Czy przyjaźń damsko-męska istnieje? Odpowiedź może zszokować..

Czy przyjaźń damsko-męska istnieje? Odpowiedź może zszokować..

friendzone kobietyPrezentuję dziś felieton dotyczący zjawiska przyjaźni damsko-męskiej. Owszem, to zjawisko jak najbardziej istnieje, ale prawda wcale nie jest tak jednoznaczna jak by się mogło wydawać. Na wstępie chciałbym poruszyć temat dwóch archetypów, modeli, jakie są obecne w podświadomości / psychice / świadomości kobiet. Pierwszy archetyp to archetyp bazowy – czyli archetyp Ewy, tak bardzo nielubiany przez męską połowę świata. Drugi zaś, to archetyp alternatywny – Lilith. Wiem że te nazwy mogą co po niektórych odstraszać, ale uwierzcie, tu chodzi głównie o psychologię.

Archetyp Ewy:
Kobieta nieświadoma, nie wychodzi poza spełnianie zachcianek społecznych i zachcianek swojego ego. Rządzi nią właśnie system podświadomości i ego. Często strzela przysłowiowe fochy, urządza kłótnie o nic, domaga się, by mężczyzna się domyślał czego ona chce i co sobie myśli. Traktuje ona seks jako kartę przetargową, manipuluje mężczyzną, gdy chce coś uzyskać a on nie chce się zgodzić – wtedy się obraża i odmawia seksu. Nie ma zainteresowań innych niż seriale, plotki, śluby, celebryci. Mężczyzna jest jej potrzebny w zasadzie tylko do spłodzenia potomstwa i zarabiania, najlepiej na dwa etaty, na rodzinę.

Archetyp Lilith:
Kobieta świadoma, zdaje sobie sprawę z niuansów i drugiego dna społecznych i egotycznych zachcianek i żądań. Stara się wyjść poza system ego i podświadomości. Rzadziej manipuluje mężczyzną, zdaje sobie sprawę ze stereotypowych wad swojej płci i robi dużo, by ich nie powielać. Seks traktuje jako wymianę wzajemnej dobroci, jako jedną z metod spełnienia i samorealizacji. Ma ciekawe, często typowo „męskie” zainteresowania. Interesuje się tym, co nie jest typowe i „poprawne politycznie”. Mężczyzna jest dla niej partnerem i stara się ona zrozumieć typowo męskie obawy.

przyjazn damsko meskaJednak przyjaźń przyjaźni nierówna. Ja osobiście lubię przyjaźnić się z kobietami o wyważonym i przepracowanym archetypie Lilith. Nie mam w tym względzie żadnych kompleksów na temat „friendzone”, czyli znienawidzonej przez mężczyzn „strefy przyjaciół”. Te aseksualne przyjaźnie są dla mnie cennym i niezwykle ciekawym życiowym doświadczeniem. Są to relacje, które wzbogacają obie strony. Nie tylko kobietę, jak to jest w „przyjaźniach” z typowymi „Ewkami”, ale także mnie.

I teraz przechodzimy do ważniejszej części felietonu, czyli opisania, jak destrukcyjne są „przyjaźnie” z kobietami o archetypie Ewy. Otóż, typowa „Ewka” ma często wokół siebie dwóch mężczyzn. Pierwszy mężczyzna, to oczywiście jej partner związkowy i / lub seksualny. Wbrew pozorom, dobiera go ona bardzo starannie i skrupulatnie, podług kryteriów jakie dyktuje jej podświadomość, jak i zbiorowy umysł nieświadomy. Mówi o tym psychologia ewolucyjna. I zgodnie z jej zasadami, taka kobieta na partnera wybiera sobie faceta w typie chama i drania – nieokrzesanego, tryskającego testosteronem samca alfa. Można zachodzić w głowę i mówić: „gdzie Ty miałaś oczy, że wybrałaś sobie takiego buraka?„, jednak wbrew pozorom, ten wybór był dokonywany bardzo starannie.

kobieca logikaJednak taki chamowaty i draniowaty mężczyzna zapewnia typowej kobiecie – „Ewce” – nie tylko niesamowite seksualne uniesienia. Cham i drań ma to do siebie, że nie da się go „ucywilizować”, nie znosi on krytyki i słowa sprzeciwu, często ćpa, pije, bije, zdradza, robi awantury itp. W umyśle i psychice takiej kobiety powstaje więc negatywna energia, negatywne emocje z tym związane. I teraz: aby wykalibrować tę powstającą sprzeczność, bierze sobie ona za „przyjaciela” typowego wrażliwca, często mającego kłopoty z emocjami, nie mogącego sobie znaleźć kobiety, itp.

Podświadomie rozkochuje ona go w sobie, po to, by trzymać go krótko i by był on na jej zawołanie. Mówi mu jaki on jest dobry, szlachetny, że na pewno znajdzie sobie dziewczynę, że zasługuje on na kogoś wyjątkowego. Ten „przyjaciel” służy jej jako taki „tampon emocjonalny”, na którego można wyrzygać wszystkie negatywne energie i emocje. Jest to pewna forma.. wampiryzmu energetycznego. Typowa „Ewka” godzinami rozmawia, użala się, płacze i analizuje razem ze swoim „przyjacielem” tak bardzo podłe zachowanie jej partnera, chama i drania. I wtedy dokonuje się właśnie transfer energii – złej z „Ewki” na jej „przyjaciela”, i dobrej energii z niego do „Ewki”.

Taka „przyjaźń” z nieświadomą „Ewką” nie tylko jest dość upokarzająca, ale również odbiera cenną życiową energię. Po dokonaniu transferu energii, ów „przyjaciel” jest załamany, rozpacza, że jego koleżanka, „Ewka”, jest tak źle traktowana przez brutala który sobie na niej używa, pije i bije. Gdy ona cała w skowronkach idzie się oddać zimnemu jak woda ze studni draniowi, on ma depresję przez całą dobę – bo przyjął jej negatywną energię na siebie, i oddał jej swoją pozytywną energię. Gdy ona szaleje w łóżku z chamowatym zbirem, spełniając wszystkie jego zachcianki, jej przewrażliwiony „przyjaciel” łka w poduszkę i zastanawia się, dlaczego on nie jest na jego miejscu. Przecież on by jej nie skrzywdził, nawet kwiatkiem by jej nie uderzył, no nieba by jej przychylił! A tu nic, nic do „Ewki” nie dociera, żadna argumentacja.

kobiety kochaja draniDodatkowo, posiadanie i jurnego zbira w łóżku, i wrażliwca jako „przyjaciela”, podwójnie zaspokaja ego „Ewki”. Nie dość że ma niesamowite przeżycia z testosteronowym brutalem, to jest jeszcze mężczyzna (czasami jest ich kilku) który jest na jej każde skinienie i zrobiłby dla niej wszystko, byle tylko dorwać się do jej tyłka. Którego ona zazdrośnie przed nim strzeże. To ona jest tą, która wybiera, lwicą, która łowi. To ona jest dumnym „urzędnikiem”, do którego należy ostateczna decyzja. A faceci? Cóż, oni są tylko żebrzącymi o atencję i śliniącymi się na widok kawałka gołego tyłka petentami, frajerami. To ona łaskawie daje tak pożądaną przez samców rozkosz, albo odmawia jej dania, podświadomie i w skryciu napawając się smutkiem odrzuconego adoratora.

Czyja to jest wina? Tutaj odpowiedź Ciebie też zaskoczy. Oczywiście, że jest to wina nas, mężczyzn. Naszego próżnego ego, naszego braku wiedzy o emocjach i psychice, naszych zwierzęcych chuci. Tego, że zamiast zmienić się i znaleźć szczęście najpierw w sobie, a dopiero potem w świadomej relacji – szukamy jej na siłę w czynnikach zewnętrznych. Uderzmy się solidnie w pierś. Nie bez winy jest też obecny system, zresztą wymyślony przez samych.. mężczyzn. Przez kilkanaście lat szkoły uczy się nas tysięcy zupełnie nieprzydatnych i bezwartościowych wzorów matematycznych czy fizycznych.

Tymczasem od wieków przegrywamy z kobietami w typie „Ewki” nie na polu inżynierii i matematyki wyższej, ale na polu.. emocji. Na chama wbija się nam umiejętność liczenia tych „kom i procentów”, byśmy byli robotami, umarłymi za życia, przystosowanymi do konsumpcjonizmu i kapitalistycznego rynku pracy. Nie uczy się zaś nas nic o emocjach, relacjach, psychologii, partnerstwie, rodzicielstwie. Rezultat tego jest jeden: jedno nieszczęśliwe, zachlane wódką i piwskiem pokolenie, produkuje następne nieszczęśliwe, zachlane wódką i piwskiem pokolenie. I tak od zarania dziejów.

Autor: Jarek Kefir
Autor demotywatorów: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.