KAPITALIZM W POLSCE I NA ZACHODZIE, CZYLI DLACZEGO JESTEŚMY TAK DOJENI?!

Kapitalizm i neoliberalizm jest przedstawiany obecnie jako jedynie słuszna ideologia, której nie wolno kwestionować ani podważać. Kapitalizm i jego pochodna, czyli neoliberalizm, są przedstawiane jako czołowe osiągnięcie polskiej transformacji ustrojowej. Są też przedstawiane przez globalne elity jako „koniec historii”, czyli jako ideologie, które zwyciężyły już ostatecznie. Według mnie, jest to zupełny nonsens.

Dlaczego? W skali globalnej kapitalizm doprowadził do potężnego, planetarnego kryzysu dotyczącego każdej dziedziny życia. Dramatyczne wymieranie biosfery i anomalie pogodowe, wyczerpywanie światowych zasobów surowców, pustynienie i skażenie ogromnej powierzchni gruntów, przeludnienie, produkowanie trującej żywności, upadek ekonomii – to przykłady pierwsze z brzegu. Ale nie jedyne, bo przykładów rozpadania się i destabilizacji globalnych struktur, jest dużo więcej.

W skali lokalnej, polskiej, kapitalizm i neoliberalizm to rządy tych, którzy dogadali się w 1989 roku. A więc z jednej strony komuchów, którzy dziś dla nie poznanki są nazywani „liberałami” bądź „socjaldemokratami”. A z drugiej strony, ludzi byłej Solidarności. Którzy w Magdalence i na innych tajnych naradach, przy wódce i zakąskach, dogadywali grabież gospodarczą naszego kraju i narzucenie nam niewolniczego jarzma. Do tego po 1989 roku doszło mnóstwo ludzi przebiegłych, cynicznych, podłych, okrutnych, nie związanych ani z komuną, ani z Solidarnością. Bo ta elita przyciągała najgorszy element z możliwych.

kapitalizm w Polsce

.

Kapitalizm po polsku: solidarność i postkomuna

Oni zrobili kariery, biznesy, część stała się kapitalistami, oligarchami, część stała się bankierami czy reprezentantami globalnych korporacji w Polsce. Te wszystkie trzy powyższe grupy, utworzyły i zacementowały ten dzisiejszy polski system. System, w którym pracownik nie ma praktycznie żadnych praw. System, w którym pracodawca płaci grosze, bo może.

Typowy biznesmen, taki Janusz Cebulak, wiek 35 lat, głosuje na Nowoczesną Ryszarda Petru. Płaci pracownikom najniższą krajową, bo może. Mógłby płacić więcej, owszem, ale woli sobie kupić samochód, potem luksusowy wóz, potem jacht.. Aż w końcu, gdy rozkręci kolejny oddział swojej firmy – zacznie kupować dzieła sztuki, czyli inwestować. Ale pracownik fizyczny to dla niego śmieć i ma robić 10 godzin na dobę za 1500 zł netto. Pracownik z administracji jego firmy, młody chłopak po studiach, to też dla niego śmieć który na dodatek ma czelność głosować na tego oszołoma Kaczora. Ale z konieczności płaci mu te 3000 zł netto.

Kapitalizm i biznes po polsku, a kapitalizm i biznes w kraju cywilizowanym. Różnice widać na pierwszy rzut oka, choćby na kasie w supermarkecie. Zapraszam na małe porównanie, choć to przykład jeden z wielu:

kapitalizm w Polsce (2)

.

Kapitalizm i biznes w Polsce:

-Kasjer zarabia max 2000 netto, bo liczy się cięcie kosztów. Dlaczego kasjer tyle zarabia? Bo państwo na to pozwala. Gdyby pozwalało, to kapitalista by płacił pracownikowi choćby 600 zł netto, i starczyłoby mu wyłącznie na suchy chleb i wodę z kranu. Ale na tyle jeszcze nie pozwala, więc płaci tę minimalną krajową z konieczności. I jest jeszcze na maxa wkurwiony, że musi robolowi zapłacić te 1500 zł.

Chodzi jeszcze o coś innego. NBP od dekad poprzez „kreatywne„, ale bardzo zakamuflowane mechanizmy ekonomiczne, sztucznie zaniża wartość polskiej złotówki. Teraz jedno euro kosztuje aż 4,5 złotego, a powinno optymalnie 1 zł. No dobrze, bądźmy realistami – 1 euro powinno kosztować max 2 złote. Wtedy zarabiając nawet te 2000 zł netto, byłoby nas stać na dużo, dużo więcej rzeczy niż teraz. Zasada jest jedna: im słabszy pieniądz, tym lepiej dla eksporterów i kapitalistów (vide: niewolniczy kapitalizm w Chinach i zaniżanie kursu juana). Im mocniejszy pieniądz, tym lepiej dla zwykłych ludzi. Pytanie, dlaczego NBP to robi, jest pytaniem fundamentalnym.

gospodarka (2)

.

-Otwarta jest jedna lub max dwie kasy na osiem istniejących, bo liczą się koszta, a niskie pensje powodują masowy exodus na Zachód, spowodowany biedą. Więc na rynku jest niedobór pracowników. Tym samym kapitaliści sami sobie zakładają pętlę na szyję, i przy okazji całemu naszemu krajowi. Poprzez niewolnicze warunki panujące w tzw. „TymKraju” (słowo wypowiedziane przez posła PO), za chlebem wyjechało kilka milionów najlepiej wykształconych, najmłodszych, najzdolniejszych i najbardziej „obrotnych” ludzi. Trudno o bardziej stereotypowy i spektakularny przykład samobójstwa popełnionego przez całe państwo. A może tak miało być? Może celem jest to, że nie możemy mieć swojego kraju, nie możemy się rozwijać, nie możemy prosperować? Tylko mamy być niewolnikami?

-Tuż po skasowaniu Twoich zakupów i zapłaceniu za nie, kasjer natychmiast kasuje zakupy kolejnej osoby. Nie masz więc czasu, by spokojnie spakować swoje zakupy, bo natychmiast wpieprzają Ci się zakupy kolejnego klienta. Niejeden raz na własne oczy widziałem sytuację, gdy przez taką praktykę, produkty spadały na ziemię, i się np tłukły. Niby to nic, niby się czepiam.. Ale wg mnie jest to pewien symbol. Otóż, po pierwsze jesteśmy traktowani jak bydło we własnym kraju. Choćby taka głupia, codzienna sytuacja w sklepie. Po drugie, to my mamy się dostosować do systemu, a więc tutaj do pędzącej z bezlitosną szybkością taśmy na sklepowej kasie. Nie dostosujesz się, to licz się z tym, że wybuchnie kłótnia czy mordobicie, bo ten następny klient coś źle zauważy i pomyśli, że schowałeś do reklamówki jego zakupy. Lub Twoje zakupy wypadną na podłogę. I tak dalej, i tak dalej. Tak czy owak przekaz jest prosty: nie dostosujesz się do tempa, to czekają Cię konsekwencje, i to niemiłe.

globalna świadomość

Kapitalizm i biznes w kraju cywilizowanym:

-Kasjer zarabia godnie. Owszem, nie tyle co inżynier, nie tyle co specjalista, co jest logiczne i normalne. Ale podkreślę jeszcze raz – kasjer, robotnik, sprzątacz, budowlaniec, śmieciarz, itp – zarabia godne pieniądze. Które nie tylko pozwalają na zaspokojenie potrzeb biologicznych. Ale pozwalają też kupić zdrowsze jedzenie, jakieś witaminy, suplementy, pozwalają na rozrywkę, kino, teatr. Ba! Nawet na wyjechanie dwa razy w roku na wakacje. W Polsce zarobki wielu ludzi nie pozwalają na założenie rodziny, na rozrywkę, na mieszkanie, na wczasy. Mowa jest wręcz o biednych i nie dojadających pracownikach. Osobach, które pracują ciężko, a pomimo tego nie stać ich nawet na jedzenie. Mowa jest o setkach tysięcy głodnych dzieci wg corocznych raportów GUS – czyli o hańbie Polski.

-Otwarte są wszystkie kasy lub większość. No i kasjer czeka z kasowaniem zakupów następnego klienta, aż spokojnie spakujesz to, co kupiłeś. Jest to różnica nie tylko ekonomiczna. Jest to różnica przede wszystkim w mentalności i w traktowaniu drugiego człowieka. Jest to różnica w empatii, poziomie rozwoju cywilizacyjnego, etyce jaką wyznaje społeczeństwo. Oczywiście, takie „uwrażliwienie” mieszkańców krajów Zachodu na wszystko co możliwe, ma też swoje mroczne strony. Takie jak lewactwo, gender itp. Ale czymże by było nasze człowiecze życie, gdyby nie te wieczne dualizmy, gdyby nie te wszechobecne drugie dno wszystkiego co istnieje? No właśnie.

emocje i relacje

.

Autor: Jarek Kefir

.

jarek kefir

Czy wiesz, że możesz wspomóc finansowo moje inicjatywy uświadamiające? Jest to forma wdzięczności za moją pracę i treści, które były dla Ciebie pozytywne i coś dobrego Ci dały. 🙂 Wsparcie umożliwia też zachowanie niezależności mojej strony.

Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

Prawdziwe oblicze kapitalizmu. Niewolnicze stawki i nagminne łamanie prawa

Prawdziwe oblicze kapitalizmu. Niewolnicze stawki i nagminne łamanie prawa

umowy cywilno prawneJedna grupa społeczna jest najbardziej roszczeniowa i jednocześnie najbardziej uprzywilejowana w Polsce. Tę grupę stanowi oczywiście świat korporacji i biznesu. Nie tylko na potęgę łamią oni i tak katastrofalne prawo pracy.

Ale to prawo jest tak skonstruowane, by pracodawca mógł wypłacać głodowe stawki, jeszcze niższe niż płaca minimalna. Nie ma co ukrywać, że polski rynek pracy jest rynkiem fatalnym. Jest to rynek, na którym warunki dyktują pracodawcy. A więc: umowy śmieciowe lub praca na czarno, pensja nie starcząca nawet na podstawowe potrzeby, mobbing, bezpłatne nadgodziny, itp itd.

Kłopot jest oczywiście w regulacjach prawnych, które wybitnie sprzyjają tej kapitalistycznej grabieży. Dlaczego pracodawca płaci na umowie śmieciowej 8 złotych za godzinę? Odpowiedź jest prosta: BO MOŻE. Gdyby wprowadzono to, co postulują tacy ludzie jak Petru czy Korwin, to wtedy szybko pojawiłyby się pensje w wielkości… 400 złotych za 14 godzinny dzień pracy.

Ba, polscy przedsiębiorcy i zagraniczne korporacje gdyby tylko mieli taką możliwość, to zatrudnialiby pracowników nie płacąc im żadnej pensji, choćby tych symbolicznych 400 złotych! Ale zaraz zaraz, przecież takie praktyki już są! Ile firm zamieszcza ogłoszenia, że zatrudnią wolontariuszy – czyli de facto darmowych niewolników?

Pora zrozumieć, że choć ręka wolnego rynku jest niewidzialna (tzw. „niewidzialna ręka wolnego rynku„), to tą ręką ktoś ściśle steruje – korporacje i biznes. Kapitalizm jest okrutnym, psychopatycznym systemem, gdzie korporacja zarabia miliardy dolarów rocznie, a pracownik, nawet ten zarabiający 10.000 dolarów miesięcznie – dostaje ochłapy. Bo rzeczywisty zysk, jaki wygenerowało dla korporacji jego stanowisko, może być nawet kilkaset razy większy, niż te 10.000 dolców. A co dopiero mówić o polskich realiach i pensjach w wysokości 1200 brutto..

W końcu to kapitalizm i jego szaleńcza filozofia kupowania co dwa lata nowego telefonu, co 5 lat nowego samochodu, co 5 lat nowej pralki – doprowadziła do ogromnego, globalnego kryzysu. Ekonomia jest na skraju zapaści, surowce są na wyczerpaniu, zaś straty w ekosystemach są już nieodwracalne. Trwa kolejne wielkie wymieranie gatunków roślin i zwierząt, tym razem spowodowane przez człowieka. Do tego prowadzi niepohamowana, psychopatyczna żądza zysku za wszelką cenę, którą wciska nam się pod modnym słowem: kapitalizm.

Polecam też inne artykuły z mojej strony o problemie pieniądza, gospodarki, kapitalizmu, zadłużenia, neoliberalizmu:
PO chroni banki, korporacje i kartele, za to opodatkowuje biednych obywateli!
Kapitalizm i polityka: systemy stworzone przez psychopatów
Logika kapitalizmu: „Ratowanie życia, przywrócenie planetarnej równowagi, sprawiedliwość i pokój nie są dochodowe”
Kapitalizm i wolny rynek stały się toksyczną religią
Mitologia kapitalizmu, oszustwo ideologii „wolnego rynku”

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

Cytuję: „Uchwalenie godzinowej stawki minimalnej dla umów zleceń zbliża się coraz większymi krokami i wiele wskazuje na to, że jeszcze w drugiej połowie bieżącego roku to rozwiązanie, które w polskich warunkach powinno być po prostu oczywistą koniecznością, w końcu się urzeczywistni. Wiele mówi o prawdziwym stanie polskiego rynku pracy fakt, że przepis, który ma jedynie zapewnić przestrzeganie prawa w zakresie minimalnego wynagrodzenia, może rzekomo doprowadzić do likwidacji miejsc pracy na wielką skalę. We wszystkich innych dziedzinach życia kogoś, kto użala się nad faktem, że nie będzie mógł już swobodnie łamać prawa, nazwalibyśmy co najmniej hipokrytą, jednak zasada ta dziwnym trafem nie obejmuje ekonomii. W debacie o gospodarce argumenty wysuwane przez podmioty regularnie łamiące przepisy zawsze były traktowane jako warte rozważenia, nawet jeśli w innych okolicznościach podobne tezy uznalibyśmy za ordynarny szantaż. Jako że kijem biegu Wisły nie odwrócę, zagram przez moment na tych wątpliwych warunkach.

Trzeba na początek ustalić jedno – wprowadzenie godzinowej płacy minimalnej dla umów cywilnoprawnych nie jest jakąś łaską dla pracowników, lecz rozwiązaniem, które ma umożliwić realne funkcjonowanie przepisów od dawna już formalnie istniejących. Płaca minimalna w Polsce oficjalnie jest w miarę przyzwoita (jak na polskie bieda-warunki oczywiście). W roku 2015 wynosiła 1750 zł brutto, a przeciętne wynagrodzenie według GUS wyniosło 4121 zł, tak więc stanowiła ona ok. 42 procent średniej krajowej. W większości krajów europejskich, które wprowadziły ogólnokrajową płace minimalną (a tych jest 22), wskaźnik ten mieści się w przedziale 40-45 proc., więc nie odbiegamy tu od normy. Problem w tym, że w Polsce takie rozwiązanie to w dużej mierze fikcja. Pracodawcy, dzięki szerokim możliwościom nadużywania umów cywilnoprawnych, bez zażenowania oferują umowy zlecenie z taką godzinową stawką za pracę, która w żaden sposób nie koresponduje z oficjalną płacą minimalną. Godzinowa stawka minimalna wynikająca z przepisów o minimalnym wynagrodzeniu, która obowiązuje umowy kodeksowe, w przeliczeniu w 2015 r. wynosiła ok. 10 zł brutto, tymczasem w niektórych branżach (ochroniarstwo, firmy sprzątające) takie wynagrodzenie jawi się niczym niedościgłe marzenie – królują tam stawki kilkuzłotowe.

I właśnie m.in. dlatego jesteśmy w ścisłej unijnej czołówce, jeśli chodzi o odsetek pracowników zarabiających nie więcej niż wynosi pensja minimalna. Stanowią oni w Polsce aż około 10 proc. zatrudnionych, co jest piątym wynikiem w UE. Bez porównania mniej jest ich chociażby na Słowacji czy Węgrzech (po 4 proc.) czy nawet w Bułgarii (3 proc.). W Polsce ten wskaźnik jest tak „napompowany”, ponieważ poza osobami zarabiającymi pensję minimalną istnieje jeszcze spory segment rynku pracy wynagradzany poniżej jej poziomu.

Oczywiście istnienie takiego „triku” umożliwiającego swobodne płacenie głodowych stawek na umowach zlecenie, bez oglądania się na jakieś fanaberie w rodzaju przepisów o wynagrodzeniu minimalnym, musiało skończyć się eksplozją uśmieciowionego zatrudnienia. I właśnie dlatego jesteśmy już niemal światowym hegemonem w kategorii umów czasowych, na których, według najnowszego raportu OECD „Employment Outlook 2015”, pracuje 28,4 proc. polskich zatrudnionych. Co więcej, szybko gonimy Chile, które co prawda wciąż jest pierwsze (29,2 proc.), ale w kraju, gdzie reżimu elastyczności uczył sam generał Pinochet, ten wskaźnik regularnie co rok spada, natomiast nad Wisłą rośnie. O ile te akurat dane są dość dobrze znane i często w Polsce omawiane, to z niezrozumiałych powodów rzadko się u nas mówi o danych dotyczących pracujących zagrożonych ubóstwem, których jest tu zdecydowanie najwięcej w regionie. Jest to oczywiście bezpośrednim wynikiem umożliwienia płacenia im głodowych stawek. Pracownicy, którzy są zagrożeni ubóstwem, stanowią w Polsce aż 10,6 proc. ogółu zatrudnionych, tymczasem w Czechach jest ich zaledwie 3,6 proc., na Słowacji 5,7 proc., na Węgrzech 6,4 proc., a w Bułgarii 9,2 proc. W Europie wyprzedzają nas pod tym względem w zasadzie jedynie ciężko przechodzące kryzys kraje południa Europy (Portugalia 10,7 proc., Hiszpania 12,5, Grecja 13,4, ale już nie Chorwacja – 5,7 proc.) oraz Rumunia (19,6 proc.). W zdecydowanej większości krajów UE ten wskaźnik jest jednocyfrowy, jednak my do tej większości nie należymy. Niestety w wyniku masowego omijania przepisów o płacy minimalnej Polska stała się krajem, w którym praca nie chroni przed ubóstwem.

Ile mają wspólnego z prawdą ostrzeżenia, że wprowadzenie godzinowej płacy minimalnej spowoduje eksplozję bezrobocia dobrze pokazuje przykład Niemiec, które w 2015 r. wprowadziły ją w całej federacji w kwocie 8,5 euro za godzinę. Była to nad Renem bez mała rewolucja, gdyż do tej pory nie funkcjonowała tam ogólnokrajowa płaca minimalna, tymczasem wprowadzono ją od razu na wysokim poziomie. W przeliczeniu na miesięczne zarobki płaca ta wynosiła w Niemczech 1473 euro, co przy uwzględnieniu parytetu siły nabywczej oznaczało, że jest ona w Niemczech drugą najwyższą w UE, po Luksemburgu (bez uwzględnienia siły nabywczej piątą najwyższą). Mimo to nie nastąpił wróżony przez ekspertów wzrost bezrobocia – wręcz przeciwnie, spadło ono o pół punktu procentowego. Pod koniec 2014 r. wynosiło 5 proc., a pod koniec 2015 r., czyli po roku obowiązywania nowych przepisów, wyniosło 4,5 proc., co oznacza, że obecnie niemieckie bezrobocie jest… najniższe w UE.

Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że jakaś część najniżej wynagradzanych miejsc pracy może zniknąć w wyniku wprowadzenia godzinowej płacy minimalnej dla umów zleceń. Jednak te „bieda-prace” i tak są w istocie jedynie formą ukrytego bezrobocia, gdyż ubodzy pracujący, których jak widać jest w Polsce zdecydowanie najwięcej w regionie, muszą dodatkowo korzystać ze wsparcia chociażby pomocy społecznej. Zatem do tych najniżej wynagradzanych miejsc pracy, z których korzyści czerpią niektórzy pracodawcy, musimy dopłacać my wszyscy. Wszyscy zrzucamy się na pomoc socjalną dla ubogich pracujących, zapewniamy im opiekę zdrowotną, na którą sami nie mogą się składać lub składają się na nią jedynie w minimalnym wymiarze, a gdy przejdą na emeryturę znów będziemy ich wspierać transferami, gdyż pracując za głodowe stawki nie będą w stanie odłożyć składek wystarczających na godziwą emeryturę. Tymczasem zyski z tego, że można w Polsce całkowicie legalnie zatrudniać ludzi za kilka złotych na godzinę, powędrują do kieszeni poszczególnych cwaniaczków, którzy jeszcze w towarzystwie czy debacie publicznej uchodzić będą za wielkich przedsiębiorców, niemal w pojedynkę tworzących nasz mityczny PKB.

Trzeba w końcu jasno i wyraźnie powiedzieć, że „biznesmeni” oferujący „miejsca pracy” za 6 zł na godzinę bezczelnie żerują na całym społeczeństwie, a więc nie są żadnymi bohaterami kapitalizmu. Firmy, które mogłaby zarżnąć godzinowa stawka minimalna wysokości proponowanych przez rząd 12 złotych, nigdy nie powinny powstać, gdyż nie stanowią żadnej wartości dodanej dla polskiej gospodarki. Miejsca pracy, które oferują, to żadne miejsca pracy, bo wszyscy do nich dopłacamy. Zdrowszą już sytuacją będzie, gdy ci „przedsiębiorcy” przestaną udawać, że zatrudniają i płacą, państwo przestanie udawać, że bezrobocie jest niskie, a ci wszyscy biedni ludzie, którzy tracą nawet i po kilkanaście godzin dziennie ofiarowując swoją energię za bezcen, oficjalnie przejdą na jakiś czas na garnuszek państwa i skupią się na podwyższaniu swoich kwalifikacji oraz szukaniu lepszej pracy. Bo po 12 godzinach pracy w ochronie człowiek raczej nie ma już sił próbować popchnąć swoją karierę zawodową do przodu i może z tego powodu utknąć w takiej „bieda-pracy” na lata.

Dobrze o tym wiedzą ci, którzy korzystają z tej niemal darmowej pracy. Wartość dodaną dla Polski stanowią bez wątpienia firmy, które potrafią uzyskiwać niezłą rentowność dzięki oferowaniu unikalnych produktów, posiadaniu dobrego pomysłu na biznes czy konkurowaniu efektywną organizacją pracy. Firmy, które rentowność uzyskują dzięki temu, że mają do dyspozycji prawie darmową siłę roboczą, nie stanowią żadnej wartości i powinny upaść jak najszybciej, gdyż jedynie zaśmiecają rynek – stanowią nieuczciwą konkurencję wobec tych, którzy niekoniecznie chcą robić biznes na wyzysku, a także powodują obniżenie rynkowych stawek oraz zniekształcanie oficjalnych statystyk rynku pracy.

Jednak oczywiste jest, że zdecydowana większość miejsc pracy wycenianych poniżej pensji minimalnej przetrwa. Przecież niemożliwe jest, by różne podmioty nagle zrezygnowały z usług firm ochroniarskich czy sprzątających, a niektóre hipermarkety z kasjerek. Po prostu nie będą miały innego wyjścia, niż w końcu zapłacić swoim ludziom przyzwoicie. Trzeba będzie się pogodzić z faktem, że za niektóre produkty i usługi będziemy musieli zapłacić więcej, ale zrekompensuje nam to fakt, że zwiększymy dynamikę gospodarczą dzięki włączeniu w życie gospodarcze wielu osób, do tej pory z niego wykluczonych. Część ludzi na pewien czas straci pracę, która i tak nie była specjalnie wartościowa, za to dużo więcej osób dostanie wyższe pensje, dzięki czemu sytuacja na rynku pracy się polepszy, na czym ostatecznie skorzystają także ci pierwsi. No bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, że ci wątpliwej jakości pracodawcy pozwalniają wszystkie sprzątaczki i wszystkich ochroniarzy i sami chwycą za mopy albo staną w stróżówkach.

Autorstwo: Piotr Wójcik
Źródło: NowyObywatel.pl

ZŁY STAN ŚWIATOWEJ EKONOMII O KTÓRYM MEDIA I SKORUMPOWANI POLITYCY CI NIE POWIEDZĄ..

Kiedyś słyszałem, że pieniądz powinien „gnić” w gospodarce, czyli zupełnie odwrotnie niż jest teraz, gdy inflacja i akcja kredytowa powodują jego „rozmnażanie”. To potwierdza tezę, że na tej planecie wszystkie wartości są „odwrócone” dokładnie o 180 stopni.

Poniższe nagranie video mówi o alternatywnym pieniądzu i alternatywnej ekonomii. Również ruch Zeitgeist Movement proponuje swoje rozwiązanie – czyli gospodarkę opartą na zasobach. Obecna ekonomia oparta na pieniądzu dłużnym, który stale traci na wartości, jest już w totalnej rozsypce.

Dziwi mnie to, że w mediach o tym prawie nie informują. Specjalistyczne, niezależne portale ekonomiczne od lat przedstawiają opłakany stan ekonomii globalnej, ale ich mało osób czyta. Co się zmieniło od 2008 roku? Otóż nie tylko nie rozwiązano problemu powolnego rozkładu światowej gospodarki.

upadek ekonomii

Nie zrobiono nic by pokonać kryzys ekonomiczny

Od 2008 roku zrobiono dokładnie wszystko, by jeszcze bardziej nasilić kryzys i patologiczne mechanizmy. Wykorzystano już praktycznie wszystkie możliwe mechanizmy kontroli ekonomii, nawet te najbardziej „kreatywne”. Państwa i banki (np Deutsche Bank) mają skrajnie toksyczne aktywa liczone w bilionach dolarów, z którymi nic już nie można zrobić.

Kolaps globalnej ekonomii zbliża się wielkimi krokami. W artykule „Studium globalnego upadku systemowego” (polecam poszukać) jest mowa o tym, że załamanie łańcucha dostaw w jednym kraju, może pociągnąć za sobą gospodarkę całej planety. Według tych symulacji, jeśli kryzys potrwa dłużej niż 3 tygodnie – to będzie nieodwracalny.

upadek ekonomii

Jest niezwykle ważną rzeczą, byśmy przebudzili się z bycia niewolnikami nielicznych (czyli niewolnikami bankierów, finansistów, polityków). Byśmy przestali usprawiedliwiać ekonomiczne niewolnictwo religią (wielbłąd i ucho igielne), ideologią (jest kryzys, tak działa wolny rynek, to prawa ekonomii) czy new agiem (pieniądz to niska wibracja). Każda ideologia i każda religia ma w sobie moduł usprawiedliwiania biedy u ludzi i gloryfikowania bogactwa nielicznych. Pora powiedzieć temu „stop” i upomnieć się o to, co jest nam odbierane.

O kapitalistycznym niewolnictwie pisałem poniżej:
Mamy w sobie potężną siłę której możemy użyć przeciwko systemowi i elitom!
Przebudzenie ludzkości: to początek trudnej drogi, od której zależy nasze przetrwanie!
Przebudzenie ludzkości weszło w krytyczną fazę
Gdzie podziała się Twoja wolność? Całą Ziemia jest w ich rękach
Dlaczego w Polsce jest wieczna bieda i wieczne „nie da się”? Spojrzenie mistyczne na ten problem

Bernard Lietaer – Różnorodność pieniądza (Money diversity):

Moja strona jest niezależna od wszelkich stron sporu politycznego. Utrzymuję ją z reklam i dobrowolnych darowizn Czytelników. Nie ma u mnie przymusowych abonamentów i opłat za treści. Dzięki temu mogę zachować niezależność i dostarczać Ci wartościowych i prawdziwych informacji, które są cenzurowane i trudno dostępne. Wspomóż moją pracę na rzecz poszerzania świadomości, a w zamian za to dotychczasowa ilość nowych wpisów będzie zachowana. Link z informacją, jak to zrobić tutaj: https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

  

 

Polaku, czemu zarabiasz tylko 1200 zł?! Szokujący raport „Global Financial Integrity”

Polaku, czemu zarabiasz tylko 1200 zł?! Szokujący raport „Global Financial Integrity”

polityka w Polsce (2)O co tak naprawdę chodzi w konflikcie, jaki powstał w Polsce i wokół Polski w UE? Chodzi o to, że elita proniemiecka która przez lata umożliwiała drenaż i wyzysk Polski, została odsunięta od władzy. Reprezentują ją partie: PO, PSL, SLD, Nowoczesna. Partie sprzeciwiające się temu wyzyskowi to: PiS (demokratyczny konserwatyzm), Kukiz ’15 (nacjonalizm) i nawet partia Razem (lewica). Partia Razem zdecydowanie odmówiła demonstrowania ze skompromitowanym Komitetem Obrony Demokracji, założonym przez oderwanych od koryta polityków.

I tylko o to chodzi w tych całych KODach, awanturze wokół trybunału konstytucyjnego i wyrzuceniu komuchów i pupilów władzy z TVP. O nic więcej. Przez prawie 30 lat w Polsce powstała kapitalistyczna elita, która tak samo jak przedrozbiorowa szlachta, żyła z wyzysku i biedy milionów Polaków. Najpierw w latach 90-tych zniszczono nasz przemysł, zakłady wyprzedano za złotówkę, po to, by chronić przemysł Niemiec. Potem tak pokierowano gospodarką państwa, by funkcjonowała w zasadzie tylko dzięki głodowym pensjom i wręcz niewolniczemu wyzyskowi Polaków.

Sam Balcerowicz niedawno powiedział wprost, że gdy będziemy więcej zarabiać i pracować mniej godzin, to staniemy się mniej konkurencyjni. Pytanie jest następujące: do jakich wzorców my równamy? Do wzorców z Bangladeszu czy Indii, gdzie pracownicy są tak przeciążeni pracą, że z rozpaczy popełniają samobójstwa w trakcie jej trwania? Miliony głodnych dzieci i zjawisko biednych pracujących są hańbą i zbrodnią III RP. Bogaty leming z tzw warszawki, zarabiający po 10 k na miesiąc, zwyczajnie tego nie rozumie, więc pójdzie na marsz KOD, bo telewizja mu powiedziała, że demokracja (czyli też jego przywileje) są zagrożone.

Analogii z sytuacją przedrozbiorową jest więcej. Zdegenerowana szlachta wyzyskująca chłopów także walczyła o „demokrację szlachecką„, ściągając rosyjskie i pruskie wojska i bandy, które łupiły kraj. Także wysługiwali się politykami państw ościennych prosząc je o protekcję w obronie owej szlacheckiej demokracji. Także doprowadzili oni kraj do ruiny i zależności od wrogich nam mocarstw, tak jak jest obecnie.

Raport organizacji Global Financial Integrity jest szokujący w swej wymowie. Demaskuje on, jak wielki drenaż bogactwa Polaków ma miejsce. Zyskują na tym głównie firmy niemieckie, ale też amerykańskie i inne. Zapraszam do przeczytania wniosków z tego raportu.

O ostatnich wydarzeniach i o zamieszaniu związanym z Trybunałem Konstytucyjnym możecie przeczytać poniżej:
Komitet Obrony Demokracji zdemaskowany! Kim oni są?!
George Soros chce wywołać wojnę domową w Polsce?!
Szokujące fakty o Ryszardzie Petru, musisz to wiedzieć!
Wojna w Polsce?! „Wezwiemy obce wojska, zastrzelimy Kaczyńskiego, podpalimy siedzibę PiS”
Czy Petru opłacał ludzi protestujących pod Trybunałem Konstytucyjnym?
PO planowało zamach stanu posługując się Trybunałem Konstytucyjnym!
„Komitet Obrony Demokracji” zdemaskowany! Zobacz kto się za nim kryje!

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

Cytuję: „Według Global Financial Integrity za granicę wycieka aż 5 procent polskiego PKB, a najwięcej kradną niemieckie koncerny. W analizie Global Financial Integrity – międzynarodowej organizacji, prowadzącej badania na temat nielegalnych przepływów finansowych znajduje się odpowiedź skąd taka wściekłość niemieckich mediów i pogróżki pod adresem władz. Wstrząsająca lektura!

Global Financial Integrity obliczył, że przez ostatnie lata koncerny naszego zachodniego sąsiada „wyssały” z naszego kraju 30 miliardów dolarów. Za granicę trafia aż 5 proc. polskiego PKB, czyli ok. 90 mld zł rocznie. Najwięcej kradną zagraniczne korporacje i niemieckie firmy.

Jeśli przyjmiemy, że ok. 65 proc. eksportu-importu Polski jest wytwarzane przez firmy z kapitałem zagranicznym, z czego ok. 50 proc. to firmy niemieckie, można oszacować, że Niemcy nielegalnie wyprowadzają z Polski ok. 30 mld zł rocznie

Generalnie Polska znajduje się na 20 miejscu krajów z listy najbardziej nielegalnie wyzyskiwanych na świecie przez zagraniczne koncerny. I jesteśmy jedynym takim krajem z Unii Europejskiej

Z tabeli opublikowanej na stronie Global Financial Integrity wynika, że poziom wyciągania nielegalnych pieniędzy, wysoki w 2004 r., wyhamowany został w latach 2005-2007, siłą inercji jeszcze spadał, po czym gwałtownie wzrósł, aby ponownie osiągnąć apogeum w 2012 r.

Poniżej w linkach jest ten raport:
gfintegrity.org (strona główna organizacji)
TU CAŁY RAPORT W ORYGINALE.

Teraz kilka ważnych – choć przyznajmy szczerze – retorycznych pytań:

Czy dzięki tym suchym liczbom, datom i szacunkom wiemy więcej o przyczynach furii niemieckich mediów ?

Czy rozumiemy teraz dlaczego niemieckie media i niemieccy politycy milczeli, gdy władza zakładała Polakom rekordowe liczby podsłuchów ?

Czy już wiemy dlaczego państwu niemieckiemu tak bardzo zależy na utrzymaniu nad Wisłą status quo?

Czy już pojmujemy dlaczego Berlinowi tak bardzo zależy na tym, aby utrzymać obecny stan atrofii państwa polskiego?

Czy zdajemy sobie sprawę, dlaczego Niemcy tak obawiają się repolonizacji ?

Gdy już odpowiemy sobie na te pytanie musimy zdać sobie sprawę z bardzo ważnej sprawy. Nasz zachodni sąsiad zrobił sobie z nas swoją półkolonię, tanią montażownię i Bóg wie co jeszcze. Jego połajanki pod naszym adresem są więc z jego punktu widzenia dość zrozumiałe – dlaczego ma mieć szacunek do swoich XXI-wiecznych „Irokezów”, wobec których odczuwa (tradycyjną) wyższość cywilizacyjną? To od nas zależy, czy pozwolimy mu tak traktować nasz kraj. Nikt nas w tym nie wyręczy.

„miła” wiadomość na początku Nowego 2016 Roku! Myślę, że lepiej mieć wiedzę na ten temat. Ja nie oglądam TV, ale czasem coś znajdę w internecie. Zastanawiałam się dlaczego Niemcy robią taką w mediach wrzawę odnośnie trybunału. Trzeba ufać, że nowa Władza da radę wiele zmienić!

Autor: Zbigniew Kuzmiuk

Według najnowszego raportu Global Financial Integrity (międzynarodowej organizacji zajmującej się nielegalnymi przepływami finansowymi) Polska należy do pierwszej 20-stki krajów (jest w tej grupie jedynym krajem należącym do UE), najbardziej wyzyskiwanych krajów przez zagraniczne korporacje.

Raport GFI stwierdza, że z Polski zagraniczne firmy nielegalnie wyprowadzają corocznie około 90 mld zł czyli około 5% naszego PKB i dotyczy to głównie oszustw związanych z podatkami VAT i CIT oraz cłami. Dane GFI potwierdzają wcześniejsze ustalenia dotyczące naszego systemu podatkowego opracowane przez MFW oraz Komisję Europejską, w tych dokumentach także pisano o blisko 100 mld zł rocznie, które traci polski budżet na skutek oszustw podatkowych.

2. Przypomnijmy tylko, że rozrastanie się zjawiska niepłacenia CIT przez firmy z udziałem kapitału zagranicznego potwierdza raport przygotowany przez Komisję Europejską w którym autorzy powołując się na ekspertyzy przygotowane na zlecenie Komisji Europejskiej, stwierdzają że wielkie korporacje unikają płacenia podatku dochodowego w całej Unii Europejskiej. W skali całej UE uszczuplenia z tego tytułu to kwota ponad 120 mld euro, w przypadku Polski oszacowano je na ponad 11 mld euro rocznie, co daje astronomiczną kwotę blisko 46 mld zł utraconych dochodów podatkowych (w ostatnich latach wpływy z tego podatku wynoszą około 28-31 mld zł). Oznaczałoby to, że utracone każdego roku wpływy z podatku CIT od firm z udziałem kapitału zagranicznego znacznie przekraczają dochody budżetowe z tytułu tego podatku i że w ciągu ostatnich lat kolejni ministrowie finansów poprzedniego rządu Platformy i PSL-u, co najmniej tolerowali to zjawisko.

3. W imieniu nowego ministra finansów Pawła Szałamachy rzecznik prasowy Mirosława Dróżdż, zwróciła się do podatników podatku dochodowego od osób prawnych (CIT), którzy stosowali tzw. ceny transferowe w latach 2011-2015 do złożenia stosownych korekt w zeznaniach podatkowych, za ten okres. Stwierdziła także, że spółki, które zdecydują się na dobrowolna korektę deklaracji podatkowych za lata 2011-2015, będą mogły skorzystać z 50% obniżki stawki ustawowych odsetek za zaległe zobowiązania podatkowe. Przypomniała, że każda transakcja powinna odpowiadać naturalnym warunkom rynkowym, a jej cena powinna być zbliżona do ceny rynkowej, podczas gdy w przypadku podmiotów powiązanych bardzo często zdarza się, że spółka-córka płaci spółce- matce w grupie, znacznie wyższa kwotę niż wynosi wartość rynkowa określonego dobra lub usługi (najczęściej jest to korzystanie z logo, doradztwo, dostarczanie know-how). Ostrzegła, że stosowanie cen transakcyjnych przez podmioty powiązane, będzie przedmiotem badań urzędów skarbowych w II kwartale 2016 roku, ponieważ jest to jeden z priorytetów nowego ministra finansów Pawła Szałamachy.

4. Z kolei wyłudzenia w podatku VAT które wg raportu MFW, są jednymi z najwyższych w UE wynoszą ponad 3% PKB, a więc w warunkach roku 2014 wyniosły ponad 52 mld zł. Tutaj nowy minister finansów rozważa wprowadzenie centralnego rejestru faktur VAT za pośrednictwem którego trafiały by do nabywców towarów i podlegałyby na bieżąco kontroli urzędów skarbowych. Innym pomysłem jest rozdzielenie płatności VAT (nabywca płaci dostawcy tylko płatność netto, a kwota podatku trafia na konto podatnika będące w dyspozycji urzędu skarbowego), w takiej sytuacji zwrotów podatku VAT (różnicy pomiędzy podatkiem naliczonym, a należnym), dokonywałby urząd skarbowy.

5. Jak z tego wynika nowy rząd nie zamierza tolerować tego stanu rzeczy i już na początku swej działalności rozpoczął walkę cenami transferowymi, co ma ograniczyć wyłudzenia w podatku CIT jak i z przestępstwami karuzelowymi, co ma ograniczyć wyłudzenia w podatku VAT. Trudno bowiem dłużej tolerować sytuację w której blisko 1/3 potencjalnych dochodów podatkowych (około 100 mld zł rocznie), zamiast wpływać do budżetu państwa, wypływa poza granice naszego kraju tylko dlatego, że zagraniczne korporacje traktują Polskę jak swoją kolonię.”

Autor: Zbigniew Kuźmiuk

W Polsce istnieje dyktatura sytych i zadowolonych z systemu lemingów

W Polsce istnieje dyktatura sytych i zadowolonych z systemu lemingów

bieda w PolscePoniżej artykuł pana Piotra Ikonowicza, działacza lewicowego, o źródłach biedy w Polsce. Prawdą jest, że mamy obecnie rządy sytych i zadowolonych z systemu mieszczan (lemingów). Żyją oni kosztem większości Polaków, którzy są wyzyskiwani i zarabiają grosze.

Gospodarka naszego kraju w zasadzie funkcjonuje tylko i wyłącznie dzięki niskim kosztom pracy. Czyli: pensje nie wystarczające na nic przy cenach jak z Zachodu, jeden robi za trzech, brak praw i przywilejów socjalnych, nagminne łamanie praw pracowniczych. Tak gospodarkę organizuje albo kraj trzeciego świata, albo kraj który jest kolonią (właściwie: półkolonią).

Podstawowy argument tych sytych i zamożnych jest taki, że pensji po prostu nie da się podwyższyć. Jest to jednak zupełną bzdurą. Owszem, można, tylko póki co nie było woli politycznej wśród elit. Im pasowała kolonialna zależność względem drenującego nasze zasoby i wyzyskującego pracowników zagranicznego kapitału.

Ten system jest nazywany neoliberalizmem bądź kapitalizmem. Jego główną zasadą jest to, że kapitał i bogactwa zawsze idą w większości do góry piramidy społecznej. Nierówności i wyzysk system ten ma zaprogramowane od początku. W branży budowlanej gdy specjaliści i robotnicy masowo zaczęli wyjeżdżać na Zachód, od razu pensje wzrosły. Tam zarabia się 4000, 6000, czasami nawet 8000. I tyle powinni zarabiać Polacy przy tych cenach.

Teraz syte pasibrzuchy, które uwłaszczyły się na niedoli większości Polaków, chcą wychodzić na ulice i robić „rewolucję„. Wśród tych pasibrzuchów z wielkich korporacji w ogóle nie widać młodych ludzi. Średnia wieku tam to 45 lat. To zrozumiałe – system zapędził młodych w kierat dwunastogodzinnej pracy i zarobków w wysokości 2000 zł brutto.

Oni zawsze będą bronić swoich przywilejów i zysków. Tu nie chodzi o żaden Trybunał Konstytucyjny, ani o demokrację. Tu chodzi o pełne koryto, napełniane kosztem pustych talerzy większości Polaków.

O ostatnich wydarzeniach i o zamieszaniu związanym z Trybunałem Konstytucyjnym możecie przeczytać poniżej:
Komitet Obrony Demokracji zdemaskowany! Kim oni są?!
George Soros chce wywołać wojnę domową w Polsce?!
Szokujące fakty o Ryszardzie Petru, musisz to wiedzieć!
Wojna w Polsce?! „Wezwiemy obce wojska, zastrzelimy Kaczyńskiego, podpalimy siedzibę PiS”
Czy Petru opłacał ludzi protestujących pod Trybunałem Konstytucyjnym?
PO planowało zamach stanu posługując się Trybunałem Konstytucyjnym!
„Komitet Obrony Demokracji” zdemaskowany! Zobacz kto się za nim kryje!

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!


Cytuję: „W Polsce jeszcze długo nic się nie zmieni, jeśli nie uwierzymy, że zarówno bieda, jak i dobrobyt mają charakter systemowy. Nie są zasłużone.

Niedawno ze zdziwieniem usłyszałem jak moja córka, ośmioletnia Karolina, ćwicząc, liczy w dziwnym języku. Wyjaśniła mi, że to koreański i że nauczyła się liczyć w tym języku na zajęciach pozalekcyjnych z Taekwondo. Przy okazji dowiedziałem się, że chodzi jeszcze na: rosyjski, francuski, taniec hinduski, szachy i gitarę. Wszystkie te zajęcia są bezpłatne i bardzo atrakcyjne. Szkoła mieści się w warszawskim Śródmieściu. Małgosia, która wraz z rodzicami mieszka u nas już od trzech lat, ma lat 11 i chodzi do podstawówki na Pradze Północ. Jej mama Natalia musiała przestać ją posyłać na pozalekcyjne zajęcia taneczne, bo nie miała pieniędzy na ich opłacenie.

Większość rodziców dzieci ze szkoły mojej córki to ludzie sprawiający wrażenie zamożnych. Zauważyłem to, kiedy nasze dzieci wyjeżdżały na wycieczkę. Była to piękna scena. Wszyscy, dzieci i rodzice cali w uśmiechach, domyci, ubrani elegancko, jak z jakiegoś amerykańskiego filmu o życiu klasy średniej. Kiedy autokar z dzieciakami odjechał, powsiadali do swoich niezbyt wysłużonych i czystych aut. Ich dzieciom miasto stołeczne Warszawa zapewnia bezpłatne zajęcia dodatkowe. Dzieciom na Pradze, gdzie spodziewany czas życia mężczyzny jest o 16 lat niższy niż w dzielnicy Wilanów – nie.

Warszawa: stolica kraju, z którego młodzi uciekają, bo tu nie mają perspektyw na pracę, godziwą płacę, założenie rodziny, normalne życie beż zajęć komorniczych i pożyczek zaciąganych przed pierwszym u Providenta. Tu sąsiadują ze sobą dwa światy. Świat zadowolonych z siebie, sytych mieszczan, którzy nadmiar energii i tkanki tłuszczowej spalają w weekendy na rowerach, rolkach i joggingu. Oraz świat ludzi, którzy tej elicie usługują, pracując w weekend na kasie w supermarkecie, serwując burgery, stojąc za kilka złotych w ochronie na straży dobytku i spokojnego snu klasy średniej.

Według statystyk tych zadowolonych, jeżdżących co roku na urlopy, posiadających lokaty, nie zaś długi – jest ze 20 procent. To przedstawiciele dobrze płatnych zawodów. Prawnicy, informatycy, menedżerowie, finansiści, urzędnicy wyższego szczebla, przedsiębiorcy i politycy. Oni akceptują panujący system bez zastrzeżeń. W kawiarni, gdzie podawano latte za 15 złotych, poprosiłem dwóch młodych ludzi o podpisanie petycji o cofnięcie podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Odmówili. Dla nich ta podwyżka to gwarancja lepszej jakości usług. I mają w nosie, że cena biletu to dla wielu mieszkańców Warszawy równowartość godziny pracy. W końcu „jak kogoś nie stać na bilet, to niech chodzi piechotą”, jak powiedział rzecznik warszawskiej komunikacji miejskiej, kiedy protestowaliśmy przeciwko zamknięciu na 15 dni w więzieniu dziewczyny, która trzy razy pojechała na gapę i nie zapłaciła mandatów.

Na drugim biegunie jest 20 procent rodzin, które pożyczają u lichwiarzy na bieżące potrzeby życiowe. Jeżeli ci z górnego kwintyla (najzamożniejszych 20 procent) biorą kredyt na mieszkanie, państwo do niego dopłaca. Pieniądze na tę dopłatę biorą się między innymi z podatków pobieranych od tych, którzy są zmuszeni pożyczać na życie na lichwiarski procent, bo nie mają „bankowej zdolności kredytowej”. Dlaczego? Bo kwota wolna od podatku jest najniższa w Europie i opodatkowuje się u nas dochody na poziomie minimum egzystencji. Po co? Po to, żeby subsydiować zamożnych. Mamy więc unikalny system, który zamiast subsydiować ubogich pieniędzmi pobranymi od zamożnych, subsydiuje klasę średnią z pieniędzy biedaków.

Karolcia przewraca się na podwórku i uderza głową o asfalt. Pędzimy do szpitala dziecięcego na Niekłańską. Dziecko wymiotuje. Jest podejrzenie wstrząsu mózgu. Przed izbą przyjęć ponad stuosobowa kolejka. Obok wejście, gdzie za pieniądze dzieci przyjmuje się od razu. Nie mamy pieniędzy, ale pomaga nam znajomy lekarz. Gdyby to było coś poważniejszego, pożyczylibyśmy w chwilówce, albo odchodząc od zmysłów z niepokoju stalibyśmy wiele godzin w kolejce, czekając na przyjęcie przez lekarza, który wobec tego zalewu potrzebujących poświęciłby naszej córce zaledwie kilka minut. Bezpłatna służba zdrowia powoli staje się fikcją. Leczą się ci, których stać.

Wiele zresztą korporacji zapewnia pracownikom wykonującym pracę wymagającą wysokich kwalifikacji pakiet socjalny i medyczny, które dodatkowo zwiększają poczucie bezpieczeństwa, a nawet beztroski. W tym systemie, w którym nierówność jest zasadą nadrzędną, im kto lepiej się ma, tym więcej może się spodziewać udogodnień. Im lepszy, bogatszy klient, tym większe otrzymuje zniżki. Im więcej zarabia, tym łatwiej mu unikać podatków. A w saloniku VIP-owskim na lotnisku Okęcie alkohole i wykwintne potrawy są za darmo. Taki komunizm dla wybranych. Tych, którzy latają pierwszą klasą. Ci z klasy turystycznej przepłacają w absurdalnie drogich barach i restauracjach na tym samym lotnisku.

Spór o to, czy bieda jednych i dobrobyt drugich są zasłużone – to spór czysto klasowy. Uprzywilejowani przez system mają zdecydowanie większy wpływ na przekaz medialny i proces edukacji, niż ci, którzy w pocie czoła, za żenująco niskie wynagrodzenie, w wydłużonym czasie pracy budują polski kapitalizm. Dominuje więc teoria, że sukces to wynik zasług, starań i kompetencji tych, którzy znajdują się na górze drabiny społecznej. A niepowodzenia, bieda, wykluczenie społeczne – to patologie zawinione w przeważającej mierze przez osoby tymi zjawiskami dotknięte.

Niestety pogląd, że przyczyny niedostatku mają charakter subiektywny (zawiniony), a nie obiektywny (systemowy) jest również rozpowszechniony wśród osób dotkniętych wykluczeniem i nim zagrożonych. To sprawia, że nie wykształciła się u nas formacja lewicowa z prawdziwego zdarzenia. Niechęć do państwa jako aparatu opresji fiskalnej tworzy pozorną zbieżność między biednymi i bogatymi – mimo że przecież to państwo realizuje interesy elit kosztem interesów niezamożnej większości społeczeństwa. Póki biedacy będą „śpiewać w jednym chórze z milionerami” krwiożerczy kapitalizm i bezprzykładny wyzysk pozostaną niezagrożone.

Jednak próba budowania barykady klasowej między światem strzeżonych osiedli i przywilejów, a światem umów śmieciowych i pracujących biedaków, którzy harują między innymi w ochronie tych oaz dobrobytu, napotyka na opór nawet ze strony lewicującego drobnomieszczaństwa. Nie lubią „epatowania biedą”, bo to nie przysparza zwolenników. A w polityczne zorganizowanie spauperyzowanych mas po prostu nie wierzą.

Z drugiej strony – atak na system, który jednym tworzy błogostan i dobrobyt, a drugim piekło na ziemi, zbyt łatwo odbiera się jako wezwanie do wojny klasowej biednych z bogatymi. Jako potępienie dla ludzi sukcesu, którzy przecież wiele dobrego wnoszą, są motorem postępu, itd. Oskarżyciele współczesnego polskiego kapitalizmu obwiniani są o idealizację ubogich i demonizowanie bogatych ludzi sukcesu.

Niechęć do bogatych to w Polsce zjawisko dość powszechne. Jest ono zakorzenione jeszcze w Polsce Ludowej i jej egalitarystycznej ideologii, ale także w praktyce ostatnich 25 lat, kiedy to do majątku zbyt często dochodziło się, nie kładąc żadnych zasług dla dobra wspólnego. Często zaś wręcz przeciwnie: kosztem dobra ogółu. Kiedy Ryszard Kalisz, jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polityków w kraju, poskarżył się, że pensja poselska jest zbyt niska, przekreślił tym swą dalszą polityczną karierę. Jednak ten „ludowy egalitaryzm” zwraca się raczej przeciw osobom, niż przeciw systemowi. Jest więc zupełnie niegroźny dla beneficjentów panującego ustroju. Gniew kieruje się przeciw rządowi, konkretnej partii czy instytucji, a nie porządkowi społecznemu, który umożliwia komuś, kogo zwolniono za niekompetencję, otrzymać pół miliona odprawy.

System, w którym ludzie za coraz cięższą i wydajniejszą pracę dostają coraz mniej pieniędzy, jest nie tylko niesprawiedliwy, ale i nieracjonalny. To, co do niedawna dotykało jedynie najsłabszych, uderza dziś w ludzi, którzy wyobrażali sobie, że są klasą średnią o ustabilizowanej pozycji społecznej. Dlatego sojuszników w walce o zmianę systemu należy szukać także w gronie „ludzi sukcesu”. Ostrze krytyki powinniśmy kierować nie przeciwko osobom, lecz mechanizmom, które sprawiają, że coraz większe bogactwo skupia się w rękach topniejącej garstki uprzywilejowanych, podczas gdy poziom życia większości społeczeństwa obniża się mimo wzrostu dochodu narodowego.

Żeby dokonać prawdziwych zmian systemowych, trzeba doprowadzić do zmiany mentalności. A to jest niemożliwe, jeżeli na stronę przemiany społecznej nie przejdą poeci, nauczyciele, dziennikarze. Artyści i ludzie nauki. Lud, żeby się zbuntować i to zbuntować mądrze, potrzebuje inteligencji. A inteligencja potrzebuje tego buntu, żeby się nie dać do reszty spauperyzować.

Autor: Piotr Ikonowicz
Źródło: Strajk.eu

Owoce polskiego wzrostu gospodarczego są bezlitośnie drenowane przez obce korporacje

Owoce polskiego wzrostu gospodarczego są bezlitośnie drenowane przez obce korporacje

zagraniczne korporacje nie płacą w Polsce podatkówWiele pisałem na swojej stronie o tym, że w obecnym kapitalizmie mamy uprzywilejowaną kastę, która ma wybitnie roszczeniową postawę. Ma ona także ogromne ulgi i przywileje. Ta kasta „nadludzi” to: korporacje, banki, wielki biznes, urzędy – i oczywiście ich pracownicy, czyli tzw „lemingi„. To nie socjalistyczne rozdawnictwo i pomoc społeczna drenuje skarb państwa. Czynią to właśnie te przywileje dla owej „elity próżniaczej„.

Powinni to pamiętać wyborcy PO, KORWiN, Nowoczesna PL – to wy uwłaszczyliście się i zbudowaliście swoje kariery na niedoli i nędzy milionów wyzyskiwanych Polaków. To wy jesteście rozkapryszoną, roszczeniowo nastawioną warstwą społeczeństwa. To wy macie specjalne przywileje nie tylko od struktur państwa, ale także od banków, od supermarketów itp itd. Ludzie biedni, których oskarżacie o roszczeniowość i socjalizm, nie mają nawet jednego procenta takich przywilejów jak wy.

O to się toczy batalia. W Polsce jest całkiem spora grupa „elity próżniaczej„, czyli zwykłych skurwysynów, którzy uwłaszczyli się ponad miarę na niewiarygodnym wręcz wyzysku i nędzy milionów Polaków. Oni nie odstąpią od żłoba, nawet za cenę gospodarczej zagłady kraju. Ich myślenie polega na tym, cytuję:

Co, jebane lewackie roszczeniowe oszołomy, nie podoba się kurwa pensja 3 zeta za godzinę i spierdalacie do Anglii? Nie ma sprawy, sprowadzimy sobie Ukraińców, Syryjczyków, Pakistańczyków. A Wy spierdalajcie, teraz kurwa my!

zagraniczne korporacje nie płacą w Polsce podatkówZauważcie że bardzo podobną, wręcz identyczną mentalność mają zwolennicy rzekomo antysystemowego (a tak naprawdę popierającego system) Korwina. Gdy oni dorwą się do koryta – to będzie jeszcze gorzej, kamień na kamieniu z tego kraju nie zostanie. A jeśli już zostanie jakiś kamień – to będzie on sprywatyzowany, jak wszystko inne, łącznie z obywatelami. 

Cytuję: „Czy to zwiastuje wyborczą klęskę PO? – Nie wiadomo, bo do tej partii jest dołączonych około 30 proc. osób, które Polskę wyzyskują. Cała olbrzymia administracja rządowa, banki, media, [korporacje], zakłady powiązane ze Skarbem Państwa. To jest środowisko broniące swoich interesów i ich się nie przekona w żaden sposób. Są pijawkami na narodzie, które nie ustąpią. Oni zawsze będą głosować na Kopacz lub kopaczopodobną istotę. Oni dobrowolnie nie odstąpią od żłobu.”
~Jan Pietrzak

Zachodnie korporacje poprzez para-mafijne rozwiązania unikają płacenia podatków w Polsce. Dodatkowo, prawie w ogóle nie są kontrolowane przez służbę skarbową, lub są traktowane niezwykle liberalnie. To polscy mali i średni przedsiębiorcy są traktowani niezwykle restrykcyjnie przez fiskusa. Są przez niego łupieni, co wykazuje raport NIK.

Pora raz na zawsze skończyć to el dorado dla zagranicznych złoczyńców, którzy nie dość, że sprzedają na całym świecie szajs (poczytajcie o spisku żarówkowym), to jeszcze wyzyskują nas i niszczą nasze państwo. Oni powinni zostać pozbawieni przywilejów, które można porównać do przywilejów szlachty sprzed upadku I RP. Oni powinni płacić podatki, uczciwie. Bo to, co obecnie robią powszechnie reklamowane i szanowane korporacje i banki w Polsce, jest zwykłą kradzieżą, wręcz zbrodnią.

Wstęp: Jarek Kefir

Czytaj dalej „Owoce polskiego wzrostu gospodarczego są bezlitośnie drenowane przez obce korporacje”