Czy to źle być hedonistą? Hedonizm jest filozofią polegającą na minimalizowaniu cierpienia i na maksymalizowaniu przyjemności, z jednoczesnym uznaniem zasady, że nie może to nikogo krzywdzić. Co jest więc w nim złego?
Pisałem już, że ludzka natura jest drapieżna, przemocowa i okrutna. Już popularny bloger Pokolenie Ikea to zauważył, pisząc artykuł o tym, że ludzka natura jest zła. On jednak nie doszedł do genezy problemu – do jądra, rdzenia tego systemu.
Gdy zdasz sobie sprawę z dwóch rzeczy – o tym jaka jest ludzka natura i o tym, jak działa ten świat, że żyjemy w jakiejś chorej symulacji – to z marszu masz pół tony ciężaru mniej na duszy. Nie musisz sadzić drzewa, budować domu i płodzić syna. Nie musisz się poświęcać jeśli nie widzisz w tym sensu i celu. W zasadzie nie musisz nic z tego, co rozkazuje rodzina, znajomi i społeczeństwo. To wielka ulga i wielka wolność.
Ale wróćmy do natury ludzkiej. Ludzie w większości wyznają zupełnie inną filozofię niż hedonizm. Czyli egoizm. Egoizm zakłada skoncentrowanie tylko na sobie i marsz po trupach, do celu. Hedonizm już nie. I jest tak jak na obrazku – największe świnie, często podpierając się religią czy konserwatyzmem, wymagają od innych by byli aniołami. Wymagają to od wszystkich tylko nie od samych siebie. Sami uważają że mogą na przykład ruchać wszystko co nie ucieka na drzewo. Ale każdą kobietę która lubi seks nazywają szmatą, a mężczyznę – niedojrzałym kurwiarzem.
To życie które masz jest niepowtarzalną szansą. Na zabawę, radość, miłość, seks, taniec, rozrywkę, przyjemność, bogactwo i każdą inną obfitość. Tak, ja na to wszystko zasługuję, i Ty także na to zasługujesz. Nigdy nie daj sobie wmówić filozofii / kultu cierpienia. Zauważcie że kult cierpienia jest podstawą każdej religii i każdej władzy. Jest to bardzo wygodne dla elit, gdy ich owieczki widzą sens w czymś, co absolutnie żadnego sensu nie ma. Czyli w trudzie, cierpieniu, biedzie i nadmiernym poświęcaniu się. Odeślij apostołów kultu cierpienia do samego diabła – bo są oni jego posłańcami i sługami.
Cierpienie kultywują religie monoteistyczne, hinduizm, buddyzm. No to można zrozumieć, bo zostały one stworzone by rządzić owieczkami i je skubać. A w razie czego – posyłać te owieczki na rzeź, np na wojnę o demokrację i ropę. Ale nie mogę zrozumieć tego, że kult cierpienia występuje w szeroko pojętym new age, ezoteryce. Apologeci tych doktryn mówią, że każde cierpienie i zło jakie doświadczamy, ma sens i cel, że trzeba być za nie wdzięcznym. A niby dlaczego do kurwy nędzy mam być wdzięczny za coś, co mnie uszkodziło na całe życie i doprowadziło do ciężkiej choroby? To samo mówią tłumacząc sens istnienia rodzinnego piekiełka. Że dusza przed wcieleniem się wybrała sobie ziemskich rodziców i wyraziła zgodę na to cierpienie. Zalecają oni wręcz bycie wdzięcznym za to i wybaczenie. Znowu pytam: dlaczego mam to robić?
Jeśli chodzi o rodzinę, to są udzie którzy zauważyli że ogarnąłem się i lepiej się czuję. Mówią więc: „Jarek, może się ustatkujesz?” Jest to temat który wzbudza we mnie agresję. Naprawdę niewiele już takich tematów jest. Ten jest jednym z ostatnich. Oni się naruchali, naćpali i nachlali za wszystkie czasy w wieku 15 – 30 lat. A teraz zakładają rodziny, bo tak wypada, i strugają wielkich świętoszków i obrońców moralności. I namawiają do tego innych. Ja nie widzę sensu w zakładaniu rodziny. Jest to dla mnie nadludzki wysiłek, do którego trzeba wręcz nadludzkich zdolności (stalowa psychika ekstrawertyka, duże zarobki itp). I nie widzę absolutnie żadnych korzyści DLA MNIE z tego wszystkiego. Nie byłoby to dla mnie żadną radością, a jedną wielką katorgą zakończoną przedwczesną śmiercią.
To JA się liczę, moje zadowolenie i przyjemność. Ale liczą się też dla mnie inni – w tym te potencjalne istoty, które bym sprowadził na ten łez padół. Nie chcę przekazywać im swoich jak i cywilizacyjnych (globalnych) traum. Nie chcę by żyły na planecie która jest piekłem, więzieniem. No i nie chcę poświęcać swoich najlepszych lat, 90% swojego czasu, dla innych. Czyli dla dzieci, społeczeństwa, systemu. Bo ani społeczeństwo ani system na to nie zasługuje.
Pewna doza cierpienia i złych wydarzeń jest potrzebna by wykształcić charakter, ukształtować empatię, ustawić priorytety i odpowiednie spojrzenie na podłość i marność tego świata. Zgoda, to druga strona medalu. No ale naprawdę, nie przesadzajmy z tym cierpieniem.. Vadim Zeland, jeden z najpotężniejszych oświeconych na Ziemi, przekazał swoją wiedzę w najprostszy i najbardziej życiowy sposób. Nie wypowiadał się głębokimi, pięknie brzmiącymi, ale fałszywymi sentencjami, jak to robi większość znanych guru duchowych. Wszak nie ma nic gorszego od pięknych słów, które kłamią. On przedstawił swoją wiedzę prostym językiem, i dał nawet zestaw wskazówek i ćwiczeń – tego żaden guru duchowy także nie zrobił.
Mówił on, że dusza przyszła na świat nie po to, by cierpieć, nie po to, by nadmiernie się poświęcać, i nie po to, by osiągać jakieś wyżyny oświecenia, i nic ponad nie. Przyszedłeś na świat bo Twoja dusza chciała doświadczać radości, zabawy, miłości, seksu, tańca, przyjemności, obfitości, bogactwa, i wszelkich innych materialnych uciech. Widzicie, jak bardzo rewolucyjne są te tezy? Nawet rzekomo oświeceni wyznawcy new age czy ezoteryki zakrzykną teraz ze świętego oburzenia. Zaś całe to zło, cierpienie, wypadki, złe zbiegi okoliczności, konserwatyzm, bieda – mają być wręcz anomalią, abberacją systemową.
Rdzeń, czyli ta tajemnicza struktura zarządzająca ziemskimi (pod)systemami, być może jest uszkodzona. Według Zelanda ta cała ziemska katorga to wcale nie jest stan naturalny, a odpowiadają za to bezpośrednio twory zwane wahadłami. Pozostaje jeszcze kwestia poświęcania się i pomagania innym. Jest to bardzo ważne. Rób to wobec tych ludzi, wobec których warto to robić. Wrogowie i wszelkie jednostki zaślepione i niereformowalne nie zasługują nawet na ziarenko tego dobra. A państwo, ojczyzna, społeczeństwo, świat, Ziemia? Czy zasługują na to? Tu sprawa jest bardzo złożona.
Odpowiedz sobie uczciwie: co Ci dało to państwo (Polska) byś poświęcał swoje zdrowie lub życia, np na wojnie? Będziesz ginął za Biedronkę, za Lidla, za pensje 1000 zł netto, za umowy śmieciowe? Będziesz ginął za Tuska, Petru, Schetynę, Pawlaka? Odpowiedz sobie też na pytanie, ile Ci ten kraj odebrał? Też bardzo wiele, jak mi i 90% mojego pokolenia? Ilu ludzi doprowadził do biedy, rozpaczy, emigracji, obłędu, chorób, samobójstw? Odpowiem.. 160.000 samobójstw w latach 1990 – 2011, głównie z biedy. Ile związków doprowadził do końca, ile rodzin do rozbicia? Miliony milionów. A świat? Czy umożliwił Ci on wszechstronny rozwój, rozwinięcie skrzydeł i ukrytych talentów? Czy może raczej odebrał Ci prawie wszystko, jak mi i większości ludzi?
Dla kogo chcesz się więc poświęcać? Czy warto? Ja dawno zrezygnowałem z chęci otwartej zmiany świata. Po pierwsze to niemożliwe, po drugie – świat (Rdzeń) się broni przed nieautoryzowaną ingerencją i daje różne kopniaki. Cichy i pokorny bunt daje dużo lepsze rezultaty. Jest to w zasadzie bunt bez.. buntu. Wiedzę zachowuję i przekazuję tylko tym, którzy chcą i są gotowi. Te kilkadziesiąt tysięcy czytelników mojego bloga miesięcznie – ok. Moje bratnie dusze, osoby bliskie sercu – jeszcze bardziej ok. No, może te 10%, 20% społeczeństwa które ma potencjał. Umówmy się, że też są ok dla mnie. Cała reszta się nie liczy, jest absolutnie bez znaczenia, mogłaby nie istnieć. Jedyne co się nauczyłem – to być wręcz niewidoczny dla nich, w tym dla tych dawnych wampirków. Stało się to po marcu, kwietniu 2016 roku i zaskoczyło nawet mnie.
Podsumowując:
-hedonizm, empatia z jednoczesnym olaniem tego świata – TAK
-egoizm i marsz po trupach do celu – NIE
-pomaganie, poświęcanie się i przekazywanie wiedzy: przyjaciołom, bratnim duszom, pozytywnym ludziom, tym którzy mają potencjał i chcą zmian – TAK
-pomaganie, poświęcanie się i przekazywanie wiedzy: wrogom, jednostkom zaślepionym, fanatycznym, niereformowalnym, traktującym nas źle – NIE
I ja i Ty zasługujemy na to, co tylko najlepsze na świecie. A Ci którzy każą cierpieć i poświęcać się bez sensu i celu – niech spierdalają. Gdy masz możliwość uniknięcia cierpienia – po prostu go uniknij. Jakże często Ci pobożni obrońcy moralności robią dokładnie to samo – np poprzez w tajemnicy wykonywaną „skrobankę” pod osłoną nocy.
Poniżej wklejam cytat wyjaśniający różnice pomiędzy hedonizmem a egoizmem.
Cytuję: „Między hedonizmem a egoizmem istnieje spora różnica. Szkoda, że nie każdy ją zauważa. Hedonizm i egoizm mają jedną wspólną cechę: obydwie postawy dążą do zapewnienia jednostce jak najwięcej przyjemności. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Wystarczy przeczytać jakąkolwiek definicję, żeby wyłapać tę subtelną różnicę, która je dzieli. Główna zasadą hedonizmu jest czerpanie jak najwięcej przyjemności z życia. Egoizm natomiast to postawa bliska narcyzmowi, według której należy troszczyć się wyłącznie o siebie, nie zauważając potrzeb innych. Egoiści charakteryzują się zwykle paskudnym usposobieniem i kompletnym brakiem względu na resztę świata. Widać różnicę?
Mimo to nie jest łatwo przyznać się do tego, że jest się hedonistą. Wielu ludzi przyjmuje takie słowa z oburzeniem, traktując wyznawców hedonizmu jako ludzi złych, płytkich egoistów myślących tylko o tym, co materialne. A to właśnie takie myślenie świadczy o płytkości i braku zrozumienia. Hedonizm jest jak najbardziej zdrową i naturalną postawą. Sprawia on, że osoba o takim światopoglądzie dba o siebie i chce brać z życia to, co najlepsze. Gdyby każdy był taki, wszyscy byliby zadowoleni. Podstawowa różnica pomiędzy hedonizmem, a egoizmem polega na tym, że egoista dba jedynie o siebie, hedonista zaś potrafi zatroszczyć się o innych ludzi – najpierw jednak chce zadbać o siebie, żeby móc w pełni czerpać radość z pomagania innym. I jest to najzupełniej normalne. Tylko osoba szczęśliwa i spełniona może odczuwać radość z poświęcania się dla innych. Jeśli z powodu swoich obowiązków zaniedbuje siebie, prędzej czy później popadnie w frustrację i niechęć do osoby, dla której się poświęca.
Co jest więc takiego w hedonizmie, że wzbudza taką niechęć u różnych ludzi? Dlaczego tak często rzucane są gromy na tych, którzy otwarcie przyznają, że w życiu liczy się dla nich przede wszystkim przyjemność, a nie idee, altruizm i, powiedzmy, takie rzeczy jak „szukanie duchowego oświecenia”? Na pewno dużo bierze się z tego, że niektórzy mylnie definiują hedonizm. Dla wielu oznacza to tyle, co „żyć szybko, umierać młodo”, czyli przygodny seks, częste zmiany partnerów, zero zobowiązań, próbowanie w życiu wszystkiego i całkowity brak samokontroli. Być może część hedonistów tak postępuje, nie przeczę. Ale definicji przyjemności jest mnóstwo. Dla jednych jest to imprezowanie, dla innych seks, a dla jeszcze innych może to być np. podróżowanie po świecie. Wszystko może stać się przyjemnością, celem, do którego chce się dążyć.
Niestety, presja społeczna, wychowanie i takie autorytety jak Kościół wmawiają ludziom, że najwięcej można w życiu osiągnąć jedynie ciężką pracą i poświęceniem. Przyjemność i radość życia zbyt często sprowadzana jest na dalszy plan, jako coś, co nie powinno być sensem życia. Samo słowo ‚hedonizm’ dla wielu ma pejoratywny wydźwięk, podobnie jak ‚wygodnictwo’ i ‚leniuchowanie’. A przecież to, że człowiek lubi wygodne życie, oznacza tylko tyle, że potrafi on sobie zapewnić komfort i dba o siebie. Lenistwo w odpowiednich ilościach jest cudownym lekarstwem na stres i działa niczym kojący plasterek na nasze codziennie zmartwienia.
Tylko, że nie każdy chce to zrozumieć. Dla wielu hedonizm zawsze będzie czymś złym, co należy potępiać i gromić. Bardzo łatwo oceniać innych po pozorach. Bardzo łatwo powiedzieć „hedonizm do niczego dobrego nie prowadzi”, „materialiści to źli ludzie”, „naprawdę współczuję tym biednym ludziom, oni nie wiedzą, co naprawdę jest w życiu ważne”, „nieszczęśliwi, zagubieni konsumpcjoniści, oni nie potrafią prawdziwie kochać”. I tak dalej, ple, ple, ple. Kompletny stek bzdur.
Hedoniści po prostu potrafią określić, czego im w życiu trzeba i wielu im przez to zazdrości. Jeśli sam jesteś hedonistą, to wiesz, co mam na myśli. Na przyjęciu weźmiesz ostatni kawałek ciasta, nie krygując się i nie czekając, aż zrobi to ktoś inny. Jeśli ktoś da Ci do wyboru fotel i taboret, usiądziesz na fotelu. W weekendy potrafisz beztrosko rozwalić się na łóżku, nie myśląc o tym, że inni w tym czasie pracują w ogródku. Twoje życie jest właśnie przez to takie pełne i piękne.
Nasz naród trzeba nauczyć tego, że przyjemność i komfort w życiu są ważne. Śniadania do łóżka, leżenie przez całą niedzielę i kąpiel zamiast prysznica to naprawdę nic złego. Każdy zasługuje na rozpieszczanie, musi tylko przyznać, że naprawdę tego potrzebuje i nie mieć z tego powodu poczucia winy. Nie warto się przejmować krytyką. Zawsze znajdą się ludzie, którym coś będzie przeszkadzało. Sami będąc zgorzkniali, potrafią tylko oceniać innych i przyczepiać im różne łatki. Jeśli jednak wiemy, że swoim zachowaniem nie robimy nikomu krzywdy, należy takich ludzi po prostu ignorować. Hedoniści to zazwyczaj bardzo sympatyczni ludzie, otwarci, szczerzy i zadowoleni z życia. Ich związki są trwałe i zgodne, właśnie z tego powodu, że potrafią walczyć o swoje i otwarcie mówić, czego potrzebują. Jeśli masz to szczęście, że taki jesteś – nie zmieniaj się.”
Autor: EMoonia
W felietonach poniżej poruszałem te kwestie:
–Sensem życia jest miłość i radość, a nie cierpienie. Nie daj sobie wmówić filozofii ofiary!
–Czy da się uwolnić od systemu? Najpierw poznaj jak on działa..
–Uważasz że jesteś wolny? Naprawdę? „Dali nam pieniądze a my oddaliśmy im całą Ziemię”
–Twoja dusza pragnie miłości i radości a nie cierpienia!
Autor: Jarek Kefir
Możesz wesprzeć funkcjonowanie mojej strony. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii politycznych, ideologii, religii, koncernów i innych grup nacisku. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Dzięki!🙂 W poniższym linku zawarłem informacje, jak to zrobić:
https://kefir2010.wordpress.com/wsparcie/