Okrutni „bogowie” starego testamentu [+18]

Okrutni „bogowie” starego testamentu [+18]

jahwe bogZapraszam do wysłuchania nagrania z udziałem niezawodnego badacza biblii i czasów starożytnych, Romana Nachta. Człowiek ten, by właściwie poznać tamte czasu, nauczył się kilku dawnych języków, w tym języka hebrajskiego. Jest to wbrew pozorom bardzo ważne, bo czytając ten sam stary testament lub nowy testament w tych starych językach, odnajdujemy tam zupełnie nowe, niewidoczne z poziomu języka polskiego treści.

Tematyka „boga” bądź „bogów” starego testamentu, jak i trzech żydowskich religii trzymających w niewoli świat (chrześcijaństwo, judaizm, islam) była podejmowana przeze mnie wiele razy. W wielkim skrócie – „bóg” chrześcijan, żydów i muzułmanów, zwany m.in.: jahwe, bóg, allah, demiurg, szatan – jest władcą ziemskiego matrixa. Trzyma on naszą planetę w duchowej niewoli, i żywi się energią zła i cierpienia. Niektórzy ezoterycy kojarzą ten złowrogi byt duchowy z planetą Saturn.

„Bogowie” Starego Testamentu – Roman Nacht:

Każde traumatyczne wydarzenie w życiu ma swój sens

Każde traumatyczne wydarzenie w życiu ma swój sens

rozwoj osobistyKilka cennych cytatów z pogranicza ezoteryki i gnozy. Jeden z nich mówi o doświadczaniu trudnych sytuacji życiowych. Otóż powszechnie panujący paradygmat, wyznawany dziś przez ogromną większość ludzi, głosi że traumatyczne i złe przeżycia to przypadek, ot, zły ślepy los, kwestia bliżej nieokreślonej statystyki, i nic nie da się z tym zrobić. Jest to pochodna kartezjańskiego, materialistycznego i ateistycznego widzenia świata. Ten smutny, ponury świat dzisiejszych racjonalistów-ateistów to świat gdzie wszystko powstało przez przypadek, wszystko toczy się siłą bezładu, nic nie ma wyższego sensu.

Według nich, świat po prostu jest i rzeczy na nim dzieją się przypadkowo, bez żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Tego typu ateistyczne, racjonalistyczne, materialistyczne myślenie, oprócz odcięcia nas od przyrody i masowej urbanizacji, jest podstawowym czynnikiem nasilającym lęki i coraz bardziej przerażającą, wszędobylską społeczną psychozę.

Tymczasem każde złe wydarzenie ma nas czegoś uczyć. Każde tego typu złe wydarzenie jest po to, by coś nam uświadomić, byśmy wiciągnęli z niego jakieś wnioski. Nic nie dzieje się „ot tak”, w życiu nie ma czegoś takiego, że: „ot, stało się, i tyle”. Masz sobie dać po czymś takim czas na żałobę i pozbieranie się, to fakt. Ale przede wszystkim, trzeba wyciągnąć z tego zdarzenia jakieś wnioski. Trzeba zadać sobie pytanie, po co to się stało, co miało nam uświadomić. Jaki błąd popełniliśmy, co chcieliśmy ukryć, jakiego uczucia bądź emocji chcieliśmy się wyprzeć.

To, czego nie chcemy widzieć, to, co chcielibyśmy ukryć, najlepiej na zawsze, w mrokach swojej podświadomości – prędzej czy później eksploduje, często dezorganizując nam życie. Gdy zbyt dużo spraw, emocji, uczuć, niewygodnych faktów „spycha” się do „bufora stabilności” w podświadomości, tym więcej jest ona zaśmiecona i działa coraz gorzej. Gdy już tam brakuje miejsca na zamiatanie brudów pod dywan, następuje eksplozja – podświadomość by ratować system nerwowy, generuje chorobę w innym sektorze ciała podług swoich kodów. Pojawia się np nowotwór, choroba serca, alergia, albo np nerwica czy psychoza. Mówi o tym już nie tylko sama ezoteryka, ale np nauka wymyślona przezdr Hamera – Germańska Nowa Medycyna.

Ostatecznie, każdy człowiek, lub prawie każdy (poza tzw. „ludzkimi drapieżnikami” – czyli „potworami” w ludzkich ciałach) ma zaprogramowane doświadczenie życiowego piekła w życiu tu na Ziemi. Mamy doświadczać obu stanów – z jednej strony skrajnej emocjonalnej ekscytacji, a z drugiej strony – upadku tak bolesnego, że wgniata nas w glebę. I tak przez setki tysięcy lat, przez wiele, wiele żyć. Aż nie nauczymy się dystansu i opanowania wobec tych szalonych, ziemskich spraw.

Gdyby nie gorycz rozstania, ból życiowych porażek, gdyby żyło Ci się od początku do końca jak w bajce – nie tylko byś się niczego nie nauczył. Byłbyś wtedy jak te piękne kobiety – pewne siebie, wyszczekane, zadzierające nosa do góry, z syndromem księżniczki w wieży, egoistyczne do granic, traktujące innych ludzi jak żebrzących o atencję petentów (postawa urzędnika mającego władzę). Oprócz tego, że nic byś się nie nauczył, najprawdopodobniej.. wpadłbyś w autentyczną depresję, nerwicę lub wręcz byś oszalał! Popatrz na tych wszystkich zapijaczonych i zaćpanych z psychicznej rozpaczy aktorów, piosenkarzy, milionerów. Umierających w zasranym i zarzyganym łóżku, a ich sekcja zwłok wykazuje kilkanaście narkotyków we krwi w dużych ilościach.

Ja to już w dzieciństwie zauważyłem. Będąc nic nie wiedzącym o życiu, 12-letnim szczenięciem, zastanawiałem się, jak by to było, gdyby świat był inaczej skonstruowany. Gdyby ludzie nie musieli uczyć się, pracować, itp, tylko cały rok mieli urlop. Już wtedy doszedłem do wniosku, że w końcu by się porzygali z nudów i zwariowaliby od tego urlopowania i leżenia plackiem na plaży. Zadawałem mnóstwo takich pytań przez cały wiek nastoletni aż do około 2009 roku. Nie wiedziałem jednak dlaczego tak się dzieje. Standardowe, „ateistyczne” nauki, takie jak psychologia, kompletnie nie dawały odpowiedzi na te pytania, w tych sferach rozkładały one ręce.

Potem, po roku 2009, odkrywałem coraz więcej i więcej sfer, w któych standardowa psychologia pojowana „ateistycznie”, jest całkowicie niewydolna. Spróbuj zadać pytanie o sens życia absolwentowi psychologii lub filozofii. No dobrze, doktorowi tych kierunków. Ok, może być profesor.. Czy zyskasz odpowiedź? Czy raczej Twojemu pytaniu będzie towarzyszył obleśny chaust z butelki piwa, złowieszczy rechot i nieśmiertelne: „pij, nie filozuj tyle!„. Otóż w standardowych, systemowych doktrynach nie znajdziesz odpowiedzi na te pytania. Są one tak sprytnie skonstruowane, że gdy docierasz do rdzenia ich poznania i zaczynasz zadawać kluczowe, choć niewygodne pytania – napotykasz na zaporę ogniową. Właściwą kontynuacją wielu nauk (np psychologii) jest ezoteryka, gnoza, duchowość. Z tym, że one każą nam szukać odpowiedzi tam, gdzie ona jest od dawna – w sobie.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

____________________________________________________________

Ból nie po to jest, by przysparzać ci smutku, pamiętaj. Ludzie tu właśnie przegapiają wszystko… Ten ból ma uczynić cię bardziej czujnym. Człowiek staje się czujny tylko wtedy, gdy strzała wnika głęboko w serce i rani. W innych sytuacjach nie mają czujności. Gdy żyje się łatwo, przyjemnie i wygodnie, kogo to obchodzi?
Po co czujność? Gdy umiera przyjaciel, ta możliwość istnieje. Gdy zostawia cię kobieta.. ciemne noce, osamotnienie.

Kochałeś ją tak bardzo, postawiłeś wszystko na jedną kartę, a ona nagle pewnego dnia odeszła. Płaczesz w osamotnieniu.. to szansa, jeśli ją wykorzystasz, możesz stać się uważny. Strzała rani, możesz ją wykorzystać. Ból nie jest po to, by dać ci nieszczęście, ból ma sprawić, że będziesz uważniejszy! Gdy jesteś uważny, nieszczęście znika.”
~Osho

rozstanie i cierpieniePrzestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele -wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym.
I chwila, gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.”
~Osho, Budda Drzemie w Zorbie

duchowoscŁatwo jest zmienić charakter – jednak prawdziwe zadanie polega na zmianie twojej świadomości, na tym, żebyś stał się jak najbardziej świadomy. Kiedy jesteś świadomy, nie możesz się gniewać, nie możesz być chciwy, nie możesz być zawistny, nie możesz być ambitny. Kiedy cały gniew, chciwość, zawiść, chęć posiadania, pożądanie znikają, zostaje uwolniona zawarta w nich energia. Ta energia staję się twoja błogością. Nie przychodzi z zewnątrz; powstaje wewnątrz twojej Istoty, w jej rdzeniu.

Kiedy ta energia staje się dostępna, ty stajesz się polem receptywnym, polem magnetycznym. Kiedy stajesz się polem magnetycznym, kiedy cała energia, która jest niepotrzebna marnowana przez ciebie w twojej nieświadomości, zbiera się, kumuluje się wewnątrz ciebie – przyciągasz to, co jest ponad. Kiedy stajesz się jeziorem energii, zaczynasz przyciągać gwiazdy, zaczynasz przyciągać to, co jest ponad, zaczynasz przyciągać sam raj.”
~
Osho, Radość

ezoterykaKiedy otworzysz się na otaczającą cię kobiecą energię wówczas zacznie znikać twoja skłonność do przemocy. Przemoc jest energią, która nie mogła przemienić się w miłość. Przemoc jest miłością, która nie mogła się zrealizować. Osoba agresywna ma nadmiar energii miłości lecz nie wie jak ją uwolnić.
Miłość jest twórcza, przemoc – destrukcyjna. Twórcze energie zmieniają się w destrukcyjne, jeśli nie są wykorzystane.”
~Osho

ezoterykaNaczelną zasadą EGO jest ukrywanie. Ego zrobi wszystko aby dany człowiek nie miał chęci do nauki, aby się o sobie nie dowiedział. Daje różne grzechotki aby wypełnić czas na zabawę. Wielkie EGO wszystko już wie i niczego uczyć się nie potrzebuje. To wielka pycha aby nikogo nie słuchać! Duże EGO zazwyczaj jest zewsząd wypychane, gdyż chce zajmować wszystkie przestrzenie. Jest jak balon, który się ciągle nadyma.
Aby ego nauczyło się pokory, musi być najpierw poniżone. Zazwyczaj jest to odrzucenie, izolacja, depresja czy ciężka choroba. Nie zawsze człowiek w takiej sytuacji rozpoznaje o co w tym wszystkim chodzi. Zazwyczaj osądza cały świat, że jest temu winien, tylko nie on.

Rozpoznanie swojego ego jest drogą prowadzącą do oświecenia. Najpierw trzeba głęboko pragnąć poznać Boga Stwórcę i do Niego się zwrócić o prowadzenie. Potem, uczyć się na swoich błędach i wyciągać wnioski. Wiedza duchowa wielkich nauczycieli jest bardzo przydatna w rozpoznawaniu EGO. Nauka pokory jest bardzo potrzebna aby uniknąć bólu transformacji do nowego wymiaru rzeczywistości. Błogość wynikająca z miłości do innych, ma być aspektem życia w nowych czasach, bez ego – panowania. Błogość wyprowadza ze starego matrixa w którym ludzie Ziemi utknęli przez tysiące lat ciemności.”
~
Danuta Wachowska

ezoterykaPowinniśmy paradoksalnie wspierać zarówno „skrajnych tradycjonalistów”, lefebrystów, tego typu „proroków” (Maria z Irlandii) jak i wszelkich innych spiskowych i schizmatycznych oszołomów. Wszak cel jest jeden – rozmontowanie kościoła katolickiego, zakażenie go trucizną, by zaczął gnić od środka. Nieważne jaka doktryna, napisana nie ważne pod jakim fałszywym pseudonimem nas do tego celu doprowadzi. Poprzez konspirację która jest wymierzona w najsłabsze elementy kościoła jako potężnej instytucji – hydry – doprowadzimy do owego celu. Widzę więc nadzieję w tego typu skrajnych ruchach i prądach wewnątrz kościoła, co może się wydawać paradoksalne, ale jest logiczne. O to chodzi, by obrzydzić im bycie w kościele, by zwodniczymi słówkami szeptanymi do uszu, odwieść ich od służby Watykanowi. Wtedy szybciej wpadną w nasze sidła. Owszem, nie stanie się to od razu, ale np. za rok, dwa, pięć.. ale bądźmy cierpliwi i każdego dnia, wytrwale i w pocie czoła budujmy Nowy Światowy Porządek.
~Jarek Kefir

rozwoj duchowy

Ezoteryka i drapieżniki wśród ludzi. Dzieją się rzeczy, o których ludzie nie mają pojęcia..

Ezoteryka i drapieżniki wśród ludzi. Dzieją się rzeczy, o których ludzie nie mają pojęcia..

wampiry energetyczneRazu pewnego w 2007 roku, gdy byłem jeszcze nieopierzonym kurczęciem, wymyśliłem dla zabawy pewną teorię spiskową. Miała ona polegać na tym, że to kobiety tak naprawdę w sekrecie i zakulisowo rządzą światem, i porozumiewają się one telepatycznie, przy całkowitej niewiedzy oszalałych z żądzy samców. Oczywiście, konspirując przeciwko nim.

Oczywiście, po latach zrozumiałem, iż trochę w tym prawdy było. I że wcale nie trzeba wymyślać czy to opowieści SF, czy to teorii spiskowych, by to stwierdzić. Wystarczy sama wiedza z dziedzin takich jak psychologia ewolucyjna, NLP, nauka uwodzenia, a to wszystko okraszone i dopełnione naukami ezoterycznymi i gnostyckimi. Sam nie mogę wyjść z podziwu dla precyzji, kunsztu i artyzmu, z jakim ten nieludzki system został zaprojektowany.

Ale zostawmy ten temat, bo nie o tym jest felieton. Chciałem tylko przedstawić koncepcję tego, że mogą być, ba, są na świecie rzeczy i wydarzenia, o których przeciętny zjadacz chleba nie ma zielonego pojęcia. Dziś napiszę trochę o jednej z najbardziej tajemniczych i szokujących konspiracji, jaka istnieje na świecie. Mianowicie chodzi o konspirację katów (do 10% ludzkości) nad ich ofiarami (90%). Nietrudno zauważyć, przynajmniej Czytelnikom mojej strony, że wśród ludzi jest pewna grupa, którą śmiało można nazwać „drapieżnikami”. To oni, mając wszystkie opcje życiowe podkręcone do maksimum, idealnie dopasowane do systemu, wychodzą na żer.

W kulturze masowej nazywa się takie osoby rozmaitymi określeniami, np używa się określeń: „ludzie sukcesu”, „biurokraci”, „technokraci”, „zimne dranie” itp. Również psychologia próbuje to zjawisko na swój ograniczony sposób tłumaczyć, używając takich słów jak borderline bądź psychopatia. Jednak żaden z tych opisów nie oddaje sedna problemu. Już w poprzednim artykule zahaczającym o tę tematykę, zauważyłem coś ciekawego.

Otóż wszyscy (no, prawie wszyscy) wiemy, że substancje spożywcze, przemysłowe lub chemiczne takie jak: gluten (ze zbóż), kazeina (z mleka), cukier, alkohol, fluorki, bromki – powodują szereg niekorzystnych zmian w organizmie i przede wszystkim w psychice, nastroju. Te substancje powodują ospałość, brak energii, apatię, lęki, brak weny twórczej, zahamowanie umysłowe i psychiczne, depresję.

Ale jest pewna grupa osób, które jedzą / zażywają te wszystkie toksyny (gluten, mięso, mleko, cukier, fluorki, bromki, alkohol, narkotyki) i mimo to nic im się nie dzieje. Ba! Pomimo tego, że spożywają oni te wszystkie hamujące mózg i odbierające energię witalną substancje – to są na maxa towarzyscy, wygadani, weseli, śmiali, aż do zerzygania. Mają milion pomysłów na minutę i mają siły, motywacje i energię, by je realizować, i to kilka na raz.

To, co nas by zabiło po kilku kęsach, oni mogą jeść całymi talerzami. To, co u nas spowodowałoby otępienie, ogłupienie i trwającą kilka dni depresję połączoną z brakiem energii – u nich nie ma żadnego wpływu na nastrój i aktywność, którą mają bardzo wysoką. Tacy ludzie mogą jeść choćby zgniłe śmieci prosto z kubła i popijać to odpadami z reaktora atomowego, a mimo to będą śmiałymi, wyszczekanymi i pewnymi siebie ekstrawertykami.

Rozwiązanie tego jest jedno – lub raczej, dwa. Otóż tacy ludzie mają energią skądś indziej, mają jej aż za dużo, więc mogą sobie pozwalać na jej delikatne zredukowanie przez te toksyczne żarcie. Ale pytanie: skąd oni biorą tę energię? Oczywiście, wielu z nich, z racji tego że są drapieżnikami – zasysa cenną energię od innych ludzi. Jest to wampiryzm energetyczny, i osobną sprawą jest to, czy jest on nieświadomy – intuicyjny – czy jest rezultatem zawarcia paktu.. no właśnie, z kim / czym?

Apropos ciemnych sił. Istnieją byty takie jak „symbionty”. Symbiont, czyli po swojsku „krokodyl”, to taki moduł ze śmieciowego świata duchowego 4D otaczającego Ziemię (tzw astralu). Moduł ten podczepia się pod duszę człowieka i następuje obustronna wymiana dóbr. Symbiont bierze od takiego człowieka to, co jest cenne dla niego. Zaś daje takiemu człowiekowi konkretne korzyści. Dzięki symbiontowi taki zainfekowany człowiek jest maksymalnie, wręcz idealnie dopasowany do istniejącego systemu.

Ma on idealnie doprecyzowane parametry psychiki i podświadomości. Ma więc: niesamowitą śmiałość i łatwość nawiązywania kontaktów, duży energetyczny „power”, łatwość pracy i myślenia. Zawsze znajdzie odpowiednie do sytuacji, miejsca i osoby słowo. Tacy ludzie często zostają liderami, osiągają sukces i bogactwo. Ale mają oni jeszcze jedną funckję, funkcję którą skrzętnie się ukrywa. Są oni.. kontrolerami matrixa. Nie tylko pełnią oni rolę takiego jakby „wzorca zajebistości” czy „wzorca uspołecznienia” dla wszystkich wokół.

Mówi się, że każda osoba duchowo wzrastająca, ma przydzielonych przez egregora dwóch „pilnowaczy”, matrixowych kontrolerów. Mogą to być osoby z rodziny, szkoły, pracy, z takimi podczepionymi symbiontami. Często byli szykowani do swojej roli jeszcze przed swoimi narodzinami tu na Ziemi. Część z nich mogła świadomie i z premedytacją zawrzeć pakt z ciemną stroną mocy w ciągu swojego życia.

Czy robią oni to świadomie? Uważam, że robią to w pełni świadomie. Choć mogą się w Twoim towarzystwie z kułak śmiać z duchowości, z psychologii, z teorii spiskowych, mogą np zapewniać o swoim ateizmie. Mogą nie medytować i nie kontaktować się w żaden sposób ze światem duchowym po zawarciu paktu, byle byś tylko nie przyuważył. Ba, nie zdarzy im się nawet typowa „freudowska pomyłka” która by wskazywała na to, komu służą, bo świadomość mają dopiętą perfencyjnie, na ostatni guzik. Jednak poznasz ich po tym, że ich głównym zadaniem jest ciągnięcie Ciebie w dół, ciągłe dołowanie Ciebie, deprecjonowanie, „podsrywanie”, uprzykrzanie życia.

I wcale nie musi tu chodzić o otwartą niechęć czy przemoc. Wszak również to wszechobecne emanowanie „zajebistością” takich ludzi, potrafi mniej odporne jednostki dołować. „No jak to, on / ona taki zajebisty, wszyscy stawiają tę osobę za wzór, a kim ja, biedny żuczek przy nim / niej jestem?” -Zdaje się mówić kontrolowana i dołowana przez takich ludzi osoba.

Wiem, że to, co przedstawiłem, trąci nieco teorią spiskową, i szczerze mówiąc, lepiej by było, gdyby to była tylko teoria spiskowa. Jednak te wszystkie teorie z pogranicza psychologii klasycznej, NLP, ezoteryki i gnozy, mają jedną zaskakującą cechę wspólną. Dają odpowiedzi na te pytania i dylematy, wobec których klasyczna, „ateistyczna” psychologia jest zupełnie bezradna i od dekad rozkłada ręce.

Rodzice każdego z nas mówili w dzieciństwie, gdy się baliśmy, że potworów na świecie nie ma, że nie istnieją. Ja wiem, że to nie jest prawda. Najprawdziwsze potwory istnieją, i są dla niepoznanki osadzone w ciałach łudząco podobnych do tych ludzkich. Często są nimi ludzie powszechnie podziwiani i stawiani za wzór w lokalnej społeczności.

W linku poniżej przeczytacie o tego typu bytach (symbiontach, czyli krokodylach):
https://swiatducha.wordpress.com/obciazenia-duchowe/krokodyle/

Autor artykułu: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 

Joga to nie lifestyle’owa zabawka dla znudzonych biznesmenów! To źródło potężnej i potencjalnie niebezpiecznej mocy

Joga to nie lifestyle’owa zabawka dla znudzonych biznesmenów! To potężna siła, wymaga szacunku i rozwagi

jogaTaki oto demotywator pojawił się na stronie głównej portalu demotywatory.pl (link). Jest to artykuł z Gazety Wyborczej (link) wyszydzający portal fronda.pl, na którym to portalu dosłownie wszystko kojarzy się z diabłem, satanizmem, czy co najmniej zagrożeniem duchowym. Seks? Diabeł i siarka! Medytacja? Zło wcielone, bo oddala owieczki od kościoła! Joga? Największe zagrożenie, bo aktywuje energię Kundalini!

A na poważnie, zastanawia mnie ta prostolinijność Gazety Wyborczej w skądinąd słusznym i chwalebnym podważaniu fundamentów kościoła katolickiego. GW jest skłonna sięgnąć nawet po wiedzę z dziedziny okultyzmu, choć przedstawia ją w wypaczony i tym samym, groźny dla jej czytelników sposób. O tym będzie ten artykuł – o tym, czym jest joga, jaka jest prawda na jej temat, jakie możliwe zagrożenia ze sobą niesie dla nieprzygotowanych osób.

To, że joga może być groźna, jest niestety prawdą znaną każdemu, kto studiuje nauki tajemne. Tutaj portale katolickie mają małą część racji. Jednak przedstawiają one to zagadnienie w sposób jednostronny, wygodny dla rzymskokatolickiego kleru. Czyli: zakaz medytacji, zakaz jogi, tylko leżenie krzyżem w kościele! No i, co oczywiste, sowite łożenie na kościelną tacę, bo jahwe, choć wszechmogący (zniszczył kiedyś za pomocą bomby atomowej Sodomę i Gomorę, czym objawiło się jego miłosierdzie wobec ludzi), to jednak potrzebuje naszych cotygodniowych datków.

Ale do rzeczy! Credo przesłania, jakie chciałbym Wam przekazać w tym felietonie, to:

Joga i medytacja nie są lifestyle’owymi zabawkami dla znudzonych życiem biznesmenów! To nie ma być zastępstwo dla adrenaliny, rozrywki, wysokiej jakości kokainy, tylko na bardziej „głębokim” poziomie!

Obecnie joga, i w mniejszym stopniu medytacja, stały się po prostu modne. Stały się częścią wielkomiejskiego, korporacyjnego lifestyle. Do jogi zachęcają portale kobiece, youtuberzy, popularne blogerki, portale o zdrowiu, coachingu, rozrywce, psychologii.. Można kupić nawet maty do samodzielnego uprawiania jogi jak i poradniki i zestawy ćwiczeń w wielu gazetach.

Joga jest modna, i uprawiają ją głównie młode business-woman z wielkich korporacji, ogólnie grupa określana jako „młodzi wykształceni z wielkich miast”. I to jest wielki dramat, że za uruchamianie potężnej, okultystycznej mocy, biorą się ludzie, których podejście do życia jest czysto konsumpcyjne, materialistyczne i rozrywkowe. Którzy stawiają znak równości między relaksem na jodze, a relaksem przy szklance wódki w sobotę. Którzy stawiają znak równości między hajem jaki daje dobrej jakości kokaina, a „hajem” jaki daje medytacja. To musi się kończyć źle i dość często tak się dzieje.

Dlaczego tak się dzieje? Wróćmy do samych korzeni, rdzenia duchowego poznania. Mamy trzy poziomy naszego jestestwa. Na poziomie boskim są one jednością, ale nasze kalekie umysły, dzielące wszystko na drobne, postrzegają je jako oddzielne części:
-poziom pierwszy: ciało i jego ukoronowanie (mózg, neuroprzekaźniki, hormony), czyli fizyczność. Jest to sfera oddziaływań fizycznych, chemicznych, biologicznych, czyli oddziaływania lekarstw, ziół, diety, itp;
-poziom drugi: umysł i jego składowe (podświadomość, emocje, ego, ID). Jest to sfera oddziaływania psychologii;
-poziom trzeci: czyli poziom duchowy (praźródło, wiedza uniwersalna, intuicja, empatia, łączność z Uniwersum / Bogiem). To właśnie na tą sferę oddziałuje joga i medytacja.

Jeśli nie mamy przepracowanych i ustabilizowanych poziomów pierwszego i drugiego, to wejście na poziom trzeci (duchowy, np aktywacja Kundalini poprzez jogę) może skończyć się źle. Mogą się pojawić te objawy które z taką lubością są opisywane na katolickich portalach. Są to objawy nieautoryzowanego dostępu do Kundalini. Należą do nich: lęk, przeszywający ciało, fizyczny ból, napięcie fizyczne i psychiczne nie do wytrzymania, spontaniczne orgazmy, uczucia zimna i gorąca, uczucia pełzania węża pod skórą pleców, i wiele innych.

joga skutki uboczneZawsze to powtarzam, iż najpierw należy wziąć się za podstawy. W tym wypadku, naszą fizyczność (mózg) i sferę umysłu. Musimy więc:

-wyrzucić z diety wszystko to, co szkodzi mózgowi. Śmieciarskie żarcie to także śmieciarskie myśli i zaśmiecenie sfery duchowej, bo jedno na drugie ma wpływ. Kasujemy więc z diety wszystkie produkty zawierające: cukier rafinowany, gluten (zboża), laktozę (mleko), mięso (mięso ryb można jeść, ale z innych powodów, których tutaj nie będę poruszał). Wyrzucamy z diety wszystkie dodatki smakowe typu aspartam, glutaminian sodu, konserwanty. Cukier, gluten, laktoza i toksyny zawarte w mięsie (proces hodowli i hormony strachu jakie wydziela ciało zwierzęcia podczas jego zabijania) to podstawowe neurotoksyny, substancje te ograniczają działanie naszego mózgu. A bez poprawnie działającego mózgu, wzniesienie duchowe będzie niemożliwe, a nawet jeśli, to szybko zostaniemy ściągnięci w dół.

-wyrzucić wszystkie narkotyki. Dotyczy to przede wszystkim alkoholu etylowego, który usuwa się z organizmu dopiero po około 21 dniach. Zaś blokada części funkcji mózgu, umysłu, szczególnie odnośnie weny twórczej, to czas około 30, 40 dni. Narkotyki są bowiem protezami tego, co Ty sam powinieneś sobie dać. Szczęście, miłość i źródło wysokiej, czyli poprawnej samooceny są w Tobie. Ale ten świat został już tak zaprojektowany, że nauczono nas ignorowania źródła wewnętrznego, kosztem szukania tego poza nami. Według nauk tajemnych, jeśli nie mamy czegoś w sobie (miłości, szczęścia, dobrej samooceny, szacunku) to nie dostaniemy tego od innych. Nie da tego też narkotyk / alkohol, a jeśli da, to na bardzo krótko, a konsekwencje tego będą straszliwe.

-pracujemy nad swoimi traumami, lękami, kompleksami, intensywnie podwyższamy swoją samoocenę. Zdobywamy wiedzę z dziedziny psychologii. Oprócz tego warto by było, byśmy przeszli tak ośmieszany, ale konieczny w tym wypadku etap „filozofowania”. A więc zadawania pytań, czy obecne systemy pracują dla dobra ludzkości i planety, czy może są coraz bardziej niewydolna. Powinna pojawić się próba odpowiedzi na pytania, co my tu właściwie robimy i czy nasza ziemska egzystencja ma jakiś głębszy sens. Powinny się także pojawić wątpliwości, czy warto powielać schematy, wzorce zachowań i reakcji, wymyślone i zaprogramowane nam dawno temu. Czy warto ślepo powielać marzenia, cele i dążenia innych ludzi. Wszak w XXI wieku, wieku szalejącej uniformizacji wszystkiego, nawet marzenia powinny być poprawne politycznie. Typu: kariera, samochód, dom, posadzenie drzewa, spłodzenie syna.

-podpieramy się wiedzą właściwą jeśli chodzi o ideę przebudzenia i wzrastania duchowego – ezoteryka, okultyzm, satanizm (czyli przepracowywanie i integracja naszych cieni). Wspieramy się publikacjami współczesnych, jak i dawnych mistyków. Mogą to być zarówno prace Anthony’ego de Mello, jak i Kabała. Staramy się znaleźć coś, co ja nazywam św. Graalem – czyli pomost między naukami duchowymi, a polityką, światem idei, czy w końcu, nauki akademickiej. W ostateczności, wszystko jest jednym..

Gdy mamy już opanowane podstawy, możemy się brać za medytację i za jogę. Mówił o tym biblijna przypowieść, którą należy interpretować symbolicznie, nie dosłownie. Opisywała ona dom postawiony na piasku, który runął przy pierwszej zawierusze, i dom postawiony na skale, który przetrwał.

Z innej strony, coraz szersze zainteresowanie jogą i medytacją, choć widać w tym bardziej lifestyle’owy blichtr, i tak wyjdzie ludziom na dobre. Pomimo tego, że część osób praktykujących te metody dozna niemałego szoku przy nieautoryzowanej aktywacji Kundalini. Lepsze to, niż dalsze dążenie do poszerzania stanu władania i posiadania za wszelką cenę. A nóż do pewnego procentu ludzi przemówi to na naprawdę głębokim poziomie, a cała reszta zastanowi się nad sobą?

Polecam cykl felietonów o sprawach duchowych i wielu „dnach”, jakie ma duchowość:
Nie lubię już Polski! Zbawić i uszczęśliwić możesz tylko siebie
„Jaka będzie przyszłość Ziemi?” -A co Cię to obchodzi, człowiecze?
Religia new age, czyli duchowy śmietnik. Globalnej świadomości nie będzie
Jeśli chcesz zmienić świat, zmień najpierw siebie
New age to karykatura mistycyzmu. Duchowość prawdziwa a duchowość harlequinowa
Ostateczny zmierzch psychologii. „Ta pseudonauka nie działa..”
Jak „pokonać” system? Sposób jest tak prosty, że aż szokuje!

Co mogę radzić osobom, które doświadczają negatywnych objawów nieautoryzowanej aktywacji Kundalini, czy wręcz opętania z tego powodu? Wasza sytuacja wzięła się z tego, iż aktywowaliście moc duchową, ale Wasze umysły nie mają informacji na poziomie świadomym. Dodatkowo, fakt zasyfienia mózgu toksynami i zasyfienia podświadomości nieprzepracowanymi traumami, lękami, powoduje, że „ściągacie” z ziemskiego astralu różne złe byty i energie. Moja porada – to zacząć gromadzić to, czego brakuje – wiedzę, informacje, i przede wszystkim – myśleć, analizować, poddawać wszystko w wątpliwość. Spadł na Was, paradoksalnie, wielki dar – duchowy dar – ale Wasze umysły, nie posiadając informacji bazowych, nie są w stanie prawidłowo funkcjonować. Życzę wszystkim otwartości i chęci poznawania, zmiany Waszego życia ku lepszemu.

Autor: Jarek Kefir
Proszę o udostępnienie, podanie dalej! Dzięki!

Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.