CZY MOJE ARTYKUŁY SĄ ZBYT DEPRESYJNE!?

A może to Ty masz całkowicie nierealny obraz duchowości alternatywnej ⁉️

➡️ Zacznijmy od początku. Do czego byłeś przyzwyczajony od początku? Do wizerunku duchowości ezo – new-age typu kapitalistycznego, coachingowego, serduszkowego, biznesowego. Jak i do obietnicy. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Odważne ezoteryczki tańczyły z wilkami, Dakinie drapieżnie przebudzały joni i radziły koleżankom, jak być skuteczniejsze w interesach, wiedźmini z powodzeniem łączyli całkowicie przeciwstawne cechy męskiego charakteru i nie popadali przy tym w schizofrenię, stając się piszącymi poezję romantycznymi brutalami, lubiącymi rock i metal progresywny i inicjatywno-rozkazującymi w dokładnie taki sposób, w jaki kobieta sobie tego zażyczy. Potem Hellinger kazał nam wychodzić po to, co męskie, robić biznes, dawać do relacji dwa razy więcej, mocniej, wyżej, dobitniej. No i jeszcze wznosiliśmy swoje wibracje, ćwiczyliśmy czystą bezwarunkową miłość, radykalne wybaczanie.

Wracając do obietnicy: miało to dać raj na Ziemi. Oczyszczone serce, oświecenie, przebudzenie, wyjście z systemu, upragniony spokój, unikanie destrukcyjnych wahadeł, zrozumienie, lepszy wgląd duchowy, kontakt z Bogiem, uleczenie traum, dobrze prosperujący biznes, obfitość finansową, zdrowie, życie wieczne, zbawienie, globalną świadomość, osiągnięcie męskosci.

Co to dało poszczególnym osobom?

1️⃣ U Ciebie portfel schudł a efektów żadnych lub są one delikatnie mówiąc mizerne.

2️⃣ U tych ezoteryczno-kapitalistycznych sprzedawców marzeń portfel znacznie się poszerzył. Pojawiły się nowe domy, nowe samochody, nowe wycieczki. W końcu najlepiej sprzedają się marzenia.

3️⃣ U Jarka Kefira spadek darowizn od Czytelników z powodu światowego kryzysu KA-666, ale ja różnię się od nich tym, że pracuję ( 😉 ).

Czego zabrakło w tej nowobogackiej wizji MC ezoteryki?

Przede wszystkim człowieka. Tego realnego, a nie wyśrubowanego produktu marketingu. Mężczyzny z depresją co pracuje na budowie lub kobiety z trójką dzieci, co sprząta klatki schodowe. Tak na przykład.

To mi zarzucono. Że moje artykuły nie są doskonałe. Bo powinny być takie i takie, jak głosi jeden i drugi coach. Bo są zbyt mało optymistyczne (a może zbyt mało głupkowate?). Przez długi czas podświadomie sam sabotowałem swoją pracę i swoje przesłanie, przez takie przykre słowa, które potrafią bardzo zaboleć. Dopiero niedawno zdałem sobie z tego sprawę.

Postanowiłem jednak, że zostanę sobą. Ostatnim człowiekiem pośród oceanu idealnych, oświeconych, przebudzonych, wycoachingowamych, wyhellingerowanych, światłem w du.pę je.banych.

Otóż słuchajcie. Otwieranie oczu (umysłu – Open Your Mind), to proces nieodwracalny i bardzo bolesny. I zawsze się potem żałuje. Zawsze się potem miewa myśli by wrócić do stanu leminga-zombie. I nie ma to nic wspólnego z radosnymi tańcami i fikołkami na ezoterycznych warsztatach.

Co dało globalne przebudzanie i walka w internecie?

Wielki Reset, C.OP26, zielony ład, age.nda 2030, i tak dalej. Kojarzysz te nazwy? To są realia. To są fakty. Czasy dobrobytu i tańców na kredyt już minęły.

P.S. Nie musisz wypłacać mi kilku stów czy kilku tysięcy za warsztaty. O ile sam chcesz, możesz wpłacić dowolną kwotę by wspomóc utrzymanie mojej strony na serwerze 😉 [ZOBACZ PONIŻEJ]

🔥 Autor: Jarek Kefir Bez Cenzury

🔥 WAŻNA INFORMACJA: Prowadzę stronę jarek-kefir.com już od 2011 roku. Strona utrzymuje się z dobrowolnych darowizn czytelników. Mówię prawdę prosto z mostu, często prawdę niepopularną, niechcianą. Szerzę świadomość i mam nadzieję, że przyniesie to coś dobrego. Nie wprowadzam płatnych treści. Chcę by moje publikacje były dostępne dla każdego. Jeśli cenisz moją pracę, to możesz wspomóc finansowo moje publikacje i utrzymanie strony na serwerze:

➡️ Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16102047950000910201396282
Tytułem: Darowizna

➡️ Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

➡️ Na Pay Pal:
Kliknij poniższy link:
https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

10 myśli w temacie “CZY MOJE ARTYKUŁY SĄ ZBYT DEPRESYJNE!?

  1. Jarku, naprawdę nie przejmuj się tak zwanym społeczeństwem – przecież to nic innego jak zbiór jednostek z własnymi przekonaniami. My ludzie jesteśmy prości, takie psy ogrodnika niestety. Przynajmniej do pewnego momentu. Nie pozwolimy innym na to, czego nie przyjmiemy dla samych siebie. Wiesz kto gadalby o tej zbiórce niemądrze? Ten, kto nie pozwala sobie na pomoc przez dumę, bo świat jest zły i trzeba sobie samemu radzić. Nie chca pomocy bo trzeba się będzie odwdzięczać, a na co mi zależność?
    Nie każdy prowadzi bloga od tylu lat, nie każdy zdobył uznanie tylu ludzi – nawet jeśli komuś w Twoich postach coś nie odpowiada. I tak, jestem jedną z nich, która uważa je za zbyt depresyjne. Rzecz w tym, że sam przedstawiłes wyżej jak Twoje życie aktualnie wygląda. Z takiego poziomu rzeczywiście jest trudno patrzeć na rzeczywistość lekko, jak ci „przebudzeni” o których tyle wspominasz. A długi w pierwszej kolejności należy spłacić, coś wiem o tym jak ciasno się w życiu robi przez takie ograniczenia. Poziom energii życiowej przejawia się w postaci możliwości finansowych a i odwrotnie, rzecz w tym, że nie trzeba mieć milionów na koncie a żyć w prostej obfitości – tej klującej obfitości 😉 Czyli po prostu żyjąc tak, żeby móc na bieżąco realizować swoje potrzeby. Tylko tyle, albo czasem aż tyle.
    Przemysl to. Wyobraź sobie, że przez te wszystkie lata napisałeś książkę i przez te zbiórkę to forma jej sprzedaży. Wymiana energii. Nic na siłę, ale bez pieniędzy póki co się tu nie da. Znasz przecież skalę Hawkinsa, poziom odwagi zmienia wszystko. Pozwól sobie pomóc. Przecież to tylko podzięka 🙂

    Polubienie

  2. Jesteś zły, bo jak to mówisz kołczowie opływają w dostatek a Tobie ciężko utrzymać serwer? Coz, ludzie płacą bo otrzymają za te pieniądze coś, czego im brak. Czy Ty swoimi treściami celujesz w tę potrzebę? Nie jest to takie jednoznaczne. A poza tym, może podświadomie nie potrafisz przyjąć?
    Jeśli rzeczywiście jest Ci ciężko z Twoją sytuacja finansowa, tym nie dziwne że tak plujesz jadem na tych eee oświeconych i tęczowych.

    A piramida Maslova rzecz nie do przeskoczenia, zatem

    Podbijam Twoja prośbę o wsparcie, ale pójdę z tym krok dalej. Twój profil na FB obserwuje jakieś 40tys osób. Gdyby kazda z nich przesłała Ci dychę, to masz przynajmniej na jakieś tam mieszkanko, aktualnie być może skromne bo nie wiem jak kosmiczne ceny osiągnęły w Twoim mieście.

    Zacznę pierwsza, z tą intencją, żebyś się tu na tej naszej Ziemi udomowił. Chociaż tyle. Jeśli miałoby Ci to pomóc, a ta nowa era i globalne przebudzenie to właśnie chęć poprawy dobrobytu dla każdego mieszkańca Ziemi. Osiągnąłeś liczną społeczność dzięki temu blogowi, teraz społeczność Ci się odwdzięczy. Zróbmy to, proszę Was wszystkich.

    A więc dla JARKA.

    WPŁACAJMY!!

    Załóż Jarku proszę jakąś zbiórkę czy inne pomagam, będzie nam wszystkim łatwiej wcelować w ułatwienie Ci życia z konkretną kwotą. Daj mi tu w odpowiedzi znać, czy na to pójdziesz.

    Polubienie

    1. Albo dom z ogródkiem i będziesz robił to co od tak dawna chciałeś. Sufit ustalisz tylko Ty, my Ci pomożemy. Zamiast dyszki to dwie i coś tam się urodzi. Przetraw to, odpalaj te zbiórkę i przyjmij od świata prezent 😉 Choćbyś miał i na to trochę zaczekać. Dom to jednak dom, nawet jak straszą podwyżkami, kłopotami z węglem czy gazem. Przyjdzie nowa forma energii, to przecież ostatecznie nic nowego. Nowe może być tylko wzajemne wsparcie na szeroką skalę. Nad tym jako ludzkość mamy popracować.
      I zwij mnie głupkiem, naiwniarą, ale nic tu nie będzie lepsze jeśli ludzie mają cierpieć niedostatek z ich potrzebami. Może jednak nie masz potrzeby domu, to powiedz wprost czego Ci trzeba.

      Polubienie

      1. Kasiu, dziękuję. Ludzie po dniu pracy potrzebują po prostu pocieszenia, nadziei że wszystko będzie dobrze, że dzięki danej metodzie, np coaching lub prawo przyciągania, wyczarują lub wypracują sobie w łatwy sposób obfitość, szczęście, zdrowie.
        A to tak nie działa. Przyjemniej jest patrzeć na tańczącą w kręgu ezoteryczkę, niż czytać, że znajdujemy się w planetarnym więzieniu, a nadzorcy chcą właśnie przykręcić nam śrubę. I to bardzo.
        Zbiórki nie mogę odpalać, bo żyję także w społeczeństwie i to by było dla nich za wiele. Za bardzo by ich kuło w oczy, że za tak „słabe”, „okropne” i „bezwartościowe” artykuły mam regularne wsparcie. 😉 Bo wsparcie może mieć młody, ekstrawertyczny i wygadany coach Zen mówiący też o biznesie, a nie ja. 😉
        O czym marzę?
        -O czułości i namiętności od ukochanej kobiety,
        -O spokoju i jeszcze większym wyluzowaniu,
        -Zdrowiu dla siebie i bliskich,
        -O lokum w miejscowości w której od marca 2021 mieszkam, którego nie muszę wynajmować, ale też nie na kredyt,
        -O względnej stabilizacji finansowej, by spłacić długi, dopiąć budżet, mieć na swoje potrzeby, móc w każdej chwili tak po prostu i bez palpitacji serca wydać 100, 200, 500, czy 1000 zł czy więcej na lodówkę, pralkę, dentystę, wycieczkę, naprawę komputera lub np na ciężkie buty zimowe, by móc wędrować na łonie natury także zimą.
        -O nowym aparacie fotograficznym.
        Owszem, to tylko marzenia, ale czy są one jakąś wydumaną fanaberią?
        Życzyłbym też dla całego świata tego, by te nowe, lepsze formy energii nadeszły.

        Polubienie

  3. Czy coś jest „zbyt” czy „niezbyt” to nie mnie oceniać. Fakt są depresyjne i jeszcze takie kwiatki:
    „Postanowiłem jednak, że zostanę sobą. Ostatnim człowiekiem pośród oceanu idealnych, oświeconych, przebudzonych, wycoachingowamych, wyhellingerowanych, światłem w du.pę je.banych.” Połączenie pychy, sarkazmu i agresji, mówię tak bo sam nie raz prezentowałem podobną postawę, i ciągle jeszcze mi się to zdarza, że jestem lepszy bo nie robię tego czy tamtego. Nie jestem lepszy ani Ty nie jesteś, po prostu mamy różne drogi, niektórzy z nas są bardziej pogubieni przez co krzywdzą innych i potrzebują pomocy bo „nie wiedzą co czynią”.

    Polubienie

  4. Po zadymionym ciemnym pokoju niosło się miarowe tykanie zegara. Wskazówki zegara ustawiły się na pozycji 03:33. Sekundnik odmierzał 13-stą sekundę rozpoczętej 33-ciej minuty. Oficer prowadzący Marian Jaskółka nerwowo wiercił się w fotelu. Śnił o mechanicznych sowach i lustrach. Patrzył w jedno z nich. Za sobą widział siebie na fotelu, za którym stało duże lustro ścienne, w którym widział odbicie ekranu włączonego telewizora. Nagle w lustrze zobaczył twarz Blablaka, a w odbiciu ekranu telewizora oko z gadzią źrenicą. Wolna wola to iluzja głupia marionetko lalkarza. Trzeba ją sobie wywalczyć! Jestem lustrem odbicia twojego. Do zobaczenia w innym punkcie matrycy czasoprzestrzeni na innej linii holotaśmy przyszłości – wyszeptał WS i zaśmiał się demonicznie. Marian szarpnął się gwałtownie w fotelu i otworzył zaropiałe oczy. Serce waliło mu niczym młot pneumatyczny. Czuł suchość w ustach, a w uszach nadal rozbrzmiewał złowieszczy rechot Blablaka. Krew pulsowała mu w uszach, słyszał własne przyspieszone tętno. Spojrzał na włączony telewizor. Przecież go wyłączałem – pomyślał ze zdumieniem. Jeden pies! Na ekranie zaczęło majaczyć oko z pionową wąską źrenicą i pomarańczową tęczówką. Marian poczuł uciskające gardło mdłości, a jego uszy wypełnił głośny szum. W polu widzenia pojawiła się czarno-biała szachownica, a w uszach usłyszał trzaski.

    Polubienie

  5. Marian Jaskółka odłożył słuchawkę telefonu i opadł w zarzyganym, starym fotelu. Zadymione pomieszczenie spowijał półmrok. Zmierzwił pożółkłe od tytoniu wąsy przesycone smrodem papierosów. Wymacał na stoliku zapalniczkę. Sięgnął po pudełko papierosów skryte w kieszeni przepoconej koszuli. Wsadził ostatniego papierosa do ust i zapalił. Patrzył bezmyślnie przed siebie i zaciągnął się głęboko. Pęcherzyki płucne wypełnił toksyczny opar, który zaczął przenikać do krwiobiegu. Kurwa, będą z nim same problemy. Nie da się go kontrolować – pomyślał. Miał już dość tej roboty i najchętniej udałby się na zasłużoną emeryturę. Wziął jajko leżące w popielniczce i niedbale rozbił na głowie. Wcierał jedną dłonią żółtko i białko w przetłuszczone włosy. Drugą dłonią trzymał dymiący papieros. Potrzebne będą preparaty na domóżdżenie dla Blablaka. Chociaż prędzej woda święcona i krucyfiksy. Cholera go tam wie, co on kombinuje. Kolejny popierdolony dzień w Świecie Klauna dobiegał końca. Marian też coś czuł. Coś było nie tak. Z rzeczywistością coś było nie tak od samego początku… Jakiego początku, kurwa? Poczuł się jak w pijanym śnie wariata, gdy został zaproszony na prelekcję w Londynie i zastał kompletnie pustą salę. Żaden kutas nie odezwał się słowem. Chuje! Nie zapomni im tego. Szarpnął się wtedy na bilet lotniczy jako przesyłka i poleciał w luku bagażowym. Myślał, że opowie prostaczkom o wolnych sądach i demokracji. Miał recytować konstytucję i zademonstrować wpinanie rezystorów w klapę kieszeni koszuli. Wyrolowali go! Poczuł się, jakby ktoś na niego srał. Czasami miał wrażenie, że jest bezwolną marionetką wleczoną przez jakiegoś złośliwego lalkarza, który w tylko sobie znanym celu ciągnął go przez jakiś labirynt po z góry zaplanowanej linii. Jedyne co mógł zrobić to rozglądanie się na boki i spoglądanie na zegarek. Nic więcej. W sumie to jeszcze mógł gardłować o demokracji i wolnych sądach. Zazdrościł czasami Blablakowi tej wolności. Był czystym złem, ale wolnym złem. Wydawało się, że ten skurwiel potrafi zerwać się lalkarzowi z linek i przenikać przez ściany labiryntu bawiąc się z nim niezgorzej niż sam lalkarz. Blablak uświadamiał Marianowi jego bezsens istnienia z całą zimną i logiczną brutalnością. Marian czuł bezsens swojego istnienia we wszystkich kościach coraz bardziej z każdym kolejnym dniem spędzonym w Świecie Klauna. Marian nie mógł pozbyć się natrętnych rozmyślań o Blablaku. A może on był na usługach lalkarza albo wszedł z nim w układ? Może nie był stąd i także wpadł w pułapkę, jednak miał coś, czego nie miał Marian i cała reszta marionetek uwięzionych w tym labiryncie? Kim lub czym on jest? Nie mógł rozgryźć tego skurwysyna. Nie wiadomo do końca, po czyjej stronie był ten kuty na cztery łapy cwaniak. Zaradność na piątkę, reszta szkoda gadać… Kiedyś Blablak poinformował go, że jak go wkurwi i będzie próbował grzebać mu w głowie, to zresetuje jego powłokę cielesną. Zapachniało mu to groźbą karalną. W końcu rozniósł w pył cały zespół interdyscyplinarny i sędziego. Bali się go. Z pozoru zaniedbany informatyk, wewnętrznie potężny heros. Mistrz sztuki walki wibrującej jaźni. Marian miał wszystko szczegółowo zanotowane w aktach Blablaka. Teczka była pokaźna. Biegły sądowy stwierdził, że Blablak lubował się w dekomponowaniu i rozrywaniu umysłów. Szczególnie upodobał sobie lewackich degeneratów, którzy próbowali stawać mu na drodze, choć sam nie identyfikował się z tzw. prawicą. Twierdził, że był i jest ponad tym prymitywnym motłochem i jego plemiennymi podziałami zaprogramowanych marionetek. Marian otworzył teczkę i zaczął ponownie czytać opis biegłego. „Energia chłodnej kalkulacji, poszerzonego widzenia (nie telepatii). Energia męska, agresywna, ekspansywna. Umiarkowana tyrania i władczość. Kontrola za pomocą umysłu, technologii. Odcięcie serca i emocji. Umysł psychopatyczny, logiczne zagadki, zagrywki. Potrzeba zbierania informacji, infiltracji, przemoc psychiczna. Zupełne zdegradowanie wartości fizyczności i uczuciowości. Oziębłość seksualna po skrajną agresję seksualną. Eksperymenty pod hasłem „cel uświęca środki”. Potrzeba osiągnięcia mentalnej przewagi nad przeciwnikiem. Komputery, roboty, cyborgi. Utopijne światy, kontrolowanie dzięki odcięciu emocji (Equilibrium). Kolor indygo, granat, fiolet. Ulepszanie innych przez nadawanie mocy, hierarchii, wpływów; podczas braku subordynacji zadawanie ogromnego bólu i cierpienia; porażki powodują nieprzeniknioną złość. Pokerowa ekspresja – nigdy nie wiadomo co powie i zrobi, z kim będzie i komu wytoczy wojnę. Po zmianie obozu wyłączony umysł i uruchomiony tryb poddawania się sile bólu, emocji, nienawiści, złości.” Była też notatka informująca, że uwielbiał liczby 3, 13 i 33. Trójca? Ciemna triada? Trickster? Triumwirat? Masoni? Iluminaci? Sataniści? Kosmici? Intrygujący przypadek. Wariat? Geniusz? Artysta? Demon? Zero? Potępieniec? Jedno było pewne. Siedzieli w tym gównie razem po uszy, tyle że ten cwaniaczek wyraźnie lepiej w nim pływał i odkrył chyba coś ważnego. Wyjście? Pytań było więcej. Kłębiły się w głowie Mariana. „Wydaj książkę i zdechnij!” Ta myśl ciągle go nawiedzała. Książka, książka, książka… Czasami odnosił wrażenie, że rzeczywistość jest jednym wielkim pierdolonym dowcipem jakiegoś złośliwego psychopaty. Sięgnął po papierosa i zaciągnął się głęboko. Najwyżej szybciej zdechnę – pomyślał z goryczą. Spojrzał na pustą czarną puszkę po klasycznym Monsterze, która stała na stoliku obok popielniczki. Uwolnij Bestię – mruknął do siebie. Już ją chyba uwolniliśmy – dodał w myślach. Zaciągnął się ponownie i skierował wzrok na włączony telewizor. Wpatrywał się w szum na ekranie. Migające chaotycznie białe, szare i czarne punkciki działały na niego hipnotyzująco. Nagle zamarł. Wydawało mu się przez chwilę, że z zaszumionego obrazu wyłoniło się oko z pomarańczową tęczówką i pionową gadzią źrenicą. Sięgnął po pilota leżącego na oparciu fotela i wyłączył telewizor. Ogarnął go niepokój, ale był zbyt zmęczony, aby cokolwiek zrobić. Zgasił niewypalonego do końca papierosa i zasnął w fotelu śniąc swoje koszmary w śnie snów.

    Polubienie

  6. Ja się tak zastanawiam i dochodzę do wniosku, że najskuteczniejsze i najbardziej nietykalne z tego wszystkiego są sposoby ludowych „ciot”, to co uchodzi za najbardziej prymitywny zabobon. W niemalowane drewno odpukać, trzy razy za siebie splunąć – tfu! tfu! na psa urok!, na pięcie się odwrócić, złapać się za guzik u kominiarza, czterolistna koniczynka i królicza łapka na szczęście. Są to algorytmy ochronne (apotropaiczne) tak głęboko wrośnięte w podświadomość gatunku ludzkiego, że system technokratyczny po nie nie sięgnie. Tak jak stosowanie w medycynie baniek ogniowych i pijawek. A podobno najskuteczniej działającym egzorcyzmem dla nawiedzonego i prześladowanego przez asurowe energie pacjenta jest aplikowana przez naszych pradziadków delikwentowi (pradziadek przy saniach – gra półsłówek) kąpiel z zanurzeniem w świeżym, płynnym krowim gównie…

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Monika Zajko Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.