Harmonijny rozwój duchowy: Bogu świeczkę, a Diabłu ogarek (?)

Harmonijny rozwój duchowy: Bogu świeczkę, a Diabłu ogarek (?)

ezoteryka i new ageWiem, że za ten tekst mi się oberwie.. Ale po prostu muszę go napisać i koniec! Chciałbym poruszyć tutaj pewne ważne kwestie. Ważne owszem, ale dla raczej zamkniętego kręgu tych, którzy chcą przekazywać wiedzę dalej. I nie ważne czy to są kameralne spotkania przy kawie w gronie przyjaciół, gdzie dyskutuje się najróżniejsze tematy, czy jest to prowadzenie serwisu, bloga czy publikacji na portalu społecznościowym. Czy jakakolwiek inna działalność.

Wiele raz wspominałem o braku integracji archetypu cienia. Cień, nasza zła strona, jest bardzo często spychana przez nas do głębin podświadomości. Nie dajemy jej dojść do głosu, nie uznajemy tej części nas samych, wypieramy się jej.

Zamiast tego, zakładamy maskę utkaną najczęściej ze społecznych frazesów i tę maskę prezentujemy ludziom. „Monogamiczny”, „wierny”, „prawy”, „honorowy”, „przestrzegający zasad”, „obywatelski”, itp itd. Zauważcie, że najczęściej określenia się powtarzają. Dlatego ja czasami mówię – „zdejmij maskę, człowiecze, pokaż mi swojego prawdziwego, wewnętrznego diabła, a powiem Ci kim jesteś..”.

wiedza tajemna i duchowoscOgólnie chodzi o to, że ten nasz cień, który nie został przez naszą sferę umysłu i ducha „przerobiony” tak, by pracował na naszą i innych korzyść – atakuje z poziomu podświadomości, i zaczyna pracować, ale na niekorzyść nas samych i innych. Pojawiają się lęki, kompleksy, nałogi, agresywne i impulsywne zachowania, przyciągamy – podświadomie i poprzez rozmaite inne czynniki – niewłaściwe osoby..

Ale chciałbym też zwrócić uwagę na coś jeszcze. Na „zasadę wahadła”. Owszem, możemy próbować odcinać nici łączące nas z doczesnością, ze sprawami profanicznymi. Ale jest pewna, hmm, „blokada” nałożona na tę planetę, która nie pozwala wzbić się zbyt wysoko.

Tak samo będzie wtedy, gdy zbyt usilnie będziemy chcieli zmienić ten świat na plus. Wtedy ten archetypowy minus da o sobie znać, dając nam solidnie w kość i ściągając na dół. Pojawiają się wtedy różne czynniki – choroba, gorsze samopoczucie i brak formy (u mnie..).

Czasami też pojawia się jakiś gburowaty i nieokrzesany człowiek ze swoją władzą i swoimi pieniędzmi, i szeleszcząc złotymi łańcuchami o grubości dłoni (metafora taka), na długo uziemia nas w sprawach typowo ziemskich, profanicznych. Potem, po uporaniu się często z życiową traumą, jaką takie wydarzenie niesie, zaczynamy znów się wspinać na wyżyny duchowe.

W czym tkwi klucz, by jednak zasada wahadła nie strącała nas z wysokości? Czy chodzi o to, by latając wysoko w chmurach, być dobrze „zakorzenionym” w sprawach ziemskich, doczesnych? Popatrzcie na drzewo. Wznosi się ono wysoko w górę, w przestworza, w niebiosa.. Ale przecież integralną częścią drzewa jest system korzeniowy, który czasami jest tak imponujący, że może sięgać 100 metrów wgłąb Ziemi.

rozwoj duchowy i ezoterykaDrzewo jest oczywiście symbolem. Symbolem tego, że wzrost ku niebu, ku przestworzom, powinien się odbywać na dobrej podstawie doczesnej. A więc, w człowieku jest symbolem tego, by oprócz rozwoju duchowego, nie zaniedbywać rozwoju „standardowego”, doczesnego. Bo wtedy brak przerobionych i ukorzenionych podstaw, szybko ściągnie nas w dół.

Czymże byłoby drzewo bez rozległego systemu korzeniowego? Przecież powaliłby je nawet lekki podmuch wiatru. Podobnie z człowiekiem. Czy ma to związek także z energią życiową – kundalini? Jak wiemy, kundalini jest ładowane właśnie przez tę najbardziej podstawową czakrę, mieszczącą się w okolicy narządów płciowych.

„Energia wężowa” – kundalini – którą wąż ponoć skusił Ewę, a tyran jahwe wyrzucił za to ludzi z raju – jest ładowana właśnie przez seks. Ten przyziemny, profaniczny zdawałoby się, seks. Potem energie rozchodzi się do pozostałych ośrodków ciała położonych wyżej, z mózgiem i szyszynką na szczycie.

Czy chodzi o to, że gdy kundalini nie ma „ładowania” poprzez seks – nie jest możliwe „latanie”? Wszak można tutaj podać kolejne symboliczne porównanie. Rakieta czy wahadłowiec, bez paliwa, najczęściej na bazie węglowodorów, bądź wodoru (a więc z ziemi), nie pokona bariery ziemskiego pola grawitacyjnego i nie będzie eksplorować kosmosu, nie będzie dostarczać nam niesamowitych filmów i zdjęć prosto z orbity.

ezoteryka i duchowosc nowej eryCzym jest odpowiednik ziemskiego pola grawitacyjnego w rozwoju duchowym? Co nas ogranicza przed nadmiernym wzbiciem się do góry? Może harmonia dualizmów, harmonia przeciwieństw, których mamy przecież doświadczać na tej planecie? A może chodzi o jeszcze coś innego..

O to, że owszem, diabeł diabłem, jahwe to jahwe, czy jak tam zwiemy tę istotę.. Ale może trzeba oddać tej istocie tę małą cząstkę, która do niej należy? Może to właśnie chodzi o to, by raz na jakiś czas dać owej istocie (części nas samych?) naszą uwagę, skupienie, czas? Bogu świeczkę, a Diabłu ogarek – czy i w tym wypadku przysłowia ludowe mają swoją mądrość?

Wiem, że po tym felietonie powstało więcej pytań niż odpowiedzi, ale przecież o to chodzi, czyż nie?

Ku przemyśleniu. Zapraszam do dyskusji.

Autor: Jarek Kefir

 

Możesz wesprzeć autora tej strony. Warto wspierać niezależne media! (kliknij tutaj po informację)
Dzięki wsparciu czytelników moja strona “Kefir 2010″ nie potrzebuje “sponsorów” i może zachować niezależność.