Gluten zbożowy to trucizna perfekcyjna

Gluten zbożowy to trucizna perfekcyjna

dieta bezglutenowaZapraszam na wywiad z Agnieszką Pająk, założycielką portalu Slow Food Life. Wywiad ten traktuje o powszechnie spożywanej truciźnie spożywczej – glutenie zbożowym. Ten powszechnie zjadany składnik okazuje się być praktycznie nieprzyswajalny, niekompatybilny z naszymi organizmami i często bardzo trudny do wydalenia i zneutralizowania.

Dieta ma znaczny wpływ na nasze zdrowie, na nasz umysł i psychikę, a nawet na stan naszego ducha, bo bez zdrowego mózgu i umysłu, stabilny rozwój duchowy jest niemożliwy. Pora zaakceptować to, że to nie kolorowe pigułki sprzedawane przez koncerny służą naszemu zdrowiu, ale zmiana diety i trybu życia.

„Rewolucja zaczyna się na talerzu” i ma to swoje głębokie uzasadnienie.

O szkodliwości glutenu ze zbóż pisałem w poniższych artykułach:
“Buszujący w pszenicy” – globalna zmowa wokół glutenu
Gluten zbożowy: trucizna perfekcyjna
Chcesz w końcu schudnąć? Przejdź na dietę bezglutenową! Tajemnice dietetyków wychodzą na jaw
Prawda o zbożach i glutenie: ten niepozorny składnik diety powoduje, że przedwcześnie umieramy!

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!


Dieta bezglutenowa. Czy pszenica może uzależniać?

Cytuję: „Joanna Szubierajska: Który składnik pszenicy odpowiada za wszystkie negatywne skutki zdrowotne związane z spożywaniem zbóż?

Agnieszka Pająk: Współczesna pszenica zawiera 75-80 proc. węglowodanów, 10-15 proc. białek. Według badań naukowców do szkodliwych składników zmodyfikowanego zboża zaliczamy poszczególne składniki pszenicy:

GLUTEN –  stanowi 80 proc. wszystkich białek w pszenicy, obejmuje dwie główne rodziny: gluteiny  i gliadyny.  Gluteiny powodują , że ciasto jest klejące, rozciągliwe, spoiste i rośnie pod wpływem drożdży.  Gliadyny wywołują najmocniejszą reakcję immunologiczną (celiakia). W tym alfa-gliadyna – odpowiada za stan zapalny jelita cienkiego, gliadyna i zonulina – powodują nieszczelność jelit.

LEKTYNY – wyzwalają w organizmie reakcje autoimmunologiczne np. reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń rumieniowaty

Z kolei  AMYLOPEKTYNA A – to wielocukier , który jest najłatwiej trawiony, dlatego w największym stopniu podnosi poziom cukru w organizmie, a najłatwiej strawna forma tego cukru znajduje się właśnie w pszenicy. Dlatego pszenica podwyższa poziom cukru we krwi znacznie szybciej niż biały cukier i inne węglowodany!  Warto pamiętać, że nawet pełnoziarnisty chleb i płatki śniadaniowe podwyższają cukier w większym stopniu niż sacharoza. Amylopektyna  A – w dużej mierze odpowiada za powstawanie tzw. „pszenicznego brzucha”, który powoduje stany zapalne, insulino odporność, cukrzycę, choroby serca, zapalenie stawów.

To tylko niewielka część wywiadu. Aby przeczytać całość i poznać inne szokujące informacje o glutenie i zbożach, kliknij na link poniżej:

http://slowfoodlife.com/dieta-bezglutenowa-czy-pszenica-moze-uzalezniac/

Tajemnice medycyny: zboża doprowadzają ludzki organizm do ruiny

Tajemnice medycyny: zboża doprowadzają ludzki organizm do ruiny

Poniżej wklejam dla Was artykuł z „Poczty Zdrowia”. Autor porusza znaną Czytelnikom mojej strony kwestie. A mianowicie to, że wiedza, którą się prezentuje na stronach takich jak moja, nie jest wiedzą dla wszystkich. Tak jest już skonstruowany ten świat i koniec.

Ja zauważyłem to odnośnie sfery „wiedzy tajemnej”. Gdyby ujawniono ją na poziomie państwowym, lub gdyby to zrobiła agenda taka jak ONZ – cywilizacja przestałaby istnieć. Chaos, anarchia, „tumiwisizm”, samobójstwa, depresje.. To tylko wierzchołek góry lodowej.

Okazuje się, że podobny schemat ma zastosowanie co do zdrowego odżywiania. Owszem, nieliczni mogą sobie pozwolić na rygor diety bez mięsa, zbóż i mleka. Ale by cywilizacja istniała, lud musi mieć swoją „paszę”, którą można produkować przemysłowo, czyli tanio. Ty, Czytelniku, możesz wykorzystać tę wiedzę, w swoim zakresie, ew w zakresie swojej rodziny. Choć już tu będzie trudniej, bo np do diety Twojego dziecka będą się wtrącać: teściowie, wujki, ciotki, szkoła, koleżanki i koledzy, personel w przychodni i masa innych tzw. „życzliwych”.

Ale patrząc na to w skali makro – taka transformacja byłaby już znacznie trudniejsza. Upadłoby wiele dziedzin gospodarki, przez lata tłumiony potencjał ludzki (gluten ze zbóż to neurotoksyna uszkadzająca i blokująca mózg) nagle zostałby uwolniony.

Jednak Ty, Czytelniku mojej strony, możesz to zrobić już teraz.

Polecam, jak zawsze, wszystkim Wam podjąć wyzwanie – odstawienie wszystkich produktów ze zbóż z diety na 4, 6 tygodni. Czy poczujecie różnicę? Na pewno. Jako pierwszy zacznie się odbudowywać przewód pokarmowy. Potem zacznie przemijać przewlekłe zmęczenie, bezsenność, rozdrażnienie. Potem będą jeszcze inne, ciekawe efekty.. Na całość trzeba będzie poczekać nawet 3 lata, bo tyle się regeneruje organizm po odstawieniu toksyn zbożowych.

Jarek Kefir


Czy ludzkość mogłaby przetrwać bez zbóż?

Cytuję: „Niedawno otrzymałem następujący list, którego fragment przytaczam: (…) Mam wrażenie, że jest Pan zdecydowanie przeciwny spożywaniu chleba, makaronu, wypieków i ogólnie wszystkiego, co zawiera węglowodany. A jest to przecież paliwo dla organizmu, niezbędne do właściwej pracy mięśni i mózgu (…).

Wiele stuleci ewolucji człowieka sprawiło, że w pewnym momencie musiał on porzucić myśliwsko-zbieracki tryb życia. Do wyżywienia wielkich mas ludzi potrzebne było inne rozwiązanie. Takim rozwiązaniem stała się uprawa zbóż (…).

Zrezygnowanie z chleba wiązałoby się ze skazaniem na śmierć głodową 2 – 3 miliardów ludzi. Kogo tak naprawdę stać na luksus minimum pięciu porcji warzyw i owoców, pokropionych olejem z orzechów włoskich albo oliwą z oliwek, czy na ucztę z norweskiego łososia?

Jesteśmy ciekawi, jakie ma Pan rozwiązanie tego problemu.

Będziemy wdzięczni, jeśli przeznaczy Pan chwilę na przemyślenie tej kwestii.” koniec cytatu.

Ten list przypomina jeszcze kilka innych e-maili, które niedawno dostałem i na które tutaj odpowiadam.

Niestety, to prawda, że luksusem stało się pozwolenie sobie na pięć lub więcej porcji warzyw i owoców z upraw bio, pokropionych olejem z orzechów włoskich albo oliwą z oliwek extra virgin.

Ale czy jest to nieuchronne zrządzenie losu czy świadomy wybór społeczeństwa?

Nowoczesna uprawa zbóż – zyski nie do przebicia

W krajach uprzemysłowionych pojedynczy rolnik może dziś uprawiać 100 hektarów zbóż, a czasem jeszcze więcej.

Niewielu umie sobie wyobrazić, ile to jest 100 hektarów.

Mając 100 ha pszenicy można wyprodukować 2,5 miliona bagietek albo 90 milionów herbatników! Jeśliby na tym obszarze zasiać kukurydzę, można z tego mieć 50 milionów paczek popcornu po 100 g każda.

Takie plony zwyczajnie nie mieszczą się w głowie. Skutkiem wysokich plonów jest bardzo niska cena produktów zbożowych. Właśnie dlatego piekarnię znajdziemy niemal na każdym rogu. Marże na pieczywo i wyroby cukiernicze mogą być znaczne, bo surowiec pierwotny kosztuje tyle co nic. To pozwala sprostać ogromnym obciążeniom związanym z działalnością handlową (lokal, pensje, składki, podatki). Skoro zboża są tanie, stoiska z produktami zbożowymi w dużych sklepach są zawsze dobrze eksponowane, a zboża dodaje się do większości masowych produktów żywnościowych (więcej o tym – poniżej).

Owoce i warzywa: drogie i złej jakości

Kto natomiast chce jeść warzywa, ten ma coraz większy problem. Świeże warzywa nie są już na każdą kieszeń: kilogram pomidorów to wydatek co najmniej 6 złotych, nawet w środku sezonu, a i tak smakują jak rzepa.

Brzoskwinie i nektarynki dostępne w sklepach są przeważnie twarde jak drewno, truskawki – mdłe, a sałata – przesiąknięta wodą. Ceny zaś nie przestają rosnąć.

Czy wobec tego, aby przeżyć, będziemy musieli poprzestać na chlebie i makaronie?

W dzisiejszych czasach właśnie to próbuje się nam wmówić. Ale nikt nie pamięta, że – jak mawiali nasi przodkowie – owoc się nie pleni szlachetny tam, gdzie chwastem zaszło pole (D. Alighieri).

Zapomniana wydajność ogródków warzywnych

Z uwagi na to, że wielu z nas mieszka w miastach, już nie pamiętamy, że zwykły ogródek może nam dać całkiem sporo świeżych i uprawianych biologicznie warzyw i owoców.

Prostokąt o wymiarach 25 na 20 m (500 m²) zapewnia owoce i warzywa na cały rok dla 4-osobowej rodziny. W dobrze zadbanym ogródku doczekamy się plonów takich jak na przykład:

  • pomidor, bakłażan, papryka, cukinia, melon, dynia;
  • kapusta, brokuł, rzepa, kalafior, sałata, szpinak, burak liściowy, seler;
  • marchew, burak, rzodkiew, por, cebula, szalotka, czosnek;
  • groch, fasola, soczewica, bób;
  • drzewa owocowe (jabłoń, grusza, śliwa), różne gatunki owoców czarnych i czerwonych, orzechy włoskie i laskowe.

Czy to nierealistyczna wizja?

Oczywiście, można na to odpowiedzieć, że uprawa takich ogródków jest niewykonalna, bo wymaga zbyt wiele pracy. Uprawa warzyw i owoców nie jest tak prosta jak całych hektarów pszenicy lub kukurydzy. Nie wszystko da się zrobić traktorem i kombajnem.

Ale weźmy pod uwagę, że tylko w krajach strefy euro mieszka 20 milionów bezrobotnych1.

Ta liczba nie uwzględnia jeszcze osób, których nie ma już na liście bezrobotnych, bo nie mają prawa do zasiłku albo zrezygnowały z poszukiwania pracy.

W sumie mamy do czynienia z potencjalną siłą roboczą – około 30 milionów osób. Do uprawy ogródków warzywnych wystarczyłaby z tego co dziesiąta osoba, a w Europie szybko zaczęto by produkować olbrzymie ilości dobrych jakościowo owoców i warzyw z upraw bio! 10% bezrobotnych to już trzy miliony osób! Jeśli dodać do tego nowoczesne metody produkcji rolnej (glebogryzarki, systemy nawadniające, transport, przechowywanie), to wyniki mogłyby zakrawać na cud.

Zdaję sobie sprawę, że taka reforma nie dojdzie do skutku, bo obecny system ma zbyt duży wpływ na kształt świata. Głównym powodem, dla którego ludzie nie uprawiają już ogrodów warzywnych, nie jest jednak brak ziemi czy rąk do pracy, ale nasze szczególne upodobanie do… iPhonów, iPadów, gier komputerowych i centrów handlowych.

Mam świadomość, że sam tego wszystkiego nie zmienię. Mimo to moim zdaniem przesadza się, mówiąc, że aktualna metoda masowej uprawy zbóż to jedyny możliwy sposób produkowania żywności.

Śledź kolejne newslettery Poczty Zdrowia, bo niedługo znajdziesz zbiór porad o tym, jak samemu założyć dobrze prosperujący ogródek warzywny.

Zdrowia życzę,
Jean-Marc Dupuis

Przypis 1: Zone euro: le nombre de chômeurs diminue légèrement, http://www.latribune.fr/actualites/economie/union-europeenne/20130731trib000778370/zone-euro-le-nombre-de-chomeurs-diminue-legerement-.html

Źródło polskie: https://www.pocztazdrowia.pl/czy-ludzkosc-moglaby-przetrwac-bez-zboz/
.

jarek kefir

Czy wiesz, że możesz wspomóc finansowo moje inicjatywy uświadamiające? Jest to forma wdzięczności za moją pracę i treści, które były dla Ciebie pozytywne i coś dobrego Ci dały. 🙂 Wsparcie umożliwia też zachowanie niezależności mojej strony.

Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

Cukier uzależnia jak kokaina. To perfidna broń chemiczna XXI wieku

Cukier, czyli perfidna broń chemiczna XXI wieku

Cukier, mięso, zboża i mleko – to główne źródła problemów zdrowotnych w XXI wieku. Nietrudno się domyśleć, że należałoby odstawić je wszystkie. Jednak w kraju wódki, kiełbasy, cebuli i schabowego, trudno o taki krok, choćby ze względu na świadomość społeczną i wzorce.

Byliśmy uczeni, iż obiad to jakieś mięso obleczone w mączną panierkę, pyry i śladowa ilość warzywnej surówki. Do tego czasami jakiś rosół i nazajutrz pomidorowa. Nie oznacza to jednak, że takie wzorce żywieniowe są dobre. Kondycja zdrowotna polskiego społeczeństwa jest nie do pozazdroszczenia i ciągle się pogarsza.

Można jednak jeść inaczej.

Istnieje w niektórych środowiskach przekonanie, iż jedzenie mięsa jest „męskie”. Jest to wzorzec złudny, powstały na przekonaniu wypracowanym jeszcze przez pokolenia hippisów – że szkodzenie swojemu organizmowi, w jakiejkolwiek formie, jest cool i w porządku.

Obojętnie co by to nie było – alkohol, papierosy, narkotyki, kawał mięcha – to dziś się kojarzy z męskością, z dorosłością, z czymś społecznie poprawnym i akceptowalnym. Większość z nas wychowywała się w takim środowisku, gdzie trwał swoisty wyścig – „kto bardziej zaszkodzi swojemu organizmowi, kto bardziej się sponiewiera” – ten będzie w grupie nastolatków uważany za spoko gościa.

Czy szkodzenie swojemu organizmowi jest w porządku? Czy szkodzenie sobie jest oznaką dorosłości? Czy szkodzenie sobie jest oznaką bycia wporzo gościem? Szczerze mówiąc, to przestało mnie to interesować, co jest trendy, a co nie jest. Mam swoje lata i kieruję się już innymi priorytetami, niż chwalenie się, kto się bardziej sponiewierał na firmowej imprezie i kto dalej rzygał.

Spójrzmy na fakty. Czy cukrzyca jest cool, w porządku, trendy? Czy choroba Hashimoto jest cool? Czy rozwalona tarczyca jest trendy? Czy otyłość jest trendy? Na pewno nie jest. Ba, gdy zachorujesz na którąś z tych chorób powstałych w wyniku spożywania toksycznego żarcia, masz gwarancję, że imprezowe życie zniknie, a tak zwani „przyjaciele” i wszelcy kumple od kielicha, znikną szybciej niż się w Twoim życiu pojawili.

Wstęp: Jarek Kefir

Zapraszam do przeczytania artykułu o szkodliwości cukrów:

Zabójcza broń: ukryte cukry w diecie

Cytuję: „Od małego słyszysz, że za dużo cukru to źle. Ale czy wiesz, że cukier jest nie tylko w cukierkach i cukierniczce, bo wszystkie węglowodany to w gruncie rzeczy cukry? Zobacz, których możesz jeść więcej, a których warto unikać, aby nie tylko nie przytyć, ale nawet schudnąć.

Myślałeś, że skoro jakiś czas temu przestałeś słodzić herbatę, a ze słodyczy spożywasz już tylko napój ze słodu, to znaczy, że wyeliminowałeś cukier z diety? Niezupełnie. Niestety, cukry znajdziesz też w płatkach kukurydzianych, w bułkach, w chlebie, w sokach i napojach (w piwie również!), w makaronach, ziemniakach i nawet w tacos, choć na pierwszy rzut kubków smakowych te produkty nie mają nic wspólnego ze słodyczą.

Cukry, zwane bardziej naukowo węglowodanami, ukrywają się naprawdę niemal wszędzie. Większość oficjalnych zaleceń zachodnich dietetyków mówi, że człowiek powinien uzupełniać zapasy energii w następujących proporcjach: 55-65% z węglowodanów, 20-30% z tłuszczów i tylko 10-15% z białek. Ta koncepcja ma jednak pewną wadę. Jest wytworem społeczeństw, które borykają się z potężnym problemem otyłości. Nic więc dziwnego, że ludzie próbują szukać innych rozwiązań niż te proponowane przez tzw. mainstream.

Jednym z tropów są odwołania do historii. Ludzie zwrócili uwagę, że problem otyłości praktycznie nie występował w społeczeństwach pierwotnych. Jednak dane na temat diety mieszkańców jaskiń są trudno dostępne, dlatego uczeni postanowili zbadać sposób odżywiania nielicznych już ludów koczowniczo-zbierackich, których sposób odżywiania prawdopodobnie najbardziej przypomina menu człowieka pierwotnego. Jak ustalili uczeni z Colorado State University i Leibniz University w Hanowerze, kalorie z węglowodanów stanowiły jedynie 15-40% całości dziennej energii koczowników.

Między innymi to przemawiające do wyobraźni spostrzeżenie doprowadziło do popularyzacji szeregu diet niskowęglowodanowych. Czy rzeczywiście jednak to węglowodany, czyli cukry, są głównym oskarżonym w procesie o utuczenie ludzkości? A jeśli nawet, to które z nich są najbardziej tuczące?

Po co nam te cukry?

Jak mówi dr Marek Szołtysik, nasz redakcyjny ekspert od żywienia: “W stanie pełnego spoczynku mięśnie korzystają prawie wyłącznie z energii uzyskiwanej z kwasów tłuszczowych, natomiast podczas wysiłku – z metabolizmu węglowodanów”.

Zasada do zapamiętania brzmi mniej więcej tak: im więcej się ruszasz, tym więcej węglowodanów możesz, a wręcz powinieneś zjadać. Dlaczego powinieneś? Bo węglowodany to nośnik energii, którą organizmowi jest najłatwiej szybko spożytkować. Niektóre organy, np. mózg, zasilane są właściwie wyłącznie energią pozyskiwaną z węglowodanów.

Wniosek z tego taki, że jeślibyś całkowicie wyeliminował węglowodany z diety, mógłbyś mieć kłopoty ze zrozumieniem tego tekstu. Dlatego w czasie sesji lub wyjątkowo napiętego okresu w pracy, gdy potrzebujesz dodatkowej mocy od mózgu, nie powstrzymuj się za wszelką cenę przed zjedzeniem czegoś słodkiego.

Podobnie rzecz ma się z wyczynowymi sportowcami. Pochodząca z węglowodanów glukoza jest przekształcana w glikogen, który magazynuje się w wątrobie i w mięśniach. Jeśli nauczysz mięśnie magazynować większe ilości glikogenu (można to osiągnąć, odpowiednio dawkując węglowodany w reżimie treningowym, to jednak jest już zadanie dla dietetyka), możesz zdecydowanie poprawić wyniki, ponieważ mięśnie będą miały zapas energii na dłużej.

Jednak nawet ci, którzy takiej dodatkowej energii potrzebują, nie powinni sięgać po pierwsze z brzegu “węgle”. Bo węglowodan węglowodanowi nierówny!

Wolniej, wolniej!

“Najlepiej unikać produktów bogatych w cukry proste, czyli z białej mąki (pieczywo pszenne, bułki słodkie, makarony), słodyczy, napojów gazowanych – wyjaśnia Katarzyna Kossakowska, dietetyk w firmie easydiet.pl. – Są to najszybciej przyswajane węglowodany. Dają wprawdzie natychmiastowy niemal zastrzyk energii, ale jest to energia, która starcza tylko na krótko”.

Takie szybkie zastrzyki energii są świetnym awaryjnym rozwiązaniem dla cukrzyków, którzy czują, że gwałtownie spada im poziom cukru, i dla ludzi zdrowych podczas intensywnego wysiłku fizycznego – stąd wynika popularność batonów i żelów energetycznych. Na co dzień jednak, zwłaszcza gdy tempo Twojego życia zwolniło, lepiej unikać tych energetycznych bomb.

Węglowodany na indeksie

Tempo, w jakim konkretny produkt podnosi poziom glukozy we krwi, określa się mianem indeksu glikemicznego (IG). Im jego wartość jest wyższa, tym więcej glukozy pojawi się w Twoich tętnicach już w kilkanaście minut po jedzeniu. Zasada jest taka, że im bardziej przetworzony jest produkt, tym wyższy IG. Czyli np. kukurydza z puszki ma niemal o połowę niższy IG niż płatki kukurydziane.

Jaki konkretnie IG ma dany produkt, możesz sprawdzić w internecie – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło “tabela indeks glikemiczny”. Których unikać? Staraj się jeść jak najmniej produktów o wysokim IG.

“Bardzo szybko podnoszą one poziom glukozy we krwi – tłumaczy Katarzyna Kossakowska – co powoduje gwałtowny wyrzut insuliny, w wyniku czego poziom cukru równie szybko opada, więc znowu odczuwamy głód i po raz kolejny sięgamy po jedzenie, chociaż chwilę wcześniej jedliśmy. Produkty o wysokim IG wpędzają nas w błędne koło jedzenia, a to prosta droga do otyłości”.

Innym niekorzystnym skutkiem jedzenia węglowodanów wysoko przetworzonych i nieustannych wahań poziomu insuliny jest niebezpieczeństwo zmniejszenia wrażliwości komórek na insulinę, co może prowadzić do rozwoju cukrzycy.

Napoje gazowane zasypane cukrem

Informacje o tym, jak bardzo słodzone są napoje gazowane, od czasu do czasu przetaczają się przez media. Również i my pisaliśmy, że np. półlitrowa butelka coli zawiera około 10 łyżeczek cukru. Ale pamiętaj, że nie tylko cola jest tak intensywnie dosładzana. Niemal identyczną zawartość cukru mają napoje energetyczne, soki owocowe, a tzw. napoje i nektary owocowe mają w sobie jeszcze więcej cukrów.

Zdarza się, że w reklamach tych napojów podkreśla się, że zawierają jedynie cukry występujące w owocach, sugerując, że nie są one dosładzane, natomiast dyskretnie przemilcza się fakt, że i owszem, są – syropem glukozowo-fruktozowym (zwykle kukurydzianym), który coraz częściej jest wymieniany jako główny sprawca epidemii otyłości.

Uczeni z Princetown University wykazali, że myszy, które dostawały syrop, tyły szybciej niż te, które dostawały biały cukier, chociaż wartość kaloryczna słodkich dodatków była identyczna. Dlatego właśnie, jeśli musisz pilnować kalorii, uważnie czytaj etykiety nie tylko na tym, co zamierzasz zjeść, ale również na tym, co planujesz wypić.

Cukier ukryty w jogurtach smakowych

Tzw. galanteria mleczna, czyli wszelkiego rodzaju jogurty smakowe, pitne, desery mleczne, serki etc. – to wszystko, co w kolorowych opakowaniach kusi z półek sklepów spożywczych – to kolejna węglowodanowa pułapka. Produkty mleczne kojarzą nam się ze zdrowiem, chętnie kupujemy je więc dzieciom. A one chętnie je jedzą. I nic dziwnego, bo często są to rzeczy bardzo mocno słodzone.

Zanim kupisz taki deserek, popatrz więc, ile zawiera cukru. Zdarza się, że w opakowaniu 300 ml jest aż 6 łyżeczek cukru. Zdecydowanie lepiej więc kupić jogurt naturalny i zmiksować go z owocami, a nie z “wkładem owocowym”. Będzie na pewno i zdrowiej, i smaczniej.

Ściąga

Węglowodany, cukry proste, złożone, indeksy… Dużo pojęć, a Ty nadal nie wiesz, co jeść. Oto zasady, które możesz sobie zapisać w telefonie.

• Unikaj białego cukru, białego pieczywa, płatków kukurydzianych i słodzonych napojów.

• Śmiało jedz warzywa (surowe albo gotowane), ciemne pieczywo i razowe makarony.

• Płatki kukurydziane, które mają bardzo wysoki IG, zastąp owsianymi.

• Słodycze zostaw dzieciom, chociaż jeśli masz swoje, też lepiej ich nie przyzwyczajaj do słodkiego smaku.

• Zdrowsze, czyli wolno przyswajalne węglowodany jedz raczej do południa. “Węglowodany zjedzone z rana zostaną przekształcone w energię w ciągu dnia i nie “odłożą” się w postaci tkanki tłuszczowej, co może mieć miejsce, gdy zostaną zjedzone na kolację. W nocy nasz metabolizm zwalnia i nie radzi sobie z ich spalaniem – mówi Katarzyna Kossakowska. – Poza tym węglowodany proste zjedzone wieczorem fermentują w jelitach pod wpływem bakterii i rano powodują wzdęcia”. Ale nie popadaj też w paranoję. Jeśli nagle dopadnie Cię głód i zjesz snickersa, nic strasznego się nie stanie.

Ile węglowodanów codziennie?

Zgodnie z zaleceniami dietetyków, mniej więcej połowę dziennej dawki energii powinieneś dostarczać sobie w postaci węglowodanów. Jak to policzyć?

To proste. Zobacz, jakie jest Twoje zapotrzebowanie energetyczne, następnie podziel otrzymaną sumę na dwa. W ten sposób ustalisz, ile kcal powinieneś dostarczyć sobie z pieczywem, makaronami czy ryżem. Otrzymany wynik podziel przez 4, ponieważ 1 g węglowodanów dostarcza właśnie 4 kcal. Wynik tego dzielenia to szacunkowa liczba gramów węglowodanów, jakie możesz spokojnie zjeść.

Poniżej znajdziesz przykładowe wyliczenia dla 30-letniego faceta ważącego 80 kg, o różnym stopniu aktywności fizycznej.

  1. Całe dnie spędzasz za biurkiem. Twoje zapotrzebowanie na energię to 2136 kcal. Połowa z tego to 1068. Tyle kalorii dostarczy Ci 267 gramów węglowodanów.

  2. Ćwiczysz 3 razy w tygodniu. Twoje zapotrzebowanie na energię to 2448 kcal. Połowa z tego to 1224. Tyle kalorii dostarczy Ci 306 gramów węglowodanów.

  3. Ćwiczysz 5 razy w tygodniu. Twoje zapotrzebowanie na energię to 2760 kcal. Połowa z tego to 1430. Tyle kalorii dostarczy Ci 357 gramów węglowodanów.

  4. Ćwiczysz codziennie i pracujesz fizycznie. Twoje zapotrzebowanie na energię to 3380 kcal. Połowa z tego to 1690. Tyle kalorii dostarczy Ci 442 gramy węglowodanów.

10 pytań jakie często słyszą ludzie na diecie bezglutenowej

10 pytań jakie często słyszą ludzie na diecie bezglutenowej

dieta bezglutenowa na odchudzanieTekst z przymrużeniem oka, ale pokazujący, iż ludzie ZAWSZE będą niezadowoleni z Twoich wyborów. Wystarczy, że z czymś będziesz odstawał, a owo „coś” zawsze się znajdzie, choćbyś nie wiem jak wielkim konformistą i prawilnym Polakiem katolikiem obywatelem był.

Wegetarianizm, dieta bezglutenowa, pomarańczowe włosy, noszenie trampek, awersja do szpiegujących smartfonów i używanie przedpotopowego telefonu, nie posiadanie konta na facebooku.. Ta lista jest praktycznie nieskończona i jest idealną bronią wymierzoną w „wyłamujących się”.

Zdradzę Wam pewien sekret.. Tutaj wcale nie chodzi o to, czy jesteś wege, czy lubisz nosić te trampki, czy używasz przedpotopowego telefonu zamiast „nowoczesnego smartfona” na kredyt..
Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o testowanie Ciebie. Z jakiegoś powodu ktoś próbuje przekroczyć granice Twojej asertywności i Cię testuje. A Ty masz ten test zdać.

Jak zdać taki test? Przede wszystkim, nie należy wdawać się w merytoryczną dyskusję, tylko tak odpowiedzieć, by agresora wbiło w fotel. Próba merytorycznej argumentacji będzie początkiem Twej porażki bo tak naprawdę nie o to chodzi.

-„Nie jesz mięsa? To co Ty jesz?”
-„Żywię się wyłącznie amfetaminą, cygarami i szkocką Whiskey”

Zaczynamy!

1. A dlaczego Ty nie spożywasz produktów zbożowych z glutenem?

-Bo nie. Taka odpowiedź, składająca się z pięciu liter, powinna wystarczyć. Nie ma co się zagłębiać w temat. Przyczyny mogą być różne. To tak, jakbym ja Cię spytał z wyrzutem: „A dlaczego Ty oglądasz telewizję?”

Dlaczego nie jem produktów zbożowych? Istnieje jeszcze jedna dobra odpowiedź – bo mi lekarz mający wykształcenie medyczne i społeczny autorytet, zabronił. Mam celiakię / celiakię utajoną / nietolerancję glutenu. Kropka.

Uwierz, stary, gluten jest dla mnie jak mityczna Godzilla, która ma potencjał wyżarcia mojej wątroby, nerek, mózgu, i zamienienia mnie w zombie. Nie po to wydawałem konkretny geld na te wszystkie badania nietolerancji glutenu, by teraz świadomie sobie szkodzić.

2. A Ty tak całkiem nie jesz zbóż, w ogóle?

-Nie, tak naprawdę wykluczam z diety tylko ziarno zebrane bezpośrednio z pola, ścięte kosą. A chleb, bułki, drożdżówki, jagodzianki, makarony, pizze, lasagne – wsuwam tonami! Przecież to takie logiczne.
Jeśli ktoś jest na diecie, to oczywistym jest, że przestrzega w sposób rygorystyczny zaleceń tej diety.

W przeciwnym wypadku, dieta nie ma żadnego sensu. Gdybym sobie pozwolił na bycie tzw. „życiowym człowiekiem”, to: tutaj by jakaś bułeczka wpadła do menu, raz na tydzień czy dwa tygodnie jakaś pizza, na kolacje jakaś szybka kroma chleba, z dwa razy w tygodniu coś z makaronem..

I wiecie co by wyszło z takiej pseudo-diety? To, że tak naprawdę nie byłbym na diecie w ogóle. Bo przecież co chwile nas kusi albo pusta lodówka i fakt, że jedyne co jest w domu to pieczywo, a to trafi się wypad na miasto, gdzie trzeba zwyczajowo zjeść pizzę, a to skusi nas zapach świeżych jagodzianek z piekarni koło naszego zakładu pracy..

3. Toż to nie da się z Tobą wyjść na pizzę!

-Tak,nie da się. Odkryłeś Amerykę. Nie, odkryłeś wręcz mitycznego św. Graala, a za to odkrycie czeka Cię niechybnie nagroda Nobla.

W związku z tym że nie jem pizzy na mieście, czeka mnie wieczna społeczna banicja i w konsekwencji konieczność ucieczki aż do samego Mordoru. Bo przecież pizza jest wyznacznikiem sukcesu życiowego i towarzyskiego. Bo pizza to jedyna dostępna potrawa „na mieście”.

Bo pizza to tak naprawdę wyznacznik jakości życia, ba, im częściej jesz pizzę, tym szybszy awans społeczny, zawodowy, towarzyski, matrymonialny! A na rozmowach kwalifikacyjnych jak i randkach powinno się zadawać jako pierwsze pytanie: „jak często jesz pizzę”!

Och, jakie to logiczne. Zaiste smutłem, idę pociąć swój nadgarstek i nadłokieć suchą bułą, bo brzytwą to wolę się golić.

4. Ale to to nie jest gluten, zjedz to!

-Nie. To, co proponujesz, zawiera gluten, proszę skorzystać z wyszukiwarki Google (www.google.pl), albo z darmowej encyklopedii Wikipedii (www.pl.wikipedia.org). Oba serwisy są za darmo, chyba nie masz bana na Google czy Wikipedię?

Skoro coś zawiera gluten, to znaczy, że nie mogę tego jeść, bo np mam nietolerancję glutenu albo takie widzimisię, albo religia mi zabrania, itp itd.

Jeśli szkodzi mi amfetamina, to gdy ktoś mi ją zaproponuje na imprezie – mam odmówić czy wziąć „tylko troszkę, tylko teraz, no nie rób scen”? Jeśli jestem uczulony np na penicylinę, to mam zwracać na to uwagę lekarzowi podczas każdorazowego wypisywania antybiotyku? Czy mam sobie powiedzieć: „a, dam se na luz, może tym razem nie będzie wstrząsu anafilaktycznego, przyjazdu pogotowia ratunkowego i reanimacji”?

5. To co Ty jesz?

-Jem wszystko to co nie zawiera glutenu / prolamin.

Naprawdę myślisz, że jedzenie to tylko makarony, pieczywa, ciasta, ciastka, lasagne i pizze? A gdybym Ci powiedział, że jeszcze 100, 200 lat temu Polacy tak nie jedli?

To czasy komunizmu i potem lata 90-te XX wieku, gdy WHO / FAO zaczęło promować pełnoziarniste pasze, były czasami wzrostu spożycia tych produktów. A dlaczego zaczęto je promować? Bo są tanie, łatwe do wyprodukowania, i nie zawierają praktycznie żadnych składników odżywczych.

W mące która jest traktowana brutalnymi metodami przemysłowymi, nie ma nawet tych zachwalanych przez racjonalistów naukowych witamin B. Mających rzekomo znajdować się tylko w zbożach!

Jem: warzywa i owoce we wszelkich kombinacjach i metodach ich przyrządzania, surówki, sałatki, kasze (gryczana, jaglana itp), sery (feta, twaróg, żółty), jaja, ryby, grzyby, orzechy, makarony bezglutenowe z najróżniejszymi sosami.. Itp, itd.

Przypomina mi to trochę pytanie: „Jeśli nie PO, PiS, SLD, PSL, TR – to na kogo głosować?”.

6. Nie boisz się o swoje zdrowie? A co z witaminami z grupy B?

-Nie boję. Odkąd odstawiłem pełnoziarniste pasze, stan mojego zdrowia się poprawia z miesiąca na miesiąc. Więc nie opieram swoich sądów na powtarzaniu sloganów i teoretyzowaniu, ale na A Posteriori – na doświadczaniu. Na praktyce.

Tak naprawdę argumenty o tym, że nie jedząc produktów zbożowych mogę zachorować, spływają po mnie jak po kaczce woda. Bo po pierwsze, to co napisałem wyżej – poprawa stanu mojego zdrowia, to coś, co jest tu i teraz, a nie w teorii. Po drugie – Ci, którzy jedząc produkty zbożowe, mówią o zdrowiu, najczęściej sami chorują. Choćby na przewlekłe zaburzenia trawienia. Przykładów w swoim otoczeniu mam aż nadto.

Jest jeszcze coś. Owe mityczne witaminy z grupy B. Bo zboża to rzeczywiście, jedyne ich źródło pośród ogroma źródeł pożywienia na Ziemi. Poza tym, znowu odwołuję się do wikipedii – proszę poczytać o tym, jakimi metodami i substancjami chemicznymi jest traktowana mąka której produkty trafiają na nasze stoły.

Po tak brutalnym technologicznym i chemicznym potraktowaniu tejże mąki, tam nie ma prawa się znaleźć cokolwiek odżywczego, choćby to był ułamek miligrama witaminy B2. Ale skąd zwykły człowiek ma to wiedzieć?

W świadomości człowieka panuje przekonanie, że mąka powstaje bezpośrednio z mielenia ziaren. Tymczasem jest to tylko mała część prawdy, bo proces technologiczny jakim poddawane są te ziarna i mąka z nich, sprawia, że usuwa się wszystko, co tylko w nich odżywcze. Podobnie jest także z olejem roślinnym, który bardziej przypomina frakcje diesla niż pokarm, czy z mlekiem, które z mleka ma tylko biały kolor.

7. Ty to ze wszystkiego zrobisz tragedię!

-Tak, z tego, że ktoś próbuje mi wciskać rzeczy, które mi szkodzą – można robić tragedię. O ile ktoś chce. Ja wolę totalną olewkę.
Gdybym brał leki na nadciśnienie, i nie mógł pić alkoholu etylowego, w ogóle. Też robiłbyś wyrzuty, że u cioci na imieninach nie warto odmawiać uchlania się jak świnia i zrobienia z siebie zwierzęcia?

8. Przecież ludzie od zawsze jedli zboża!

-Wiem to. No i? Co to za argument? Chyba jeden z głupszych jakie słyszałem.

Ludzie od zawsze także:
-zabijali się i prowadzili wojny, masakry, rzezie
-bili i gwałcili dzieci
-kradli, kłamali, spiskowali przeciwko sobie, nienawidzili się nawzajem
-umierali od alkoholu, papierosów, narkotyków, używek, śmieciarskiego żarcia

Czy powszechność jakiegokolwiek zjawiska jest argumentem przemawiającym za jego słusznością? Zauważ. Większość naszej działalności, naszych wyborów, to to, co zostało nam kiedyś narzucone. A co gdybyśmy urodzili się na Papui Nowej Gwinei w dżungli, wśród jednego z wielu dzikich plemion? Byłbyś wtedy katolikiem? Zatwardziałym, deklaratywnym monogamistą? Szanowałbyś papieża i byłbyś z tego dumny? Czy może nie wiedziałbyś w ogóle, że takie coś jak katolicyzm, monogamia czy Watykan istnieje?

9. Nie rozumiem Twojego postępowania! Jak można nie jeść zbóż!

-To tylko i wyłącznie Twój problem. Ja zaś rozumiem Twoje postępowanie, bo z psychologią jestem za pan brat nie od dziś, a od 2005 roku.

10. To co Ty jesz na wigilię / święta?

-Wigilię traktuje jak każdy normalny dzień, jem to co nie zawiera zbóż. Nie jestem ani katolikiem, ani chrześcijaninem, ani zwolennikiem: „ale to tradycja Polska, nie stricte religijna”.

Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

 

Warto wspierać niezależne media! (kliknij tutaj po informację)
Dzięki wsparciu czytelników moja strona “Kefir 2010″ nie potrzebuje “sponsorów” i może zachować niezależność.