Laboratorium Ziemia (5) Czy życie ma jakikolwiek sens?
To kolejny, piąty już felieton z cyklu „Laboratorium Ziemia”. W tych felietonach, jak i w całej innej swojej działalności w internecie, proponuję zupełnie inne spojrzenie na świat, niż to praktykowane oficjalnie, podług jednej z religii monoteistycznych.
Otóż: czy życie na tej planecie ma jakikolwiek sens?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, przedstawię kilka niemożliwych do pogodzenia paradoksów, zarówno ze sfery psyche, jak i z dziedziny zdrowia.
Mięso powoduje nowotwory i znacznie obniża nasze uduchowienie – jest bowiem źródłem prymitywnej, brutalnie działającej energii. Zjadamy nie tylko hormony strachu które produkuje każde zwierze w momencie śmierci, ale także jego energetyczną osnowę z rzeźni. Pytanie: czy powinniśmy przestać spożywać mięso?
Powinniśmy, to oczywiste. Ale zaraz dodam – wtedy narażamy się na anemię i niedobory żelaza. Bowiem żelazo zwierzęce jest kilka razy lepiej przyswajalne niż roślinne. I tak źle i tak niedobrze. Owszem, jest to popieprzone, jest to bezsensowne.. Ale tak po prostu jest. Tego typu wzajemne zaprzeczenia masz praktycznie na każdym kroku w absolutnie każdej dziedzinie życia.
Moi stali czytelnicy wiedzą, jakie są koszta wchodzenia w relacje damsko-męskie, gdy nie mamy przepracowanych ukrytych w głębinach podświadomości archetypów, składających się na nasz cień. Życie wtedy pobiera niezwykle wysokie odsetki za kilka chwil hormonalnego haju. Odsetki tak wysokie, że zarówno mafia jak i Providenty razem wzięte, wymiękają.
Co jednak, jeśli już od 17-stu lat nie będziesz się angażował w związki i relacje seksualne? Opowiem jak to jest z męskiej perspektywy. W sutkach kobiety jest pewna substancja – feromon – która działa jak silny stabilizator nastroju na najbardziej pierwotne obszary męskiego mózgu. Gdy nie angażujesz się w relacje seksualne z kobietą, kobietami – wtedy pojawiają się objawy niedoboru tej substancji.
A więc: depresje, chwiejność nastrojów, myśli samobójcze, zaburzenia psychiczne. Pytanie, po co tak poroniony mechanizm? Mechanizm ten został podyktowany przez samą naturę; natura w ten sposób pozbywa się osobników które ona sama uznała za „wybrakowane genetycznie”. Gdyż faceci mający niedobory tego feromonu, częściej popełniają samobójstwa, częściej giną w wypadkach, zabijani są przez innych, silniejszych, itp itd.
Dalej: obecnie my, ludzie, jesteśmy w totalnym rozbiciu. Z jednej strony, pojawiają się całkiem nowe wzorce, całkiem nowa świadomość, związana z rozwojem cywilizacji, nauki, techniki, z powszechnym dostępem do edukacji, wiedzy, itp. A z drugiej strony, wciąż żywe są impulsy i popędy uwarunkowane przez setki tysięcy lat (a kto wie, może i setki milionów lat?) ewolucji naszego gatunku.
Z jednej strony pragniemy dobra – sprawiedliwości, uprzejmości, miłości, ciepłych i pozytywnych relacji. Ale z drugiej strony, jeśli już zaspokoimy te „nowe” potrzeby, wtedy nasze pierwotne, zwierzęce popędy nie zostaną spełnione, i odezwą się prędzej czy później ze swoimi pretensjami. Nasza natura jest obecnie w radykalnym konflikcie z tym, co nowe – z wytworami naszego świadomego umysłu.
My, ludzie, jeszcze całkiem niedawno – 100 lat temu – niewiele różniliśmy się od człowieka jaskiniowego. Romantyczna miłość to wzorzec zaproponowany w XIX, a wykrystalizowany w XX wieku. Prawa wyborcze kobiet i ich prawo do pracy to XIX i XX wiek. Do teraz jest z tym różnie w zależności od kraju, kultury i mentalności. Higiena i profilaktyka, dzięki której udało się uratować setki milionów istnień ludzkich przed epidemiami, to lata 50-te XX wieku, a w Polsce – schyłek lat 60-tych.
Podkreślam, że mentalnie jesteśmy ciągle na etapie schodzenia z drzew. Pomimo tego, że mamy narzędzia zniszczenia o sile setki tysięcy razy silniejszej, niż bomba atomowa. Proces transformacji będzie trwał jeszcze jakiś czas – i będzie to czas bardzo burzliwy. Będzie to (właściwie już jest) czas, w którym nasz świadomy umysł będzie pragnął nowych, humanitarnych wzorców, zaś nasze pierwotne, barbarzyńskie struktury, będą pragnęły wsiąść na rumaka, ująć w dłoń miecz i ścinać głowy, palić wioski, burzyć zamki warowne.
Żyjemy w takich czasach transformacji, wielkiej przemiany. Próżno szukać sensu w tym, co jest przyziemne – w rozmnażaniu, w seksualności, w związkach. Nie odnajdziesz tam sensu dopóty, dopóki najpierw nie poszukasz go w swoim wnętrzu.
Na tym świecie wszystko zaprzecza wszystkiemu, wszystko utkane jest z paradoksów, sprzeczności, dwoistości, a nawet – troistości. Na tym świecie niemożliwe jest osiągnięcie jakiejkolwiek stabilizacji na dłuższą metę. O stabilizacji w relacjach międzyludzkich nawet nie śmiem mówić, tak grząski i niestabilny jest to teren. Tak popieprzone są te wszystkie realia i zawiłości.
Jeśli chodzi o zdrowie. Można wykluczyć wiele, jeśli nie większość czynników które szkodzą zdrowiu. Jest około 20.000 substancji, witamin, pierwiastków które dostarczamy codziennie z pożywieniem. Dajmy na to – dostarczasz 19.999 tych substancji, ale nie dostarczasz tej jednej jedynej. I co się dzieje? Daje to początek setkom, a potem tysiącom różnego rodzaju niestabilnościom w całym organizmie, które przyczyniają się później do konkretnej choroby.
Wciąż nie znamy co najmniej 99% funkcji i zależności między rozmaitymi narządami / układami naszego ciała. Wciąż nie jest pewne, jak dokładnie należy się odżywiać, czego unikać, a na co przymykać oko bez ryzyka, że umrzemy na jakąś sarkoidozę lub równie egzotyczną chorobę rodem z serialu dr House, której nazwy nie sposób nawet wymówić.
Z tego serialu wyniosłem jedną bardzo ważną, życiową mądrość. Całe życie, każdej milisekundy nasz organizm jest bombardowany milionami, miliardami cząstek zarazków – wirusów, bakterii, grzybów. Każdego dnia organizm z sukcesem likwiduje setki tysięcy, jeśli nie więcej, komórek nowotworowych. Przykładowo: od dziecka, 40 lat karmisz gołębie na dachu swojego domostwa, gdzie masz karmnik. Każdego dnia przez te 40 lat stykasz się z bilionami zarazków i wirusów pochodzących od tych ptaków.
Jednak przychodzi taki dzień, gdy coś, z niewiadomego powodu, przestaje działać. Zapadasz na jakąś dziwną, zdarzającą się raz na milion przypadków chorobę zakaźną. Chorobę, która nie ma nawet polskiej nazwy, a tej łacińskiej nie sposób wymówić. Cierpisz niewyobrażalne katusze w szpitalu, dostajesz końskie dawki najsilniejszego antybiotyku – wankomycyny. Po którym tracisz częściowo słuch i wysiadają Ci nerki.
Pytanie: dlaczego 40 lat się udawało, a po 40 latach nagle coś przestało działać? A co konkretnie przestało działać? Jaki mechanizm nawalił, jak to naprawić by sytuacja się nie powtórzyła? Nauka tego nie wie i jeszcze długie lata nie będzie wiedzieć. Wie tylko tyle, że z jakiegoś powodu jeden z tysięcy rodzajów zarazków żyjących na ptactwie, przedostał się do organizmu i wywołał chorobę zakaźną.
Podsumowując: żyjemy na planecie, gdzie odbywa się jakiś totalnie poroniony, kosmiczny eksperyment. Jesteśmy niczym laboratoryjne robaczki, zaś kreator tego eksperymentu od czasu do czasu dodaje jakieś opcje, usuwa dziury w systemie a potem tworzy nowe. I tak w kółko.
Czy można znaleźć jakikolwiek sens?
Sensem życia na tej planecie jest szukanie wartości w środowisku, które tych wartości jest totalnie pozbawione.
Sensem życia jest szukanie sensu na świecie, którego istnienie jest sprzeczne i sensu żadnego z punktu widzenia czystej logiki nie ma.
To my musimy sami, we własnym zakresie, wykreować / wygenerować – wartość życia i jego sens. Nie szukajmy ich w świecie, bo świat z zasady jest ich pozbawiony. On taki ma być – i tym jest właśnie wyższy, boski sens.
Czy Ziemia jest jakąś kosmiczną kolonią karną, miejscem, gdzie wcielają się najbardziej upadłe dusze z wszystkich innych planet, by odpokutować swoje winy? W środowisku, które jest specjalnie tak stworzone, by było jak najbardziej ekstremalne? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami.
Poprzednie części cyklu pt. “Laboratorium Ziemia”:
–Dokąd zmierza nasza cywilizacja?
–Czy ta planeta jest więzieniem?
–Nasze przekonania to nasze więzienie
–Czy rzeczywistość jest eksperymentem?
Jarek Kefir
Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!
Możesz wesprzeć autora tej strony. Warto wspierać niezależne media! (kliknij tutaj po informację)
Dzięki wsparciu czytelników moja strona “Kefir 2010″ nie potrzebuje “sponsorów” i może zachować niezależność.