GŁUPOTA POLITYKI: KONSERWATYWNA MORALNOŚĆ vs RÓBTA CO CHCETA

🔥 🔥 W DAWNYCH CZASACH DBANO O MORALNOŚĆ – czyli zakazywano działań, które mogłyby spowodować szkody, takie jak nadmierne rozpicie, nar*manię, rozwój wywrotowych idei czy też nadmierną se*sualizację.

A przynajmniej nie było tego oficjalnie – np domy pu*liczne były za kulisami normalnego życia. Wszystko to po to, by obywatele we w miarę trzeźwym stanie umysłu pokornie pracowali na swoich panów i władców.

Taki konserwatyzm miał swoje dobre i złe strony. Te złe wszyscy znamy – np para ludzi, która nikomu nic złego nie robi, nie mogła zamieszkać ze sobą bez dokumentu uwierzytelniającego wydanego przez odpowiedni urząd, i często także przez szamana lokalnego kultu religijnego. Czyli bez aktu ślubu.

Czytaj dalej „GŁUPOTA POLITYKI: KONSERWATYWNA MORALNOŚĆ vs RÓBTA CO CHCETA”

WYGA I GNOSTYK TOCZĄ SPÓR EGZYSTENCJALNO DUCHOWY..

Rozpoczyna się rozmowa:

➖WYGA: -Słuchaj, zima to dopiero Cię nauczy! Przeżyć zimę to już coś. A ta wiosna i lato to była tylko taka opcja demo, zaś zimą już nie będzie taryfy ulgowej!

➖ GNOSTYK: -Ale nad czym Ty się tak spuszczasz? Po co te ochy i achy? Jest już końcówka tej zimy, o której mówiłeś mi kilka miesięcy temu. I nie rozumiem, skąd ten zachwyt u Ciebie, jakby to było nie wiadomo co. Też prawie że tę zimę przeżyłem. Zbliża się ona do kresu, wiem, niedługo już koniec, a potem nowa wiosna, nowe lato, a życie zacznie się od początku. Zimą było zimno, ciemno, ciągle pada, wilgotno, mokro, chmury na całe niebo prawie cały czas. Ani promyczka słońca. Brak pięknej zieleni. Nie można sobie wyjść przed dom by posiedzieć. Ciemno się robi o godzinie 15. Jest Ci jednocześnie zimno, gorąco (pod cholerną kurtką) i mokro, bo jesteś spocony. Więc o co to halo? Szału nie ma, dupy nie urywa. W ogóle. Myślę, że nie powinieneś się tym chwalić, bo nie ma czym.

➡️ I jak? Czy wiesz już, o czym jest ta symboliczna opowiastka?

Czytaj dalej „WYGA I GNOSTYK TOCZĄ SPÓR EGZYSTENCJALNO DUCHOWY..”

DUCHOWOŚĆ i PSYCHE: TAJEMNICA LUDZKIEJ NATURY

Ludzka natura jest bardzo prosta do rozgryzienia, ale jednocześnie trudna do przyjęcia. Prawie każdy człowiek na mniej lub bardziej głębokim poziomie pragnie zabawy, imprez, tańca, morza alkoholu, całych gór zielska, bzykania się z atrakcyjnymi partnerami.

By było ekscytująco, lekko, fajnie i przyjemnie. By mieć pracę lżejszą od spania, przyjemniejszą od jebania i bardziej opłacalną niż praca bankiera.

Czyli każdy człowiek dąży do redukcji cierpienia (a więc i szarości, nudy), ograniczenia obowiązków (czyli wkładu własnego), maksymalizacji zysków i powtarzania różnych przyjemności.

Tak, każdy z nas ma w sobie styl życia pod tytułem drugs, sex, rock & roll.

Czytaj dalej „DUCHOWOŚĆ i PSYCHE: TAJEMNICA LUDZKIEJ NATURY”

CZYM JEST ŻYCIE W SPOŁECZEŃSTWIE? DUCHOWA PRZYPOWIEŚĆ

W moim miejscu pracy na maszynowni stoi taki biało-pomarańczowy kołek. Zazwyczaj pełni on rolę ogranicznika, zakazując wjazdu np wózkom widłowym. Ale on stoi tam niepotrzebnie. Ciągle tarasuje przejście, zawadza, trzeba go stale przestawiać gdy np chce się coś zrobić lub położyć. On jest akurat tam serio niepotrzebny, bardziej przydałby się przy wejściu do ładowni.

Zapytałem w końcu takiego ziomka: O chuj chodzi z tym kołkiem? On po prostu machnął ręką i powiedział: A niech stoi, daj go tam na tył. Wtedy naszły mnie niesamowite przemyślenia na temat życia i systemu. Tak, właśnie wtedy, bo impuls myśli i weny, spadający jak grom z jasnego nieba, może przyjść u mnie nawet podczas ciężkiej pracy fizycznej. Podejrzewam nawet, że gdybym był biurowym gryzipiórkiem i połowę czasu pracy grał w gierki, jak to oni mają w zwyczaju, to po prostu nic był nie wymyślił. A tak proszę, mam już materiał na niesamowity artykuł. 😉

Otóż to, co nazywasz dorosłym życiem w społeczeństwie, jest często właśnie jak ten kołek. Tak, jak ten pierdolony kołek z którym o chuj chodzi. Nie wiesz po co to jest, od kiedy, na co to. Wiesz ze jest to niepraktyczne, niepotrzebne czy choćby zwyczajnie nieprawdziwe. Czyli nie odpowiadające realiom i faktom. No ale to coś istnieje. Musisz z tym czymś wejść w interakcję, przemilczeć to, przysłowiowo zamknąć gębę lub zwyczajnie ominąć, by Cię to nie dotknęło.

Ludzie mogą Ci mówić, że ten kołek po prostu stoi i ma stać. Tak było od zawsze i nie trzeba się nad tym zastanawiać, bo i po co. Od myślenia to są ludzie z telewizora, a zwykły człowiek powinien zająć się konkretami, a nie „filozować.”

Czytaj dalej „CZYM JEST ŻYCIE W SPOŁECZEŃSTWIE? DUCHOWA PRZYPOWIEŚĆ”

DZIECKO TO „MAŁY DUCHOWY BUDDA” Z WIELKIM POTENCJAŁEM

Duchowa świadomość dziecka i trudny okres dorosłości

Wielu ludzi zauważa, że stan świadomości dziecka jest inny, niż dorosłych ludzi. Bert Hellinger rozróżniał nawet pomiędzy „niewinnym” dzieciństwem, a „winną” dorosłością. W każdej kulturze istnieje przyzwolenie na to, by wiek dziecięcy w jakiś tam sposób chronić. Ma on swoje prawa.

Dziecko jest jak mały Budda, jednak nie ma wyrobionej „dorosłej” indywidualności. Nie jest to stan idealny, bo w procesie transformacji należy połączyć te oba przeciwieństwa. Czemu dziecięcy stan Buddy i dorosła indywidualność są przeciwieństwami? Dziecko jest ciekawe wspaniałego świata, i bada go każdego dnia. Cieszy się dniem dzisiejszym. Żyje w tu i teraz. Jego radość może wywołać byle patyk który w jego wyobraźni staje się mieczem czy karabinem. Nie ma ono paraliżującego dorosłych lęku o to, czy starczy do pierwszego.

Jest to jednak stan nieświadomości typowy dla raju (Edenu). Potem zarówno ludzkość jak i pojedyncze dziecko wchodzi w etap piekła. Czyli inaczej w etap o lucyferyczny, w którym budowana jest dorosła indywidualność jak i czujemy oddzielenie od Boga. Jest to etap rywalizacji, prawa silniejszego, zła i upadku.

Będąc dzieckiem nasza podświadomość ma zapisaną „pamięć Edenu”. Ten duchowej, niewinnej krainy. Ale potem następuje etap wychowania dziecka przez rodziców. Często rodzice podcinają dzieciom skrzydła. By nie odstawały za bardzo, by były zaakceptowane przez społeczność i by zostały posłusznymi dorosłymi. Czytaj dalej „DZIECKO TO „MAŁY DUCHOWY BUDDA” Z WIELKIM POTENCJAŁEM”

ANTYSYSTEMOWIEC vs NORMALNY: O WYŚCIGU SZCZURÓW

Antysystemowiec vs normalny, szokujący dialog 😉

Do napisania tego artykułu skłoniła mnie lektura pewnego mema. Wg niego każdy ma swoją górę lodową, każdy ma swój krzyż. Wkleję również fragment komentarza Czytelnika, który również swój wkład w dyskusję wniósł. Najpierw ów komentarz:

Cytat: „Niestety jeszcze dekady temu albo nawet i 10 lat temu, wyścig szczurów nie był tak intensywny jak teraz.
Może było bezrobocie 20% ale pracujący już utrzymywał siebie i rodzinę z pensji. Ten bez pracy, bez problemu zarabiał dobre pieniądze za granicą.

Ten bez pracy w Polsce mógł utrzymać się nawet z szabrowania ziemniaków po polach (albo pracy na polach na czarno bez wypłaty – za jedzenie), hodowli zwierząt gospodarskich i spożywania tego co te zwierzęta oferowały, zbierania złomu, puszek i innych surowców wtórnych.

Teraz nawet jedzenie dla tych zwierząt jest drogie, pól uprawnych jest coraz mniej, bo sprowadzamy jedzenie zza granicy. Walczy się w ten sposób z tzw. szarą strefą. Ale czy na pewno? Czy nie walczy się czasem z ludźmi, którzy dzięki temu byli w stanie coś zjeść? Podnosi się im czynsze na wioskach, opłaty za wodę, gaz, ogrzewanie i prąd. Zwalcza się piece węglowe chociaż wiadomo, że spora część społeczeństwa musi ogrzewać się nawet i śmieciami albo zamarzną. Czy zanieczyszczają środowisko? Prawdopodobnie tak, ale czy to oznacza, że mamy pozbawić ich ogrzewania tylko dlatego, że nie stać ich na opłacenie rachunków? Rząd tak bardzo im pomaga wyjść z ubóstwa, że dodatkowo usuwa linię autobusowe z ich wiosek do miast, aby całkiem byli odcięci od świata. Wielkie fabryki oddalone o dziesiątki kilometrów od ich wioski, żądają od takich pracowników posiadania własnego środka transportu do pracy, a ich nie stać nawet na egzamin na prawo jazdy.

Ci „szczęśliwcy” z małych i dużych miast znajdują pracę. Coraz trudniejsza, coraz szybciej wykonywane zadania, coraz więcej obowiązków, coraz więcej pracy, coraz więcej stresu i czasu spędzonego w pracy, coraz wyższe normy. Coraz mniej warte pensję. Rachunki rosną o 5% rocznie, nieruchomości ok. 10% (zależy od miasta), usługi o 5%+ rocznie, produkty spożywcze i chemia 3-5% rocznie, paliwo nawet szkoda gadać, sprzęt wyposażenia mieszkania domu i ogrodu nawet 30% wzwyż, a do tego ukryty podatek czyli inflacja.”

Czytaj dalej „ANTYSYSTEMOWIEC vs NORMALNY: O WYŚCIGU SZCZURÓW”