Neutralność społeczna tajemnym sposobem na szczęście w tym chorym świecie

Narzekasz na to, że inni stale mówią Ci, jak masz myśleć lub co masz robić? Lub inaczej: skarżysz się na to, że poprzez chęć zmiany innych na lepsze, lub z powodu głoszenia prawdy popadasz w konflikty i tracisz bliskich Ci ludzi?

Doktryna „neutralności społecznej” jest odpowiedzią na Twoje skargi. Pomaga żyć w świecie pełnym absurdów, dulszczyzny, podwójnej moralności itp. Na czym ona polega?

Zaczynamy:

Wiem kiedy, co i jak powiedzieć, a kiedy się zamknąć.

Wiem jak rozmawiać z poszczególnymi ludźmi.

Wiem, kiedy agresywnie a nawet brutalnie bronić siebie lub swojego zdania, a kiedy przytaknąć, uśmiechnąć się a potem iść i robić swoje.

Żyję po swojemu ale wiem też, że mam obowiązki wobec bliskich i społeczeństwa. Jednak nie daję się za bardzo wciągać w ich grę, jeśli to ewidentnie mi nie służy.

Nie wyznaję żadnej ideologii, religii czy doktryny mistycznej. Ale wiem, że dla istnienia społeczeństwa są one bezwzględnie konieczne, by trzymać w ryzach tę planetę małp. Inaczej na ulicach panowałaby anarchia.

Z wieloma ludźmi nie rozmawiam o polityce, sporcie, plotkach, posiadaniu dzieci, pracy, karierze, religii, planach życiowych itp. A jeśli pytanie o to zada mi typowy leming, to udzielam odpowiedzi ogólnikowej i wymijającej.

Wobec ignorantów i głupców, którzy uważają, że zawsze mają rację, stosuję zasadę: „Dobrze, niech Ci będzie, masz rację, ale spierdalaj.”

Rozróżniam, co jest czyimś widzimisię i narzucaniem mi swojej woli, a co jest koniecznym obowiązkiem wynikającym z moralności i chęci niesienia pomocy.

To, co ja robię i w co wierzę jest moją sprawą, pod warunkiem, że nie łamię prawa i nie krzywdzę nikogo. Inni ludzie, szczególnie Ci spoza grona bliskich osób, nie muszą o tym wiedzieć, a doświadczenie nauczyło mnie, że najlepiej, jak wiedzą jak najmniej. Lepiej czegoś nie powiedzieć, nawet jeśli takie zachowanie byłoby zbyt ostrożne, niż powiedzieć za dużo.

Nie zaczynam rozmów na tematy mistyczne, alternatywne i antysystemowe. A jeśli taka dyskusja się już toczy, to staram się powiedzieć coś co jest tylko o jeden poziom wyżej w hierarchii świadomości, niż tematy poruszane w tej rozmowie. Nie wygłaszam poglądów nie wiadomo jak rewolucyjnych.

Jeśli sam mówię coś alternatywnego, to raczej mówię to w formie pytania, wspominam, że coś takiego usłyszałem, coś sugeruję, lub zaznaczam, że to moja prywatna opinia i że nie wiem dokładnie jak jest, bo każdy może się mylić. Nigdy nie wypowiadam takich twierdzeń w formie prawdy objawionej.

Z podglądów, ideologii, religii, norm społecznych, różnych dróg życiowych, różnych sposobów na życie, wybieram to, co mi pasuje. Nie realizuję nie swoich wytycznych i nie swoich celów. No chyba, że istnieje jakaś wyższa i uzasadniona konieczność, dyktowana dbaniem o czyjeś dobro.

Wiem kiedy się zbuntować i postawić na swoim, a kiedy w milczeniu się dostosować, by mieć święty spokój i potem móc robić swoje. Czasami warto ugiąć karku, z różnych życiowych przyczyn, a potem mieć spokój i czystą kartotekę.

Nie interesuje mnie moda, drogie ciuchy, fitness, sport, ale staram się uzupełniać szafkę z ciuchami o schludne rzeczy, w moim stylu i w rozsądnej cenie. Wiem, kiedy warto wydać na coś konkretny pieniądz, a kiedy nie warto, bo ma się jedynie do czynienia np ze szmatą z logiem gucci lub najnowszym trendem mody dla umysłowych niewolników.

W pracy nie jestem wkurwiającym wszystkich perfekcjonistą, ale też nie jestem leniem czy obibokiem. Robię swoje, ale też nie wychylam się przed szereg. Gdy są przestoje, to zamiast robić coś więcej, umiem się spieszyć powoli i w spokoju wykonywać tzw. „pracę ujemną”, czyli udawanie, że się pracuje, by nie siedzieć za długo w jadalni i nie podpadać kierownictwu.

Staram się badać różne poglądy, postawy, różne punkty widzenia. Ale nie wsiąkam w nie, nie daję się im prowadzić. Są one bowiem iluzjami umysłu, mapami rzeczywistości, a nie rzeczywistością samą w sobie. Mapa to przecież nie teren, a umysł nie powinien rządzić człowiekiem, to człowiek powinien nim zarządzać. Umysł jest świetnym narzędziem, ale okropnym władcą.

Równoważę zobowiązania wobec bliskich społeczności z wolnością jednostki, czyli siebie. Totalna wolność i totalna podległość, jak wszelkie inne skrajności, są złe.

Nie dyskutuję w celu udowodnienia swojej racji lub pokonania oponenta. Przedstawiam tylko swoje własne opinie.

Pomagam tylko tym, którzy są gotowi na pomoc jak i tym, którzy mnie szanują i pomagają mi. Jeśli ktoś z uporem maniaka sam pcha się w przepaść, to wycofuję się. Nie da się przeżyć życia za kogoś i nie da się udzielić pomocy tym, którzy nie są na nią gotowi.
.

Więc wyluzuj. Ślizgaj się zręcznie po liniach życia. Postawa, którą zaprezentowałem w tym wpisie, nie gwarantuje Ci życia wolnego od znojów i cierpień. Ale umożliwi Ci pozbycie się wielu sytuacji stresowych i konfliktowych. Wyklarowałem ją sobie na podstawie wielu doświadczeń w moim 35-letnim życiu.

Autor: Jarek Kefir

Ważna informacja: Strona utrzymuje się z dobrowolnych darowizn czytelników. Nie organizuję szemranych warsztatów, na których mówi się o czarach-marach i jeszcze trzeba za to płacić. Wolę mówić prawdę prosto z mostu, często prawdę niepopularną, niechcianą. Szerzę świadomość i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam płatnych treści. Chcę by moje publikacje były dostępne dla każdego. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc finansowo moje publikacje i utrzymanie strony na serwerze.

Możliwości wsparcia moich publikacji:

➡️ Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16102047950000910201396282
Tytułem: Darowizna

➡️ Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

➡️ Na Pay Pal: Kliknij poniższy link:
https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

14 myśli w temacie “Neutralność społeczna tajemnym sposobem na szczęście w tym chorym świecie

    1. Raczej umiejętność niezbędna do przeżycia na planecie małp. Po latach przechodzi chęć do kłótni, plotek, uświadamia tych, którzy nie wiedzą nawet gdzie ma mapie leży Warszawa. Człowiek zaczyna wtedy szanować siebie, nabywa pokory i docenia siłę świętego spokoju jak i życia własnym życiem, a nie życiem kogoś innego.

      Najlepszy sposób na wygranie wojny to nie wywoływanie jej.

      Polubienie

      1. Stańmy się zmianą, którą chcemy obserwować, zaczynamy od siebie, neutralność społeczna czy synteza, możemy nazywać to jak chcemy, każdy ma swoją mapę świadomości, tylko popatrzymy na nią, a nie tylko na zewnątrz.
        Dla mnie na chwilę obecną to uspokojenie zewnętrznego strumienia.

        Polubienie

  1. Jest to teoretyczny sposób na spokojne i bezkonfliktowe życie, polegający na lawirowaniu i unikach. Nie ma w tym nic nagannego. Tylko, że tego trzeba się najpierw nauczyć i nie na cudzych błędach, bo te przecież przytrafiają się tylko tym obcym a nie nam, lecz na cięgach, które bierze od życia nasza własna dupa. W międzyczasie sami o tym nie wiedząc wchodzimy w układy i zależności, które ten sposób podejścia do życia wykluczają. Żeby móc żyć tak, jak proponujesz należałoby to nasze życie, co jakiś czas resetować zrywając ze wszystkim i zaczynając od nowa, już z bagażem doświadczeń z tego „poprzedniego” życia. Na to jednak potrzebna jest odwaga i przekonanie, że to ma sens, lub ekstremalne wkurwienie na to życie, które zaczyna tak dopiekać, że albo z mosteczka do wody, albo ucieczka w jakąś nową rzeczywistość, która i tak po pewnym czasie okaże się chujowa. Myślę, że odpowiednią paralelą będzie tu opinia Churchilla, który twierdził, ze Niemcy powinny być co pięćdziesiąt lat doszczętnie bombardowane, aby świat mógł dalej żyć w spokoju…

    Polubienie

    1. Racja, Wolkar. Ten, kto nie wpakował się w międzyczasie w kredyty i dzieci wygrał życie. Reszta w typowo polskich warunkach się po prostu męczy i nie ma czasu, sił ani pieniędzy na nic.

      Tylko młodych się przed tym nie ostrzega, a wręcz przeciwnie – robi wszystko, by ukrywać tę niewygodną wiedzę. I w sumie dobrze: bez nowych obywateli państwa nie ma, ale niech zajmują się tym inni. 😉

      Polubienie

      1. Ja np mam 20 lat, a w kredyty i dzieci pakować się nie zamierzam. U znajomych obserwuję dość spory odsetek antynatalistów, osób niechętnych wobec konsumpcjonizmu, etc. Więc nie osądzałbym całego pokolenia jedną miarą 😉

        Polubienie

        1. @Onto – ja absolutnie nie osądzam żadnego z pokoleń, tylko przedstawiłem pewną zasadę. 😉 Sam mam 35 lat i raczej do starych nie należę, choć fakt, powoli staję się tzw. boomerem. 😀

          Polubienie

    1. Nie mam pojęcia – co powiedział (lub nie powiedział) Jezus – bo to było bardzo dawno temu i nie byłem tam – no i zakłamany kościół watykański jako satanistyczny kościół to wydał w formie drukowanej (zapewne zmienionej pod siebie jak cała Biblia)

      Polubienie

  2. Sorry, że jako komentarz pod świeżym tekstem zamieszczam wzmianki Twoich wypowiedzi (pisanych) wcześniej a nie jestem na bieżąco tutaj (dopiero od jakichś 2 tygodni) i jest to właśnie powodem, że wstawiam swoje przemyślenia z Twoich wcześniejszych tekstów – tego też zresztą.
    Otóż piszesz (to z tego roku – marzec) „Tajne organizacje służą ciemnej stronie mocy, czyli demiurgowi (szatanowi, lucyferowi, allahowi itp.)” -te itp. to powinno być czarno na białym „katolicyzmowi” – ale to nie jest najważniejsze – bo czytałem Twój artykuł o Twoim odejściu od katolicyzmu. Dalej piszesz „Na świecie dzieją się rzeczy, o których nawet w miarę kumaci ludzie nie mają pojęcia, i które wielokrotnie przekraczają nawet najbardziej śmiałe teorie spiskowe” -wielu już jest (mam taką NADZIEJĘ) – bo sami wcześniej z żoną na emigracji harowaliśmy gdzie się dało i mocno oszczędzaliśmy – od marca (chyba od początku marca) – nagle przestaliśmy zabiegać o zarobek, zabiegać i planować (bo wszelkie plany zawiodły) a zaczęliśmy ŻYĆ każdym dniem – wcześniej też wyznawaliśmy sobie MIŁOŚĆ – ale było to RZADSZE – teraz jest NA KAŻDYM KROKU i przy KAŻDEJ OKAZJI i BĘDZIE DOBRZE i OK – chociaż wiemy, że tak nie będzie – ale CIESZYMY SIĘ KAŻDYM PRZEŻYTYM WSPÓLNIE dniem.
    Wielu budzi się z letargu – a My nie byliśmy w nim całkowicie – bo od razu zdaliśmy sobie sprawę z Pandemii GRUBYMI NIĆMI szytej.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.