3 WIZJE PIEKŁA. DUCHOWE ROZMYŚLANIA TRZECIEGO STOPNIA

Trzy duchowe wizje piekła 😉

Letni sobotni wieczór. Przy dobrej whiskey, w kłębach dymu, niekoniecznie papierosowego, rozmawia trzech znajomych. Dyskutują oni o hipotezach i teoriach mistycznych, filozoficznych i duchowych. Próbują oni wymyślić najstraszniejszy wymiar czeluści piekielnych, czeluści wiekuistych:

-Ja mam taką propozycję – odzywa się B. Wyobraźcie sobie najstraszniejszą głębie piekieł. Rogate, wąsate, brzuchate diabły, obrzydliwie mielące ozorem, ciągle dorzucające świeżych węgli do piekielnych pieców. Całe wieczności smażenia się w piekielnym kotle, nabijania na pal, toczenia kołem, wkładania palców w imadło.. Cała wieczność najbardziej wymyślnych i bolesnych tortur.. Czytaj dalej „3 WIZJE PIEKŁA. DUCHOWE ROZMYŚLANIA TRZECIEGO STOPNIA”

Konserwatyzm to największe kłamstwo świata

Konserwatyzm to największe kłamstwo świata

konserwatyzm i inne ideologieKonserwatyzm – jak w skrócie można go zdefiniować? Proponuję definicję, która została nieco uśredniona przeze mnie:

Konserwatyzm – ślepe powtarzanie tego, co było, z jednoczesną ślepą dezaprobatą dla tego, co będzie.

Z konserwatyzmem jest nierozerwalnie związany mit „starych dobrych czasów”. Owe stare dobre czasy miały być sielską krainą dobra, praworządności, wiary, poprawnych relacji społecznych. Zaś czasy obecne to wypaczenie, zboczenie, transhumanizm, robotyzacja, upadek wszelkich obyczajów.

Jednak takie, lub podobne poglądy wypowiadali już kapłani starożytnego Egiptu 3500 lat przed naszą erą.

Jest pewne uniwersalne prawo tego świata, które powinniśmy znać. Człowiek młody, gdy wychodzi z zasady konserwatywnego domu – odkrywa nowy dla niego świat. Wcale nie jesteśmy pierwszym pokoleniem, które jest niezmiernie zdziwione, że odkryło choćby seks. Wystarczy przypomnieć sobie o obyczajach młodych Amerykanów w latach 50-tych XX wieku, czy nawet naszego pokolenia dziadków, też z tych czasów. Wcale nie byli tacy święci, jak obecnie się przedstawiają.

Dlaczego więc teraz mamy wśród tego pokolenia rozkwit myśli konserwatywnej – radio maryja, Jarosław Kaczyński, sekty smoleńskie itp?

Bierze się to z tego, iż człowiek im starszy, tym bardziej konserwatywny. Za młodu upijał się do nieprzytomności i bzykał wszystko, co w zasięgu wzroku, a co jeszcze nie ucieka na drzewo. A na starość – składa rączki do katolickiej bozi i syczy z wściekłości, bo 18-letnia wnuczka odważyła się założyć spódnicę która odkrywa kostki.

To swoisty fenomen. Ten świat jest, jak wiemy, utkany z paradoksów, samo jego jako takie istnienie jest paradoksem. Człowiek, który całe życie pił, palił, bzykał, zdradzał żonę / męża, nienawidził, donosił, lał dzieci pasem – nagle zdaje sobie sprawę, że nie jest wieczny. Przychodzi wiek 50, 60 lat, psuje się zdrowie, a seks i przyjemności (dla 90% Polaków jedyna przyjemność to narąbanie się w trupa w sobotę) też zanikają.

Co więc zostaje? Zostaje pustka, nicość, szarość dnia, bezsens życia. W dodatku pojawia się pewna przerażająca myśl – myśl, że niedługo trzeba będzie zejść z ziemskiego padołu i stanąć w obliczu najbardziej nieznanego ze wszystkich nieznanych. Czyli śmierci.

Co jest po drugiej stronie? Czy czeka mnie sąd? Czy Bóg wybaczy mi całe życie w niegodziwości, nienawiści i grzechu?
-myśli taki 50-cio czy 60-cio latek.

A że większość, ba, ogromna większość ludzi nie jest zaznajomiona z tajemną wiedzą ezoteryczną, okultystyczną, kabalistyczną – bardzo się boją. Dla nich słowo „duchowość” to wyłącznie śmieszne rytuały odprawiane w kościele, jakaś tam oddalona od realiów koncepcja Boga, i mglista mrzonka na życie w niebie.

Ale dopiero po śmierci. Bo to jest w zasadzie jedyny cel wszelkich religii – wmówić ludziom, że nie zasługują na niebo tu i teraz, na Ziemi, bo to grzech i niebo możliwe jest tylko po śmierci. I właśnie dlatego doświadczamy piekła tu i teraz, na Ziemi.

Będziecie jako Bogowie
-Lucyfer, Anioł Światłości.

I tak żyją miliony, ba, miliardy ludzi na tym łez padole. Zamiast budować niebo tu, na Ziemi, i zamiast budować swoją boskość, budują na Ziemi piekło i stają się diabłami, by mieć mrzonkę na niebo po śmierci. Wszelkie religie z tzw. „korzeniem mojżeszowym” (judaizm, chrześcijaństwo, islam) to niewolnictwo idealne – niewolnictwo które spętało swoimi diabolicznymi pętami całą planetę.

Ja Wam, drodzy Czytelnicy, proponuję coś innego. Otóż: będziecie jako Bogowie, już tu, na Ziemi, o ile tylko odrzucicie to, co nie jest Wasze, co zostało Wam wmówione, narzucone, i zaczniecie od nowa kreować swoją tożsamość.

Wracając do początku artykułu. „stare dobre czasy” nie istnieją. Jeśli już, to istnieją jako koncepcja w umysłach starszych ludzi. Którzy pamiętają swoje czasy młodości jako czasy, gdy wszystko było bezpieczne, poukładane, stabilne..

A dopiero dorosłość dla takiej osoby jest szokiem. Dorosłość to dla niej nie tylko konieczność dostosowania się do bardzo hermetycznych norm społecznych, ale także walka z tym, co jest proponowane przez młodsze generacje.

Wynika to wprost z naszej natury. Gdy mamy dzieci na utrzymaniu, nie możemy już sobie pozwolić ani na zabawę taką jak dotychczas, ani na bezkompromisowy seks o każdej porze dnia. Konserwatywniejemy mimo woli. Do tego dochodzi jeszcze posłuszeństwo wobec norm społecznych, prawnych, również tych niepisanych, z rodzaju „omerty sąsiedzkiej”.

Czy na pewno wiemy, jak, obiektywnie, wyglądało życie w owych „starych dobrych czasach”? Nie, ale zachowały się przecież relacje historyczne.

W starych czasach było więcej morderstw, rabunków, wojen i działalności wojsk, band rozbójników, itp.
Te stare dobre czasy to przecież I jak i II Wojna Światowa.
W starych dobrych czasach było wręcz więcej przypadków pedofilii, gwałtów, rozwiązłości, tylko lepiej je tuszowano.
Stare dobre czasy to czasy, gdy prawie do 18 wieku większość księży miała kochanki, za które płacili Watykanowi specjalny podatek – tzw „kurewski grosz” (poszukajcie tego pojęcia w wyszukiwarkach).

Jaki z tego wniosek?

Konserwatyzm, oprócz bycia koncepcją polityczną, jest także reakcją przerażonej jednostki na procesy, jakie zachodzą na świecie. W jego własnym świecie jak i na całej Ziemi.

Nie nawołuję do rewolucji, do burzenia świata który zastaliśmy. Choć to przez chaos powstaje porządek i harmonia. Ale w naszym własnym mikroświecie możemy obejść się bez chaosu i burzenia, o ile zadecydujemy o zmianie świadomie. Kluczem do stabilizacji będzie odnalezienie balansu pomiędzy tym, co umarło, i czego już nie ma (przeszłość) a tym, co dopiero będzie, więc czego też nie ma (przyszłość). Liczy się chwila teraźniejsza, tu i teraz.

Autor: Jarek Kefir

 

Warto wspierać niezależne media! (kliknij tutaj po informację)
Dzięki wsparciu czytelników moja strona “Kefir 2010″ nie potrzebuje “sponsorów” i może zachować niezależność.