A co jeśli system został urządzony idealnie i nie mamy prawa go zmieniać?
Wkleję dziś kilka cytatów.. Wszyscy każą nam walczyć z systemem. I katolicy uważający że walczą z poprawnością polityczną i lewackimi elitami, i lewicowi anarchiści walczący z faszyzmem. Z systemem walczą zarówno chrześcijańscy ortodoksi zafascynowani teoriami spiskowymi, jak i natchnieni ezoterycy, również lubujący się w spiskowej interpretacji rzeczywistości.
Do tego dochodzą także korwiniści, socjaliści, zwolennicy ruskiej wizji świata widzący w Putinie Boga, i niezliczone inne frakcje. Każdy chce więc walczyć z systemem. No, może oprócz wyszczekanych, cynicznych lemingów głosujących na Petru czy Schetynę (PO). Oni chcą po prostu robić karierę i dobry biznes i wyjebane mają kogo popierają. Mogliby popierać nawet PiS gdyby nie jego liczne wizerunkowe wpadki i wtopy, byle tylko zapewniał wygodne kręcenie lodów kosztem 90% niewolników kapitalizmu.
Ale chwila! Przecież doskonale wiemy z historii co się działo po każdej, absolutnie każdej rewolucji. Każda nowo wyniesiona do władzy elita robiła dokładnie te same rzeczy, które robiła elita obalona. A często robiła rzeczy tysiące razy gorsze, np po rewolucji francuskiej czy bolszewickiej. Od dawna zadaję jedno pytanie zwolennikom spiskowej teorii dziejów… Okej, narzekasz na tych Illuminatów czy kogo tam obwiniasz za opłakaną sytuację na świecie. Ale załóżmy ze zmontujesz mocną, konkretną ekipę.
I co dalej? Obalisz jednych Illuminatów i już wkrótce pojawią się jacyś nowi Illuminaci, którzy być może zrobiliby rzeczy tak złe, że aż niewyobrażalne nawet dla nas. Zadawałem to pytanie wielu osobom publikującym na swoich profilach odjechane i makabryczne teorie spiskowe. Nikt na to pytanie nie potrafił logicznie odpowiedzieć. PO nie, Nowoczesna nie, Palikot nie, PSL też nie.. No to są skurwysyny jakich mało, zgadzam się. Ale znam mnóstwo ludzi którzy wylewają pomyje na PiS, Kukiza, Ikonowicza, Brauna, partię Razem i na wszelkie inne grupy polityczne.
Skoro wylewający pomyje na wszystkich bez wyjątku są tacy czyści i kryształowi, niczym wagon medytujących mnichów wpierdalających wegańskie tofu.. To chciałbym widzieć to, co oni by robili gdyby się dorwali do koryta i musieli zmierzyć z tym całym światowym syfem atakującym nasz kraj. Oj, jak bardzo chciałbym tych mądrali zobaczyć wtedy. Ale zostawmy te nasze dywagacje.
Otóż wszyscy każą nam walczyć z systemem. A co jeśli walczyć nie tylko nie trzeba, a wręcz nam nie wolno? A co, jeśli walcząc z ziemskim systemem, walczymy z samym Bogiem – i tym ziemskim, i architektem całego wszechświata? Jest jedna interpretacja wiedzy gnostyckiej która głosi, że wszystko zostało tu urządzone idealnie. Że zły i okrutny bóg zarządzający naszą planetą (demiurg / jahwe / szatan) szkoli i wychowuje krnąbrne dusze na zlecenie boga całego wszechświata. Parametry systemu są tak ustalone, by młode i głupiutkie dusze trzymać w ryzach, by dzięki złu i cierpieniu zdobyły doświadczenia na dalsze inkarnacje.
Wiele o tym pisał Vadim Zeland w serii książek „Transerfing Rzeczywistości„. Pisze on o tym, że walka z ludźmi, ze światem, z ideologiami, religiami, systemem – prowadzi do jednego.. Do ogromnej serii nieszczęść, utraty zdrowia i przedwczesnej śmierci. Nie mamy prawa zmieniać świata na siłę, ale uczestniczyć w jego bardzo powolnej ewolucji. Nie mamy prawa budzić ludzi i zmieniać ich na siłę, bo w bardzo poważny sposób narusza to ich plan ewolucyjny. Obudzić i podać rękę możesz tylko temu kto chce i kto jest gotowy. Tak samo nie powinniśmy na siłę się sprzeciwiać ideologiom i religiom.
Pomimo całego zła które one czynią – są one niezbędne by zachować homeostazę i jako takie trwanie systemu. Są potrzebne po to, by ludzie do reszty nie wariowali i nie mordowali się masowo na ulicach. To jest ten paradoks – to, co nas ograniczało i niszczyło (ideologie i religie) jednocześnie umożliwia nam jako taki rozwój, ponieważ zapewnia systemowi i cywilizacji równowagę, trzymanie jej w ryzach. Na tej samej zasadzie my, ludzie którym oczy się otworzyły, potrzebujemy jak tlenu instytucji które stosują często brutalną przemoc – policji, wojska, straży granicznej, więziennictwa.
Gdyby nie policja, wojsko i więzienia, to bandy prawilnych chłopaków w dresach szybko zrobiłyby nam na ulicach drugi Afganistan czy drugą Syrię. I nie mógłbyś medytować, uprawiać jogi czy iść do starbucks na sojowe, bezglutenowe cafe latte. Tylko musiałbyś z karabinem maszynowym na ramieniu walczyć o przeżycie i o żywność. Jest to skrajnie paradoksalne i pozornie nie do pogodzenia, ale logiczne i oczywiste, jeśli Twoje oczy są otwarte.
Sacrum miesza się na Ziemi z Profanum i jest zależne od niego. Tych zależności kompletnie nie rozumieją naiwni i głupiutcy jak dzieci empaci, zaczytani w teoriach anarchistycznych, lewackich i new age. To właśnie oni w swojej naiwności i tej głupiutkiej dobrotliwości popierają inwazję militarną sił chcących dokonać ludobójstwa Europy i przekształcenia jej w islamski kalifat.
Cytuję: „Jak sądzisz, dlaczego obudzeni nie budzą innych z błędnego snu? Być może dlatego, że małych dzieci, których całe szczęście zawiera się w mocnym śnie – nie należy budzić. Dzieci rosną w czasie snu. Jeśli nie będą w porę kładły się spać, to mogą zachorować, a wówczas w swoim dorosłym życiu nie będą w stanie w pełni zrealizować swoje przeznaczenie. Dzieciństwo wymaga większej ilości snu i dzieci powinny spać.
Taka sama jest natura niedojrzałych dusz. Są one dziećmi, niezależnie od tego, w jakim wieku są ich ciała. Ich radość, zachwyt, potrzeby koncentrują się wokół spraw powierzchownych, podobnie jak życie dzieci koncentruje się wokół słodyczy i zabawek. Dlatego obudzeni idą powoli i cicho, by odgłos ich kroków nie przeszkadzał tym, którzy głęboko śpią. Po drodze budzą oni jedynie tych, którzy wiercą się w swoich łóżeczkach. To właśnie im owi podróżni na ścieżce rozwoju cicho podają rękę.
Dlatego droga rozwoju duchowego nazywana jest mistyczną. Nie ma nic złego w tym, że budzeni są nieliczni, a wielu pozostawia się, by spali. Z drugiej strony pomyślcie, jaką wielką dobrocią jest pozwolić wyspać się tym, którzy potrzebują snu.”
~Inayat Khan
Uczulam wszystkich na to, że uświadamianie i budzenie na siłę jest dużo gorsze, niż całkowita bierność i lemingoza. Już pal licho drwiny, ostracyzm społeczny, nękanie, nienawiść. Uświadamiając, budząc i ratując kogoś na siłę, w bardzo poważny sposób naruszasz plan ewolucyjny takiej młodziutkiej i głupiutkiej duszy. A może ta dusza potrzebuje właśnie takich brutalnych i złych doświadczeń by wyrobić sobie bazę danych na przyszłość? Może ta dusza potrzebuje milion razy upaść na dno a potem milion i jeden razy się podnieść? Pomagając i uświadamiając na siłę szkodzisz sobie – bo narażasz się na gniew „sił równoważących„, czyli sił rządzących światem.
Walka prawie zawsze zasila to, z czym walczysz. Najczęściej jest tak, że za tym z czym ludzie walczą, stają twory zwane „świadomościami zbiorowymi„, „egregorami” lub „wahadłami„. One zeżrą każdą energię – i od zwolenników, i od przeciwników. Jeśli popierasz je – to wiadomo, ciągną one od Ciebie energię. Ale jeszcze gorzej, jeśli z nimi walczysz. Wtedy nie tylko kradną Ci energię, ale uderzają w Ciebie, broniąc się – by zneutralizować Twój zły wpływ na nie.
Tak jest właśnie z ludźmi i społeczeństwem. Gdy odpuszczasz walkę ze społeczeństwem i chęć zmieniania ludzi na siłę, gdy pozwalasz sobie być sobą a innym być innymi – to ludzie to wyczuwają. Dotychczasowi hejterzy i wampiry które uprzykrzały Ci życie, nagle znikają z Twojego życia, stajesz się dla nich zupełnie niewidzialny. Sam tego doświadczyłem i sam byłem wręcz zdumiony, że to działa.
Cytuję: „Buntownikiem jest nie ten, kto przeciwstawia się społeczeństwu, ale ten, kto rozumie całą jego grę i po prostu z niej rezygnuje. Staje mu się ono obojętne. Nie jest przeciw niemu. I to jest piękno buntu: wolność… Rewolucjonista nie jest wolny, bo ciągle z czymś walczy – jak może być wolny? Ciągle się czemuś przeciwstawia – jak, działając przeciw czemuś, może być wolny? Wolność oznacza zrozumienie. Trzeba zrozumieć grę i widząc, że z jej powodu dusza nie może się rozwijać, że z jej powodu nie możesz być sobą, po prostu zrezygnować z niej bez szramy na duszy. Przebaczasz, zapominasz i żyjesz, nie trzymając się społeczeństwa ani w imię miłości, ani w imię nienawiści. Dla buntownika społeczeństwo po prostu znikło. Może żyć w świecie albo odejść od świata, ale nie należy już do niego.”
~Osho
I jeszcze jeden ciekawy cytat. O tym co tak naprawdę jest grzechem pierworodnym. Grzech pierworodny to… obudzenie się umysłu logicznego u zarania dziejów, które opisuje Genesis (Księga Rodzaju) jako symboliczne wygnanie z Edenu. Przed wygnaniem z Edenu ludzie wiedli na wpół zwierzęcy, ale dość szczęśliwy żywot. Potem „coś” sprawiło, że obudził się u nich interfejs umysłu logicznego. To umysł logiczny jest głównym hamulcowym.
Narzuca on podświadomości (duszy) swój sztywny knebel, swoje psychozy i paranoje (czyli ideologie, religie, doktryny, wierzenia, postrzeganie). Umysł logiczny jest chyba najbardziej kaleką strukturą w ludzkim ciele. wydaje się on nie być w stanie udźwignąć zadań jakie przed nim postawiono. Wszystko chce kontrolować – a ta kontrola jest zgubna i prowadzi do… totalnego braku kontroli nad sobą i życiem. Ogólnie, wszelkie działania umysłu logicznego najczęściej prowadzą do rzeczy odwrotnych od zamierzonych – czyli do katastrofy.
Głównym grzechem – grzechem pierworodnym umysłu – jest klasyfikowanie i osądzanie dosłownie wszystkiego. Dusza przerażona i zniesmaczona tym co wyprawia upiorny umysł, najpierw chowa się cichutko do kąta, rezygnuje z marzeń i ze swojego planu ewolucyjnego.. Ale potem często używa metod bardzo brutalnych, by przeszkodzić umysłowi w rozwijaniu jego upiornej psychozy. Psycholog wtedy powie, że człowiek podświadomie doprowadził do jakiegoś niechcianego wydarzenia, do katastrofy. A prawda jest taka, że to podświadomość (dusza) tego człowieka musiała upomnieć się o swoje, i rzucić w tego człowieka przysłowiową cegłą, by się zatrzymał.
Cytuję: „Nie ma żadnego grzechu pierworodnego. A właściwie to jest. Nie zgładzi go jednak żaden chrzest. Tym grzechem pierworodnym jesteśmy skażani już od naszych narodzin. Przeczytajcie dobrze Księgę Rodzaju NT (Genesis). Pisze tam jak byk, że po zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobrego i złego Adamowi i Ewie oczy się otworzyły. Natychmiast nauczyli się wszystko oceniać jako dobre lub złe. Tu od razu nastąpił upadek człowieka. Biblia mówi prawdę.
Tyle tylko, że przypisuje ów upadek zjedzeniu owoców z drzewa poznania. Adam i Ewa mieli stać się tacy sami jak bogowie. I stali się tacy sami. Tyle tylko, że do tego nie dorośli. Temu faktowi przypisuje się upadek ludzkości. Czy słusznie? Tak. Słusznie. Tylko cała sprawa nie jest właściwie ludziom wyjaśniona. Pierwsi ludzie po opadnięciu im łusek z oczu od razu zaczęli oceniać wszystko po kolei. I owo ocenianie było przyczyną upadku Adama i Ewy, a następnie ich potomków. Dotyczy to i nas samych. My również od noworodka uczymy się oceniania wszystkiego wokół nas.
W książce ,,Ku wyzwoleniu z ducha” Autor Leszek Henryk mówi, że aby powrócić do stanu ludzi przed upadkiem należy zerwać z ocenianiem każdego i wszystkiego. Jak naucza nas Leszek każdy z nas jest bogiem, sędzią i katem jednocześnie. Jak kogoś oceniamy, to musi być kat, który możliwie najszybciej wykona wyrok. Najczęściej ów wyrok wykona nasza Podświadomość (dusza) na nas samych.
I na koniec przykład. Ktoś okrutnie zakatował psa. My od razu to oceniamy. I mówimy ,,za takie zabicie psa powinien być wyrok śmieci”. Nasza Podświadomość to chwyta w lot. Zapamiętuje jedynie, że ,,za zabicie psa wyrok śmierci”. Przypuśćmy, że jedziesz samochodem, pies wpada Ci pod koło. Zabijasz psa. Twoja Podświadomość pamięta, że za zabicie psa musi być śmierć zabójcy psa. I twoja Podświadomość możliwie najszybciej stara się wykonać wyrok. Na Tobie. Nie. To nie są żadne żarty. Ty zabiłeś psa. Ty musisz ponieść za to konsekwencję. Przemyślcie to wszyscy.”
Pytanie, kto i po co właśnie tak zaprojektował ludzki interfejs umysłu logicznego i podświadomości. Są one w ciągłym i nieustającym konflikcie. Tak naprawdę schizofrenia i paranoja są stanem codziennym prawie każdego człowieka i są fundamentem życia społecznego. Są dosłownie wszędzie. Psychologia i psychiatria klasyfikując pojęcie choroby psychicznej, dokonała skrajnego uproszczenia i zawężenia. Zawęziła to pojęcie do stanów naprawdę ekstremalnych, a to nie tak. Praktycznie całość przebudzenia i oświecenia to proces pojednania podświadomości (duszy) i umysłu logicznego, i przerwania tej odwiecznej schizofrenii. Dlaczego tak nas zaprojektowano? Odsyłam do tego, co pisałem na początku felietonu. Czyżby ten system pomimo wszystko był idealny?
Cytuję: „Człowiek stanowi biologiczny paradoks. Świadomość wyewoluowała u ludzi przesadnie i przez to nie jesteśmy w stanie funkcjonować normalnie tak jak inne zwierzęta: otrzymaliśmy więcej niż jesteśmy w stanie unieść. Pragniemy żyć, a przez to jak ewoluowaliśmy, jako jedyny gatunek wiemy, że naszym przeznaczeniem jest umrzeć; jesteśmy w stanie analizować przeszłość i przyszłość, sytuację naszą i innych; oczekujemy sprawiedliwości i sensu w świecie, w którym sprawiedliwości i sensu nie ma.
Czyni to życia przytomnie myślących ludzi tragediami. Mamy pragnienia oraz potrzeby duchowe, których rzeczywistość nie jest w stanie zaspokoić i nasz gatunek istnieje jeszcze tylko dlatego, że aby uciekać od wiedzy o tym jaka ta rzeczywistość jest, większość ludzi uczy się wbrew własnej naturze ograniczać w sztuczny sposób zawartość swoich świadomości. Cała ludzka egzystencja jest obecnie oplątana siecią mechanizmów obronnych temu służących, społecznych i indywidualnych, które zaobserwować możemy w naszych codziennych oklepanych schematach zachowań.”
~Peter Wessel Zapff
Dobrze.. Ale w takim razie, mamy całkowicie zrezygnować z tego, co jest pasją naszego życia? Czy mamy zrezygnować z przekazywania wiedzy i zarażania tym bakcylem innych? Nie, wcale nie chodzi o to.. Bo gdyby brać zbyt poważnie te teorie, to nie można w zasadzie nic robić. Tylko zawinąć się w dywan i czołgać w stronę cmentarza. Chodzi o równowagę. Znaj trend w kierunku którego porusza ewolucja Twojego kraju czy naszej planety. Jeśli chcesz zaś uświadomić czy pomóc człowiekowi – wtedy zasada jest ta sama.
Poznaj jego bieżący etap rozwoju i to, na ile można mu coś podpowiedzieć, zainspirować, pomóc. Ale nie rób nic co przekracza jego możliwości i stan świadomości. Wbrew pozorom, można pomagać, uświadamiać, przebudzać i dokonywać zmian w systemie. Wcale nie jest tak źle jak na pierwszy rzut oka to wygląda. Tylko nic na siłę, nic wbrew tempie ewolucji (człowieka, kraju, planety) i bez spiny i negatywnych emocji.
Cytuję: „Na pomoc, zmieniam się! – powiedział lód – Zmieniam się w wodę, co mam robić?! W wodę, kapiącą w swej ucieczce. Tą są krople, nie ja! Ale słońce powiedziało:
– Uspokój swoje myśli, świat się zmienia, pod moimi promieniami mocno trzymaj się tego, co było i poddaj się temu, kim jesteś.
Ten lód stał się srebrną rzeką. Nigdy więcej nie czuł strachu przed zmianą i, pewnego dnia, powiedział:
– Sól, którą czuję mówi mi, że staję się morzem. – I stał się morzem.
– Teraz rozumiem.. nie zmieniam się w coś innego, ale zmieniam się w siebie!„
Autor: Jarek Kefir Czytaj dalej „A co jeśli system został urządzony idealnie i nie mamy prawa go zmieniać?”