[PREMIUM] MASZ WYSOKI CHOLESTEROL? A CZY WIESZ ŻE LEKI NA CHOLESTEROL SĄ SZKODLIWE I ZABIJAJĄ?!

Wysoki cholesterol, niski cholesterol.. Ileż o tym się dyskutuje na co dzień, prawda? Szczególnie w rodzinnym gronie, gdzie przestraszeni bliscy popadają w obłęd. Czy Ty też zastanawiasz się, jak to z tym za wysokim cholesterolem jest? A co, gdybym Ci powiedział, że medycyna kłamie, ponieważ ze sprzedaży lekarstw obniżających cholesterol zrobiono wielomiliardowy biznes?!

Coraz niższe normy cholesterolu sprawiają, że coraz więcej ludzi klasyfikowana jest jako „osoby z za wysokim cholesterolem”. A im niższe normy i im więcej „oficjalnie” chorych osób, tym większy zarobek dla koncernów farmaceutycznych. Normy cholesterolu były obniżane przez kilka dekad wiele razy po to, by ze zdrowych czynić chorych.

Jeszcze niedawno stężenie cholesterolu określano jako max 250 mg/dl. Obecnie maksymalna norma to 200 mg/ml i postuluje się jej dalsze obniżenie, np do 180 lub nawet 150. Już przy propozycji obniżenia normy z 250 do 200 niezależni lekarze alarmowali, że będzie to oznaczało, że praktycznie wszyscy ludzie na Ziemi zostaną uznani za chorych na zbyt wysoki poziom cholesterolu. Tymczasem prawda jest taka, że poziomu cholesterolu we krwi nie da się na dłuższą metę obniżyć. Ani przy pomocy jakiejś diety, ani leków na cholesterol, gdyż zawsze wraca on do swojej wartości wyjściowej.

Gdy cholesterolu spożywamy zbyt mało, to organizm zaczyna uzupełniać jego braki, i wzmaga jego endogenną (wewnętrzną) produkcję. Poziom cholesterolu nie zależy więc od tego, co i jak jemy. Zależy od wątroby, która produkuje go tyle, ile w danej chwili organizm potrzebuje. Stężenie cholesterolu jest ponadto zależne od obciążenia organizmu. U niektórych osób może wynosić od 300 mg/dl do 350 mg/dl i jest korzystną oznaką wzmożonej witalności organizmu. A nie znakiem choroby. W trakcie krytycznego obciążenia organizmu, poziom cholesterolu we krwi może wzrosnąć nawet do wartości 400 mg/dl.

Leki na wysoki cholesterol to ogromny i nieetyczny biznes

Statyny, czyli leki na rzekomo za wysoki cholesterol, to bardzo intratny biznes dla korporacji farmaceutycznych. Zażywa je coraz więcej ludzi i są jednymi z najczęściej przepisywanych leków na świecie. Jednak nie są one obojętne dla zdrowia, a z ich stosowaniem jest wiele kontrowersji.

Z cholesterolem jest związany cały szlak metaboliczny. Z cholesterolu powstaje szereg składników niezbędnych dla życia składników, m.in. witamina D, białka pamięci, witalne hormony (kortyzol, aldosteron, estrogen, progesteron, testosteron), koenzym Q10, itp. Przyjmując leki obniżające poziom cholesterolu, blokuje się tak naprawdę cały szlak cholesterolowy, a co za tym idzie – modyfikuje setki, jeśli nie tysiące parametrów organizmu.

Cholesterol jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania mózgu. Jest obecny w błonach komórek nerwowych i konieczny do prawidłowego działania synaps – czyli połączeń między nimi. Odgrywa dużą rolę w funkcjonowaniu systemu odpornościowego. Jest niezbędny do produkcji żółci.

Najnowsze odkrycia naukowe miażdżą dotychczasową propagandę WHO i medycyny oficjalnej, której zależy na jak największym obniżaniu ludziom cholesterolu. To nie cholesterol odpowiada za problemy kardiologiczne. Koncepcja złego cholesterolu powodującego miażdżycę i zawały pochodzi sprzed 3 pokoleń. Tymczasem przyczyna to nadmiar wapnia przy jednoczesnych niedoborach magnezu, witaminy D3 i witaminy K2. Dużo złego w tej materii robi też homocysteina. Gromadzący się w tkankach miękkich wapń uszkadza je. Dotyczy to także naczyń krwionośnych, w których powoduje on ich uszkodzenie.

Wysoki cholesterol jest mechanizmem obronnym a nie chorobą!

Blaszka miażdżycowa nie jest dziełem cholesterolu, ale złogów wapnia! Cholesterol jest natomiast naturalnym „balsamem„, który otacza uszkodzoną przez blaszki wapniowe tkankę żylną. Podwyższenie poziomu cholesterolu nie jest więc patologią, ale mechanizmem obronnym, który ma za zadanie nas chronić. Sztuczne zbijanie poziomu cholesterolu to destrukcja tego mechanizmu obronnego. Cholesterolu jest mniej, nie ma co zalepiać blaszek wapniowych, i stan miażdżycy się wręcz.. pogarsza! Potwierdza się stara prawda, że leczenie bywa gorsze niż choroba. Ale nie tylko.

Cholesterol jest substancją, która odpowiada za inteligencję, dobry nastrój, aktywność, kreatywność, myślenie. Statyny i obniżanie cholesterolu, czynią z ludzi je biorących osoby cierpiące na depresję, z problemami ze snem, pamięcią, psychiką, nastrojem. Bez demonizowanego i oczernianego cholesterolu nie ma życia. Niższy poziom cholesterolu to także niższa sprawność umysłowa, większe ogłupienie i choroby całego organizmu.

Depresja, chroniczne zmęczenie, osłabienie, ogłupienie – to standard u osób biorących leki na rzekomo zbyt wysoki cholesterol, czyli statyny. Te leki dosłownie czynią z ludzi kaleki. Oprócz tego potwierdzone badaniami skutki uboczne statyn (leków na cholesterol) są szokujące i obejmują znacznie więcej pozycji. Wymienię poniżej niektóre z nich.

Niektóre szokujące skutki uboczne leków na „za wysoki” cholesterol:

-Leki na cholesterol powodują powoduje zahamowanie enzymu reduktazy HMG–CoA. Enzym ten jest wykorzystywany przez organizm do produkcji cholesterolu, hormonów kory nadnerczy, hormonów płciowych i białek pamięci. Są więc bezpośrednio związane z chorobami typu demencja. Reduktazy HMG-CoA pomagają komórkom ciała utrzymać prawidłowy poziom związków energetycznych. Rezultat? Osłabienie mięśniowe u osób przyjmujących leki na „za wysoki” cholesterol. (Źródło: Dr Duanne Graveline);

-Statyny, czyli leki na cholesterol, mogą przyczynić się do raka prostaty. Najnowsze badania dowodzą, że mężczyźni biorący leki na cholesterol mają raka prostaty 0 86% częściej, niż Ci, którzy nigdy nie przyjmowali takich leków.

-U kobiet przyjmujących leki na cholesterol o wiele częściej rozwijał się rak inwazyjny przewodowy (IDC) jak i nieinwazyjny rak zrazikowy (ILC). Kobiety które przyjmowały leki na cholesterol 10 lat lub dłużej, miały 1,83-krotnie większe ryzyko zachorowania na IDC i 1,93-krotnie większe ryzyko zachorowania na ILC niż kobiety które nigdy nie brały statyn. (Źródło: badanie nad kobietami ze stanu Waszyngton opublikowane w: „Cancer Epidemiology. Biomarker and Prophlaktics”)

wysoki cholesterol (2)

-Leki na cholesterol, zamiast chronić przed miażdżycą, wręcz.. zaostrzają jej przebieg! Badania udowodniły, że statyny zwiększają ilość blaszek miażdżycowych w tętnicach wieńcowych i pogarszają stan miażdżycy aorty. Poza tym leki na cholesterol zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2, jak i przyspieszają wystąpienie powikłań sercowo-naczyniowych związanych z cukrzycą. Zwapnienie tętnic wieńcowych było znacznie wyższe u cukrzyków biorących statyny niż u tych, którzy nie brali leków na cholesterol. (Źródło: prace opublikowane w: „Diabetes Care”);

-Lekarze z kliniki w Monachium ustalili, że wszyscy chorzy z nowotworami mieli niski poziom cholesterolu we krwi. Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi zakłóca całą przemianę materii. Blokuje syntezę witaminy D3, a ona jest jednym z najważniejszych czynników pomagających zwalczać komórki nowotworowe. Kolejna ciekawa zbieżność to fakt, że krytycznie niski poziom witaminy D3 stwierdza się u wielu osób chorujących na raka. Każdego dnia u każdego człowieka powstaje tysiące komórek nowotworowych, ale nasz układ odpornościowy niszczy olbrzymią większość z nich. (Źródło: prof. Walter Hartenbach)

Czy wysoki cholesterol jest przyczyną miażdżycy i zawałów?

Jak już wspominałem, to nie cholesterol jest przyczyną blaszki miażdżycowej i zagrażających życiu zatorów. Ale wapń. Z wapniem i magnezem, jak i z chlesterolem i miażdżycą, jest związane jedno z większych i bardziej szokujących oszustw w medycynie.

Można wręcz powiedzieć: to spisek? Kolejna szalona teoria spiskowa? Nie, w żadnym wypadku! Wszystko sprowadza się do kapitalizmu i bardzo prostego rachunku zysków i strat. Korporacjom bardziej opłaca się wmówić człowiekowi, że musi np obniżać cholesterol, niż szybko i jednorazowo wyleczyć go i zmniejszyć mu ryzyko zawału i udaru. Nie opłaca się bowiem całkowite wyleczenie chorego. Natomiast opłaca się jego długoletnie leczenie opatentowanymi preparatami. A „leczy” się tak, by nie wyleczyć, i przy okazji, ogłupić człowieka, otumanić go.

Dalej: zauważyliście, że w reklamach TV, w pogadankach, poradach „ekspertów” – kładzie się wielki nacisk na uzupełnianie wapnia? Przede wszystkim każe się nam uzupełniać wapń, nie tylko w formie mleka, serów, które wg dietetyków, muszą być spożywane codziennie. Ale także w formie suplementów i wielu produktów do których dodaje się wapń. Tymczasem co powoduje wyższy poziom wapnia we krwi? Dlaczego im tak bardzo zależy na podnoszeniu poziomu wapnia? Ano właśnie, zwiększona ilość wapnia we krwi to uszkodzenie naczyń krwionośnych, blaszka miażdżycowa i.. zawały, udary itp!

Przy podejrzeniu miażdżycy i tym podobnych problemów, polecane jest uzupełnienie poziomu magnezu (200 mg do 400 mg na dobę). Ważna jest forma magnezu, musi być dobrze przyswajalna, taka jak chelat (czyli diglicynian), mleczan, cytrynian. Należy przyjmować witaminę D3 w dawkach 100 mcg do 200 mcg na dobę i co miesiąc badać jej poziom we krwi. Do tego konieczna jest witamina K2 w formie MK7 (K2-MK7). Jeśli bierzesz 25 mcg do 100 mcg witaminy D3, to bierz 100 mcg witaminy K2-MK7. Przy większych dawkach witaminy D3, bierz 200 mcg witaminy K2-MK7.

Na pewno nie polecam nagłego odstawienia leków na cholesterol, czyli statyn, jeśli je bierzesz. To może mieć bardzo złe konsekwencje. Ich odstawienie powinno odbywać się powoli, poprzez stopniowe redukowanie dawek, i pod kontrolą lekarza.

Wysoki cholesterol nie szkodzi zdrowiu. Usunięto oficjalne ostrzeżenie

Na zakończenie felietonu mam dla Ciebie szokującą wiadomość o wysokim cholesterolu i lekach na cholesterol. Otóż oficjalnie wykazano, że cholesterol nie jest szkodliwy dla zdrowia. Prasa australijska (The Australian, 21 i 22 luty, 2015), napisała:

Cytuję: „Draft dietary guidelines issued by the US Office of Disease Prevention and Health Promotion have removed a warning that people should limit the amount of cholesterol they eat.” (…) Cholesterol. Previously, the Dietary Guidelines for Americans recommended that cholesterol intake be limited to no more than 300 mg/day. The 2015 DGAC will not bring forward this recommendation because available evidence shows no appreciable relationship between consumption of dietary cholesterol and serum cholesterol, (….) Cholesterol is not a nutrient of concern for overconsumption.”

W tłumaczeniu na język polski:

Cytuję: „Wstępne zalecenia wydane przez Amerykańskie Biuro d.s Zapobiegania Chorobom i Promocji Zdrowia usunęło ostrzeżenie, że ludzie powinni ograniczyć ilość cholesterolu jaki spożywają.” (…) Cholesterol. Poprzednio, “Wytyczne Dietetyczne dla Amerykanów”, zalecały, żeby spożycie cholesterolu nie było wyższe niż 300mg/dzień. Wytyczne w roku 2015 tego zalecenia już nie wprowadzają, ponieważ istniejące dowody naukowe NIE wskazują na istotny związek pomiędzy spożyciem cholesterolu w diecie i poziomem cholesterolu we krwi. Cholesterol nie jest substancją odżywczą, która stanowiłaby zagrożenie z powodu jej nadmiernego spożycia.”

O tym można przeczytać po angielsku w linku poniżej:
http://health.gov/dietaryguidelines/2015-scientific-report/PDFs/Scientific-Report-of-the-2015-Dietary-Guidelines-Advisory-Committee.pdf

Zapraszam Cię teraz na ciekawe artykuły poświęcone medycynie, w tym tej naturalnej, zdrowiu, szkodliwości leków i szczepień:

Zanim kupisz suplement lub witaminę.. Lista tajemnic i oszustw koncernów farmaceutycznych
Czy kawa szkodzi? Jesteśmy okłamywani a szokujące skutki uboczne są ukrywane!
Niepokojące odkrycie: popularne leki i suplementy na zgagę rujnują zdrowie?!
Zanim sięgniesz po silne leki.. Niesamowity i wciąż szokujący wpływ litu na zdrowie
Leki na żołądek pogarszają objawy zamiast pomagać. Konsekwencje mogą być bardzo poważne
Dlaczego leki na depresję nie działają? Będziesz w szoku gdy to przeczytasz, ale lekarze naprawdę tego nie wiedzą!
Naltrexon: cudowny lek na choroby wobec których medycyna jest bezsilna
Nadmiar wapnia jest niebezpieczny! Koncerny trują nas od lat!

Moje stare felietony o „za wysokim” cholesterolu i lekach na cholesterol:
Masz wysoki cholesterol? To dobrze, będziesz długo żył!
Cholesterol nie szkodzi zdrowiu! Nie daj się propagandzie koncernów, ich „leki” mogą zabić!

AUTOR: Jarek Kefir Bez Cenzury. Źródło grafiki w tym artykule: ZenTime

SERDECZNA PROŚBA! 🙂 Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę utrzymać stronę, jak i docierać z demaskacjami i ukrywaną wiedzą do tysięcy ludzi. Wesprzyj moje publikacje, jak je lubisz. Byt wolnych mediów jest teraz skomplikowany i od dobrej woli Czytelników zależy ich istnienie:

1️⃣ Na konto bankowe:
Numer konta: 16102047950000910201396282

2️⃣ Dla wpłacających z zagranicy:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

3️⃣ Na Pay Pal:
Kliknij poniższy link: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

MASZ WYSOKI CHOLESTEROL? TO BĘDZIESZ DŁUGO ŻYŁ!

Wysoki cholesterol, niski cholesterol.. Ileż o tym się dyskutuje na co dzień, prawda? Szczególnie w rodzinnym gronie, gdzie przestraszeni bliscy popadają w obłęd. Czy Ty też zastanawiasz się, jak to z tym za wysokim cholesterolem jest? A co, gdybym Ci powiedział, że medycyna kłamie, ponieważ ze sprzedaży lekarstw obniżających cholesterol zrobiono wielomiliardowy biznes?!

Coraz niższe normy cholesterolu sprawiają, że coraz więcej ludzi klasyfikowana jest jako „osoby z za wysokim cholesterolem”. A im niższe normy i im więcej „oficjalnie” chorych osób, tym większy zarobek dla koncernów. Normy cholesterolu były obniżane przez kilka dekad wiele razy po to, by ze zdrowych czynić chorych.

Jeszcze niedawno stężenie cholesterolu określano jako max 250 mg/dl. Obecnie maksymalna norma to 200 mg/ml i postuluje się jej dalsze obniżenie, np do 180 lub nawet 150. Już przy propozycji obniżenia normy z 250 do 200 niezależni lekarze alarmowali, że będzie to oznaczało, że praktycznie wszyscy ludzie na Ziemi zostaną uznani za chorych na zbyt wysoki poziom cholesterolu. Tymczasem prawda jest taka, że poziomu cholesterolu we krwi nie da się na dłuższą metę obniżyć. Ani przy pomocy jakiejś diety, ani leków na cholesterol, gdyż zawsze wraca on do swojej wartości wyjściowej.

Gdy cholesterolu spożywamy zbyt mało, to organizm zaczyna uzupełniać jego braki, i wzmaga jego endogenną (wewnętrzną) produkcję. Poziom cholesterolu nie zależy więc od tego, co i jak jemy. Zależy od wątroby, która produkuje go tyle, ile w danej chwili organizm potrzebuje. Stężenie cholesterolu jest ponadto zależne od obciążenia organizmu. U niektórych osób może wynosić od 300 mg/dl do 350 mg/dl i jest korzystną oznaką wzmożonej witalności organizmu. A nie znakiem choroby. W trakcie krytycznego obciążenia organizmu, poziom cholesterolu we krwi może wzrosnąć nawet do wartości 400 mg/dl.

.

Leki na wysoki cholesterol to ogromny i nieetyczny biznes

Statyny, czyli leki na rzekomo za wysoki cholesterol, to bardzo intratny biznes dla korporacji farmaceutycznych. Zażywa je coraz więcej ludzi i są jednymi z najczęściej przepisywanych leków na świecie. Jednak nie są one obojętne dla zdrowia, a z ich stosowaniem jest wiele kontrowersji.

Z cholesterolem jest związany cały szlak metaboliczny. Z cholesterolu powstaje szereg składników niezbędnych dla życia składników, m.in. witamina D, białka pamięci, witalne hormony (kortyzol, aldosteron, estrogen, progesteron, testosteron), koenzym Q10, itp. Przyjmując leki obniżające poziom cholesterolu, blokuje się tak naprawdę cały szlak cholesterolowy, a co za tym idzie – modyfikuje setki, jeśli nie tysiące parametrów organizmu.

Cholesterol jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania mózgu. Jest obecny w błonach komórek nerwowych i konieczny do prawidłowego działania synaps – czyli połączeń między nimi. Odgrywa dużą rolę w funkcjonowaniu systemu odpornościowego. Jest niezbędny do produkcji żółci.

Najnowsze odkrycia naukowe miażdżą dotychczasową propagandę WHO i medycyny oficjalnej, której zależy na jak największym obniżaniu ludziom cholesterolu. To nie cholesterol odpowiada za problemy kardiologiczne. Koncepcja złego cholesterolu powodującego miażdżycę i zawały pochodzi sprzed 3 pokoleń. Tymczasem przyczyna to nadmiar wapnia przy jednoczesnych niedoborach magnezu, witaminy D3 i witaminy K2. Dużo złego w tej materii robi też homocysteina. Gromadzący się w tkankach miękkich wapń uszkadza je. Dotyczy to także naczyń krwionośnych, w których powoduje on ich uszkodzenie.

.

Wysoki cholesterol jest mechanizmem obronnym a nie chorobą!

Blaszka miażdżycowa nie jest dziełem cholesterolu, ale złogów wapnia! Cholesterol jest natomiast naturalnym „balsamem„, który otacza uszkodzoną przez blaszki wapniowe tkankę żylną. Podwyższenie poziomu cholesterolu nie jest więc patologią, ale mechanizmem obronnym, który ma za zadanie nas chronić. Sztuczne zbijanie poziomu cholesterolu to destrukcja tego mechanizmu obronnego. Cholesterolu jest mniej, nie ma co zalepiać blaszek wapniowych, i stan miażdżycy się wręcz.. pogarsza! Potwierdza się stara prawda, że leczenie bywa gorsze niż choroba. Ale nie tylko.

Cholesterol jest substancją, która odpowiada za inteligencję, dobry nastrój, aktywność, kreatywność, myślenie. Statyny i obniżanie cholesterolu, czynią z ludzi je biorących osoby cierpiące na depresję, z problemami ze snem, pamięcią, psychiką, nastrojem. Bez demonizowanego i oczernianego cholesterolu nie ma życia. Niższy poziom cholesterolu to także niższa sprawność umysłowa, większe ogłupienie i choroby całego organizmu.

Depresja, chroniczne zmęczenie, osłabienie, ogłupienie – to standard u osób biorących leki na rzekomo zbyt wysoki cholesterol, czyli statyny. Te leki dosłownie czynią z ludzi kaleki. Oprócz tego potwierdzone badaniami skutki uboczne statyn (leków na cholesterol) są szokujące i obejmują znacznie więcej pozycji. Wymienię poniżej niektóre z nich.

.

Niektóre szokujące skutki uboczne leków na „za wysoki” cholesterol:

-Leki na cholesterol powodują powoduje zahamowanie enzymu reduktazy HMG–CoA. Enzym ten jest wykorzystywany przez organizm do produkcji cholesterolu, hormonów kory nadnerczy, hormonów płciowych i białek pamięci. Są więc bezpośrednio związane z chorobami typu demencja. Reduktazy HMG-CoA pomagają komórkom ciała utrzymać prawidłowy poziom związków energetycznych. Rezultat? Osłabienie mięśniowe u osób przyjmujących leki na „za wysoki” cholesterol. (Źródło: Dr Duanne Graveline);

-Statyny, czyli leki na cholesterol, mogą przyczynić się do raka prostaty. Najnowsze badania dowodzą, że mężczyźni biorący leki na cholesterol mają raka prostaty 0 86% częściej, niż Ci, którzy nigdy nie przyjmowali takich leków.

-U kobiet przyjmujących leki na cholesterol o wiele częściej rozwijał się rak inwazyjny przewodowy (IDC) jak i nieinwazyjny rak zrazikowy (ILC). Kobiety które przyjmowały leki na cholesterol 10 lat lub dłużej, miały 1,83-krotnie większe ryzyko zachorowania na IDC i 1,93-krotnie większe ryzyko zachorowania na ILC niż kobiety które nigdy nie brały statyn. (Źródło: badanie nad kobietami ze stanu Waszyngton opublikowane w: „Cancer Epidemiology. Biomarker and Prophlaktics”)

wysoki cholesterol (2)

.

-Leki na cholesterol, zamiast chronić przed miażdżycą, wręcz.. zaostrzają jej przebieg! Badania udowodniły, że statyny zwiększają ilość blaszek miażdżycowych w tętnicach wieńcowych i pogarszają stan miażdżycy aorty. Poza tym leki na cholesterol zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2, jak i przyspieszają wystąpienie powikłań sercowo-naczyniowych związanych z cukrzycą. Zwapnienie tętnic wieńcowych było znacznie wyższe u cukrzyków biorących statyny niż u tych, którzy nie brali leków na cholesterol. (Źródło: prace opublikowane w: „Diabetes Care”);

-Lekarze z kliniki w Monachium ustalili, że wszyscy chorzy z nowotworami mieli niski poziom cholesterolu we krwi. Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi zakłóca całą przemianę materii. Blokuje syntezę witaminy D3, a ona jest jednym z najważniejszych czynników pomagających zwalczać komórki nowotworowe. Kolejna ciekawa zbieżność to fakt, że krytycznie niski poziom witaminy D3 stwierdza się u wielu osób chorujących na raka. Każdego dnia u każdego człowieka powstaje tysiące komórek nowotworowych, ale nasz układ odpornościowy niszczy olbrzymią większość z nich. (Źródło: prof. Walter Hartenbach)

.

Czy wysoki cholesterol jest przyczyną miażdżycy i zawałów?

Jak już wspominałem, to nie cholesterol jest przyczyną blaszki miażdżycowej i zagrażających życiu zatorów. Ale wapń. Z wapniem i magnezem, jak i z chlesterolem i miażdżycą, jest związane jedno z większych i bardziej szokujących oszustw w medycynie.

Można wręcz powiedzieć: to spisek? Kolejna szalona teoria spiskowa? Nie, w żadnym wypadku! Wszystko sprowadza się do kapitalizmu i bardzo prostego rachunku zysków i strat. Korporacjom bardziej opłaca się wmówić człowiekowi, że musi np obniżać cholesterol, niż szybko i jednorazowo wyleczyć go i zmniejszyć mu ryzyko zawału i udaru. Nie opłaca się bowiem całkowite wyleczenie chorego. Natomiast opłaca się jego długoletnie leczenie opatentowanymi preparatami. A „leczy” się tak, by nie wyleczyć, i przy okazji, ogłupić człowieka, otumanić go.

Dalej: zauważyliście, że w reklamach TV, w pogadankach, poradach „ekspertów” – kładzie się wielki nacisk na uzupełnianie wapnia? Przede wszystkim każe się nam uzupełniać wapń, nie tylko w formie mleka, serów, które wg dietetyków, muszą być spożywane codziennie. Ale także w formie suplementów i wielu produktów do których dodaje się wapń. Tymczasem co powoduje wyższy poziom wapnia we krwi? Dlaczego im tak bardzo zależy na podnoszeniu poziomu wapnia? Ano właśnie, zwiększona ilość wapnia we krwi to uszkodzenie naczyń krwionośnych, blaszka miażdżycowa i.. zawały, udary itp!

Przy podejrzeniu miażdżycy i tym podobnych problemów, polecane jest uzupełnienie poziomu magnezu (200 mg do 400 mg na dobę). Ważna jest forma magnezu, musi być dobrze przyswajalna, taka jak chelat (czyli diglicynian), mleczan, cytrynian. Należy przyjmować witaminę D3 w dawkach 100 mcg do 200 mcg na dobę i co miesiąc badać jej poziom we krwi. Do tego konieczna jest witamina K2 w formie MK7 (K2-MK7). Jeśli bierzesz 25 mcg do 100 mcg witaminy D3, to bierz 100 mcg witaminy K2-MK7. Przy większych dawkach witaminy D3, bierz 200 mcg witaminy K2-MK7.

Na pewno nie polecam nagłego odstawienia leków na cholesterol, czyli statyn, jeśli je bierzesz. To może mieć bardzo złe konsekwencje. Ich odstawienie powinno odbywać się powoli, poprzez stopniowe redukowanie dawek, i pod kontrolą lekarza.

.

Wysoki cholesterol nie szkodzi zdrowiu. Usunięto oficjalne ostrzeżenie

Na zakończenie felietonu mam dla Ciebie szokującą wiadomość o wysokim cholesterolu i lekach na cholesterol. Otóż oficjalnie wykazano, że cholesterol nie jest szkodliwy dla zdrowia. Prasa australijska (The Australian, 21 i 22 luty, 2015), napisała:

Cytuję: „Draft dietary guidelines issued by the US Office of Disease Prevention and Health Promotion have removed a warning that people should limit the amount of cholesterol they eat.” (…) Cholesterol. Previously, the Dietary Guidelines for Americans recommended that cholesterol intake be limited to no more than 300 mg/day. The 2015 DGAC will not bring forward this recommendation because available evidence shows no appreciable relationship between consumption of dietary cholesterol and serum cholesterol, (….) Cholesterol is not a nutrient of concern for overconsumption.”

W tłumaczeniu na język polski:

Cytuję: „Wstępne zalecenia wydane przez Amerykańskie Biuro d.s Zapobiegania Chorobom i Promocji Zdrowia usunęło ostrzeżenie, że ludzie powinni ograniczyć ilość cholesterolu jaki spożywają.” (…) Cholesterol. Poprzednio, “Wytyczne Dietetyczne dla Amerykanów”, zalecały, żeby spożycie cholesterolu nie było wyższe niż 300mg / dzień. Wytyczne w roku 2015 tego zalecenia już nie wprowadzają, ponieważ istniejące dowody naukowe NIE wskazują na istotny związek pomiędzy spożyciem cholesterolu w diecie i poziomem cholesterolu we krwi. Cholesterol nie jest substancją odżywczą, która stanowiłaby zagrożenie z powodu jej nadmiernego spożycia.”

O tym można przeczytać po angielsku w linku poniżej:
http://health.gov/dietaryguidelines/2015-scientific-report/PDFs/Scientific-Report-of-the-2015-Dietary-Guidelines-Advisory-Committee.pdf

Autor: Jarek Kefir

Czy zależy Ci na tym, by wartościowe informacje i demaskatorska wiedza były przekazywane dalej? Ty też możesz pomóc!

A wiesz, że tylko jedna na 4000 osób odwiedzających moją stronę wspiera jej utrzymanie darowizną finansową? Jeśli cenisz moje publikacje, możesz to zmienić i wspomóc uświadamianie i docieranie z wiedzą do większej liczby ludzi! Poniżej masz informację, jak to zrobić. Dziękuję!

Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

DR PETER LANGSJOEN: „LEKI NA CHOLESTEROL SĄ TAK SZKODLIWE ŻE NIE POWINNY BYĆ STOSOWANE!”

O statynach, czyli lekarstwach mających rzekomo obniżać cholesterol nigdy dość. Są to leki zupełnie niepotrzebne i w dodatku mało skuteczne w rzeczywistym obniżaniu cholesterolu. Poza tym często powodują bardzo poważne skutki uboczne, takie jak depresja, obniżenie zdolności intelektualnych, problemy żołądkowe, zwapnienie tętnic i żył, osłabienie, męczliwość, niedobory witaminy D3 i wiele innych.

To nie cholesterol jest szkodliwy. To nie cholesterol odpowiada za choroby serca i układu krążenia, zawały. Prawdziwą ich przyczyną jest nadmiar wapnia w diecie przy jednoczesnym niedoborze witaminy D3 i magnezu. Nadmiar wapnia nieorganicznego odkłada się jako blaszki wapniowe w naczyniach krwionośnych i uszkadza je. Wtedy do akcji wkracza cholesterol, który jest „balsamem” a więc lekarstwem, które ma za zadanie nie dopuścić do całkowitego zniszczenia naczynia krwionośnego.

wysoki cholesterol (2)

.

Kłamstwo cholesterolowe powoli wychodzi na jaw. Jednak koncerny farmaceutyczne zdążyły na nim zarobić miliardy dolarów. Zaś miliony ludzi przedwcześnie odeszło z tego świata, bowiem w dobrej wierze brali statyny na cholesterol, które są wyjątkowo wrednymi i podstępnymi truciznami. Pamiętajmy także, że organizm zawsze przyjmuje z jedzenia do 1 grama cholesterolu (maleńka ilość), nawet jeśli byśmy zjedli 10 jajek i wielką golonkę.

Zapraszam do przeczytania poniższego artykułu, który uzupełnia demaskację kłamstwa cholesterolowego o kolejne, szokujące informacje. Jeśli chcesz żyć – odstaw statyny na cholesterol natychmiast!


Cytuję: „Kontrowersyjny lek – statyny – w rzeczywistości może zwiększyć ryzyko wystąpienia chorób serca – szokujące wyniki najnowszych badań.

Ludzie przyjmujący statyny są bardziej narażeni na stwardnienie tętnic, główną przyczynę chorób serca. Dodatkowo, zdaniem naukowców, lek ten blokuje procesy, które chronią serce, co może „wywołać lub pogorszyć niewydolność tego organu”.

Szefowa tego projektu badawczego mówi, że „nie jest w stanie znaleźć żadnych dowodów, które wspierałyby zasadność przyjmowania statyn”. Wyniki tych badań, opublikowane w czasopiśmie Expert Review of Clinical Pharmacology, staną się przyczynkiem do debaty na temat tego leku, który w Wielkiej Brytanii jest rutynowo przepisywany 12 milionom pacjentom, czyli z grubsza co czwartej dorosłej osobie.

Zwolennicy statyn mówią, że ratują one życie poprzez obniżanie poziomu cholesterolu, a organy nadzoru w brytyjskiej służbie zdrowia uznają je za bezpieczne.

Profesor z Oksfordu Sir Rory Collins ostrzega, że przesadne obawy odnośnie statyn mogą „doprowadzić do bardzo dużej liczby niepotrzebnych zgonów wskutek zawału serca lub udaru mózgu”.

Przeciwnicy statyn wskazują na skutki uboczne ich przyjmowania, takie jak osłabienie kości i bóle mięśniowe, oraz są zdania, że w przypadku tego leku zagrożenia przeważają nad korzyściami.

Doktor Okuyama z japońskiego Uniwersytetu Nagoya City powiedział: „Zebraliśmy mnóstwo informacji na temat cholesterolu i statyn z wielu opublikowanych prac i znaleźliśmy przytłaczające dowody na to, że te leki przyspieszają proces twardnienia tętnic i mogą doprowadzić do niewydolności serca lub pogorszyć ten stan. Nie jestem w stanie znaleźć żadnych dowodów na poparcie przyjmowania statyn, a pacjenci, którzy je przyjmują, powinni przestać to robić”.

Naukowcy mówią, że hipoteza o tym, że statyny chronią serce poprzez obniżanie cholesterolu jest błędna, a wysoki poziom cholesterolu niekoniecznie ma związek z chorobami serca.

Odkryli też, że statyny mają negatywny wpływ na procesy, które są odpowiedzialne za zdrowe serce.

Odkryli, że pacjenci przyjmujący statyny są bardziej narażeni na złogi wapnia w tętnicach, zjawisko bezpośrednio związane z atakami serca.

Jest tako dlatego, że statyny blokują cząsteczkę potrzebną do produkowania przez organizm ważnej witaminy K, która zapobiega zwapnieniu tętnic.

Doktor Okuyama i jego zespół mówią, że wiele wcześniejszych badań sponsorowanych przez przemysł farmaceutyczny, które wskazywały na korzystne strony statyn, jest niewiarygodnych, ponieważ były one przeprowadzane przed 2004 rokiem, czyli przed wejściem w życie regulacji, wymagających zgłaszanie wszystkich wyników badań, i pozytywnych, i negatywnych.

W badaniu stwierdzono również, że zanim weszły w życie nowe przepisy, „badaniom klinicznym zgłaszanym przez naukowców wspieranych przez branżę farmaceutyczną towarzyszyły nieuczciwe i nieetyczne praktyki”.

Zespół doktora Okuyamy przyjrzał się badaniom sprzed 2004 roku i późniejszym. Okazało się, że „epidemia niewydolności serca i miażdżycy tętnic (stwardnienia tętnic), która nęka współczesny świat, paradoksalnie może być spotęgowana przez wszechobecne stosowanie statyn. Zalecamy, ażeby aktualne wytyczne odnośnie leczenia statynami zostały uważnie zweryfikowane”.

Doktor Malcolm Kendrick, który studiował choroby serca i statyny, powiedział: „To badanie obala argument, że leki te powinny być przepisywane każdemu, gdyż szkody, jakie wyrządzają, wyraźnie przeważają nad wcześniej sugerowanymi korzyściami”.

Doktor Peter Langsjoen, kardiolog z Teksasu i współautor tego badania stwierdził: „Statyny są stosowane tak nachalnie i w tak dużej grupie osób, że ich skutki uboczne stają się coraz bardziej oczywiste. Te leki nigdy nie powinny być dopuszczone do użytku. Długookresowe negatywne skutki ich przyjmowania są katastrofalne”.

Rzecznik MHRA, Agencji Regulacyjnej Leków i Produktów Medycznych, powiedział: „Korzyści statyn są dobrze znane i uważa się, że u większości pacjentów przewyższają one ryzyko wystąpienia niepożądanych skutków. Każda nowa, istotna informacja na temat skuteczności statyn będzie dokładnie sprawdzana i, w razie konieczności, zostaną podjęte stosowne działania”.

Autor: Lucy Johnston
Źródła oryginalne: Express.co.uk
Źródło polskie i tłumaczenie: PRACowniA4.wordpress.com

Czy zależy Ci na tym, by wartościowe informacje i demaskatorska wiedza były przekazywane dalej? Ty też możesz pomóc!

A wiesz, że tylko jedna na 4000 osób odwiedzających moją stronę wspiera jej utrzymanie darowizną finansową? Jeśli cenisz moje publikacje, możesz to zmienić i wspomóc uświadamianie i docieranie z wiedzą do większej liczby ludzi! Poniżej masz informację, jak to zrobić. Dziękuję!

Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

TŁUSZCZE NIE SĄ SZKODLIWE, TO CUKIER ZABIJA MILIONY LUDZI!

Tłuszcze nie są szkodliwe, to cukier zabija miliony ludzi!

Istnieje wielkie oszustwo związane ze sposobem odżywiania wielu ludzi. Obecnie nauka, WHO i medycyna lansują tezę, że człowiek powinien opierać swoją dietę głównie na węglowodanach. Szczególnie lansowane są zboża zawierające gluten.

Oficjalnie mówi się o tym, że człowiek powinien 40% energii pozyskiwać z węglowodanów. Do czego doprowadziła ta dieta? Do eksplozji przypadków otyłości, chorób serca, udarów, nowotworów i innych chorób cywilizacyjnych. Ta oficjalnie lansowana dieta to jedna wielka porażka. Przyniosła ona efekt przeciwny do zamierzonego.

Nie sposób nie wspomnieć co nieco o teorii spisku. Może właśnie o to chodzi elitom politycznym, by ludzie byli słabi, chorowali i byli ogłupieni węglowodanami. Okazuje się, że człowiek powinien się odżywiać zupełnie inaczej. Większość energii powinniśmy czerpać z tłuszczów i białek.

Spożywanie więcej niż 100 gramów węglowodanów w przeliczeniu na glukozę na dobę, już powoduje zaburzenia pracy organizmu. Osoby na diecie zalecanej przez WHO zjadają kilka razy tyle, zaś jedzące dodatkowo słodycze – jeszcze więcej! Cukier jest więc bronią masowego rażenia, jest substancją która zabija nas na raty.

Okazuje się też, że badania potwierdzające szkodliwość tłuszczów zostały po prostu sfałszowane. Obecna nauka, medycyna, farmacja, osiągnęły mistrzostwo w fałszowaniu badań. WHO kolejny już raz za pomocą pseudonaukowych fałszerstw skazało na kalectwo i przedwczesną śmierć setki milionów ludzi.

Jarek Kefir

cukier jest szkodliwy

.

Tłuszcze są zdrowe!

Cytuję: „Pewnie każdy z was słyszał o tym, że tłuszcze nasycone są niezdrowe, że zabijają. Tak mówi rząd, dietetycy i lekarze. Ale czy rzeczywiście są na to dowody? Przyjrzyjmy się bliżej „faktom” naukowym, wspierającym hipotezę o rzekomej szkodliwości tłuszczów nasyconych.

Teza o niebezpiecznych dla zdrowia tłuszczach nasyconych pojawiła się po raz pierwszy w 1955 roku. Jej pomysłodawcą był naukowiec Ancel Keys, autor sławnych (w rzeczywistości niechlubnych, haniebnych) Badań Siedmiu Krajów, które rzekomo wykazały, że największa zapadalność na choroby układu krążenia występuje w krajach o najwyższym poziomie spożycia tłuszczów zwierzęcych.

Problem w tym, że już dwa lata później dwaj inni naukowcy, J. Yerushalmy i H.E. Hilleboe, podważyli wiarygodność tych badań. Chodziło głównie o to, że Keys nie uwzględnił danych ze wszystkich 22 badanych krajów, lecz wyłącznie z 7. Gdyby postąpił inaczej, jego teoria nie potwierdziłaby się, a wyniki tych badań prawdopodobnie nigdy nie zostałyby opublikowane.

Badanie Siedmiu Krajów oprócz tego, że ostatecznie nie zawierało danych z 14 państw, to dodatkowo było obarczone ograniczeniem natury strukturalnej – miało charakter badań epidemiologicznych, co oznacza, że na ich podstawie można było wykazać co najwyżej korelację pomiędzy zmiennymi, natomiast w żadnym razie przyczynowości.

W tym samym czasie żywo omawiano też inną hipotezę, której zwolennicy utrzymywali, że winowajcą tycia i wielu przewlekłych chorób jest dieta bogata w cukry. W okresie od późnych lat 1950. do wczesnych lat 1970. Keys na łamach literatury naukowej prowadził zawziętą debatę z profesorem fizjologii w Katedrze Queen Elizabeth na Uniwersytecie Londyńskim, Johnem Yudikinem, czołowym orędownikiem hipotezy o toksyczności cukru. Jeden ze współpracowników Keysa wspominał potem, że „Keys bardzo sprzeciwiał się idei szkodliwości cukru” i jego zdaniem hipoteza Yudkina była „stekiem bzdur”.

Dzisiaj wiemy już, że to Yudkin miał rację, a Keys lansował bzdury.

Rok 1961 był punktem zwrotnym w karierze Ancela Keysa oraz ważnym momentem dla hipotezy o złym wpływie tłuszczów nasyconych na układ krążenia. Keysowi udało się dokonać trzech czynów: po pierwsze, jego idee poparło Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (American Heart Association), najpotężniejsza organizacja zajmująca się schorzeniami serca w historii Stanów Zjednoczonych. Po drugie, znalazł się na okładce magazynu „Time”, najbardziej wpływowej gazety w ówczesnych czasach. I wreszcie po trzecie, zdobył uznanie Narodowych Instytutów Zdrowia (National Institutes of Heath, NIH, cześć ministerstwa zdrowia USA) – instytucji, która wtedy była nie tylko głównym naukowym autorytetem w Stanach, ale również największym źródłem finansowania badań naukowych.

To właśnie w tym czasie hipoteza o destrukcyjnym wpływie tłuszczów na serce na stałe zakorzeniła się jako niezbity fakt w świecie medycznym oraz w świadomości społecznej, a stan ten trwa do dziś. Jest niczym dogmat. Naukowcy, którzy próbują podważyć tę „prawdę”, są ośmieszani, narażeni na ostracyzm, a wielu z nich musi się liczyć z utratą pracy.

Wkrótce potem „niskotłuszczową koniunkturę” zaczął z radością wykorzystywać wielki przemysł, produkując niezliczone ilości taniego jedzenia złożonego z węglowodanów. W 1980 roku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA – United States Department of Agriculture) opublikował zalecenia dietetyczne, namawiające do ograniczenia tłuszczów, a w szczególności tłuszczów nasyconych, oraz siłą rzeczy cholesterolu. Ludzie posłusznie przystąpili do gigantycznego eksperymentu żywieniowego, redukując spożycie mięsa, nabiału i zdrowych tłuszczów, w zamian jedząc więcej zbóż, owoców, warzyw i olejów roślinnych. Konsekwencje? Wzrost otyłości, zawałów, udarów mózgu i chorób serca.

Najbardziej zdumiewającą zmianą XX wieku w świecie Zachodu w kwestii przyzwyczajeń żywieniowych było uznanie oleju roślinnego za najzdrowszy rodzaj tłuszczu. Wzrost jego konsumpcji jest astronomiczny – podczas gdy w 1910 roku oleje roślinne były jeszcze praktycznie nieznane, to w 1999 stanowiły już około 7-8% ogółu kalorii spożywanych przez Amerykanów.

A co stało się ze wskaźnikiem zapadalności na choroby serca?

Wbrew teorii Keysa, pomimo stałego ograniczania spożycia tłuszczów, w tym nasyconych i cholesterolu, w większości krajów Zachodu obserwuje się drastyczny wzrost otyłości oraz zachorowalności na schorzenia układu krążenia i cukrzycę.

Zatem co mamy z tym fantem zrobić?

W międzyczasie przeprowadzono niezliczone ilości badań, które jednoznacznie obaliły hipotezę o destrukcyjnym wpływie tłuszczów nasyconych na serce. Zwłaszcza jedno z największych i najdłuższej trwających badań epidemiologicznych, jakie do tej pory przeprowadzono – badanie w mieście Framingham – nie wykazało żadnej korelacji pomiędzy spożywaniem tłuszczów nasyconych a występowaniem chorób serca. Jeden z biorących w nich udział naukowców, George Mann, powiedział później: „Moi przełożeni z NIH nie byli zachwyceni wynikami – bo były sprzeczne z tym, co chcieli uzyskać”.

Dopiero w 1992 roku jeden z naukowców, zaangażowany w badania w mieście Framingham, Wiliam Castelli, oświadczył publicznie, że: „W rzeczywistości, im więcej tłuszczów nasyconych w diecie, […] tym mniejsze stężenie cholesterolu we krwi […] i niższa waga”. Badania te wykazały jeszcze jedną ważną rzecz, a mianowicie, że obniżanie cholesterolu nie zawsze pomaga. Tak naprawdę 1% spadek stężenia cholesterolu zwiększa o 11% ryzyko wystąpienia choroby serca i śmiertelności w ogóle.

W 1993 roku Inicjatywa na rzecz Zdrowia Kobiet (WHI – Women’s Health Initiative) przeprowadziła badania, w których wzięło udział 49 000 ochotniczek, by raz na zawsze sprawdzić hipotezę o rzekomych korzyściach diety niskotłuszczowej. Po 10 latach stosowania diety złożonej z większej ilości owoców, warzyw i pełnych ziaren, a ograniczonej ilości mięsa i tłuszczu, nie udało im się zrzucić wagi. Co ważniejsze, nie zaobserwowano też znaczącego obniżenia ryzyka wystąpienia u nich choroby serca ani raka. To badanie dotyczące diety niskotłuszczowej było największym i najdłuższym, jakie kiedykolwiek przeprowadzono, a jego wyniki jednoznacznie pokazały, że taka dieta jest całkowitą pomyłką.

Inne obserwacje udowodniły, że mężczyźni, u których obniżył się poziom cholesterolu, byli znacznie bardziej narażeni na śmierć w wyniku samobójstwa, zabójstwa lub wypadku. Naukowcy zasugerowali później, że zmniejszenie ilości cholesterolu w mózgu może prowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu receptorów serotoniny. Innymi słowy – niski poziom cholesterolu wywołuje depresję.

Najświeższe badania obrazują to samo. Metaanaliza opublikowana w 2010 roku w „American Journal of Clinical Nutrition” przez zespół Siri-Tarino pokazała, „że nie ma wystarczających dowodów, z których by jednoznacznie wynikało, że nasycone tłuszcze spożywcze mają związek ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia chorób układu krążenia lub udaru”.

Tłuszcze nasycone są niezbędne dla ciała i umysłu, a ograniczenie ich spożycia, jak wykazano, prowadzi do wielu chorób i przedwczesnej śmierci. Tłuszcze nasycone są bogate w energię i sycące, redukują uczucie głodu i chęć na węglowodany – prawdziwego winowajcę eksplozji chorób serca, cukrzycy, otyłości i raka w zachodnim świecie. Dieta niskotłuszczowa nieuchronnie zamienia się w dietę obfitującą w węglowodany, które zastępują zdrowe tłuszcze. W ich miejsce pojawiają się dodatkowo wielonasycone i sztuczne tłuszcze trans typu margaryna, które z kolei, jak wykazano, mają właściwości toksyczne.

A zatem, co należy robić?

Obiektywna analiza badań żywieniowych przeprowadzanych przez dziesięciolecia jasno pokazuje, że wykluczenie z diety tłuszczów, a zwłaszcza tłuszczów nasyconych, to recepta na utratę zdrowia i przedwczesną śmierć.

Zdrowa dieta składa się z mieszaniny tłuszczów nasyconych i jednonienasyconych w proporcji 1:1, które mają stanowić większą część dziennej dawki spożywanych kalorii, umiarkowanej ilości białka, zwłaszcza zwierzęcego oraz możliwie najmniejszej ilości węglowodanów.

A zatem odłóżcie na bok kanapkę, aby zamiast niej zjeść boczek i jajka!

Źródło oryginalne: SO/.TT

Tłumaczenie i źródło polskie: PRACowniA4.wordpress.com

.

Czy zależy Ci na tym, by wartościowe informacje i demaskatorska wiedza były przekazywane dalej? Ty też możesz pomóc!

A wiesz, że tylko jedna na 4000 osób odwiedzających moją stronę wspiera jej utrzymanie darowizną finansową? Jeśli cenisz moje publikacje, możesz to zmienić i wspomóc uświadamianie i docieranie z wiedzą do większej liczby ludzi! Poniżej masz informację, jak to zrobić. Dziękuję!

Na konto bankowe:
Dla: Jarosław Adam
Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
Tytułem: Darowizna

Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL16102047950000910201396282

Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

PRAWDA O CHOROBACH SERCA i UKŁADU KRĄŻENIA!

Choroby serca i układu krążenia powstają inaczej, niż się sądzi!

„Sto lat temu praktycznie nie spotykano tak często zawałów, udarów serca czy innych schorzeń układu sercowo naczyniowego. Dziś są to schorzenia powodujące najwięcej zgonów na świecie. Jest to tym bardziej szokujące, że w międzyczasie niebywale rozwinęły się przemysły zajmujące się zdrowiem jak farmacja, medycyna i przemysł żywnościowy. Przemysły te zagubiły swój podstawowy cel jakim powinno być zdrowie społeczne i skuteczne leczenie ludzkich dolegliwości. Głównym celem stał się zysk. Na komercjalizacji medycyny może zyskali lekarze, ale w żadnym wypadku nie pacjenci. Epidemia tych schorzeń stanowi najpoważniejszy problem ekonomiczny zwłaszcza w krajach wysoko rozwiniętych.

Przez wiele lat lekarze byli bombardowani informacjami płynącymi od koncernów farmaceutycznych i podległych im głównych opiniodawczych instytucji medycznych. Twierdziły one, że choroby serca biorą się po prostu z nadmiernej ilości cholesterolu we krwi. Jedyną terapią, jaka wchodziła w grę, było wypisywanie medykamentów w celu obniżenia poziomu cholesterolu i dieta, polegająca na ograniczeniu przyjmowania tłuszczów.

Miała ona obniżyć poziom cholesterolu i zapobiegać chorobom serca. Odstępstwa od tych zaleceń były uważane za niebezpieczną herezję. Pomimo, że lekarze są wyjątkowo oporni do przyznawania się do błędów, tych zaleceń dłużej nie da się obronić, ani naukowo, ani będąc w zgodzie z własnym sumieniem. Odkrycie sprzed kilku lat, że stan zapalny ściany arterii jest prawdziwą przyczyną chorób serca zmusza do zmiany sposobu leczenia tych chorób (Hartenbach, 2010).


Czas najwyższy, aby wreszcie przyznać, że bez uszkodzeń ścian naczyń i powstałego na skutek tego w organizmie stanu zapalnego, nie ma sposobu, aby cholesterol odkładał się w ścianach naczyń krwionośnych i powodował chorobę serca, a następnie zawał. To właśnie stan zapalny powoduje, że cholesterol jest produkowany, aby ratować zagrożony organizm. To po prostu naturalny sposób obrony ciała przed obcym najeźdźcą, jak bakteria, toksyna czy wirus. Złogi miażdżycowe stanowią pewnego rodzaju mechanizm naprawczy służący do awaryjnego stabilizowania ścian tętnic.

Medycyna konwencjonalna ogranicza się do objawowego leczenia miażdżycy, stosując leki spowalniające proces chorobowy jak antagoniści wapnia, beta- blokery, azotany i inne. W przypadkach znacznego zaawansowania choroby stosuje się zabiegi chirurgiczne (angioplastyka i wszczepianie bypassów) w celu mechanicznego usprawnienia przepływu krwi. Jednak w tradycyjnych metodach leczenia pomija się rzecz najważniejszą – przyczynę miażdżycy, niestabilność i stan zapalny naczyń krwionośnych. Jednym z podstawowych przyczyn miażdżycy jest niedobór witaminy C. Witamina ta jest najlepszym środkiem na obniżenie cholesterolu, bo po prostu usuwa przyczynę, z powodu której jest on produkowany.

Pewien przełom w sposobie rozumienia chorób układu krążenia to rok 2002 kiedy to do Uniwersytetu Stanforda w Palo Alto zaproszono Dr Matiasa Ratha żeby wygłosił wykład na temat nowego sposobu leczenia jako twórca medycyny komórkowej i instytutu takiej medycyny w Santa Clara w Kalifornii. Przez ponad 100 lat kardiolodzy Uniwersytetu Stanforda wiernie służyli interesom kartelu farmaceutycznego promując jego profity z chorób. Nie jest to cholesterol, na obniżaniu którego koncerny farmaceutyczne zarabiają rocznie miliardy dolarów.

Dowodzą tego liczne przykłady ze świata zwierząt. Np. niedzwiedzie mają średni poziom cholesterolu 600 mgr/dl i mimo tego nie dostają zawału serca. Chroni ich przed tym wysoki poziom produkowanej endogennie witaminy C. Tak więc wysoka koncentracja cholesterolu nie zabija tylko dlatego, że chroni ich przed tym bardzo wysokie stężenie witaminy C. Gdyby stężenie tej witaminy było szkodliwe to wszystkie zwierzęta takie jak psy, koty, niedzwiedzie i wiele innych produkujących witaminę C musiałyby wymrzeć.


Rozwiązaniem zagadki choroby sercowo naczyniowej jest zrozumienie związku szkorbutu i chorób serca. Przyczyny zawałów serca i udarów mózgu nie są chorobami, lecz bezpośrednim skutkiem długotrwałego niedoboru witamin z witaminą C na czele. Temu niedoborowi w naszych komórkach można zapobiegać metodami naturalnymi bez pomocy środków farmaceutycznych czy interwencji chirurgicznych. Choroby serca i układu krążenia to wczesne stadium szkorbutu, który kiedyś tak mocno nękał marynarzy. Niedobory witaminy C prowadzą do dwojakiego rodzaju zmian w budowie naczynia.

Po pierwsze do osłabienia stabilności naczyń wywołującej spadek syntezy kolagenu, a po drugie do załamania komórkowej bariery między strumieniem krwi i ścianą naczynia, spowodowaną uszkodzeniem komórek endotelium śródbłonka (Rath, 2010). Tętnice, żyły i naczynie włoskowate tworzą w ciele człowieka „rurociąg” o długości około 100 tysięcy km i o powierzchni porównywalnej do wielkości boiska do piłki nożnej. Jednak w 90% przypadków rurociąg ten zawodzi w jednym określonym, miejscu w tętnicach wieńcowych , których długość stanowi zaledwie jedną miliardową całkowitej długości naczyń krwionośnych, a powierzchnia odpowiada jednemu punktowi na boisku wyznaczającym rzut karny.

Główną przyczyną choroby sercowo naczyniowej jest niestabilność i dysfunkcja ścian naczyń krwionośnych spowodowana chronicznym brakiem witamin. Prowadzi to do powstania wielu uszkodzeń i pęknięć zwłaszcza w tętnicach wieńcowych. Powoduje to stan zapalny, który jest sygnałem dla wątroby gdzie są produkowane materiały naprawcze jak cholesterol i lipoproteina a. Przypomina to sposób postępowania konwencjonalnej medycyny. Najpierw uszkodzenie i sygnał zawiadamiający o nim. Jeżeli towarzyszą temu stan zapalny i bóle to daje się środki przeciwbólowe żeby o tych sygnałach zapomnieć.

Jednak uniemożliwia to leczenie przyczyny choroby. Wówczas ratując się przed zagrożeniem naprawia się uszkodzenia jakby opatrunkiem, ale nie gipsowym, ale z cholesterolu czy lipoproteiny a. Ponieważ jednak to działanie przypominające leczenie objawowe nie leczy przyczyn, choroba postępuje dalej. Przy wieloletnim niedoborze witamin proces naprawczy jest nadmierny. Płytki miażdżycowe tworzą się w dużej ilości w miejscach uszkodzonych i proces naprawczy jest coraz bardziej potrzebny. Choroba, której przyczyn się w dalszym ciągu nie leczy, robi dalsze postępy, a teraz do zagrożenia przyczynia się nadmiar blaszek miażdżycowych. Stan jest już bardzo poważny, który w końcowym efekcie nie leczony prawidłowo prowadzi do zawału lub udaru serca i do zgonu.


Komórkowe składniki odżywcze mogą hamować miażdżycę. Dzieje się to przez produkcję kolagenu głównie dzięki witaminie C, lizynie i prolinie. Do zatrzymania rozrostu komórek mięśni gładkich przyczyniają się witaminy C i E. Do ochrony i rozkładu złóż tłuszczowych przyczyniają się oba aminokwasy: zarówno prolina jak i lizyna. Ochronę przeciwutlaniaczom zapewniają witaminy C i E oraz beta karoten i selen. (Rath, 2010). Oczywiście im szybciej leczenie przyczynowe zostanie zastosowane tym lepiej. Pozytywne rokowanie w bardziej zawansowanym wieku jest trudniejsze ze względu na większe trudności z odtwarzaniem ustrojowego kolagenu.

Wyniki badań prowadzonych w Instytucie Medycyny Komórkowej udowodniły, że spożywanie witaminy C obniżyło ryzyko choroby serca i naczyń o 50% ( na 11 000 uczestników), witaminy E o ponad 30% (87 000 uczestników) i beta – karotenu o 30%. Żaden lek farmaceutyczny nie okazał się równie skuteczny jak te witaminy (Rath, 2010). Utrzymanie stabilności ścian naczyń przez optymalne zaopatrzenie w witaminy jest najważniejsze.

Ciało ludzkie nie zostało jednak zaprojektowane tak, aby reagować na coś, co nazwać można chronicznym stanem zapalnym powodowanym przez substancje toksyczne, albo nieodpowiednie dla organizmu pokarmy. Najwięksi winowajcy chronicznego stanu zapalnego to pokarmy dostarczane przez przemysł spożywczy zawierające w nadmiarze proste, wysoko przetworzone węglowodany, oraz nadmierne spożywanie olejów roślinnych omega-6, jak sojowy, kukurydziany i słonecznikowy, jakich wiele znaleźć można w przetworzonych pokarmach, a zwłaszcza w genetycznie zmodyfikowanej soi i kukurydzy. Oleje omega-6 muszą być we właściwej równowadze z omega-3. Jeśli zaburzamy tę równowagę poprzez spożywanie nadmiernych ilości omega-6, membrana komórkowa wytwarza chemikalia nazywane cytokinami, które bezpośrednio odpowiadają za powstanie stanu zapalnego.

Miażdżyca tętnic jest wczesna postacią szkorbutu. Obie choroby mają tą samą przyczynę, a jest nią niedobór witaminy C, który osłabia ściany tętnic (Rath, 2010). Optymalne zaopatrzenie w witaminę C i inne ważne komórkowe składniki odżywcze pomaga utrzymać sprawność komórek ścian tętnic. Wysoki poziom cholesterolu nie jest przyczyną miażdżycy. Jeżeli przyczyną miażdżycy byłby cholesterol to złogi musiałyby występować nie tylko w tętnicach, ale i w żyłach, a tak nie jest. Wobec odkrycia powiązania miażdżycy ze szkorbutem takie twierdzenia nie mają sensu bowiem zmienia się całkowicie rozumienie przyczyn choroby.


Próby ograniczenia nam witamin przez tzw WHO to działalność kryminalna. Argumentacja, że wysokie dawki np. witaminy C mogą nam zaszkodzić jest niepoważna. Psy, koty, niedźwiedzie wytwarzają każdego dnia w razie potrzeby do 20 g i gdyby im witamina C szkodziła to zwierzęta te już dawno by wyginęły. Witamina C optymalizuje wytwarzanie kolagenu oraz innych molekuł wzmacniających, stabilizując w ten sposób ściany naczyń , zapobiegając odkładanie się złogów miażdżycowych, przyczyny zawałów serca i udarów mózgu.

Przy stałym niedoborze komórkowych składników odżywczych wątroba dostaje sygnał do potrzeby zwiększonej produkcji czynników naprawczych takich jak cholesterol czy lipoproteina (a). Zwiększona wartość tłuszczów we krwi nie stanowi przyczyny chorób serca i układu krążenia, a jest jedynie następstwem rozwijającej się choroby. U pacjentów przyjmujących statyny, leki obniżające poziom cholesterolu, złogi w naczyniach wieńcowych (przyczyna zawałów serca) rozwijały się dwukrotnie szybciej niż w grupie kontrolnej. Szybciej też rozwijały się choroby nowotworowe. Producenci statyn zatajali ten fakt narażając na szwank zdrowia miliony zażywających te leki ludzi. Przyczyna wielu schorzeń układu sercowo naczyniowego wynika z niedoboru komórkowych składników odżywczych. Te składniki mają wielki wpływ na funkcję mięśnia serca. Należą do nich:

  • Witamina C, dostarcza ona energii każdej komórce, bez niej nie ma mowy o produkcji kolagenu, ładuje cząsteczki transportowe witamin z grupy B ważną energią
  • Witaminy B są nośnikami bioenergii metabolizmu komórkowego zwłaszcza komórek mięśnia sercowego. Przyczyniają się do sprawnego pompowania krwi i do poprawy funkcjonowania serca. Przy stosowaniu środków moczopędnych (diuretyków), może ich brakować.
  • Koenzym Q10 bardzo ważny składnik łańcucha oddechowego każdej komórki
  • Karnityna pomaga w transporcie kwasów tłuszczowych do mitochondriów gdzie są spalane z wytworzeniem energii.
  • Tauryna przyczynia się do sprawnego pompowania
  • Magnez i wapń konieczne dla sprawnego przewodzenia impulsów elektrycznych w cyklach bicia serca

Niewydolność serca i zaburzenia jego rytmów jest spowodowana niedoborem tych składników i związana z zaopatrzeniem w energię. Są tu potrzebne przede wszystkim witamina C, karnityna, magnez i koenzym Q10.

Przy nadciśnieniu potrzebne są głównie czynniki rozluźniające jak: magnez, arginina i witaminy A, B, C, E. Ich niedobór prowadzi do napięcia i pogrubienia ścian tętnic. Ważnym składnikiem diety, który ma wpływ na obniżenie ciśnienia jest należący do chinonów Koenzym Q10 zwany pospolicie ubichinonem (Drzewoski, 2001).

Arytmia może być objawem choroby wieńcowej, czy zawału. Jest także związana z deficytem energii w komórkach mięśnia sercowego odpowiedzialnych za generowanie elektrycznych impulsów i bicie serca.

Niewydolność serca to osłabiona kurczliwość niedożywionego mięśnia sercowego, brak tlenu i zastój w krążeniu płucnym. Przyczyną jest zmniejszona wydajność pompowania przez serce spowodowana niedoborem energii. Dochodzi do obniżenia ciśnienia krwi i do niedokrwienia. Nerki których działanie zależy od optymalnego ciśnienia odfiltrowują za mało wody przez co dochodzi do jej gromadzenia. Zapisywanie leków moczopędnych. usuwa jednak nie tylko wodę, ale także witaminy i ważne minerały czy pierwiastki śladowe niezbędne do prawidłowej pracy serca. Nie wolno więc na tym poprzestawać, ale trzeba dbać o codzienne zaopatrzenie w te składniki odżywcze.


Wiele schorzeń ma poważny wpływ pośredni na choroby układu krążenia.

Na przykład diabetycy mają dwu lub trzykrotnie większe ryzyko udaru mózgu lub zawału serca. Podobieństwo cząsteczek witaminy C i glukozy może być przyczyną chorób serca o podłożu cukrzycowym. Trzeba pamiętać , że optymalny poziom witaminy C chroni przed poważnymi uszkodzeniami naczyń i chorobami układu sercowo naczyniowego. Kluczem do zrozumienia naczyniowych komplikacji przy cukrzycy jest podobieństwo struktury molekularnej witaminy C i glukozy (Rath, 2010). Konsekwencje zamiany tych dwóch molekuł są katastrofalne. Profesor Pfleger i jego współpracownik z Uniwersytetu we Wiedniu opublikowali ważne wyniki badań klinicznych, z których wynika . że dodatek do diety 300- 500 mg witaminy C dziennie znacząco poprawia metabolizm diabetyków.

Poziom cukru we krwi obniżył się średnio do 30%, dzienne zapotrzebowanie na insulinę o 27%, a wydzielanie cukru w moczu zostało całkowicie wyeliminowane. Z powodu wysokiego stężenia cukru we krwi pompy komórkowe są przeładowane molekułami cukru, które automatycznie wypierają molekuły witaminy C. Skutki tego mechanizmu u diabetyków są szczególnie niebezpieczne gdyż z jednej strony dochodzi do nagromadzenia cukru w ścianie naczyń, a z drugiej do braków witaminy C z wszystkim tego konsekwencjami. Te niezwykle ważne badania zostały opublikowane w 1937 roku (Pfleger, Scholl, 1937). w renomowanym czasopiśmie medycznym, a do dzisiaj nie doczekały się publikacji w podręcznikach medycznych ze szkodą dla zdrowia milionów diabetyków cierpiących na dodatkowe powikłania ze strony systemu sercowo naczyniowego.


Piśmiennictwo i źródła:
1. Drzewoski J.,2001, Farmakologia kliniczna Koenzymu Q10, Hedat wydanie II s: 69
2. Hartenbach, 2010, Mity o cholesterolu. Oficyna Wydawnicza ABA Warszawa s: 99
3. Niedźwiecki A., Ivanow V.,2008, Witamina C pomaga obniżyć cholesterol. Optymalnik 11975)s: 8 – 11.
4. Pfleger R., Scholl F, 1937, Diabetes und witamin C, Wiener Archiv fur innere Medizin 31: 219 – 230
5. Rath M., 2007, Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca tylko my ludzie. Rath Education Services B. V. Wydane przez Fundację Zdrowia dra Ratha s: 352
6. Rath M., Niedźwiecki A., 2011a, Zwycięstwo nad rakiem Część 1. Niewyobrazalne stało się możliwe. Dr Rath Education Services. S: 200
7. Rath M., Niedźwiecki A., 2011b Zwycięstwo nad rakiem Część 2: Poznawanie historii. Budowanie przyszłości Dr RathEducation Services s:79

(Autor nieznany)


🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Aktualnie przeżywam trudności finansowe, mimo pracy na etacie. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe. Twój wkład pozwoli mi regularnie dostarczać wysokiej jakości treści.

P.S. Uruchomiłem możliwość wsparcia moich publikacji przez Bitcoin (punkt nr 4, poniżej):

1️⃣ Przelew na konto o numerze: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

5️⃣ Przez Revolut:
Nr konta: 39291000060000000004742686
IBAN: LT603250012867538063
BIC: REVOLT21

ZAWAŁ SERCA POWSTAJE ZUPEŁNIE INACZEJ!

Zawał serca: przyczyny, leczenie i profilaktyka

„Medycyna akademicka twierdzi, ujmując to w sposób uproszczony, że przyczyną zawału jest arterioskleroza (zatkanie żył).

Zablokowane naczynie krwionośne nie może zaopatrywać przyległego terenu w krew, czego skutkiem jest niedobór tlenu i związany z tym zawał.

Dużą rolę odgrywa przy tym ponoć cholesterol. Jego zbyt wysoki poziom przyspiesza powstawanie zatorów.


Bardzo wielu uznanych na całym świecie naukowców uważa to za oczywisty nonsens!

Przy ponad 10 000 obdukcji przeprowadzonych w USA stwierdzono, że tętnice były zatkane u podstawy serca, powodujące śmierć obumarcie tkanek miało jednak miejsce na szczytach serca. Udowodniono następnie, że zatory zazwyczaj powstawały dopiero po wystąpieniu zawału. Niezależnie od tego, pomimo stosowania dużej ilości „nowoczesnych” środków rozszerzających naczynia krwionośne, ilość zawałów ciągle wzrasta.

Pomimo wszystkich apeli zdrowotnych i reklamy margaryny, pomimo fali joggowania i coraz bardziej zmniejszającej się liczby palaczy, coraz częściej dochodzi do zawału. Nie pomagają także takie nowe techniki jak katetery balonowe. Również i bypassy działają zazwyczaj tylko przez krótki czas.


Przedstawmy teraz obydwa spojrzenia na tę tematykę (medycyny akademickiej i tej przez nią zwalczanej):

Medycyna akademicka: Zawał powstaje na skutek zatkania ważnych tętnic. Ten zator tworzy się albo powoli i prowadzi do nasilającej się anginy pectoris (nagłe bóle serca w okolicy mostka, promieniujące w lewe ramię), po czym następuje całkowite zatkanie i dochodzi do zawału.

Zator może jednak też powstać nagle, niepoprzedzony dolegliwościami, na skutek skrzepu krwi gwałtownie zamykającego światło naczynia i prowadzącego do zawału.

Udowodniona ostatnio teoria wielu uznanych naukowców mówi jednak: Zawał powstaje w 99% przypadków w lewym mięśniu serca. Ten mięsień jest zakwaszony (tak jak w przypadku bólu innych mięśni po wysiłku) przez zbyt dużą ilość kwasu mlekowego. Jednakże w przeciwieństwie do np. mięśnia nogi, serce nie potrafi w pewnych przypadkach tego kwasu odpowiednio szybko usunąć.

Na skutek tego dochodzi do obumarcia komórek mięśni serca, w najgorszym przypadku – do zawału. Dolegliwości serca i związane z nimi symptomy powstają w uszkodzonej lewej komorze serca. Zwężone naczynia krwionośne nie prowadzą do zawału lecz zawał doprowadza w konsekwencji do zatkania się arterii. Na skutek zgrupowania obumarłych komórek krew przestaje płynąć i zaczyna krzepnąć.

Może ktoś teraz powiedzieć, że to wszystko jedno, w jakiej kolejności to następuje. Bynajmniej!


Wynika z tego całkiem inne podejście do zapobiegania i leczenia.

Zawał jest killerem numer 1 na świecie. Co roku umiera na niego tylko w Niemczech 150.000 ludzi. Nie ma na Ziemi żadnej innej choroby, która tak niespotykanie się rozprzestrzeniła jak ta.

AIDS jest w porównaniu z nią tylko małym problemem. Na przestrzeni ostatnich 50 lat liczba zgonów na skutek zawału zwiększyła się ponad 10-krotnie! Ilość śmiertelnych przypadków wśród chorych na raka w tym czasie jedynie się podwoiła.

Liczba ludzi z naprawdę chorymi arteriami wzrosła w przeciągu ostatnich 100 lat (!) jedynie 2,5-krotnie. W tym samym czasie częstość powstawania zawału powiększyła się 100-krotnie. Co to oznacza? Częstość i intensywność zwapnienia naczyń krwionośnych zwiększyła się jedynie nieznacznie, dramatycznie wzrosła jednak liczba zawałów serca.

Ten nieprawdopodobny wzrost, ta prawdziwa plaga cywilizacyjna tym bardziej dziwi, gdy zdamy sobie sprawę z tego, ile stosujemy środków prewencyjnych i „pomocnych” lekarstw.


Medycyna przedstawia nam 7 czynników ryzyka lub też przyczyn zawału serca:

-Podwyższony poziom cholesterolu
-Za mało ruchu
-Podniesiony poziom mocznika we krwi
-Nadwaga
-Podwyższony poziom cukru we krwi
-Palenie
-Nadciśnienie

Ad 1: Cholesterol nie ma w ogóle żadnego wpływu na arteriosklerozę. Cała kampania na rzecz zdrowych, nienasyconych kwasów tłuszczowych jest olbrzymim posunięciem reklamowym przemysłu margarynowego. Do tego gigantycznego biznesu podłączył się następnie przemysł medyczny z lekarstwami obniżającymi poziom cholesterolu. Bezużyteczne, a często śmiertelnie groźne preparaty (np. Lipobay). Człowiek z podwyższonym poziomem cholesterolu nie jest zagrożony zawałem, ponieważ arterie nie są zatykane przez tłuszcz.

Ad 2: Inwalidzi, ludzie sparaliżowani, przykuci do łóżka, jeżdżący na wózkach inwalidzkich i ludzie, którzy nie uprawiają żadnego sportu, wcale nie mają więcej zawałów niż inni. To wyraźnie pokazuje statystyka. Poza tym, w ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o nagłej a spowodowanej zawałem śmierci młodych sportowców.

Ad 3: Twierdzenie, że mocznik (mogący również wywołać gościec) podwyższa ryzyko zawału, nie wytrzymuje w dzisiejszych czasach krytyki i prawie całkowicie zniknęłó z listy argumentów medycyny.


Ad 4: Nawaga nie ma niczego wspólnego z uszkodzeniem mięśnia serca. Pewien niemiecki naukowiec wyszukał ze swego archiwum wszystkie przypadki pacjentów z zawałem. Stwierdził, że ci właśnie pacjenci, którymi zajmował się przecież przez kilka dziesiątek lat, charakteryzowali się średnio wagą poniżej idealnej.

Ad 5: Cukrzyca niesie ze sobą olbrzymie zakwaszenie organizmu. To zakwaszenie jest rzeczywiście niebezpieczne dla pacjentów. Ryzyko zawału jest wtedy większe, ale nie z powodu arteriosklerozy (medycyna akademicka) lecz z powodu niedostatecznego odkwaszenia mięśnia serca. Trzeba więc stosować zupełnie inną terapię.

Ad 6: Badania przeprowadzone na 15 000 pacjentach z zawałem nie wykazały żadnej różnicy. Można co prawda założyć, że palenie uszkadza nie naczynia wieńcowe lecz mięsień serca i dlatego prowadzi do zawału. Ale tak nie jest. Okazało się, że wśród pacjentów było nawet więcej osób niepalących niż palaczy. Aby uniknąć nieporozumień: nie ma to zachęcać do palenia. Palenie nie zwiększa ryzyka zawału, uszkadza za to inne organy i zwiększa ryzyko raka płuc lub krtani.

Ad 7: Również przy niskim ciśnieniu może wystąpić zawał. Nadciśnienie uszkadza na przestrzeni czasu mięsień serca, nie ma to jednak nic wspólnego z teorią zatkanych arterii. Jeśli ludzie cierpiący na nadciśnienie zadbają o to, by nie wystąpiło zakwaszenie organizmu, mogą długo żyć z tą dolegliwością. Lekarze radzą ograniczyć wtedy spożycie soli. W Japonii je się o wiele więcej soli niż u nas. Ilość zawałów jest tam jednak dużo niższa. W zasadzie trzeba by więc było spożywać więcej soli…!

Tę polemikę z „siedmiogłowym smokiem” prowadził dr Berthold Kern. Opublikował ją w książce „Mikrowellen und Herzinfarkt” (Mikrofale i zawał).

Doktor Kern był internistą i kardiologiem w Stuttgarcie. W swoich pracach badawczych i terapiach przeprowadzonych na tysiącach pacjentów udowodnił, że ani zawały, ani udary mózgu (wylewy) nie mają nic wspólnego z zatkanymi arteriami. Oczywiście, jego teoria i praktyka była w najostrzejszy sposób atakowana przez medycynę. Doktor Kern nie był jednak sam. Renomowany drezdeński naukowiec Manfred von Ardenne stał w pierwszym szeregu zwolenników przedstawionej powyżej odmiennej kolejności procesów podczas zawału.


Popatrzmy teraz, co stosuje medycyna akademicka w przypadku dolegliwości serca:

-Związki nitro przy bólach serca. To prawda, że nitro przynosi ulgę w bólu. Mamy tu jednak do czynienia z klasyczną trucizną dla komórek, a działanie wynika jedynie z faktu, że serce rozkłada kwas mlekowy aby chronić uszkodzone komórki. Związki nitro nie chronią przed zawałem, powodują za to jednak wypadanie włosów lub paradontozę (zanik dziąseł). Nitro pomaga tylko wtedy, gdy nie zaczęła się jeszcze reakcja łańcuchowa obumierania komórek mięśnia serca (zawał). Gdy ten katastrofalny proces już ruszył, nitro jest całkowicie nieskuteczne.

-Antagonisty wapnia są również stosowane przeciw bólom i łagodzą je, zmniejszając napięcie ścianki serca. Dzieje się tak poprzez utrudnienie wpływu wapnia do komórek mięśni serca. Obniża to ciśnienie krwi, osłabia jednak serce.

-Aby ponownie podnieść wydajność serca, podawany jest teraz zazwyczaj preparat digitalis. Ten środek, uzyskiwany z naparstnicy, skraca skurcze mięśnia serca, tzn. w pewnym zakresie podnosi jego wydolność, bo serce pracuje teraz szybciej. Tak jak koń wyścigowy popędzany pejczem. Na pewien czas wzrasta wydajność, aż do momentu załamania. Często dochodzi też do zatrucia digitalisem. Terapia z zastosowaniem tego środka nie powinna nigdy trwać dłużej niż 6 miesięcy, bo zmęczony koń roboczy nie może przecież być wiecznie popędzany batem. Niestety, w praktyce często wybiera się przeciwną drogę: gdy serce słabnie, podnosi się dawki digitalisu.


-Beta-blokery mają sens jedynie przy nadciśnieniu i obniżają ryzyko zawału jedynie u pacjentów cierpiących na tę dolegliwość. To nie są jednak wszyscy zagrożeni zawałem.

-Są jeszcze antykoagulanty (rozrzedzacze kwi), o których możemy jednak zapomnieć, bo zawał nie jest przecież spowodowany zamknięciem się arterii. Poza tym, są raczej niebezpieczne, bo obniżają krzepliwość krwi. Może się to okazać fatalne przy zranieniu lub wypadku. A poza tym, jaki miało by to sens? Krew krzepnie przecież po wyjściu z naczynia krwionośnego lub gdy dłuższy czas znajduje się w bezruchu w naczyniu. Jak długo krew płynie, nie dochodzi do jej krzepnięcia.

-Diuretyki (odwadniacze) działają zazwyczaj na początku efektownie, bo stosunkowo szybko znika obrzęk stóp itp. Jeżeli jednak nie uzupełniamy wymywanych z wodą minerałów (wapń, magnez, potas), prowadzi to do dodatkowego osłabienia serca. Powstaje niebezpieczeństwo nowego obrzęku (zbierania się wody w tkankach). Tak zamyka się błędne koło.

-Oprócz tego oczywiście operuje się. Ominięcie, czyli tzw. bypass, może złagodzić ciężkie dolegliwości, jeżeli naczynia krwionośne faktycznie tak się zawęziły, że nie ma innego wyjścia. Dzieje się to jednak o wiele rzadziej, niż można by było przypuszczać na podstawie olbrzymiej liczby operacji. W zdecydowanej większości przypadków (szacuje się ją na 98%) operacja bypassowa jest tak samo niepotrzebna, jak bzdurą by było wzywać hydraulika do wanny, w której przelewa się woda, zamiast wyciągnąć zatyczkę. Przyczyny dolegliwości serca leżą w uszkodzonej tkance lewego mięśnia serca i muszą być tam zwalczane, a nie przy dopływie, w arteriach.

Ostatnie rozwiązanie to przeszczep serca. W tych przypadkach tkanka jest bardzo często, również „dzięki” opisanym powyżej lekarstwom, już tak zniszczona, że nie ma innego wyjścia. Nie będziemy tutaj dyskutować, jakiej „jakości życia” można się potem spodziewać. Lepiej spróbować uniknąć tej ostateczności i co ważniejsze – zawału.


Istnieją metody poprawy, a nawet wyleczenia dolegliwości serca.

Medycyna nie korzysta z nich jednak. Również z ratującego życie preparatu, i to w czasach, gdy prawie połowa wszystkich zejść śmiertelnych jest spowodowana chorobami serca i systemu krążenia, a z tego znowu połowa to nagłe zawały serca.

Są to kapsułki i każdy mógłby je przy sobie nosić i połknąć je natychmiast w przypadku ataku serca. Zapobiega on z największym prawdopodobieństwem śmiertelnemu przebiegowi zawału.

Nie jest jednak przepisywany chorym, chyba że się tego uporczywie domagają! A wielu lekarzy ciągle nosi go przy sobie!


Strofantyna (Strophanthin) na zawał serca

Zanim przejdę do konkretnych wyliczeń, z których każdy powinien wyciągnąć wnioski dla samego siebie, jak może sobie sam pomóc, jeszcze krótkie stwierdzenie (dotyczące co prawda Niemiec, ale przypuszczam, że polskie prawodawstwo nie odbiega za bardzo od tego):

W Niemczech jest zabronione obiecywać komuś uleczenie. Następujące teraz opisy możliwości leczniczych przy różnych chorobach nie oznaczają, że znaleziony został kamień mądrości. Co prawda wiadomo, że podane tu rady w wielu przypadkach przyniosły poprawę lub wyleczenie, ale:

W przypadku żywych istot nie ma żadnej gwarancji jak w przypadku maszyn, w których wymienia się po prostu zepsutą część i wszystko musi znowu bezbłędnie funkcjonować. Żywe istoty reagują i rozwijają się czasami zupełnie inaczej, pomimo identycznych warunków, identycznego pożywienia czy tych samych lekarstw. Trzeba zamiast tego stwierdzić, że jest duże prawdopodobieństwo poprawy dzięki proponowanej metodzie. Obietnicy uzdrowienia nie można i nie wolno dawać.

Pomimo wszystkich rad dotyczących pożywienia i ruchu, liczba ciężkich chorób serca zwiększyła się stokrotnie w przeciągu ostatnich 50 lat. Ilość przypadków śmiertelnych jest 10 razy wyższa. To co w latach trzydziestych było jeszcze rzadkością, urosło dzisiaj do rangi śmiertelnej epidemii.

W lekarskich raportach dla ludności więcej miejsca poświęca się, o dziwo, epidemii AIDS, niż przyczynie śmierci numer 1 – niewydolności serca i układu krążenia. Powodu trzeba tu szukać w nieskuteczności wysiłków zmierzających do poprawy sytuacji. Ta porażka ma swoją przyczynę: niezrozumienie!


WHO podaje rocznie liczbę 50 milionów zgonów na zawał na świecie.

W obliczu tych dużych liczb jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego zignorowane zostało odkrycie heidelberskiego profesora Richarda Thomy, który już w 1880 roku dowiódł, że arterioskleroza nie jest w stanie wywołać zawału serca. Na wiosnę 1931 roku dziekan uniwersytetu w Düsseldorfie, profesor Edens, wystąpił na kongresie internistów w Wiesbaden i wyjaśnił, że problem zawału jest w zasadzie opanowany.

W roku 1928 odkrył on niezwykle pozytywne działanie strofantyny w przypadku anginy pectoris i zawału. Co prawda nie był wówczas w stanie wytłumaczyć dokładnych mechanizmów działania strofantyny, postępował jednak według zasady: „Bez względu na to, czy rozumiemy, co się tam dzieje, to przecież pomaga i powinno być stosowane”. Było to podejście krańcowo różne od dzisiejszego nastawienia medycyny akademickiej, która twierdzi: „Nie rozumiem tego, a więc precz z tym!”

Edens kurował wtedy strofantyną swoich wszystkich pacjentów, którzy mieli zawał serca lub cierpieli na anginę pectoris. Żaden z nich nie odczuwał żadnych dolegliwości, jak długo przyjmował ten specyfik.


Nie doszło do ani jednego zawału! Dopiero później udało się wyjaśnić zasadę działania strofantyny.

Na kongresie w Wiesbaden żaden z jego kolegów nie zainteresował się jego doświadczeniami i tezami. Przeciwnie – zaatakowano tego wówczas jednego z najsławniejszych i uznanych kardiologów. Jego wywody nie pasowały do obowiązjącej wówczas nauki! Od tego dnia traktowano Edensa jak dziwaka i ignorowano go.

Fakt, że zawał ma zupełnie inne przyczyny, a mianowicie leżące w mięśniu serca a nie w naczyniach wieńcowych, obłożony jest przez medycynę do dzisiejszego dnia tabu. Tak zaginęła wiedza doktora Edensa, a wraz z nią stosowane w niej lekarstwo.

Co prawda wstrzykuje się strofantynę do dziś dnia bezpośrednio po przybyciu karetki pogotowia do chorego, zazwyczaj jest wtedy jednak już za późno, ponieważ lekarz potrzebuje na dojazd 20 lub więcej minut. Wszyscy wiedzą, że los chorego rozstrzyga się w ciągu pierwszych 30 minut od wystąpienia zawału.

Medycyna posługuje się jeszcze jednym trikiem, aby zbagatelizować wspaniałe działanie strofantyny. Uczy, że ten specyfik działa tylko wstrzyknięty dożylnie, natomiast podany doustnie jest całkowicie bezskuteczny. Nie jest to prawdą, twierdzenie to znajdujemy jednak nawet w podręcznikach medycznych Heilpraktikerów (niemieckich lekarzy medycyny naturalnej). Są oni przecież głównie egzaminowani przez lekarzy.

Lekarskie komisje do spraw lekarstw przyłożyły starań do tego, by strofantyna mogła być sprzedawana tylko na receptę i w ten sposób niedostępna dla Heilpraktikerów. Pomimo to w handlu znajduje się strofantyna do ustnego stosowania. Dla ludzi cierpiących na serce lub tych, którzy mieli jeden lub więcej zawałów, istnieje Strodival mr, 3 mg. Jest on przeznaczony do długoterminowej terapii. W przypadku nagłych ataków był pobierany Stodival spezial 6mg, niestety wycofany z rynku niemieckiego.


Są to kapsułki, które należy nosić zawsze przy sobie. W przypadku ataku serca lub podejrzenia zawału należy natychmiast rozgryźć jedną do dwóch kapsułek.

W ciągu minuty przerywane jest wówczas postępowanie zawału! Zazwyczaj dochodzi też wkrótce do poprawy samopoczucia. Dr Berthold Kern, który prowadził dalej prace badawcze po profesorze Edensie, stosował strofantynę u około 15 000 pacjentów. Tylko 4% z nich dostało w czasie kuracji ponownego zawału, z których zaden nie zakończył się śmiertelnie!

Lekarstwo to wydaje się niestety na receptę, chociaż podczas czytania załączonej informacji stwierdzamy, że działania uboczne są zdecydowanie mniejsze niż w przypadku większości środków na ból głowy znajdujących się w wolnej sprzedaży. Nie należy się także obawiać przyzwyczajenia ani przedawkowania. Przeciwnie, dawka może już po krótkim czasie być zmniejszona, przeciwnie niż w przypadku Digitalis.

Nasze zadanie polega więc na tym, by znaleźć lekarza, który przepisze nam ten środek, chociaż niezgodnie z jego przekonaniem – w końcu nauczano go czegoś innego. W razie czego musimy chodzić od lekarza do lekarza, aż dostaniemy naszą receptę.

Jak wyjaśnił doktor Kern, nie ma dolegliwości serca mających swe źródło w naczyniach wieńcowych. Wszystkie pochodzą z mięśnia serca i są sygnałem ostrzegawczym, by najpóźniej teraz rozpocząć kurację strofantyną.


Katalog dolegliwości wygląda następująco:

-Lekkie kłucie lub ucisk, ciągnięcie, pieczenie, skurcze, aż do mocnego bólu anginy pectoris. Często bóle te promieniują, zazwyczaj z lewej strony, do ramienia, dłoni, pleców, piersi lub pachy.

-Zakłócenia snu, budzenie się i problemy z ponownym zaśnięciem, zaśnięcie dopiero nad ranem, zmory, pocenie się, łomotanie serca, brak powietrza. Potrzeba spania z głową na wysokiej poduszce.

-Problemy z leżeniem na lewym boku. Dochodzi wtedy do duszności, łomotania i bólu serca.

Te trzy kategorie nie muszą wskazywać na zmiany lewej komory serca, gdy jednak wystąpi na raz więcej symptomów, wzrasta prawdopodobieństwo takiej dolegliwości. Należy wtedy zbadać serce u dobrego kardiologa i rozpocząć kurację ze strofantyną.


Co powoduje strofantyna?

Dzięki doktorowi Bertholdowi Kernowi i Manfredowi von Ardenne wiemy dzisiaj, że przy uszkodzeniu lewej, wewnętrznej części mięśnia sercowego, mamy zawsze do czynienia z zakłóceniami przemiany materii. Zawsze dochodzi wtedy do zakwaszenia kwasem mlekowym. Można się tylko domyślać, dlaczego to zakwaszenie tak często występuje w ostatnich dziesięcioleciach. Nasuwa się jednak podejrzenie, że ten fenomen jest związany z gwałtownym wzrostem fal radiowych (radar, telewizja, telefonia komórkowa, satelity, itd).

Wygląda na to, że komórki funkcjonują jak anteny. Poprzez fale radiowe dochodzi do zakłóceń w procesie przemiany materii i komórki nie mogą już normalnie pracować. Zakłócenie przemiany materii prowadzi do dramatycznego wzrostu zakwaszenia w ciągu niewielu minut. Skutkiem tego jest reakcja łańcuchowa obumierania zespołów komórek. Uszkodzone serce wysyła sygnały bólu. Jeżeli organizm straci teraz kontrolę nad sytuacją, nie może już więcej reagować i dochodzi do tzw. katastrofy kwasowej. Dolegliwości narastają gwałtownie i mogą prowadzić do śmierci. Dochodzi do zawału.

Strofantyna jest środkiem nagle odkwaszającym komórki. Nie jest ona wytworem chemii – jest znanym od dawna produktem naturalnym. Przy już uszkodzonym sercu odkwaszenie następuje poprzez długoterminową doustną kurację Strodivalem mr. Na wypadek ataku, jak już wspomniane, też należy zawsze mieć przy sobie Strodival, nawet na szafce nocnej, ponieważ liczy się wtedy każda chwila. Kapsułki są rozgryzane i powodują poprzez błony śluzowe natychmiastowe odkwaszenie zagrożonych komórek serca. To odkwaszanie trwa tylko 2 do 10 minut. Postępowanie zawału zostaje przerwane.

Każdy z nas powinien mieć możliwość skorzystania z tego środka, tym bardziej, że nie możemy się ustrzec skutków nowoczesnej technologii – nie możemy uniknąć fal radiowych. Możemy natomiast uniknąć wynikających z tego konsekwencji. Nikt nie jest w stanie uzyskać nawet tylko przybliżonych rezultatów stosując lekarstwa na obniżenie poziomu cholesterolu, środki na pobudzenie ukrwienia, preparaty Digitalis, tabletki odwodniające i betablokery. Kto jako lekarz nie stosuje strofantyny przy dolegliwościach serca, ten popełnia błąd w sztuce lekarskiej!


Choroba serca nie musi wcale oznaczać przedwczesnego wyroku śmierci ani obniżenia jakości życia.

Autor: Jacek Skarbek, Heilpraktiker

Źródło: http://www.jsvital.de/Aktualnosci/Archiwum/archiwum.html#Zawal%20serca


🍀 Chcę Cię serdecznie zaprosić do wsparcia Kefirowego miejsca dyskusji, świadomości i rozwoju. Twoje wsparcie jest kluczowe dla powstawania nowych, fascynujących artykułów. Aktualnie przeżywam trudności finansowe, mimo pracy na etacie. Twój wkład sprawi, że będę w stanie kontynuować moją pasję dzielenia się ciekawą wiedzą. Nie mam dostępu do źródeł utrzymania, jakie mają oficjalne media propagandowe. Twój wkład pozwoli mi regularnie dostarczać wysokiej jakości treści.

P.S. Uruchomiłem możliwość wsparcia moich publikacji przez Bitcoin (punkt nr 4, poniżej):

1️⃣ Przelew na konto o numerze: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm

5️⃣ Przez Revolut:
Nr konta: 39291000060000000004742686
IBAN: LT603250012867538063
BIC: REVOLT21