Antropocen to złudna i chwilowa dominacja gatunku ludzkiego nad biosferą

Antropocen to złudna i chwilowa dominacja gatunku ludzkiego nad biosferą

zycie na ziemiZapraszam do przeczytania artykułu przetłumaczonego przez Ex ignorant’a, tłumacza wartościowych artykułów z zagranicy. Na jego stronie (link) znaleźć można wiele ciekawych treści o złudzeniu, jakim jest antropocen – dominacja jednego gatunku, naszego, nad innymi. Można znaleźć tam treści antysystemowe, proekologiczne, czy takie, które przemówią do klimatycznych dyletantów, sądzących, że klimat się nie zmienia.

W artykule, który kopiuję z jego strony, jest mowa o nierównościach pomiędzy ewolucją biologiczną a ewolucją kulturową. Ja to zagadnienie również podejmowałem, ale z innej strony. Poniższy artykuł jest pisany z perspektywy człowieka – w domyśle, naukowca z zagranicy, który dopiero zaczął sobie zadawać niewygodne pytania, wielu faktów nie skojarzył. W związku z czym, opanowuje go dojmujący, znany mi dobrze z poprzednich lat lęk. Lęk o przyszłość świata, o dalsze przetrwanie biosfery w obliczu tylu piętrzących się trudności..

Ja „wałkowałem” to zagadnienie od innej strony. Otóż obecnie ewolucja, także ewolucja mentalna, za sprawą technologii, sztuki, kultury – znacznie przyspieszyła i działa miliony razy szybciej i silniej niż raczej przypadkowe zmienne z czasów neolitu. Ewolucja jaka teraz przebiega, o angielskiej nazwie Enlightenment Evolution, to zmiana zarówno na poziomie umysłu i ducha, jak i na poziomie ciała. Bo psyche ma wpływ na soma, co udowodniono już dawno.

Podejmowałem wiele razy kwestię tragicznego rozdarcia jakiego doświadczamy obecnie. Z jednej strony wciąż żywe są wielowiekowe, znane od zarania dziejów wzorce, modele zachowań, reakcji, poglądów. A z drugiej strony, pojawia się coraz więcej nowych treści, nie związanych z barbarzyńską biologią, nastawioną jedynie na ślepą replikację DNA i na przetrwanie.

Nam przyszło żyć właśnie w tak trudnych czasach, gdzie z jednej strony, aby dobrze prosperować na poziomie fizycznym, materialnym, trzeba być dobrze zakorzenionym we wzorcach barbarzyńskich. A z drugiej strony, owe wzorce barbarzyńskie wcale nie dają odpowiedzi na lęki, frustracje cywilizacyjne i odwieczny „ból istnienia”, ale wręcz przeciwnie – wzmagają je wielokrotnie. Po to są właśnie treści nowe, które dzięki nam napływają z coraz większą siłą.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

Ewolucja kulturowa versus ewolucja biologiczna

spoleczenstwo i cywilizacjaCytuję: „Chociaż ludzie zaczynają rozumieć złożoność i kruchość systemu Ziemi oraz ogromną skalę wpływu, jaki nań wywieramy, nadal nawołują do zrównoważonego rozwoju. Odzwierciedla to zgubne niezrozumienie skal czasowych. Gatunki Ziemi kształtuje ewolucja biologiczna przez dziesiątki lub setki tysięcy lat, podczas gdy rozwój człowieka kształtowany jest przez ewolucję kulturową na przestrzeni wieków, a nawet dziesięcioleci.

Ludzie są pierwszym gatunkiem zdolnym do rozmyślnego pogwałcenia kardynalnej zasady biologii Daniela Quinna: gatunek może konkurować, ale nie może wyeliminować całej swojej konkurencji. Obecnie toczymy wojnę eksterminacji przeciwko większości gatunków i póki co wygrywamy. Pomimo tego, że wyewoluowaliśmy jak inne zwierzęta, zachowujemy się tak, jakbyśmy byli czymś odrębnym w ramach systemu Ziemi, nie podległym jego ograniczeniom. Wiele sił kształtujących nasz rozwój – np. technologia, religia, sprawiedliwość społeczna – nie funkcjonuje w obrębie ewolucji biologicznej, zatem historia ewolucyjna niekoniecznie jest dobrym prognostykiem naszego zachowania.

Ziemia jest niestabilnym środowiskiem fizycznym, którego liczne atrybuty mają charakter chaotyczny, czyli ulegają dodatnim sprzężeniom zwrotnym. Ewolucję można postrzegać jako dodatnie sprzężenie zwrotne (samoreprodukcja) mniej lub bardziej powściągane przez ujemne sprzężenie zwrotne (śmierć). Ewolucja na Ziemi powiodła się, ponieważ jej chaotyczna natura jest dobrze dopasowana do środowiska fizycznego zdominowanego przez sprzężenia. Biorąc pod uwagę historię chaosu w ziemskiej geologii, hydrologii, klimacie itd. nie powinno być zaskoczeniem, że system życia, który się tu rozwinął również jest chaotyczny.

Chaotyczne przeobrażenia Ziemi mogą być ekstremalne, ale zazwyczaj występują na tyle wolno, że życie zdolne jest dostosować się do nich bez utraty różnorodności poprzez własne, stosunkowo szybkie sprzężenia. Polegając na sprzężeniach, życie jest dobrze przystosowane, aby poradzić sobie z chaosem w środowisku fizycznym, pod warunkiem, że zmiany te zachodzą dostatecznie długo względem czasowej skali ewolucji biologicznej.

Życie nie jest dobrze przystosowane, aby reagować na ludzką ewolucję kulturową, ponieważ czasowa skala zmiany kulturowej jest o rzędy wielkości mniejsza od czasowej skali ewolucji biologicznej. Kiedy zmiany występują zbyt szybko przez dłuższy okres czasu, życie nie może nadążyć i powraca do niskich poziomów troficznych, czyli – w języku nietechnicznym – de-ewoluuje. Skomplikowane i wysoce współzależne systemy, które ewoluowały przez miliony lat są raptownie zastępowane przez gatunki będące odpowiednikiem tkanki zabliźniającej: chwasty i karaluchy na lądzie, glony i meduzy w oceanie. Jeśli wojna przeciwko życiu byłaby kontynuowana dostatecznie długo, mogłoby ono zostać zredukowane z powrotem do sinic, a nawet wirusów, a ludzie dołączyliby do grona wymarłych gatunków na długo przed osiągnięciem tego niskiego punktu.

Wiąże się to z koncepcją, że życie jest formą ujemnej entropii. Entropia nie jest tutaj zastosowana wyłącznie w wąskim termodynamicznym sensie rozpraszania ciepła, lecz także w sensie utraty informacji. Stan wysokiej entropii jest jednorodny i pozbawiony różnic, np. pył dryfujący w przestrzeni kosmicznej. W porównaniu z większością Wszechświata Ziemia była znacznie bardziej niejednorodna jeszcze przed rozpoczęciem życia. Niespotykanie niska entropia Ziemi zapewniła pomyślne warunki dla ewolucji, która rozkwita dzięki różnicom.

Ostatecznie Ziemia zostanie spopielona, lecz życie skutecznie stawia opór i tymczasowo wygrywa z entropią, ewoluując i utrzymując chaotyczną równowagę gatunków, która jest niepospolicie złożona i niejednorodna. Ludzie również generują złożoność, ale z istotną różnicą: tworzona przez ludzi złożoność przyspiesza entropię Ziemi i dlatego jest nie do utrzymania. Przykłady obejmują rozproszenie zmagazynowanej energii (poprzez wydobycie tzw. surowców i ich konsumpcję), utratę informacji genetycznej (wymieranie gatunków) oraz zastąpienie różnorodności o niskiej entropii (np. tropikalne lasy deszczowe) monokulturą o wysokiej entropii (np. rolnictwo przemysłowe i hodowla). Wiele z kolebek ludzkości – w tym Iran, Irak i większość wybrzeża Morza Śródziemnego – było bujnie zalesionych, ale cofnęły się one do stanu wysokiej entropii (półpustynie lub pustynie) po zaledwie kilku tysiącach lat ludzkiej okupacji.

Ewolucję można opisać jako samoreprodukujące się czynniki w środowisku zróżnicowanego przetrwania. Samoreprodukujące się czynniki zawsze są narażone na sprzężenie zwrotne, czyli niekontrolowany wzrost zakończony upadkiem i wyginięciem; to nieuniknione, wbudowane ryzyko. Każdy czynnik maksymalizuje swoje możliwości i rośnie, aż do spotkania z ograniczeniami, takimi jak brak tzw. zasobów naturalnych lub zwiększona aktywność drapieżników. To niepewna strategia i ma w zwyczaju tworzyć wyścigi zbrojeń.

Ewolucja zbiega się w wyścigach zbrojeń toczących się między coraz bardziej wyrafinowanymi, szczytowymi drapieżnikami. Wyścigi te przygotowują podłoże pod pojawienie się super-drapieżnika ze zdolnościami językowymi niezbędnymi do ewolucji kulturowej. Pierwsze gatunki, które osiągają znaczącą ewolucję kulturową w sposób nieunikniony dominują nad pozostałymi; rozprzestrzeniając się błyskawicznie, dokonują eksterminacji każdego gatunku, który nie jest im bezpośrednio użyteczny, aby zmonopolizować pojemność środowiska Ziemi. W odniesieniu do czasu geologicznego szkody pojawiają się w oka mgnieniu, znacznie szybciej od zdolności adaptacyjnych systemów biologicznych, a ich zasięg jest wystarczająco rozległy, aby Ziemia nie była zdolna utrzymać złożonego życia, prawdopodobnie permanentnie.

Adaptacje, takie jak złożone systemy sensoryczne ginęły wielokrotnie, aby wyewoluować raz jeszcze od podstaw. Nawet jeśli ludzie mieliby magicznie zniknąć już jutro, cóż mogłoby zapobiec powstaniu podobnie oportunistycznego, ziemskiego super-drapieżnika? Zgodnie z nieubłaganą logiką selekcji genetycznej – nic.

Wygląda na to, że twierdzenie Edwarda Wilsona – „inteligencja prowadzi do samounicestwienia” – prawdopodobnie jest trafne, a ewolucja ostatecznie zawiera ziarno własnej destrukcji. Skoro tak, to można je uznać za ewentualne rozwiązanie paradoksu Fermiego: Dlaczego nie znaleźliśmy do tej pory śladów inteligentnego życia we Wszechświecie? W chwili, gdy gatunek staje się na tyle potężny, aby wysłać sygnał na ogromną odległość, znajduje się już na progu samozniszczenia; prawdopodobieństwo, że blask jego chwały spotka się z naszym jest znikome.

Obrazy z naszych teleskopów są wystarczająco wyraźne, aby pojąć, że Wszechświat jest surowym i gwałtownym miejscem. W przeważającej części jest niezmierzoną, lodowatą pustką, a jego resztę wypełnia pył, fragmenty nagich skał lub gaz eksplodujący przy temperaturze milionów stopni Kelvina. Nawet jeśli złożone życie występuje w innym miejscu, najpewniej nigdy się o tym nie dowiemy. Z praktycznego punktu widzenia my i pozostali nasi towarzysze ziemskiej podróży jesteśmy we Wszechświecie sami. Trudna do zniesienia jest świadomość, że w obliczu tych oszałamiających przeciwności wyewoluowało tu takie bogactwo i różnorodność życia – tylko po to, aby kulminacją tego procesu był tak bezwzględny i autodestrukcyjny gatunek.

Tłumaczenie: exignorant
Źródło: http://exignorant.wordpress.com/2014/08/19/ewolucja-kulturowa-versus-ewolucja-biologiczna/

TELEMARKETERZE, SKĄD MASZ MÓJ NUMER!?

Konsultanci i telemarketerzy bezprawnie nękają telefonami

Telemarketerzy różnych firm telefonują do nas po to, by coś zaoferować. Są oni w stanie przez 20 minut gadać o nowoczesnych zestawach do gotowania czy spania, co leczą wszelkie choroby. Jednak udzielić odpowiedzi na nasze pytanie – skąd mają nasz numer – nie mogą. I żaden z nich nie może.

„Witam, czy mam przyjemność z właścicielem tego telefonu?” pyta, telefonując na prywatny numer telefonu. Jest to telemarketer firmy Eco Vital, która uważa, że jest „specjalistą od zdrowego trybu życia”. Klientom tej firmy kojarzy się jednak z horrendalnie podniesionymi cenami produktów, a Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów – z zabronionymi praktykami handlowymi, za które firma ta została ukarana kwotą w wysokości 200.000 złotych.

-„Chcę zaprosić panią na prezentację nowoczesnych produktów do kuchni, na której odbędzie się też wystąpienie znanej osobistości” – utrzymuje telemarketer. Czemu dzwonię na ten numer? Ponieważ jest on zarejestrowany w systemie.

Nazajutrz drugi telefon. Tym razem telefonuje konsultant z firmy Welmax, która sprzedaje komplety „luksusowej” pościeli (materac, poduszki, kołdra za 8.000 złotych) i zestawy naczyń kuchennych „dla koneserów” kosztujące ponad 5.000 złotych.

-„Dzwonię, bo chciałbym namówić panią do skorzystania z rabatu. Skąd posiadam ten numer telefonu? Nie wiem, chyba z PKT – mówi.

Nękani telefonami

Niewielu rozmówców interesuje się skąd telemarketerzy znają ich prywatny numer komórkowy. Satysfakcjonującej odpowiedzi jednak nie otrzymują.

– Do mnie ciągle wydzwania jakieś krakowskie wydawnictwo sprzedające album z papieżem. Ilekroć ich pytałem dlaczego właśnie do mnie, słyszałem, że mój numer jest ogólnodostępny. A przysięgam, że odkąd go mam, czyli piętnastu lat, ani razu nie zostawiłem byle gdzie, nie wiedząc w jaki sposób ten numer zostanie wykorzystany – opowiada pan Krzysztof z Gdańska.

Adriana z Zielonej Góry też nękają sprzedawcy telefoniczni. – Kiedyś jednego przycisnąłem. Powiedziałem: mów pan, bo inaczej zadzwonię do urzędów, co bronią konsumenta. Do wszystkich zadzwonię, żeby z tym coś zrobili. A konsultant na to: panie, wyjaśniaj to z książkami telefonicznymi. Ja z tym wspólnego nic nie mam, tylko dzwonię. Też prawda – rozkłada ręce mężczyzna.

PKT nie ma w bazie

O obecność swoich personaliów w Polskich Książkach Telefonicznych postanowiłam zapytać, domniemanego winowajcę rozpowszechnienia danych osobowych, czyli właśnie PKT, występującego teraz jako pkt.pl. – Proszę złożyć pismo w tej sprawie albo wysłać zgłoszenie elektroniczne na podany na stronie adres mailowy – miłym głosem zachęciła pracownica infolinii. Wysłałam natychmiast, odpowiedź dotarła po trzech tygodniach.

Agnieszka Bukowska, koordynator telefonicznej obsługi posprzedażowej w PKT, informowała, że ani specjaliści do pozyskiwania i aktualizacji danych, ani pracownicy działu IT nie znaleźli moich danych w bazie PKT. „Natomiast zastanowiło nas – kontynuowała koordynatorka w piśmie – że pisze Pani w mailu o spisie abonentów – my nie prowadzimy spisu abonentów prywatnych. By do końca wyjaśnić kwestię bardzo proszę o przesłanie do mnie linku, pod którym są widoczne Pani dane, a postaram się szybko ustalić, jak mogło dojść do naruszenia Pani praw i kto ponosi za to odpowiedzialność.”

Też chciałabym wiedzieć, gdzie znajdują się moje dane, tak że wszyscy mają do nich dostęp.

– Ja również dzwoniłem do książek telefonicznych. Mi rozmówca radził zwrócić się do operatora komórkowego, ponoć to sieci wymieniają się między sobą numerami swoich abonentów i udostępniają je osobom trzecim – jest przekonany pan Krzysztof. Czytelnik zadzwonił na infolinię Plusa. – Powiedzieli, że nie udostępniają, bo ochrona prywatności abonenta jest dla nich najwyższym priorytetem – dodaje mężczyzna.

– Posiadamy własne biuro numerów Play – informuje także Joanna Kwiatkowska, specjalistka ds. PR w sieci Play. – Jeżeli ktoś chce uzyskać numer naszego abonenta, może skorzystać z biura numerów Play. Jednak nasz klient musi zaznaczyć zgodę marketingową na udostępnienie swojego numeru – Joanna Kwiatkowska dodaje również, że Play nie przekazuje danych swoich abonentów do Ogólnokrajowego Spisu Abonentów i Ogólnokrajowego Biura Numerów.

OBN i OSA

Ogólnokrajowy Spis Abonentów oraz Ogólnokrajowe Biuro Numerów zostały utworzone z nakazu Unii Europejskiej. Według wspólnotowego prawa, lista numerów telefonicznych, zarówno stacjonarnych, jak i komórkowych, wszystkich abonentów musi istnieć w każdym kraju członkowskim, czyli w Polsce też. Obowiązek sporządzenia takich list przypadł Telekomunikacji Polskiej (Orange TP S.A.). Pierwsza z nich – OSA – wychodzi w formie drukowanej, a druga – OBN – udostępniana jest drogą telefoniczną.

Abonent nie może się znaleźć na tych listach, nie wiedząc o tym. „Zamieszczenie w OSA lub OBN danych identyfikujących abonenta będącego osobą fizyczną może nastąpić wyłącznie po uprzednim wyrażeniu przez niego zgody. Jednocześnie zgoda ta nie może być domniemana lub dorozumiana z oświadczenia woli o innej treści” – informują użytkowników Urząd Komunikacji Elektronicznej i Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

Potwierdza to również biuro prasowe Orange Polska. – Stosowne oświadczenie woli abonent składa w formie pisemnej. Może je złożyć w chwili zawierania nowej umowy na usługi telekomunikacyjne lub wypełniając oświadczenie woli pobrane ze strony internetowej. Abonenci innych operatorów telekomunikacyjnych składają oświadczenia woli u swojego operatora – wyjaśnia Maria Piskier. Zapewnia też, że zgodę na wykorzystywanie swojego numeru i personaliów można wycofać w każdym momencie w salonach albo przez telefon. Nie można jednak usunąć danych, których wcześniej się nie udostępniało.

Pani na liście nie ma

– To jest jakiś nonsens – oburza się pan Krzysztof. – Telemarketerzy powołują się na dane dostępne w PKT lub OSA, ale firmy zarządzające listami abonentów zaprzeczają jakoby miały je w swoich spisach. Dzwonię do Ogólnokrajowego Spisu Abonentów, aby sprawdzić status swoich danych: – Mam w systemie tylko jedną osobę o takim samym nazwisku jak pani – odpowiada konsultantka. Pytam, czy to ktoś z mojej rodziny, podaję imiona. – Tego pani nie powiem, ale mam w bazie numer stacjonarny. W sprawie numerów komórkowych proszę dzwonić do Ogólnopolskiego Biura Numerów.

Dzwonię więc do OBN, podaję nazwisko i adres do identyfikacji. – Nie mam w systemie osób o tym nazwisku – słyszę od konsultantki. – To jest pewne? – Tak, nie posiadamy pani danych osobowych. To skąd one wypłynęły? Póki się zastanawiałam, znowu zadzwoniła telemarketerka z firmy Welmax. – Przecież wielokrotnie prosiłam, żeby państwo usunęli moje dane osobowe ze swojej bazy i więcej nie nękali mnie telefonami – oburzam się. – Numer telefonu to nie dane osobowe, więc nie podlega pod ustawę o ochronie personaliów – odpowiada bez skrępowania telemarketerka.

Fakt, sam numer telefonu nie mieści się w definicji danych osobowych. Podobnie jak sam adres albo samo nazwisko. GIODO za dane osobowe uważa wszelkie informacje, dzięki którym można zidentyfikować daną osobę. Jest to, na przykład, numer PESEL – niepowtarzalna sekwencja znaków określająca konkretnego człowieka. Albo ciąg informacji, dzięki którym można określić tożsamość ich właściciela.

Firmy handlowe twierdzą, że nie przechowują numerów. Ponoć wybiera je losowo program komputerowy. A skoro tak, abonent nie może korzystać z praw gwarantowanych przez ustawę o ochronie danych osobowych: mieć wgląd do personaliów, poprawiać je i usuwać. Postanowiłam jednak spróbować. Zadzwoniłam na infolinię Eco Vital z żądaniem likwidacji mojego numeru z ich bazy. – Oczywiście, jak sobie pani życzy – rzucił bez entuzjazmu konsultant. – Więcej do pani nikt z naszej firmy nie zatelefonuje.

Nic z tego. Kilkanaście minut później zadzwoniła konsultantka z Eco Vital: – Chciałam zaproponować spotkanie – zaczęła rozmowę. – Dlaczego dzwonię? Bo system wybrał ten numer. Skąd go ma? No bo pani numer jest ogólnodostępny!

Autor: Julia Wizowska


Witaj. 🙂 Moja strona utrzymuje się z darowizn czytelników. Nie organizuję warsztatów, na których mówi się o czarach-marach, cudach i jeszcze trzeba za to płacić. Wolę walić prawdę prosto z mostu, nie pasjonuje mnie oszukiwanie ludzi. Szerzę świadomość i wiedzę na tyle, na ile mogę, i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam żadnych płatnych treści. Chcę, by moje publikacje były dostępne dla każdego, nawet dla biednych osób. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc moje publikacje finansowo.

Możliwości wsparcia moich publikacji:

➡️ Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16102047950000910201396282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

➡️ Na Pay Pal: Kliknij poniższy link:
https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

➡️ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

➡️ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

JAK SIĘ BRONIĆ PRZED WINDYKATORAMI?

Jak się bronić przed lichwiarzami i windykacją?

Cytat: „35 tysięcy złotych zadośćuczynienia za nękanie dostała emerytka od firmy windykacyjnej. Sąd przyznał rację kobiecie, a ukarana firma nie złożyła apelacji.

“Walenie w drzwi, wyzwiska i epitety, straszenie zabraniem mieszkania i renty. A wszystko przez kilka lat, po kilka razy w miesiącu. Takimi metodami Intrum Justitia próbowało ściągnąć dług od Kazimiery Kwiatkowskiej (72 l.) spod Złotowa (woj. wielkopolskie). staruszka nie ugięła się, poszła ze sprawą do sądu i… wygrała od firmy windykacyjnej 35 tysięcy złotych” – sprawę opisuje “Superexpress”.

Jak czytamy firma próbowała wyegzekwować dług, który emerytce pod koniec lat 90. ubiegłego wieku naliczyła Telekomunikacja Polska. Emerytka nie płaciła rachunków, bo jak twierdzi to nie ona wykonywała połączenia. W 2004 r. dług został sprzedany, a mieszkanie starszej pani zaczęli odwiedzać niekulturalni windykatorzy.

Emerytka zgłosiła się do powiatowego rzecznika konsumenta, a potem zgłosiła do sądu sprawę o nękanie i wygrała 35 tysięcy zadośćuczynienia.

Co ciekawe, choć firma zapłaciła odszkodowanie i nie złożyła apelacji to jej przedstawiciele twierdzą, że o nękaniu nie mogło być mowy. – Do powódki zostały wysłane jedynie trzy wezwania do zapłaty i wykonywano jeden telefon rocznie. Absolutnie nie można nazwać tego nękaniem. Kategorycznie zaprzeczamy, aby jakikolwiek pracownik Intrum odwiedził kiedykolwiek powódkę – przekonuje Jolanta Piasecka dyrektor departamentu sprzedaży i rozwoju biznesu w Intrum Justitia.”

Źródło: http://finanse.wp.pl/

„Uwaga! Windykatorzy często rolują długi. Kupują dług przedawniony i obecnie wymagalny. Sumują to, doliczają odsetki i inne opłaty i podsuwają Kowalskiemu do podpisania po rozbiciu na raty. Po wpłaceniu pierwszej o okresie przedawnienia nie może być mowy, bo nastąpiło jego przerwanie i już trzeba będzie płacić wszystko.

Aby nie wpaść w pułapkę, nie wchodźcie w żadne układy z windykatorami, kierujcie się kodeksami prawa i postępowania cywilnego.”

Autor: Mizia Forum PL


Chcesz więcej tego typu artykułów? Wesprzyj niezależne media Jarka Kefira!

Witaj. 🙂 Moja strona utrzymuje się z darowizn czytelników. Walę niepopularną prawdę prosto z mostu, nie pasjonuje mnie „słodkie” oszukiwanie ludzi. Szerzę świadomość i wiedzę na tyle, na ile mogę, i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam płatnych treści. Chcę, by moje publikacje były dostępne dla każdego. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc moje publikacje finansowo. Im większe wsparcie, tym więcej mam czasu na wynajdywanie informacji i opisywanie ich dla Ciebie.

1️⃣ Przelew na konto o nr: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

SĄDOWY TERROR W POLSCE. 10 LAT ZA OBRONĘ KONIECZNĄ!

10 lat dla człowieka, który zabił 2 bandytów w obronie życia. Miał ich poczęstować herbatą, a nie nożem?

prawo do obrony koniecznej

Cytat: „W związku z publikacja na portalu wpolityce.pl dotyczącą zdumiewającego wyroku wyroku sądu w Koszalinie, skierowałem do Prokuratora Generalnego następujący list:

Rawa Mazowiecka, 16 listopada 2013 roku

Pan Andrzej Seremet
Prokurator Generalny

Przeczytałem w sieci (portal wpolityce.pl) następującą wiadomość:

„…Na 10 lat więzienia za podwójne zabójstwo skazał w piątek Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) 21-letniego Damiana R. Sąd uznał, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej, ale użył środków niewspółmiernych do niebezpieczeństwa.

Do zabójstwa doszło 9 marca 2012 r. w wieżowcu przy ul. Budowlanych w Kołobrzegu. Ofiary – Sebastian G. i Dawid P. – z nieustalonych powodów wtargnęły wieczorem do mieszkania zajmowanego przez oskarżonego, jego matkę, ojczyma i siostrę.

Byli pijani i uzbrojeni w pałkę teleskopową i pneumatyczny pistolet. Jeden z nich miał na twarzy kominiarkę. Mężczyźni grozili Damianowi R. śmiercią, rzucili się na niego. Doszło do szarpaniny, w której uczestniczył również ojczym oskarżonego. W trakcie bójki Damian R. sięgnął po kuchenny nóż, którego ostrze miało 22 cm i zadał atakującym kilka ciosów…

O ile opis sprawy odpowiada rzeczywistym ustaleniom sądu – jego treść budzi moje najwyższe zdumienie. Dlaczego jest karany długoletnim więzieniem człowiek, który stanął w obronie siebie i rodziny wobec agresywnych napastników, wobec bandytów, uzbrojonych w nóż, pałkę, w kominiarce, grożących mu śmiercią?

Czy w takiej sytuacji człowiek nie ma praw bronic się wszelkimi środkami, z zabiciem napastników włącznie? Czy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia napadnięty człowiek ma się zastanawiać, ma dobierać środki, by zanadto nie skrzywdzić napastników?

Panie Prokuratorze Generalny – w sytuacji, gdy człowiek broni własnego życia (a Damian R. bronił) – żadne środki nie są niewspółmierne.

Jeśli człowiek, ofiara bandyckiego napadu, broniący się przed napastnikami we własnym domu, w takich okolicznościach, jest skazywany na 10 lat, to znaczy, w Polsce prawo do obrony koniecznej istnieje w teorii, a w praktyce jest fikcją.

Nie rozumiem tego wyroku i nie rozumiem również, dlaczego prokuratura w takich okolicznościach wniosła i popierała oskarżenie.

Proszę, by Pan Prokurator Generalny zainteresował się ta sprawą i sprawdził prawidłowość oskarżenia w tej sprawie oraz ocenił sprawiedliwość tego wyroku.

Obawiam się, że Damianowi R. stała się wielka krzywda, która należy niezwłocznie naprawić.

Z poważaniem
Janusz Wojciechowski

PS. Mój dodatkowy komentarz dla czytelników:
Zakładam, że prasa nie zmyśliła sobie własnej wersji wydarzeń, lecz przytacza ustalenia sądu. Wtargnęli do mieszkania, pijani, uzbrojeni w pałkę i pistolet, jeden miał kominiarkę na głowie, grozili śmiercią, rzucili się do bicia… A Damian R. na widok pałki i pistoletu – zamiast uprzejmie zapytać, w jakiej sprawie panowie składają wizytę i czym może służyć – złapał nóż i nim wywijał, a nawet zadawał ciosy.

Jak tak można postępować wobec gości, co prawda uzbrojonych i nieco agresywnych, może nawet cokolwiek groźnych – ale gości przecież… Poza tym, nawet jeśli w obronie własnej chwycił nóż, to powinien się nim posługiwać delikatnie, tak, żeby nikogo nie skrzywdzić, a nie zaraz napastnikom pod żebra nóż ten wbijać. Pan sędzia z Koszalina, gdyby to do jego mieszkania wieczorową porą wtargnęli napastnicy z pałką, pistoletem, w kominiarkach na głowach, zapewne poczęstowałby ich herbatą, a nie nożem. Mówiąc serio – coraz mniej rozumiem polskie sądy. Chwilami nie rozumiem ich wcale…

Autor: Janusz Wojciechowski

przekroczenie obrony koniecznej

obrona konieczna polska

Chcesz więcej tego typu artykułów? Wesprzyj niezależne media Jarka Kefira!

Witaj. 🙂 Moja strona utrzymuje się z darowizn czytelników. Walę niepopularną prawdę prosto z mostu, nie pasjonuje mnie „słodkie” oszukiwanie ludzi. Szerzę świadomość i wiedzę na tyle, na ile mogę, i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam płatnych treści. Chcę, by moje publikacje były dostępne dla każdego. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc moje publikacje finansowo. Im większe wsparcie, tym więcej mam czasu na wynajdywanie informacji i opisywanie ich

1️⃣ Przelew na konto o nr: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

PRZYRODA PRZEGRYWA Z POLITYKĄ. GDY ZNIKNĄ PTAKI, NASTĄPI KONIEC

Dramatyczna sytuacja ptaków w Europie. Umierają miliardy

ptaki

„Co roku w krajach południowej Europy ginie pół miliarda ptaków przekraczających Morze Śródziemne. 10-15 proc. wszystkich skrzydlatych wędrowców. Znaczna część z nich leci – i nie dolatuje – do Polski. W tej liczbie corocznie jest zabijanych ok. 100 tys. wędrownych ptaków drapieżnych. Wśród nich licznie gatunki ważne dla Polski – trzmielojad i błotniak stawowy.

Milczenie ptaków

We Włoszech, w Grecji i na Cyprze ich zabijanie stało się narodowym “sportem”. Podobnie jak w Hiszpanii, we Francji i na Malcie. Aby pokonać Morze Śródziemne, polskie ptaki mają do wyboru trzy szlaki: przez Cieśninę Bosfor; Sycylię i Półwysep Apeniński; Gibraltar i Hiszpanię. Niezależnie którędy polecą, są masowo zestrzeliwane, odławiane i maltretowane. Najwięcej ptaków zabijanych jest w południowej Francji, północnych Włoszech, na Płw. Iberyjskim, Malcie i na Cyprze. Ale ochroniarze ptaków dopiero zaczynają odkrywać rozmiary śmiertelności także w Libanie, Syrii i Egipcie.

ptaki wedrowne

Niedokończona symfonia

Barbarzyństwo Włochów urządzających zorganizowane rzezie ptaków potępiły międzynarodowe stowarzyszenia ekologiczne. Zwyczaj zabijania wszystkiego, co leci, zachował się od wieków na terenach zacofanego włoskiego południa. Bywa, że w ciągu doby zabijanych jest we Włoszech ponad 700 tysięcy ptaków. Każdej minuty – 500. W polowaniach dozwolone są wszelkie, nawet najbardziej odrażające metody. Ptaki zabijane są przez bezpośredni odstrzał (duże gatunki) oraz po ich schwytaniu w najróżniejsze pułapki (mniejsze ptaki). Są to z reguły patyki oblepione wyjątkowo lepkim klejem, wystawiane w małych zagajnikach, gdzie przelatujące ptaki są zwabiane nagraniami innych ptaków, odtwarzanymi z magnetofonu. Chętnie wykorzystywane są też duże sieci czy skupiska pętli. Oprócz nagrań magnetofonowych, ptaki są zwabiane w rejon odłowu za pomocą wabików, czyli ptaków trzymanych w klatkach.

Powszechnie stosowana jest metoda tzw. szałasu. Szałas-pułapka przypomina wielką altanę bez dachu, pokrytą cienką siecią. Jej ściany tworzą niskie krzewy, przez które ptaki mogą dostać się do środka. Wewnątrz czeka na nie ptak-wabik, najczęściej drozd albo szpak. Kłusownicy łamią mu nóżki i zmaltretowanego wieszają na sznurku. Oszalały z bólu trzepocze skrzydłami i krzyczy. Na ten zew zlatują się z okolicy setki jego braci. Między gałęziami krzewów przenikają do wnętrza “altany”. Kiedy próbują uciec górą, wpadają w zastawioną sieć. Takim sposobem można złapać jednorazowo parę tysięcy ptaków.

Odstrzał większych ptaków, np. ptaków drapieżnych na Malcie czy w południowych Włoszech, jest obecnie prowadzony z użyciem broni szybkostrzelnej, umożliwiającej oddanie większej ilości strzałów w krótkim okresie, gdy zmęczony przelotem nad Morzem Śródziemnym ptak dolatuje do wybrzeża i mija miejsca zasiadki myśliwych. Samochody terenowe z napędem na 4 koła ułatwiają myśliwym dotarcie w miejsca poprzednio trudno dostępne. Na Malcie myśliwi strzelają również do ptaków z łodzi motorowych, na morzu, zanim te zdołają dolecieć do lądu. Popularne jest nagłe oślepianie reflektorami lecących kluczy i wybijanie ich co do sztuki. Strzela się z działek szybkostrzelnych, wykorzystuje się helikoptery. Nasze ptaki leśne – od pokrzewki, trzciniaków, trzciniczek po drozdy i słowiki – giną podczas dalekich wędrówek pod niebem Italii i Grecji – mówi dr Przemysław Chylarewski z Muzeum Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk.

Jest taki gatunek ortolan, bardzo ładny trznadel, rzadki i ginący gatunek w Europie, którego śpiew zaczyna się jak piąta symfonia Beethowena. Mamy trzecią część jego europejskiej populacji. Nie tylko co czwarty bocian jest Polakiem, jak zwykło się mówić. Co trzeci ortolan również jest Polakiem. Każdy, kto był na polu w maju, czerwcu, lipcu, wie, jak pięknie śpiewa. W lipcu, kiedy już większość ptaków milczy, ortolany nie, bo mają jeszcze drugi lęg. W jednym tylko regionie południowo-zachodniej Francji (Les Landes) zabija się corocznie ok. 50 tys. ortolanów.

ptaki wedrowne Polska

Półmisek skowronków

Na Cyprze zabijanych jest corocznie 8-12 mln ptaków (inne oceny mówią nawet o ok. 20 mln rocznie). W dużej części to pokrzewki i inne drobne ptaki wróblowate. Na Malcie zabijane są corocznie 2-3 miliony ptaków. Wskutek odstrzału, liczba gatunków ptaków gniazdujących na wyspie spadła z 32 w 1916 r. do ok. 16 obecnie (Maltańczycy w XX wieku wybili połowę własnych gatunków lęgowych!). Cypr i Malta to rejony, w których od wieków polowano na ptaki. I nic się nie zmieniło. Ongiś potrawa ze śpiewających ptaszków była odświętnym dodatkiem na stół. Teraz na Cyprze każdy może zamówić ją w restauracji. Na przykład półmisek pełen skowronków. Na Cyprze ten lokalny specjał kulinarny, nosi nazwę ambelopoulia.

Maltańczycy lubią strzelać. Celują do dużych ptaków, przede wszystkim, podobnie jak we Włoszech, do ptaków drapieżnych. I choć tak naprawdę strzela się do wszystkiego co leci, to ulubionym obiektem polowań jest nasz rodzimy trzmielojad – ptak o różnych odmianach barwnych, rzadki, drapieżny. Maltańczycy kolekcjonują jego okazy. Zwykli licytować się: “Mam już jasnego trzemielojada, potrzebuję jeszcze dorosłego, ciemnej odmiany”. Po czym wypychają go i stawiają na telewizorze.

W ramach amnestii ogłoszonej przez rząd Malty w 2003 na posiadanie wypchanych ptaków, myśliwi mogli legalizować wypchane (nielegalnie zastrzelone) ptaki. Tylko 20 proc. zarejestrowanych myśliwych zgłosiło swe kolekcje, ale ci, którzy je zgłosili, mieli w swych domach średnio po 100 okazów (270 tys. okazów wypchanych ptaków zgłoszonych przez 2.5 tys. myśliwych). W Kalabrii wierzy się, że mężczyzna, który nie ustrzeli danej wiosny trzmielojada, nie zdobędzie przez resztę roku żadnej kobiety. Ten przesąd – proszę zwrócić uwagę – wymaga corocznego odstrzału ptaka. Prawdopodobnie jest to jedno z głównych zagrożeń tego gatunku. Kilka tysięcy par trzmielojadów jeszcze gnieździ się w Polsce.

ptaki wedrowne 1

Szpak palony w majestacie prawa

We Francji i w Hiszpanii walczy się ze szpakami. Są wprawdzie plagą okolicznych plantacji winogron, ale walczy się z nimi nadzwyczaj brutalnie. Szpak jest gatunkiem stadnym, przebywa w dużych skupiskach, nocuje gromadnie. Takie skupisko traktuje się miotaczami ognia lub wysokotoksycznymi truciznami w sprayu. Metody te są dozwolone prawem.

Dzięki silnemu lobby myśliwych, we Francji w majestacie prawa strzela się do wszystkiego, co żyje, głównie do ptaków wodnych – kaczek i wszystkich siewkowatych. Siewkowate podejmują wędrówki, w czasie których pokonują wiele tysięcy kilometrów, z tundry syberyjskiej aż do południowej Afryki.

Polowania na ptaki to sposób spędzania wolnego czasu we Francji

Dr Przemysław Chylarewski obrączkuje ptaki od wielu lat i większość informacji o “swoich” ptakach, które zaobrączkował w Polsce, to były ptaki zastrzelone we Francji i w Hiszpanii. – Stamtąd otrzymywałem informacje w takiej postaci “zastrzelony” albo “pozornie znaleziony martwy” co oznacza to samo. Myśliwy wstydzi się przyznać, że zastrzelił trzmielojada, ale ma na tyle poczucia obywatelskiego obowiązku, że odsyła obrączkę do centrali.

Przegrana przyrody z polityką

Dyrektywa unijna o ochronie dzikich ptaków, która służy do tworzenia europejskiej sieci ekologicznej Natura 2000, wymienia zakazane metody zabijania ptaków. Dla Malty Komisja Europejska odstąpiła od tych reguł na okres przejściowy. Dlaczego? – Bo myśliwych na Malcie jest wielu i stanowią taka siłę polityczną, że nikt nie chciał ryzykować rozwiązania tego problemu z obawy o niepowodzenie referendum – tłumaczy dr Przemysław Chylarewski.

We Włoszech rząd formalnie zobligowany do wprowadzenia zakazu polowania na ptaki obszedł ten przepis, delegując uprawnienia na władze regionalne. Rząd jest więc czysty.

Obecnie wszędzie, wyjąwszy może kraje głodującej Afryki (tu strzela się i do bocianów), myślistwo i chwytanie ptaków nie jest uzasadnione rzeczywistymi potrzebami. Jest to sport, rozrywka, którą uprawiają bogaci na ogół ludzie. To nie są ich ptaki, ale północnoeuropejskie – polskie, szwedzkie, niemieckie… Rzezi nie możemy więc przyglądać się obojętnie. To jest nasz problem. – Piszemy listy i petycje dziesiątki lat, ale nasze możliwości są ograniczone. Problem jest wszystkim znany, politykom również – mówi dr Wiesław Nowicki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.

Jest jakaś nadzieja. Włosi wydają duże pieniądze na edukację. Jeśli dzieciom będzie się pokazywać, że szybujący na niebie trzmielojad jest wspanialszy od wypchanego na telewizorze, to w przyszłości nie wypali do niego z dubeltówki. Na owoce takiej edukacji trzeba poczekać. Czy ptaki tego doczekają? Dla niektórych gatunków może być za późno.

Po 5 latach zbierania danych o liczebności pospolitych ptaków w Polsce (program Monitoringu Pospolitych Ptaków Lęgowych) wiemy, że liczebność gniazdujących w Polsce szeregu wędrownych ptaków: pokrzewek cierniówek, kukułek, świstunek leśnych, pliszek żółtych, czy drozdów śpiewaków – spada w tempie przekraczającym 30 proc. na 10 lat. Możemy się tylko domyślać, w jakiej mierze jest to wynikiem niekorzystnych zmian w krajobrazie naszego kraju, a w jakim wynika z polowania na te ptaki w czasie ich wędrówek.

ptaki wedrowne 2

Barbarzyńskie przyzwolenie Unii Europejskiej

Pod takim tytułem zamieściliśmy w majowym numerze Przyrody Polskiej z ubiegłego roku notatkę o zalegalizowaniu przez Unię Europejską “polowań” na przelotne ptaki na Malcie.
“Od setek lat Malta jest etapowym punktem odpoczynku milionów ptaków lecących na zimę z Europy do Afryki, a następnie powracających na wiosnę do swoich lęgowisk w Europie. Wiele gatunków ptaków odpoczywających na Malcie teoretycznie podlega ochronie prawnej. Lista tych gatunków jest bardzo długa i powstała we współpracy wielu krajów, także członków Unii Europejskiej.

Malta w trakcie negocjacji swojego wejścia do UE uzyskała oficjalne zezwolenie, sprzeczne z innymi postanowieniami prawa unijnego, na wiosenny odstrzał ptaków odpoczywających w swojej drodze do Europy. Jak się szacuje, co roku około 2 – 3 miliony słowików, skowronków i innego ptasiego drobiazgu pada łupem, pożal się Boże, maltańskich myśliwych, których jest na wyspie 12 000 i do tego 3 000 “traperów” polujących na ptaszki stanowiące “specjalność maltańskiej kuchni”. Zważywszy że Malta liczy 375 000 mieszkańców, to co 25 mieszkaniec tej wyspy poluje na wędrowne ptaki. Jeżeli wyłączymy z tej statystyki kobiety, dzieci i osoby starsze, to okaże się że co 5 – 6 Maltańczyk uprawia ten proceder.”.

ptaki wedrowne 3

Autor: Krystyna Forowicz

Źródło: Rzeczpospolita

Za: http://fotoptaki.art.pl/viewtopic.php?t=1765c


🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą, i dostarczać wysokiej jakości treści. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe, dlatego Twoje wsparcie ma sens.

1️⃣ Przelew na konto o nr: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

KONIEC ŚWIATA – „SOS ZIEMIA” [VIDEO]

Nie, nie jest to tekst z serii: kolejny koniec świata. Ale ów koniec nastąpi na pewno, jeśli ludzkość się nie opamięta i ten 1% najbogatszych nadal będzie bez ograniczeń eksploatował zasoby Ziemi.

Zobaczcie, co człowiek zrobił z naszą planetą w ciągu ostatnich 200 lat. Poniższy film jest w pełnej wersji z lektorem, trwa 114 minut. Niecierpliwi mogą zacząć oglądanie od 50-tej minuty, chociaż polecam od początku.

Pamiętam pewną rozmowę przeprowadzoną z „nieuświadomioną” osobą. Jej konkluzja brzmiała tak: „Jarek, ja wiem, że ludzkość dąży do samozagłady, ale co mnie to, mam ważniejsze sprawy na głowie”.

Czyli większość o tym doskonale wie, tylko jak im powiesz: „naukowcy są pewni, że za jakiś czas życie na Ziemi wyginie” – to pomyślą sobie: „uff, dobrze, że mnie wtedy już nie będzie na Ziemi”. A tymczasem guzik prawda – to może stać się za dekadę, dwie, jeszcze za naszego życia:


🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Aktualnie przeżywam trudności finansowe, mimo pracy na etacie. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe. Twój wkład pozwoli mi regularnie dostarczać wysokiej jakości treści.

P.S. Uruchomiłem możliwość wsparcia moich publikacji przez Bitcoin (punkt nr 4, poniżej):

1️⃣ Przelew na konto o numerze: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

5️⃣ Przez Revolut:
Nr konta: 39291000060000000004742686
IBAN: LT603250012867538063
BIC: REVOLT21