JAK MIEĆ SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK? UWAŻAJ NA TE GROŹNE PRZEKONANIA!

Jak mieć szczęśliwy związek? Nie usprawiedliwiaj szamba psychologiczną czy duchową doktryną..

Wielu ludzi rzekomo znających życie mówi: „Związek nie jest po to, by Ci było dobrze, ale po to, byś przepracował ważne życiowe lekcje. A to bywa bolesne.” Naprawdę w to wierzysz?! Nie wiem nawet co myśleć, jeśli naprawę byś w to wierzył.. Przede wszystkim zaleciłbym Ci dokształcenie się w dziedzinie psychologii i pójście do dobrego psychoterapeuty, bo to wskazuje na mocno zaburzone wzorce w psychice. Do tego jeszcze wrócimy w dalszej części felietonu. Ale do rzeczy. W to zdanie wierzą szczególnie osoby fascynujące się ustawieniami systemowymi wg Hellingera.

Ja uważam coś innego. W związku naprawdę można osiągnąć spokojną stabilizację. Związek może być naprawdę satysfakcjonujący. Nie trzeba poświęcać się, narzekać, że chłop pije i bije, lub narzekać że baba stale się czepia, strzela przysłowiowe „fochy” i odmawia seksu. Wszystko zależy od dojrzałości, mentalności i wewnętrznego wyluzowania. Istnieje takie mądre porzekadło, które brzmi: „Gdy jest prawdziwa miłość, to talerze zmywają się same„. Ja bym tam, oprócz słów „prawdziwa miłość”, dodał także: „dojrzałość i odpowiednia mentalność”.

Szczęśliwe związki a nieszczęśliwe związki zaburzonych ludzi

Wiesz gdzie są te wszystkie fochy, tzw. „shit testy”, czepianie się o byle błachostki, dramaty i inne burze w szklance wody?! Tam, gdzie nie ma dojrzałości. Znam ludzi, którzy od lat mają dokładnie te same problemy w związkach. Zmieniają się tylko dekoracje, czyli partnerzy. Dramaty, często wręcz „brazylijskie”, przeżywają wciąż te same, nic z nich nie wynosząc. Są to ludzie, którzy nie chcą lub nie mogą dojrzeć. Często tam, gdzie są takie dramaty, są też zaburzenia osobowości (szczególnie borderline, narcyzm lub ich pochodna – CHAD). Często są tam też osoby z DDA.

A takie osoby nie tylko statystycznie najczęściej nie chcą uczęszczać na terapię lub się leczyć. Ale to właśnie tacy ludzie rutynowo robią partnerowi z życia piekło. Psychoterapii poddają się najczęściej „nie-agresywne” typy zaburzeń osobowości, osoby z jakimś lękami, i tak dalej. A więc osoby raczej łagodne w związkach. Ci, którzy najbardziej powinni z niej korzystać, najczęściej wykazują największy opór przed pójściem po pomoc. A bez gruntownego przemodelowania psychiki i lat prac nad sobą taka kobieta z DDA nie ma żadnych szans na stworzenie szczęśliwego związku. Każdy jej związek będzie piekłem dla niej i przede wszystkim dla jej partnera. Nie chodzi mi o to, by deprecjonować osoby z DDA, bo takich ludzi jest większość w młodym pokoleniu. Ale bez psychoterapii, bez ogromnej determinacji by skorzystać z fachowej pomocy i się „naprawić”, związek z takim człowiekiem skończy się katastrofą.

Szczęśliwy związek a bagaż toksycznych rodziców

Na marginesie dodam, że wychowanie i wzorce przekazane przez rodziców rocznikom 1975 – 1995, są najgorszymi z możliwych. Są to wzorce ledwie pasujące do lat 60-tych XX wieku, a mamy 2018 rok, czyli rzeczywistość, która radykalnie zmienia się co dekadę. Pomiędzy latami ’90 a latami ’00 jest ogromna przepaść, bo zmieniło się właściwie wszystko. A my mamy głęboko w podświadomości lata 60-te XX wieku. Dodatkowo te „prehistoryczne” wzorce są skażone typowo polskim cierpiętnictwem, mentalnością ofiary, mentalnością „pokornego cielęcia”. No i trend „musisz się uczyć języków i mieć studia to będziesz kimś”, popularny jeszcze w latach ’90 i ’00.

Jeszcze gorsze jest to, że rodzice nie pomagali nam w rozwijaniu naszych pasji, które mieliśmy od dziecka. Tylko szykowali nas na rolę woła roboczego czy też niewolnika pracującego 12 godzin dziennie na etacie. Bo innej rzeczywistości oni nie znali. Moją pasją od wczesnych lat dzieciństwa było ogrodnictwo, pielęgnacja roślin i kwiatów w moim ogródku. Ale wiadomo, chłopcu to nie przystoi. Zostało to złamane, zamordowane. Dziś biorąc garść ziemi w rękę by posadzić jednego kwiatka, nie czuję już tego, co kiedyś. Ta część mnie, która była autentyczna, szczera, pełna radości i miłości – umarła, bo przecież musiałem uczyć się języków, być „normalny” i mieć studia.

A teraz wróćmy do meritum. Podobnie jest z osobami chorymi na zaburzenie osobowości typu borderline. Borderline jest najbardziej dotkliwe dla partnerów takich osób, ale to właśnie borderlinowcy najrzadziej korzystają z psychoterapii i innych form pomocy, np leczenia farmakologicznego. Jest taka hipoteza, że są to osoby „bez duszy” którzy poprzez tego typu wampiryzm „doładowują” się. Poprzez brak posiadania duszy, mają oni cierpieć na ustawiczny brak energii życiowej. Więc wywołują dramy i traumy u partnera, by jego energię przechwycić. Ich partner ma być więc nie tylko „dawcą osobowości”, jak głosi akademicka psychologia, ale także dawcą energii życiowej. Po każdej „katastrofie” zainicjowanej przez borderlinowca, on sam jest na jakiś czas niezwykle spokojny, a jego partner – do cna wyczerpany. Oczywiście, to tylko teoria, do której także ja mam spory dystans. 😉 Wcale wierzyć w nią nie musisz.

Dlaczego nie możesz znaleźć sobie męża? Ofensywa „dyktatury niesamowitości”

Często jest też tak, że osoby młode (poniżej magicznego wieku 25 i szczególnie 27 lat) są skłonne do zawierania ryzykownych i bardziej „iskrzących” związków. Są tak naprawdę nadal dziećmi, chcą smakować życie. Chcą doznawać szczytów ekstazy by zaraz potem być dosłownie wdeptanym w glebę i osiągnąć absolutne dno dna. Są to osoby o zerowej samoświadomości, więc rządzi nimi m.in. prawo sinusoidy życia. Dopiero gdzieś po tych 25, 27 latach przychodzi zdrowa refleksja i opanowanie. Kobieta lub mężczyzna w takim wieku przeżyli już swoje. Doceniają codzienne, drobne radości. Codzienne przyjazne gesty. Mają dużo większą samoświadomość, żyją jakby bardziej w „tu i teraz”. Związek nie musi być już dla nich uosobieniem New York City, bo większą radość mają przechadzając się po mało uczęszczanych, bieszczadzkich szlakach. I jeszcze inaczej: związek nie musi być już „perfect” i „insta”, nie musi być idealny jak z lifestyle’owego magazynu.

Obecnie żyjemy w czasach „dyktatury niesamowitości”. Partner ma spełniać coraz bardziej wyśrubowane i coraz bardziej absurdalne kryteria. Te kryteria są niemożliwe do pogodzenia, bo są przeciwstawne. W naturze przeciwstawne i wykluczające się cechy nie występują u jednego osobnika. To rodzi ogromną frustrację, bo idealny partner opisywany jest wszędzie: w pismach, filmach, czy na profilach takich jak „Oczami Mężczyzny”. A tu okazuje się, że ideału nie ma, bo natura ma za mało „mocy operacyjnej” by upakować tyle pozytywnych i wykluczających się cech w jednej osobie. Chęć by partner był ideałem i nadmiernie zawyżone wymagania powodują, że bardzo trudno znaleźć nam partnera. A nawet jeśli tego partnera znajdziemy, to dostaniemy od niego tylko jednonocny seks. A o związku, małżeństwie czy rodzinie z ideałem z okładki czasopisma można tylko pomarzyć, bo on ma zgoła inne priorytety życiowe.

Nadchodzące czasy będą bardzo trudne. W chwilach gdy luksusem będzie bochenek chleba czy szklanka nieskażonej wody, będą liczyły się codzienne, proste wartości. W czasach które nadchodzą nie będzie fotoszopa i tony makijażu. Nie będzie też nachalnego gloryfikowania wyglądu umięśnionego macho (taki wygląd ma zaledwie kilka procent mężczyzn). Będzie to globalny powrót do prostoty i do zwyczajności. Będą to czasy wkurwionych na „księżniczkowate” kobiety mężczyzn, czasy w których zwykły gest dobroci i przyjaźni będzie na wagę złota. I to właśnie taki prosty gest będzie wtedy bardzo przez kobiety pożądany, bo wkurw mężczyzn na księżniczkowanie i na wymagania kobiet sięgające ekstremum już się zaczyna. Dziś tego typu proste, przyjacielskie gesty, zwykła ludzka życzliwość mają marginalne znaczenie, bo dla większości młodych kobiet liczy się „ideał” z siłowni czy z okładki magazynu. Teraz już praktycznie żaden mężczyzna nie chce być dobrym i przyjacielskim „fajnym gościem”, a każdy chce być zimnym draniem. Będzie się to nasilało, dlatego więc mówię, że znowu w cenie będą codzienne, proste, ludzkie, życzliwe i przyjacielskie gesty, a nie góra mięśni z siłowni.

Chore społeczeństwo tworzy chorych ludzi i chore związki

Więc w wieku tych 25, 27 czy 30 lat znikają fochy o byle bzdury i czepianie się właściwie o wszystko. Naturą focha jest to, że powód zawsze się znajdzie. Dziś będzie to kubek odstawiony na stół, jutro będzie to kubek odstawiony do zlewu. Jak podświadomość takiej osoby chce kłótni, to powód wyciągnie choćby ze środka dupy. Zasada zawsze jest taka sama – tak robią osoby bardzo niedojrzałe, i / lub zaburzone psychicznie. To nie jest żadna „kobieca natura”, to nie jest też kwestia „ja go zmienię na lepsze”.

Zaburzenia osobowości, nerwice, depresje czy wręcz cięższe choroby psychiczne dotyczą ogromnej ilości ludzi. Prawdopodobnie jest to więcej niż 50% społeczeństwa. Część psychoanalityków i filozofów podziela pogląd, że tak naprawdę 100% ludzi posiada mniejsze lub większe objawy różnych chorób i zaburzeń psychicznych, i tak naprawdę każdy powinien choć raz w życiu skorzystać z gruntownej psychoterapii. Już Jezus z Nazaretu mówił, że „Poznając prawdziwe oblicze świata, poznajesz trupa”. Coś w tym jest. Chore społeczeństwo płodzi dzieci, i potem w mniejszym lub większym stopniu łamie im psychiki i serca.

Tak więc możesz uważać, że związek jest po to, by wspólnie przerabiać trudne życiowe lekcje. Możesz uważać, że związek to specyficzny test woli lub hart ducha. Możesz więc w nieskończoność, a raczej przez całe życie cierpieć, poświęcać się, odmawiać sobie prawa do życia w spokojnej i szczęśliwej relacji, wyrywać włosy z głowy, czy co tam jeszcze sobie nie wymyślisz. Jedno tylko pytanie: PO CO?! Lekcje życiowe, które część osób uduchowionych nazywa „karmą”, są po to by je przepracować i wyciągnąć z nich wnioski, a nie po to by celebrować je w nieskończoność i z cierpienia czy ewidentnego zaburzenia psychicznego czynić credo życia. Nie doszukuj się jakichś „prawideł życiowych” czy też „prawideł duchowych” tam, gdzie jest toksyczność, tam gdzie partner jest poważnie zaburzony osobowościowo ale nie chce się leczyć, czy tam gdzie jest zwykłe skurwysyństwo.

Na przykład takie skurwysyństwo jak bawidamki („zimne dranie”) łamiące kobietom serca, czy jak wredne suki uważające, że wszystko im się od mężczyzn należy, a one same nie muszą nic. Prawda jest jednak taka, że tam, gdzie są jakieś krzywe akcje, fochy, testowanie granic, czepianie się o wszystkiego, ciche dni, wzbudzanie zazdrości, znikanie z kumplami na całe weekendy, czy przemoc.. Tam jest zwyczajne gówno. Zwyczajne, śmierdzące gówno od którego trzeba spierdalać, póki masz jeszcze siły.

Ważne jest więc pytanie, dlaczego do szamba dorabiasz jakieś idee? Dlaczego do szamba dorabiasz jakieś rzekomo działające prawa duchowe? Tam, gdzie się pojawiają takie akcje, stamtąd trzeba jak najszybciej spierdalać. I to gdzie pieprz rośnie, na zawsze ucinając relację i wszelki kontakt. Taka niedojrzała i zaburzona osoba, nie chcąca iść na terapię czy się leczyć, może przez lata zrobić Ci taki emocjonalny rozpierdol, że potem będziesz płeć przeciwną uważał za śmiertelnego wroga i sam będziesz wrakiem wymagającym długoletniej, fachowej pomocy.

Takich toksycznych rzeczy NIE MA u ludzi dojrzałych, którzy przeżyli swoje i którzy mają odpowiedni system wartości. Nie ma ich wśród ludzi, którzy pracują nad sobą i są zdeterminowani, by się zmienić. Serio, są osoby, które nie zachowują się jak dzieci które nigdy nie dorosły. Które nie srają czepialstwem, gierkami i tym podobnymi toksycznymi zachowaniami. Jeśli Ty sam stale przyciągasz takie zaburzone osoby, to zainteresuj się tym, co w Tobie jest takiego,że tak się dzieje. Bo nic nie dzieje się bez przyczyny, a podobne przyciąga podobne. Być może sam potrzebujesz jakieś formy pomocy psychologicznej.

Ezoteryczne bzdury: czy związki karmiczne istnieją?

Czy tak samo jest z teorią związków karmicznych i bratnich dusz? Mamy definicje poprawnych relacji, pozytywnej i spełnionej miłości, seksualności przepełnionej szacunkiem, poprawnego wychowywania dzieci na zdrowych ludzi. I tak dalej. Wiele idei a nawet religii (chrześcijaństwo, new age itp) zapożycza niektóre definicje i traktuje je jako swoje. Kłopot jest taki, że są to.. definicje. Ziemia jest „systemem odwróconym”, więc życie realne jest często dokładną odwrotnością tych definicji. O 180 stopni. Pytania są dwa.. Skąd ludzie wpadli na te definicje? I czy te definicje to alchemiczny św Graal, do którego jesteśmy zobowiązani dążyć?

Na zwrot „związek karmiczny” reaguję wręcz alergicznie. Każdy kto tego zwrotu używał, usprawiedliwiał nim tkwienie w relacji, która jest toksyczna. W relacji z pijakiem, psychopatą, oprawcą, katem. Związki te mają być trudne ze względu na karmiczne uwarunkowania. Oczywiście, z takiej relacji nie można odejść, bo to przecież karma z poprzednich żyć. A ona musi wybrzmieć, wypalić się. A Ty, biedny człowieczyno, musisz czekać aż to koło karmy się zakończy, bo to nie Ty kierujesz swoim życiem. I nie możesz nic zrobić, tylko pokornie w takiej relacji tkwić. Serio, koncepcja związków karmicznych usprawiedliwia wszystko, co najgorsze. Całe zezwierzęcenie i zbydlęcenie, jakich może dopuścić się człowiek.

Czy bratnie dusze istnieją?

Idea bratnich dusz została zaadaptowana przez ezoterykę / new age. Ma się opierać ona na relacji runner / chaser. Runner (uciekający), to osoba o dominującej energii męskiej. Ma on uciekać chaserowi (goniącemu), czyli osobie o dominującej energii żeńskiej. Runner ma się bać „gonienia” przez chasera, i oddalać się podczas najszybszej części pościgu. Jednak gdy chaserowi chwilowo znudzi się gonienie i oddala się, runner ma wracać. Brzmi idiotycznie? Nielogicznie? Brzmi jak typowy psychologiczny opis jakiegoś cężkiego zaburzenia osobowości? A jednak na tym stworzono ogromną ezoteryczną nadbudówkę. Taką relację nazywa się „twin flame” – „bliźniaczy płomień”.

Scalenie dwóch bratnich dusz, twin flames, ma nastąpić gdy chaser zaniecha pościgu, i gdy oboje przepracują swoje lekcje życiowe. I tu jest trochę racji – osoba wchodząca w rolę chasera musi wykrzesać swoją wewnętrzną moc. Powinna przestać utożsamiać swoje szczęście z atencją i zainteresowaniem otrzymywanym od innych. Wtedy przestaje gonić, ale.. pozwala uciec na zawsze uciekającemu. I nie musi już nikogo gonić, bo w jego życiu pojawia się osoba, która od niego nie ucieka i go akceptuje.

Bardzo często koncepcje związków karmicznych czy bratnich dusz bywają uzasadnieniem do bycia w toksycznej relacji. Np pijak i uczynna kobieta, czy hetera i wrażliwy mężczyzna. Lub chociażby relacji mocno niedojrzałej i zaburzonej. A taką na pewno jest relacja runner / chaser. Nazwijmy w końcu rzecz po imieniu, no cholera no, choć podniosą się teraz lamenty i protesty. To nie przypomina mi relacji bratnich dusz. Co więc przypomina to gonienie a potem ponowne zbliżanie się? Nie potrzeba tutaj tworzyć żadnych wydumanych teorii duchowych, nie trzeba się powoływać się na jakieś ezo bzdury.

Otwórz po prostu książkę od psychologii, czyli zrób to, co jest najprostsze. Wtedy poznasz prawdę, bo prawda jak zwykle jest bardzo prosta. I przez to tak często jest trudna do ogarnięcia. Relacja goniącego i uciekającego jest relacją zaburzoną. Jest to relacja dwóch mentalnych dzieci, zamkniętych w dorosłych ciałach. Jeden goni, ponieważ czuje się niedowartościowany, niepełny, i pragnie panicznie uwagi i zainteresowania. Pragnie na siłę być akceptowany. Drugi ucieka, bo boi się bliskości i nie chce dać partnerowi siebie, z różnych powodów. Runner ucieka często dlatego, bo czuje paniczną chęć uwagi i zainteresowania u chasera. A to jest słabością.

Jeśli chcesz szukać bratnich dusz, to nie w tym schemacie. Tu nie ma prawdziwej duchowości. To są co najwyżej traumy, zranienia, nerwice, lęki, zaburzenia osobowości. Także uzależnienie emocjonalne. Często też schemat DDA / DDD. Psychologia wystarczająco to wszystko opisała. Nie trzeba nadawać toksycznym czy zaburzonym relacjom jakiejś aury tajemniczości. A tym bardziej nie trzeba szukać wytłumaczeń dla nich w duchowości, czy raczej pseudo-duchowości. Umysł jest w stanie zrobić bardzo wiele, by utrzymać bezpieczną, słodką iluzję życia. Nie bez powodu mówi się o „pułapce umysłu”.

Gdzie więc szukać swojej bratniej duszy?

Więc bratnie dusze nie istnieją? Jak najbardziej istnieją. Bratnia dusza to ktoś, to Cię akceptuje, pragnie, lubi. Bratnia dusza nie ucieka i nie oddala się, ale stale jest. Ucieka osoba zaburzona i niedojrzała, a nie bratnia dusza. Kurde, czy muszę tłumaczyć tak proste, wręcz łopatologiczne rzeczy? Bratnia dusza to mężczyzna, który akceptuje i pozwala rozwijać siłę i niezależność u kobiety. Bratnia dusza to kobieta, która nie ucieka widząc jakąś słabość u mężczyzny. Bratnia dusza jest na pewno mniej konfliktowa, niż typowa, matrixowa relacja. Nie naciska byś się zmieniał bo podziela Twoją wizję życia.

Bratnie dusze to dwie osoby, które chcą się wciąż rozwijać i przezwyciężać razem swoje słabości. Nie chodzi mi tutaj o „tonięcie razem”. Gdy jedna strona jest dla drugiej psychoterapeutą, daje z siebie wszystko.. A tymczasem druga strona daje od siebie mało, ale ze swoim życiem nic nie chce robić. Terapii nie chce, bo nie. Suplementów, ziół czy witamin też nie chce, bo nie i koniec. Iść do lekarza czy zbadać swój organizm też nie chce. Czego więc chce? Często Twojej energii, Twojego zaangażowania, Twojej „psychoterapii”. Taką osobę trzeba zostawić, zanim Cię zupełnie nie wyeksploatuje z energii i sił witalnych.

Bratniej duszy nie trzeba więc gonić, bo nie ucieka. Sama Cię znajdzie, gdy przepracujesz swoje lęki, cienie, i nie będziesz chciał gonić. I sama usiądzie przy Tobie w cieniu drzewa, i weźmie Cię za rękę. Jak widzisz, także to jest odwrócone o 180 stopni. Także tutaj zło jest przedstawiane jako dobro. Ziemia jest „systemem odwróconym”, więc wszystkie ważne wartości także są odwrócone. Wiele tych ezoterycznych koncepcji ma utrzymać Cię w pozycji ofiary. A przecież bratnia dusza to po prostu ktoś, z kim Ci komfortowo i dobrze.

Boże, to takie proste. Tak bardzo proste. A mimo wszystko ludzie tak bardzo to komplikują. Powstają profesjonalne portale rozwijające koncepcję „twin flames„. Wałkują to na wszelkie sposoby. Nadają aury duchowości czemuś, co jest zaburzeniem psychicznym, niedojrzałością emocjonalną, nieumiejętnością stworzenia dobrej relacji. Ewidentne zło przedstawiają jako coś dobrego. A prawda jak zwykle, cicho i w pokorze czeka na odkrycie, aż przezwyciężysz iluzje umysłu i pokonasz mentalność ofiary. I prawda duchowa i każda inna, jest jak zwykle przynajmniej 10 razy prostsza, niż większość uczonych teorii.

Autor: Jarek Kefir ©

jarek kefir

1. By zwiększyć zasięg moich wpisów, możesz udostępniać je na własnych profilach i w grupach na Facebooku, jak i na forach dyskusyjnych. Możesz też pisać u mnie komentarze. To zajmuje mało czasu i nic nie kosztuje!

2. Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę utrzymać stronęjak i docierać z demaskacjami i ukrywaną wiedzą do setek tysięcy ludzi. Wesprzyj moje publikacje, jak je lubisz. Byt wolnych mediów jest teraz ciężki i od dobrej woli Czytelników zależy ich istnienie:

  • Na konto bankowe:

    Dla: Jarosław Adam
    Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
    Tytułem: Darowizna

    Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
    Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
    IBAN: PL16102047950000910201396282

  • Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

48 myśli w temacie “JAK MIEĆ SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK? UWAŻAJ NA TE GROŹNE PRZEKONANIA!

    1. Mnie się wydaje, ze związki karmiczne,reinkarnacja i zdobywanie wiedzy poprzez doświadczenia życiowe istnieje. Tylko ludzie najczęściej deformują te pojęcia i w efekcie tkwią w nieciekawych relacjach . Związek karmiczny pozytywny lub negatywny może powstać na skutek splotu wydarzeń, na które możemy nie mieć wpływu oraz trwać przez kolejne wcielenia. Ale długość trwania toksycznego związku oraz przerwanie złego związku karmicznego zależy już tylko od nas i naszego postępowania. Do lekcji życiowych należy nie tylko nabycie wiedzy o tego typu relacjach ale PRZEDE WSZYSTKIM umiejętność zakończenia tego typu związków. Nie jest to więc odgórny nakaz tkwienia w tego typu relacjach. Ale to tylko moje zdanie.

      Polubienie

      1. Zgadza się – odejść od toksycznego partnera jest niezwykle trudno, choć to nieco dziwne.
        Na mój gust, w takich relacjach, tkwią masochiści.
        I sadyści.
        Relacja kat – ofiara, czyli witamy w koszmarze.

        Polubienie

  1. „Druga przyczyna to fakt, że kobiety (szczególnie te urodzone po 1990 roku) stały się obrzydliwie wybredne. Ich wymagania są wręcz z księżyca.”
    I kobiety i mężczyźni stali się wybredni. A oto moim zdaniem jedna z przyczyn.
    W czasach, gdy nie było telewizji, Internetu i ludzie znacznie mniej podróżowali, spotykali w swoim życiu kilkuset, kilka czy kilkadziesiąt tysięcy osób w zależności od epoki, w której żyli. Jeśli chodzi o wygląd, dziewczyna najpiękniejsza z całej wsi była, mówiąc współczesnym językiem, 10/10 bez względu na to, jak wyglądała. Tak samo chłopak najprzystojniejszy w miasteczku był obiektem westchnień wszystkich dziewcząt w okolicy. I do nich byli porównywani potencjalni partnerzy. Ponieważ zdecydowana większość osób nie odbiegała pewnie znacząco od nich wyglądem, każdy, kto chciał i miał wolność wyboru, mógł stosunkowo łatwo znaleźć partnera o ogólnie akceptowanym wyglądzie.
    Obecnie ludzie są porównywani do tych uważanych za najbardziej urodziwych z miliardów. W dobie kultu młodości i idealnego ciała osoba, która jeszcze kilkadziesiąt lat temu byłaby uważana za prawdziwą piękność czy przystojniaka, dziś oceniana jest jako ktoś o bardzo przeciętnej urodzie. Ludzie zapominają, że osoby oglądane w tv, kinie, na wideo czy na zdjęciach, wcale nie wyglądają tak po wyjściu spod prysznica (nawet jeśli przeszli szereg operacji plastycznych) i że za pomocą makijażu i Photoshopa można z kopciuszka zrobić księżniczkę, a z żaby księcia. I popadają w kompleksy.
    Stąd tylu ludzi z zaburzeniami odżywiania, tyle osób katujących się cudacznymi dietami, ćwiczeniami (jeśli ktoś lubi tak intensywnie ćwiczyć, to OK, myślę też, że wysiłek fizyczny w normie wyjdzie na zdrowie każdemu), tyle pieniędzy wydawanych na operacje plastyczne (w niektórych krajach dziewczęta otrzymują je w prezencie na szesnaste czy osiemnaste urodziny) i środki upiększające, które często szkodzą zdrowiu i niszczą naturalną urodę. Znam panie, które nie wyjdą do sklepu za rogiem bez pełnego makijażu. A niektórzy na tej nieakceptacji ciała przez wszystkich niepewnych swojej wartości zarabiają krocie.
    Już kiedyś pisałam, ze media robią ludziom sieczkę z mózgów. Wielu dało sobie wmówić, że jeśli nie wyglądają jak klon Barbie czy celebryta z okładki czasopisma lub przynajmniej nie mają tak wyglądającego partnera, są nikim. Wiele kobiet po obejrzeniu różnych łzawych telenowel uwierzyło, że bad boye to zakamuflowani wrażliwi mężczyźni, albo w takich się przemienią pod wpływem miłości. Może właśnie dlatego część z nich tkwi w toksycznych związkach licząc na cudowną przemianę partnera.
    I to się raczej nie zmieni, jeśli ludzie nie nauczą się akceptować i szanować siebie.

    Polubienie

  2. Kobiety sały się Księżniczkami, jakoś w podobnym czasie, gdy Mężczyźni zaczeli je traktować przedmiotowo. Jeszcze nie nauczyłeś się, że potrzeba matką wynalazku?
    Mężczyźni zaczęli oceniać w skali 1-10, cenić dobre dupy, zamiast dobrych serc i sądzili, że odpicowane i\bo półinteligentne będą chciały pozostać nadal z tymi burakami. Wtedy powstała kolejna potrzeba i zrodził się styl macho z 45 cm w bicku. Tak więc, wymagania kobiet powstały w momencie pojawienia się wymagań mężczyzn. Obopólnie zrobiliśmy sobie krzywdę.
    Oby jednak nadszedł czas, gdy znaczenie będą miały prawdziwe, wyższe wartości, bo ewidentnie coś poszło nie tak… Na moment odrzucenia wygórowanych oczekiwań względem płci, na zaprzestanie szufladkowania i z gory przypisywania ról, na brak zniewolenia umysłu przez nic niewarte ideały, na totalną wolność.

    Polubienie

    1. @Zuza, odwrócenie polaryzacji. Od 1968 roku (cezura umowna), wahadło przegięło się w stronę żeńską. Stąd liberalizacja obyczajów, feminizm i tak dalej. Teraz (umowna cezura 2016 – wybór Trumpa) wahadło odchyla się w męską stronę. Stąd wysyp mężczyzn wkurzonych na kobiet, wysyp różnych „guru podrywu”, wysyp stron rzekomo „demaskujących prawdę o kobietach”. Stąd również zagrożenie o nazwie „incel rebellion”, wciąż bagatelizowane.

      Incele to dziesiątki milionów młodych mężczyzn z krajów Zachodu, którzy np pomimo 25 lat na karku, nigdy nie mieli jakichkolwiek relacji z kobietami. Ci mężczyźni dosłownie buzują agresją i żądzą odwetu. Dopuścili się oni dwóch spektakularnych zamachów terrorystycznych w których łącznie zginęło około 20 osób. Incele odpowiadają za 45 udokumentowanych przypadków śmierci (owe zamachy plus incydentalne morderstwa). Przyczyny powstania tego dużego ruchu inceli są dwie. Pierwsza to brak wzorca męskiego – nieobecny ojciec i wkurwiona na mężczyzn „kastrująca matka”.

      Druga przyczyna to fakt, że kobiety (szczególnie te urodzone po 1990 roku) stały się obrzydliwie wybredne. Ich wymagania są wręcz z księżyca. Wymagają tego, by facet wyglądał jak model z instagrama i jeszcze był monogamiczny, ludzki, opiekuńczy, wspierający, troskliwy, a takich mężczyzn po prostu nie ma. Bo są to dwa zestawy sprzecznych cech, których nie da się pogodzić (cechy brutalnego macho i cechy troskliwego partnera).

      Polubienie

      1. Jarku, ponieważ raz zalogowałam się tu przez WordPress (wtedy inaczej nie dało się zamieścić komentarza), a ponieważ mój nick (Viola) był już zajęty i musiałam go zmodyfikować, teraz nie mogę dać komentarza bez logowania z tego adresu e-mailowego z wcześniejszym nickiem i ikoną, a gdy używam innego adresu, nie tylko zmienia mi się ikona, ale komentarz wpada do spamu. 😦 Czy nie da się nic z tym zrobić? Czy muszę usunąć konto na WoirdPress, żeby wszystko było po staremu?

        Polubienie

      2. Widzę, że już się wszystko naprawiło. Usuń, proszę, jeden z takich samych komentarzy. Ten pod nowym nickiem. Z góry dziękuję. :-).

        Polubienie

  3. Najpierw bierzesz mnie całego
    Potem zmieniasz tak jak klocki Lego
    To wyrzucić, tamto zmienić
    Żywe drzewo ale bez korzeni

    Po co brałaś mnie takiego
    Skoro chciałaś mieć, mieć innego?
    Śmiać się nie chcesz w PKS-ie
    Marzy Ci się tylko w Mercedesie

    Rzucę Ciebie rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz
    Rzucę Ciebie rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz

    Mówisz do mnie że zdradzałem
    Wybacz ale z ręką już nie chciałem
    Sushi, wino, kino, kawa
    No i z łaską, raz w miesiącu seks zabawa

    Akt własności – wielkie włości
    Trudno szukać tu BIG miłości
    Ciągle zmieniasz moje plany
    Pakuj się i jedź do swojej mamy

    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz
    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz

    Mam być Twoim bankomatem?
    Ja chcę zawsze być Twoim chłopakiem
    Nosić kwiaty i muszelki
    A nie jak ten makler czerwone szelki

    Chcę byś była przy mnie blisko
    Byś stworzyła nam w domu ognisko
    Dzieci rodzić, ogród pielić
    Na facebooku nie, nie pierdzielić!

    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz
    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz.

    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz
    Rzucę Ciebie, rzucę nas
    Nie chcę tańczyć tak jak grasz.

    ******
    … Witek Muzyk Ulicy też ciekawie o związkach śpiewa 😉

    Polubienie

      1. No siemasz Jarek …\m/… a stara bida, trochę zarobiony jestem i lekko się pierdoli zdrowie ale jakoś ciągnę ten wózek zwany egzystencja 😉 … lato mnie przytłacza psycho-mentalnie, nie znoszę upałów, zwłaszcza iż robię czasami po 10-12 godzin u prywaciarza … byle do jesieni, bo to mój (o)kultowy czas duchowej regeneracji 😉 … oczywiście na bieżąco acz w dyskretnym przyczajeniu śledzę Twój blog, bo jakże bym mógł zaniechać lektury Twoich zacnych felietonów 😀 … postaram się wesprzeć niebawem jakimś groszem ( symbolicznie diabelską sumką 😛 ) Twoje piśmiennictwo, bo deklaruje się od dawien dawna ale były czasy marności zarobkowej i inwestowałem w książki z Okultury 😉 … podobały mi się Twoje wrzuty na „orłów Nawałki” – dali mi zarobić parę stów swojej, pożal się kopaninie – stawiałem dwie porażki i weszło 😛 … ogólnie też olałem znacząco polityczne bagienko wirtualno medialne, gdyż szkoda mi czasu na impulsywne wqrvianie się na to, na co nie mam wpływu … ponoć co 7 lat zachodzą w człowieku zmiany na poziomie biologicznym i duchowym i chyba taka metamorfoza mnie pochłania – 35 na karku to już spoglądanie w stronę 40 a tam się czają widma kryzysu wieku średniego, któremu warto prewencyjnie zapobiec wcześniej; także mniej uwagi na karuzelę świata, więcej na koleje swojego losu 😉 … Tobie życzę oczywiście zdrowia, bo widziałem po wpisach, że nieco Cię opuściło, ale co nie zabije to wzmocni, i Twój hart ducha to przekuje w wolę mocy !
        … oczywiście życzę nieustannego natchnienia i pasji do tworzenia felietonów i zasiewanie iskier nowej świadomości … niech moc będzie z Tobą, pozdrawiam serdecznie …\m/…

        Polubienie

        1. Lubię hejtu hejtu fanów soccer’u (soccer to pogardliwa nazwa piłki nożnej), ale o tym stali Czytelnicy wiedzą od dawna. 😉

          U mnie metamorfoza w wieku 21-22 lat była (był to pamiętny dla mnie rok 2006 – 2007). Potem też metamorfoza roku 2013, którą również wspominam. Oby coś zajebistego kroiło się na 2020 rok. 😉 Wtedy będę miał tyle lat co Ty teraz.

          Zdrowie? Miałem problem z wyrostkiem pod koniec marca (ciach było 😉 ) a z 2 miesiące potem podejrzenie infekcji pooperacyjnej czy okołooperacyjnej. Oni chuj wiedzą jak zawsze. Sytuacja opanowana.

          Ja po krótkim okresie bezrobocia szukam znowu roboty, oby siły niebios i piekieł mi sprzyjały. 😀 xD

          Nie chcesz przeżywać starości? A jaki prób wiekowy uznajesz jako starość? Ja też nie, NIE BĘDĘ SŁUŻYŁ bóstwu jahve oddając mu siebie podczas wieloletnich mąk starości. To ja zadecyduje o końcu swojego życia, ale jeszcze z 20, może 30 lat chcę pożyć. 😉

          Polubienie

  4. Kefir dzięki za ten artykuł, ja przemyślałem wiele w swoim życiu. Dużo było w nim nieuzasadnionej nienawiści. Ale dalej uważam że niewłaściwie robisz że częściowo popierasz feminizm i fanatycznie popierasz komuszy PiS. A o tym że uklękli przed Izraelem to tyś słyszał?! Tyś się jeden ostał PiSdzielec wśród alternatywnych. Nawet Cejrowski się na tych komuchów wypiął. Chciałbym szczególnie ciepło powitać starszych stażem komentatorów którzy wrócili na stronę Jarka.

    Polubienie

    1. „Jeszcze gorsze jest to, że rodzice nie pomagali nam w rozwijaniu naszych pasji, które mieliśmy od dziecka. (…)Moją pasją od wczesnych lat dzieciństwa było ogrodnictwo, pielęgnacja roślin i kwiatów w moim ogródku. Ale wiadomo, chłopcu to nie przystoi. Zostało to złamane, zamordowane. Dziś biorąc garść ziemi w rękę by posadzić jednego kwiatka, nie czuję już tego, co kiedyś.”
      Jarku,pasją mojego męża są ogrody.Zrobił u nas piękny ogród i wszyscy namawialiśmy go,by się tym zajął zawodowo.przez wiele lat prowadził działalność,potem pracował u typowego „biznesmena”-psychopaty i dopiero od kilku lat zajął się tym,co naprawdę lubi i czuje,czyli ogrodami.Tak więc jeśli skończysz 50 lat nie jest powiedziane,że nie wrócisz do grzebania w glebie;)Choć moim zdaniem Twoim powołaniem i pasją jest pisanie:)
      Mnie mój tata tez odwiódł od podjęcia wymarzonych studiów,italianistyki bo „co ty po tym będziesz robić?”.I rzeczywiście moje życie zawodowe potoczyło się nie tak,jak chciałam ale to już inna historia.
      „Na zwrot „związek karmiczny” reaguję wręcz alergicznie. ”
      Mam tak samo 🙂
      „Powstają profesjonalne portale rozwijające koncepcję „twin flames„. Wałkują to na wszelkie sposoby. Nadają aury duchowości czemuś, co jest zaburzeniem psychicznym, niedojrzałością emocjonalną, nieumiejętnością stworzenia dobrej relacji.”
      Dokładnie tak to odbieram.

      Polubienie

      1. „Powstają profesjonalne portale rozwijające koncepcję „twin flames„. Wałkują to na wszelkie sposoby. Nadają aury duchowości czemuś, co jest zaburzeniem psychicznym, niedojrzałością emocjonalną, nieumiejętnością stworzenia dobrej relacji.”
        Dokładnie tak to odbieram.

        Ezoswiatek masowo produkuje usprawiedliwienia dla psycholi.

        Polubienie

      1. Jakie mizogińskie diabelstwo? Ja nie jestem mizoginem PRZYDUPASIE choć popełniłem w życiu trochę błędów. Trafiałem na toksyczne kobiety. Na księżniczki o których pisał Kefir. Przecież to nie jest moja wina że na takie typiary trafiałem. Widać że wiadomi ludzie nadal czuwają. Chyba będę musiał zaprzestać komentowania. A szkoda. p.s. dlaczego jest włączona moderacja moich komentarzy? Co ja takiego zrobiłem?

        Polubienie

          1. No bo jesteś za słaby merytorycznie by się ze mną zmierzyć spójrz prawdzie w oczy. Zachowujesz się jak jakiś CIPEUSZ! Ale doskonale pasujesz do kefirowego cyrku razem z innymi którzy dalej tu są pod innymi nickami.

            Polubienie

            1. Słuchaj no Pogromca Diabla. Zarówno Twój nick jak i Twoja tempa, pastorska gemba na Grawatarze świadczą, że sam potrzebujesz pomocy. To, że tu jesteś, świadczy o uprzejmości i dobroci Jarka. Ja od serca chciałbym Ci napisać: wypierdalaj!!!

              Polubienie

              1. Doktorze Arecki, Pogromca Diabła vel Pablo to znany mi ziomeczek, ale niestety, tak sfriendzonowany i tak sfeminizowany, że już chyba nie do odratowania. 😉 Pszypadeg beznadziejny, niestety. Możemy jeszcze podjąć akcję reanimacji jego męskości podając dożylnie pizzę, bekon, piwo i whisky, a na uszy nałożyć słuchawki i przez kilka godzi puszczać mu prelekcje dr Jordana Petersona. Możemy mu też podać Bupropion, Metanabol i Omnadren 250 by pobudzić pracę uśpionych gruczołów. Takie są moje zalecenia, ale wątpię by coś to dało. Pozdrawiam, dr Jaroslav von Kefirreo.

                Polubienie

            2. Skoro tak, to jedyne co pozostaje mi uczynić to pożegnać ten blog.
              Widzę, że autorze stajesz po stronie wampirów i mizoginów krzywdzących kobiety, które już tu się udzielały i wracają jak bumerang jak ten, którego gdy ujawniłem jakie miał nicki mój wpis usunąłeś wczoraj, ale cóż, jesteś autorem i to Twoja strona. A więc i miejscem dla takich osób jak mizogińskie wampiry stanie się te miejsce, ale to jest TWÓJ blog i skoro pozwalasz rozgościć się demonom nienawiści, to w towarzystwie ich nie chcę przebywać, gdyż brzydzi mnie ich obecność.
              A miejscem właściwym dla złego ducha i sług jest Tartar/Hades/Szeol i wierzę, że tam się znajdą w Dniu Oczyszczenia.
              Zostawiam pozdrowienia dla Katharos, z którą bardzo miło i ciekawie się tutaj konwersowało.
              Mimo niezgody na to co teraz robisz Jarek i jaką siłę wspierasz wszystko także dla autora bloga, który moim zdaniem skręca w sprawie damsko-męskiej w złą stronę, ale zachowuję wdzięczność za wiele artykułów: o medycynie naturalnej, o sprawach politycznych, rozwoju świadomości na temat tego jak system wkręcił nas w religię.
              Żegnam.

              Pogromca Diabła

              Polubienie

            3. To zmienia postać rzeczy, skoro zbanowałeś mizogina, Jarek.
              Krytykowałeś mnie, myślałem, że zostawiasz tutaj tego wampira i w takiej sytuacji nie chciałbym tutaj komentować, co zrozumiałe.
              Ja? Jestem szczęśliwym czlowiekiem, który odnajduje szczęście w przyjaźni z cudownymi osobami, rozwoju swoich pasji, rozwoju świadomości, własnych planach, a jak da Bogini, to spełnionych o wydaniu książki, co nie jest zawsze zadaniem łatwym, także nie zapominam o muzyce, choć to jest sfera, gdy albo Apollo ześle Nam trochę natchnienia albo nie i musimy być cierpliwymi.
              A w temacie, no to wiesz- napisałem Ci poradę, bo myślałem, że pisząc o tych „zuych” kobietach friendzonujących facetów pokazujesz swój problem i chciałem Ci poradzić wyluzowanie, bo wg mnie sexy to nie jest podstawa i tyle, a kobiety mają prawo tak jak i My faceci (którzy chcą takich przeżyć)- same lub sami wybierać sobie partnerów, co jest jasne, Trzeba uszanować tę decyzję i tyle. Dla mnie ten cały incelizm- mówię o samym ruchu tych mizoginów- to jest próba zmuszenia kobiet- nie podobowamy się Wam ale mamy się podobać, piaskownica i tyle. Dla mnie narzekanie na friendozone to nakierowanie się w relacji na niskie poziomy, gdy seks staje się czymś mega ważnym, a jest zwyczajnym dzikim sposobem rozmnażania. A zapomnienie o docenieniu samej relacji duchowej z wyjątkową kobietą jaką spotykamy, to tyle w temacie.
              Jest wiele ciekawszych tematów i myślę, że takie chętnie skomentuje, a teraz skorzystam z pięknej pogody, którą daje Nam te lato.
              Pozdrawiam.

              Polubienie

              1. Jesteś we friendzone Pablo, z laską która ma Ciebie gdzieś i która bzyka się z innym, mając nadzieję że jej się odmieni i że się w Tobie zakocha. A nie zakocha. Oboje wiemy o co chodzi, w przeciwieństwie do reszty Czytelników – oni nie muszą. Marnujesz sobie życie, a seks i miłość, ta prawdziwa, a nie urojona, są piękne. 🙂

                Polubienie

            4. Tutaj po prostu zmyślasz BEZ POTWIERDZENIA, co jest obraźliwe, pomawianie cudownej dziewczyny, bo o laski to się starsi panowie, Jarku podpierają ze względu na swój wiek.
              Masz wiedzę na tematy duchowe, świadomościowe, medyczne i dlatego czytam i doceniam blog, ale nie masz wiedzy co kto w tej czy innej chwili robi.
              I skończmy już temat, wiesz, że to do niczego nie prowadzi, ok?
              Każdy ma swoje życie i układa je według własnej wizji i tyle.

              Polubienie

            5. Guwno wiesz i w dupie byłeś, Pablo. 😉 Wierzysz w jakąś zupełnie oderwaną od życia wizję feminizmu, który tak naprawdę jest doktryną opresyjną i totalitarną. Opresyjną względem nas, mężczyzn. Życie jak zwykle zweryfikuje, chłopcze, i obyś potem nie żałował straconych lat.

              P.S. nie wiesz i nie będziesz wiedział wszystkiego, ale z pewnych relacji warto się ewakuować.

              Polubienie

            6. powiem TYLE panie kefir jesteś w porzadku jako czlowiek ale to nie zmienia faktu ze jestes bydlakiem matrymonialnym bo bzykasz swoje fanki i masz chore szowinistyczne poglady . jedno co zrobiles dobrze to to ze nie szedles w strone zwiazku tylko powiedziales uczciwie . ale BAJERUJESZ te swoje nieopierzone gąski . ze o wspolpracy z fartuszkowymi to ja nawet nie mowie ale caly internet to juz wie KEFIR. moze bys sie chociaz przyznal czytelnikom , co kefir, przyznaj sie, no przyznaj sie ! maja prawo wiedziec

              Polubienie

          1. Nie obawiaj się, Katharos :).
            Jednak tutaj zostaję ;), byłem trochę wkurzony.
            NIe ma za co, udanego wieczoru, pozdrawiam.

            Polubienie

            1. Poza tym Katharos na moim blogu rozwinę szerzej tematykę świadomości i w razie czego tam też możesz mnie znaleźć, na razie to wąska tematyka mizogińskiego guru :).
              U mnie komentarze są zatwierdzane, więc bez obaw, że pojawią się tam nieprzyjemne postacie ;).
              Pojawić to się i mogą, ale głosu nie mają :D.

              Polubienie

    2. Dzięki Kefir, nie ze wszystkim się zgadzam, ale to zmienia faktu, że artykuł jest świetny daje nowe, ciekawe spojrzenie na niektóre rzeczy. Ja nie mogę ciągle uwierzyć, że masz tyle lat ile masz – no że szczypior jesteś. Najdojrzalszy szczypior chyba na rynku, limited edition he he

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do areckir Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.