Jaka jest praprzyczyna zła na Ziemi? Czy lepszy świat jest możliwy?

globalna-swiadomosc-4Kiedyś już stwierdziłem, że społeczeństwem rządzi logika zbiorowej schizofrenii, paranoi. Normy społeczne, zasady, tradycyjne wartości – są naznaczone typowo mafijnym, prawilnym pojęciem honoru, wydają się takie bezwzględne, nienaruszalne, nieprzekraczalne, okrutne. W rzeczywistości tak jednak nie jest.

Jakże fajnie jest oficjalnie, w towarzystwie celebrować jakąś normę społeczną, jakieś zasady, wartości. Szczególnie te tradycyjne, tak uwielbiane przez ludzi. Ale gdyby się bliżej przyjrzeć.. To świat nie funkcjonuje w ten sposób. Ba! On nie mógłby tak funkcjonować. Gdybyśmy na serio tych mafijnych, prawilnych norm przestrzegali, to byśmy masowo wariowali.

Nie tylko przez to, że są one skrajnie sprzeczne, wykluczające się ze sobą, niemożliwe do pogodzenia. I nie tylko dlatego, że poprzeczka, np ta moralna, jest ustawiona tak absurdalnie wysoko, że nie ma szans na jej przeskoczenie. Że tylko udajemy przed innymi, że do niej skaczemy. Ale także dlatego, że te normy i zasady niemal całkowicie wyeliminowałyby radość, szczęście, spełnienie.

Popatrz np na seksualność – radość sprawia to, co ukryte, tajemne, zakazane, co jest tabu. Nawet zatwardziały katolik penetrując waginę swojej żony, podświadomie to czuje. To samo np na imprezie. Wszyscy chlejemy, jaramy, i dajemy sobie przyzwolenie na rozmaite łamanie i negowanie tych bezlitosnych norm.I to jest piękne, tak celebruje się radość, tak tworzą się wspomnienia.

Wydaje się, że społeczeństwo i jego oficjalne normy i zasady, są z definicji przeciwko radości, szczęściu, spełnieniu jednostki. I ma to swoje uzasadnienie, o którym wiele razy pisałem. Jednostka szczęśliwa i spełniona nie będzie pracować dla społeczeństwa i systemu, bo będzie widziała pustotę, bezsensowność i rozpaczliwość takiej pracy.

I tutaj chciałem zwrócić uwagę na tragiczny dualizm, jaki drąży rodzaj ludzki.

Otóż postawienie na indywidualizm, na spełnienie, radość, hedonizm – ma swoje ciemne strony. Z jednej strony jest to dobre dla tych, którzy mają wiedzę, empatię, kręgosłup moralny, którzy chcą zmienić sytuacje na świecie, pomóc w reformie systemu. A więc dla jednostek, dla nas. Z drugiej strony – takie nastawienie degeneruje społeczeństwa i narody, co widać w zdemoralizowanych społeczeństwach Zachodu, i po części także w Polsce. Już pomijam fakt, że przez to nie rodzą się dzieci i grozi nam islamska inwazja demograficzna.

Tak samo jest z kwestią dobrobytu i biedy. Wiemy, że Ziemia jest planetą niedoborów, braków. Gdzie istoty muszą konkurować i walczyć ze sobą o ograniczone zasoby środowiska. Więc zadają one sobie zło. Niedobory i związany z nimi lęk przetrwania są grzechem pierworodnym – genezą, praprzyczyną wszelkiego zła, obecnej opłakanej sytuacji na Ziemi. Ale z drugiej strony, gdyby umożliwić ludziom doświadczanie dobrobytu.. To stanie się to samo – nastąpi rozleniwienie i degeneracja społeczeństwa. Pokazał to szokujący eksperyment Calhouna.

Opisywałem go w linku poniżej:
Perspektywy ziemskiej cywilizacji: szokujący eksperyment Calhouna

Sprawy ludzkiej ignorancji opisałem nieco szerzej w poniższym felietonie:
Poziom ludzkiej ignorancji jest krytycznie wysoki

Eksperyment ten dotyczył myszy. Nieskrępowany dobrobyt, a więc dostęp do pokarmu, brak drapieżników itp – prowadził do degeneracji a potem do wymarcia populacji. Naprawdę polecam przeczytać dwa powyższe felietony. Bo zadziwiająco dużo zachowań tych laboratoryjnych myszy można zobaczyć teraz w sytych społeczeństwach Zachodu. Ludzkość po prostu chyba musi mieć ten chaos, zapierdol, lęk przetrwania. Ten konserwatyzm, purytanizm, to całe zło. Te normy społeczne i zasady, trzymające cywilizację w ryzach.

W filmie Matrix architekci systemu z początku spróbowali stworzyć utopię, bez negatywnych bodźców. Co się jednak okazało? Ludzie w takiej utopii pozbawionej tego codziennego znoju, zapierdolu, kieratu, masowo wariowali i umierali. Architekci systemu stwierdzili, że ludzie wręcz łakną i potrzebują cierpienia – bez niego nie są w stanie żyć. Więc zmienili system tak, by z powrotem stał się dystopią (piekłem na Ziemi).

Wszystko wskazuje na to, że ludzkość po prostu nie dorosła do empatycznego systemu społecznego, jak i do doświadczania obfitości. Jest to wielki tragizm rodzaju ludzkiego, bo i bieda prowadzi do degeneracji, i bogactwo typowe dla Zachodu do niej prowadzi. Ludzkość jako świadomość zbiorowa jest na poziomie dwulatka – głupiutkiego i nie wiedzącego zupełnie nic, ale już zbuntowanego i mogącego spowodować spore szkody.

Na przykład gdy zapewnisz dwulatkowi nieskrępowaną obfitość i bogactwo – on sobie kupi 10 czekolad i je zje, trując się i chorując od tego. Gdy zapewnisz dwulatkowi wolność i swobodę, zamiast twardego wychowania i nakazywania – to on Ci wejdzie na głowę. Będzie chciał jeść tylko pizze na zmianę ze słodyczami, i się rozchoruje. Zobaczcie jak wiele analogii jest pomiędzy zachowaniem dwulatka a zachowaniem ludzkości jako zbiorowości.

Cytuję: „Złych i opętanych jest tak wielu, a eliminując ich pojawia się na ich miejsce kilku nowych. Czy wynajdziemy kiedyś sposób na eliminację genu zła? Czy wynalazcy poddadzą się experymentowi jak cała reszta? Czy bez zła świat będzie lepszy? Jeśli zniknie zło nie będzie dla niego przeciwwagi w postaci dobra! Jedno bez drugiego nie istnieje! Czy już do końca świata jesteśmy zdani na ten obłędny paradox? Gdybyśmy jakimś cudem problem ZŁA rozwiązali lokalnie zawsze znajdzie się ktoś w wielkim świecie komu to nie przypadnie do gustu, a znowu z wszystkimi nie wygramy.. Zostaje nam filozofia, religia, psychologia i marzenia o tym by świat mógł być lepszy. Ale (!) co jeśli ten świat ma właśnie taki być? Życie na Ziemi to szkoła, którą musi przejść każdy bez wyjątku. To prawdopodobnie misterny, boski plan, w który jako ludzie nie możemy ingerować. Zwyczajnie; pęka głowa od takiego myślenia i na koniec zapominamy o tym, że celem naszego życia jest to by… je przeżyć.”
~FakaFones

Nie bronię elit, które zarządzają naszą planetą, np Illuminatów. Nie wartościuję też, czy rządzą oni z polecenia samego Boga, czy też z polecenia siły złowrogiej. Chcę tylko zrozumieć jak działa to, co w naszych dyskusjach nazywamy „systemem„, i jak wykorzystać jego parametry na swoją i naszą korzyść. No i jak sprawić, by przestał mi i nam szkodzić. Zauważyłem już dawno, że ów system także jest dualny. Narzekamy na niego, na technologię, naukę, medycynę. Mają one swoje błędy i wypaczenia, które często opisuję i krytykuję. No ale co by było bez nich? Czy ktokolwiek z Was zna ponure realia kapitalizmu i ciemnoty XIX (19) wieku?

To że masz laptopa i dyskutujesz u mnie – to system. To, że nie umrzesz w męczarniach na wyrostek lub banalną infekcję, ale przyjedzie pogotowie – to system. To, że możesz zająć się sobą, że nie musisz jak w 19 wieku pracować w polu czy na fabryce 16 godzin, a potem niańczyć 10 dzieci – to jest system.

Każdy kto narzeka na system, na technologię, naukę itp, powinien spędzić kilka godzin na SOR (szpitalny oddział ratunkowy) jako widz. Co by było, gdyby tego systemu nie było? Ci ludzie by umarli w większości, i to śmiercią bardzo brzydką, wielodniową. Na infekcje, wyrostki, złamania, itp itd. W końcu respirator, leki przeciwbólowe, kroplówki – to nie jest eko, to nie jest matka natura, tak uwielbiana przez zwolenników teorii new age. W skali doby jest to kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych zgonów w Polsce. Dla natury to jest nic, bo i tak przetrwają najsilniejsze jednostki i przekażą swoje geny dalej. Tak było przecież przez setki tysięcy lat. Ale postaw się na miejscu człowieka, tych tysięcy ludzi, którym dziś na SOR system i technologia uratowały życie, oszczędzając im wielodniowej męczarni.

Na koniec polecam cytat o służeniu innym, służeniu sobie, a chęcią zmiany świata, systemu. Nie możesz nikogo na siłę zmienić, ani uszczęśliwić, to tak nie działa. Gorączkowe próby zmiany świata też zawiodą, a i dostaniesz od tego świata kopniaka. Czasami bardzo mocnego, jak ja kiedyś. Jest jedna metoda – bunt bez buntu, zmiana bez zmiany. Zmienić trzeba siebie, i poprzez tę zmianę będziesz przykładem i zainspirujesz innych. Nie zmusisz, nie skłonisz, nie przekonasz, nie uargumentujesz – bo to niemożliwe. Ale swoją postawą i życiem sprawisz, że sami się tym zaciekawią i spróbują.

Cytuję: „Powiem ci wielką prawdę o służeniu innym: nigdy nie uczynisz ich szczęśliwymi – bez względu na to co robisz, niezależnie od tego jak żyjesz – bo ich szczęście nie znajdziesz w sobie – ono jest w nich. Oni będą żyć i robić to co chcą, co ich uszczęśliwia, i to jest właśnie tym co powinni robić. Służenie innym to życie swym życiem i kochanie tego kim jesteś nieugięcie; życie tak aby to czym jesteś było światłem dla ludzi, jeśli ludzie zechcą je dostrzec; to pozostawienie ich samym sobie aby mogli je odnaleźć. Oto sposób w jaki możesz służyć – nie będąc sługą, ale tym kim jesteś.

Nauczyciele przychodzili i odchodzili z tego planu; było kilku zadziwiająco sławnych, kilku zapomnianych i kilku niezapomnianych. Jednak to, tak naprawdę nie stanowiło wielkiej różnicy, bo przede wszystkim oni żyli tak jak chcieli. To właśnie była nieskończona mądrość, istoto, zrozum to. Więc co masz robić? Kochać ich bezgranicznie za wolność jaką wyrażają. Nie ważne, że oni cię nienawidzą, kochaj ich za wyrażanie woli robienia tego, ponieważ oni są Bogami postępującymi w ten sposób. Tak długo jak możesz kochać ich w każdej fazie ich istnienia, tak długo zachowujesz moc kochania siebie w każdej fazie twego istnienia. Pomyśl, jak potężną istotą powinieneś być abyś mógł to robić. Otóż, wystarczy, że po prostu będziesz tym kim jesteś.

Zawsze miej na względzie najpierw siebie potem innych. Najpobożniejsze stworzenia na tym planie powiedzą ci: „uważaj, to nazywa się samolubstwem”. I naprawdę nim jest! I bądź zadowolony, ze nim jest, bo kiedy ktoś jest na tyle samolubny, że najpierw pyta Siebie i najpierw kocha Siebie, wtedy może pomagać wszystkim i kochać wszystkich, ponieważ wtedy on wie czym jest miłość. Kochać Boga przede wszystkim, to przede wszystkim kochać Siebie. Zawsze bądź dobry dla siebie: wszyscy muszą się tego nauczyć.”
~Ramtha

Na koniec dodam tyle, że trzeba pamiętać o tym, że życie powinno się po prostu przeżyć, jak w jednym z wklejonych przeze mnie cytatów. Mniej myślenia i filozofowania, a więcej otwartości i doświadczania. Mniej chęci zmiany świata, a więcej chęci zmiany siebie. Mniej służenia innym, a więcej służenia sobie. New age, bardzo popularna dziś doktryna, powieliło błędy poprzednich systemów religijnych. Wmówiło ono ludziom, że służyć należy w pierwszej kolejności innym, i że trzeba na siłę chcieć zmieniać świat, obalać system. A to tak nie działa – bo taka postawa prowadzi do skutku wręcz odwrotnego, niż zamierzony.

Wszystko bierze się to stąd, że zdecydowana większość dusz zamieszkujących Ziemię to dusze słabo lub bardzo słabo rozwinięte. Dusze noworodków, niemowlęce i dziecięce. Są to dusze z natury mało kumate, które muszą doznawać najmocniejszych i najbrutalniejszych lekcji, by wyrobić sobie „bazę danych” na przyszłą ewolucję. Mają na nią setki tysięcy lat. Według nauk kabały jest siedem poziomów świadomości duszy. Większość dusz ziemskich to poziom 1 (pół-zwierzęcy – np islamiści, dresiarze), także poziom 2 (ekstremalne ubezwłasnowolnienie społeczne). Światem rządzą dziś dusze z poziomu 3 – jest to dominacja najgorszej formy egoizmu.

Poniżej wymieniam te poziomy świadomości duszy:

1. Malchut – stan zepsucia, stan świadomości bliski zwierzęcemu – potrzeba bezpieczeństwa i przeżycia za wszelką cenę, silne impulsy i instynkty, często nie do opanowania;
2. Hod – stan ubezwłasnowolnienia społecznego – potrzeba silnych doznań, emocji, ekscytacji, konieczność ulegania społeczeństwu, jego rygorom pełnym fałszu i hipokryzji;
3. Netzach – dominacja egoizmu – potrzeba bogactwa, dominacji i władzy (schyłek i powolny rozpad tego poziomu mamy globalnie teraz: bezwzględny, drapieżny kapitalizm, wyzysk, przemoc, rywalizacja, hierarchizm. Dominacja banków, korporacji, biznesu);
4. Tiferet – olśnienie świadomości – uczucie, serce. Jest to poziom gdy wreszcie do nas dochodzi świadomość, że nie można całe życie żyć pusto i próżno, jak na poziomach poprzednich. Jest to poziom polityki, idei, aktywizmu, szerokiej działalności obywatelskiej, charytatywnej itp. Jesteśmy globalnie dopiero na początku tego poziomu, i nie wszyscy.
5. Gewura, Chesed, Bina – mądrość – obfitość, poziom „maga” czyli osoby biegłej w wiedzy, ale znowu nie tak do końca, nie w pełni..
6. Chochma – zrozumienie – uświadomienie. Poziom zerwania z negatywizmami i poziomu poprzedniego, trochę w nim nawet smutku i żałoby. Większy wgląd w boskość, większa pokora (ta prawdziwa, a nie udawana), ale wciąż brak pełni boskości;
7. Keter – korona stworzenia – sfera doznawania indywidualnego, stan boskości na Ziemi.

upadek-systemuMożliwe, że jedyna droga rozwoju dla dusz takich jak my, jest uświadomienie sobie tego i owego, przepracowanie życiowych lekcji, i odejście do innego świata, gdzie rządzą inne, mniej agresywne zasady. Ludzkość wydaje się nie być dojrzała do doświadczania pełni bogactwa i obfitości. Stąd taka a nie inna konstrukcja tego systemu ekonomicznego. Ale to tylko teoria, jedna z wielu, jak wiemy.

Inna teoria mówi, że właśnie teraz żyjemy w czasach jakiegoś przełomu, że teraz to wszystko ma się zmienić. Czy ten przełom zakończy się reformą systemu? Czy raczej zakończy się tak jak w eksperymencie Calhouma? W którą teorię wierzyć? Ja nie wierzę w żadną z nich, ale też nie wykluczam zaistnienia żadnej z nich. Z tym, że staram się być raczej optymistą.

Autor: Jarek Kefir

Czy uważasz moje artykuły za wartościowe? Za odkrywające coś więcej niż te w nastawionych zarobek i dezinformację mediach? Uważasz że wnoszą do Twojego życia coś pozytywnego? Możesz wesprzeć ideę mojej strony, jest to dobrowolne i nieobowiązkowe. Nie ma u mnie abonamentów, przymusowych prenumerat, cen za artykuły.
–Poniżej opisałem, jak to zrobić, link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

Podstawowa metoda programowania przyszłego niewolnika systemu

duchowosc-2

Wiecie, że proponuję zupełnie nowe podejście do spraw hedonizmu i duchowości. Nie potępiam hedonizmu, ale jest on wręcz moją filozofią życiową. Sprawa jest bardzo prosta – każda istota na Ziemi dąży do maksymalizowania przyjemności i minimalizowania cierpienia. I nie ma w tym nic złego. Zło istnieje wtedy, gdy robisz to kosztem drugiego człowieka. W poprzednim wpisie na ten temat rozgraniczyłem hedonizm i egoizm. Egoizm zakłada dążenie ku przyjemności po trupach. Hedonizm zakłada zaś dążenie do przyjemności z poszanowaniem drugiego człowieka, z istnieniem empatii.

I hedonizm wcale nie wyklucza duchowości. Powiem więcej: często jest tak, że gdy człowiek kieruje się hedonizmem i nie wykonuje ślepo poleceń systemu, społeczeństwa – to ma czas, energię i siłę na duchowość. Większość zalatanych ojców rodzin albo kur domowych na to nie ma ani pieniędzy, ani czasu, ani sił. System perfekcyjnie bierze młodego, głupiutkiego 20 czy 30 latka w swoje kleszcze. Wypełnia mu cały czas, zabiera większość sił, energii i pieniędzy. Wchodząc w system, w to, co każe społeczeństwo, oddajesz mu się bez reszty. Luksusem jest potem choćby te kilkanaście minut w tygodniu na książkę, film czy seks.

Cały myk polega na tym, że skłania się nas do przedsięwzięć bardzo trudnych i nie przynoszących zbytniej przyjemności, mówiąc, że powinniśmy żyć dla kogoś. To jedno z podstawowych metod programowania przyszłego niewolnika systemu. Powtarza się to nam praktycznie od początku naszych dni na tej planecie. Socjalizm i Lenin jest najważniejszy. Naród, ojczyzna są najważniejsze. Bóg jest najważniejszy. Religia, wartości i tradycja są najważniejsze. I w końcu – rodzina i dzieci są najważniejsze. Wszyscy i wszystko jest ważne, tylko nie Ty.

Prawda? Możesz siebie samego zgnoić, podeptać, odmówić sobie każdej przyjemności, wręcz zbiczować.. Ale ważne by inni byli zadowoleni. Tak nas wychowano, bo system tak myślących ludzi potrzebuje. Jednak ma to swoje oczywiste negatywne konsekwencje. Gdyż jeśli nie żyjesz w pierwszej kolejności dla siebie, to tak naprawdę nie żyjesz dla nikogo. Ani dla siebie, ani tym bardziej dla innych. Jest to skrajnie paradoksalne i z pozoru nielogiczne, ale tak właśnie jest. Działa to na zasadzie podobnej do tej, że tylko osoba czująca miłość do siebie, może szczerze pokochać drugiego człowieka. Analogicznie: tylko jeśli realizujesz swoje własne cele, pragnienia, marzenia – będziesz przydatny i pomocny dla innych.

W przeciwnym wypadku będziesz po prostu baterią systemu. Czyli człowiekiem zlęknionym, wykończonym, nienawistnym, z poczuciem zmarnowanego życia. Czyli człowiekiem który daje innym tylko truciznę. Rozejrzyj się wokół siebie, ale uczciwie, bez okłamywania się. Pełno wszędzie takich 30 czy 40 letnich staruszków, którzy podświadomie wiedzą, że nic ekscytującego ich już w życiu nie spotka. Pełno ich w małżeństwach, które się potwornie nienawidzą, w rodzinach, które produkują skrzywdzone, kalekie emocjonalnie dzieci.

Dusza człowieka jest wbrew pozorom hedonistyczna i dba przede wszystkim o swój interes. Wcieliła się ona w Twoje ciało, by doświadczać wszelkich uciech, pokus i grzeszków materialnego świata. Dusza chce wolności, swobody, liberalizmu, tańca, seksu, muzyki, pasji, hobby, ekstazy, i wszelkich innych tego typu działań podejmowanych przez ludzi. Jeśli człowiek jest spełniony i zadowolony, to siłą rzeczy nie będzie chciał pracować i poświęcać się dla systemu. I to jest dla tego systemu wielkim zagrożeniem, dlatego stosuje on różne fortele, by te naturalne dążenia wesołej człowieczej duszy ograniczyć.

Mówi się więc że to grzech (wersja religijna), że to egoizm (wersja dla ateistów), lub że to zła karma i ogranicza uduchowienie (wersja new age). Systemowo daje się nie znającym życia młodziakom te kilka, max kilkanaście lat na wyszalenie się (wiek 15 do 25, 30 lat). A potem kariera, podporządkowanie rodzinie i teściom, dwa etaty, śluby, dzieci, kredyty, i katorżnicza praca dla systemu. By był on większy i potężniejszy, by elitom żyło się lepiej. By budowali swoje imperium spod znaku sierpa i młota, ups, przepraszam – spod znaku krzyża, kosztem Twojej krwawicy.

Dusza człowieka dba więc z jednej strony o swoje własne przyjemności, a z drugiej strony – o swój własny rozwój. Hobby, pasja, zainteresowania, to wszystko co powoduje to niemożliwe do wyrażenia słowami, boskie uczucie ekscytacji i spełnienia – zasila duszę. Każdy człowiek powinien takie coś dla siebie znaleźć. Studiowanie wiedzy tajemnej, nauka, rysowanie, zbieranie znaczków, fotografowanie lokomotyw po całej Polsce, rozwiązywanie łamigłówek matematycznych, ogrodnictwo – rodzajów takiej aktywności jest mnóstwo. Jest to duża część naszego przeznaczenia, o ile nie najważniejsza.

I teraz: gdy realizujesz to swoje przeznaczenie, to, co Twoja dusza sobie szczególnie umiłowała – rozkwitasz. Stajesz się radosny, uczynny, kochający. I właśnie wtedy możesz dać bardzo dużo dobrego innym. Nie mam tu na myśli dawanie nawet ułamka tego dobra ogółowi, społeczeństwu. Bo jest ono nie do uratowania i ja osobiście mam na nie zupełnie wyjebane. Ale chodzi o danie dobra tym, którzy na to zasługują. Na pewno masz kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt takich osób.

Społeczeństwo, świat, system, polecam zostawić w spokoju. żyjesz w pierwszej kolejności dla siebie, swojej przyjemności i spełnienia. W drugiej kolejności – dla dobra i spełnienia Twoich bratnich dusz. Gdy ktoś Ci mówi, że tak nie możesz żyć, bo ojczyzna, bo naród, bo tradycja, bo rodzina – to odeślij go do diabła. W końcu to od niego przyszedł, będąc jego sługą. Jednocześnie nie izoluj się od społeczeństwa, świata, systemu. Nie walcz z nimi, nie próbuj ich zmieniać. Stajesz przed systemem i mówisz mu odważnie: „JA JESTEM„. I bierzesz od tego systemu to, co chcesz, i co uniesiesz (finansowo, emocjonalnie itp).

Odrzucasz zdecydowanie to, co narzucają Ci inni, a czego Ty sam nie chcesz – rodzice, ciotki, partner, tradycja, religia, itp. Ci wszyscy robiący jedni drugiemu draństwa, podkładający świnie, donoszący na sąsiadów – to są ludzie niespełnieni, nie realizujący tego, co ich duszom miłe. Nie żyją dla siebie, więc tak naprawdę nie żyją dla nikogo. Ale sami powiedzcie. Co ma począć ze swoim życiem taki 25, 30, 35 letni chłopina, z kredytem na karku, z dwojgiem dzieci, niepracującą żoną? Gdy musi wypruwać z siebie flaki u polskiego kapitalisty-psychopaty, na dwóch etatach? A i tak ledwie na żarcie z biedry i ratę kredytu starczy? Dusza takiego nieszczęśnika może w wieku tych 35, 40 lat stwierdzić:

LOL, co za chujowa planeta i sytuacja, w co ja się wpierdoliłam? Wygeneruję temu niewdzięcznikowi nowotwór w ciele i zwijam się stąd, następna inkarnacja będzie może lepsza, więcej se przyćpam i porucham, tu już nie mam szans na jakikolwiek rozwój

Istotnie, wg jednej z teorii, gdy człowiek traci zachwyt i zainteresowanie życiem, gdy traci źródło przyjemności, inspiracji, pasji – to umiera. Zaczynają się wtedy choroby, przyspieszone starzenie się. To by było rozwiązanie tej zagadki, dlaczego jedni mają 90 lat, zajebiste samopoczucie i kontynuują pracę naukową (i piją i palą jak smoki), a inni już w wieku 40 lat dostają raka i umierają pomimo braku nałogów.

Nie wierzcie kaznodziejom nienawiści, którzy mówią, że uduchowienia i hedonizmu nie da się pogodzić. Którzy mówią, że seks i bogactwo ograniczają tę sferę życia. Prawda znana przez wielu wtajemniczonych jest taka, że gdy ograniczasz sferę seksualną (dół) to automatycznie ograniczają się Twoje umiejętności i możliwości duchowe (góra). Bajki o tych, których zepsuło i zniszczyło bogactwo, to tylko bajki. Bajki o tych, którym przeszkadzał „pusty seks„, i zostali na siłę ojcami rodzin lub wręcz zakonnikami, to tylko bajki. To bieda niszczy i degeneruje, a lęk przetrwania jest najsilniejszym lękiem tego świata. Brak seksu, przyjemności i ogólna, typowo polska asceza kredytowa, nie uświęca ani nie przybliża do Boga, ale wręcz działa odwrotnie.

Zrzuć kajdany, i powiedz sobie:
-to ja zasługuję od świata na to, co tylko najlepsze;
-to ja istnieję jako część systemu i biorę od niego dokładnie to, na co mam ochotę;
-to ja żyję przede wszystkim dla siebie – dla swojej przyjemności i swojego rozwoju.

Na koniec dodam jeszcze, że nie nastąpił koniec historii, jak prorokował kiedyś Francis Fukuyama. Nastąpił koniec społeczeństwa i wartości, jakie ono wyznaje. Obecnie wszystko należy zdefiniować na nowo. Społeczeństwo i jego wartości umarło, i większość ludzi to wie, choćby podświadomie. Każdego dnia przeglądają, lajkują i udostępniają miliony obrazków, zdjęć, dowcipów, memów, które o tym mówią. Prawda jest przemycana właśnie w takich wklejanych pół-żartem kawałach, np o kochankach w szafie. Jednak jeszcze do ludzi nie dotarło bezpośrednio to, że stary świat już nie istnieje. Ciągle próbują ten stary świat wskrzeszać.

Ja proponuję co innego – dołącz się do trwającej właśnie intensywnej budowy społeczeństwa alternatywnego. Nie jest to w żadnym razie społeczeństwo wyrzutków, gardzące i walczące z systemem, jak np hippisi. My wiemy, że żyjemy w społeczeństwie, i korzystając z dobrodziejstw systemu, ale jednocześnie.. jesteśmy obok nich. Obok ich obłędnych szaleństw i doktryn.

Polecam moje pozostałe artykuły na ten temat:
Trwa dramatyczny kryzys wartości. To koniec znanego nam świata
Czy religie są potrzebne?! Szokujące fakty i punkty wspólne ich wszystkich
Sensem życia jest miłość i radość, a nie cierpienie. Nie daj sobie wmówić filozofii ofiary!
Czy da się uwolnić od systemu? Najpierw poznaj jak on działa..
Uważasz że jesteś wolny? Naprawdę? „Dali nam pieniądze a my oddaliśmy im całą Ziemię”
Twoja dusza pragnie miłości i radości a nie cierpienia!

Autor: Jarek Kefir

Możesz wesprzeć funkcjonowanie mojej strony. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii politycznych, ideologii, religii, koncernów i innych grup nacisku. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Dzięki!🙂 W poniższym linku zawarłem informacje, jak to zrobić:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

Trwa dramatyczny kryzys wartości. To koniec znanego nam świata

systemNa naszych oczach nastąpił definitywny zgon świata, jaki znaliśmy jeszcze z naszego dzieciństwa. Mówię to z perspektywy osoby 31-letniej, a więc dziecka lat 90-tych XX wieku.

Żyjemy w świecie post-wartości. Kapitalizm i szereg innych podsystemów utrzymujących w ryzach świat, przestało istnieć. Najpierw osiągnęły stan niewydolności a potem umarły, zostawiając pustkę. Szczególnie znamienne jest to w świecie relacji międzyludzkich. Jednak dotyczy to każdej dziedziny życia. Nieprzystające do rzeczywistości i realiów XXI wieku są systemy ekonomiczne (kapitalizm, neoliberalizm), polityczne, społeczne, moralne, religijne, ideologiczne i każde inne.

Kapitalizm umarł ponieważ był oparty na nierealnych założeniach. Czyli założeniu, że zasoby są nieskończone, że wzrost i konsumpcję możemy stale nakręcać w górę, że ludzie i narody wytrzymają coraz większe ich drenowanie przez 0,01% elity. Obecnie zasoby naturalne są na wyczerpaniu, biosfera planety umiera, klimat został zaburzony w nieodwracalny sposób. Neoliberalny kapitalizm spowodował z jednej strony ogromne zubożenie społeczeństwa – w Polsce nawet 90%. Młodzi Polacy nie mają szans na mieszkanie, wakacje, założenie rodziny.

Z drugiej strony, wykreował on kastę nowoczesnej szlachty – lemingów – beneficjentów systemu. Oni chodzą na wybory i najsilniej dopominają się o utrzymanie przywilejów w mediach. Ich interesuje Trybunał Konstytucyjny, a o dzieciach nie mających co jeść wypowiadają się z pogardą i okrucieństwem, nazywając ich rodziców cebulakami. Wokół zaspokajania ich potrzeb wyrosła cała klasa polityczna, którą nazywam „lewicą starbucksową” czy też „lewicą kawiorową„.

Nie ma to zbyt wiele wspólnego z prawdziwymi ideami lewicy, które są obecnie tak samo niepopularne, jak skrajna prawica. Bo o homoseksualistach, gender i in vitro wręcz należy mówić podczas koffi-brejku w Starbucks, wśród podobnych sobie, vapujących brodaczy. Zaś o głodowych pensjach, budownictwie socjalnym, prawie pracy, socjalu – wręcz nie wolno, bo to śmiech i cebula. Te tematy zostały celowo ośmieszone przez kapitalistyczną elitę.

Co ciekawe, swoją rozprawę z lemingami i starbucksową lewicą mieliśmy w 2015 roku, i identyczne mechanizmy działały w tym roku w USA. Jota w jotę, co jest wręcz szokujące. Rodzi to szereg przemyśleń typu, czy w taki właśnie sposób mają ewoluować narody i ich świadomości zbiorowe? Opisałem to w felietonach poniżej:
Prezydentura Donalda Trumpa spowoduje wielkie zmiany na świecie
Polskie piekiełko, czyli paranoja polityczno-ideologiczna chłodnym okiem cynika

Pisał o tym też Raúl Ilarga Meijer w artykule „Dlaczego Trump?„, w tłumaczeniu blogera ex-ignorant. Wklejam skrót poniżej:

Cytuję: „Nadszedł koniec modelu, na którym bazowały nasze społeczeństwa. Dlatego pojawił się Trump. Nie ma wzrostu. Od lat. Pozostały nam jedynie puste, pulsujące liczby giełdy papierów wartościowych podpierane przez niesłychanie tani dług i wykup własnych akcji przez przedsiębiorstwa. Są jeszcze statystyki zatrudnienia ukrywające miliony osób spoza siły roboczej. Lecz przede wszystkim mamy zadłużenie, publiczne i prywatne, które nie jest w stanie utrzymać iluzji wzrostu.

Fałszywe dane mają tylko jeden cel: są spektaklem na użytek opinii publicznej, by sprawujący władzę mogli pozostać w swoich pluszowych fotelach. Jednak spuszczona przez nich kurtyna nie mogła wiecznie ukrywać Czarnoksiężnika z Oz. Teraz idzie w górę. Właśnie to oznacza popularność Trumpa, Brexitu, Le Pen i pozostałych. To koniec. Mechanizm napędowy naszej egzystencji utracił swój kierunek i energię.

Kres globalnego wzrostu gospodarczego spowoduje nieuchronnie upadek centralizacji i globalizacji. Zakończy również istnienie najpotężniejszych międzynarodowych instytucji – ONZ, Unii Europejskiej, NATO czy MFW. Podobnie będzie to śmierć niemal wszystkich tradycyjnych partii politycznych, które zarządzały krajami od dziesięcioleci i już dzisiaj mają rekordowo niskie poziomy poparcia. Nie jest to kwestia chęci i preferencji danej jednostki czy grupy ludzi – to kwestia „sił”, które są poza naszą kontrolą; które są potężniejsze niż nasze opinie, mimo że za ich uwolnienie może odpowiadać człowiek.

Liczne grono mniej lub bardziej błyskotliwych komentatorów łamie sobie głowy, skąd wziął się Trump, Brexit, Le Pen i wszystkie te „nowe” straszne zjawiska, ludzie i partie. Formułowane są chwiejne teorie tłumaczące, że to przez staruszków, biedaków, rasistów, bigotów i głupków, którzy nigdy wcześniej nie głosowali. Wygląda na to, że nikt tak naprawdę nie zna i nie rozumie przyczyny. Co jest dziwne, bo nietrudno ją pojąć. Powodem tego wszystkiego jest koniec wzrostu gospodarczego. A skoro przeminął wzrost, to samo spotka ekspansję i centralizację w niezliczonych jej formach.

Wygasł napęd ogólnoświatowy i paneuropejski. Dalsze trwanie zjednoczonej Ameryki wcale nie jest przesądzone. Tworzy się masowy ruch kilkudziesięciu osobnych krajów i społeczeństw, które zaczynają koncentrować się na sobie. Każdy z tych podmiotów ma poważne kłopoty. Rozeznanie się w całej sytuacji mocno utrudnia fakt, że nikt nie chce zauważyć powyższych trendów. A przecież gorzkie opowieści o biedzie napływają z miejsc pochodzenia Trumpa, Brexitu i Le Pen. Pozytywne wiadomości o wzroście produkowane taśmowo przez 24 godziny na dobę przez polityczno-ekonomiczno-medialną machinę tylko w pewnym stopniu tłumaczą brak autorefleksji i uznania realiów. Decyduje o nim głównie to, kim jesteśmy. Sądzimy, że zasługujemy na wieczny wzrost.

Marine Le Pen, Donald Trump i Nigel Farage mogą być przeciwni większej centralizacji, ale żadne z nich nie ma pojęcia o tym, że wzrost się skończył. Nie różnią się pod tym względem od Hillary, Hollande’a i Merkel. Dlaczego właśnie oni mają posłuch? W Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji nie pozostał już nikt, kto występował onegdaj w imieniu „ubogich i uboższych”. Tymczasem liczba biednych rośnie w zawrotnym tempie. Po prostu ludzie ci nie mają do kogo się zwrócić. Donald Trump – piszę te słowa kilka godzin przed pierwszą prezydencką debatą – może przegrać wybory, lecz tak naprawdę nie ma to znaczenia. Jest jedynie figurantem w wydarzeniach, których nie kontroluje. Ma do odegrania rolę, której nie napisał. Jeżeli wygra, jego program, tak jak w przypadku reszty pretendentów, będzie zorientowany na większy wzrost – cel niedostępny.

Nowy paradygmat najpewniej doprowadzi do wojen i chaosu, bo nikt nie był skłonny nawet wspomnieć o możliwości zaniku wzrostu, a zatem każdy będzie szukał okazji, by wycisnąć wzrost z każdego dostępnego miejsca, od sąsiadów począwszy, a na najsłabszych państwach świata skończywszy. Powtórka z Imperium Rzymskiego, kiedy to centrum coraz mocniej dusiło peryferie, aż Barbarzyńcy i Wizygoci uznali, że więcej już nie zniosą. Oto znaczenie Donalda Trumpa i Brexitu. Nie zrozumiemy ich fenomenu, jeśli nie obierzemy szerszej perspektywy, nie przyjrzymy się historii, a przede wszystkim nie uznamy ewentualności, że w ekonomii wieczny wzrost faktycznie może być tym, czym jest dla fizyki: mrzonką.”

Źródło: https://www.theautomaticearth.com/2016/09/why-there-is-trump/
Tłumaczenie: exignorant (polecam jego stronę – jest tam mnóstwo tłumaczeń wartościowych artykułów, których nie ma nigdzie indziej w Polsce)
Źródło polskie: https://exignorant.wordpress.com/2016/11/11/dlaczego-trump/

Jak już pisałem, szczególnie dramatyczne jest to w przypadku naszych systemów relacji. W kontaktach damsko-męskich obecny był system który ja nazwałem MPP (od: monogamia, purytanizm, patriarchat). Ten system był kaleki i niewydolny już wieki temu. Przede wszystkim zupełnie nie odpowiada on prawdziwej ludzkiej naturze. Jest to twór syntetyczny, wygenerowany po to, by społeczeństwa i narody funkcjonowały jak bezlitosne maszyny, jak armie, nastawione na budowanie potęgi elit. System ten stworzono po to, by trzymać ludzi w ryzach.

Wiadomo, dzieci muszą się rodzić w rodzinach, muszą być uczone patriotyzmu, ślepego posłuszeństwa, nie wychylania się. Tego oczekuje każda elita. Elita nie chce spokojnego i radosnego społeczeństwa rozwijających się, uduchowionych indywidualistów. Elita chce karnego i zdyscyplinowanego społeczeństwa-armii, nieszczęśliwego, ubogiego i ślepo podporządkowanego. Temu służy ów system MPP, instytucja rodziny, tradycyjne wartości. I temu służy m.in. kapitalizm neoliberalny.

I tutaj bardzo współczuję tym, którzy resztkami sił zdecydowali, by spełniać się w tym systemie. Mam masę znajomych wśród ludzi świadomych. Często powtarzają, wraz ze mną, jeden motyw. Otóż nie chcemy się poświęcać dla systemu, nie chcemy brać ślubów, płodzić dzieci, zakładać rodzin. Nie widzimy w tym sensu. My jakoś tam sobie przetrwamy. Ale współczuję tym którzy zdecydowali się w ten system wejść. W związku z tym, że stary świat umarł – dostaną oni potrójnie po dupie od życia.

Bo z jednej strony ekonomia i paniczny lęk czy wystarczy do pierwszego. Odmawianie sobie dosłownie wszystkiego, bo trzeba jeść dać dziecku. Z drugiej strony, moje pokolenie jest pierwszym pokoleniem w Polsce, które chce coś więcej od życia, niż przewijania pieluch. Tak, to jest hedonizm, I TO JAK NAJBARDZIEJ JEST OKEJ. To Ty, człowieku, zasługujesz na wszystko co najlepsze od świata. Nie musisz być baterią systemu, chyba że bardzo chcesz. Z trzeciej strony, system MPP jest zdezaktualizowany. Kobiety i mężczyźni „działają” już wg innych zasad, których to zasad ludzie jeszcze nie znają i nie rozumieją.

Potrzebujemy zdefiniować wiele rzeczy i wartości na nowo, tym razem w bardziej ludzki i zgodny z prawdą sposób. Poprzednie systemy, od ekonomii, po politykę, religię i systemy relacji, cechowała jedna wspólna rzecz – a mianowicie UKRYWANIE. Ukrywano to, jaki naprawdę jest świat, jaka naprawdę jest natura ludzka. I przedstawiano nam te systemu-widma (dziś już systemy-zombie) by tę prawdę przed nami ukryć. Jest więc dużo dobrego w tym z pozoru dramatycznym, globalnym upadku wartości.

Możemy stworzyć coś nowego, wartościowego. Choćby dla siebie. Choćby dla naszych nielicznych społeczności. Mamy szansę by być poza systemem, jednocześnie czerpiąc z niego i pokojowo z nim współegzystując. Niech system zasilają inni. Niech dzieci płodzą inni. Niech do kościoła chodzą inni. My nie musimy tego robić. Weźmiemy od systemu dokładnie to, czego chcemy, i co jesteśmy w stanie unieść – finansowo czy emocjonalnie. W końcu zasługujemy na wszystko to, co najlepsze od świata. To nasz rozwój, pomyślność i przyjemność się liczy. Teraz kurwa my! 🙂

Poniżej – zapraszam na krótki, acz smutny, anonimowy wywód mojego rówieśnika – 30-latka. O tym, jak system mieli przez swoje bezlitosne „mielidła” i niszczy kolejne już pokolenie.

Cytuję: „Mi osobiście wydawało się, że już zawsze będę na wznoszącej krzywej. Ale ostatni rok, może dwa, bardzo pokazały mi jak się myliłem. Dużo myślałem wtedy o swoim życiu, znalazłem parę braków i zacząłem intensywnie pracować nad sobą i swoim życiem, żeby je poprawić.

(…)

I właściwie było mi tak zajebiście, że zapomniałem o całym świecie.. Ale niestety, musiałem do niego wrócić, i to co zobaczyłem mnie przeraziło..

Moi najbliżsi przyjaciele całkowicie rozjebali swoje życia, mniej lub bardziej ze swojej winy. Jako rezultat ich życia śmierdzą, i lepiej się trzymać z daleka. Jeden nie żyje, drugi tuła się na zmianę po psychiatrykach i odwykach. Trzeci spędza większość czasu w pracy (stawka godzinowa, wiec na 2 etaty, do tego ma śmiertelnie chorą żonę i zdrowe małe dziecko).

Część stała się zbyt biedna, żeby mieszkać w Wawie, więc wróciła na prowincje i dzielą czas między piwo i TV. Ci, którym jakoś się udało przeżyć, są już zupełnie innymi ludźmi. Narzekają, depresje, wieczne kłótnie w związkach, zamknięcie się w 4 ścianach, nagminne leżenie przed TV. Zero sportu, zero inteligentnej rozrywki, zero podróżowania, zero pracy nad sobą, mało tego.. Obecnie debilizm, ignorancja, lenistwo i brak wiedzy to powód do dumy:
-hahaha wiesz, sportem to ja się brzydzę;
-hahaha, nie mam pojęcia kto to Kopernik, za stary jestem, a szkołę już skończyłem;
-hahaha, wycieczka? A po co? Piwa mogę się napić przed TV;
-hahaha, rozwój, języki? Po co? Ja już mam robotę, więcej mi nie potrzeba.

Niestety to się tyczy większości ludzi wokół mnie. Nie mam z kim gadać o sporcie, wycieczkach, podróżach, polityce, ekonomii, o robieniu biznesów. Bo zdecydowana większość nawet nie rozumie o czym ja mówię. Słowo ambicja znikło. Zostało zastąpione przez kopiowanie jednego dnia na drugi, głównie zaspokajając tylko podstawowe potrzeby. Dodatkowo te kobiety, które mają dzieci, zostały umysłowymi amebami.. Nigdy inteligentne nie były, ale teraz są po prostu tępe.

Co mam robić, żeby nie oszaleć? Jeszcze nie umieram. Chciałbym coś ciekawego na tym świecie porobić, spędzić trochę czasu z ciekawymi ludźmi. Czasami umawiam się na coś przez net, ale to trochę lipa. Ciężko mi zaakceptować fakt, że nagle większość wolnego czasu mam spędzać z obcymi mi ludźmi, bo ze swoimi już nie mam o czym gadać, ani co robić.

Jak żyć?

Kiedyś byłem szczęśliwszy, bo bylem otoczony ambitnymi i wesołymi ludźmi. Niektórzy byli inteligentni nawet. Otwarci, sami namawiali na wyjścia czy okazje. Obecnie z większości wyrosły typowe polaczki.. Nie mam z nimi za wiele wspólnego.”
~Autor anonimowy

Autor: Jarek Kefir

Możesz wesprzeć funkcjonowanie mojej strony. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii politycznych, ideologii, religii, koncernów i innych grup nacisku. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Dzięki!🙂 W poniższym linku zawarłem informacje, jak to zrobić:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

Powstań z kolan, odrzuć filozofię cierpienia i przestań być ofiarą!

cierpienieCzy to źle być hedonistą? Hedonizm jest filozofią polegającą na minimalizowaniu cierpienia i na maksymalizowaniu przyjemności, z jednoczesnym uznaniem zasady, że nie może to nikogo krzywdzić. Co jest więc w nim złego?

Pisałem już, że ludzka natura jest drapieżna, przemocowa i okrutna. Już popularny bloger Pokolenie Ikea to zauważył, pisząc artykuł o tym, że ludzka natura jest zła. On jednak nie doszedł do genezy problemu – do jądra, rdzenia tego systemu.

Gdy zdasz sobie sprawę z dwóch rzeczy – o tym jaka jest ludzka natura i o tym, jak działa ten świat, że żyjemy w jakiejś chorej symulacji – to z marszu masz pół tony ciężaru mniej na duszy. Nie musisz sadzić drzewa, budować domu i płodzić syna. Nie musisz się poświęcać jeśli nie widzisz w tym sensu i celu. W zasadzie nie musisz nic z tego, co rozkazuje rodzina, znajomi i społeczeństwo. To wielka ulga i wielka wolność.

Ale wróćmy do natury ludzkiej. Ludzie w większości wyznają zupełnie inną filozofię niż hedonizm. Czyli egoizm. Egoizm zakłada skoncentrowanie tylko na sobie i marsz po trupach, do celu. Hedonizm już nie. I jest tak jak na obrazku – największe świnie, często podpierając się religią czy konserwatyzmem, wymagają od innych by byli aniołami. Wymagają to od wszystkich tylko nie od samych siebie. Sami uważają że mogą na przykład ruchać wszystko co nie ucieka na drzewo. Ale każdą kobietę która lubi seks nazywają szmatą, a mężczyznę – niedojrzałym kurwiarzem.

To życie które masz jest niepowtarzalną szansą. Na zabawę, radość, miłość, seks, taniec, rozrywkę, przyjemność, bogactwo i każdą inną obfitość. Tak, ja na to wszystko zasługuję, i Ty także na to zasługujesz. Nigdy nie daj sobie wmówić filozofii / kultu cierpienia. Zauważcie że kult cierpienia jest podstawą każdej religii i każdej władzy. Jest to bardzo wygodne dla elit, gdy ich owieczki widzą sens w czymś, co absolutnie żadnego sensu nie ma. Czyli w trudzie, cierpieniu, biedzie i nadmiernym poświęcaniu się. Odeślij apostołów kultu cierpienia do samego diabła – bo są oni jego posłańcami i sługami.

Cierpienie kultywują religie monoteistyczne, hinduizm, buddyzm. No to można zrozumieć, bo zostały one stworzone by rządzić owieczkami i je skubać. A w razie czego – posyłać te owieczki na rzeź, np na wojnę o demokrację i ropę. Ale nie mogę zrozumieć tego, że kult cierpienia występuje w szeroko pojętym new age, ezoteryce. Apologeci tych doktryn mówią, że każde cierpienie i zło jakie doświadczamy, ma sens i cel, że trzeba być za nie wdzięcznym. A niby dlaczego do kurwy nędzy mam być wdzięczny za coś, co mnie uszkodziło na całe życie i doprowadziło do ciężkiej choroby? To samo mówią tłumacząc sens istnienia rodzinnego piekiełka. Że dusza przed wcieleniem się wybrała sobie ziemskich rodziców i wyraziła zgodę na to cierpienie. Zalecają oni wręcz bycie wdzięcznym za to i wybaczenie. Znowu pytam: dlaczego mam to robić?

Jeśli chodzi o rodzinę, to są udzie którzy zauważyli że ogarnąłem się i lepiej się czuję. Mówią więc: „Jarek, może się ustatkujesz?” Jest to temat który wzbudza we mnie agresję. Naprawdę niewiele już takich tematów jest. Ten jest jednym z ostatnich. Oni się naruchali, naćpali i nachlali za wszystkie czasy w wieku 15 – 30 lat. A teraz zakładają rodziny, bo tak wypada, i strugają wielkich świętoszków i obrońców moralności. I namawiają do tego innych. Ja nie widzę sensu w zakładaniu rodziny. Jest to dla mnie nadludzki wysiłek, do którego trzeba wręcz nadludzkich zdolności (stalowa psychika ekstrawertyka, duże zarobki itp). I nie widzę absolutnie żadnych korzyści DLA MNIE z tego wszystkiego. Nie byłoby to dla mnie żadną radością, a jedną wielką katorgą zakończoną przedwczesną śmiercią.

To JA się liczę, moje zadowolenie i przyjemność. Ale liczą się też dla mnie inni – w tym te potencjalne istoty, które bym sprowadził na ten łez padół. Nie chcę przekazywać im swoich jak i cywilizacyjnych (globalnych) traum. Nie chcę by żyły na planecie która jest piekłem, więzieniem. No i nie chcę poświęcać swoich najlepszych lat, 90% swojego czasu, dla innych. Czyli dla dzieci, społeczeństwa, systemu. Bo ani społeczeństwo ani system na to nie zasługuje.

Pewna doza cierpienia i złych wydarzeń jest potrzebna by wykształcić charakter, ukształtować empatię, ustawić priorytety i odpowiednie spojrzenie na podłość i marność tego świata. Zgoda, to druga strona medalu. No ale naprawdę, nie przesadzajmy z tym cierpieniem.. Vadim Zeland, jeden z najpotężniejszych oświeconych na Ziemi, przekazał swoją wiedzę w najprostszy i najbardziej życiowy sposób. Nie wypowiadał się głębokimi, pięknie brzmiącymi, ale fałszywymi sentencjami, jak to robi większość znanych guru duchowych. Wszak nie ma nic gorszego od pięknych słów, które kłamią. On przedstawił swoją wiedzę prostym językiem, i dał nawet zestaw wskazówek i ćwiczeń – tego żaden guru duchowy także nie zrobił.

Mówił on, że dusza przyszła na świat nie po to, by cierpieć, nie po to, by nadmiernie się poświęcać, i nie po to, by osiągać jakieś wyżyny oświecenia, i nic ponad nie. Przyszedłeś na świat bo Twoja dusza chciała doświadczać radości, zabawy, miłości, seksu, tańca, przyjemności, obfitości, bogactwa, i wszelkich innych materialnych uciech. Widzicie, jak bardzo rewolucyjne są te tezy? Nawet rzekomo oświeceni wyznawcy new age czy ezoteryki zakrzykną teraz ze świętego oburzenia. Zaś całe to zło, cierpienie, wypadki, złe zbiegi okoliczności, konserwatyzm, bieda – mają być wręcz anomalią, abberacją systemową.

Rdzeń, czyli ta tajemnicza struktura zarządzająca ziemskimi (pod)systemami, być może jest uszkodzona. Według Zelanda ta cała ziemska katorga to wcale nie jest stan naturalny, a odpowiadają za to bezpośrednio twory zwane wahadłami. Pozostaje jeszcze kwestia poświęcania się i pomagania innym. Jest to bardzo ważne. Rób to wobec tych ludzi, wobec których warto to robić. Wrogowie i wszelkie jednostki zaślepione i niereformowalne nie zasługują nawet na ziarenko tego dobra. A państwo, ojczyzna, społeczeństwo, świat, Ziemia? Czy zasługują na to? Tu sprawa jest bardzo złożona.

Odpowiedz sobie uczciwie: co Ci dało to państwo (Polska) byś poświęcał swoje zdrowie lub życia, np na wojnie? Będziesz ginął za Biedronkę, za Lidla, za pensje 1000 zł netto, za umowy śmieciowe? Będziesz ginął za Tuska, Petru, Schetynę, Pawlaka? Odpowiedz sobie też na pytanie, ile Ci ten kraj odebrał? Też bardzo wiele, jak mi i 90% mojego pokolenia? Ilu ludzi doprowadził do biedy, rozpaczy, emigracji, obłędu, chorób, samobójstw? Odpowiem.. 160.000 samobójstw w latach 1990 – 2011, głównie z biedy. Ile związków doprowadził do końca, ile rodzin do rozbicia? Miliony milionów. A świat? Czy umożliwił Ci on wszechstronny rozwój, rozwinięcie skrzydeł i ukrytych talentów? Czy może raczej odebrał Ci prawie wszystko, jak mi i większości ludzi?

Dla kogo chcesz się więc poświęcać? Czy warto? Ja dawno zrezygnowałem z chęci otwartej zmiany świata. Po pierwsze to niemożliwe, po drugie – świat (Rdzeń) się broni przed nieautoryzowaną ingerencją i daje różne kopniaki. Cichy i pokorny bunt daje dużo lepsze rezultaty. Jest to w zasadzie bunt bez.. buntu. Wiedzę zachowuję i przekazuję tylko tym, którzy chcą i są gotowi. Te kilkadziesiąt tysięcy czytelników mojego bloga miesięcznie – ok. Moje bratnie dusze, osoby bliskie sercu – jeszcze bardziej ok. No, może te 10%, 20% społeczeństwa które ma potencjał. Umówmy się, że też są ok dla mnie. Cała reszta się nie liczy, jest absolutnie bez znaczenia, mogłaby nie istnieć. Jedyne co się nauczyłem – to być wręcz niewidoczny dla nich, w tym dla tych dawnych wampirków. Stało się to po marcu, kwietniu 2016 roku i zaskoczyło nawet mnie.

Podsumowując:

-hedonizm, empatia z jednoczesnym olaniem tego świata – TAK
-egoizm i marsz po trupach do celu – NIE

-pomaganie, poświęcanie się i przekazywanie wiedzy: przyjaciołom, bratnim duszom, pozytywnym ludziom, tym którzy mają potencjał i chcą zmian – TAK
-pomaganie, poświęcanie się i przekazywanie wiedzy: wrogom, jednostkom zaślepionym, fanatycznym, niereformowalnym, traktującym nas źle – NIE

I ja i Ty zasługujemy na to, co tylko najlepsze na świecie. A Ci którzy każą cierpieć i poświęcać się bez sensu i celu – niech spierdalają. Gdy masz możliwość uniknięcia cierpienia – po prostu go uniknij. Jakże często Ci pobożni obrońcy moralności robią dokładnie to samo – np poprzez w tajemnicy wykonywaną „skrobankę” pod osłoną nocy.

Poniżej wklejam cytat wyjaśniający różnice pomiędzy hedonizmem a egoizmem.

Cytuję: „Między hedonizmem a egoizmem istnieje spora różnica. Szkoda, że nie każdy ją zauważa. Hedonizm i egoizm mają jedną wspólną cechę: obydwie postawy dążą do zapewnienia jednostce jak najwięcej przyjemności. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Wystarczy przeczytać jakąkolwiek definicję, żeby wyłapać tę subtelną różnicę, która je dzieli. Główna zasadą hedonizmu jest czerpanie jak najwięcej przyjemności z życia. Egoizm natomiast to postawa bliska narcyzmowi, według której należy troszczyć się wyłącznie o siebie, nie zauważając potrzeb innych. Egoiści charakteryzują się zwykle paskudnym usposobieniem i kompletnym brakiem względu na resztę świata. Widać różnicę?

Mimo to nie jest łatwo przyznać się do tego, że jest się hedonistą. Wielu ludzi przyjmuje takie słowa z oburzeniem, traktując wyznawców hedonizmu jako ludzi złych, płytkich egoistów myślących tylko o tym, co materialne. A to właśnie takie myślenie świadczy o płytkości i braku zrozumienia. Hedonizm jest jak najbardziej zdrową i naturalną postawą. Sprawia on, że osoba o takim światopoglądzie dba o siebie i chce brać z życia to, co najlepsze. Gdyby każdy był taki, wszyscy byliby zadowoleni. Podstawowa różnica pomiędzy hedonizmem, a egoizmem polega na tym, że egoista dba jedynie o siebie, hedonista zaś potrafi zatroszczyć się o innych ludzi – najpierw jednak chce zadbać o siebie, żeby móc w pełni czerpać radość z pomagania innym. I jest to najzupełniej normalne. Tylko osoba szczęśliwa i spełniona może odczuwać radość z poświęcania się dla innych. Jeśli z powodu swoich obowiązków zaniedbuje siebie, prędzej czy później popadnie w frustrację i niechęć do osoby, dla której się poświęca.

Co jest więc takiego w hedonizmie, że wzbudza taką niechęć u różnych ludzi? Dlaczego tak często rzucane są gromy na tych, którzy otwarcie przyznają, że w życiu liczy się dla nich przede wszystkim przyjemność, a nie idee, altruizm i, powiedzmy, takie rzeczy jak „szukanie duchowego oświecenia”? Na pewno dużo bierze się z tego, że niektórzy mylnie definiują hedonizm. Dla wielu oznacza to tyle, co „żyć szybko, umierać młodo”, czyli przygodny seks, częste zmiany partnerów, zero zobowiązań, próbowanie w życiu wszystkiego i całkowity brak samokontroli. Być może część hedonistów tak postępuje, nie przeczę. Ale definicji przyjemności jest mnóstwo. Dla jednych jest to imprezowanie, dla innych seks, a dla jeszcze innych może to być np. podróżowanie po świecie. Wszystko może stać się przyjemnością, celem, do którego chce się dążyć.

Niestety, presja społeczna, wychowanie i takie autorytety jak Kościół wmawiają ludziom, że najwięcej można w życiu osiągnąć jedynie ciężką pracą i poświęceniem. Przyjemność i radość życia zbyt często sprowadzana jest na dalszy plan, jako coś, co nie powinno być sensem życia. Samo słowo ‚hedonizm’ dla wielu ma pejoratywny wydźwięk, podobnie jak ‚wygodnictwo’ i ‚leniuchowanie’. A przecież to, że człowiek lubi wygodne życie, oznacza tylko tyle, że potrafi on sobie zapewnić komfort i dba o siebie. Lenistwo w odpowiednich ilościach jest cudownym lekarstwem na stres i działa niczym kojący plasterek na nasze codziennie zmartwienia.

Tylko, że nie każdy chce to zrozumieć. Dla wielu hedonizm zawsze będzie czymś złym, co należy potępiać i gromić. Bardzo łatwo oceniać innych po pozorach. Bardzo łatwo powiedzieć „hedonizm do niczego dobrego nie prowadzi”, „materialiści to źli ludzie”, „naprawdę współczuję tym biednym ludziom, oni nie wiedzą, co naprawdę jest w życiu ważne”, „nieszczęśliwi, zagubieni konsumpcjoniści, oni nie potrafią prawdziwie kochać”. I tak dalej, ple, ple, ple. Kompletny stek bzdur.

Hedoniści po prostu potrafią określić, czego im w życiu trzeba i wielu im przez to zazdrości. Jeśli sam jesteś hedonistą, to wiesz, co mam na myśli. Na przyjęciu weźmiesz ostatni kawałek ciasta, nie krygując się i nie czekając, aż zrobi to ktoś inny. Jeśli ktoś da Ci do wyboru fotel i taboret, usiądziesz na fotelu. W weekendy potrafisz beztrosko rozwalić się na łóżku, nie myśląc o tym, że inni w tym czasie pracują w ogródku. Twoje życie jest właśnie przez to takie pełne i piękne.

Nasz naród trzeba nauczyć tego, że przyjemność i komfort w życiu są ważne. Śniadania do łóżka, leżenie przez całą niedzielę i kąpiel zamiast prysznica to naprawdę nic złego. Każdy zasługuje na rozpieszczanie, musi tylko przyznać, że naprawdę tego potrzebuje i nie mieć z tego powodu poczucia winy. Nie warto się przejmować krytyką. Zawsze znajdą się ludzie, którym coś będzie przeszkadzało. Sami będąc zgorzkniali, potrafią tylko oceniać innych i przyczepiać im różne łatki. Jeśli jednak wiemy, że swoim zachowaniem nie robimy nikomu krzywdy, należy takich ludzi po prostu ignorować. Hedoniści to zazwyczaj bardzo sympatyczni ludzie, otwarci, szczerzy i zadowoleni z życia. Ich związki są trwałe i zgodne, właśnie z tego powodu, że potrafią walczyć o swoje i otwarcie mówić, czego potrzebują. Jeśli masz to szczęście, że taki jesteś – nie zmieniaj się.”
Autor: EMoonia

W felietonach poniżej poruszałem te kwestie:
Sensem życia jest miłość i radość, a nie cierpienie. Nie daj sobie wmówić filozofii ofiary!
Czy da się uwolnić od systemu? Najpierw poznaj jak on działa..
Uważasz że jesteś wolny? Naprawdę? „Dali nam pieniądze a my oddaliśmy im całą Ziemię”
Twoja dusza pragnie miłości i radości a nie cierpienia!

Autor: Jarek Kefir

Możesz wesprzeć funkcjonowanie mojej strony. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii politycznych, ideologii, religii, koncernów i innych grup nacisku. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Dzięki!🙂 W poniższym linku zawarłem informacje, jak to zrobić:
https://kefir2010.wordpress.com/wsparcie/

 

ZNALEZIONO SZOKUJĄCY SPOSÓB NA REANIMACJĘ SYSTEMU EKONOMICZNEGO PLANETY!

kryzys gospodarczy

Od dawien dawna wiadomo, że system ekonomiczny planety jest w stanie niemal całkowitej zapaści. Niemal każdy rzetelny obserwator ekonomii, giełd i świata finansów, zadawał sobie pytanie jak i snuł własne prognozy na temat tego, kiedy ten system upadnie zupełnie.

Jest to system wyjątkowo toksyczny, oparty od początku do końca na manipulacji mechanizmami ekonomii. Rdzeń tego systemu kapitalistycznego jest tak skonstruowany, że mniej niż 1% ludzi u szczycie piramidy ma 99% zasobów. Dalsze 10% ludzi to wykonawcy woli elity (urzędnicy, lekarze, administracja, korpo-lemingi) i mają oni trochę więcej niż 90% reszty – czyli niewolników kapitalizmu.

Na marginesie zauważyłem, że praktycznie każdy ziemski (pod)system jest skonstruowany jak piramida na zasadzie: >1% które ma większość zasobów,  jak i 10% które ma trochę więcej niż 90% które nie ma praktycznie nic.

kryzys

O zapaści kapitalizmu, oszustwie ideologii niewidzialnej ręki wolnego rynku pisałem m.in. w artykułach poniżej. Uczulam Was także na to, by wszystkie ziemskie (pod)systemy analizować pod tym samym kątem, by szukać w nich punktów wspólnych. Gdy się postaracie, wszędzie, w każdym (pod)systemie odnajdziecie te same zasady bazowe, ten sam rdzeń – którego celem jest zniewolenie i eksploatacja ludzkości. Ekonomia, polityka, konspiracje elit, ideologie, religie – to objawy choroby, a nie jej przyczyny.

Linki do artykułów są poniżej:
Zwolennikom Korwina i Petru. Destrukcyjne i nowotworowe fundamenty kapitalizmu
Kapitalizm w Polsce, a w kraju cywilizowanym. Dlaczego jesteśmy niewolnikami?
Prawdziwe oblicze kapitalizmu. Niewolnicze stawki i nagminne łamanie prawa
Neoliberalny kapitalizm to zbrodniczy system rządzący światem
Gdy upada cywilizacja: kapitalizm i racjonalizm jako chore ideologie
Kapitalizm traktuje ludzi jak bydło, a podział na arystokrację i plebs dalej istnieje!
Logika kapitalizmu: „Ratowanie życia, przywrócenie planetarnej równowagi, sprawiedliwość i pokój nie są dochodowe”
Mitologia kapitalizmu, oszustwo ideologii „wolnego rynku”
Kapitalizm i polityka: systemy stworzone przez psychopatów

ekonomia

Kapitalizm jest niewydolny

System kapitalistyczny (neoliberalny) doprowadził ekosystemy Ziemi na skraj zagłady, zasoby do wyczerpania a całe społeczeństwa i narody – do nędzy i biedy. Idea że trzeba koniecznie generować rok w rok wzrost PKB, jest chora sama w sobie. Nie mamy tylu zasobów by w nieskończoność konsumpcja wzrastała. Już teraz dzięki celowemu postarzaniu produktów i wypuszczania nietrwałych bubli, żyjemy na ekologiczny kredyt. A planety „B” na której można by krzewić demokrację, postęp, budować bary Mc Donalds i zwiększać PKB, póki co nie ma.

Kiedyś musi nastąpić uderzenie w ścianę, bo dwa dodać dwa zawsze równa się cztery. Choć w ciągu kilkudziesięciu lat kapitalizmu chwilowo równa się pięć a nawet miliard – ale jakim kosztem? Wyczerpania zasobów i zagłady ekosystemów? Wiele mechanizmów kapitalizmu neoliberalnego to mechanizmy o typowo nowotworowym charakterze. Zarówno zwiększanie PKB jak i inflacja są takimi mechanizmami. Kapitalizm, neoliberalizm, niewidzialna ręka wolnego rynku – te ideologie ekonomiczne jeszcze nigdy nie były tak skompromitowane, jak obecnie. Wciąż straszą i manipulują pogrobowcy tych doktryn – Petru, Korwin, Schetyna, Balcerowicz, Kołodko. Tymczasem ekonomiści światowej klasy już przyznali że system poniósł druzgocącą porażkę i nawołują do jego niezwłocznej reformy:

Cytuję: „Uproszczone teorie neoliberalnych fundamentalistów rynkowych, które w minionych czterech dekadach tak bardzo wpłynęły na kształt polityki gospodarczej, okazały się dotkliwie błędne, bo wzrost PKB następował kosztem gwałtownie rosnących nierówności. Trzeba ponownie przeformułować zasady gospodarki, tym razem po to, by zapewnić korzyści zwykłym obywatelom.”
~Joseph Stiglitz, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii

banki i korporacje

Reforma systemu ekonomicznego jest konieczna

Również Ben Bernanke, były szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej (FED – odpowiednik polskiego NBP), nawołuje do reformy systemu. Nawołuje on do tego, by szary obywatel – ten z dołu piramidy – miał większy udział przy podziale zysków wygenerowanych w gospodarce. Jak wiemy, 90% lub więcej zysku wypracowanego przez pracownika idzie ku górze piramidy. Nie jest ważne czy pracujesz jako sprzątaczka i zarabiasz 1000 zł, czy jako korpo-leming na stanowisku papierkologii w departamencie opierdalania się i ściemy, i zarabiasz 10.000 zł. W każdym przypadku 90% lub więcej owoców Twojej pracy nie idzie do Ciebie jako pensja, ale ku górze piramidy. Dostajesz od systemu ochłap tego, co wypracowałeś. Co ciekawe – tej prostej, chłopskiej prawdy nie powie Ci praktycznie żaden ekspert z lewa czy prawa uczestniczący w debacie publicznej.

Obecnie znaleziono sposób na reanimacje systemu ekonomicznego planety jak i na wyzerowanie olbrzymiego długu. Zadłużenie całej planety wynosi dziś 152 biliony dolarów i rośnie w astronomicznym tempie. W to zadłużenie nie wlicza się bilionów toksycznych quasi-długów, takich jak derywaty. Tych „instrumentów pochodnych„, bardzo kreatywnych (czyli oszukańczych), pod którymi poukrywano długi, jest bardzo dużo. Deutsche Bank posiada około 50 bilionów euro takich toksycznych aktywów, absolutnie niemożliwych do spłacenia. Jest to dwadzieścia razy więcej niż roczne PKB Niemiec i więcej niż PKB całej Europy łącznie z Rosją.

kapitalizm i korporacjonizm

Propozycja reanimacji systemu ekonomicznego świata

System ekonomiczny globu zostanie reanimowany poprzez większy udział społeczeństwa w dysponowaniu owocami wzrostu PKB. Pieniądze które dotychczas szły ku górze piramidy i nie pracowały w żywej gospodarce, zostaną rozdane obywatelom pod postacią różnych programów socjalnych. FED czyli rdzeń światowej gospodarki już przygotował mechanizm mający wpompować w system biliony dolarów pod postacią obligacji perpetualnych z zerowym oprocentowaniem. Jest to aktywo które z jednej strony, jest gwarancją.. straty, a z drugiej strony umożliwia wygenerowanie pieniądza bez wbudowanego długu i bez pośrednictwa banków. Rządy ponownie przejmą kontrolę nad generowaniem / podażą pieniądza. Co ciekawe, ta informacja przeszła niemal bez echa, także w mediach uważających się za niezależne.

W swoim stylu opisał to portal Independent Trader – link poniżej:
„Kolejne szaleństwa Bena Bernanke”

wolny rynek i kapitalizm

Dwa kraje, dwa ekonomiczne poligony doświadczalne

Są dwa kraje które są poligonami doświadczalnymi do testowania tego typu programów socjalnych. Pierwszy z nich to Japonia, która zgromadziła wręcz astronomiczną ilość zadłużenia i toksycznych instrumentów pochodnych, w stosunku do swojego PKB. Drugi kraj to.. Polska. Tak, chodzi o nasz kraj. W Polsce funkcjonuje już program 500+ dla rodzin z dziećmi. Niebawem na pewno będą funkcjonowały kolejne programy takie jak mieszkanie+ czy zwiększenie najniższych emerytur do 1000 złotych.

Co dalej? Można się pokusić o nieśmiałe prognozy. Na pewno nie będzie jawnego rozdawnictwa pod nazwą „bezwarunkowy dochód podstawowy„. Ale będą kolejne programy socjalne. Np „1000+ dla najniżej zarabiających„, „500+ dla emerytów i rencistów„, „500+ dla ubogich studentów” itp, itd. Już teraz widać pozytywny rezultat programu 500+, choć jest to tylko lekki uśmiech przez łzy rozpaczy. Jest mniej rąk do pracy. Ludzie nie chcą tracić nerwów i zdrowia przy nieludzkim zapierdolu u typowego polskiego prywaciarza za 1350 zł netto, skoro 1000, 1500 czy 2000 zł mają z programu 500+.

Zawsze uczulam Was na to, że tak niskie pensje przy cenach często wyższych niż na Zachodzie Europy (tak, tak – idźcie do Aldi w Niemczech i porównajcie z kalkulatorem w ręku) nie mają absolutnie żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Jest to celowe i z premedytacją przeprowadzone działanie, polegające na manipulacji mechanizmami ekonomicznymi. Celem jest sabotaż polskiej gospodarki, obniżenie naszego potencjału, i przede wszystkim – zrobienie z Polski kolonii i zasobnika taniej siły roboczej.

polityka w Polsce (2)

Ekonomia kraju wolnego a ekonomia kolonialna

Znakiem rozpoznawczym kolonialnej gospodarki polskiej są tzw specjalne strefy ekonomiczne, zagraniczne korporacje nie płacące ani grosza podatków, w których pracownicy za najniższą krajową produkują śrubki czy inny szajs na eksport. Bo stoczni, zbrojeniówki, kopalń czy zakładów takich jak Cegielski już nie możemy mieć, więc doprowadzono je umyślnie do upadłości. Są także teorie mówiące, że chodzi o ekonomiczne ludobójstwo Polaków i szerzej – Słowian, których trzyma się w biedzie. A jak wiadomo, w wielu tego typu teoriach trochę prawdy jest..

O tym dlaczego zarabiamy kilka razy mniej niż na Zachodzie przy często wyższych cenach, i o tym że nie ma to żadnego uzasadnienia ekonomicznego poza manipulacją i sabotażem – pisałem w poniższym artykule. Jak dotąd tylko jeden z polskich profesorów i dwa portale, w tym mój, poruszyły tę kwestię. Czyżby brakowało odważnych wśród rzekomo niezależnych mediów? Link poniżej:
Czemu zarabiamy 4 x mniej niż Niemcy przy identycznych cenach?! Odpowiedź jest zaskakująca!

Nową wiadomością natomiast jest fakt, że program socjalny bezwarunkowego dochodu podstawowego być może zostanie wprowadzony we Francji. Jego wprowadzenie zarekomendował ostatnio francuski senat. Pieniądze mają być wypłacane każdemu dorosłemu obywatelowi, bezwarunkowo. Kwota ta ma być wyższa niż francuski dochód minimalny. Fundusze te mają zastąpić część świadczeń socjalnych, i mają pochodzić z reformy finansów państwa. Link z info o tym:
Francuski senat zarekomendował wprowadzenie w kraju pilotażowego programu gwarantowanego dochodu podstawowego

gospodarka (2)

Jako epilog tego felietonu..

Nigdy nie wierzcie ludziom powołującym się na kapitalizm, neoliberalizm, prawa ekonomii, niewidzialną rękę wolnego rynku. Dlaczego? Bo kłamią od początku do końca. Ponieważ albo nie znają twardych realiów życia i zostali zindokrynowani (nastolatek..), albo służą systemowi świadomie (polityk, ekspert, dziennikarz). Prawa ekonomii i wolnego rynku są wciąż zmieniane i manipulowane. Nigdy nie wierzcie w narzekania i kwękanie prywaciarzy na koszta pracy, płacę minimalną, podatki i inne.

Wilki zawsze będą bronić swojego prawa do pożerania owiec. Zwolennicy wolnorynkowych teorii zapominają o tym że to co jest dobre dla pająka, niekoniecznie jest dobre dla muchy. A to co jest dobre dla wilka, niekoniecznie jest dobre dla owcy którą ów wilk pożera. Próżne są także nadzieje, że po ukończeniu uczelni technicznej nastolatek dostanie obiecane miejsce w kapitalistycznej elicie. Tam miejsca są już od dawna zajęte.

Wszystko jest ze sobą powiązane, dlatego realia kapitalizmu (i każdego istniejącego systemu) bezpośrednio łączą się z naukami duchowymi, gnostyckimi. Wszystkie istniejące systemy, w tym kapitalizm, są bezpośrednią pochodną tego jak zaprogramowany jest Rdzeń czy też Procesor Centralny planety. Religie utożsamiają Rdzeń z Bogiem, ja póki co wstrzymuję się z tym. Otóż działa on podług wartości, które nam wydają się wartościami niskimi, złymi. Ziemia jest planetą niedoboru, braków. Każda istota w pocie czoła walczy o kurczące się wciąż zasoby, i ta paniczna walka zabiera jej większość czasu i energii.

ekonomia

Ograniczone zasoby ekonomiczne i ich konsekwencje

To ta walka i fakt że zasoby są ograniczone (co jest iluzją, ale nie o tym tu..) generuje całe cierpienie i zło świata. Miłość, przyjaźń i inne wartości zostały wypaczone przez tę walkę. Porównaj mentalność ludzi gdy byli zakochanymi w sobie poetami życia, ze stanem gdy wzięli ślub, założyli rodzinę, mają po kilka kredytów i miliony upiornych obowiązków, odbierających do reszty radość życia. Różnicę widać od razu. Kwestią sporną jest to, czy to ma się teraz zmienić, czy nie. Znakiem szczególnym jest to, że rządy dostają teraz prawo do generowania pieniądza. Wcześniej to prawo miały tylko banki centralne (będące w prywatnych rękach) razem z bankami komercyjnymi.

Pomyśl chwilę, jak wyglądałby świat, gdyby tylu problemów finansowych nie było. Jak wyglądałby świat, który gwarantowałby chociaż to minimum minimum. Czyli np godne wynagrodzenie za pracę. Nie 1850 zł brutto jak zarabia większość. Ale choćby i 7000 zł brutto. Zaś zawody intelektualne i tym podobne – odpowiednio więcej. Ile mniej zła, nienawiści, przestępstw, walk o spadki, podkładania świń by było? Jak zmieniłby się system relacji, szczególnie damsko-męskich? Czy małżeństwa z histerycznych, pełnych roszczeń umów seksualno-finansowych jak teraz, byłyby zawierane z miłości?

Czy ludzie zamiast z przerażeniem liczyć czy starczy na kredyt i chleb ze smalcem do pierwszego, mieliby czas na miłość i na wszechstronny rozwój? Jak wyglądałby świat obfitości i dobrobytu, w którym ludzkość mogłaby zająć się rozwojem i relacjami, zamiast w panice i przerażeniu liczyć czy starczy do kolejnej wypłaty? Czy w ogóle potrafisz wyobrazić sobie taki świat? Czy w ogóle jego zaistnienie byłoby systemowo możliwe? O tych dylematach pisałem w poniższym felietonie – link:
Uważasz że jesteś wolny? Naprawdę? „Dali nam pieniądze a my oddaliśmy im całą Ziemię”

kryzys gospodarczy

Niedobór pieniędzy i niszczący lęk przetrwania

I jako ostatnia już sprawa w tym felietonie.. Lęk przetrwania związany z niedoborem pieniędzy i innych dóbr, jest najsilniejszym lękiem jaki zna człowiek. To on wydaje się być tym mitologicznym „grzechem pierworodnym” rodzaju ludzkiego. Nasz świat jest światem niedostatków i niedoborów. Brak wystarczającej ilości zasobów, nie tylko pieniędzy, to jedno z najważniejszych jego praw. Istoty w pocie czoła muszą walczyć ze sobą o ograniczone zasoby środowiska.

W poniższych felietonach opisałem, że lęk przetrwania jest przyczyną praktycznie 99% lub nawet 100% zła, jakie jedna istota wyrządza drugiej:
Czemu jest tyle zła i cierpienia na świecie?! [SZOK] Próba syntezy
Przyczyna opłakanej sytuacji na Ziemi. Jak się uwolnić?
Najważniejsze pytanie świata. Masz odwagę je sobie zadać? Odpowiedz uczciwie..
Ziemia jest upadłym światem pełnym cierpienia. Dlaczego? Czy jest nadzieja na zmianę?

Autor: Jarek Kefir

Możesz wesprzeć funkcjonowanie mojej strony. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii politycznych, ideologii, religii, koncernów i innych grup nacisku. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Dzięki!🙂 W poniższym linku zawarłem informacje, jak to zrobić:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

Podświadoma trauma którą masz także Ty [2] Nawet się nie spodziewasz..

dziecinstwo-i-traumyZapraszam do przeczytania fragmentu Jeana Liedloffa „W głębi kontinuum”. Mowa jest tam o traumach, jakie doznaje dziecko jak i ich wpływie na dalsze, dorosłe życie.

Świat jest tak zaprojektowany, że traumy nabywane są przez dziecko już od bardzo wczesnych okresów życia płodowego. Jedna z interpretacji wpływu podświadomości na choroby nazywana Totalną Biologią głosi, że płód rejestruje to, co dzieje się na zewnątrz brzucha mamy.

Potem jedną z najważniejszych traum jest poród. Odciska on piętno praktycznie na każdym człowieku który przychodzi na nasz świat. Później dziecko uczy się poprzez upadki, wypadki i ból. I na marginesie – tak samo narody świata się uczą, bo to co w skali mikro, jest też w skali makro. A ludzkość jako zbiorowość jest obecnie na poziomie głupiutkiego, ale już wierzgającego i buntującego się dwulatka.

W konsekwencji prowadzi to do zamknięcia i zaszczucia duszy młodego człowieka przez system. Różne interpretacje duchowe, ezoteryczne, porównują proces socjalizacji i wychowania jako schodzenie do mentalnego grobu, jako umieranie.

Podobnie jest z procesem dojrzewania. Wtedy magiczne, dziecięce myślenie i ta dziecięca radość bezwarunkowa, to cieszenie się byle drobiazgiem, magia życia – zostają ostatecznie zamordowane. Wtedy już ostatecznie stajesz się dorosłym, trybikiem systemu. Masz popęd seksualny i nieznośny przymus jego zaspokajania, masz żądzę rywalizacji, konkurencji, i szereg innych, typowo „dorosłych„, destrukcyjnych mechanizmów. Dziecięcej radości już nie ma. Jest smutna dorosłość i egzekwowane z żelazną dyscypliną realizowanie bezlitosnych programów natury. Czyli rozmnażania, gromadzenia zasobów, ekspansji.

Zostało to w symboliczny sposób opisane w wielu bajkach i baśniach. Pojawia się w nich motyw albo zaśnięcia w wieku 16 lat, albo wypłynięcia na powierzchnię oceanu w wieku lat 15. Ja pamiętam ten życiowy przełom jako traumę choć wiem że praktycznie nikt znany mi tak nie odczuwał. Nagle w wieku tych 13 lat poczułem się wewnętrznie martwy. Dawne magiczne myślenie, cieszenie się i zachwyt nad każdą drobnostką, zniknęły. Został pusty szkielet myślowy, z niewielką liczbą myśli – myśli suchych, topornych, dorosłych. No i popęd seksualny.

O tym napiszę osobny felieton. Nie znam nikogo kto by to tak odczuwał. U ludzi to wewnętrzne umieranie odbywa się płynnie. Czy ktokolwiek z Was miał tak samo?

Poniżej cytat z książki Vadima Zelanda „Transerfing Rzeczywistości tom 3” o tym, że już sam poród jest podświadomą traumą. A do tego dochodzą jeszcze traumy tworzone niemal od momentu zapłodnienia – bo już od tego momentu zapisują się one w matrycy nowego człowieka. Rolą rodzica powinno być w teorii takie postępowanie, by dziecko uczyło się radzić z życiem i z traumami. Tak się jednak nie dzieje w ponad 99% przypadków.

Wszyscy jesteśmy ofiarami tego systemu, a gdy decydujemy się na posiadanie dzieci – jakże często zmieniamy się w oprawców i katów. Czy usprawiedliwieniem jest to, że od zawsze nikt nie przekazuje „instrukcji obsługi” człowieka i świata? Zobaczmy, przecież my, cholera, nawet nie wiemy co powinniśmy żreć. Setki diet, każda wykluczająca się i każda uważająca, że jest poprawna i zdrowa. A dalej, w innych sferach jest jeszcze gorzej.

Cytuję: „Negatywne nastawienie jest tak trwałe, ponieważ człowiek od narodzin wciąż się przekonuje, że świat jest do niego wrogo nastawiony. Na małego człowieczka natychmiast po narodzeniu z ogromną siłą spada agresywne oddziaływanie. Leżał sobie w łonie, było mu tam przytulnie, ciepło i spokojnie. Lecz oto biednego człowieczka brutalnie wyciągają z tego komfortu. Słyszy krzyki matki i możliwe, że uświadamia sobie, iż stanowi przyczynę jej cierpień. No i mamy położony fundament pod kompleks winy.

Jaskrawe światło bije po oczach.Chciałoby się zmrużyć oczy i nic nie widzieć. Wilgotne ciepło zostaje zastąpione przez twarde, suche zimno. Chciałoby się skulić w kłębek i odgrodzić od całej tej zgrozy. Lecz oto przecinają pępowinę, brutalnie zrywając jedyną łączność ze źródłem życia. Człowieczek jest już w śmiertelnym szoku. Dusi się, lecz jeszcze nie wie, że trzeba oddychać. Dają mu klapsa w plecki, powodując w ten sposób dożywotni uraz. W jego płuca z ostrością brzytwy wżyna się powietrze. Oddychanie boli, lecz nie ma innego wyjścia. Zostały postawione twarde warunki: walcz o życie, albo umrzyj. Niewinny i czysty umysł pobiera pierwszą lekcję: walka o istnienie jest nieodłączną częścią tego świata.

Człowieczka wszystko boli, a dookoła jest tak strasznie, a jakby tego było mało, odrywają go od matki i zamykają w twardym futerale.Opadając z sił, stara się ukryć przed tym światem w marzeniu sennym. Tak wygląda pierwsze spotkanie z tym światem. Strach, samotność, beznadzieja, uraza,wściekłość i całkowita bezradność. To pierwsze lekcje, które okrutnie i nieubłaganie odciskają się na białej karcie umysłu. Wstępna obróbka niezbędna wahadłom została wykonana.Nie bez powodu ta szokowa praktyka porodowa po dziś dzień jest szeroko rozpowszechniona i uważana jest za całkowicie cywilizowaną.

Mało komu przychodzi do głowy, że podobne narodziny stanowią absolutnie koszmarny szok, który zostawia głęboką, dożywotnią ranę w podświadomości człowieka. Żadna istota ze świata zwierząt nie przechodzi przez nic podobnego przy narodzinach. Jedynie w nielicznych i bardzo drogich klinikach można przyjść na świat „po ludzku”. Pierwsze brutalne lekcje świata wahadeł bardzo dobrze się przyswajają i w czasie trwania życia coraz bardziej krzepną. Pewnego dnia maluch puszcza rękę matki i z radosną, ufną odwagą biegnie na spotkanie życia. Lecz świat wahadeł pokazuje, że wcale nie jest taki bezpieczny, i nagle bęc! -maluch upada. A mama już się martwi: „żeby tylko nie wpadł pod samochód”.
~Vadim Zeland

A poniżej fragment autorstwa Jeana Liedloffa:

Cytuję: „U niemowlęcia mającego ciągły kontakt z ciałem opiekunki jego pole energetyczne stanowi jedność z jej polem, zaś nadmiar energii obojga może rozładowywać się poprzez jej wyłączną aktywność. Niemowlę może być dzięki temu rozluźnione, wolne od kumulującego się napięcia, bo nadmiar jego energii przepływa na opiekunkę. Istnieje zauważalny kontrast między zachowaniem niemowląt Yequana w objęciach opiekunki, a naszymi niemowlętami, które większość czasu spędzają w fizycznej izolacji od matki.

Dzieci Yequana są łagodne i niewymagające, nie stawiają oporu, jeśli trzymać je lub nieść w wygodnej pozycji. Nasze niemowlęta wierzgają nogami, gwałtownie machają rękami, wyginają sztywny kręgosłup w napięty łuk. Wiercą się i prężą w łóżeczkach, i wózkach, i trudno je utrzymać, kiedy zachowują się podobnie w naszych objęciach. Starają się uwolnić rosnące napięcie spowodowane tym, że nabrały więcej energii, niż potrafią w sposób nieskrępowany zatrzymać lub rozładować. Podniecone zainteresowaniem wobec jakiejś osoby wydają przeraźliwe wrzaski i skręcają się. Choć wyrażają w ten sposób zadowolenie, bodziec wyzwala gwałtowną reakcję mięśni, zużywając ukrytą energię.

Niemowlę biernie schowane w zaciszu swego kontinuum, kiedy zaspokojone zostają jego oczekiwania stałego kontaktu fizycznego, nie dąży do rozładowania energii, pozostawiając to aktywnemu dorosłemu lub dziecku, które je trzyma. Sytuacja ulega radykalnej zmianie w momencie, gdy niemowlę kończy fazę życia w objęciach opiekunki i zaczyna pełzać. Samo wtedy musi zużyć energię, przynajmniej w ciągu dnia, gdy jest z dala od matki. Następuje ogromny wzrost jego aktywności. W krótkim czasie pełzanie staje się efektywne, dziecko wędruje z imponującą prędkością, która ulega przyśpieszeniu, gdy zaczyna raczkować. Jeśli nic go nie ogranicza, pełza energicznie i uparcie po całym terenie, zużywając nadmiar energii w poznawaniu świata, w jakim przyszło mu żyć.

Gdy dziecko zaczyna chodzić, biegać i bawić się, czyni to w takim tempie, jakie dorosłemu wydawać się musi szalone. Usiłujący nadążyć za nim, szybko by się zmęczył. Rówieśnicy i starsze dzieci są dla niego bardziej stosownym towarzystwem. Pragnie je naśladować i czyni to najlepiej, jak potrafi, zgodnie że stale rosnącymi zdolnościami. Nikt poza nim samym nie ogranicza tej niesamowitej aktywności. Gdy się zmęczy, wraca odpocząć do matki, a gdy jest starsze – na swoje posłanie. Jednakże dziecko nie jest w stanie rozładować energii i trwać w dobrym samopoczuciu, jeśli z jakiegoś powodu – co tak często zdarza się w cywilizowanym sowiecie – jego działania są ograniczane, czy to przez niewystarczająco dużo czasu poświęcanego na zabawę na podwórku, czy ograniczoną przestrzeń domową, lub gdy jest uwięzione w kojcu, uprzęży, dziecinnym łóżeczku czy w specjalnym krzesełku. Jak brak bliskości w dzieciństwie wpływa na naszą seksualność?

W wieku dorosłym nadmiar nieuwolnionej energii jest podobnie koncentrowany przez wstępną grę seksualną, a uwalniany w orgazmie. Tym samym stosunek seksualny służy dwóm różnym celom – reprodukcji oraz zachowaniu przyjemnego poziomu energii. Wśród ludzi, których deprywacja bliskości skazała na życie w stanie napięcia pomiędzy różnymi aspektami ich osobowości, orgazm uwalnia jedynie powierzchowną część energii więzionej w ich permanentnie napiętych mięśniach.

Owo niepełne uwolnienie jej nadmiaru stwarza chroniczny stan niezadowolenia, przejawiający się złym humorem, nadmiernym zainteresowaniem seksualnym, niezdolnością do koncentracji, nerwowością lub rozpustą. Sprawę pogarsza jeszcze i to, że u dorosłych pozbawionych doświadczeń niemowlęctwa potrzeba fizycznej ekspresji seksu jest zmieszana z potrzebą nieseksualnego kontaktu, jaka pozostała im po tym okresie. Zazwyczaj ta druga nie jest w naszym społeczeństwie uznawana, a każde pragnienie kontaktu interpretowane jest jako seksualne. Zatem seksualne tabu obejmuje wszelkie dodające otuchy nieseksualne formy fizycznego zbliżenia. Nawet dzieci i dorośli plemienia Yequana, którym dana była w niemowlęctwie cała niezbędna gama zbliżeń, nadal je lubią, siadają blisko siebie, leżą w tym samym hamaku, a nawet wyręczają partnerów w niektórych czynnościach związanych z toaletą. My o wiele bardziej niż oni posiadamy potrzebę przełamania obecnego tabu i uznania ludzkiej potrzeby wsparcia i kontaktu. Niezaspokojona i infantylna niezmiernie zwiększa wymagania, jakie mamy wobec siebie, nie żyjąc zgodnie z naturą dzieciństwa i wieku dojrzałego. Trwa tak długo, dopóki istnieje szansa jej zaspokojenia, o ile chcemy ją zaspokoić.
~Jean Liedloff „W głębi kontinuum

Podsumował: Jarek Kefir

Witam!:) Moja strona funkcjonuje dzięki darowiznom. Ten system zapewnia niezależność od różnych opcji politycznych i wszelkich „reklamodawców.” Nie jestem zrzeszony z żadną partią, ideologią ani organizacją. O funkcjonowanie bloga i poszerzanie wiedzy dbam sam. Możesz wesprzeć moją, ale także i Twoją stronę, i tym samym czynnie uczestniczyć w jej rozwoju i w rozpowszechnianiu cennych informacji. Z pewnością da to dobre owoce. Dołącz więc do grona twórców!
–Poniżej opisałem, jak to zrobić, link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/