Tak sobie myślałem o tym zagadnieniu. Wyobraź sobie babcię klozetową z dworca Gdańsk Wrzeszcz, która pracuje na etat i zarabia 1800 zł na rękę, jak i informatyka z Doliny Krzemowej w USA, który też pracuje na etat i zarabia 100.000 dolarów, ale na tydzień. Prawda, że różnica jest niewyobrażalna?
Ale co te dwie osoby mają ze sobą wspólnego? Zarówno babcia klozetowa, jak i wirtuoz informatyki pracują na etat, czyli spędzają w pracy wiele, wiele godzin. A do pracy trzeba też dojechać i trzeba z niej wrócić. Trzeba wstać o odpowiedniej porze. Więc razem z dojazdem i wstaniem do pracy, przyszykowaniem śniadania, doliczyć trzeba dodatkowe trzy godziny.