O TYM CO UKRYWA PRZED TOBĄ SPOŁECZEŃSTWO. ODWAŻ SIĘ WYJŚĆ POZA SYSTEM!

Uwolnisz się od systemu jeśli.. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”

Są dwie rzeczywistości: ta realna i wirtualna. Umówmy się na razie, że to ile jest owych rzeczywistości realnych, zostawimy w spokoju. A jest ich bardzo wiele. Powszechne jest narzekanie na internet, na fora, na facebooka. Że to dno i dwa metry mułu. Ale przecież to Wy sami tworzycie Wasz własny wirtualny wszechświat w przestrzeni internetowej. To Wy dodajecie takich a nie innych znajomych, dołączacie do takich a nie innych grup, wydarzeń. To Wy wybieracie takie a nie inne fora, platformy, portale.

A potem narzekacie, narzekacie i jeszcze raz narzekacie. Jesteście tam kreatorami, architektami – a co tworzycie? Przecież w internecie siła i moc kreacji jest o wiele większa niż w realu. Tam możesz wiele, bardzo wiele, tam urzeczywistnienie zależy niemal w 100% od Waszej WOLNEJ WOLI i zachodzi szybciej niż w realu. Masz tam ludzi o wszystkich możliwych poglądach. Masz tam muzykę wszystkich gatunków i wiedzę całej planety – wszystkich epok, narodów, kultur. A co wybierasz?

dulszczyzna

Często mówi się, że internet to dno, że liczy się tylko real. Zgoda – przestrzeń realna jest ważniejsza. Jednak jest pewne „ale„. Uważam, że nie znasz do końca życia i poziomu ludzkiej ignorancji, jeśli choć raz w życiu nie administrowałeś forum, grupy, fan page, bloga, strony.. Czegokolwiek, gdzie jest większy ruch. Internet ma to do siebie, że bardzo chętnie przyjmuje i bezlitośnie brutalnie demaskuje to, co dulszczyzna społeczna za wszelką cenę chciałaby ukryć. Ukryć na zawsze przed światem, wszak po to są cztery ściany, by w nich brudy prać, prawda? Największe tragedie świata dzieją się lub mają swoją genezę nie w apokaliptycznych miejscach rodem z horrorów, ale w sielskich, purytańskich domostwach, otoczonych całunem rodzinnej tajemnicy i białych firanek.

To, czego nie powiesz na rodzinnym spotkaniu, podczas wizyty teściów, ciotek… To, czego nie powiesz żonie, czy mężowi.. Powiesz i napiszesz anonimowo w internecie. Wyrzucisz, wykrzyczysz całe zło, niespełnienie, rozgoryczenie, frustrację.. Wyrzucisz to w internecie, i tylko w internecie, ponieważ przed rodziną, znajomymi, współpracownikami MUSISZ UDAWAĆ. Musisz dbać o tak zwany STATUS SPOŁECZNY, musisz pielęgnować siebie jako osobę społecznego sukcesu.

dulszczyzna

Za to gdy jesteś w internecie, możesz wreszcie to wypowiedzieć. Napisać pod anonimowym nickiem, że życie Ci się jednak nie układa. Że zamiast szaleństw młodości i spełnienia, teraz tyrasz na dwa etaty i nie masz czasu na nic. Że żona utyła 40 kilogramów i od dwóch lat odmawia seksu. Że mąż stał się draniem, pijakiem, i nie szanuje Ciebie w ogóle. Możesz to powiedzieć na przykład.. Jarkowi Kefirowi, autorowi tego artykułu. Jako introwertyk posiadam umiejętność, której nie ma 90% wiecznie paplającej o niczym ludzkości – UMIEJĘTNOŚĆ SŁUCHANIA.

Powiem tyle.. Ile ja się nasłuchałem różnych opowieści o przegranym żywocie, to głowa mała. Powiem jeszcze więcej – NIE WIERZĘ JUŻ W NIC, absolutnie w nic. Jeśli na facebooku czy podczas rozmowy w swojej pracy widzę jak ktoś głośno artykułuje np szczęście rodzinne.. to po prostu w to nie wierzę Zawsze szukam jakiegoś drugiego dna pomiędzy tym galimatiasem słit-foci z wakacji w jakże bezpiecznym Egipcie czy z rodzinnych spotkań.

dulszczyzna

Tak więc dodam jeszcze, że nie zna prawdziwego życia ten, kto nie umie słuchać ludzi. Nie zna życia ten, kto nie wysłuchał choć pięciu opowieści o straconej życiowej szansie. Nie zna prawdziwego życia ten, kto nie wysłuchał a potem nie przespał się z kobietą, która tylko jemu powiedziała prawdę o swoim małżeństwie. Bo mężowi, rodzinie, znajomym – BOI SIĘ. Bo nie widzi wyjścia, nadziei. Nie zna życia ten, kto nie dowiedział się w zaufaniu od kobiety, z iloma mężczyznami spała, choć swojemu partnerowi o tym za żadne skarby by nie powiedziała.

Jeśli nie jesteś człowiekiem, któremu można w zaufaniu mówić takie rzeczy – to coś z Tobą cholernie nie tak. Zmień się, bo warto. Dostrzeżesz wtedy świat, którego w ogóle nie widać na pierwszy rzut oka. Jest to świat ukrywany tak bardzo, że wręcz staje się on wszechświatem równoległym. Piszę to oczywiście z perspektywy mężczyzny w wieku 32 lat, ale w drugą kobiecą stronę te zasady także działają. Bo wszyscy jesteśmy z tej samej gliny.

Takie wydarzenia i doświadczenia dały mi potężnego życiowego kopa. Nauczyły mnie one tysiąc razy więcej, niż wydumane książki Osho, Tolle, Mooji i innych myślicieli. Którzy przedstawili teorię, która jest zupełnie nie do wcielenia w życie. To kuriozalne, że bardziej oświeci Cię romans, niż książka tego, kto miał w zamiarze pomagać takim jak my. A nie pomaga, tylko dodatkowo zafałszowuje rzeczywistość. Efekt tego był taki, że odrzuciłem wszystkie prawdy, półprawdy i gównoprawdy funkcjonujące w społecznym obiegu.

Dulskie podejście do życia budziło we mnie niedawno śmiech politowania. A teraz gdy zrozumiałem to głębiej – mam ogromne współczucie do ludzi tak myślących. Którzy często ostracyzmem i przemocą próbują „nawrócić” nieprawomyślnych na swoją dulską drogę. Ile gorzkich i nieraz tragicznych rozczarowań ich czeka w życiu. W świecie, gdy w jednej chwili to, na co taki człowiek pracował latami, może mu zostać w sekundę zabrane. W świecie, gdy wszystkie znane powszechnie schematy i recepty na życie nie działają. To nie działa, bo działać nie może, skoro jest niekompatybilne z naszą naturą.

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, najważniejsze jest to, co ukryte. Odważ się poszukać.

 

Autor: Jarek Kefir

Podobał Ci się ten artykuł? 🙂 Moim celem jest zwiększanie poziomu świadomości u Ciebie i u innych Czytelników. Im większa świadomość, tym szybciej nastąpią krajowe jak i globalne przemiany, bo prawdziwa rewolucja to ta wychodząca od zwykłych ludzi. Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę zachować niezależność i pisać o tym, co ukrywane i zakazane przez władze.

Niezależne media nie mają milionowych dochodów z prenumerat. W  dobie dominacji globalnych gigantów manipulacji musimy radzić sobie sami. Koszt utrzymania mojej strony na serwerze WordPress to równo 199 dolarów rocznie, do tego dochodzą też inne koszta. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Polepszenie naszej mentalności i ewolucja ludzkości jest też w Twoich rękach. Link z informacją jak wesprzeć moje publikacje i demaskacje, tutaj: https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

  

Niewolnicy systemu niszczycielami świętej kobiecości!

Niewolnicy systemu niszczycielami świętej kobiecości!

globalna świadomość (2)Przedstawiam kolejny wykład pana Marka Passio. Wcześniej na mojej stronie gościł jego przekaz o nazwie „kosmiczne porzucenie” (ang „cosmic abandonment„).

Sam Mark Passio jest byłym satanistą, wysoko wtajemniczonym. Udało mu się uwolnić z sideł tajnej organizacji, po czym przyłączył się do jasnej strony mocy.

Głównym „grzechem” tych tajnych organizacji jest to, że ukrywają wartościową wiedzę zazdrośnie, chcąc ją zatrzymać tylko dla siebie. Zaś zwykłych ludzi którymi oni pogardzają, trzymają w ciemnocie, biedzie, kołtuństwie, narkomaństwie (alkohol..) i niewolnictwie ekonomicznym.

Mark Passio należy do ludzi, którzy nie mogli wytrzymać pewnych rzeczy, odeszli. Teraz głoszą ukrywaną wiedzę publicznie, dzielą się nią z nami. Od pewnego czasu częściej goszczą u mnie wpisy i nagrania takich ludzi – którym udało się ocalić duszę przed ostateczną kradzieżą.

Tym razem prelekcja Marka Passio o sługusach systemu i o tym, jak niszczona jest energia żeńska na tym świecie. Obecnie energie się wyrównują, przynajmniej w naszej cywilizacji. Skutkiem ubocznym tego procesu może być inwazja islamu, która teraz trwa.

Pozostałe materiały Marka Passio z mojej strony:
Rzeczywistość jest iluzją (hologramem) a my żyjemy w matrixie!
Kosmiczne porzucenie: o tym, że psychopatię mamy w genach

Artykuły autorskie trochę w temacie – konserwatyzm, dulszczyzna, obyczaje, kontrowersje:
O tym, jak zawarłem „pakt z diabłem”.. Jarek Kefir uchyla rąbka tajemnicy
Praktycznie wszystkie przepowiednie Orwella się spełniły
Seksualne harce Henryki Krzywonos chłodnym okiem cynika
Kontrowersje: pożytki z omijania tabu [+18]
Walentynki? Uwaga na komedie romantyczne, to toksyczne wzorce dla psychiki!
Konserwatyzm to ślepa uliczka. Wszyscy korzystamy z rewolucji obyczajowej
Konserwatyzm to największe kłamstwo świata

Mark Passio – Kult ostatecznego zła: wykonawcy rozkazów niszczycielami Świętej Kobiecości:

Czytaj dalej „Niewolnicy systemu niszczycielami świętej kobiecości!”

Zegar tradycji odmierza czas ery, która dawno minęła

Zegar tradycji odmierza czas ery, która dawno minęła. Nie powtarzajmy błędów dawnych pokoleń

traumy z dzieciństwaPewnego razu wszedłem na krytykowany przeze mnie pewien portal, by zobaczyć jakie tam zamieszczają treści. W oczy wpadł mi jeden cytat:

My, dzieci lat ’50, ’60, ’70, ’80 byliśmy wszyscy chowani przez patologicznych rodziców i jakoś przeżyliśmy„.

Co tak naprawdę oznacza ten cytat? A jest on niezmiernie ważny. Gdyby popatrzeć na psychologiczną definicję rodziny patologicznej – to patologiczna jest zdecydowana większość rodzin. Nie chodzi wcale o patologię typowo „menelską„, czyli alkohol, bieda i mordobicia. Choć takich rodzin też nie jest mało, a dużo.

Chodzi przede wszystkim o patologię emocjonalną. Psychika dziecka jest chłonna jak gąbka. Przyjmie każdą bzdurę, każdy negatywny, wykoślawiony wzorzec. Każdą traumę wyolbrzymi. Złe wzorce przechodzą niczym klątwa z pokolenia na pokolenie. Z jednej strony są to wzorce konserwatyzmu, cierpiętnictwa, nieudacznictwa, wstydu, fałszywej pokory, hipokryzji, dulszczyzny. Z drugiej strony, są to wzorce rywalizacji, cwaniactwa, robienia kariery po trupach, materializmu.

wartości rodzinneJak można ocenić pokolenie prywatek, rock ‚n’ rolla, i każde kolejne pokolenie wychowujące obecnie dzieci? Tak, jak każde dotychczasowe pokolenia – tragicznie. „Program” zdecydowanej większości ludzi opiera się na tym, by dostarczyć dzieciom jedzenia, wiktu i opierunku. O potrzebach emocjonalnych nie mówi się prawie wcale. Mamy obecnie epidemię nerwic, depresji, chorób psychicznych, samobójstw. Skąd to się wzięło? Z powietrza?

Wzięło się to w większości z negatywnych wzorców zaszczepionych dzieciom w dzieciństwie. Można powiedzieć, że kiedyś były znacznie surowsze czasy, i chorób psychiki było mniej. Zgoda, ale były to inne czasy. Ci słabsi po prostu umierali, często doprowadzani do szaleństwa bądź zabijani przez bogobojnych i konserwatywnych członków lokalnej społecznej omerty. Do wieku tych osiemnastu lat dożywała mniejszość dzieci, choćby z powodu kiepskiej medycyny, higieny itp. Były to więc jednostki najsilniejsze, w tym psychicznie.

Dobrze, zostaliśmy w jakiś tam sposób poszkodowani przez proces wychowawczy.. Ale tak musiało być, i nie ma co winić tego poprzedniego, purytańskiego pokolenia. Ono miało jeszcze gorsze wzorce w dzieciństwie – oni byli z kolei dziećmi pokolenia wojennej traumy. Pokolenie naszych rodziców poniosło spektakularną klęskę, jak wiele poprzednich pokoleń. Owszem, poniosą za to odpowiedzialność, bo takie jest prawo wszechświata – ale to nie od nas zależy.

Ja zdałem sobie z tego sprawę w wieku zaledwie kilkunastu lat. Z przerażeniem wtedy zadałem sobie pewne pytanie. Brzmiało ono: „dobrze, ale co z wartościami rodzinnymi, społecznymi, katolickimi? Co z tradycją, co z autorytetami, co z powszechnie uznawanymi prawdami?„.

rodzinaWtedy nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Dziś myślę, że znam odpowiedź, ale mogę się mylić. Otóż te wszystkie tradycje, konserwatywne wartości, te wszystkie dulszczyzny tak chętnie i na pokaz kultywowane, można o kant dupy rozbić. To widmowy system, iluzja, dla której podtrzymania niezliczone rzesze ludzi przegrało swoje życie. Ten system powoduje już tylko cierpienie, i jego niewydolność widać już na każdym kroku.

Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą gazetę, i to nie tylko tę mającą dodatek o psychologii. Wielu ludzi z tych pokoleń zgromadziło złote góry na swoich kontach bankowych myśląc, że to ich uszczęśliwi. Umknęło im jednak to, że ich dzieci albo szamoczą się bezsilnie z życiem, albo są na psychotropach, albo ich ciała spoczywają w mogiłach – z przećpania bądź samobójstwa.

Sztuką jest się podnieść po takim upadku, który fundowany jest na tej naszej planecie rutynowo. O ludzkim upadku podczas procesu wychowawczego i potem w okresie dojrzewania – mówi w formie metafor wiele bajek, baśni, książek, podań, legend, filmów. Są tam też zawarte rady, jak wyjść z tego błędnego koła. Trzeba tylko znać klucz interpretacyjny.

Co ciekawe, na katolickim portalu fronda.pl dokonano samo-demaskacji tego całego systemu tradycji, konserwatyzmu i dulszczyzny katolickiej. Otóż zamieścili artykuł, w którym napisali, że „wizytówką dobrych rodziców są szczęśliwe i mocne psychicznie dzieci„. Po pierwsze, to nie jest „prawda” wzięta z katolicyzmu, ale z psychologii akademickiej czy nawet nurtu new age. Jeszcze 100 lat temu, ba, jeszcze w latach 80-tych katolicyzm takimi „sentymentalizmami” w ogóle się nie zajmował.

Obecnie pełno w katolicyzmie doktryn odwołujących się do wyższych wartości, których jeszcze niedawno tam w ogóle nie było. Czy to dobrze? Oceńcie to sami. Po drugie, to doskonała samo-demaskacja, „samozaoranie„, jak mawia pokolenie internetu. Przecież gołym okiem widać, że to nie funkcjonuje w świecie realnym. Ta utopia, choć owszem, piękna, jest nierealna.

Poniżej wklejam Wam fragment mojej ulubionej książki Stephena Kinga – „Bastion” (ang. „The Stand„). Ten fragment to doskonałe studium ery, która minęła, a przynajmniej powinna minąć. Pisarz ten jest z gatunku tych artystów, którzy widzą i wiedzą więcej. Czytajcie uważnie jego dzieła, a wiele prawdy w nich znajdziecie.

Wstęp: Jarek Kefir Czytaj dalej „Zegar tradycji odmierza czas ery, która dawno minęła”

Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci

Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci

hipokryzja i dulszczyznaJuż wiele lat temu zauważyłem, że z tym, co nazywane jest „normalnością”, coś jest cholernie nie tak. Zauważyłem też, że granice pomiędzy normalnością a nienormalnością są ekstremalnie płynne, wysoce relatywne. Zależą one od wielu czynników, takich jak:

-kultura, narodowość, wyznawana religia, miejsce zamieszkania (to co jest nie do przyjęcia w jednej religii, uchodzi za dobre i prawe w innej religii);
-status społeczny i towarzyski (osobie która ma ten status niewielki, niewiele rzeczy puszcza się płazem. O ile u majętnego i wpływowego człowieka płazem przechodzą nawet najbardziej chamskie, infantylne i kiepskie dowcipy, o tyle u biedaka mogą być one powodem nawet zatrzymania w izbie wytrzeźwień);
-płci i wieku (kobietom ogromną część win się odpuszcza, szczególnie tym ładnym. Z drugiej strony, nie akceptuje się damskiej seksualności. I jeszcze jedno – panuje przekonanie, że „młodość musi się wyszaleć”. W ten sposób ogłupia się ludzi (alkohol etylowy – bardzo silna neurotoksyna) i uzależnia ich od dilera – od państwa);
-od sytuacji (przymykamy oczy na wybryki przeciwko normom społecznym w specyficznych stanach – „w emocjach„, „pijany był, przymknij na to oko„, itp. Alkohol i inne narkotyki są tutaj takim alarmowym wentylem bezpieczeństwa w bezdusznym społeczeństwie, które wymaga bezwzględnego i bezdyskusyjnego podporządkowania. Pijemy go specjalnie po to, by robić po nim rzeczy, które byłyby w złym tonie na trzeźwo, lub do których nie mamy odwagi);

Pomimo wszystko – pomimo całej tej umowności i relatywności pojęcia takiego jak „normalność” – panuje powszechny jej kult. Choć tak naprawdę nikt na dobrą sprawę nie wie co to jest normalność. Bo każdy człowiek na Ziemi ma inną jej definicje. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy doda się do tych rozważań kolejny „parametr”..

Otóż zauważyliście zapewne nieraz i nie dwa, że ludzie co innego oficjalnie deklarują, a co innego robią gdy „nikt nie widzi” lub gdy występują inne „czynniki łagodzące” odstępstwo od normalności. To powszechna wada całej naszej cywilizacji. Pisałem już kiedyś, że to, co nazywamy człowieczeństwem, humanizmem, moralnością, etyką – to tylko taka „nakładka systemowa” na potężny system na którym wyrośliśmy. A który to system ma korzenie bezpośrednio w świecie zwierzęcym. Z tej przyczyny, ta nakładka systemowa ledwie funkcjonuje. Czytaj dalej „Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci”

Jak pokonać kościół i konserwatyzm? Poradnik

Jak pokonać kościół i konserwatyzm? Poradnik

duchowoscPisałem w kilku swoich artykułach, czym jest właściwie konserwatyzm (link 1, link2, link3, link4, link5). Dużo miejsce poświęcam też kościołowi katolickiemu i psychomanipulacjom jakie on stosuje (link). Podkopanie fundamentu konserwatyzmu jest konieczne, by ludzkość się dalej rozwijała. Obecne systemy władzy, religii, polityki, ekonomii, idei, są już krańcowo niewydolne i w bólach zbliżają się do kolapsu (tzw. „peak cywilizacyjny” o którym pisze m.in. Ex ignorant). Coraz bardziej nagląca jest więc potrzeba zmiany – zmiany starych wzorców. Czym jest dla mnie konserwatyzm? Ja proponuję nową definicję, wykraczającą poza świat polityki. Otóż konserwatyzm to inaczej ślepa wiara w pogląd / dogmat religijny, ideologiczny, polityczny, światopoglądowy, czy naukowy.

Dziś zapraszam na kilka krótkich, autorskich porad, które, mam nadzieję, pomogą Wam w dyskusjach, czy to w świecie realnym, czy w internecie. Zaczynamy!

1. skupiajcie się na osobach, które „mają wpływ na przestrzeń”. Osoby takie to osoby z charyzmą, umiejętnościami w kierunku przekazywania treści innym. O ile w przestrzeni realnej takie osoby są ludźmi towarzyskimi, mającymi dużo znajomych, o tyle w „wirtualu” wygląda to nieco inaczej. W wirtualu skupiajcie się na aktywistach – osobach udzielających się na grupach dyskusyjnych, forach. Na osobach, które mają jasną, skonkretyzowaną wizję, i mają energię, chęci i zapał, by ją wprowadzać w życie i przekazywać innym. Tutaj ważny jest też czynnik ilościowy – ile lajków ma dany fan page, ilu znajomych ma taka osoba, na ilu grupach się udziela i jak duże są to grupy.

2. stopniowe dawkowanie informacji. Zaobserwowanym od dawna przeze mnie prawem jest to, że odrzucanie iluzorycznej wizji świata odbywa się stopniowo, krok po kroku. Człowiek najpierw wyzwala się z wiary w partię polityczną, potem z wiary w ideologię, a potem z wiary w religię (racjonalizm i ateizm, paradoksalnie, zaliczają się do dogmatycznych kultów religijnych). Później wyzwolenie obejmuje sam rdzeń – dogmaty związane z emocjami, czyli te bardzo silne (romantyzm, monogamia, obowiązujące modele relacji damsko-męskich i innych międzyludzkich). Oczywiście, jest coś dalej, ale o tym nie będę teraz pisał. To schemat najczęstszy, ale nie zawsze odbywa się to w tej kolejności. Starajcie się wybadać, na jakim etapie jest dana osoba, i tak dostosować przekaz, by zaczynać od mniej kontrowersyjnych informacji.

3. poszerzajcie wiedzę z dziedziny psychologii. Szczególnie mam tu na myśli wiedzę o psychologii podziemnej. Tak, jak mamy do czynienia z poprawnością polityczną (czyli kilka dozwolonych nisz światopoglądowych, od skrajnego lewa, po centrum, aż po skrajne prawo), tak psychologia jest najeżona dogmatyką i niepodważalnymi „jedynie słusznymi” gównoprawdami. Opisałem to w tych artykułach (link 1, link 2, link 3). Pomocne dla Was będą szczególnie nauki NLP. Może się to wydać Wam mało etyczne. Ale aby być skuteczni w działaniach, musimy obserwować tych z drugiej, „ciemnej strony mocy”, czyli na przykład opłacanych komentatorów / blogerów, żołnierzy korporacji farmaceutycznych.

Wszak „Godzi się uczyć i od wroga”. NLP jest po prostu rzemiosłem skutecznej komunikacji. Komunikacji i perswazji na tyle skutecznej, że nie dziwi mnie wrzask „racjonalistów naukowych” na ten temat, chcących zrobić z psychologii kolejną ścisłą, „maszynową” naukę. Z jednej strony mamy erozję psychologii w postaci „gazetoidowej” i demotywatorowej pop-psychologii z masą bzdurnych uogólnień, przeinaczeń i słodkich kłamstw. Z drugiej strony, w pole psychologicznego rzemiosła coraz agresywniej wkracza „racjonalizm naukowy” ze swoimi dogmatami.

4. atakujcie rdzeń. Starajcie się omijać bezpośrednie wymiany i pyskówki światopoglądowe, szczególnie w starych standardach, mielonych już tysiące razy w oficjalnej debacie publicznej. Dodawajcie nowe, nie podejmowane jeszcze argumenty, dodawajcie nową wartość. Bo przecież o to chodzi, by do odwiecznej budowli wszechświata, dołożyć swoją własną, autorską cegiełkę, nie?

Z dyskusjami światopoglądowymi jest tak, że lewakowi będzie bardzo trudno przemówić do prawaka, bo obie osoby mają na poziomie poglądów, a więc na poziomie umysłu, poinstalowane różne blokady i mechanizmy obronne. Trzeba zastosować backdoora (konia trojańskiego, wytrych), który by ominął owe blokady i mechanizmy obronne. M.in. na tym polega właśnie uwodzenie kobiet – by znaleźć takiego backdoora, który by ominął owe mechanizmy. Tak więc uderzajcie w emocje, bo to emocje są rdzeniem, a nie poglądy. Opiszę to w punkcie następnym.

5. każdemu według potrzeb, każdemu według możliwości. To niesławne hasełko sprawdza się tutaj, w tej wojnie propagandowej. Otóż, znacznie łatwiej osłabić konserwatywne zapędy u korwinisty, zachęcając go do studiowania i trenowania uwodzenia kobiet, a potem – do spania z wieloma kobietami. Wyrwie go to z tego agresywnego, męskiego, konserwatywnego półświatka. A po przespaniu się z odpowiednią ilością kobiet, i zaobserwowaniu pewnych ciekawych zbieżności, wnioski na temat świata nasuną się mu same. To tak, jak korwinista idzie do swojej wymarzonej pracy po uczelni technicznej. 1100 zł netto na śmieciówce, zapieprz 12 h dziennie, praca również w soboty, i przeżycie z miesiąca na miesiąc tylko dzięki kanapeczkom i drobnym od rodziców. Wtedy też następuje etap przemyśleń, załamania, i wewnętrznej śmierci – śmierci na poziomie ideologicznym, wyparcia dotychczasowego modelu światopoglądowego.

Analogicznie, u katolika także można działać na emocje, przedstawiając mu alternatywą wobec katolicyzmu w barwnych, emocjonalnych opisach. Dużo łatwiej katolika uświadomić w kwestii prawdy o ludzkiej seksualności –  poligamicznej i poliamorycznej naturze człowieka, niż atakować dogmaty, w które wierzy. Z dogmatami (religijnymi, ideowymi, politycznymi, naukowymi) jest już tak, że prawie zawsze stoi za nimi coś, co jest instalowane w podświadomości. Np lęk przed diabłami, piekłem i kotłami z gorejącą siarką (religia), lęk przed PiSowcami / POwcami (polityka) czy lęk przed uznaniem nas za spiskowego oszołoma (nauka i jej dogmaty). Jest to sprytny zabieg inżynierów ludzkich emocji – wilków w owczej skórze, którzy w zamian za naszą wiarę w ich dogmaty i chwilowe uspokojenie / zaspokojenie ego, żądają bardzo dużo.

Kolejnym ciekawym trickiem, jakim można wpływać na ludzi ślepo wierzących w coś, to przedstawienie mu idei bliskiej tej, co aktualnie wyznaje, ale z zupełnie nowymi informacjami / faktami. Nie od razu Rzym zbudowano, i nie od razu człowiek zakorzeniony w pajęczynach różnorakich dogmatów się obudzi. Dobrze będzie, gdy podsuniesz tak zakorzenionej osobie model, który wniesie choć trochę nowego do jego życia, i przede wszystkim zmusi go do myślenia.

Najcenniejsza rzecz jaką możesz dać człowiekowi to zburzenie, choćby w małym stopniu, gmachu iluzji, w jakim jest on uwięziony. To stworzenie w nim twórczego konfliktu w jego umyśle (tzw. „konfliktu poznawczego”), wymuszającego nowe, kreatywne rozwiązania. Przykładem takiego działania, wręcz idealnym, jest przedstawienie katolikowi idei tzw. „chrześcijaństwa biblijnego”, „chrześcijaństwa korzennego”. Idea ta opiera się na czystej interpretacji biblii, na odrzuceniu późniejszej dogmatyki kościoła, i przekonaniu, że kościół zaprzecza na każdym kroku słowu Chrystusa. Idea ta staje się coraz bardziej popularna szczególnie wśród katolików interesujących się polityką, teoriami spiskowymi, i pochodnymi.

Oczywiście, owe „chrześcijaństwo biblijne” nie jest celem samym w sobie i również jest to idea, która wypacza myślenie. Bo każda ideologia i religia wypacza nasze postrzeganie świata w ustalonym przez siebie zakresie. Ale tutaj, na tę chwilę, chodzi o to, by takiego katolika wyzwolić chociaż od części kajdan – od katolickiej dogmatyki i od więzów / kleszczy Watykanu. Choć zapewne uważasz tę ideę „chrześcijaństwa biblijnego” za kolejną matrixową bzdurę (tak, jak i ja), możesz jej śmiało używać w celu uświadamiania katolików. Bo powiedzmy sobie wprost: gdy zaczniesz mu prezentować tajniki wiedzy ukrywanej, to natychmiast włączą mu się podświadome programy i zostaniesz zaklasyfikowany jako „new age’owiec”, „zeitgeista”, „satanista” itp.

Zachowaj przy tym niezbędną pokorę – możesz mieć do czynienia z kimś, kto dopiero wkracza na drogę światłości, i ma jeszcze mnóstwo „schodów” do pokonania, na drodze do niej. To, że Ty jesteś na takim a nie innym, jak mniemam – wysokim poziomie, to efekt całych lat Twojej pracy i nieraz bolesnego pozbywania się iluzji. Osoba którą uświadamiasz, musi przejść przez to samo, sama. Nikt za niej tej pracy nie odrobi.

Życzę Wam, byście byli wytrwałymi budowniczymi i kreatorami Nowego Świata – świata zarówno zewnętrznego, oczywiście, w dostępnym Wam zakresie, jak i świata wewnętrznego, własnego. Bo nie ukrywajmy – bardziej tutaj chodzi o Twoją własną, wewnętrzną przemianę, niż o stricte zmienianie świata na lepsze.

Autor: Jarek Kefir
Proszę o udostępnienie, podanie dalej!

Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.

 

Konserwatyzm to ślepa uliczka. Wszyscy korzystamy z rewolucji obyczajowej

Konserwatyzm to ślepa uliczka. Wszyscy korzystamy z rewolucji obyczajowej

konserwatyzmCo chwila mają miejsce protesty różnych środowisk określających się jako „zwolennicy tradycji”, o to, co się nazywa ogólnie „rewolucją obyczajową”. Nie chodzi mi tutaj jednak o samo gender studies, które jest odwrotnością nauk tradycyjnych (każde skrajności są złe).

Nauki konserwatywne głoszą, że płcie mają swoje oczywiste obowiązki, role, powinności, determinowane głównie przez Boga. A że te ich „bóstwa” milczą niewzruszenie pomimo bilionów modlitw od zarania dziejów, to dziś kościół wymyślił wytrych by straszyć wiernych. Otóż, te role płciowe ma determinować.. biologia, prawo naturalne.

Gender studies natomiast, to postawienie tego wszystkiego na głowie. W opinii genderystów, płeć można sobie wybrać, co oznacza ślepotę na argumenty psychologów ewolucyjnych czy neurobiologów. Czy ośrodki akademickie używające rezonansu magnetycznego do pionierskich badań ludzkiego mózgu i zachowań, czeka zamknięcie, bo ich wyniki nie spodobają się genderystom?

I jedna i druga opcja się mylą, bo są ideologiami. Ideologia to jak wiadomo, postrzeganie świata w ramach sztywnego, digitalnego programu. W myśl tego programu wszystko jest w 100% racjonalne i logiczne, gdyż: dyrektywa (działanie) „X” w sytuacji „Y” na osobę „Z” ma dać zawsze wynik „A”. Ten, kto zna choć trochę języki programistyczne, wie o czym mowa. Tymczasem wszechświat, po pierwsze, nie jest w 100% logiczny. W głębokim, ezoterycznym znaczeniu, ma on dwa pierwiastki: logiczny i nie-logiczny.

W praktyce oznacza to fakt, że wszechświat jest wielowymiarowym hologramem, gdzie można wygenerować nieskończenie wiele opcji z różnymi wynikami końcowymi. Wyżej wymienione działanie „X” raz będzie dobrem, w innej sytuacji – będzie neutralne. W jeszcze innej – będzie miało dwie strony, dobrą i złą, a w jeszcze innej – przeważą prawie wyłącznie negatywy. Jest to pewien relatywizm, owszem, ale tak naprawdę, wszystko jest relatywne i umowne.

Ale do rzeczy. Konserwatyzm urojony dzierlatki

Zastanawia mnie jedna, zajebiście ważna rzecz. Co by było, gdyby rozwój technologii był taki jaki jest obecnie – komunikacja, transport, internet, itp, ale mentalność obyczajowa ludzi zatrzymałaby się na 19 wieku. Lub jeszcze lepiej – na średniowieczu. Jak wtedy wyglądałyby relacje międzyludzkie? Jak wtedy wyglądałyby np publikacje w internecie? Jest to kwestia niezmiernie ciekawiąca mnie. Zwłaszcza, gdy widzę biuściaste, wypacykowane na maxa makijażem panie, kandydujące z ramienia partii neonazistowskich o otwarcie szowinistycznych poglądach, takich jak Ruch Narodowy czy Kongres Nowej Prawicy.

Zdjęcie powyżej: tak normalni ludzie widzą wyborców Janusza Korwina Mikke
Zdjęcie powyżej: tak normalni ludzie widzą wyborców Janusza Korwina Mikke

Przydałaby się co po niektórym teletranspontacja (czyli przeniesienie w czasie – trudne słowo, wiem, ale fanki lubią trudne słowa) do 19 wieku lub średniowiecza. Na rok. Czyli do czasów, gdy za straszliwy grzech pokazania kostki u stopy, wyrzucano kobiety ze wsi, miast, bito, palono na stosach. Bo nie oszukujmy się, ale tym jest właśnie konserwatyzm, do tego dąży. Tak, jak ostatecznym celem każdego kapitalizmu jest system niewolniczy (faszyzm, korporacjonizm), tak ostatecznym celem każdego konserwatyzmu jest epoka jaskiniowa czyli całkowity darwinizm społeczny.

Konserwatyści zawsze będą psioczyć na upadek obyczajów, na czasy ostateczne, i będą wyglądać rychłej apokalipsy. I tę apokalipsę dostaną – nie będzie to jednak nic globalnego, ale ich własna, życiowa, emocjonalna apokalipsa. Bo emocje i podświadomość konserwatysty.. cóż, to jest temat na doktoraty i prace profesorskie, odwołuję się tutaj do prac Zimbardo i eksperymentów Milgrama. A oni nie poruszyli nawet wierzchołka góry lodowej.

Katolicyzm czyli duchowe sado-maso na pokaz sąsiadom

Często widzę na grupach dyskusyjnych psioczenie konserwatystów na obyczaje. Gdy wchodzę w ich profile, szczególnie te kobiece – zawsze patrzę na zdjęcia. Niestety, owe panie raczej nie poddają się konserwatywnym nakazom i zakazom ani trochę. Swego czasu czytałem dla beki forum fronda.pl – jest to taki duży, katolicki portal, szanujący papieża, Solidarność, USA i sojusz Polski z Izraelem. Były tam podejmowane jasne i oczywiste wątki, że kobieta-katoliczka, jeśli chce żyć w zgodzie z nakazami kościoła, to nie może się opalać. Nie chodzi już nawet o strój kąpielowy, który dla owych komentatorów na fronda.pl był absolutnym złem, ale choćby o opalenie brzucha czy ramion. To też jest zakazane, nie-konserwatywne i rzekomo niemiłe „bogu”.

Musimy zrozumieć, że choć rewolucja obyczajowa poszła w złym, zdehumanizowanym i nie-duchowym kierunku, to z jej owoców korzystamy wszyscy, lub prawie wszyscy. Wszystko jak zawsze ma dwie strony. Są tacy którzy dobrowolnie narzucają sobie życiowy kierat, znam historię pary, małżeństwa, która w wyniku nauczania agentów Watykanu dostała takiej nerwicy, że wstrzymali się z seksem na rok. To, nomen omen, dobry przykład tego, jakie wartości są premiowane na tej planecie. Ludzie uważający się za wartościowych (czasami mylnie), mają szereg nakazów, zakazów i norm.

Natomiast ten, który te nakazy, zakazy i normy odrzuca (nie mówię, że taka osoba jest zawsze niewartościowa), uprawia seks kiedy chce i z kim chce. Ma on stale ładowaną energię życiową kundalini (ładuje się ona właśnie przez seks). Po prostu cieszy się życiem. A owe „osoby z zasadami”? Popadają w nerwice, niespełnienie, zgorzknienie, bo ich kundalini czy też energia życiowa – obojętnie jak to nazwiesz – jest puste jak wydmuszka.

Pomyślmy, jak ciężkie życie by było, gdyby te wszystkie śmieszne nakazy i zakazy funkcjonowały. Przecież wciąż jest ich tak wiele. Wciąż normy kulturowe są przesiąknięte hipokryzją, stereotypami, biologicznie uwarunkowanymi rolami. Wprawny inżynier ludzkich emocji, odpowiednio je generując, może nie tylko zaciągnąć do łóżka kobietę, ale też zarobić ogromne pieniądze (PR, reklama, korporacje).

Autor: Jarek Kefir

Jeśli uznałeś ten felieton za warty uwagi, wartościowy, odkrywczy – możesz wesprzeć jego autora, czyli mnie. Warto wspierać niezależne media! (kliknij tutaj po informację)