PRZYŁOŻYŁ JEJ DO SKRONI PISTOLET, PO CZYM ZAMILKŁ..

Był to zwykły dzień, taki po prostu zwyczajny, nie zapowiadający niczego nadzwyczajnego..

Ona szła jak zwykle w piątki na uczelnię. Słońce było już dość wysoko nad horyzontem, ptaszki ćwierkały, a ławeczki w parku aż zapraszały, by na nich przysiąść i skonsumować dopiero co kupioną bułkę, z mnóstwem glutenu i polepszaczy..

Tak też zrobiła, najpierw sprawdzając organoleptycznie – dłonią – czy ławka jest sucha i czysta. Przysiadła w skupieniu, wyjmując ostrożnie francuską bagietkę z masłem, szynką i ogórkiem, z papieru.

Nagle nastąpiło coś tak niespodziewanego i szokującego, że ona sama wręcz zdębiała, bagietka wypadła jej z dłoni bezładnie tocząc się po parkowej, piaskowej ścieżce, a żołądek i serce wręcz podeszły jej do gardła.

Przed nią stała pewna osoba – nie mogła powiedzieć, czy to jest mężczyzna, czy kobieta, bowiem cała twarz jak i włosy zasłaniała bliżej nie zidentyfikowana maska. Nie zapamiętała w ogóle szczegółów tej maski, tak wielki to był dla niej szok..

Człowiek w masce stał tuż przed nią i trzymał w ręku pistolet, wycelowany w nią swym złowieszczym mrokiem lufy. W chwili, gdy wróciło jej w miarę logiczne kontaktowanie, szok opadł, a wzrok z bezładnie leżącej na ziemi, glutenowej bagietki, skierował się w stronę człowieka w masce – ten wykonał gest dłonią w miejscu, gdzie maska ma utwór na usta, i powiedział cicho: „ciii..”.

Po chwili człowiek w masce gestem nie znoszącym sprzeciwu, rozkazał jej, by udała się razem z nim w okoliczne krzewy. Chcąc nie chcąc, musiała to zrobić.

Tam tak pokierował ruchami jej osoby, by ona uklękła. Bez chwili zastanowienia, człowiek ten przyłożył jej pistolet do skroni..

Poczuła wtedy, jak zimna, metaliczna lufa pistoletu przytknięta do jej skroni, przekazuje jej przejmujący, przeszywający w swojej istocie, lodowaty chłód.

Sekundy mijały, czas dłużył się wręcz niemiłosiernie. Każde sekunda wydawała się godziną, godziną męki, niczym męka na fotelu dentystycznym podczas wyrywania zęba.

W pierwszej chwili nie mogła wydać z siebie nawet chrząknięcia; szok i trwoga spowodowane zastaną sytuacją, były tak wielkie. Ale sekundy mijały, a tajemniczy człowiek w masce nie tylko nic nie powiedział, ale jego ręka trzymające pistolet przystawiony do jej skroni, była idealnie spokojna i nie zadrżała nawet na chwilkę..

-„Co robisz?! „
-„Czego ode mnie chcesz?! „
-„Aaale co mam dla Ciebie zrobić! „

Te trzy pytanie wydobyły się ze ściśniętego z przerażenia gardła dziewczyny. Spojrzała ona wtedy na maskę tego dziwnego człowieka, a jej twarz wykazywała grymas, grymas przeszywającej katorgi i bólu.

Wtedy on ponownie wykonał gest palcem na swoich ustach i powiedział znowuż te dźwiękonaśladowcze słowo: „ciii..”. Jednak na tym nie poprzestał, bowiem usłyszała ona szczęk broni. Tak, on odbezpieczył, będący dotychczas zabezpieczonym, pistolet!

Wtedy zobaczyła przed oczyma gwiazdy, świat wręcz zawirował, jednak po chwili dojmująca, przerażająca wręcz realność tej dziwnej sytuacji, w jakiej się znalazła, wróciła na nowo.

Kłębowisko myśli przechodziło przez jej umysł, strach paraliżował wszelką mowę i działanie, a zimny pot pojawił się na czole. Ile to trwa! Chyba wieczność. I co się stanie? Jaki będzie mój los? Czy przetrwam?!

W rzeczywistości, obie sekwencje czasowe trwały po około 15 sekund. W sumie, 30 nędznych sekund, ale jakże znaczących dla jej późniejszego życia! Po upływie tego czasu, człowiek w masce wykonał trzeci już gest palcem na ustach i wypowiedział słowo „ciii..” nakazujące milczenie.

Tym razem, zabezpieczył broń palną, schował ją, po czym bezszelestnie się oddalił, nie wiadomo gdzie, w nieznanym kierunku.

Ona już go nigdy nie widziała. Jednak wciąż klęczała pośród gęstych krzewów na kolanach, nie mogąc z siebie wydobyć nawet słowa. Tak była przerażona i zszokowana. Minęły 2 godziny, zanim jej zesztywniałe i obolałe ciało, zdecydowało się wykonać jakikolwiek ruch i usiąść na ziemi. Gdyż ból usztywnionych mięśni był już tak wielki, że trudno go było znieść..

Słyszała różnych ludzi przechodzących tą parkową ścieżką. Chciała wezwać pomocy, chciała stąd po prostu uciec. Ale nie mogła tego zrobić. Po prostu nie mogła. Ten człowiek w masce przecież mógł wrócić w każdej chwili, i ta myśl stale przeszywała jej myśli na wylot.

Mógł też ją obserwować z ukrycia, i gdyby tylko zaczęła wzywać pomocy lub uciekać – zastrzelić.. Mógł przecież badać jej reakcję, to przecież mógł być jakiś totalnie porąbany big brother czy coś w tym stylu, bogacze lubią się bawić w taki sposób.

Siedziała na zimnej ziemi aż do późnego wieczora, do około godziny 23. Kilka, może nawet kilkanaście razy próbowała wezwać pomocy, ale żadne słowo nie mogło wydobyć się z jej ust. Po prostu żadne. Jak w jakimś koszmarnym śnie, gdzie próbujemy wzywać pomocy, ale mamy tak zablokowane funkcje mowy, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić za nic w świecie.

Po godzinie 23, gdy było absolutnie ciemno i nikogo w okolicy nie było, podjęła decyzję o ucieczce z miejsca swojej gehenny. Uciekała przez całe miasto, pustymi ulicami, przejściami dla pieszych, chodnikami, ścieżkami..

Miała wrażenie, że nikogo nie spotkała po drodze, poza kilkoma samochodami zatrzymującymi się na światłach. Wiele razy słyszała jakiś szelest w oddali – czy to żebraka grzebiącego w śmietniku, czy szarpiących się kotów. Za każdym razem myślała, że to ten tajemniczy człowiek w masce. Widziała go w myślach dosłownie wszędzie, za każdym rogiem ulicy, na każdym przystanku autobusowym, czającego się w każdym ciemnym zakamarku.. Po prostu panicznie bała się, że w pewnym momencie, biegnąc co sił, natknie się na niego, a on znowu będzie w tej swojej masce, której nawet nie pamięta, znowu będzie miał pistolet, i znowu każe jej zamilknąć, mówiąc te swoje: „ciii..”.

Wbiegła do domu i potem do swojego pokoju w ogóle nie zważając na szlochy rodzicielki, zaniepokojonej, że do 23 córki nie ma w domu. Skierowała się do łóżka, weszła w butach i w ubraniu pod kołdrę, i cała się trzęsła.

Rodzice wezwali pogotowie ratunkowe i policję. Karetka przyjechała na sygnale. Okazało się, że ma ona prawie 40 stopni gorączki, silne napięcie mięśniowe i drżenia. Puls serca dochodził do 190 uderzeń na minutę. Policja przeprowadziła obdukcję, już na izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego – nie stwierdzono śladów pobicia, przemocy, w tym tej seksualnej.

Nazajutrz gdy przerażeni rodzice odwiedzili swoją córkę w szpitalu psychiatrycznym, ta była już zupełnie poza tym światem. Bez ruchu, stan całkowitej katatonii. Wożona była na wózku inwalidzkim z konieczności. Wzrok utkwiony gdzieś w oddali, mętny, bardzo rzadko mruga powiekami. Jedyne co robi, to cicho, powoli oddycha, i tylko to, oprócz oczywiście bicia serca, było zewnętrzną oznaką życia..

I teraz: jest pewien sposób, który by pomógł tej dziewczynie wrócić do życia. Ale ja, jako wprawny literat, który do 2010 roku napisał mnóstwo opowiadań, zostawię to Waszej interpretacji, i Waszej fantazji, drodzy czytelnicy 😉

Jak myślisz, jaki to byłby sposób, wg Ciebie? Co byś powiedział takiej osobie? Zapraszam do dyskusji 😉 xD

Autor: Jarek Kefir


Witaj. 🙂 Moja strona utrzymuje się z darowizn czytelników. Nie organizuję warsztatów, na których mówi się o czarach-marach, cudach i jeszcze trzeba za to płacić. Wolę walić prawdę prosto z mostu, nie pasjonuje mnie oszukiwanie ludzi. Szerzę świadomość i wiedzę na tyle, na ile mogę, i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam żadnych płatnych treści. Chcę, by moje publikacje były dostępne dla każdego, nawet dla biednych osób. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc moje publikacje finansowo.

Możliwości wsparcia moich publikacji:

➡️ Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16102047950000910201396282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

➡️ Na Pay Pal: Kliknij poniższy link:
https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

➡️ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

➡️ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

6 myśli w temacie “PRZYŁOŻYŁ JEJ DO SKRONI PISTOLET, PO CZYM ZAMILKŁ..

  1. Ciekawa historia…ale(jest zawsze jakieś ale😀).Jeśli ta dziewczyna popadła w katatonie i nie było z nia kontaktu –to w jaki sposób dowiadujemy się tej historii?(sama ją opowiedziała)

    Polubienie

  2. Można powiedzieć iż zginęła od lęków jakie w nią wbudowało „porządne wychowanie”. Takie z domu, szkoły, ambon, telewizora. Strach przed byciem nie taką jak z obrazka w jaką ją oprawiono.

    Strach przed gwałtem, strach przed śmiercią a dakej już był tylko narastający strach przed „co ludzie powiedzą”. Co będą ukradkiem szeptać ją mijając, „taki wstyd”, taki wstyd”, „taka porządna dziewczyna i…”

    Większość w takiej sytuacji zwyczajnie targa się na życie, u bohaterki opowieści adrenalina i wychowanie przesterowało „zycie.

    I niektórzy mogą wprost dziekować bozi iż w takich sytualcjach ich organizm nie wytrzymując napięcia stres „wypuszcza” mięśniami. Bo pomimo „wstydu z brudu ” nie dostają pomieszania klepek.

    A co do pytania, jedynym łącznikiem świadomości dziewczyny z otoczeniem jest „ciiii”. Oczywiście nawet jak terapeuta zacznie to słowo mówić jej tętno skoczy do góry ale tylko poprzec „ciiii” ma szansę wyrwać ją z tego koszmaru. „Ciii” i co dalej. Wejść w rolę pana z pistoletem by kolejnym nakazem rozładować jej napięcie?! Ten opisany uprzednio paraliżujący strach przed konsekwencjami płynącymi z „wychowania”.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.