CZY W POLSCE SĄ TYLKO LEWICOWE PARTIE!?

Wolność jednostki i dobro całości. To odwieczny konflikt.

Gdy popatrzy się na politykę dużo głębiej, to dostrzeże się duże podobieństwa między dawnym lewackim Ruchem Palikota a rzekomo prawicową Konfederacją. Dlaczego napisałem „rzekomo prawicową”?

Czytaj dalej „CZY W POLSCE SĄ TYLKO LEWICOWE PARTIE!?”

Kto ma lepszy kontakt z naturą? Lewica czy prawica?

Kontakt prawicowca z przyrodą jest o wiele bardziej autentyczny i realny, niż kontakt lewicowca. Prawicowiec, szczególnie narodowiec, chłonie naturę całym sobą.

Wdycha ją nozdrzami, widzi oczyma, które są szeroko otwarte na otaczający go świat, pochłania ją wszelkimi wyostrzonymi do granic możliwości (może nawet wręcz do granic szaleństwa) zmysłami.

Jest całkowicie otwarty na tę naturę i archetypiczne duchy w niej drzemiące. Kontakt lewaka z naturą jest niecałkowity, zawężony, powiedziałbym nawet, że nikczemny. Lewica z jej cywilizacją, miejską betonozą, night clubami dla hipsterów, drogimi restauracjami jak i całą otoczką uśredniania, równania do przeciętności i poprawnością polityczną, nie rozumie nieco barbarzyńskiego ducha natury, jak i archetypów i symboli w niej zawartych.

Czytaj dalej „Kto ma lepszy kontakt z naturą? Lewica czy prawica?”

KONFLIKT PRAWICA vs LEWICA NASILA SIĘ. KTO MA RACJĘ?

Lewica kontra prawica – konflikt się nasila. Która strona ma rację?

Jak dla mnie jedna i druga strona ma swoje uzasadnione potrzeby, jednak warto spojrzeć na Europę i Stany.. Widać ewidentnie, która zaczęła konflikt – nowa fala neomarksizmu (komunizmu obyczajowego) zadaje bardzo bolesny cios tradycji, religii, wartościom rzymskiej (łacińskiej) kultury. To jest wojna także medialna, którą zaczęły ruchy lewicowe. Pytanie, jak mają bronić się ludzie, którzy nie chcą podążać za tą falą? Uśmiechnąć się bez złości i tolerancyjnie pozwolić na to, by doszło do przewrotu kulturalnego? Czy w zapowiadanej szumnie erze wodnika, w której wszyscy mieli być dobrze traktowani, nie bierze się pod uwagę faktu, że ludzie bogobojni, oddani konserwatywnym wartościom i zasadom, też mają prawo spokojnie żyć podług swoich zasad?

Nienawiść rodzi nienawiść – to prawda. Jednak życie bez jakiś własnych zasad jest jak rzeka bez koryta. Niestety, ale lewicowa strona próbuje to ukierunkowanie życiodajnej wody życia u konserwatystów porozlewać chaotycznie i bezcelowo. Zasady wiążą się często z bardzo kategorycznym użyciem słowa „Nie”. To słowo lewica używa chętnie, zaś męczy coraz mocniej prawicę, która też nim szafuje. Moim zdaniem nie ma co się oszukiwać – dla większości ludzi podział na strony jest tak ogromny dziś, że wypieranie tego faktu jest jak zamknięcie oczu na ten film zwany życiem. Garstka potrafi co prawda patrzeć neutralnie. Jednak ostatecznie, nieopowiedzenie się po żadnej ze stron jest jak olanie kompletne tego snu samsary – bo przecież ci którzy odkryli, kim są naprawdę, nie będą się angażować w iluzję jaką jest życie.

Ale ale – może na pewnej płaszczyźnie rzeczywiście nie ma podziału, nie ma dualności, a wszystko co się dzieje jest częścią Jednego Ja, które jest wspólne? Jeśli tak to paradoksalnie – nie ma nic złego w zaangażowaniu także emocjonalnym w ten sen, także z iluzorycznymi, ale jednak podziałami dualnymi? To jest akceptacja totalna. Nie trzeba w takim podejściu wykluczać nawet tych trudniejszych emocji typu nienawiść, bo jeśli się pojawiają, to czymś zasadnym są uwarunkowane. Jasne, nie ma co się też w niej babrać – ale można na jakiś czas pozwolić przejść jej jak gość bez negowania po stałym ekranie naszej świadomości, z totalną akceptacją i niewypieraniem.

Obecnie żyjemy w epoce sławiącej relatywizm – w sofistycznym kulcie humanistycznym. Sofiści chodząc po ulicach potrafili za pomocą sztuki retoryki udowodnić najbardziej absurdalne tezy. Dziś wykorzystuje się je np do udowodnienia istnienia 56 płci, lub do tego, że biologiczne uwarunkowania nie mają znaczenia, bo nie ważne czy rodzisz się mężczyzną, ale ważne jaką sobie płeć wybierze umysł warunkowany kulturowo. Nauka jest zaś po to by wspierać ten wybór i w razie czego wspomóc w dowolnie wybranym kierunku. Biologia, natura – cóż – to nie jest tak istotne – bo to człowiek jest bogiem. Co ciekawe z sofistami kłócił się Sokrates, który z kolei uważał, że wewnątrz każdego z nas mieszka „Dajmonion” – czyli siła nierelatywna, klarownie oddzielająca dobro od zła.

Uczniem Sokratesa był Platon, który z kolei uważany jest za ojca religijności. W tych czasach jak dla mnie mamy do czynienia z wojną sofizmu ze szkołą sokratejską. Ja osobiście wybieram tę drugą, bo ona wciąż stawia pytania np o to: Czy rzeczywiście wszystko jest takie relatywne? Czy rzeczywiście jak to w filozofii humanistycznej człowiek jest centrum kosmosu? Czy rzeczywiście nie ma żadnych w miarę stałych praw? Cóż.. Myślę, że odpowiedzi na te pytania warto szukać np w naturze właśnie, którą strona lewicowa troszkę odrzuciła na rzecz „nieskończonych możliwości umysłu”. Może zwykłe wpatrzenie się w tę kreację którą codziennie mijamy np na łąkach, trawnikach, jakoś pomoże nam coś zrozumieć?

Poza tym paradoks jest taki, że szkoła bezwzględnych relatywistów – kojarzona jest często z lewicą – owym sofistycznym kultem.. Ta właśnie strona przywiązuje się do drzew, chcąc ratować planetę od raka jakim jest ludzkość. Nie bardzo od tej natury i jej uwarunkowań chce się uczyć. Bo twierdzi, że biologia przecież może być pokonana przez umysł ludzki. To ciekawe, zanurzeni w humanistycznej relatywnej filozofii (a przecież ludzkość to rak tej planety) ratują naturę – która pokazuje bardziej, że jednak zasady stałe lub nie – ale istnieją. Zaś prawica co ciekawe może nie przywiązuje się do drzew i nie twierdzi, że ludzkość to rak tej planety, ale uczy się od natury i zwraca uwagę na prawa, jakie w niej panują. Prawa, które może nie są milutkie, jak w bajkach o słodkim Jelonku Bambi. Czyli uczy się właśnie od niej – zwracając uwagę na pewne powtarzalne schematy, także te drapieżne. Wiele tych paradoksów w dzisiejszych czasach.. Czytaj dalej „KONFLIKT PRAWICA vs LEWICA NASILA SIĘ. KTO MA RACJĘ?”

CZY AGRESYWNY KAPITALIZM BYŁBY DOBRY DLA POLSKI?

Wielu ludzi chce, by dziki, agresywny kapitalizm (neoliberalizm) zastąpił to, co jest obecnie, a co nazywają oni socjalizmem i rozdawnictwem. Jednak w rzeczywistości nie ma socjalizmu. Jest korporacjonizm. Czyli rządy korporacji, które nie płacą w ogóle podatków. Za to całą strukturę utrzymują mniejsze firmy i zwykli podatnicy. A czym jest korporacjonizm? Jest on naturalną konsekwencją neoliberalnych, wolnorynkowych doktryn Ayn Rand i Margaret Thatcher.

Jeśli Thatcher mówi, że rząd nie ma swoich pieniędzy, tylko pieniądze podatników, to ma rację. Z tym, że ta opinia nie może być źródłem jeszcze większego zaciskania korporacjonistycznej pętli na szyi społeczeństwa. Gdyż w budżecie, którym dysponuje państwo, brakuje 90% – czyli podatków od korporacji, banków, miliarderów. Oni zasysają większość zasobów planety, całej reszcie ludzkości zostawiając ochłapy. I jeszcze mówią Ci za pomocą opłaconych przez siebie ideologów, że masz pracować za 4 złote za godzinę jak za rządów PO-PSL, bo jest kryzys i w budżecie brakuje pieniędzy. No ten permanentny kryzys jest właśnie dlatego, że korporacjonizm powoduje, iż 90% zasobów wędruje do garstki nielicznych, zamiast realnie krążyć i pracować w gospodarce.

Poniższe dwie wypowiedzi mojej znajomej, Pani Marty, są odezwą do tych, którzy taki kapitalizm popierają.

Cytat: „Wolny rynek – nie ma czegoś takiego. Jest rynek opanowany przez banki i korporacje. Kto może nas przed tym obronić, jeśli nie rządy państw narodowych (za pomocą odpowiednich rozwiązań prawnych)?? Przedsiębiorco, to nie rząd, który ci „zabiera” ani nie „darmozjady”, którym „rozdaje”, są twoim wrogiem. Społeczeństwo jest jednym organizmem! Ten „leming” za swoje 500 + kupuje twoje towary i usługi. Kupiłby więcej, gdyby nie robota koncernów: dumpingowe ceny, monopole, nachalna reklama, na którą idą miliardy. Przedsiębiorco, miej empatię i szacunek! Ten „darmozjad”, którego tak osądzasz może być osobą słabszą niż ty lub poszkodowaną przez los – nie każdy ma głowę do interesów, nie każdy jest kreatywny. Czy wychowanie dzieci nie jest wartością?

Mamy dość dóbr jako społeczność, żeby się nimi dzielić, tylko przestańcie szarpać każdy do siebie jak dzikie psy. Zresztą nawet psy w stadzie dzielą się mięsem ze słabszymi. Demontując państwo, wspierasz tych, którzy de facto bezczelnie cię kroją (m.in. za pomocą lichwy): psychopatycznych banksterów i szefów koncernów. Jesteśmy jedną rodziną. Czy żałowałbyś pieniędzy na wsparcie swojej siostry, gdyby nie mogła pracować, wychowując trójkę dzieci? Powiedziałbyś jej: „zapieprzaj do roboty, zamiast się mnożyć, bo to każdy umie”? Empatia, szacunek, współpraca, solidarność narodowa przeciwko banksterskiej mafii! Dochód gwarantowany 2000 zł. dla każdego obywatela! Suwerenny pieniądz narodowy!” Koniec cytatu.

Autor: Czytaj dalej „CZY AGRESYWNY KAPITALIZM BYŁBY DOBRY DLA POLSKI?”

LIBERALIZM BEZ GRANIC NISZCZY SPOŁECZEŃSTWA I NARODY

Paradoks jest taki, że Zachód, który jest tak dumny ze swojej postępowości, bardziej przypomina powrót do czasów sodomy i gomory. Czyli regres w kierunku nieokiełznanego życia według instynktów zwierzęcych.. Co widać na zdjęciach z parad równości. Więc jest to właśnie cofanie się, może nawet zacofanie, a nie rozwój w kierunku coraz większego człowieczeństwa. Czyli poskromienia pewnych zachowań na rzecz inteligencji społecznej związanej z rezygnacją, a nie folgowaniem zwierzęcym instynktom w pewnych kwestiach.

Jak dziecko widzi na ulicy takie rzeczy, to w jaki sposób ma następować jego rozwój w kierunku człowieczeństwa? Świat jest pełen paradoksów. Trzaskowski daje pozwolenie na rozprzestrzenienie się tej „postępowości”, która jak się głęboko przyjrzeć jest właśnie regresem. Nie możemy pozwolić, żeby tak się działo w Polsce.

Mam wrażenie, że postępowcy gardzący seksualną dulszczyzną opisują przed-hipisowskie społeczeństwo, czyli mniej więcej 60 lat wstecz, kiedy to rzeczywiście walczono z typowym konserwatyzmem. Nierozwojowym (wstydem, hipokryzją etc) i jego ciemnymi stronami. Ale nie żyjemy już w tych czasach. Polska poszła do przodu. Jasne, jest jeszcze w może jakaś malutka garstka ludzi, którzy mentalnie nie wyszli z okresu tego seksualnego zakłamania, jednak te skrajności też się u nas traktuje powiedzmy z przymrużeniem oka. Dotyczą raczej starszego pokolenia. Ale mniej więcej od lat ’90 rewolucja seksualna osiąga szczyty absurdu, relatywizacji, jeszcze większych niż 60 lat temu. Służy nieokiełznaniu seksualnemu, co gorsza dążącemu do legalizacji po prostu chorych zachowań. Czytaj dalej „LIBERALIZM BEZ GRANIC NISZCZY SPOŁECZEŃSTWA I NARODY”

OLGA TOKARCZUK: WOLNOMYŚLICIEL CZY POLITYK!?

Spontaniczne, wolne myśli o Oldze Tokarczuk

Stwierdziłam, że przez większą część mojego życia aż do roku zeszłego, skupiałam się bardziej na systemach i ideologiach, w skrócie na epitetach, przymiotnikach, ocenach, nazwach, czyli nie na samych faktach, ale na tym w jaki sposób te fakty segregować, porządkować, układać i oceniać. Skupiałam się więc na ulubionej rozrywce umysłu, który lubuje się w różnorodności narracji wydarzeń. Dzięki bowiem różnorakim interpretacjom i narracjom – czyli korzystaniem z ocen, epitetów, przymiotników i przydawek, pojawia się różnorodność emocji. Która z kolei sprawia, że życie jest ciekawe i wciągające. Nudziło mnie dociekanie czy faktycznie coś się wydarzyło. Wolałam historię – „his story” – czyli swoją historię wymyślać do tych faktów, bo jest to praca twórcza, uruchamiająca serotoninę, dopaminę etc.

Dziś wzięłam notes i zaczęłam pisać coś co mnie zupełnie zaskoczyło, bo jak wiesz piszę zawsze bez planu i samo się układa. Napisałam: Jest niedziela godzina 18:56. W oddali słychać dźwięk włączonej pralki, otula mnie światło choinki z neonowymi lampkami, czuję zamyślenie. Czemu teraz po wielu latach pisania skupiam się nie na opisie jakiś wielkich idei i odkryć, tylko na tym co się dzieje tu i teraz – na faktach.

No i tak piszę dalej i dalej. I doszło do mnie, że w danym momencie może się wydarzyć tylko jeden fakt, czyli rzeczywistość jest jedna w danej chwili. Oczywiście za chwilę może się zmienić. Za chwilę zamiast siedzieć mogę wstać. Podobnie z faktami historycznymi – są one konkretne – albo kogoś zabijasz albo nie. Albo jesteś agresorem zabójcą albo ofiarą zabójcą – oczywiście – może być jednocześnie dwóch agresorów czy dwie ofiary. Ale w momencie zabijania masz jedną motywację, myśl, odczucie – nie można mieć jednocześnie dwóch sprzecznych emocji, myśli, odczuć. Jasne za chwilę może się to zmienić, ale w danym momencie dzieje się zawsze tylko jedna rzecz.

Często rzeczywiście próbujemy walczyć z realiami, albo ich nie widzimy, bo zasłania nam wiedzenie, nasza ideologia, system wierzeń etc., czyli epitety i interpretacje. W odniesieniu do Olgi Tokarczuk, pewnie ma rację, bo jak w każdej wojnie są Polacy, którzy faktycznie zabijali nie tylko ze strachu – jako ofiary – ale także ze zwykłego zła w sobie. Jednak jest wielką niesprawiedliwością kłaść nacisk na ten ułamek prawdziwych skurczybyków. I teraz wracając do faktów: Rzeczywistość jest taka, że większość Polaków zachowywała się w porządku i nieagresywnie. Większość Polaków była ofiarami, a nie agresorami.

Czytając książkę Tokarczuk i nie umniejszając jej talentu – bo moim zdaniem go ma – widzę, że skupia się wciąż na mniejszościach, wyjątkach, odszczepieńcach, dziwakach, na ludziach z marginesu wszelakiego – jak to pisze – osobliwościach. Podobnie też mówi o zbiorowościach – np społeczności Polskiej podkreślając wyjątki i uwypuklając je. A jak wiadomo, wyjątki są i zawsze były. Jednak w badaniach socjologicznych patrzymy na przeciętność. A odchylenia od normy – czyli Polacy, którzy zabijali jak i Polacy którzy heroicznie tracili życie dla innych, są na krzywej Gaussa wskazani jako odchylenia. Czytaj dalej „OLGA TOKARCZUK: WOLNOMYŚLICIEL CZY POLITYK!?”