Niezwykłe, wzruszające i dające nadzieję przesłania książek i filmów

Niezwykłe, wzruszające i dające nadzieję przesłania książek i filmów

przesłania filmówTak to już jest, że artyści wiedzą i widzą więcej. Starają się oni przekazać nam tę wiedzę w swoich dziełach, często w formie alegorii i metafor. Akcja wielu książek i filmów rozpoczyna się lub nabiera właściwego tempa, gdy następuje moment zejścia do podziemi. W dzisiejszym felietonie opiszę bardzo skrótowy przesłanie fragmentów trzech filmów. Te filmy czy też dzieła literackie, to: Władca Pierścieni, Truman Show, Robocop 3 (sic!).

Bohaterowie „Władcy pierścieni” schodzą do podziemi by spotkać się z przeszłością

Tak się dzieje we Władcy Pierścieni podczas eksploracji opuszczonej kopalni, w której spotykają trupy z dawnych czasów. Jest to symbol zapomnianych i ukrywanych przed światem „szkieletów w szafie” trzymanych przez konserwatywne, purytańskie społeczeństwo. Społeczeństwo oparte na hierarchii, patriarchacie, konserwatyzmie poznawczym, tresowane według antyludzkiej doktryny kapitalizmu i racjonalizmu, tworzy mnóstwo takich „trupów w szafie”.

Mówi się, że każda rodzina, każda grupa, klasa szkolna, każda firma – ma takie skrzętnie ukrywane szkielety w starych, zamkniętych na wiele kłódek szafach. Moją rolą, misją i powinnością (och, jakże to nieskromnie brzmi) jest docieranie do tych „trupów w szafie„, i mówienie o nich publicznie. One istnieją, a my jako społeczeństwo wcale nie jesteśmy tak konserwatywni, ułożeni, zajebiści, pełni cnót jak twierdzimy. Śmiem twierdzić, że jest wręcz przeciwnie.

Tych milionów szkieletów już nie ma gdzie chować, wszystkie szafy są nimi zapełnione, a fabryki nie nadążają z produkcją nowych. (Metafora taka). Ciemna, mroczna kopalnia z Władcy Pierścieni, w której umarli dawno ludzie (umarłe dawno sprawy..) zaczynają ponownie mówić, jest również symbolem rozjaśniania cieni z podświadomości. Nie można ich wypierać, negować, zamykać w szczelnej szafie czy kopalni. Bo one prędzej czy później dojdą do głosu.

Truman Show – uwolnienie z systemu przychodzi przez odrzucenie społecznych schematów i propozycji na życie

W filmie „Truman Show” główny bohater, uwięziony w strukturze systemowej, czasami schodzi do piwnicy (takie mini-podziemia). Ma tam ukryty sekretny skarb – m.in. wspomnienie kobiety Sylvii Garland, która chciała go przed laty wyrwać z systemu. Truman pewnej nocy („ciemna noc ducha„) schodzi do piwnicy, niejako „ogłusza” i „oślepia” nadzorców systemu. Drąży podziemny tunel, przemierza przez nocną głuszę do portu, by zmierzyć się ze swoim największym lękiem – lękiem przed morzem.

Morze – Archetyp praoceanu z którego wyszło i wyewoluowało życie. Morze to także symbol początku i końca, odwiecznego „koła zamachowego życia„. Również symbol żeński. Lęk przed morzem który miał Truman można interpretować na trzy sposoby:
-lęk przed śmiercią;
-lęk przed „zmieceniem przez wzburzoną falę społeczeństwa” a więc z jednej strony, przed uniformizacją totalną, a z drugiej strony – przed ostracyzmem w przypadku braku uniformizacji i utraty, zaprzedania siebie.
-lęk przed kobietami i swoją wewnętrzną kobiecą stroną.

Zauważcie też, że Truman nie jest w stanie wydostać się „oficjalnymi” wyjściami z systemu, w którym jest on uwięziony. Nie może wyjechać autobusem do Chicago – bo się psuje. Nie może wypłynąć promem – bo paraliżuje go lęk na widok specjalnie zatopionej łódki. Nie może też wyjechać mostami prowadzącymi na drugą stronę zatoki, bo są one zakorkowane, niedrożne, niewydolne. A gdy jakimś cudem udaje mu się przejechać mostem na drugą stronę zatoki – zatrzymuje go „ściana„. System sięga po argument ostateczny – awarię reaktora atomowego (obezwładniające, niewidzialne zagrożenie życia atakujące ‚nie wiadomo skąd’).

System wmawia Trumanowi, że uratował go przed przyjęciem potężnej dawki radiacji i niechybną śmiercią. Tymczasem żadnej radiacji nie było, bo jak wiemy z filmu, było to zaaranżowane i zapewne ćwiczone wiele razy wcześniej widowisko. Oczywiście, że jest to symbol. Właśnie tak postępuje kościół katolicki i inne religie, strasząc piekłem, diabłem, new age, okultyzmem tych, którzy chcą się wyrwać. W filmie, gdyby Trumanowi udało się ominąć zainscenizowane przedstawienie, prawdopodobnie zauważyłby, że to „oficjalne” wyjście z systemu tak naprawdę nigdzie nie prowadzi, a jeśli już – to do ściany, do kresu, gdzie dalej system już nie sięga.

Te oficjalne wyjścia proponowane przez system (autobus do Chicago, biuro podróży, prom, mosty) są symbolami naszych ziemskich schematów i pomysłów na życie. Ideologie, religie, społecznie akceptowalne recepty i modele życia. Czyż nie są one straszliwie niewydolne? Czyż nie przynoszą one ogromu nieszczęścia, cierpienia, nienawiści, podziałów? Czyż nie prowadzą one donikąd? Truman musi więc działać inaczej niż proponuje to system (społeczeństwo).

Najpierw usypia czujność strażników systemu, czyli udaje, że robi to, co zawsze. Buduje podziemny tunel z piwnicy. Wychodzi nim w niepilnowaną przez czujne, wszystkowidzące oko systemu noc – ciemną i niezbadaną. Eksploruje ją, prawdopodobnie bocznymi drogami udaje się do portu. Pokonuje swój największy lęk i wyrusza łodzią na pełne morze. Dostrzega to architekt systemu – Christof – i poprzez sprowadzenie na niego sztormu, próbuje go zawrócić. Nie udaje mu się to, a Truman dociera do ściany po tym, gdy jego łódź uderza w nią. Dociera do symbolicznego miejsca, gdzie system się kończy, gdzie ma swój kres. Tam staje się on zwyczajnie niewydolny, a poza ścianą już nie ma swojej władzy.

Na sam koniec opowieści o filmie Truman Show dodam, że wyzwolenie głównego bohatera przychodzi poprzez.. kobietę. Sylvia Garland zbuntowała się przeciwko systemowi i dała mu wskazówki, jak wyjść z tego systemu. On ją zapamiętał na całe życie. W pewnym momencie zorientował się, jaką rolę odgrywa jego żona – ma cementować jego uśpienie, jego więzi z tym nieludzkim systemem. Ucieka od niej, uciekając z systemu. Jeszcze co do osoby architekta – Christofa – otóż nadaje on z tzw „księżycowego studia„, czyli pokoju mieszczącego się w urządzeniu imitującym księżyc. Jakie propozycje macie co do możliwej symboliki w tym zawartej? Jestem bardzo, ale to bardzo ciekaw.

Film Robocop – czy zawiera głębsze przesłanie?

Również film Robocop 3, kojarzony głównie z światem filmów SF i sensacyjnych, zawiera motyw zejścia do podziemi. Film ten to futurystyczna, dystopijna wizja upadłego miasta Detroit zarządzanego przez totalitarną korporację OCP. Podporządkowała ona sobie policję, media, prawo, i wszelkie inne dziedziny życia społecznego. W świecie realnym mamy obraz bardzo podobny, tylko sankcje są nieco mniej widowiskowe, mniej medialne. Ofiary neoliberalnego kapitalizmu odchodzą raczej po cichu, bez rozgłosu jaki miał miejsce w filmie Robocop 3.

Robocop, czyli główny bohater, również dochodzi do kresu systemu, podług którego został stworzony i podług którego działa. Otóż w bitwie między oddziałami pacyfikującymi miasto, dowodzonymi przez szefa policji, ginie jego policyjna partnerka. Nie może on nic zrobić, ponieważ dyrektywy systemu uniemożliwiają mu atakowanie oddziałów pacyfikacyjnych. Wtedy zamierza przyłączyć się do rebeliantów. Schodzi on wraz z nimi do podziemi. Tam, jak się okazuje, jest drugie miasto, również tętniące życiem. Dodatkowo żyje tam dużo ludzi jakby „widzących więcej” – czyli rebeliantów sprzeciwiających się tyranii OCP.

Istotne jest to, że Robocop podczas symbolicznego przejścia przez podziemia, ma częściowo sparaliżowane mechanizmy swojego cybernetycznego organizmu. Chodzi z wielkim trudem, musi korzystać z niepewnej i wątłej pomocy uciekających z nim ludzi. Jest to symbol oderwania się od systemu i wejścia na nieznany, niezbadany teren, pełen krętych tuneli, niewiadomych i tajnych przejść, gdzie zdać się trzeba na intuicję i prowadzenie przez wyższą jaźń. Robocop w podziemiach nie może już ufać systemowym mechanizmom, czyli swojemu cybernetycznemu ciału. Jest ono zepsute. Musi się zdać na żywego człowieka.

W podziemiach życia, systemowe mechanizmy są więc oślepione, nie działają w pełni, nie działają prawidłowo. Poprzez ten labirynt prowadzi nas coś innego. W bazie rebeliantów Robocop zostaje naprawiony, a następnie ratuje sytuację na powierzchni, poprzez założenie prototypowych skrzydeł, umożliwiających latanie. Czego symbolem są skrzydła głównego bohatera? Jest to symbol nieznanych, niezbadanych i niepewnych możliwości (w filmie skrzydła te są dopiero prototypem, a nie wersją finalną). Często jednak okazuje się, że gdy odważymy się użyć tych możliwości (skrzydeł) – zdziałamy cuda.

Warto też dodać, jakich ludzi system wystawia jako swoich pretorianów, obrońców, gdy uczciwi policjanci w proteście przed zbrodniczymi działaniami korporacji OCP odchodzą z pracy i przechodzą na stronę rebeliantów. Otóż system używa zdemoralizowanej młodzieży, której rozdaje broń i każe im zabijać wszystko, co się rusza. W istocie młodzież której jedynym „programem” jest: papieros, alkohol, narkotyk, seks, rozrywka, impreza, muzyka – i tak w kółko, aż do zerzygania – jest największym kontrolerem systemu, matrixa.

W rzeczywistości taka dość prymitywna mentalność (papieros, alkohol, narkotyk, seks, rozrywka, impreza, muzyka) cechuje większość społeczeństwa. Dorośli, 30, 40 a nawet 50 letni ludzie, a są na poziomie emocjonalnym, mentalnym i duchowym rozwydrzonego 14-latka. „Umłodzieżowiono” wszystko, na czele z mentalnością, wartościami, czy choćby muzyką. To, co zrobiono muzyce, jest po prostu straszne. Większość muzyki to po prostu młodzieżowe subkultury – twory niezwykle destrukcyjne, antyspołeczne, psychopatyczne.

W końcowej scenie filmu Robocop musi walczyć z dwoma bezdusznymi maszynami – o japońskich rysach twarzy. Jednak rebelianci włamują się do ich systemów, i w konsekwencji, prosystemowe maszyny walczą ze sobą na śmierć i życie, i niszczą się nawzajem. Jak to można odnieść do naszej realnej rzeczywistości? Otóż te maszyny, bezduszne, o psychopatycznych i nienawistnych rysach twarzy, są symbolem prawdziwych i równie bezdusznych „maszyn” pracujących dla ziemskiego systemu, matrixa. Czyli ideologii, religii, doktryn, schematów, modeli światopoglądowych. Są one tak samo zimne, okrutne, bezduszne i martwe, jak filmowe maszyny.

Kluczem jest wyzwolenie się z tych ideologii i innych doktryn. Bycie ponad nimi, świadomość, że żadna z tych ideologii, doktryn, nie opisze całej złożoności świata i nie opisze całej prawdy. Ale dodam coś jeszcze.. Owszem, nie jestem żadnym wysoko wtajemniczonym ezoterykiem / okultystą. Nie uważam się też za osobę „oświeconą„. Ale swoje wiem. Otóż systemu nie można pokonać, zmienić, bo ma bardzo silne mechanizmy zabezpieczające. Ale jest jedna wyrwa w systemie.. Bowiem system można zniszczyć, czy mówiąc kolokwialnie – „rozjebać w pył„. Można tak zrobić, że te ideologiczne maszyny zaczną się same zwalczać, pożerać, gnić od środka, tak jak w filmie Robocop 3. Trzeba tylko zwrócić je przeciwko sobie.

Systemu nie da się pokonać i zmienić, ale.. da się go zawirusować i zniszczyć

Pamiętajmy jedno.. Ludzie systemu są niezwykle zgodni, jednomyślni, karni, zdyscyplinowani, zjednoczeni. To nam, rozgorączkowanym i szukającym wszędzie spisków antysystemowcom, tego bardzo brakuje. Tego powinniśmy się od nich uczyć, bowiem: „Godzi się uczyć i od wroga„, jak głosi starożytna maksyma. Ale nie o tym tylko chciałem powiedzieć. Bo im większa niezgoda, im większy krach w łonie na ogół zgodnego systemu, tym lepiej. Wszak mówi się – „Ordo ad Chao” – Porządek powstaje z chaosu, a na gruzach starego, zepsutego systemu, zbuduje się Nowy Porządek, choćby trochę lepszy.

Otóż należy zwrócić przeciwko siebie rozgorączkowanych, ideologicznych i religijnych oszołomów. Ateiści (racjonaliści) kontra katolicy, tęczowe lewactwo kontra korwinistyczne prawactwo. Trzeba wspierać radykalizmy, oszołomstwa, tendencje nienawistne w tych grupach (ideologicznych i religijnych) co sprawi, że będą one toczyły nieustającą wojnę.

Pisałem o tym w kontekście katolicyzmu w felietonie poniżej:
Ezoteryka: Franciszek I to „nasz człowiek” który zakończy historię kościoła?

To, co powyżej napisałem, może wydawać się wręcz szokujące.. Ale przecież chodzi o efekt odśrodkowy. Większość społeczeństwa jednak nie lubi radykalizmu i oszołomstwa. I to obojętnie czy jest to oszołomstwo ateistyczne (racjonalistyczne) czy katolickie. Obojętnie, czy jest to oszołomstwo korwinowo-nacjonalistyczne, czy też tęczowo-lewackie. Ludzie, którzy choć trochę czują sercem i duchem, będą patrzyć z obrzydzeniem na to wzajemne oszołomstwo i radykalizm. Będą bardzo powoli, lecz nieubłaganie odchodzić od złudnych iluzji społecznych – czyli ideologii, religii (w tym religii racjonalistycznej), od sztywnych schematów wierzeń.

I o to właśnie chodzi. Jedną z najważniejszych prawd duchowych głosi bowiem, że przemiana, zmiana, nie przychodzi porządnie, bezboleśnie, podczas medytacji, upajania się pięknem przyrody.. Choć to też jest bardzo ważne. Prawdziwa przemiana często prowadzi przez rozpad, anihilację, gruzy starego systemu.. Popatrzcie na to co stało się na Islandii, Węgrzech, Grecji, a teraz dzieje się w Polsce. Te kraje były rządzone przez kapitalistycznych psychopatów podporządkowanych niemieckim i francuskim finansistom. Dopiero gdy zostały doprowadzone do ruiny, społeczeństwa się obudziły.

W Polsce przyszła ekipa rządząca (choć też nie będzie to ekipa idealna i w 100% czysta) będzie odbudowywać kraj praktycznie od zera. Bo obecna władza stosuje taktykę spalonej ziemi i „po nas choćby potop„. W tej zdawałoby się czysto politycznej sferze, także widać duchowy zamysł – powinniśmy się w te nasze polskie, a potem europejskie przemiany, włączyć. Przede wszystkim sercem i duchem – bo to jest najsilniejsza broń w walce z psychopatami i ich mechanizmem opresji.

O przesłaniach dzieł kultury i pop-kultury pisałem też w innych felietonach:
Bądźmy jak główny bohater filmu „Truman show” – uwolnijmy i obudźmy się!
O paradoksie Supermana. To mężczyźni są dyskryminowani! Feministki bezczelnie kłamią!

Autor: Jarek Kefir

Popierasz ideę strony Jarka Kefira? Podobają Ci się moje artykuły, wklejane linki, informacje, obrazki? Dołącz do grona dobroczyńców i wesprzyj moje niezależne kanały informacji! 🙂 Link z informacją, jak to zrobić:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

Jak opuścić ziemskie piekło, więzienie bez ścian? Klucz jest w trylogii „Władca Pierścieni”

Jak opuścić ziemskie piekło, więzienie bez ścian? Klucz jest w trylogii „Władca Pierścieni”

1423665387_gcujjx_600Wszyscy znamy takie kinowe, jak i czasami książkowe „legendy” jak „Władca Pierścieni”, „Matrix”, „Król Lew”, „Gwiezdne Wojny”. Te przypowieści są wbrew pozorom bardzo cenne dla nas, bowiem zawarte są w nich ważne wskazówki. Te wskazówki stanowią drugie, głębokie, i ukryte przesłanie tych powieści. Co zrozumiałe, zdecydowana większość ludzi nie widzi i nie jest w stanie odczytać tego ukrytego, drugiego przesłania. Widzą oni zapierającą dech w piersiach scenerię, wgniatające w fotel efekty specjalne, emocje, ewentualnie jakąś historię miłosną.. I to wszystko.

Zawsze mnie dziwiła ta pop-kulturowa, popcornowa fascynacja takimi powieściami z głębszym, bo gnostyckim przesłaniem. Kinomaniacy którzy nie przegapią żadnego filmu, pop-corn, coca-cola, mnóstwo gadżetów, figurki dodawane do gazet, zabawki wzorowane na filmowych bohaterach, kluby „fanatyków” tych filmów.. Ale to przecież kompletnie nie o to chodzi!

Postaram się przedstawić zaledwie kilka wątków z trylogii Władca Pierścieni, w tym drugim, ukrytym znaczeniu. Otóż Sauron z powieści Tolkiena, jest symbolem który można interpretować wieloznacznie. Symbolizuje on tego, który kontroluje nasz ziemski, okrutny system. Ezoterycy nazywają tego kontrolera różnymi nazwami – jahwe, szatan, allah, „bóg” itp. Z drugiej strony, Sauron może symbolizować wszystko to, co jest elementem składowym tego ziemskiego systemu. A więc matkę naturę tak niesprawiedliwie traktującą swoje stworzenie, ludzkie ego, które ma za zadanie generowania uczucia wiecznego niespełnienia i nieszczęścia, by wymuszać na ludziach aktywność. Może też symbolizować prymitywne i barbarzyńskie siły podświadomości, której jedynym celem jest przetrwanie i rozmnażanie, za wszelką cenę.

Śródziemie z powieści Władca Pierścieni to oczywiście symbol naszego ziemskiego więzienia bez ścian, więzienia umysłów, czy też piekła, targanego wiecznymi konfliktami, nieszczęściami, złem. Hobbici to symbol ludzi, którzy widzą i wiedzą więcej, i chcą coś robić, by z tej ziemskiej niewoli się wyrwać. Zwróćmy uwagę jak działają powieściowi Hobbici. Zamiast posiąść pierścień w którym tkwi moc, i który jest związany z okrutnym kontrolerem matrixa – Sauronem – robią coś przeciwnego. Chcą go zniszczyć.

Sauron w swojej pysze nie przewidział, że znajdzie się takich dwóch Hobbitów, którzy zamiast posiąść pierścień władzy, potęgi i mocy – będą chcieli go na zawsze zniszczyć. W realnym życiu jest jednak trochę inaczej. Ziemski system doskonale zdaje sobie sprawę, że pewna grupa ludzi może się kapnąć o co chodzi, i wymówić mu posłuszeństwo. I wobec takich jednostek jest stosowany cały szereg represji, mających zmusić krnąbrną jednostkę do powrotu na drogę służby systemowi i niewoli. Czyli: produkowania, poszerzania sfer posiadania (nazywane robieniem kariery), konsumpcji (gadżetów, samochodów, alkoholu, narkotyków, pop-kultury) jak i prokreacji (kompulsywny, nałogowy seks i produkcja nowych niewolników dla systemu – dzieci).

Hobbici poszli więc inną drogą, inną niż powszechnie proponuje świat, społeczeństwo. Świat proponuje od zawsze ten sam model – model zwierzęcy, bazujący na dyrektywach i „programach” okrutnej matki natury. Składowe tego modelu są proste do zdefiniowania. Oto one:
-posiadać coraz więcej (pieniędzy, gadżetów, partnerów)
-zajmować coraz większy obszar, nie tylko terytorialny, ale też obszar swojej władzy
-rozmnażać się jak najliczniej

Te proste dyrektywy wypełnia każdy gatunek żyjący na tym łez padole, od bakterii i wirusów, po rośliny i zwierzęta, aż po ludzi. Teoretycznie, ludzie powinni być czymś więcej niż tylko zwierzętami, bezmyślnie realizującymi dyrektywy i programy matki natury. Powinniśmy jako gatunek wznieść się nieco wyżej. Jednak wciąż nam do tego daleko, wciąż to się nie udaje. Jeśli już, to udaje się to tylko pojedynczym jednostkom.

Hobbici odmówili posłuszeństwa bezwzględnemu kontrolerowi matrixa (Sauronowi). Zamiast posiąść pierścień, a wraz z nim – władzę, potęgę, moc, całą tą ziemską „ekstazę emocjonalną” – postanowili go zniszczyć. Gdyż wiedzieli, że jeśli ktoś z nich przyjmie pierścień, założy go na palec – to będzie kontrolowany przez Saurona. Z nie liczącym się z nikim i niczym władcą, kontrolerem matrixa, nie należy i nie można grać na jego zasadach. Podobnie ma to zastosowanie do naszej ziemskiej drogi życiowej. Jeśli będziesz chciał żyć tak, jak wszyscy, podług tego, co proponuje ten świat, społeczeństwo – będziesz do reszty kontrolowany przez to społeczeństwo. I co za tym idzie – przez jego najbardziej pierwotne emocje, popędy i instynkty.

Tak sobie myślę teraz. Otóż, wielu z nas ma ból dupy, że istnieją takie systemy inwigilacji elektronicznej jak Echelon czy Prism. Jednak pozwalamy na znacznie, znacznie większą kontrolę naszego życia naszym bliskim, znajomym, kumplom, teściowej, sąsiadom, itp itd. Co za ponura ironia. Jednak wracając do meritum. Jak kończy się tolkienowska powieść? Kończy się tym, że jedna z ras – elfy – wraz z hobbitami, rezygnuje z życia w Śródziemiu, i odchodzi za morze. I tutaj jest zawarty klucz do rozwiązania zagadki powstałej w tytule felietonu.

Otóż elfy w powieści Władca Pierścieni, są nieśmiertelne. Owa nieśmiertelność jest dla nich przekleństwem, a ciągłe życie w szarganym konfliktami i niestabilnym Śródziemiu, jest dla nich koszmarem. Te egzystencjalne bolączki elfów są symbolem tego, co niektórzy ludzie przeżywają na Ziemi, tej Ziemi. Nieśmiertelność elfów to symbol ciągłego wcielania się (reinkarnacji) dusz na Ziemi – planecie zła, cierpienia, planecie która jest więzieniem, piekłem.

Odejście za morzem jest z jednej strony parasymbolem umierania, ostatecznego wypełnienia ziemskiej drogi życiowej. Z drugiej strony, odejście za morze może również oznaczać przerwanie błędnego koła ciągłej reinkarnacji na Ziemi, gdzie z każdym kolejnym życiem (wcieleniem) cierpimy coraz bardziej. Samo morze to ciekawy symbol – w końcu życie wyszło, wyewoluowało z „praoceanu” – pierwotnej zupy życia. A my sami przeszliśmy długą ewolucję, od najbardziej prymitywnych form zwierzęcych, aż po dziesiątki (jeśli nie setki) wcieleń jako ludzie. Odchodząc za morze, wypełnia się również naszą odwieczną ewolucyjną drogę.

Musimy zrozumieć – my, ludzie uświadomieni bądź pretendujący do tego miana – że jedyne „wyjście” z tego ziemskiego systemu, to wypełnienie wszystkich zadań jakie tu mamy zrobić, i jego opuszczenie. By potem wcielić się na innej zamieszkałej planecie, na której może będziemy mieć lżej. Chcąc zmienić ten świat, zaczynamy pragnąć tego pierścienia władzy – a więc zaczynamy grać na niebezpiecznych dla nas zasadach kontrolera systemu, tolkienowskiego Saurona. Porzućmy te zasady. Nie wpieprzajmy się między wódkę a zakąskę – mówiąc metaforycznie. Bo wszystko wskazuje na to, że takie ciężkie planety jak Ziemia – planety próby, planety drugiej szansy – też mają swoje miejsce we wszechświecie.

Jestem więc sceptyczny co do tez głoszonych przez niektórych ezoteryków, że czeka nas jakaś globalna zmiana na lepsze. A co, jeśli nic takiego się stanie? A co, jeśli czeka nas los Atlantydy – czyli wielki, globalny kolaps – po którym cywilizacja będzie się odbudowywać w wielkich bólach przez tysiące lat? Wszystko wskazuje na to, że gdy ludzie osiągają odpowiedni poziom empatii, wrażliwości, świadomości, i co za tym idzie – technologii – to wtedy wtrąca się okrutny kontroler ziemskiego matrixa. I poprzez globalny kataklizm, cofa ludzkość do barbarzyńskich realiów jaskiniowych. Kto wie, może takich „cofnięć” cywilizacyjnych było już bardzo wiele, bo jako gatunek nie mamy prawa osiągać pewnego poziomu rozwoju?

A Wy co o tym sądzicie? Zapraszam do dyskusji.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.