
Czego naprawdę chcą liberalno-lewicowe elity?
Ludzie myślący racjonalnie i mający w sobie wartości i granice, nazywani prawicowcami, łapią się ostatnio za głowę. Szaleje poprawność polityczna i cenzura. Miasta świata Zachodu są w ogniu terroru BLM i antify. Ma miejsce agresywne narzucanie lewicowej wizji świata wszystkim bez wyjątku. Są to czasy, w których rozum i logika śpi. Bo agresywni aktywiści nawet nie próbują merytorycznie uzasadniać swoich racji. Tylko w przypadku sprzeciwu plują jadem i obrażają, jak w Polsce, a na Zachodzie bywa, że biją lub wręcz katują.
To bez wątpienia ciemna noc zbiorowego ducha naszej cywilizacji, przypominająca demony nazizmu. Z tym, że w latach 1933-1945 ukazał się cień konserwatyzmu, a teraz ukazuje się cień liberalizmu. Jesteśmy na etapie schyłku epoki, w której lewicowe wartości powoli ustępują pola prawej stronie, więc lewica staje się coraz bardziej cenzorska, nachalna lub wręcz agresywna.
Na obrazku poniżej: dialog dwóch lewicowców na portalu Twitter:
Jeden z panów uważa, że mężczyźni także miesiączkują, wbrew wiedzy biologicznej. Lewica w swojej doktrynie gender mylnie interpretuje naukę o tym, że mamy w sobie cechy, półkole mózgowe i archetypy męskie jak i żeńskie, jak i łączy to z sosem zaburzeń tożsamości (transseksualizm) i zaburzeń anatomicznych (hermafrodytyzm).
Tak, mamy w sobie zarówno części męskie jak i żeńskie. Ale póki nie ma jakichś zaburzeń psychicznych, to u mężczyzny dominują części męskie, a u kobiety części kobiece. Zbyt silna dominacja części męskich u mężczyzny jak i części kobiecych u kobiety daje oczywiście stereotypowy obraz osoby, która nie ma zdrowej równowagi. Czyli odpowiednio: zbyt męski brutal jak i zbyt kobieca dziunia.
Natura jak i sam rozwój osobisty i duchowy człowieka dąży do wyrównania. Po to są relacje – aby mężczyzna złagodniał i nauczył się cech kobiecych, a kobieta stała się silniejsza i nauczyła się cech męskich. Ale znowu, zawsze będzie przynajmniej częściowa dominacja jednej z cech, nawet po tym wyrównaniu.
Lewica stawia wszystko na głowie, do góry nogami. Głównym założeniem neomarksizmu jest to, że wszystko jest umowne i relatywne, jak i nie ma ponadczasowych i niezmiennych praw, dyktowanych przez Boga i naturę. U nich tych granic nie ma. Liberalizm to brak granic i postęp, zaś konserwatyzm to granice i zastój. Oba systemy mają swoje dobre strony, jak i złe strony, czyli cień, o którym pisałem na początku artykułu. Co kilkadziesiąt lat mamy zmianę ducha epoki jak i ukazanie się cienia epoki mijającej.
W czasach najnowszych – lewicowy romantyzm i prawicowy pozytywizm, lewicowa dekadencja (1890 – 1933) i prawicowa epoka totalitaryzmów (1933 – 1968). Od 1968 (rewolucja seksualna) do 2015 roku (wybór Trumpa) mieliśmy epokę lewicową, czyli postmodernizm. Obecnie mamy schyłek postmodernizmu, w którym ukazuje się jego cień (wojujące, agresywne lewactwo), i następuje stopniowe przejście do nowej epoki prawicowej, która będzie trwała powiedzmy do 2060 – 2080 roku. Prywatnie postuluję nazwanie jej „neorealizmem” od nazwy istniejącej już i słabo znanej doktryny geopolitycznej. Continue reading „NWO: TEGO NAPRAWDĘ CHCĄ LEWICOWE ELITY!”