Polska – państwo społecznej i gospodarczej klęski
Ten artykuł wklejam na pohybel wyznawcom neoliberalizmu, w szczególności Janusza Korwina Mikke. Prywatnie korwiniści, jako rasowi psychopaci wyzuci z wszelkich uczuć, doskonale wiedzą o co w oszustwie „wolnego rynku” chodzi. Oni doskonale wiedzą, że w kapitalizmie proponowanym przez Korwina jest znikomy procent elity, która ma wszystko, jak i 10% do 20% klasy średniej do której oni mają ambicje się załapać. Reszta ludzi? Nie obchodzi ich, niech zdycha. Niestety, ale większość miejsc w tych 10% do 20% jest już dawno zajęta.
Otrzeźwienie przychodzi bardzo szybko po skończeniu najczęściej uczelni technicznej przez takiego korwinistę. Pracy jak nie było tak nie ma, chyba że za głodowe stawki. Mija rok, dwa lata, pięć lat, dziesięć.. A obiecane przez „Korwina krula” el-dorado nie nadchodzi. Pracodawca dalej proponuje 1500 bez umowy (pracownikom fizycznym proponuje 700 – 1000), a po okresie próbnym i awansie – możliwość zarabiania 3000, 4000. Tylko nawet za te 3000 nie kupisz mieszkania ani nie utrzymasz rodziny.
Dlaczego kapitalista płaci takie stawki? Odpowiedź jest prosta: bo może. Gdyby mógł to by płacił choćby 400 zł na rękę bez żadnej umowy za pełen etat. Albo nawet mniej. Przyjęło się w naszej cywilizacji, że wysokie zarobki mają z reguły różnego rodzaju „specjaliści od przenoszenia papierków z miejsca w miejsce„. Są to głównie zawody które są tak naprawdę nieprzydatne dla gospodarki, a wręcz szkodliwe. Jak już ktoś mądry powiedział: „cywilizacja to niekończący się ciąg potrzeb, których tak naprawdę w ogóle nie potrzebujemy„. Główną cechą gospodarki kapitalistycznej jest rozpaczliwy i wszechogarniający bezsens.
Samochody psujące się po 7 latach, sprzęt AGD i RTV działający góra kilka lat. Smartfony wykonywane z najgorszych możliwych materiałów tak, byśmy musieli wymieniać je co roku lub co dwa lata. „Lekarstwa” korporacji farmaceutycznych które nie leczą przyczyn choroby, ale na chwilę uciszają uciążliwe objawy. Bo gdy wyleczy się przyczynę choroby, to korporacja nie zarobi. I tak można wymieniać w nieskończoność. Z drugiej strony, zawody które są konieczne dla istnienia gospodarki, są słabo opłacane. Dlaczego np. pracownik produkcyjny, robotnik, sprzątaczka, i inne tego typu zawody – mają być bardzo słabo wynagradzane?
Odpowiedź „ekonomiaków” Korwina jest prosta – bo nie mają wykształcenia i kandydatów na to stanowisko jest dużo. Nie widzą oni jednak tego, czego nie potrafią zobaczyć, jak i czego nie potrafi zobaczyć kapitalizm. Oni, jak już mówiłem, są (bio)maszynami bez serca i duszy, widzą tylko te swoje cyferki, procenty, wykresy, statystyki. Otóż wartość pracy człowieka to nie tylko prosty rachunek ekonomiczny. Ale to także wartości, których nie da się uchwycić w sztywnych matematycznych, statystycznych i ekonomicznych zasadach. W latach 90-tych przeczytałem bardzo mądre zdanie, które będę pamiętał już całe życie. Brzmi ono: „uważasz swoją pracę za niesamowicie ważną i niezbędną dla ludzkości? To wyobraź sobie co by było, gdyby wszyscy śmieciarze w kraju nie pracowali przez miesiąc.”
Argumentem korwinistów jest to, że trzeba się uczyć, inwestować w siebie, itp. No dobrze. To wyobraźmy sobie taką utopijną (a raczej bardzo dystopijną) rzeczywistość. Otóż zdecydowana większość robotników, rolników, pracowników produkcji, kierowców, sprzątaczy, górników, śmieciarzy, sprzedawców, kasjerów itp itd – nagle chce się przekwalifikować. Robią oni różnego rodzaju kursy, studia, zdobywają umiejętności. I teraz każdy z nich chce sobie założyć firmę, być panem prezesem i zbijać kokosy. Albo chociaż pracować w korporacji i nosić papierki z miejsca w miejsce, zamiast napierdalać młotem czy stać przy maszynie. Co by się wtedy stało z gospodarką?
No przepraszam, ale byś mógł być brodatym hipsterem i pić neskę w klimatyzowanym pomieszczeniu korporacji, to dziesięć innych osób musi w tym czasie napierdalać tym młotem, stać przy maszynie, przebywać na mrozie. Taka sytuacja jest zresztą obecnie w Izraelu – mają pod dostatkiem lekarzy, inżynierów, prawników, specjalistów. Ale mało komu chce się choćby podcierać tym intelektualistom dupy gdy się zestarzeją. Dla przykładu, na plantacje sprowadzają pracowników nawet z odległego i wrogiego Żydom naszego kraju.
Wstęp: Jarek Kefir
Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!
__________________________________________________________
Al-Jazeera mówi prawdę o polskiej transformacji
Cytuję: „Arabska stacja telewizyjna nadała krótki reportaż z Polski. Ukazana jest w nim dobitnie post-transformacyjna katastrofa ekonomiczna i socjalna.
Jest to bardzo skrótowy obraz, lecz wart odnotowania. W światowych mediach głównego nurtu historia Europy Wschodniej przedstawiana jest na ogół w tak samo zakłamany sposób jak w naszych rodzimych. Zagraniczni reporterzy bardzo często bazują na przekazie polskich dziennikarzy, którzy nader chętnie mijają się, zwłaszcza w tej materii, z prawdą.
Wysłannicy Al-Jazeery zaczynają swoją krótką opowieść od zdefiniowania głównych – ich zdaniem – kryteriów wyznaczających jakość polskiej rzeczywistości. Drastyczny spadek dzietności, masowa emigracja i bezrobocie na poziomie trzecioświatowym. Na przykładzie Bytomia, który odwiedzili reporterzy ukazują praktycznie strony tej katastrofy. Z sześciu działających w pobliżu kopalń pozostała tylko jedna, ponad 50 tys. ludzi wyjechało z tego miasta za pracą za granicę, lokalna społeczność starzeje się w błyskawicznym tempie.
Reporterzy tej katarskiej telewizji zawitali to tego śląskiego miasta już drugi raz. Wcześniej, w podobnym kontekście, opisywali historię czternastoletniego złodzieja złomu (patrz TUTAJ). Tym razem przekaz koncentruje się na dwudziestoletniej Samancie. Ze względu na biedę zmuszona jest emigrować do Londynu, do pracy w hotelu. Jej wyjazd i pełna żalu i smutku scena rozstania z rodziną na dworcu.
Dziennikarz rozmawiał także z – jak ich przedstawił – „typową bytomską rodziną”. Systematyka jej funkcjonowania opiera się na tym, że córka i jej mąż pracują jako gastarbeiterzy w Niemczech. Z rodzicami widują się bardzo rzadko i na krótko.
Reporter Al-Jazeery, Tim Friend, pokazuje Polskę jako państwo gospodarczej i społecznej klęski. Wskazuje na deindustrializację jako jedna z najgroźniejszych patologii. Rysuje zupełnie inny obraz transformacji niż ten, do którego przyzwyczaiły nas rozmaite klony „Gazety Wyborczej” – tj. prawdziwy.
– Nadzieją dla upadającej gospodarki, która niegdyś opierała się między innymi na kopalniach i hutach, jest unijna pomoc finansowa. Jeśli ona zawiedzie, z Bytomia wyjadą kolejne tysiące ludzi – podsumowuje dziennikarz.
Bezrobocie w ubiegłym roku wzrosło w Bytomiu z 21,1 proc. do 22 procent. Sytuacja wciąż się pogarsza.
Autorstwo: BS
Źródło: Strajk.eu