządów, które póki co w nas pracują bez udziału naszej woli, aby z żarcia i powietrza wydobyć energię.
      Więc płuca, żołądek, wątroba, nerki itp. nie były mu potrzebne.
      Zęby też niby na co? Do gryzienia energii? 🙂
      No przecież nie do uśmiechania się. 🙂
      Przepraszam, ale jakoś nie wyobrażam sobie takiego człowieka, a skoro mówisz o wcieleniu w ten świat, to masz zapewne na myśli materię.
      Może czegoś nie jarzę. Wytłumaczysz mi bliżej twoje zacytowane słowa?

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Sorry za wcięcie, ale jest takie coś jak bretarianizm i można by to jakoś spróbować wytłumaczyć. Oczywiście wiąże się on tylko z odstawieniem płynów i pokarmów stałych, ale oddech jest zawsze konieczny. Śmieszne jest jednak to, że ci mistrzowie bretariańscy nie do końca potrafią wytłumaczyć na czym to ich niejedzenie i odżywianie praną polega. Spiorą przeciętnemu, nieświadomemu człowiekowi mózg, że od dzisiaj nie jemy i nie pijemy i biedny człowiek zdycha później z głodu i wycieńczenia albo ukradkiem podjada batoniki :). Jednak szukając zrozumienia to ja widzę to jako odżywianie energią, która krąży przez czakry w naszym ciele, bo krążąca bez oporu energia kundalini uzdrawia, odżywia i daje zajebistą percepcję, oczywiście adekwatnie do tego jak gęstą i skupioną ma ją jej posiadacz. Im jest ona większa/gęstsza tym wyraźniejszy jest hologram, który tworzymy w naszej głowie. Hologram jest fraktalny (fraction of all) , czyli jego najmniejsze części zawierają całość, dlatego nigdy nie odzwierciedla/odbija rzeczy zewnętrznych a tylko to co ma wewnątrz i zasada kreacji jest ta sama od atomów do planet, galaktyk itp.Tylko jak dzielić energię naszego wewnętrznego hologramu na zewnątrz żeby urzeczywistnić swoje sny ? Pewnie poprzez wizualizację i dzielenie z daną rzeczą pozytywnej (męskiej, kręującej ?) energii . A im większa ona jest tym możliwości wizualizacyjne lepsze jak full HD
        Serdecznie pozdrawiam 🙂

        Polubienie

        1. Krysiu i Chrestomata przepraszam,że wejdę między wódkę i zakąskę, ale ja przypadkiem
          trafiłam na jakimś blogu na artykuł o SUN-GAZING, nawet nie wiedziałam, że odżywianie energią promieni słonecznych tak się określa.

          Ja sama ni stąd ni zowąd od kwietnia tego roku siadałam sobie na tarasie patrząc w słońce, dwa razy dziennie po 15 minut przed 11-tą i 15-tą, wiosna w tym roku u nas była ciepła i słoneczna, mogłam więc korzystać codziennie, sprawiało mi to frajdę i dziwny spokój, po miesiącu pomyślałam, że chyba jestem na coś chora, bo niemal całkowicie straciłam apetyt, nie chciało mi się ani jeść, ani pić i tak jest do dzisiaj, zmuszam się do jedzenia i picia.

          Październik jest deszczowy, nie korzystam więc z mojego codziennego leżakowania patrząc w słońce. Wzrok mam bardzo dobry, nie używam nawet okularów do czytania, nie wiem co o tym wszystkim myśleć, jedno jest pewne, że na mnie to patrzenie w słońce jest bardzo korzystne, zastanawia mnie tylko skąd się u mnie wzięło takie zapotrzebowanie. Gdyby nie ten artykuł nic na ten temat bym nie wiedziała, ale chyba zacznę na poważnie drążyć temat. Coś musi być na rzeczy z tym oddziaływaniem energii słonecznej na zdrowie i kondycję człowieka. Wiara jednak czyni cuda. 😀 😀

          Serdecznie pozdrawiam

          Polubienie

            1. Kilka lat temu gdzieś przeczytałam,że patrzenie w Słońce daje energię.Ale wiem także,że od zbyt długie wpatrywanie się może uszkodzić wzrok.Dlatego też często patrzę w słońce ale na 2,3 sekundy.Często też ogrzewam promieniami brzuch,czyli doenergetyzowuję manipurę,tzrecią czakrę;)A potem obserwuję błękitne niebo i chłonę energię błękitu.
              Niemniej jednak uważam,że daleko mi do tego,by całkiem przestać jeść albo pić,nawet nie zamierzam eksperymentować,daleko mi do wschodnich mistrzów 😉
              Poza tym jestem straszną realistką,zimą mam w domu chłód ,w sypialni miewam od 12 do 17 stopni więc uważam,że mi się jakiś godziwy gorący posiłek należy ;)) Pozdrawiam ciepło 🙂

              Polubienie

              1. Jolu ale ja nie stosuję głodówek, po prostu nie czuję potrzeby i najczęściej zapominam o jedzeniu i piciu, zastanawiałam się dlaczego i po przeczytaniu artykuły o SUN-GAZING skojarzyłam to z tym moim patrzeniem w słońce, chociaż nie wiem czy to jest to.

                Polubienie

                1. Aniu rozumiem,tak tylko zażartowałam z tym ciepłym posiłkiem 😉
                  I rozumiem,ze nie masz ochoty na jedzenie bo ja odczuwam coś podobnego,tzn.złapałam się na tym,ze tak właściwie to rzadko bywam naprawdę głodna,jem raczej z musu i niewiele ,a za to piję hektolitry wody ,taki mam organizm.
                  Natomiast wierzę,że krótkotrwałe patrzenie w słońce i ogólnie wystawianie ciała na jego promienie doenergetyzowuje nas nie mówiąc już o syntezie wit.D .Miłego wieczoru 🙂

                  Polubienie

            2. Hej Chrestomata, podoba mi się Twoje powitanie Hej, jeśli pozwolisz to też go zastosuję. Nie wiem co mnie skłoniło bym zaczęła patrzeć w słońce, ale sprawia mi to pewien komfort i dlatego to stosuję, do Hindusa o którym piszesz to mnie pewnie , jak stąd do wieczności 😀
              Pozdrawiam

              Polubienie

        2. Drogi Chrestomata. Mój lekarz domowy twierdzi, że całe to niejedzenie to jakaś sciema. Twoje poglądy na ten temat są bliskie prawdy. Masz oczywiście rację. Najważniejszą rzeczą przed podjęciem niejedzenia jest gruntowne oczysczenie Twojego organizmu ze wszystkich zanieczyszczeń, złogów itp..

          Ale to zbyt mało. Ja nie jestem w stanie dać Ci recepty na owo niejedzenie, bo sam od dwóch lat próbuję sam oczyścić mój zatruty organizm. Konieczna jest zmiana diety na bezmięsną. Na warzywno owocową. Najlepiej jeść surowe warzywa i owoce. Gorzej ze zdobyciem czystej ekologicznej żywności.

          Jak już się oczyścisz to musisz najpierw przekonać Twój Umysł do tego, aby zlecił Twojej podświadomości wprowadzenie programów niejedzenia do codziennej działalności organizmu. Gdy Twój Umysł to załapie już jesteś na prostej drodze ku niejedzeniu. Droga to niełatwa i niebezpieczna. Łatwo tu stracić zdrowie, a nawet życie. Musisz zacząć doskonalić się duchowo. Polecam Ci dwie ksiązki z sieci: Joachim Werdin ,, Styl życia bez jedzenia” i Leszek Henryk ,, Ku wyzwoleniu z ducha”. Pozdro Erika.

          Polubienie

      2. Witaj Krysia. Masz zapewne rację. Ja również nie wiem, jak wyglądała istota po raz pierwszy wcielająca się w ten świat materialny. Ciało takiej istoty było zapewne zbudowane ze struktur zagęszczonej energii bliższej światłu, niż naszemu obecnemu ciału materialnemu.

        Podejrzewam, że taki człowiek chciał badać materię i w związku z tym jego świetlne ciało uległo dalszej materializacji. Zaczął z ciekawości i chęci doświadczania kosztować, wąchać rozmaite wytwory przyrody.

        Powoli powstały u niego zęby, które były nietrwałe. Zęby człowieka z czasem psują się i wypadają zatruwając przy tej okazji cały organizm. Zamiast wyrwać od razu każdy podejrzany ząb — dentyści je leczą i to w dodatku byle jak.

        Potem chciał jeść owoce, aby doznać przyjemności jedzenia, picia, smakowania i rozkoszowania się przysmakami stołu. Prawdopodobnie to wtedy powstał u człowieka przewód pokarmowy. Podobnie powstały drogi moczowe, wątroba, trzustka i inne narządy. Na sam koniec spróbował seksu. Też powstały odpowiednie narządy. Ostatecznie człowiek zamiast przez pączkowanie światła zaczął się rozmnażać przez seks i hodowlę płodu ludzkiego w macicy kobiety.

        Oczywiście świat był wówczas inny. Tlenu było do 30%, CO2 do 1%, wodoru również 1%. Mówi o tym w sieci na YT dr Jan Pokrywka. Taka atmosfera i jedzenie owoców, do tego zdrowy klimat i nieskażone środowisko naturalne sprzyjały długowieczności do 1 500 — 3 000 lat..

        Przez głodówki taki człowiek się oczyszczał co jakiś czas. Głodówka również regenerowała tego dawnego człowieka.

        Potem ludzie zasmakowali w mięsie ryb, białku owadów, na sam koniec zaczęli zabijać zwierzęta i odziewać się ich skórami. Klimat się zmienił. Nastąpiło zatrucie środowiska. Czy była to działalność ludzi, czy naturalne zjawiska przyrodnicze? Tego na pewno nie wiem.

        Oczywiście, gdy człowiek był istotą świetlną, to nie potrzebował oddychać. Oddychamy w celu uzyskania energii dla pracy całego naszego organizmu. Uzyskujemy ją spalając w tlenie z powietrza cukry pochłonięte w procesie jedzenia i trawienia. Spalanie cukrów wymaga utleniacza czyli tlenu z powietrza. Wydychamy produkty spalania. Głównie dwutlenek węgla. Oddychając pozbywamy się pewnej ilości wody.

        Gdy odżywiamy się praną i innymi energiami to oddychanie nie jest nam do niczego potrzebne.
        Zalecam książkę Joachim Werdin ,, Styl życia bez jedzenia”.I książkę Leszka Henryka ,, Ku wyzwoleniu z ducha”. Obie są dostępne do pobrania w sieci jako free texts. Pozdrawiam Erika.

        Polubienie

    2. O żeż by cię! Co to ma być!?
      ,,Taką modlitwą jest na przykład modlitwa różańcowa. Na zakończenie każdej zdrowaśki jest mówione ,,teraz i w godzinę śmierci naszej. amen.”. Innymi słowy odmówienie jednej części różańca powoduje powtórzenie tych słów w sumie 53 razy. A zatem codziennie ludzie mówią o swojej śmierci co najmniej 53 razy na dobę.

      Kulturą śmierci i męczeństwa jest na wskroś przesiąknięta Koronka do Miłosierdzia Bożego. Tam z kolei powtarzamy 50 razy ,,dla jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. Mowa tu o Jezusie z Nazaretu, którego 2 000 lat temu zamęczono w Jerozolimie. A my naszemu Bogu Ojcu Przedwiecznemu ofiarujemy tę męczarnię Jego Syna. Wszak owego Jezusa Chrystusa nie zamordowały okrutnie żadne krasnoludki”
      To jest propagowanie religi pasibrzuchów
      Głupota, głupota i jeszcze raz głupota na dodatek wgrany przez czarnych program.
      To nie przypominanie o smierci głupcze – tylko mantra z której zamiast wybrać skupienie i wyciszenie oraz wstep do medytacji wybierasz śmierć. Oż kórwa jak strasznie cię przerobili – nie do uwierzenia. Nic nie rozumiesz

      Polubienie

      1. Masz rację Bogdan, takie mantry karmią tylko egregora tutaj religii chrześcijańskiej, który jako żywa bioplazma jest jak najbardziej świadomy i cechuje się takimi emocjami jakimi jest karmiony. A przestałby istnieć jakby tylko mohery czy inne sprane mózgi przestały to klepać w kościółkach. Podobnie z innymi religiami każda ma swojego. Ale myślę że ich koniec/odcięcie od zasilającej energii jest coraz bliższe, bo im większa świadomość i wibracyjne dostrojenie tym mniejsza energia dla egregorów i innych astralnych pasożytów.
        Pozdrawiam

        Polubienie

        1. Wyjdź na ulicę i zapytaj przechodnia o definicje słowa [egregor]
          95% nie będzie znało odpowiedzi – a siedzą w nim po uszy – i to nie w jednym.
          Moim zdaniem uzyskanie wolności – to urwanie się spod wpływu egregorów – a to czasami jest trudne.
          Dzieki za dobre słowo
          Pozdrawiam

          Polubienie

      2. Niestety masz rację Bogdan 56. Tyle tylko, że chyba źle pojąłeś to, co chciałem napisać. Moim jedynym celem było pokazanie, że litanie, różańce i rozmaite koronki, są tak naprawdę zbiorem cyklicznych powtórzeń, tak charakterystycznych dla rozmaitych mantr. Wpływają one zatem na Twoją podświadomość. Ja nie oceniam ich z religijnego punktu widzenia. To nie moja domena. Powtarzając ciągle słowa ,,męka”, ,,śmierć” i temu podobne ściągamy na nas samych i na dla najbliższe nam osoby same nieszczęścia. Programujemy się też na przyszłe wcielenia.

        Ja nie propaguję żadnej religii. Podaję fakty i interpretuję je po swojemu. Jest to tylko i wyłącznie mój osobisty punkt widzenia. Jesteś widać lepszym ode mnie fachowcem i zapewne potrafisz nawet z tych skrajnie pesymistycznych modlitw wyciągnąć pozytywne treści. Tyle tylko, że podświadomość na słowo śmierć reaguje tak, jak reaguje.

        Życzę zatem owocnych medytacji i sukcesów w drodze ku wyzwoleniu. Pozdro. Erika.

        Polubienie

    1. Jesli wierzysz w dekalog i prawo – współczuję
      Uwazasz to za instrukcje na życie? – kpina. Witaj w niewoli!

      Nie bedę sie nad Toba pastwil wiec przypomnę ze jest tylko jedno prawo. PRAWO NATURALNE – NIE KRZYWDŹ I NIE POZWÓL KRZYWDZIĆ INNEJ ISTOTY. Reszta jest zniewoleniem włącznie z dekalogiem.

      Polubienie

  8. Mądry i wartościowy artykuł, jakich wiele u Jarka, za który serdecznie chciałbym podziękować. Zastanowił mnie ten fragment:
    „(…) Stagnacja natomiast, to stan umysłu przy którym przestajesz czegokolwiek szukać i zadowalasz się jednym, najczęściej ogłupiającym aspektem świata. Na przykład alkoholem, czy telewizją. Wtedy Siła Rozwoju daje Ci cierpienie lub decyduje o śmierci Twojego świata.”
    Albowiem tak moje życie od wielu lat wygląda: komputer, internet i telewizor, który towarzyszy mi nawet przy zasypianiu, bo tak jakoś.. lubię gdy oś do mnie mówi, jestem samotnikiem, prawie nie mam przyjaciół. Odczuwam wyrzuty sumienia, że nie wykorzystuję potencjału i czasu, który mam do dyspozycji na tej planecie Ziemi – „planecie czyśćca”. Musiałbym się zmuszać do wielu rzeczy, przykładowo do czytania książek. Nie mam wytrenowanej pamięci, niewiele zapamiętuje z tego, co czytam. Parę lat temu w stanie psychozy trafiłem do szpitala, gdzie rozpoznano u mnie zespół paranoidalny F20.0, czyli schizofrenia. Nie wiem już o co w tym wszystkim chodzi, czego moja dusza pragnie doświadczyć, szukam prawdy o sobie samym. Przestałem bać się śmierci, ale samobójstwo to też nie jest rozwiązanie. Kocham moją mamę, jestem z nią silnie emocjonalnie związany, ona by się chyba po tym nie pozbierała. Nie chciałbym również zaśmiecać tej kafejki Jarka, ciężko mi i niezręcznie pisać te słowa i dlatego Jarku w razie czego skasuj ten komentarz. Wiem że są tu osoby rozwijające się duchowo, a ja szukam jakiegoś „punktu zaczepienia”, żeby być może ruszyć dalej i jeżeli mógłbym o coś poprosić, to czy spotkaliście się może z wróżką-tarocistką o inicjałach EBK z W-wy i czy to odpowiednia osoba, która mogła by mi pomóc jako przewodnik duchowy? Nie podaję imienia czy nazwiska, nie chcę być posądzony o kryptoreklamę. Pytam o tę osobę, gdyż na chwilę obecną nie znam innego kontaktu, a mój znajomy kiedyś u niej był, m.in. też w mojej sprawie.
    Serdecznie dziękuję za okazaną pomoc i przepraszam jeśli tu naśmieciłem.

    Polubienie

    1. Mariusz możesz mieć dużą rodzinę i wielu znajomych i przyjaciół i być wśród nich wielkim samotnikiem, bo większość sytuacji międzyludzkich to SZTUCZNOŚĆ.
      Wrażliwy człowiek, jak Ty, na sztuczność reaguje alergicznie, zamykając się do wewnątrz i tam właśnie odnajduje Boską prawdę i spokój, by po wyciszeniu, zrozumieniu znów wyjść na zewnątrz odmieniony, silny, odważny , dobry i niezłomny.
      Każde nasze wejście do swojego wewnętrznego komputera „SERCE-UMYSŁ” jak ja go nazywam daje nam „kopa” czyli naszą siłę do życia Tu i Teraz. Nie załamuj się, ważne jest już to, że sam doszedłeś do muru od którego zaczynasz się odbijać i wkraczasz na drogę do odkrywania sensu swojego istnienia.
      Znaki jak mamy postępować, zawsze są w zasięgu ręki, musimy być tylko uważnymi obserwatorami, czasem jakiś artykuł, książka, czyjaś wypowiedż naprowadza nas by to przeanalizować i okazuje się, że właśnie na to czekaliśmy, nie ma przypadków zapamiętaj , czasem warto zwracać uwagę na „drobiazgi”.
      Życzę powodzenia ♥

      Polubienie

      1. Dziękuję Rozsądna Anno, będę miał na uwadze. U mnie największy problemm to zmobilizowanie się do działania. Nawet dzisiaj wiele rzeczy odciągało moją uwagę, żeby dopiero teraz usiąść przed PC i Was wszystkich przeczytać, zrozumieć ile to możliwe i odpisać chociaż parę słów.
        To jest moja największa zagadka, czy to jakieś chorobliwe lenistwo, wyuczona bezradność, czy może wspomniana „F20.0”, albo coś jeszcze innego? Ale już dzisiaj miałem „lepszy” dzień, podładowaliście mi solidnie akumulatory, tego mi było trzeba 🙂 Pozdrawiam

        Polubienie

    2. Witaj Mariusz,
      Jeżeli chcesz poznać siebie to nie chodź do wróżki czy tam tarocistki, bo powie Ci coś co może się stać dla Ciebie samospełniającą się przepowiednią. Jesteś samotnikiem , ale skoro się tu znalazłeś to przypuszczam, ze zacząłeś odczuwać jakąś tęsknotę a to już oddala Cię od schizofrenii, bo stanowi pewną siłę, która tworzy połączenie.
      Dobrym rozwiązaniem jest pójście do szkoły jogi, bo jej nauczycielki są mistrzami duchowymi. Joga pozwala odblokować czakry a przepływ energii jest niezbędny. Natomiast opór w przewodnictwie jest czymś niepożądanym, bo blokuje płynącą energię.. Poza tym spotkasz innych ludzi i być może swoje przeznaczenie. Jednak nie musisz się do niczego zmuszać a raczej pomyśl o czymś przyjemnym, co może Cię spotkać. Oczywiście jest to jedna z możliwości, która na pewno pozwoli Ci zrozumieć więcej, bo dzięki niej wejdziesz do swego wnętrza.
      Jeżeli potrzebujesz odpowiedzi na już to możesz skontaktować się z Panią Iwoną Gawlicką, która może Ci pomóc, bo widzi więcej a myślę że energii trochę skumulowałą przez 20 lat bycia nauczycielem jogi. http://www.drogadowolnosci.net/?sesje,28
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Witaj Chrestomato,
        Z tą wróżką to mi chodziło o jakąś prawdę na mój temat, bo z przyszłością to wiadomo. Dawniej na podstawie mojego zdjęcia i daty urodzenia podała sporo trafnych w mojej ocenie uwag co do mojej osoby i to zapoczątkowało pewne zmiany, np. wcześniej sporo kłamałem, bo wstydziłem się powiedzieć ludziom, jak naprawdę wygląda moje życie.
        Ta schizofrenia nie jest dokuczliwa w codziennym życiu, nie biorę żadnych lekarstw. Ta psychoza to był pierwszy do tej pory ( i miejmy nadzieję ostatni) epizod w moim życiu. a tak to nie doświadczam urojeń czy głosów.
        Co do jogi to spróbuję. Skorzystałem już dzisiaj z wyszukiwarki i przejrzałem nieco na jej temat. Przyda się, pod względem fizycznym jestem trochę „zapuszczony”, a oprócz ciała jeszcze jest dusza czy umysł 😉 Ogromnie dziękuję za namiary, myślę, że wykorzystam je w najbliższej przyszłości.
        Serdecznie pozdrawiam.

        Polubienie

    3. ,, Nie chciałbym również zaśmiecać tej kafejki Jarka, ciężko mi i niezręcznie pisać te słowa i dlatego Jarku w razie czego skasuj ten komentarz.”

      A dlaczego, drogi Mariuszu, Jarek miałby kasować twój komentarz?
      Tylko dlatego, że ty – jak my wszyscy – coś sądzisz o sobie?
      Tylko dlatego, że miałeś chęć otworzyć drzwi naszej knajpy, wejść i usiąść przy stoliku, który od zawsze – od czasu otwarcia Jarkowego blogu – na ciebie czekał?
      Z Anią zastanawiałyśmy się, ,,czyj” to stolik. Od dziś wiemy, że twój! 🙂

      W zasadzie to Ania i Chrestomata większość tego co ,,mówią” do ciebie, wyjęli mi z ust i może tylko co nieco dodam.
      Mówisz, ze szukasz punktu ,,zaczepienia”. Nie byłabym w stanie złożyć lepszych propozycji dla ciebie niż te jakie przedstawiła Ania i Chrestomata.

      Mogę natomiast zaproponować ci punkt ,,ODCZEPIENIA” 🙂
      Zmniejsz czas, który spędzasz przy pudłach.
      Jak? Np. wieczorem wpadnij do nas, zamień parę słów, ale nie rób tego do chwili pójścia spać.
      Daj sobie wolną godzinę: na poleżenie w wannie lub w łóżku po prysznicu. Porozmyślaj o ,,wizycie” w naszej(również twojej) knajpce; o tym co się dowiedziałeś, co jutro komuś odpiszesz etc.
      Ta godzina to będzie twoje małe zwycięstwo! nad zasypianiem z kompem, jak mówisz. I już nie będzie ,,bo tak jakoś” wyszło. To ty zdecydujesz i nie będzie wychodzić ,,jakoś”, tylko tak, jak TY CHCESZ.
      To mały, a jednocześnie wielki krok, abyś coś zechciał i tak zrobił, bo możesz to uczynić.
      Już po takiej jednej godzinie twoje wyrzuty sumienia zmniejszą się o połowę!
      A w dzień? Spróbuj pieprznąć pilotem od telewizorni (tylko go nie rozwal! 😀 😀 – może kiedyś to zrobisz 😀 😀 ) i wyjdź na zewnątrz. Mówisz, że lubisz, gdy ktoś do ciebie mówi. Idź w miejsce, w którym usłyszysz deszcz dudniący o twój parasol, usłyszysz jesienny wiatr i szelest liści pod twoimi żwawymi krokami.
      Nie rozmyślaj o tych dźwiękach, nie interpretuj – po prostu je usłysz. Bądź w tym miejscu obecny i do czasu, kiedy je słyszysz i czujesz jego zapach. Być może będziesz miał okazję zamienić dwa słowa z jakimś człowiekiem – tak po prostu.
      Gdy wrócisz do domu i spojrzysz na telewizornię – nie wyda ci się już taka ważna i rządząca twoim życiem, a wyrzuty sumienia zaczną znikać na rzecz tego, że CHCESZ I MOŻESZ sam zdecydować, co będziesz robił przez najbliższą godzinę.
      Komputer, internet, telewizor to tylko sprzęty, to nie klatki, z których nie możesz wyjść.
      MOŻESZ, BO CHCESZ i w każdej chwili jesteś w stanie to zrobić.
      Bo co? Może ci ekran komputera zabroni? Albo pilot od ogłupiającej telewizorni z posranymi reklamami?

      Większość z nas zaczyna cokolwiek od małych kroczków, od przyjrzenia się drobiazgom, o których mówi Ania.
      Zapytaj Anię, ona doskonale wie na czym to wszystko polega.

      Serdecznie pozdrawiam
      PS. Cieszę się, że będziesz do nas zaglądał i twój stolik nie będzie wreszcie stał obok nas pusty. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. Witaj Krysiu,
        Przeczytałem z uwagą i naprawdę jesteś niesamowita, aż pare razy się szeroko uśmiechnąłem od ucha do ucha 🙂
        Jestem raczej nieśmiały, nie lubię się narzucać, nie chciałem na wejściu pisać „gorzkich żalów” na swój temat, no ale w końcu się przełamałem, bo wahałem się od wielu miesięcy. Aż w końcu pomyślałem: „a zresztą, co mi tam!” Pisałbym częściej, ale to chyba jakiś perfekcjonizm, że staram się unikać pisania głupot i jako człowiek niezbyt oczytany, do tego z na chwilę obecną niezbyt wytrenowaną pamięcią, żeby łatwo i szybko zapamiętywać to, co przeczytałem, to nie uważam żebym miał coś mądrego do przekazania, dlatego zwykle ograniczam się do czytania tego, co publikuje Jarek i zamieszczanych później komentarzy. Do tej pory byłem takim cichym bywalcem. Wolę w tej chwili nie obiecywać, że to się zmieni, żeby później danego słowa nie dotrzymać. Co do tego „telepudła”, to ja nie jestem w niego namiętnie wpatrzony. On zwykle sobie działa i „mówi do mnie”. Lepszy niż radio, bo dodatkowo wieczorami czy w nocy rozjaśnia rozbłyskami pokój. Co do kontaktu z przyrodą – uwielbiam. Chodzę na samotne spacery, znam ciekawe szlaki np. wzdłuż Natury2000. Kiedyś nie znosiłem jesieni (depresja). Z czasem odkryłem jej piękno: ona ma swoje barwy i ten cudowny zapach. Padający deszcz też lubię, pada choćby teraz, w chwili, gdy piszę ten komentarz. A telepudło – wyciszone, nie przeszkadza 🙂 A i powiem że nawet… ciszy lubię słuchać. Kiedyś np. na szlaku górskim, na szczycie, również jesienią, słoneczny dzień i bezwietrzna pogoda. Cisza była wręcz ogłuszająca, taka niespotykana wcześniej i pamiętam, że to było piękne i chciałbym jeszcze wrócić do tego doświadczenia.
        No, to na razie tyle, bo się za bardzo jeszcze rozpiszę 😉 Ogromne dzięki za naprawdę energetyzujące słowa wsparcia! Pozdrawiam i miejmy nadzieję, że do zobaczenia jeszcze nie jeden raz 🙂

        Polubienie

        1. Dzięki, Mariusz, za twój wpis. Bardzo mnie ucieszył.
          Posłużę się twoimi słowami:

          ,,Jestem raczej nieśmiały, nie lubię się narzucać, nie chciałem na wejściu pisać „gorzkich żalów” na swój temat, no ale w końcu się przełamałem, bo wahałem się od wielu miesięcy. Aż w końcu pomyślałem: „a zresztą, co mi tam!”

          I co? I zobacz jak JUŻ jest fajnie! :). Udowadniasz to swoimi słowami:

          ,, Ale już dzisiaj miałem „lepszy” dzień, podładowaliście mi solidnie akumulatory, tego mi było trzeba”

          A jak myślisz, dlaczego zaglądamy na mądre strony takie, jak ta? By między innymi podładować swoje ampero godziny 🙂
          Wymieniamy poglądy, przekazujemy sobie wiedzę, szukamy odpowiedzi na niekończące się pytania, czasem się wzruszamy, a kiedy indziej najnormalniej w świecie kłócimy się, broniąc swojej ,,mądrości”, która dla innych jest zwyczajnym głupim badziewiem 🙂 🙂
          A wszystko służy rozruchowi, pracy scalaków i szerszym horyzontom umysłu, wykorzystanym w życiu, w DZIAŁANIU!

          Czasem celowo wypisujemy głupizny, by pożartować, pośmiać się – jak choćby my z Anią – bo przecież człowiek zwariował by od ciągłej poważnej rozkminy 🙂

          Myślisz, Mariusz, że gdybyśmy mieli w realu, wokół siebie ludzi, z którymi moglibyśmy rozmawiać na tematy jakie są tu poruszane, to zaglądalibyśmy tu tak często?
          Nie oszukujmy się, kwestie jakie tu poruszamy(nawet te zwykłe, życiowe) nie obchodzą większości ludzi nas otaczających.
          I wcale nie trzeba ich o to winić. Tyle jest światów ilu ludzi i nie wszystkie muszą się przenikać.
          Z resztą ci ludzie mają w internecie swoje inne ,,zabawki” i swoich dyskutantów.
          Internet to świetna sprawa, tylko trzeba baczyć, by nie zainternecić się na suchy wiór, by – podobnie jak w życiu – nie zrobić z siebie wysypiska śmieci.

          ,, Do tej pory byłem takim cichym bywalcem. Wolę w tej chwili nie obiecywać, że to się zmieni, żeby później danego słowa nie dotrzymać.”

          Chłopie, ty niczego nie musisz! Czy gdy coś napiszesz(a fajnie piszesz) i po tym nie odezwiesz się przez pół roku, to ktoś będzie cię ścigał ,,z urzędu” i narzuci ci karę finansową??
          Nie. To od ciebie zależy czy chcesz dalej żyć jak żyłeś do wczoraj, czy dokonasz jakiejś zmiany, która malować ci będzie lepszy i ciekawszy obraz tego, co będzie się działo za godzinę lub jutro.

          A wiem, że dasz radę, bo jest to przez ciebie wykonalne i mało tego; chcesz i zaczynasz widzieć swoje życie o wiele ciekawszym i kreatywnym.

          Serdecznie pozdrawiam
          PS. U mnie za oknem też pada deszcz, ale nie taki zwykły – to deszcz, który przywędrował od ciebie – piękny, pełen dobrych myśli. 🙂

          Polubienie

    4. ,, Nie chciałbym również zaśmiecać tej kafejki Jarka, ciężko mi i niezręcznie pisać te słowa i dlatego Jarku w razie czego skasuj ten komentarz.”

      A dlaczego, drogi Mariuszu, Jarek miałby kasować twój komentarz?
      Tylko dlatego, że ty – jak my wszyscy – coś sądzisz o sobie?
      Tylko dlatego, że miałeś chęć otworzyć drzwi naszej knajpy, wejść i usiąść przy stoliku, który od zawsze – od czasu otwarcia Jarkowego blogu – na ciebie czekał?
      Z Anią zastanawiałyśmy się, ,,czyj” to stolik. Od dziś wiemy, że twój! 🙂

      W zasadzie to Ania i Chrestomata większość tego co ,,mówią” do ciebie, wyjęli mi z ust i może tylko co nieco dodam.
      Mówisz, ze szukasz punktu ,,zaczepienia”. Nie byłabym w stanie złożyć lepszych propozycji dla ciebie niż te jakie przedstawiła Ania i Chrestomata.

      Mogę natomiast zaproponować ci punkt ,,ODCZEPIENIA” 🙂
      Zmniejsz czas, który spędzasz przy pudłach.
      Jak? Np. wieczorem wpadnij do nas, zamień parę słów, ale nie rób tego do chwili pójścia spać.
      Daj sobie wolną godzinę: na poleżenie w wannie lub w łóżku po prysznicu. Porozmyślaj o ,,wizycie” w naszej(również twojej) knajpce; o tym co się dowiedziałeś, co jutro komuś odpiszesz etc.
      Ta godzina to będzie twoje małe zwycięstwo! nad zasypianiem z kompem, jak mówisz. I już nie będzie ,,bo tak jakoś” wyszło. To ty zdecydujesz i nie będzie wychodzić ,,jakoś”, tylko tak, jak TY CHCESZ.
      To mały, a jednocześnie wielki krok, abyś coś zechciał i tak zrobił, bo możesz to uczynić.
      Już po takiej jednej godzinie twoje wyrzuty sumienia zmniejszą się o połowę!
      A w dzień? Spróbuj pieprznąć pilotem od telewizorni (tylko go nie rozwal! 😀 😀 – może kiedyś to zrobisz 😀 😀 ) i wyjdź na zewnątrz. Mówisz, że lubisz, gdy ktoś do ciebie mówi. Idź w miejsce, w którym usłyszysz deszcz dudniący o twój parasol, usłyszysz jesienny wiatr i szelest liści pod twoimi żwawymi krokami.
      Nie rozmyślaj o tych dźwiękach, nie interpretuj – po prostu je usłysz. Bądź w tym miejscu obecny i do czasu, kiedy je słyszysz i czujesz jego zapach. Być może będziesz miał okazję zamienić dwa słowa z jakimś człowiekiem – tak po prostu.
      Gdy wrócisz do domu i spojrzysz na telewizornię – nie wyda ci się już taka ważna i rządząca twoim życiem, a wyrzuty sumienia zaczną znikać na rzecz tego, że CHCESZ I MOŻESZ sam zdecydować, co będziesz robił przez najbliższą godzinę.
      Komputer, internet, telewizor to tylko sprzęty, to nie klatki, z których nie możesz wyjść.
      MOŻESZ, BO CHCESZ i w każdej chwili jesteś w stanie to zrobić.
      Bo co? Może ci ekran komputera zabroni? Albo pilot od ogłupiającej telewizorni z posranymi reklamami?

      Większość z nas zaczyna cokolwiek od małych kroczków, od przyjrzenia się drobiazgom, o których mówi Ania.
      Zapytaj Anię, ona doskonale wie na czym to wszystko polega.
      Zacznij, Mariusz od małych kroków i nie martw się, że na początku coś może nie wychodzić. Przyzwyczajenia, aby je zmienić, potrzebują czasu.
      Oczywiście to wszystko zależy od ciebie, od twoich decyzji.
      Myśli, słowa i działanie – dopiero te trzy, wystepujące jednocześnie, równolegle, aspekty są w stanie dokonać jakiejś zmiany, choćby małej ale powodującej zadowolenie, czego ci z całego serca życzę.

      Od kiedy zaczęłam zaglądać do Jarkowej knajpki, wiele, bardzo wiele zmieniło się w moim życiu – na lepsze oczywiście. To nie oznacza, że to jedyny sposób na zmiany.
      Sposobów są tysiące, każdy wybiera to co współgra z nim.
      Dla mnie Jarkowa knajpa odpowiada w 100% i nie ma takiej opcji, żeby ktoś mnie z niej wyrzucił 😀 nawet wołami nikt mnie stąd nie wyciągnie! 😀 😀

      A w razie ,,w” Anię poproszę o pomoc, bo od tego ma się przyjaciół 🙂

      Serdecznie pozdrawiam
      PS. Cieszę się, że będziesz do nas zaglądał i twój stolik nie będzie wreszcie stał obok nas pusty. 🙂

      Polubienie

    5. Cześć Mariusz – dobrze że JESTEŚ!

      Gdybym miał Ci opowiadać o tym co zrobić byłoby to sztuczne i nienaturalne. Ty juz wiesz co trzeba zrobić. Ruszyłeś tyłek – zrobiłeś pierwszy krok. Dokąd dojdziesz? – tylko Ty się dowiesz ważne ze juz jesteś krok dalej niz byłeś niedawno.
      Krysia napisała tyle dobrego ze już nic nie dodam. Trzymaj się tego – i zaglądaj do nas. Pogadaj czasem i nie obawiaj się – bo jestesmy tacy sami jak i Ty.
      Trzymaj się brachu

      Polubienie

      1. Witaj Bogdan,
        To prawda, każda „duża” sprawa zaczyna się od tego pierwszego, małego choćby i nieporadnego, ale jednak… kroku. Nie będzie kolejnych, jeżeli nie wystąpi pierwszy. Kiedyś obwiniałem siebie, że jestem do niczego, bo tego nie potrafię ,tam wieloletnie zaległości, tu brak potencjału. Koszmar, istne piekiełko stworzone samemu sobie.
        A dzisiaj? Z „F20.0” się śmieję, żartuję, że lubię bycie „czubkiem”, i dlaczego nie zrobić czegoś szalonego, bo kto „czubkowi” zabroni? 😉 Nabrałem i wciąż nabieram dystansu do siebie samego, przestałem się skupiać na nieustannych brakach, kiedy tyle zostało mi ofiarowane i to należy docenić i rozwijać. Od pewnego czasu jednym z moich mott życiowych jest „zapożyczone” od Jarka: „miej wyjebane, a będzie Ci dane”.
        I to działa! Na własnej skórze wiem, że działa, bo moje życie zaczęło się zmieniać właśnie wtedy, kiedy już myślałem, czy lepszy będzie sznurek, czy może tlenek węgla, wszystko jedno, byleby szybko i nie w męczarniach. No, ale to dopiero trudne początki, a co dalej.. czas pokaże 😉
        Pozdrawiam również

        I na zakończenie jeszcze: Jarku, nie potraktuj tego jak wazelinę, ale robisz naprawdę kawał dobrej roboty.

        Polubienie

        1. Mariuszu
          Napisałes – ,,Kiedyś obwiniałem siebie, że jestem do niczego, bo tego nie potrafię ,tam wieloletnie zaległości, tu brak potencjału. Koszmar, istne piekiełko stworzone samemu sobie.
          A dzisiaj? Z „F20.0” się śmieję, żartuję, że lubię bycie „czubkiem”, i dlaczego nie zrobić czegoś szalonego, bo kto „czubkowi” zabroni?😉 Nabrałem i wciąż nabieram dystansu do siebie samego, przestałem się skupiać na nieustannych brakach, kiedy tyle zostało mi ofiarowane i to należy docenić i rozwijać.”
          Zadam Ci bardzo proste pytanie – Chłopie co Ty chcesz od siebie?
          Czy zdajesz sobie sprawę jak niewiele osób potrafi nabrac do siebie dystansu i stanąć w prawdzie? Takich osób jest mało – lub bardzo mało. Ludziska klepia slogany z TV mysląc że to ich przemyslenia. Wiekszość to prawdziwe [pustaki] [Czasem widzę to w ich oczach]
          Ty zatrzymałeś się i zastanowiłeś nad sobą. Posegregowałeś swoje plusy i minusy. Po tej [inwenturze] wiesz na czym stoisz. Nie podoba Ci sie to co widzisz, ale znasz stan faktyczny i chęc do naprawy swojego obrazu. To że Ci sie nie podoba ten obraz który widzisz – jest Twoim plusem
          Poradzisz sobie bo dobrze trafiłeś i jest tu wiele wiele osób gotowych wiele wyjaśnic i pomóc. Mają mnóstwo wiedzy i doświadczenia. Tylko znajdź w sobie odwage do zadawania pytań i pamietaj że nie ma głupich pytań.
          Ruszyłeś w drogę. Jeśli masz ochotę to przeczytaj książkę [Pielgrzym] Paulo Coelho – dowiesz się że każda droge trzeba przejść samemu [choc sa towarzysze podróży bardzo pomocni momentami]. Idź więc smiało bo zawsze we wlasciwym momencie znajdzie sie ktos kto udzieli wskazówki

          Teraz jeszcze trochę Cię podbuduję opierając się na badaniach psychologicznych
          Wyobraź sobie ze w zdecydowanej większości ludzie mają gorszy obraz samego siebie niż są postrzegani przez innych. To jest fakt ktory sprawdzałem na sobie. Tak więc juz teraz na starcie dodaj sobie kilka plusików do swego własnego obrazu.
          Rób to smiało bo tylko Ty znasz siebie tak naprawdę
          Pozdrawiam

          Polubienie

          1. Aniu – nie udalo się bo przeczytałem dopiero teraz, a i sam wczoraj byłem w Hamburgu
            Niedobrze tu podawać takie informacje bo nie dochodza na czas. Podaję swój adres mail i oczekuję ze w odpowiedzi meilowej do mnie podasz adres mail Krysi [kiedyś miałem, ale okazuje się że mam kilka Krystyn i nie wiem który to]
            bogdananiola@wp.pl
            Czekam

            Polubienie

          2. Witaj Bogdanie ponownie, dziękuje raz jeszcze za odpowiedź.
            Zapytałeś: „Zadam Ci bardzo proste pytanie – Chłopie co Ty chcesz od siebie?”
            To odpowiem: dla mnie największą w tej chwili zagadką jest ustalenie, czy jestem po prostu patologicznie leniwy, czy to może jakaś wyuczona bezradność, czy może ta schizofrenia, wcześniej zdiagnozowana jako zaburzenia afektywne dwubiegunowe – albo miks wszystkiego po trochu, czy jeszcze inny czynnik, sprawiający, że nie mogę się zabrać do działania i większość życia marnotrawię w mojej ocenie. Dorastałem w rodzinie z problemem alkoholowym, pijaństwo ojca, żyłem w strachu i w poczuciu wstydu, to mnie pewnie ukształtowało. Coś we mnie nieustannie krzyczy, że powinienem się rozwijać, m.in. czytać książki, trenować pamięć, żeby jeszcze poradzić sobie w życiu, nie ićć do najgorszych prac, bo uważam, że stać mnie na więcej. Ukończyłem co prawda studia wyższe, ale „papier” jak wiadomo wszystko przyjmie i niespecjalnie mam się czym chwalić.
            To tak w ogromnym skrócie, nie chciałbym zalewać forum. Otrzymałem od Was cenne wskazówki, tak że mam wyznaczony kierunek na najbliższą przyszłość, z chęcią sięgnę po „Pielgrzyma” Coelho, za co ogromne dzięki.
            Pozdrawiam!

            Polubienie

            1. Pieknie Mariuszu
              Gdybyś miał w glowie to co ja – wiedziałbyś dlaczego to robię
              Jako ze lubie tak robic zamieszam Ci
              Jestem Tobą – a Ty mną. Jak rozwiąrzesz tą [zagadkę] bedziesz w domu i to strasznie zaskoczony
              Idziesz w dobrym kierunku, wiec bedzie dobrze

              Polubienie

  9. 🙂 Tak. Tylko co: jeśli nie?

    Można przyjąć taką wersję, ale stanie się to automatycznie naszą nową wiarą. Każdy wierzy w co chce.

    Moim zdaniem jesteś o krok od zrozumienia o co w tym wszystkim chodzi. Jeszcze jeden mały krok… 🙂

    Polubienie

      1. …widzisz; tajemnica polega na tym, że… nie ma żadnej tajemnicy. Jestem sporo starszy od autora textu, ale świetnie odnajduję się w tym o czym on pisze. Myślałem bardzo podobnie gdy byłem młodszy. Wiek to jak wisieńka na torcie wiedzy…

        Polubienie

  10. …super jest, a nawet jeszcze lepiej – Marku – jeśli jest tak jak piszesz, to cała wieczność przed nami i nieskończona liczba przeżyć w różnych postaciach i epokach – jak dla mnie – bomba…atomowa się chowa….Jarek – kapitalny tekst…Pozdrawiam

    Polubienie

  11. No dobrze. Ale jesli czas nie jest liniowy. Jesli po smierci ockniesz sie jako bolek chrobry albo caryca katarzyna albo jako 1050-ty prezydent usa? Co jesli kazdy bedzie/jest kazdym. Ja toba a ty mna? Kazdy z nas jest czescia tego samego boga/rdzenia centralnego, ktoremu znudzila sie nicosc i doswiadcza sobie za naszym posrednictwem ?

    Polubienie

    1. Witaj Marek
      Przeznaczeniem Świadomości jest doświadczanie i jest to też jedyny jej cel. Według Bogdana „stała jest tylko zmiana”, bo Świadomość stale doświadcza czegoś nowego. Czas jest cykliczny i „jeśli czas jest inny dla każdego układu w stanie ruchu, to powinno być oczywiste, że wszystkie układy muszą egzystować jednocześnie, aby mogły istnieć w granicach pojedynczego jednolitego układu pola” (…) Wszystkie stany wszechświata związane z różnymi układami istnieją równocześnie, przy czym te różne układy istnieją także w pojęciu przeszłych lub przyszłych stanów pozostających w relacji do układu odniesienia” (D. Barclay),
      Dlatego, że każdy układ/Świadomość ma charakter holograficzny i czas biegnie szybciej bliżej centrum a zwalnia na obrzeżach. Stąd jesteśmy wszyscy częściami tej samej Świadomości, które egzystują na różnych liniach czasowych, przyszłych lub przeszłych w ramach większej świadomości niż sami jesteśmy.
      Wyższe Ja nie może się przejawiać jak ktoś inny, bo jest osobną Świadomością, chyba że myślisz o tym, ze chciałbyś być wyłącznie daną postacią historyczną na planie fizycznym to może tak 🙂
      Pozdrawiam

      Polubienie

    1. ,, Otóż część z Was może odebrać ten artykuł jako odbierający nadzieję. Część z Was przeciwnie – po jego przeczytaniu może wyluzować, odetchnąć z ulgą i przemyśleć kilka kolejnych spraw.”

      Bardzo dobry artykuł, Jarku!
      Należę do tej drugiej części czytelników. Bywają teksty, które już w swej treści niosą wiedzę, ale ten artykuł nie daje się tak łatwo przyswoić – on jest kluczem otwierającym drzwi: do własnych rozważań, do pracy umysłu.
      Jest łodzią, do której czytelnik wsiada i dalej płynie sam.
      Sa momenty, z którymi sie nie zgadzam, ale nie są w stanie przyćmić mistrzostwa całej wypowiedzi.
      No i ten dialog idealnie wpasowany.
      Niby piszesz, Jarku, o prostych, zdawałoby się rzeczach – a jednak te najprostsze rzeczy najtrudniej zauważyć i uświadomić sobie.
      Nikt nie zastanawia się nad ważnością wody, którą pije, nad niezbędnością tlenu, którym oddycha.
      I tak jest z prostymi rzeczami, jakimi żyjemy, ale nie uświadamiamy ich sobie, nie zastanawiamy się które z nich są niezbędne, które czasem dobre i potrzebne, a które są balastem, sztucznością, na pokaz nadmuchiwanym balonem, który niczemu nie służy.

      Serdecznie pozdrawiam.
      Jarek! Chcę się podzielić radością z faktu, że spełniłam swoje marzenie i mam w chacie CAŁEGO Zelanda! Przede mną mnóstwo jesienno zimowo świeczkowych wieczorów! No po prostu miodzio !
      Wyobrażasz sobie?: Za oknem ciemno, wiatrzycho, gdzieś tam w lesie słychać trzask łamanych, suchych gałęzi, deszcz zacina w okno, a ja podrzucam tylko drewno do pieca i rozkminiam Zelanda …
      No nie mogę się doczekać tych chwil!

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Chrestomata Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.