CZY OPĘTANIE ISTNIEJE?! RELIGIE I DOKTRYNY DUCHOWE CIĘ OKŁAMUJĄ!

Czy opętanie istnieje? A jeśli tak, to czym owo demoniczne opętanie jest?!

Opętania od wieków budzą postrach i przerażenie wśród ludzi wszystkich wyznań i kultur. Człowiek nagle przestaje myśleć racjonalnie, mówi różnymi obcymi językami, miewa koszmary, dzieją się z nim dziwne i niewytłumaczalne rzeczy. Jaka jest ostateczna tajemnica opętań? Kto ma rację? Ateistyczna z natury psychologia? A może któraś z monoteistycznych religii? Ale która? Jest ich 3000 na świecie i każda uważa się za jedynie słuszną. A może rację ma nurt new age? A jeśli tak, to kto konkretnie? Różnych guru, doktryn i metod wewnątrz obszernego nurtu new age jest zatrzęsienie, i ciągle powstają nowe.

Każda religia ma instytucje egzorcysty. Ci egzorcyści jakieś tam wyniki mają, i to niezależnie od religii. Więc „uniwersalnej bozi” nie ma, wydaje się raczej, że działa to na zasadzie efektu placebo. Jednak instytucja egzorcyzmów jest zwyczajnie nieskuteczna. Księża często mówią, że opętany musi chodzić do egzorcysty całe życie, musi przestrzegać wielu religijnych rygorów, pościć o chlebie i wodzie, często bywać w kościele, wieść zbliżony do ascetycznego żywot. A mimo to i tak ten demon szaleje i czasami daje o sobie znać. Tradycyjna psychoterapia też bywa zawodna jeśli chodzi o leczenie opętań. Jaka jest więc prawda?

Opętanie zaczyna się wtedy, gdy jakaś część psychiki, jakaś część naszego jestestwa, jest nieakceptowana. Gdy nieakceptowanie bądź co bądź jakiejś integralnej części nas samych dochodzi do punktu krytycznego, granicznego, to psychika włączą mechanizm obronny, by chronić się przed całkowitą już dezintegracją i rozpadem. Ta skrajnie nieakceptowana część człowieka zaczyna być postrzegana jako „coś zewnętrznego”, a nie jako „coś własnego”. Drugim czynnikiem jest to, że taka nieakceptowana część jest postrzegana skrajnie negatywnie, więc psychika zaczyna „widzieć” ją jako demona. Przecież to demon mnie opętał, to nieprawda że ta wstrętna cecha jest we mnie!

To społeczeństwo „produkuje” opętanych!

Jest to przykre i przerażające, ale tak naprawdę jest to mechanizm obronny psychiki przed dalszą dezintegracją i rozpadem struktury osobowości, np w postaci schizofrenii. Bezpieczniej jest dla psychiki stworzyć iluzję, że ta nieakceptowana część to jakiś „zły demon„, niż że jest to coś własnego. Wbrew pozorom, ten mechanizm jest bardzo powszechny. W wersji „lajtowej” jest to mechanizm cienia. Jeśli nie akceptujemy jakiejś swojej cechy, to wtedy ta cecha zaczyna schodzić do „strefy cienia”, i zaczyna się objawiać bardzo negatywnie. Im bardziej tej cechy nie akceptujemy, im bardziej staramy się „wybielić”, „oczyścić”, „podwyższyć wibracje”, z tym większą siłą ta cecha się objawia.

Nie jest więc zaskoczeniem gdy powiem, że zdecydowana większość opętanych to przesadnie, zabobonnie wierzący chrześcijanie. Kolejna duża grupa opętanych to „oświeceni od dupy strony”, czyli zwolennicy doktryny new age, którzy za wszelką cenę chcą mieć wysokie wibracje, nie dopuszczając do siebie myśli, że tę ciemną stronę również posiadają. Zadeklarowani sataniści czy okultyści to mniejszość wśród opętanych. Paradoksem jest to, że to kościół i społeczna dulszczyzna napędza opętania. Bo tworzy konflikty związane z prawdziwą naturą człowieka, którą musi on zepchnąć w cień i zanegować, by nie złamać surowych norm społecznych i spełnić społeczne oczekiwania. Poprzeczka moralności jest ustawiona tak absurdalnie wysoko, że niemożliwe jest jej osiągnięcie. Nie jest też możliwe pogodzenie tylu sprzecznych oczekiwań.

Na przykład od kobiety oczekuje się, by była dziewicą, ale doskonałą w łóżku. Od mężczyzny oczekuje się by był jebaką i ruchał pół miasta, a z drugiej strony, wciąż żywy jest model chrześcijańskiego rycerza-ascety, który współżyje tylko po ślubie i tylko przy zgaszonym świetle. Każda rodzina, każde społeczeństwo ma swoje trupy w szafie. Podobnie jak człowiek spycha pewne swoje elementy w „strefę cienia”, tak samo społeczeństwo ma swój „cień zbiorowy”. Do którego nie chce się przyznać, który demonizuje. To właśnie temu służyły i nadal służą „palenie czarownic”, polowania na lewaków czy ściganie skrajnych prawicowców czy neonazistów. To społeczeństwo produkuje znerwicowanych, chorych psychicznie czy opętanych. Nie robi tego żaden mityczny Darth Vader, żaden Joker ani inny zły charakter. Ale robią to szanowani i poważani obywatele demokratycznego państwa prawa. Nie polecam jednak iść w drugą skrajność, czyli w całkowite jebanie systemu i negację wszelkich norm społecznych czy prawnych. Te normy są jakie są, powoli cywilizują się, ale jak inaczej rządzić bandą agresywnych idiotów? Jak zapewnić bezpieczeństwo i tę minimalną możliwość rozwoju, którą jednak mamy? Historia i teraźniejszość zna wiele przykładów krajów, gdzie ład społeczny się załamał – Somalia, Libia i tym podobne.

Autor: Marco Melgrati
Autor: Marco Melgrati

Mechanizm projekcji. Społeczeństwo potrzebujące szatana i „uduchowiony ezoteryk” potrzebujący wroga

Czy opętania to tylko cecha monoteistycznych i purytańskich szaleństw? Epoka ateistyczna to także epoka opętań i polaryzacji strefy cienia. Materializm spycha w strefę cienia już nie tylko poszczególne elementy człowieka, jak robią to religie, ale spycha w cień już całą sferę nieświadomości. Nieświadomość to także to, co duchowe, metafizyczne, i jeszcze szerzej, to także to, co niewytłumaczalne metodami naukowymi czy obliczeniami. Współczesny materializm neguje tę strefę istnienia. To, czego nie można pomierzyć, zważyć, zbadać, zobaczyć czy w inny sposób zaobserwować, budzi zrozumiały lęk. Więc pojawiła się pokusa, by uznać istnienie tylko i wyłącznie tego, co materialne, a więc tego, co świadome. Kłopot w tym, że nie spowodowało to zniknięcia tego, co nieświadome i niematerialny. To, co nieświadome nie może być ani zrozumiane przez logikę czy naukę, ani nie może zostać przez nie pokonane. Jednak to, co nieświadome, a więc czasami złe, ciemne, mroczne, domaga się ujścia na światło dzienne, domaga się rozjaśnienia. Nieświadomość chce poznać świadomość, a ciemność chce poznać światłość. Mamy czynić nieświadome świadomym, takie jest powołanie człowieka jak i całej ludzkości. Zepchnięcie tego, co nieświadome w cień, zanegowanie tego przez religię lub przez materialistyczny ateizm, powoduje szereg problemów. Jednym z nich jest właśnie opętanie.

Społeczeństwo z racji swej natury, jak i z racji tego, że neguje nieświadomość i wypiera wiele swoich elementów do cienia, potrzebuje „tych złych”. Społeczeństwo potrzebuje więc heretyków, wyrzutków, czarownic, komuchów czy faszystów niemal jak tlenu. Społeczeństwo potrzebuje też szatana, demonów, jak i surowego, karzącego Boga, będącego również jedną z podświadomych czy nieświadomych projekcji. Wynika to z człowieczej niedojrzałości i naiwności. Łatwiej jest obwinić szatana o „kuszenie do złego”, niż przyznać, że samemu się odpowiada za zło. Przecież teraz pójdziesz się wyspowiadać, wypierzesz swoje sumionko, i dalej będziesz szanowanym i poważanym obywatelem demokratycznego państwa prawa, prawda? Przecież to ten zły szatan Cię skusił, prawda, obywatelu? Tak samo wygodnie jest obwinić demona, wampira, klątwę, złą energię, zły byt, astral, czy wymyślić inną tego typu bajkę, niż wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i swoje samopoczucie.

Zapraszam Cię na inne ciekawe wpisy o duchowości i odwiecznych człowieczych dylematach:
Sekrety duchowości: czy religie i nauka ukrywają to, co jest po śmierci? (11.04.2018)
Czy życie po śmierci istnieje?! Żadna doktryna duchowa nie da Ci odpowiedzi! (06.04.2018)
Nauka i duchowość oparte są o teorie i hipotezy, mało jest w niej rzeczy pewnych (02.04.2018)
Oświecenie którego pragniesz jest procesem destrukcyjnym i rozczarowującym! (23.02.2018)
Oświecenie którego pragniesz może Cię bardzo rozczarować! (01.04.2018)

Dobre wibracje i hejtowanie „tego złego”

Łatwiej jest obwinić „tego złego” i przy okazji się dowartościować swoją „świetlistością”, i „wysokimi wibracjami”, niż przyznać, że jednak te ciemne czy nieświadome elementy samemu się posiada. Widać to zarówno u religijnych purytan straszących piekłem i siarką, jak i u natchnionych ezoteryków. Często new age’owiec mówiący o sercu czy dobrych wibracjach ma w sobie więcej nienawiści, niż zwykły i prosty człowiek. New age’owiec zafiksowany na punkcie „świetlistości” także posiada swoją ciemną stronę, dlatego musi znaleźć sobie wroga, by jego agresja znalazła bezpieczne ujście. Osoba taka staje się „duchowym hejterem”, czyli po znalezieniu odpowiedniego „wroga”, „złego”, „heretyka”, może pastwić się nad nim do woli, jednocześnie zachowując swoją „słodko-pierdzącą” iluzję wysokich wibracji. Przecież ona walczy z „tym strasznym złem”, ona ma prawo, i nie ujmuje jej to świetlistych, dobrych wibracji. W jej pokrętnym rozumowaniu oczywiście. Doświadczenie mnie nauczyło, że często więcej pogardy, cynizmu i nienawiści możesz zaznać od takiego „świetlistego”, niż od poczciwego katolika bądź ateisty.

Oni swoją agresję, i szerzej, swoją ciemną stronę muszą oficjalnie ukryć, bo takie „niskie uczucia” nie pasują do oświeconego wojownika światła i prawdy. Ale to, co zanegowane czy wyparte, i tak domaga się ujścia. Więc taki człowiek dokonuje podświadomej projekcji swojej agresywnej, ciemnej strony, na innego człowieka, który duchowość postrzega inaczej. A jak postrzega inaczej niż „pan świetlisty”, to znaczy, że jest zły, więc można znęcać się nad nim do woli, ile dusza zapragnie. Przecież to ja mam dobre wibracje i otwarte serduszko, och, a nie ten zły! Duchowe hejterstwo jest teraz bardzo rozpowszechnione, bo różnych metod, doktryn i guru jest od zatrzęsienia. Na facebookowych „gówno-grupkach” chrześcijańskich czy ezoterycznych jest jedno wielkie przekrzykiwanie się. Przekrzykiwanie czyja racja jest jedynie słuszna, kto jest heretykiem czy diabłem wcielonym, kto się myli – to chleb codzienny. Pod wieloma względami grupki ezoteryczne są podobne do grupek typu: „Poznajemy się w Trójmieście” czy: „Seksowne dupencje w Krakowie”. Te same pato-mechanizmy, tylko inna tematyka przewodnia takich grupek.

New age i „oświecenie od dupy strony”

Cytat: „Na podstawie własnych doświadczeń z ludźmi z kręgu new age mogę przypuszczać, że kierując się ich wskazówkami łatwiej zwariować, niż osiągnąć pożyteczny wgląd w naturę swojego umysłu. Nie brakuje wśród nich schizofreników i paranoików, lecz przypuszczalnie najgorsi są ci domorośli guru i ich bezkrytyczni uczniowie. Którzy podobnie jak ja osiągnęli wielość tuneli rzeczywistości, ale postanowili wybrać sobie jeden z nich, związany z jakąś modą, i ogłosić go jedynym prawdziwym i obowiązującym.”
~Roobert Anton Wilson, cytat z 1986 roku. Czy coś się zmieniło do tej pory w nurcie new age?

Duchowe hejterstwo to inaczej takie „oświecenie od dupy strony”. Ostatecznie, im silniej neguje się swoją własną ciemną czy nieświadomą stronę, tym silniej ona „wybucha”. Nie da się tego utrzymać na dłuższą metę, więc psychika aby bronić się przed kolapsem i rozpadem, musi znaleźć sobie „wroga”, którego można bezkarnie hejtować, nic nie tracąc ze swojej wysokowibracyjnej świetlistości, ze swojego dupno-analnego „łoświecenia”. Ludzie tacy mogą pisać poematy o miłości, godzinami medytować czy uprawiać jogę, klepać mantry, nie jeść mięsa i w inny sposób podwyższać swoje rzekomo wysokie wibracje. Kłopoty zaczynają się gdy to wszystko zbiega się ze światem realnym.Dla przykładu.. Tu kolega ma depresję i prosi o pójście na piwo. „Och! Ty alkoholiku jeden, alkohol to niska, demoniczna wibracja! Nie dziwie się że masz depresję, jeszcze trochę i zostaniesz żulem, lepiej medytuj zamiast prosić mnie o pójście na piwo!” Gorzej jest, gdy ktoś przyzna, że lubi mięso i opierdoliłby soczystego steka.

No jak to! Ty potworze, Twoje ciało jest grobem dla zwierząt, nie masz serca, nie to co ja! Życzę Ci żebyś zdechł!” Ta agresja i „drapieżność” jest w każdym człowieku. Jej negowanie i nie dawanie sobie do niej prawa jest tak samo groźne, jak jej gloryfikacja, dokonywana np przez dresiarza. Po pierwsze, jak już wspomniałem wyżej, ona i tak ujdzie, i to często z siłą porównywalną do tej „dresiarskiej, tylko będzie ona inaczej opakowana. Po drugie, zanegowane elementy naszego jestestwa, np ta agresja, są naszym potencjałem. Jeśli my tych naszych potencjałów, a więc części nas samych, nie akceptujemy, to wtedy one schodzą do „strefy cienia” i zaczynają pojawiać się w negatywie. Negowana agresja, na którą człowiek nie daje sobie przyzwolenia, to potencjał, który po wyjściu ze „strefy cienia” może stać się potencjałem budującym, a nie niszczącym. Przecież druga, a więc polaryzacja agresji to asertywność i swobodne wyrażanie siebie. Człowiek z zablokowanym potencjałem agresji, którą potem projektuje na kogoś innego, czyli na „wroga”, to tak naprawdę człowiek mający problemy z asertywnością i / lub z wyrażaniem siebie.

Perspektywa wewnętrzna w duchowości

Słowem podsumowania: lubimy obwiniać „coś zewnętrznego”, np rzekomo złych ludzi czy złe duchowe byty. Szukamy winnych tego, co często tkwi w nas samych, a do czego nie potrafimy się przyznać. Wymyślamy więc opętania, wampiryzm energetyczny, klątwy, złe energie, złe byty, astral, demiurga, jahve, szatana, demony, duchy, i wiele innych. To ci mityczni „oni” mają być winni np temu, że czujemy się fatalnie. A nie nasze ewidentne zaniedbania, np brak zainteresowania się pracą tarczycy, jakąś zdrowszą dietą czy pójściem na psychoterapię.

Demony, złe byty, energie i klątwy nie działają jako coś „zewnętrznego”. One „wnikają” w nas tylko wtedy, jeśli mamy w swojej psychice punkty zaczepienia. Trochę podobnie działają wirusy i bakterie. Codziennie obcujemy z niezliczonymi miliardami tych maleńkich organizmów. Są one wszędzie w olbrzymiej ilości. Ale infekują nas tylko wtedy, jeśli mamy słaby organizm i odporność. W przypadku duchowości jest to jeszcze bardziej „wewnętrzne”, a więc „nasze”. Choć archetypy, demony, typy klątw i typy opętań są uniwersalne dla całej ludzkości, to pojawiają się tylko wtedy, gdy u pojedynczego człowieka są ku temu warunki. Mówiąc metaforycznie, jeśli pomieszczenie ma pancerny, elektroniczny zamek, to nawet tysiąc tradycyjnych kluczy nie pomoże złodziejowi wtargnąć do niego.

O demonach, astralu, karmie i iluzjach duchowości ezoterycznej napisałem wiele artykułów. Popularyzuję wiedzę, której znajomość jest niemal zerowa, nawet wśród „uduchowionych”. Okazuje się, że klucz jest w zwykłej prostocie, w codziennych radościach, w byciu człowiekiem, a nie bydlakiem. A nie w skomplikowanych systemach i prawidłach. Możesz o tym wszystkim poczytać w poniższych artykułach:
Największa tajemnica duchowości? Nie wszystko co „duchowe” jest prawdziwe!
Uważasz, że jesteś wolny? A masz odwagę zadać sobie kilka prostych pytań?
Czy cierpienie i zło mają sens? Czyli tajemnice i przekłamania w duchowości
Czy karma na pewno wraca? Zaskoczę Cię, ale..
Te pseudo duchowe teorie mogą doprowadzić do życiowej tragedii. Nie zatrać tego co najważniejsze!
Czy Twoje życie na pewno należy do Ciebie? Zniewolenie jest największe w historii Ziemi!
Przebudzenie ludzkości: to początek trudnej drogi, od której zależy nasze przetrwanie!
Strefa tabu: który sposób myślenia wybierasz? Poddańczy czy samodzielny?

Autor: Jarek Kefir

Moja strona jest niezależna od wszelkich stron sporu politycznego. Utrzymuję ją z reklam i dobrowolnych darowizn Czytelników. Nie ma u mnie przymusowych abonamentów i opłat za treści. Dzięki temu mogę zachować niezależność i dostarczać Ci wartościowych i prawdziwych informacji, które są cenzurowane i trudno dostępne. Wspomóż moją pracę na rzecz poszerzania świadomości, a w zamian za to dotychczasowa ilość nowych wpisów będzie zachowana. Link z informacją, jak to zrobić tutaj: https://jarek-kefir.org/wsparcie/