Papież Franciszek: „2% księży to pedofile”

Papież Franciszek: „2% księży to pedofile”

kosciol katolicki pedofiliaZaskakującą opinię o stanie rzymskokatolickiego kleru wydał sam papież Franciszek I. Stwierdził on, iż wie, że dwa procent katolickich księży to pedofile, jak i to, że większość kapłanów o tym wie, ale zachowuje, z różnych powodów, zmowę milczenia.

Te szokujące słowa padły w wywiadzie dla popularnego włoskiego dziennika La Republica. Na poniższym nagraniu video można zobaczyć relację na ten temat:

Papież dodał też, że pedofilami są zarówno zwykli księża, jak i biskupi a nawet kardynałowie. Obiecał również, że wierzy w rozwiązanie problemy celibatu rzymskokatolickiego kleru.

Problem, to oczywiste, istnieje, ale wymaga czasu. Są rozwiązania i ja je znajdę

Ciekawe czy i tym razem bogobojna prawica powie, że jest to „bezpodstawny atak lewactwa na kościół”. Sam papież Franciszek i jego linia ideowa wydają się coraz bardziej rozmijać z ultra-konserwatywną linią chyba najbogatszego episkopatu na świecie, czyli episkopatu polskiego. Kwestią otwartą jest to, czy Franciszek jest rzeczywistym reformatorem, czy sprytnym biznesmenem mającym poddać lekkiemu, PR’owskiemu liftingowi instytucję kościoła.

Lata rabowania nieruchomości i skarbca państwa przez polski episkopat sprawiły, że instytucja ta obrosła w liczne dobra i potężne polityczne wpływy. Ruszenia jej boi się nawet lewica. A wystarczy zrealizować to, co mamy od dawien dawna zapisane w Konstytucji RP. Czyli zasadę świeckości państwa i jego rozdziału od instytucji religijnych.

Jednak wątpię by coś takiego nastąpiło. Jak czytelnicy mojej strony wiedzą – władza, polityka, wielki biznes, i wspierająca ten wielki biznes nauka, nie mogą żyć bez religii. Jest to globalna ośmiornica władzy, system naczyń połączonych. Gdyby religia nie obniżyła samooceny i nie nawkładała bzdur do umysłu przeciętnego człowieka, to on nie kupowałby plastikowego tudzież żelaznego szmelcu od korporacji, ani nie łykałby jak pelikan bajek od rządzących. Taki człowiek szukałby po prostu spełnienia gdzie indziej.

Jak Jan Paweł II organizował pedofilię w kościele. Crimen Sollicitationis:

Polecam też inne ciekawe artykuły o kościele, pedofilii w nim i ideologii konserwatywnej:

Konserwatyzm to największe kłamstwo świata
Bestia w Watykanie. „Ma potężne wpływy, jest nie do ruszenia”
Jak Jan Paweł II organizował pedofilię w kościele. Crimen Sollicitationis
Jan Paweł II, Legion Chrystusa i pedofilia. Skandalizujący dokument [+18]
Episkopat: biskupi nie będą informować prokuratury o pedofilii w ich diecezjach!
To nieprawda że księża to pedofile! 60% księży angażuje się w związki z kobietami, a 15% ma z nimi dzieci
Szokujące manipulacje kościoła katolickiego. Są niczym pakt z diabłem

Autor: Jarek Kefir
Proszę o udostępnienie, podanie dalej! Dzięki!

Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.

 

Nasz świat wykracza poza koszmar Orwella

Nasz świat wykracza poza koszmar George’a Orwella

liberalizmZapraszam do przeczytania obszernego artykułu przetłumaczonego przez tłumacza wartościowych tekstów z zagranicy o pseudonimie Ex ignorant. Tłumaczy on artykuły, w których szczególny nacisk kładzie się na niedomagania i tragiczną niewydolność stworzonych przez ludzkość systemów. Właściwie, dotyczy to całej cywilizacji.

W artykule przetłumaczonym przez niego – „Złudzenie dobrego antropocenu” (link) pisze on o tragicznych skutkach cywilizacji, jaką stworzyli ludzie. W tym o tym, że przede wszystkim idziemy na ilość, wielkość, a nie na jakość. Ja jednak napiszę niedługo artykuł autorski o tym, że technologia ma dwa oblicza. Bowiem bez postępu technologicznego nie był by możliwy tak szeroki skok jeśli chodzi o mentalność, świadomość i duchowość ludzi. Gdyby nie technologia, to ludzie zamiast studiować wiedzę, zamiast rozwijać się, musieliby np orać pole albo zbierać jagody i grzyby do jedzenia.

W artykule który wklejam dziś, jest opisana inna sfera życia, a mianowicie nasze zniewolenie względem rządów i innych wielkich struktur władzy. Poruszane są tam istotne kwestie zepsucia systemu kapitalistycznego i liberalnego. Autor dowodzi, że zbrodnie liberalizmu mogą być o wiele gorsze, niż zbrodnie reżimów stricte konserwatywnych, np nazizmu czy bolszewizmu.

Zapraszam do lektury.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

Świat, który stworzyliśmy wykracza poza koszmar George’a Orwella

Cytuję: „Zeszłego wieczoru obejrzałem londyńską inscenizację Roku 1984 George’a Orwella. Chociaż ostrzeżenie pisarza przed przyszłością domaga się współczesnej interpretacji, przedstawiono je jako utwór z epoki: odległy, niezagrażający, prawie krzepiący. To tak, jakby Edward Snowden niczego nie ujawnił, Wielki Brat nie był teraz cyfrowym inwigilatorem, a sam Orwell nigdy nie powiedział, „Aby zostać zdeprawowanym przez totalitaryzm, nie musisz żyć w totalitarnym kraju.”

Chwalona przez krytyków, zręczna produkcja teatralna była miarą naszych kulturowych i politycznych czasów. Kiedy zapaliły się światła, ludzie byli już w drodze do wyjścia. Sprawiali wrażenie nieporuszonych, a może wabiły ich inne rozrywki. „Niezły mózgojeb,” powiedziała młoda kobieta, włączając swój telefon.

Kiedy zaawansowane społeczeństwa stają się odpolitycznione, zmiany są w równej mierze subtelne i spektakularne. W codziennym dyskursie język polityczny zostaje postawiony na głowie, zgodnie z przepowiednią Orwella w Roku 1984. „Demokracja” uchodzi obecnie za instrument retoryczny. Pokój jest „wieczną wojną”. „Globalny” oznacza imperialny. Niegdyś pełne nadziei pojęcie „reformy” teraz jest synonimem regresu, a nawet destrukcji. „Oszczędności” są narzuceniem ekstremalnego kapitalizmu biednym oraz podarowaniem socjalizmu bogatym: pomysłowy system, w którym większość obsługuje zadłużenie mniejszości.

W sztuce wrogość wobec politycznego mówienia prawdy jest wyznaniem burżuazyjnej wiary. „Czerwony okres Picassa i dlaczego polityka nie tworzy dobrej sztuki,” konstatuje nagłówek Observera. Proszę zauważyć, że gazeta promowała masakrę w Iraku jako liberalną krucjatę. Wyrażany przez całe życie sprzeciw Picassa wobec faszyzmu staje się zaledwie przypisem, a radykalizm Orwella podobnie ulatuje z nagrody, która przywłaszczyła sobie jego imię.

Kilka lat temu Terry Eagleton, ówczesny profesor literatury angielskiej na Uniwersytecie w Manchesterze, zauważył, że „pierwszy raz od dwóch stuleci nie ma wybitnego brytyjskiego poety, dramaturga i powieściopisarza gotowego kwestionować fundamenty zachodniego stylu życia.” Żaden Shelley nie mówi w imieniu ubogich, żaden Blake w imieniu utopijnych marzeń, żaden Byron nie potępia zepsucia klasy rządzącej, żaden Thomas Carlyle i John Ruskin nie ujawnia moralnej katastrofy kapitalizmu. William Morris, Oscar Wilde, H.G. Wells, George Bernard Shaw nie mają dzisiaj swoich odpowiedników. Harold Pinter był ostatnim, który podniósł głos. Wśród natarczywych głosów konsumenckiego feminizmu żaden nie jest echem Virginii Woolf, która opisywała „sztukę dominacji nad innymi ludzi… panowania, zabijania, pozyskiwania ziemi i kapitału”.

W Teatrze Narodowym nowa sztuka pt. Wielka Brytania wyśmiewa skandal telefonicznych podsłuchów, który osądził i posłał za kratki dziennikarzy, w tym byłego redaktora naczelnego gazety News of the World [należącej do magnata medialnego] Ruperta Murdocha. Celem przedstawienia, opisywanego jako „farsa z pazurami, [która] stawia pod pręgierzem całą kazirodczą kulturę [medialną] i bezlitośnie wymierza jej ośmieszające razy”, są „cudownie zabawne” indywidua z brytyjskiej prasy brukowej. Pysznie i jakże znajomo. A co z mediami niebrukowymi, które uważają się za godne szacunku i zaufania, a pełnią równoległą rolę ramienia władzy państwowej i korporacyjnej, jak to miało miejsce w przypadku promowania nielegalnej wojny [w Iraku]?

Dochodzenie Levesona w sprawie telefonicznego podsłuchu na krótką chwilę obnażyło tabu. Tony Blair zeznawał właśnie – żaląc się Jego Lordowskiej Mości, że tabloidy dokuczały jego małżonce – kiedy nagle przerwał mu głos z galerii. David Lawley-Wakelin, filmowiec, zażądał aresztowania i osądzenia Blaira za zbrodnie wojenne. Nastąpiła długa pauza: szok prawdy. Lord Leveson poderwał się na równe nogi i rozkazał obrońcy prawdy przeprosić zbrodniarza wojennego i wyjść. Lawley-Wakelin trafił przed sąd; Blair uniknął oskarżenia.

Niezniszczalni wspólnicy Blaira cieszą się większym szacunkiem niż hakerzy telefonów. Kiedy buszująca zazwyczaj w świecie sztuki prezenterka BBC Kirsty Wark przeprowadzała z nim wywiad w dziesiątą rocznicę inwazji na Irak, podarowała mu moment, o którym mógł tylko pomarzyć; pozwoliła mu rozwodzić się nad „trudną” decyzją w sprawie Iraku, zamiast zażądać rozliczenia za epicką zbrodnię. Przywołało to wspomnienia o procesji dziennikarzy BBC, którzy w 2003 roku oświadczyli, że Blair może czuć się „usprawiedliwiony”, i późniejszej „wybitnej” serii BBC pt. Lata Blair’a, której scenarzystą i prowadzącym został David Aaronovitch. Ten wasal Murdocha – prowadzący kampanię na rzecz ataków wojskowych na Irak, Libię i Syrię – płaszczył się w niej bardzo profesjonalnie.

Od czasu inwazji na Irak – przykład aktu niesprowokowanej agresji, który podczas procesów w Norymberdze prokurator Robert Jackson nazwał „najwyższą międzynarodową zbrodnią różniącą się od zbrodni wojennych jedynie tym, że zawiera w sobie zakumulowane zło całokształtu” – Blair oraz jego rzecznik i głównym wspólnik Alastair Campbell zostali szczodrze obdarowani szpaltami w Guardianie, aby zrehabilitować swoją reputację. Campbell, opisywany jako „gwiazda” Partii Pracy, zabiegał o sympatię czytelników swoją depresją i zainteresowaniami, ale nie aktualną, wypełnianą wespół z Blairem, misją doradcy egipskiej tyranii militarnej.

Podczas gdy Irak ulega rozczłonkowaniu w wyniku inwazji Blaira i Busha, nagłówek w Guardianie oznajmia: „Obalenie Saddama było słuszne, ale wycofaliśmy się zbyt wcześnie”. Okrasił on artykuł z dnia 13 czerwca 2014 autorstwa byłego funkcjonariusza Blaira, Johna McTernana, który w Iraku był sługą zainstalowanego przez CIA dyktatora Iyada Allawiego. Wzywając do kolejnego najazdu na kraj – w zniszczeniu którego pomógł jego były szef – nie wspomniał o śmierci co najmniej 700 tysięcy Irakijczyków, ucieczce czterech milionów uchodźców i zamieszaniu na tle religijnym w narodzie niegdyś dumnym ze swojej wspólnotowej tolerancji.

„Blair uosabia korupcję i wojnę,” napisał radykalny felietonista Guardiana Seumas Milne w porywającym artykule z 3 lipca 2014. W branży dziennikarskiej uchodzi to za „równowagę”. Następnego dnia gazeta opublikowała całostronicową reklamę niewykrywalnego przez radar, amerykańskiego bombowca. Na złowieszczym obrazie maszyny widniały słowa: „F-35. Wielki dla Brytanii”. Ten inny wariant „korupcji i wojny” będzie kosztować brytyjskich podatników 1.3 miliarda funtów; poprzednicy modelu „F” zabijają ludzi w całym rozwijającym się świecie.

W afgańskiej wiosce, zamieszkanej przez najbiedniejszych z biednych, filmowałem Orifę klęczącą przy grobach swojego męża Gula Ahmeda, tkacza dywanów, siedmiorga innych członków jej rodziny, w tym sześciorga jej potomstwa, oraz dwójki dzieci, które zginęły w sąsiednim domu. „Precyzyjna”, 250-kilowa bomba spadła bezpośrednio na ich małą chatkę z błota, kamieni i słomy, pozostawiając krater o średnicy 15 metrów. Lockheed Martin, producent samolotu, miał honorowe miejsce w reklamie Guardiana.

Była sekretarz stanu USA i pretendentka do prezydentury USA Hillary Clinton pojawiła się niedawno w audycji BBC Godzina kobiet – kwintesencji poważanych mediów. Prezenterka Jenni Murray zaanonsowała Clinton jako ideał kobiecych osiągnięć. Nie przypominała swoim słuchaczom o obelżywym stwierdzeniu Clinton, iż najazdowi na Afganistan przyświecał cel „wyzwolenia” kobiet takich jak Orifa. Nie zapytała Clinton o kampanię terroru prowadzoną przez jej administrację za pomocą dronów mordujących kobiety, mężczyzn i dzieci. Nie było wzmianki o groźbie Clinton – wygłoszonej podczas medialnych zabiegów o pierwszą kobiecą prezydenturę – aby „wyeliminować” Iran, ani o jej wsparciu dla nielegalnej, masowej inwigilacji oraz ścigania informatorów.

Murray zadała jedno niedyskretne pytanie. Czy Clinton wybaczyła Monice Lewinsky romans z mężem? „Przebaczenie to wybór,” powiedziała Clinton, „był to dla mnie absolutnie właściwy wybór.” Przywołało to ostatnią dekadę minionego wieku i lata skonsumowane przez „skandal” z Lewinsky. W tamtym czasie prezydent Bill Clinton prowadził inwazję na Haiti, bombardował Bałkany, Afrykę i Irak. Niszczył też życie irackich dzieci; UNICEF poinformował o śmierci pół miliona irackich maluchów poniżej piątego roku życia będącej rezultatem embarga narzuconego na kraj przez USA i Wielką Brytanię.

Dzieci były medialnymi nie-ludźmi; ofiary inwazji, które wspierała i promowała Hillary Clinton – w Afganistanie, Iraku, Jemenie, Somalii – podobnie są medialnymi nie-ludźmi. Murray nawet o nich nie wspomniała. Jej fotografia z rozpromienionym prześwietnym gościem zdobi witrynę internetową BBC.

Wygląda na to, że w polityce, tak jak w dziennikarstwie i sztuce, tolerowana niegdyś w „głównym nurcie” niezgoda przeobraziła się w opozycję: metaforyczne podziemie. Kiedy zaczynałem swoją karierę przy brytyjskiej Fleet Street w 1960 roku, krytyka zachodniej władzy jako drapieżnej siły była dopuszczalna. Odsyłam do lektury uznanych relacji Jamesa Camerona o detonacjach bomby wodorowej na atolu Bikini, barbarzyńskiej wojnie w Korei i amerykańskim bombardowaniu Wietnamu Północnego. Dzisiejszą wielką iluzją jest era informacji, podczas gdy w rzeczywistości żyjemy w erze mediów, w których nieustanna propaganda korporacyjna jest podstępna, zaraźliwa, skuteczna i liberalna.

W swoim eseju z 1859 roku pt. O wolności, któremu współcześni liberałowie oddają hołd, John Stuart Mill napisał: „Despotyzm jest uzasadnionym sposobem rządzenia w rozprawie z barbarzyńcami, pod warunkiem, że koniec przyniesie ich poprawę, a środki są uzasadnione przez faktyczny wpływ na osiągnięcie celu.” „Barbarzyńcami” były duże segmenty ludzkości, od których wymagano „bezwarunkowego posłuszeństwa”. „To miły i wygodny mit, że liberałowie są siewcami pokoju a konserwatyści wojennymi podżegaczami,” pisał historyk Hywel Williams w 2001 roku, „ale imperializm strony liberalnej może być bardziej niebezpieczny ze względu na swój otwarty charakter: przekonanie, że stanowi lepszą formę życia.” Autor miał na myśli przemówienie Blaira, w którym jako ówczesny premier obiecał „uporządkować świat wokół nas” zgodnie ze swoimi „wartościami moralnymi”.

Richard Falk, szanowany autorytet w dziedzinie prawa międzynarodowego oraz specjalny sprawozdawca ONZ ds. Palestyny, opisał kiedyś „obłudny, jednostronny, prawny/moralny ekran z pozytywnymi wizerunkami zachodnich wartości i zachodniej niewinności przedstawianymi jako zagrożone, co uzasadnia kampanię nieograniczonej politycznej przemocy.” Jest to „tak powszechnie akceptowane, że praktycznie [stało się] niemożliwe do zakwestionowania”.

Posady i patronat są nagrodą „strażników”. Na kanale BBC Radio 4 Razia Iqbal przeprowadziła wywiad z Toni Morrison, afro-amerykańską laureatką Nagrody Nobla. Morrison zastanawiała się, dlaczego ludzie są „tak bardzo zagniewani” na Baracka Obamę, który jest „bardzo w porządku” i pragnął zbudować „silną gospodarkę i opiekę zdrowotną”. Morrison była dumna, że przeprowadziła telefoniczną rozmowę ze swoim bohaterem, który przeczytał jedną z jej książek i zaprosił ją na swoją inaugurację.

Ani ona, ani dziennikarka nie napomknęły o siedmiu wojnach Obamy, w tym prowadzonej przezeń przy użyciu bezzałogowych samolotów kampanii terroru, w której mordowane są całe rodziny, ich ratownicy i żałobnicy. Ważnym zdawało się wyłącznie to, że „elokwentny” człowiek o ciemnej karnacji wzniósł się na wyżyny władzy. We Wzgardzonych Ziemi Frantz Fanon napisał, że „historyczną misją” skolonizowanych było służyć jako „linia transmisyjna” tym, którzy rządzili i uciskali. W epoce współczesnej wykorzystanie różnicy etnicznej w zachodnich systemach władzy i propagandy jest obecnie postrzegane jako nieodzowne. Uosobieniem tego jest Obama, choć gabinet George’a W. Busha – jego klika wojennych podżegaczy – była najbardziej wielorasową w prezydenckiej historii.

Kiedy dżihadyści ISIS przejęli kontrolę nad irackim miastem Mosul, Obama powiedział: „Amerykanie wiele zainwestowali i poświęcili, aby dać Irakijczykom możliwość nakreślenia lepszego losu.” Jak „bardzo w porządku” jest to kłamstwo? Jakże „elokwentne” było przemówienie Obamy w akademii wojskowej West Point w dniu 28 maja 2014. Wygłaszając swoje orędzie „o stanie świata” – podczas uroczystości ukończenia uczelni przez tych, którzy „przejmą amerykańskie przywództwo” na całym świecie – Obama powiedział: „Stany Zjednoczone użyją siły militarnej jednostronnie, jeśli będzie to konieczne, kiedy będą tego wymagały nasze najpilniejsze interesy. Opinia międzynarodowa ma znaczenie, ale Ameryka nigdy nie będzie prosić o pozwolenie.”

Odrzucając prawo międzynarodowe i prawa niezależnych narodów, amerykański prezydent przyznał sobie prawo boskie w oparciu o potęgę swego „niezastąpionego narodu”. Jest to znajomy przekaz imperialnej bezkarności, choć jego wysłuchanie zawsze krzepi. Przywołując wzejście faszyzmu w 1930 roku, Obama powiedział: „Wierzę w amerykańską wyjątkowość każdą cząstką mojego jestestwa.” Historyk Norman Pollack napisał: „W zastępstwie nacjonalistycznych fanatyków wystarczy pozornie bardziej niewinna militaryzacja kultury totalnej. Zamiast bombastycznego przywódcy mamy sfrustrowanego reformatora, beztrosko oddanego pracy, który z uśmiechem planuje i wykonuje zamachy.”

W lutym USA wyreżyserowały jeden ze swoich „kolorowych” puczów przeciwko legalnie wybranemu rządowi na Ukrainie, wykorzystując autentyczne protesty przeciwko korupcji w Kijowie. Doradca Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Victoria Nuland osobiście wybrała lidera „rządu tymczasowego”. Dała mu ksywę „Yats”. Wiceprezydent Joe Biden przybył do Kijowa, podobnie jak dyrektor CIA John Brennan. Oddziałami uderzeniowymi ich przewrotu byli ukraińscy faszyści.

Po raz pierwszy od 1945 roku neonazistowska, otwarcie antysemicka partia kontroluje kluczowe obszary władzy państwowej w jednej ze stolic Europy. Żaden przywódca Europy Zachodniej nie potępił tego odrodzenia faszyzmu na pograniczu, poprzez które atakujące wojska Hitlera odebrały życie milionom Rosjan. Wspierała je Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) odpowiedzialna za masakrę Żydów i Rosjan, których określała mianem „robactwa”. UPA jest historyczną inspiracją dzisiejszej Partii Swoboda i sympatyzującego z nią Prawego Sektora. Lider Swobody Oleh Tjanybok wezwał do czystki „moskiewsko-żydowskiej mafii” oraz „innych szumowin”, w tym gejów, feministek i lewicowców.

Od czasu upadku Związku Radzieckiego Stany Zjednoczone zacisnęły wokół Rosji pierścień baz wojskowych, samolotów z bronią nuklearną oraz rakiet w ramach Projektu Rozszerzenia NATO. Łamiąc złożoną prezydentowi Michaiłowi Gorbaczowowi w 1990 roku obietnicę, że NATO nie posunie się „nawet o jeden cal na Wschód”, pakt w efekcie okupuje militarnie Europę Wschodnią. Ekspansja NATO obejmująca były radziecki Kaukaz stanowi największą koncentrację wojsk od II wojny światowej.

Plan Działania Członków NATO jest prezentem Waszyngtonu dla puczystów z Kijowa. W sierpniu „Operacja Szybki Trójząb” rozlokuje żołnierzy amerykańskich i brytyjskich na rosyjskiej granicy Ukrainy, a „Morska Bryza” wyśle amerykańskie okręty wojenne w pobliże rosyjskich portów. Proszę wyobrazić sobie reakcję, gdyby do identycznych aktów prowokacji lub zastraszania doszło na granicach Ameryki.

Odzyskanie Krymu – który Nikita Chruszczow nielegalnie odłączył od Rosji w 1954 roku – było posunięciem obronnym Rosjan. Ponad 90% ludności Krymu zagłosowało za powrotem do Rosji. Krym jest domem Floty Czarnomorskiej – jego utrata byłaby sprawą życia lub śmierci dla rosyjskiej marynarki wojennej i nagrodą dla NATO. Krzyżując plany wojujących stron w Waszyngtonie i Kijowie, Władimir Putin wycofał wojska z granicy z Ukrainą i wezwał Rosjan ze wschodu kraju do porzucenia separatyzmu.

Na Zachodzie w orwellowskim stylu odwrócono tę sytuację i stała się „rosyjskim zagrożeniem”. Hillary Clinton porównała Putina z Hitlerem. Prawicowi komentatorzy niemieccy zawtórowali jej bez ironii. W mediach ukraińscy neonaziści są przedstawiani mniej złowieszczo jako „nacjonaliści” i „ultra-nacjonaliści”. Istnieje obawa, że Putin umiejętnie poszukuje rozwiązania dyplomatycznego i jego zabiegi zwieńczy powodzenie. W dniu 27 czerwca 2014 w odpowiedzi na najnowsze ustępstwo Putina – przedłożenie Parlamentowi Rosji prośby o zniesienie nadanego mu prawa do interwencji w imieniu ukraińskich Rosjan – sekretarz stanu John Kerry wydał swoje kolejne ultimatum. Rosja musi „podjąć działania dosłownie w ciągu najbliższych kilku godzin”, aby zakończyć rewoltę we wschodniej Ukrainie. Pomijając fakt, iż Kerry jest powszechnie uznawany za błazna, poważnym celem tych „ostrzeżeń” jest nadanie Rosji statusu pariasa i powstrzymanie wiadomości o wojnie prowadzonej przez Kijowski reżim przeciwko własnym obywatelom.

Jedna trzecia ludności Ukrainy jest rosyjskojęzyczna i dwujęzyczna. Od dawna zabiegała o demokratyczną federację, która odzwierciedla zróżnicowanie etniczne Ukrainy i jednocześnie pozostaje autonomiczna i niezależna od Moskwy. Większość tych ludzi nie jest ani „separatystami”, ani „rebeliantami”, tyko obywatelami, którzy chcą bezpiecznie żyć w swojej ojczyźnie. Separatyzm jest reakcją na ataki kijowskiej junty, które zmusiły aż 110.000 ludzi (szacunki ONZ) do ucieczki przez granicę do Rosji. Są nimi przeważnie doświadczające traumy kobiety i dzieci.

Podobnie jak objęte embargiem irackie dzieci czy „wyzwolone” kobiety i dziewczynki w Afganistanie, terroryzowane przez watażków CIA, ci etniczni mieszkańcy Ukrainy są na Zachodzie medialnymi nie-ludźmi, a zadawane im cierpienia i okrucieństwa minimalizuje się lub ukrywa. Zachodnie media nurtu głównego nie donoszą o skali ataku reżimu. Nie jest to praktyka bezprecedensowa. Czytając ponownie mistrzowską książkę Phillipa Knightley’a Pierwsza ofiara: korespondent wojenny jako bohater, propagandysta i mitotwórca, odnowiłem swój podziw dla Mrogana Philipsa Price’a z manchesterskiego Guardiana, jedynego zachodniego dziennikarza, który pozostał w Rosji w czasie rewolucji 1917 i przekazał prawdę o katastrofalnej inwazji zachodnich sojuszników. Sprawiedliwy i odważny, Philips Price samotnie zakłócił to, co Knightley nazywa antyrosyjską „czarną ciszą” na Zachodzie.

2 maja 2014 w Odessie spalono żywcem 41 etnicznych Rosjan w siedzibie związków zawodowych. W obecności policji. Istnieją przerażające dowody filmowe. Lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz celebrował masakrę jako „kolejny jasny dzień w naszej historii”. W amerykańskich i brytyjskich mediach doniesiono o „ponurej tragedii” będącej wynikiem „starć” pomiędzy „nacjonalistami” (neonazistami) i „separatystami” (ludźmi zbierającymi podpisy na rzecz referendum w sprawie federalnej Ukrainy). New York Times pogrzebał temat po uprzednim uznaniu ostrzeżeń o faszystowskiej i antysemickiej polityce nowych klientów Waszyngtonu za rosyjską propagandę. Wall Street Journal potępił ofiary – „Zabójczy pożar na Ukrainie prawdopodobnie wzniecili rebelianci, mówi rząd”. Obama pogratulował juncie „powściągliwości”.

W dniu 28 czerwca 2014 Guardian przeznaczył prawie całą stronę na deklaracje „prezydenta” kijowskiego reżimu, oligarchy Petro Poroszenki. Raz jeszcze zastosowano orwellowską zasadę odwrócenia. Nie było żadnego puczu; żadnej wojny przeciwko ukraińskiej mniejszości; wszystkiemu winni są Rosjanie. „Chcemy zmodernizować nasz kraj,” powiedział Poroszenko. „Chcemy wprowadzić wolność, demokrację i europejskie wartości. Komuś to się nie podoba. Ktoś nas za to nie lubi.”

Reporter Guardiana Luke Harding nie zakwestionował tych twierdzeń, nie wspomniał o potwornej tragedii w Odessie, powietrznych i artyleryjskich atakach reżimu na osiedla mieszkaniowe, zabójstwach i porwaniach dziennikarzy, zamachu bombowym na opozycyjną gazetę i groźbie prezydenta: „Uwolnimy Ukrainę od brudu i pasożytów”. Wróg to „rebelianci”, „bojówkarze”, „powstańcy”, „terroryści” i pachołki Kremla. Przywołajmy z historii duchy Wietnamu, Chile, Wschodniego Timoru, południowej Afryki, Iraku; etykiety pozostały niezmienione. Palestyna znajduje się w centrum tego niewzruszonego fałszu. W dniu 11 lipca 2014, po ostatniej rzezi dokonanej w Strefie Gazy przez wyposażoną w amerykański sprzęt armię Izraela – 80 ofiar*, w tym sześcioro dzieci z jednej rodziny – jej generał pisze w Guardianie pod nagłówkiem, „Konieczny pokaz siły”.

W 1970 roku spotkałem się z Leni Riefenstahl i zapytałem o jej filmy, które gloryfikowały nazistów. Używając rewolucyjnych technik operatorskich i oświetleniowych, stworzyła dokumentalną formę, która zahipnotyzowała Niemców; to właśnie jej „Triumf woli” zauroczył Hitlerem. Zapytałem ją o propagandę w społeczeństwach, w których panuje wyobrażone poczucie wyższości. Odpowiedziała, że „przesłania” w jej filmach były uzależnione nie od „zaleceń z góry”, ale od „próżni przyzwolenia” wśród ludności niemieckiej. „Czy obejmowała ona także liberalną, wykształconą burżuazję?” zapytałem. „Wszystkich”, odpowiedziała, „i oczywiście inteligencję.”

* Liczba ofiar wzrosła już do 207 [16.07.2014]. Po stronie Izraela śmierć poniosła jedna osoba.

Tłumaczenie: exignorant

Autor: John Pilger (wersja oryginalna)

Data publikacji: 11 lipca 2014

neoliberalizmJohn Pilger, australijski dziennikarz.

Na początku lat 60-tych XX wieku wyjechał do Wielkiej Brytanii i rozpoczął tam karierę czołowego korespondenta zagranicznego. Realizował reportaże w każdym zakątku globu, relacjonował liczne wojny, w tym konflikt w Wietnamie.

W wieku dwudziestu lat został najmłodszym reporterem, który otrzymał tytuł Dziennikarza roku, najwyższe dziennikarskie wyróżnienie w Wielkiej Brytanii, i jako pierwszy zdobył go dwukrotnie.

Kiedy przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, stał się autorem doniesień ze społecznych wstrząsów lat 60-tych i 70-tych. Maszerował u boku ubogich z Alabamy do Waszyngtonu po zabójstwie Martina Luthera Kinga.

Jego praca w Azji Południowo-Wschodniej stworzyła historyczną edycję londyńskiego Mirrora, poświęconą prawie w całości depeszom z Kambodży po upadku reżimu Pol Pota. Połączone efekty tego raportu i późniejszego filmu dokumentalnego Rok zerowy: Cicha śmierć Kambodży pozwoliły zebrać 50 milionów dolarów dla mieszkańców tego kraju. Podobnie stało się w przypadku dokumentu i doniesień z Timoru Wschodniego w 1994 roku, gdzie podróżował incognito – pomogły one zainspirować wsparcie dla kraju okupowanego wówczas przez władze Indonezji.

W Wielkiej Brytanii jego czteroletnie dochodzenie w imieniu grupy dzieci, które urodziły się zdeformowane w następstwie działania talidomidu przyniosło specjalną ugodę z koncernem farmaceutycznym.

Liczne filmy dokumentalne autora na temat Australii, zwłaszcza Ukryty kraj (1983) oraz trylogia Ostatni sen (1988), Witajcie w Australii (1999) oraz Utopia (2013) celebrują i ujawniają „zapomnianą przeszłość” jego rodzinnego kraju, zwłaszcza przeszłość i teraźniejszość rdzennych ludów kontynentu.

Produkcje te zdobyły uznanie i nagrody w USA i Europie (w tym Emmy i BAFTA).

Artykuły Johna Pilgera publikowane są na łamach gazet całego świata.

-przypis: Ex ignorant

Pracownicy banków okradają klientów?! Czy Twoje pieniądze są bezpieczne?

Pracownicy banków okradają klientów?! Czy Twoje oszczędności są bezpieczne?

bankiPrzedstawiam dziś historię jednego z klientów banku, który, jak się okazało, został okradziony przez jego pracowników. Nie przez gangi wykradaczy kart i PIN’ ów z Rumunii, Bułgarii czy nie wiadomo skąd.

Część pracowników banków, działając niczym gangsterzy, dorabia karty klientom, kopiuje ich dane i wypłaca sobie pieniądze. Sprawcy nie zostają wykryci, a wina idzie na bliżej nie zidentyfikowanych „wykradaczy kart i PIN’ ów”. Policja i prokuratura utajnia ten proceder, by nie było skandalu, by i tak wątłe zaufanie do instytucji bankowych nie spadło.

Pozostaje tylko pytanie, jak szeroki jest to proceder i dlaczego jesteśmy wobec niego bezsilni? Czy mamy do czynienia z kolejną odnogą ośmiornicy, w której rączka rączkę myje?
Pisałem na swojej stronie o aferach w polskich bankach, polecam zbiór linków na ten temat:

Banki łupią nas z pieniędzy!
Wielkie oszustwo bankowe w Polsce. „Straciliśmy wszyscy”
Bankowy Tytuł Egzekucyjny sprawia, że rząd RP zarządza kolonią, a nie niepodległym państwem!
Polskim bankom brakuje 4,5 mld złotych
Co łączy bank Pekao S.A. z korporacjami ITI i Agora?
Afera Getin Bank jest większa niż Amber Gold! Wytransferowano miliardy..
Afera Getin Bank i dzika prywatyzacja PKN Orlen
Getin Bank zatrudnił armię trolli do poprawy wizerunku – ujawniam kulisy skandalu!
Mataczenie akcjami w Getin Banku – prokuratorzy, bankowcy, maklerzy na służbie u biznesmena Leszka Czarneckiego
Tajemnice ratowania banków: to przekręt stulecia
Tracimy miliardy dolarów na rzecz banków. To złodziejstwo w biały dzień!

Człowiek okradziony przez pracowników banku – poznaj jego szokującą historię:

Cytuję: „Nakładki, magnesy, czytniki, czyli SF – Science Fiction bankierów!

Opowiem wam moją historię.

Pewnego dnia sprawdzam konto w banku i łapię się za głowę – brakuje dokładnie 10.000 złotych! Lecę do banku, pytam co się dzieje, a pani w okienku daje mi wyciąg, że wypłaciłem z bankomatu 10.000 złotych w niedzielę! Pytam się jakim cudem mogłem z bankomatu wypłacić 10.000 złotych, skoro mam limit dzienny 1500 złotych? A pani mi mówi, że pewnie limit zmieniłem. Więc sprawdza mój limit i jest..1500 złotych!

Wzywam policje, pracownicy banku zaczynają biegać nerwowo, pojawia się dyrektor placówki, policja spisuje protokół i odjeżdża. Za tydzień dostaję informację z banku, że moje pieniądze są znów na koncie..

Policja (mam na szczęście kolegę) powiedziała mi w tajemnicy, że to pracownicy banku, a w zasadzie trzech – robili takie przekręty i bank nie chce o tym rozgłaszać.

Pracownik banku ma dostęp do wszystkich Waszych danych, może zrobić operację na papierze jako wypłata z bankomatu i sobie te pieniądze odebrać w kasie, może dorobić kartę do konta.. Może zrobić wszystko!

A potem w TV czy mediach słyszymy, że magnesy, czytniki, skanery w bankomatach.. I szajki międzynarodowe z Bułgarii i Rumunii.. Ludzie w to wierzą, bo TV w Polsce się wierzy. A prawda jest porażająca, to pracownicy banku kradną.”

Źródło historii: http://biznes.onet.pl/forum/nowe-pulapki-w-bankomatach,0,1284600,139111093,czytaj.html

Tajemnice ratowania banków: to przekręt stulecia

Tajemnice ratowania banków: to przekręt stulecia

korporacjeZapraszam do obejrzenia pełnometrażowego filmu dokumentalnego „Tajemnice ratowania banków”. Harald Schumann wyjaśnia krok po kroku, kto tak naprawdę otrzymał te pieniądze. Okazuje się, że nie trafiły one wcale do potrzebujących, ale z powrotem do francuskich czy niemieckich instytucji finansowych, a więc kapitalistycznych spekulantów.

Te instytucje choć źle ulokowały swoje pieniądze, są chronione przez system kapitalistyczny. To tak jak z bankami. Jeśli człowiek źle ulokuje swoje fundusze i zbankrutuje, zostaje zlicytowany i trafia pod most. Zaś jeśli to samo zrobi bank, okazuje się, że nie ponosi on odpowiedzialności, tylko jest ratowany z publicznych pieniędzy. A więc z pieniędzy niezamożnych, nas wszystkich.

Cały kryzys gospodarczy nie jest przypadkiem, ale jest zaplanowaną przez elity operacją drenażu klasy średniej i warstw uboższych. W skrócie, bogactwa w tym systemie mają płynąć w górę, aż do celu ostatecznego, gdy wszelka władza i bogactwa będą skupione w rękach wąskiej grupki ludzi.

Pamiętajmy zawsze o jednym: choć ręka wolnego rynku jest ponoć niewidzialna – to tą ręką zawsze ktoś zakulisowo, w swoich interesach, steruje.

Polecam też film dokumentalny „Zeitgeist: pieniądz rządzi światem” wyjaśniającym wiele na temat dzisiejszej plastykowej ekonomii, dążącej powoli ku katastrofie. Wyjaśnia on, czym jest instytucja kredytu i dlaczego jest tak destrukcyjna dla gospodarki państw. Film ten trwa około dwóch godzin. Poruszona jest także tematyka korporacji i tego, w jaki sposób wpływają na rządy i społeczeństwa.

Polecam też inne wpisy odnośnie nadchodzącego wielkimi krokami kolapsu (peak’ u) cywilizacyjnego. Obecnie funkcjonujące systemy (gospodarcze, polityczne, społeczne, etyczne, religijne, moralne) są straszliwie niewydolne i w bólach odchodzą w przeszłość:
Umierająca przyroda, kapitalizm i opowieści kultury śmierci
Kapitalizm zawsze prowadzi do niewolnictwa, rewolucji i zagłady cywilizacyjnej
Kapitalizm to oszukańczy system, który prowadzi do powszechnej biedy
Kapitalizm: szaleńcza ideologia prowadząca do cywilizacyjnej zagłady
Obłąkańcza kapitalistyczna eksploatacja planety doprowadzi do zagłady biosfery
Producenci AGD i elektroniki tak projektują sprzęt, by szybko się zepsuł! Oto rezultaty „wolnego rynku” czyli kapitalizmu korporacyjnego
Oblicza liberalizmu i wolnego rynku: cywilizacyjny kanibalizm w Grecji [+18]

Autor tekstu: Jarek Kefir
Filmy video: inni autorzy
Proszę o podanie dalej, udostępnienie, itp!

Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.

 

Szokujące manipulacje kościoła katolickiego. Są niczym pakt z diabłem

Szokujące manipulacje kościoła katolickiego. Są niczym pakt z diabłem

manipulacje kosciola katolickiegoDziś krótka rozprawka o tym, iż Watykan jak i jego wierni również korzystają z nauk wiedzy tajemnej i okultyzmu. Z tym, że tam relacja jest jednostronna: pasterz i jego owce. Pasterz kontrolujący, strzygący, a gdy zachodzą okoliczności – prowadzący swoje owce do rzeźni. Tak więc praktyka okultystyczna w kościele również zachodzi, ale tylko z korzyścią dla pasterzy.

Zaznaczam od razu, że wcale nie musisz wierzyć we wszystko, co jest napisane w tym artykule. Nie o to przecież chodzi 😉 Ale polecam przeanalizować to na spokojnie i przede wszystkim, mieć otwarty umysł. On zawsze stanowi wrota do gwiazd.. Zaczynamy!

1. modlitwa. Jest po prostu specyficzną formą.. medytacji!

Tak, tej diabolicznej medytacji, tak znienawidzonej przez księży. Bo odbiera im owieczki, i zamiast wpędzać ich w depresję, co czynią modlitwy przeładowane treściami cierpienia, uzdrawia ich i uspokaja. Jeśli chodzi o nauki tajemne, to zarówno modlitwa jak i medytacja opierają się o podobne „fale”. Zarówno tutaj i tutaj mamy do czynienia z częściowym wejściem w stan alfa (można to obserwować za pomocą rezonansu magnetycznego i aparatury EEG). Stan alfa to inaczej stan bliski hipnozie. Jest to moment głębokiej relaksacji, uspokojenia, uśpienia części funkcji umysłu.

Duże obszary mózgu ulegają wtedy wyłączeniu. To właśnie w tym stanie można sobie „wdrukować” w podświadomość dowolną rzecz, z mniejszą lub większą skutecznością. Jednak w przypadku medytacji ów stan alfa służy często albo wyciszeniu, albo powtórzeniu kilku, kilkunastu pozytywnych afirmacji. Afirmacje są inaczej fragmentami „leczniczego kodu”, wstrzykiwanymi do podświadomości, o ile wypowiada się je w stanie alfa. W przypadku kościoła katolickiego wykorzystano stan alfa, stan w którym można niejako programować, ale też oszukać mózg, do czegoś innego.

Poza tym istnieje coś takiego jak „chrześcijańska medytacja” czyli inaczej rozważanie tajemnic różańca. Ma ona być medytacją „zalegalizowaną” przez papiestwo. Są nawet specjalne kursy, gdzie taka medytacja się odbywa.

religie (4)

2. mantry w kościele katolickim? Jak najbardziej!

Mantra to inaczej regularne, rytmiczne powtarzanie słów lub zdań, mających zautomatyzować reakcję mózgu, wprowadzić w wyżej wspomniany stan alfa, i wprowadzić do podświadomości (duszy?) pewne kody. W przypadku medytacji i afirmacji te kody są lecznicze. W przypadku kościoła katolickiego są one niezwykle destrukcyjne, szczególnie jeśli są wciskane małemu dziecku, któremu dopiero kształtuje się psychika. Są one bowiem jawnym, lustrzanym zaprzeczeniem afirmacji. Nawiasem mówiąc, czy to nie dziwne, że kościół układa w taki sposób swoje mantry?

Później podświadomość nabuzowana kodami bólu, cierpienia, męki, rozpaczy, ascezy, brutalności, oddaje to, w różny sposób. Jeden będzie całe życie zlękniony i nieszczęśliwy (typ lękowy), a inny całe życie będzie wampirował i pasożytował energetycznie na innych (psychopata, w tym borderline).

Mówisz, że Twój katolicki Bóg jest miłością, że przebacza, że jest miłosierny? Wybacz, ale to są tylko puste slogany z maksymalnie przekręconej i źle interpretowanej Biblii. Ja widzę w katolickim Bogu dokładne zaprzeczenie powyższych cech.

wiara

Przyjrzyjmy się niektórym mantrom katolickim:

-„moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” – tę mantrę powtarza się jako anty-afirmację. W medycynie klasycznej takie postępowanie znane jest jako odwrotność efektu placebo, czyli nocebo. Dodam tutaj, że w medycynie placebo ma ponad 30% skuteczności. Wiele lekarstw ma skuteczność na poziomie placebo. Jeszcze więcej ma skuteczność mniejszą niż placebo albo wręcz na granicy błędu statystycznego. A teraz odnieście to do efektu nocebo i jego potencjalnej niszczycielskiej siły. O ile afirmacja, czyli kod pozytywny ma za zadanie „nastroić” podświadomość, i kto wie, może też głębsze warstwy naszego jestestwa, na wszelkie pozytywne wydarzenia, o tyle powyższa mantra katolicka jest tego odwrotnością;

-katolicki kapłan: „dla jego bolesnej męki„, odpowiedź owieczek: „miej miłosierdzie dla nas i całego świata” – i to zapętlone wiele razy. Dotyczy to także większości litanii, których treść jest przesiąknięta bólem, cierpieniem, poczuciem winy, rozpaczą. Tutaj automatyzacja psychiki i sparaliżowanie woli człowieka jest niezwykle silne, a zwielokrotnione powtarzanie negatywnych kodów dodatkowo je wzmacnia.

globalna swiadomosc

-„panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja” – ta mantra wypowiadana jest po około 3/4 mszy, gdy człowiek jest już w stanie specyficznego odrętwienia, bliskiego stanowi alfa. Dodam, że ta mantra także jest lustrzanym zaprzeczeniem afirmacji. W afirmacjach pozytywnych mówimy w czasie dokonanym, np: „panie, dzięki Ci za Twą obecność i za Twe słowa, które przyczyniają się do uzdrawiania mojego życia na wszelkich jego obszarach tu i teraz„. W przypadku mantry katolickiej – czyli anty-afirmacji, mamy to odłożone w mglistą i bliżej nie określoną przyszłość. A podświadomość pewną wadę: nie widzi ona przyszłości. Dodatkowo Bóg jak nie chciał, tak wciąż nie chce powiedzieć tego słowa i uzdrowić nieszczęsnej katolickiej duszy. Po prostu milczy jak zaklęty, na złość miliardom ludzi codziennie składającym dłonie w nieskutecznej modlitwie.

-„Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego kościoła” – co tu dużo mówić, jest to klasyczna mantra wbijająca się w o dziwo typowo katolickie przekonanie: „hulaj dusza, piekła nie ma”. Oczywiście, piekła nie ma, pod warunkiem, że chodzisz do kościoła, spowiedzi, i umrzesz w stanie łaski uświęcającej. W przeciwnym razie trafisz prosto do najgłębszych odmętów piekielnych!

Pierwszy człon tej mantry jest szczególnie interesujący, w świetle wychodzących co chwila skandali pedofilskich wśród rzymskokatolickiego kleru. A więc: „prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze„? Sprytne, naprawdę sprytne.

manipulacje kosciola katolickiego

3. zbiorowa hipnoza w kościele

Na pewno zauważyliście, iż w kościele wszelkie warunki sprzyjają do powstania specyficznego, opisywanego wyżej, stanu uspokojenia, odrętwienia, wyłączenia pewnych funkcji umysłowych. Jakie tym razem warunki fizyczne temu sprzyjają?

-brak wentylacji w kościele – pozamykane okna, witraże. Ma to jeden cel – zmniejszenie ilości tlenu w budynku. Gdy tlenu jest mało, to zdolności decyzyjne mózgu, w tym do trzeźwej oceny sytuacji, maleją.

-wpadnięciu w ten specyficzny trans sprzyja także ograniczenie ilości światła jakie wpada do wnętrza kościoła. Większość witraży jest zamalowana, a oświetlenie to skąpe, elektryczne lampy.

-brak kontaktu ze światem zewnętrznym w kościele (witraże i sztywna zabudowa). Niczym w kasynie – nie można zobaczyć, co jest na zewnątrz i tym samym nie można poczuć, że jest się jednością ze światem zewnętrznym. To sprzyja budowaniu podświadomego wizerunku wspólnoty kościoła – „my, kościół, kontra oni, Ci na zewnątrz, czyli bezbożnicy, lewacy, heretycy”.

manipulacje kosciola

-brak poczucia czasu. I tutaj znowu ten sam trick, który jest stosowany w kasynach. Otóż w kościołach nie ma zegarów. A spoglądanie na własny zegarek jest traktowane podczas mszy za jedno z największych przewinięć i nietaktów, o czym często wspominają księża na katechezach, strofując katolicką dziatwę.

-kapłan stoi na podwyższeniu, podobnie jak polityk na wiecu. Zaś stadko owieczek stoi zawsze poniżej owego podwyższenia. Ma to w jasny sposób zakomunikować podświadomości hierarchię. Podobnie jest w wieżowcach wielkich korporacji: prezesura i dyrekcja mieści się zwyczajowo w górnych piętrach.

-kadzidła. Tutaj mamy do czynienia z efektem „pobłogosławienia”, „naznaczenia”, stygmatyzacji, takim samym, jak podczas kropienia wodą święconą. Kreuje to podświadome myślenie w stylu: „my, naznaczeni w/w rytuałem, kontra oni, nie naznaczeni, a więc źli”.

wiara i religia

4. mroczne rytuały magiczne katolicyzmu

Osobną sprawą jest znaczenie magiczne rytuałów, jakie przeprowadza u siebie kościół katolicki. Mają one specjalne, naznaczające i blokujące funkcje duchowe znaczenie. Cała istota katolicyzmu to w zasadzie zablokowanie 99% „opcji” duchowych, albo za pomocą takich rytuałów, albo poprzez zakazy. Wg nauk kościoła medytacja zła, afirmacje złe, i wszystko pokrewne – jest złe. Dobre jest tylko składanie rąk co niedziela w kościele. Ale to nie ma nic wspólnego z duchowym rzemiosłem i kreowaniem swojej autentycznej boskości na Ziemi, tej Ziemi.

Polecam dwa obszerne artykuły wyjaśniające to zagadnienie:

Krytyka kościoła katolickiego: mroczne rytuały magiczne katolicyzmu:

Cytuję: „Od wieków trwa pieczętowanie ludzi. Odbywa się to poprzez czarnomagiczne rytuały zwane sakramentami. System ten działa tak, że już nowonarodzone dziecko rodzice dobrowolnie przynoszą kapłanom aby ci dokonali pierwszego rytuału – chrztu. Jednak nie ma on nic wspólnego z obrzędem opisanym w Ewangeliach. Przede wszystkim nie jest aktem świadomym, dobrowolnym, pomijając inne kwestie. W czasie chrztu polewa się głowę niemowlęcia, przedtem wzywając szatana..

Tak, szatana – już tłumaczę. Przed obrzędem chrztu następuje egzorcyzm, który ma sprawić aby szatan i inne demony opuściły dane dziecko. Ale dlaczego domniemywa się że to dziecko jest już nawiedzone przez szatana?! Skąd taki pogląd?… Magia działa tak, że jeśli coś wzywasz po imieniu to to przychodzi. Kontekst inwokacji jest wtórny. Jeśli cos wypędzasz, a tam tego czegoś w rzeczywistości nie ma, to to przyjdzie, bo usłyszy swe imię. Egzorcyzm przed chrztem jest wskazaniem demonicznym siłom, gdzie mają swoją nową ofiarę.”

Dalsza część artykułu: https://kefir2010.wordpress.com/2013/11/25/krytyka-kosciola-katolickiego-mroczne-rytualy-magiczne-katolicyzmu/

religie (5)

Kościół katolicki to okultystyczny złodziej dusz!

Cytuję: „Pierwsza była intuicja, wnioski sformułowałem później. Prawdziwa natura działań kościelnych jest odmienna od ogólnie panujących poglądów i pozorów jawiących się w kontakcie z kościołami. Oceniam ją jako skrajnie negatywną, obliczoną na konkretne skutki. Pierwszy etap moich rozważań to stwierdzenie, że kościelni funkcjonariusze kradną ludziom dusze. Żeby być dobrze zrozumianym wyjaśnię jak rozumiem pojęcie duszy.

Dusze, to centra mocy człowieka. Mają ona naturę namacalną w tym znaczeniu, że nie należą do jakiejś niedostępnej, duchowej sfery, tylko że ich obecność jest potrzebna człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak wierzą ludy szamańskie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które sprawia, że jest on zdrowy, wolny i może normalnie funkcjonować. Duszę można utracić.”

Dalsza część artykułu: https://kefir2010.wordpress.com/2013/10/30/kosciol-katolicki-to-okultystyczny-zlodziej-dusz/

 

Autor: Jarek Kefir

Witaj! Jeśli zależy Ci na przekazywaniu dalej niezależnych i nieocenzurowanych informacji, możesz dołożyć swoją cegiełkę. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii, ideologii, religii, koncernów itp i mogę ujawniać Tobie to, co jest przemilczane i ukrywane. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Jest to też pewna forma podziękowania za wiedzę. Link z informacją jak to zrobić, tutaj: https://jarek-kefir.org/wsparcie/

  

Kapitalistyczni władcy marionetek szykują się na kolaps plastikowej ekonomii

Kapitalistyczni władcy marionetek szykują się na kolaps plastikowej ekonomii

korporacjeZapraszam do artykułu autorstwa Nafeeza Ahmeda, przetłumaczony przez blogera Ex Ignorant. Mowa w nim o tym, jak potężne korporacje wykorzystują naukę, w tym psychologię społeczną i dziedziny pokrewne, do swoich celów.

Obecnie są prowadzone prace nad tym, by analizować trendy społeczne, szczególnie jeśli chodzi o grupy wykluczone. A że w kapitalizmie grupą wykluczoną jest 90 – 99% społeczeństwa, to inżynierowie ludzkich emocji mają ręce pełne roboty.

Trzeba pamiętać o jednym, iż światem od dawna, właściwie od zawsze, rządzą psychopaci. Psychopaci żądni władzy, pieniędzy i żywiący się ludzką negatywną energią. Z tym związany jest pewien paradoks, którego psychopaci z racji swojej budowy mózgu, nie potrafią pojąć.

Otóż zasada na tej planecie jest jedna. „Im bogatszy jesteś, tym biedniejszy jesteś”. Związane jest to z tym, że im więcej kolekcjonujemy dóbr i im większy mamy dochód, tym większe mamy potrzeby. Pojawia się chęć zakupu kolejnych i kolejnych dóbr i usług, chęć pomnażania majątku. I przede wszystkim, widoczne staje się to, że jest jeszcze tyle szczebli w wyścigu szczurów do pokonania. Aż do stanowiska niejawnego imperatora tej planety, który gdzieś pewnie istnieje i zakulisowo przestawia swoje piony na globalnej szachownicy.

I choć wydaje się to być dziwne, ego każdego człowieka posiada w sobie algorytm ślepego pomnażania zasobów i władzy, aż do ostatecznego celu – całkowitego podboju świata. Jeden z laureatów nagrody Nobla w dziedzinie psychologii, zauważył pewne psychologiczne prawo, na które ślepi są korwiniści i wyznawcy dzikiego kapitalizmu. Korwiniści mający nadzieję na szybkie nachapanie się kosztem niewolników zarabiających 800 netto, nie wiedzą też o tym, że pieniądze naprawdę szczęścia nie dają.

Ale otwierają coraz większą spiralę pragnień, potrzeb, a co za tym idzie – rozpaczy. Bowiem rozpaczający biedak, ze złymi wzorcami w podświadomości, gdy zarabia miliony – staje się równie rozpaczającym milionerem. Zmienia się jedynie poziom owej rozpaczy – nie jest już związany z potrzebami podstawowymi, ale wyższymi, co i tak na jedno wychodzi. Podświadomość zostaje ta sama, więc generuje to samo – ból, nienawiść, rozpacz, często maskowany blichtrem, szpanem i przesadną rozpustą.

Otóż dążeniem człowieka jest to, by być absolutnym władcą wszystkich ziemskich zasobów a resztę ludzi sprowadzić do roli niewolników. Taka motywacja kieruje obecnym systemem o nazwie kapitalizm. Jest tutaj zawarty pewien paradoks, gdyż taka motywacja rządzących prowadzi do rabunkowego wyczerpywania się zasobów i w konsekwencji, do upadku danej cywilizacji. To właśnie m.in. to było przyczyną upadku wielu historycznych państw i imperiów.

Każdy, kto popiera kapitalizm – ich system – jest więc przeciwnikiem rozwoju ludzkości, a zwolennikiem jej cofania się i w konsekwencji, jej zagłady. Bo nie mamy już dokąd uciekać, a egoizm grupki światowych psychopatów zagraża całej biosferze. Przykładowo: kapitalizm dzięki mdlejącym z głodu niewolnikom w Chinach, produkuje setki milionów smartfonów.

Ale już kompletnie nie daje odpowiedzi na to, co twórczego z takim smartfonem robić, oprócz cykania słitaśnych fotek z wakacji czy pijackiej, cosobotniej imprezy. A wręcz takie twórcze wykorzystywanie technologii blokuje. W myśl ideologii kapitalizmu, smartfon ma być w Twojej kieszeni nie jako narzędzie do kreowania nowej rzeczywistości – kultury, sztuki, itp – ale jako gadżet wzmacniający egoizm, wymieniany obowiązkowo co 2 lata.

kapitalizmWstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

Departamenty obrony przygotowują się na walkę z biednymi, aktywistami i mniejszościami

Cytuję: „W swoim ostatnim artykule pisałem o dwuznacznej roli Pentagonu w finansowaniu badań z zakresu nauk społecznych, które mogą zostać wykorzystane w aktywnych działaniach wojennych w kontekście interesów USA – coraz bardziej zagrożonych konsekwencjami globalnych kryzysów systemowych. Kilka kluczowych projektów badawczych uwydatniło stopnień, w jakim agencje bezpieczeństwa USA, wspomagane przez cywilne instytucje akademickie, postrzegają całe populacje – a szczególnie osoby zaangażowane w aktywizm polityczny – jako potencjalnych podejrzanych o terroryzm, których w związku z tym należy objąć starannym dochodzeniem i monitoringiem.

Ten wysiłek podporządkowania nauk społecznych potrzebom państwowej ideologii wojskowej przyspiesza nie tylko za oceanem. W Wielkiej Brytanii obejmuje kluczowy obszar Rad Badawczych Wielkiej Brytanii [Research Councils UK – RCUK] i programu Globalnych Zagrożeń [Global Uncertainties], przemianowanego niedawno na „Partnerstwo na rzecz Badań nad Konfliktami, Przestępczością i Bezpieczeństwem” [Partnership for Conflict, Crime and Security Research].

Programem kieruje Rada ds. Badań Ekonomicznych i Społecznych [Economics and Social Research Council – ESRC], a wspiera ją Rada ds. Badań nad Dziedzinami Sztuki i Humanistyki [Arts and Humanities Research Council – AHRC] oraz Rada ds. Badań nad Inżynierią i Naukami Fizycznymi [Engineering and Physical Sciences Research Council – EPSRC]. Ale nie jest to przedsięwzięcie niezależne.

Raczej wyraźnie zaprojektowane, aby „pomagać rządom, firmom i społeczeństwom w lepszym przewidywaniu, wykrywaniu, zapobieganiu i neutralizowaniu zagrożeń dla społeczeństwa” w kontekście „zmian środowiska naturalnego i malejących zasobów, bezpieczeństwa żywnościowego, zmiany demograficznej, ubóstwa, nierówności i niewłaściwego zarządzania, nowych i dawnych konfliktów, klęsk żywiołowych i pandemii, ekspansji technologii cyfrowych, załamania gospodarczego i innych ważnych światowych wydarzeń.”

Partnerstwo RCUK jest zatem mocno upolitycznione. „Współpracuje ściśle” z szerokim spektrum brytyjskich instytucji rządowych, w tym Departamentem ds. Biznesu, Innowacji i Kompetencji [Department for Business, Innovation and Skills], Departamentem ds. Wspólnot i Samorządów Lokalnych [Department of Communities and Local Government], Ministerstwem Spraw Zagranicznych [Foreign Office], Ministerstwem Obrony [Ministry of Defense – MoD], Ministerstwem Spraw Wewnętrznych [Home Office] i Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych [US Homeland Security Department].

Jego strategicznemu organowi doradczemu przewodniczy sir Richard Mottram, wieloletni urzędnik Whitehall, członek służby cywilnej na rzecz obrony, którego ostatnim piastowanym stanowiskiem był Stały Sekretarz ds. Wywiadu, Bezpieczeństwa i Stabilności [Permanent Secretary for Intelligence, Security and Resilience] urzędu rady ministrów – główny doradca bezpieczeństwa narodowego premiera Tony’ego Blaira. Obecnie stoi na czele zarządu Laboratorium Nauki i Technologii Obronnej [Defence Science and Technology Laboratory – DSTL], agencji wykonawczej Ministerstwa Obrony, która wykonuje prace badawcze i technologiczne do celów obronnych – m.in. walki z terroryzmem i operacji frontowych.

Rządowy przegląd obronny, który akurat spotkał się z aprobatą sir Mottrama, zatytułowany „Zabezpieczenie Brytanii w dobie niepewności” zwraca uwagę na przyszłe ryzyko „wzmożonej konkurencji o zasoby, rosnących populacji i zmiany klimatu.” Do priorytetów należą: „zabezpieczenie tras zaopatrzenia handlowego i energetycznego”; praca „za granicą, przy wykorzystaniu dyplomatycznych, wojskowych, wywiadowczych i gospodarczych działań, w celu redukowania zakłóceń w tranzycie dostaw energii”; a także sprostanie ryzyku „związanemu z innymi zasobami, takimi jak kluczowe dla określonych gałęzi przemysłu składniki mineralne (np. metale ziem rzadkich niezbędne przy produkcji niektórych technologii nisko emisyjnych), woda i żywność.”

Na gruncie krajowym przegląd domaga się „wzmocnionego planowania rządu centralnego i Sił Zbrojnych, koordynacji i potencjału” w ramach nadzwyczajnych, totalitarnych uprawnień Ustawy o Zarządzaniu Kryzysowym [Civil Contingencies Act], aby reagować w obliczu krajowych zagrożeń naturalnych, katastrof środowiskowych lub innych wstrząsów o charakterze strategicznym.

Inni członkowie strategicznej rady doradczej programu Globalnych Zagrożeń to istna czołówka brytyjskiego establishmentu polityki obronnej. […]

Osoby te są odpowiedzialne za „strategiczny kierunek” i „węzłowe tematy” programu, koordynację działań z pracą „fundatorów badań i potencjalnych użytkowników” – przede wszystkim „rządem” i „firmami” – oraz skuteczną „eksploatację badań,” w tym „jak najlepsze zapewnienie wkładu połączonych ‚inwestycji’ RCUK i akcjonariuszy.”

Nic więc dziwnego, że brytyjscy badacze społeczni odczuwają presję. Na przestrzeni lat dziesiątki moich starszych kolegów akademickich, praktykujących na różnych wydziałach stosunków międzynarodowych najlepszych uniwersytetów w całym kraju, mówiło mi, że są coraz bardziej zaniepokojeni i zdemoralizowani rosnącą ingerencją finansowania związanego z obronnością w środowisko badawcze. Opowiadają o tym, jak wydziały stosunków międzynarodowych przekształcane są w taśmę produkcyjną przyjaznych establishmentowi „studiów nad bezpieczeństwem,” a finansowanie wybiera przede wszystkim badania zaprojektowane z myślą o praktycznej strategii i użyteczności operacyjnej. Tymczasem przestrzeń niezależnego, krytycznego i sceptycznego dochodzenia, które powinno być atrybutem zdrowej praktyki badawczej, jest ograniczana.

Te obawy poparte są faktami. W 2007 roku Guardian poinformował o wnikliwym sprawozdaniu, które ujawniło, że 26 brytyjskim uniwersytetom udało się uzyskać kontrakty badawcze od przemysłu obronnego w wysokości prawie miliarda funtów. „Interesy korporacyjne zwyczajowo faworyzują tajemnicę, monopol praw własności intelektualnej, a także zamykanie ust oponentom,” konkluduje połączona analiza Kampanii przeciwko Handlowi Bronią [Campaign Against the Arms Trade – CAAT] oraz Solidarnych dla Pojednania [Fellowship for Reconciliation – FOR]. Ten rodzaj finansowania trwa i obejmuje znaczne wojskowe subsydia ze strony brytyjskiego rządu – a kwoty są prawdopodobnie znacznie wyższe, ponieważ kilka instytucji odmówiło udzielenia informacji.

Ideologiczny motor tego typu badań można dojrzeć w raporcie brytyjskiego Ministerstwa Obrony o globalnych trendach strategicznych opublikowanym w 2010 roku – zaktualizowanym w 2013 – który złożył się na Zielony Dokument Obronny [Defence Green Paper] brytyjskiego rządu. Jest to pierwsza część procesu prowadzącego do Strategicznego Przeglądu Obronnego 2010 roku [2010 Strategic Defence Review], który spotkał się z aprobatą przewodniczącego Globalnych Zagrożeń, sir Mottrama.

Kluczowym założeniem raportu Centrum Rozwoju, Koncepcji i Doktryn Ministerstwa Obrony [Development, Concept and Doctrines Centre – DCDC] jest to, że świat „najpewniej stanie w obliczu rzeczywistości zmieniającego się klimatu, szybkiego wzrostu populacji, niedoboru zasobów, odrodzenia ideologii i przesunięcia ciężaru globalnych wpływów z Zachodu na Wschód” przed rokiem 2040. Zależność od złożonych systemów światowych, głównie „globalnych łańcuchów zaopatrzenia w surowce” może „zwiększyć ryzyko awarii systemowych.”

I chociaż globalizacja „będzie prawdopodobnie silnikiem przyspieszającego gospodarczego wzrostu,” raport stwierdza, że może być również „źródłem ryzyka, ponieważ rynki lokalne stają się coraz bardziej narażone na destabilizujące wahania szerszej gospodarki globalnej. Pod względem gospodarczym globalizacja może wygenerować zwycięzców i przegranych, zwłaszcza na rynku pracy.”

Globalizacja przyniesie korzyści „globalnemu centrum, które obejmuje najbardziej współzależne i wydajne gospodarczo regiony świata.” Jednakże raport nawiązuje do niebezpieczeństwa zaistnienia niepokojów społecznych w centrum: „Niestabilność w globalnym centrum może negatywnie wpływać na narodowe interesy mocarstw.” Ponadto zadaniem agencji bezpieczeństwa globalnego centrum jest ochrona jego dominującego dostępu do zasobów i technologii produkcji:

„Surowce, handel, kapitał i własność intelektualna przypuszczalnie będą przepływać przez centrum i opierać się na złożonych sieciach fizycznej i wirtualnej infrastruktury,” w tym „szlakach lotniczych i morskich oraz związanych z nimi portach, infrastrukturze kolejowej i drogowej, łączach komunikacyjnych, rurociągach gazowych i naftowych, kablach elektrycznych, centrach dystrybucji żywności, ośrodkach bankowości i finansów, uniwersytetach i parkach naukowych, zakładach wytwórczych i energetycznych.” Dlatego: „Zapewnienie bezpieczeństwa tej globalnie rozproszonej infrastrukturze może być interesem wielostronnym.”

Biorąc pod uwagę [fakt], iż ściśle powiązana sieć jedynie 147 najpotężniejszych, globalnych korporacji posiada i kontroluje większość aktywów produkcyjnych świata jest to praktycznie manifest obronny 1% ludzkiej populacji (lub bardziej dokładnie: 0,1%).

Mimo tego, że aktualne dostawy żywności, energii i wody zaspokoiłyby potrzeby wszystkich, raport kontynuuje, że „dystrybucja i dostęp do zasobów będzie nierówny” – skoncentrowany w bogatszym centrum kosztem biedniejszych peryferii – „i pojawią się lokalne i regionalne niedobory, co zwiększy prawdopodobieństwo społecznych wstrząsów, nieporozumień między państwami i posłuży za punkty zapalne konfliktu.”

Najbardziej niepokojąca jest zawarta w sprawozdaniu, niejawna ochrona przed zagranicznymi populacjami muzułmańskimi na peryferiach i społecznościami diaspory w „centrum”. Wzrost liczby ludności „szczególnie na Bliskim Wschodzie, w Azji Środkowej i Afryce subsaharyjskiej” może „podsycać destabilizację” generując „nadliczbową młodzież,” która będzie „rezerwuarem niezadowolonych młodych ludzi. Mężczyźni z ograniczonymi perspektywami gospodarczymi mogą być szczególnie podatni na radykalizację postaw.”

Raport podkreśla słabości miast, stwierdzając, że „duże obszary miejskie,” szczególnie te niewłaściwie zarządzane, mogą stać się „centrami przestępczości i niezadowolenia” oraz „najważniejszymi ogniskami ekstremistycznych ideologii.” Kulminacją może być „raczej miejskie, a nie prowincjonalne powstanie,” w najgorszym zaś razie upadek lokalnych rządów. W tym punkcie Ministerstwo Obrony odnosi się bezpośrednio do uzasadnienia badań z zakresu nauk społecznych finansowanych agresywnie przez swój amerykański odpowiednik:

„Zidentyfikowanie i zarządzanie niestabilnością miast będzie wymagać lepszego zrozumienia dynamiki tamtejszych społeczności. Pojawią się nowe ideologie, żywiące się religią, różnicami etnicznymi, nacjonalizmem, nierównością społeczną lub kombinacją tych czynników. Konflikty na tle ideologicznym są prawdopodobne, a grupy ekstremistów mogą użyć przemocy, aby osiągnąć polityczne cele.”

Proszę zwrócić uwagę, że ogólnikowe odwołanie do „grup ekstremistów” wskazuje na to, iż przemoc nie jest integralnym założeniem ich ekstremistycznego charakteru. Co zatem czyni je „ekstremistycznymi”? Raport Ministerstwa Obrony jest dogodnie niejasny w tej kwestii, ale kontekst zdaje się sugerować każdą grupę pracującą w kierunku poważnych zmian politycznych i gospodarczych, które kwestionują dominację „globalnego centrum” – tematy bardzo zbliżone do badań finansowanych przez Departament Obrony:

„Może nastąpić odrodzenie ideologii anty-kapitalistycznych, takich jak marksizm. Społeczności diaspory najpewniej zwiększą swoje rozmiary i wpływy, wiele z nich przyniesie ekonomiczne korzyści państwom-żywicielom. Jednak te, które nie zdołają się zintegrować prawdopodobnie pozostaną rezerwuarami rozgoryczenia. Niektóre z tych grup mogą zaangażować się w ideologiczne konflikty i działać jako pośrednicy innych państw. Podobnie państwa-żywiciele mogą zostać wciągnięte w konflikty regionalne, które odzwierciedlają interesy społeczności diaspory.”

Zatem ideologie, które sprzeciwiają się globalnemu kapitalizmowi są „ekstremalne” lub „radykalne” i z założenia podatne na polityczną przemoc. Tymczasem „społeczności diaspory” na Zachodzie – uprzejmy eufemizm odnoszący się do osób ciemnoskórych i mniejszości etnicznych – będą szczególnie narażone na to, aby stać się „rezerwuarami rozgoryczenia,” w związku z pogłębiającą się nierównością między „zwycięzcami” i „przegranymi” kapitalistycznej globalizacji, i tym samym działać jako zastępcza piąta kolumna obcych interesów.

Chociaż język jest tu starannie wyartykułowany, trudno jest przeoczyć jego rasistowskie, imperialne pretensje: w najbliższych dekadach muzułmanie, imigranci, obcokrajowcy i aktywiści będą potencjalnymi terrorystami, dlatego muszą zostać poddani obserwacji. Analiza opiera się na podprogowej aksjomatycznej determinacji, aby raczej ochronić wielostronną supremację globalnego centrum kosztem peryferii, aniżeli uznać przyczynową rolę tej właśnie struktury w eskalacji zagrożeń.

Podstawowym założeniem jest to, że obecny system stanowi szczyt zaawansowania ludzkiej egzystencji i tym samym musi być chroniony w swojej obecnej strukturze za wszelką cenę.

Skutek jest taki, że anglo-amerykańskie agencje bezpieczeństwa uważają, przy jak najlepszych intencjach, że ludność cywilna zarówno centrum, jak i peryferii stanie się kłębowiskiem „ekstremizmu,” podczas gdy zwyczajne funkcjonowanie globalnego kapitalizmu koncentruje korzyści gospodarczego wzrostu w rękach potężnej mniejszości, która kontrolując zasoby produkcyjne planety potęguje niechęć wobec systemu – z ośrodkiem tak niebezpiecznego rozgoryczenia obejmującym aktywistów, grupy społeczeństwa obywatelskiego i społeczności mniejszościowe.

W miarę przyspieszania niestabilności globalnego kapitalizmu „wojna z terrorem” przekształca się coraz bardziej w wojnę z niezgodą – wojnę ze wszystkimi, którzy sprzeciwiają się globalnemu kapitalizmowi w jego obecnej formie lub są przezeń marginalizowani. W świecie, w którym 85 osób wartych jest kolektywnie 1 bilion dolarów – równowartość bogactwa dolnej połowy populacji świata – można uczciwie stwierdzić, że należy do nich większość z nas.

Autor: Nafeez Ahmed (wersja oryginalna)

Data publikacji: 13 czerwca 2014

Tłumaczenie: exignorant