Zbuntuj się przeciwko swoim katom! Ideologie i religie to więzienia umysłu, emocji i duszy
Kolejny felieton który przed Wami teraz prezentuję, dotyczy paradoksu polityki, ideologii, religii, i samodzielnego, niezależnego myślenia. Samodzielnego myślenia nigdy nie uda się pogodzić z żadną ideologią i religią. To już pewne, wiedzą to czytelnicy stron takich jak moja.
Czym są ideologie i religie? Oprócz tego, że każda ideologia i religia jest bytem żyjącym „samodzielnym życiem”, a więc i świadomością zbiorową, ideologie i religie, wszystkie bez wyjątku, mają wiele cech wspólnych.
Wspólne cechy wszystkich ideologii i religii to:
-dogmatyka. Ktoś przed laty ustalił pewne schematy dotyczące życia, świata, a Ty masz w nie wierzyć. Wierzyć bez sprawdzania i weryfikacji, czy to działa, jak to działa, a może i w ogóle nie działa? A spróbuj tylko sprawdzić! Od razu dostaniesz łatkę heretyka, niewiernego, prawaka, lewaka, i ryzykujesz szykany, wyśmianie czy choćby wpi**dol.
-iluzja komfortu. Pośród entropii i chaosu życia, pośród nieodgadnionej tajemnicy Universum i nieprzeniknionej głębi Wszechrzeczy, ideologie i religie oferują pewien komfort. Komfort w postaci tego, że masz przedstawione pewne schematy wierzeń, tłumaczące w różny, ograniczony sposób złożoność wszechświata, i uznajesz, że wiesz już wszystko. Jednak to komfort bardzo złudny, to tak, jak by wziąć kredyt od mafii albo zsikać się zimą w 50 stopniowy mróz w gacie – będzie chwilę ciepło, ale po jakimś czasie zamarzniesz.
-iluzja stałości. Świat jest jedną wielką zmianą, nic na nim nie jest pewne, stałe i niezmienne. No, prawie nic, a szukanie tych „pewności i stałości pośród odwiecznej niepewności i niestałości” jest jednym z naszych ludzkich sensów życia. Ideologie i religie poprzez swój pryzmat schematów, dogmatów i wierzeń dają złudzenie tego, że świat jest stały, że chaos da się powstrzymać. Przerażona jednostka i jej przerażony umysł rzucony w wir chaosu życia, pragnie stałości, pragnie choćby iluzorycznego punktu oparcia. I taki punkt oparcia, taką fatamorganę dostaje, od dilerów ideologicznych i religijnych narkotyków, płacąc za to straszną cenę. Cena iluzji jest bowiem najstraszniejsza z najstraszniejszych – jest nią niemal całkowite wyparcie się siebie na rzecz służbie i wiary w ideologię / religię.
-„tunelowanie rzeczywistości”. Wszechświat, wszelkie stworzenie, jest wielowymiarowym hologramem, przypomina niezmiernie skomplikowaną sieć połączeń różnych tuneli. Tunele rozwidlają się, łączą ze sobą w najróżniejszych punktach i przestrzeniach, przecinają, itp. Tymczasem widzenie poprzez pryzmat ideologii i religii to widzenie świata jako prostego tunelu, gdzie jedziesz prostą linią, z kilkoma zaledwie zakrętami, od punktu „A” do punktu „B”. Tutaj przechodzimy do punktu następnego.
-ograniczone widzenie świata. Świat to taka wielka mnogość, że choćbyś żył 10.000 lat, nie doświadczysz wszystkiego, wszystkich opcji jakie daje życie. Najczęściej nie doświadczysz bycia żołnierzem i nie zdobędziesz cennych informacji o bezsensowności wojny i ludzkich podziałów, jednocześnie z doświadczeniami medytacji i przebudzenia. Najczęściej nie doświadczysz jak to jest być na emocjonalnym i seksualnym „szczycie”, z brakami w tej dziedzinie. Najczęściej nie doświadczysz, jak to jest być bibliotekarzem, archeologiem czy paleontologiem, z jednoczesnym uwielbieniem uprawiania sportów motocyklowych i spadochronowych.
Stąd nasza ziemska wędrówka trwa nieraz setki tysięcy lat pod różnymi wcieleniami. Oczywiście to wiedza ezoteryczna, i wcale nie musisz w nią wierzyć, o nie.. Jednak do zweryfikowania, czy warto oddawać ster swojego myślenia ideologiom, religiom i innym schematom, zachęcam Cię tu i teraz. Te byty bowiem, z racji swojej natury – nie mogą Ci przedstawić całego świata, całej jego ekstremalnie złożonej struktury. Ba! Nawet Twój umysł wyzwolony ze schematów ideologii i religii tego nie potrafi, a ma tylko tego świadomość! To potrafi, ponoć, przebudzone serce, ale to inna para kaloszy.
Wracając do tematu: z pakietem ideologicznym czy religijnym, dostajesz pewien schemat postrzegania świata. Jest on najczęściej tak skonfigurowany, jak.. język programistyczny. Czyli: „Zdarzenie ‚A’ w sytuacji ‚B’ z osobą / osobami ‚X’ ze zmiennymi ‚Y’ ZAWSZE da wynik ‚Z’„. Czy już dostrzegacie przewrotność tego typu maszynowego myślenia? Prawda o świecie jest zgoła inna i tutaj można mieć co do tego pewność. W zależności od sytuacji, osób uczestniczących, warunków, i milionów milionów innych zmiennych – wynik ‚Z’ może być najróżniejszy.
Przykład wzięty z życia, by nie filozofować? Aborcja. U niektórych kobiet jest to psychiczna trauma na całe życie, i stąd ogromną ignorancją i zaślepieniem jest twierdzenie lewicy, że syndrom postaborcyjny jest wymysłem katolików. Zaś są kobiety, u których przeciwnie – aborcja nie wpłynęła na psychikę. A można podejrzewać, że zmuszenie takiej kobiety do urodzenia dziecka, unieszczęśliwiłoby zarówno ją, jak i jej dziecko, które miałoby zrujnowane życie z nienawidzącą go matką.
Społeczeństwo bazuje często na tzw. aksjomatach, ideologicznych, religijnych. Bytach tak oczywistych, że nawet ich się nie definiuje. Są to zbiory twierdzeń na temat świata które istnieją „od zawsze” i „nawet nie śmiej ich podważać”. A ja się pytam: dlaczego? Dlaczego nie mogę tego w swoim indywidualnym zakresie podważyć, zwątpić, zweryfikować czy to prawda, czy fałsz? Czy to działa, czy nie działa?
Gdy tylko widzę, że mam do czynienia z bytem, zbiorem reguł, którego „nie wolno podważać” – zapala mi się gigantyczna czerwona flaga alarmowa. Alarm ten wyje tym głośniej im głośniej społeczeństwo krzyczy, że dane byt jest niepodważalny. Bo dobrze wiem, że pod zbiorem obłudnych w swej naturze, emocjonalnych frazesów, jest haczyk, a na nim tłusta przynęta.
To tak, jak 10-cio minutowe, niezwykle emocjonalne i łzawe video z okazji dnia matki, ojca, dziadków, prezentowane na demotywatorach. Haczyk, pod koniec tych filmów video był taki, że były to reklamy globalnego koncernu, którego produkty są toksyczne, zatruwają ludzkie organizmy i środowisko. A sam koncern w nieludzki sposób wyzyskuje pracowników w krajach III Świata.
Dobrze, pozostaje więc pytanie: jak szukać stałości pośród sztormów życia, prawd pośród oceanów kłamstw, pewności pośród niepewności? Kreator świata, Programista matrixa, Bóg, pozostawił nam kilka wskazówek. Do części z nich udało mi się dotrzeć i dlatego teraz mogę je przekazać Wam.
Przede wszystkim mówi się, że: „Skuteczność jest miarą prawdy„. Prawda jest tam, gdzie jest skuteczność. Jeśli coś jest powtarzane z uporem maniaka, bo jest powszechne w społeczeństwie czy nawet nauce, ale nie ma to skuteczności – to oznacza, że jest to fałsz. Lekarstwa, które nie leczą przyczyny choroby, tylko uciszają na kilka, kilkanaście godzin uciążliwe objawy kosztem piorunujących skutków ubocznych i przedwczesnej śmierci w męczarniach? Fałsz! To już wiesz, jeśli czytałeś setki moich i nie moich artykułów o zbrodniach karteli farmaceutycznych. A teraz zastosuj proszę tę zasadę do innych sfer życia..
Inny przykład? Nie udaje Ci się żyć zgodnie z przykazaniami swojego boga? Nie nadążasz w wypełnianiu ciągłych nakazów i zakazów? Motasz się, zapętlasz, zaczynasz kłamać, by wybrnąć ze sprzecznych oczekiwań, kodeksów, norm, prawideł, ale także chęci i popędów? Jakże to oczywiste i jakże Cię rozumiem, człowiecze! Nie karm hydry, która Cię niszczy. Po prostu popełnij największą zbrodnię tego świata i zmień Boga! Tak, dobrze mówię, zmień Boga w którego wierzysz!
Jeśli „bóg” którego wyznajesz – narzuca Ci nieludzkie, niemożliwe do spełnienia wymagania. Jeśli obwarowuje Cię całą gamą konserwatywnych nakazów i zakazów. Jeśli Twoja psychika i podświadomość, pomimo słów o miłości i zbawieniu, jest pełna bólu, cierpienia, rozpaczy. Jeśli odczuwasz kompleksy, lęki, czy „nękania przez złe moce” pomimo szeregu rytuałów i modłów – zmień Boga na lepszego!
Powiem tak. Ja wywodzę się, podobnie jak większość ludzi z mojego pokolenia, z „egregora” a więc ze świadomości chrześcijańskiej. Miałem taki okres w życiu (2009 – 2011), że intensywnie wszedłem w chrześcijaństwo. Na początek w katolicyzm, a potem tak zwane „chrześcijaństwo biblijne”, które walczy aktywnie z Watykanem, new age i NWO i uważa, że pozjadało wszelkie rozumy. Otóż im bardziej zagłębiałem się w przekazy chrześcijańskie i te rytuały, im więcej odprawiałem ich modłów – tym gorzej się czułem, zarówno fizycznie, emocjonalnie jak i duchowo. Im bardziej się w to zagłębiałem, tym większe miałem „perturbacje”, np nagłe nocne wybudzenia czy tzw. „paraliże przysenne” zwane też popularnie „sennymi marami”.
Dopiero później zrozumiałem, że to mój nieuświadomiony cień domagał się zauważenia i przepracowania. I tak też się stało. Gdy spojrzałem w jakże czerwone ślepia swoich wewnętrznych demonów i zaakceptowałem ich obecność – one odeszły. Tzn nie odeszły, bo człowiek jest stale i światłem i cieniem, ale zaczęły pracować jako pozytyw.
Znam całą masę ludzi, którzy zostali złapani w pułapkę chrześcijaństwa, w tym najgorszego z najgorszych, bo sprytnie blokującego drogi rozwoju – „chrześcijaństwa biblijnego”. Ludzi rozpaczających, z bolącym sercem, cierpiących. Ludzi, dla których życie jest autentycznym koszmarem, i im gorzej im się wiedzie i im gorzej się czują, tym bardziej angażują się w religijne praktyki. Podług przytaczanej przeze mnie już reguły. Iż człowiek, gdy widzi, że jego działania są niewydolne – zamiast szukać nowych rozwiązań, robi to samo, ale z jeszcze większym zaangażowaniem.
To Ci właśnie ludzie zamiast się zorientować, że coś jest nie tak, że kościół i chrześcijaństwo rujnuje im podświadomość, emocje i sferę ducha, wsiąkają w katolicyzm jeszcze bardziej. Odmawiają sobie przyjemności, godzinami się umartwiają, głodzą się w ramach tzw. „postów”, leżą krzyżem w kościele. Niestety, to przyjemności, spełnienia czy autentycznego szczęścia, nie przyniesie. Poza krótkotrwałym zaspokojeniem ego w stylu: „patrzcie, jaki jestem religijny i święty, a Wy nie, Wy grzesznicy„.
Najważniejszą wskazówką jest to, czy daną ideę, religię, pogląd, przekonanie, wolno Ci sprawdzić i czy wolno Ci o tym powiedzieć publicznie, tj. publicznie dokonać krytyki tego. Gdyż po pierwsze, wszystkie te systemy wierności mają wbudowane „uwierz, bo musisz„, albo niestety równie często: „lepiej uwierz, bo jak nie…„. Większość tych systemów wierności ma pododawane takie elementy, które zabraniają weryfikacji ich prawdziwości. Na przykład jak będziesz chciał zweryfikować dogmaty katolickie, czy prawdziwość przekazu biblijnego – zostaniesz okrzyknięty heretykiem.
Jeśli będziesz chciał sprawdzić jak mają się dogmaty religii wolnego rynku Korwina Mikke, zaraz zarzucą Cię argumentami, że nie myślisz logicznie i że w ogóle jesteś lewakiem. Ostatnio wśród trolli opłacanych przez KNP Korwina modny jest schemat krytykowania publicystów sprzeciwiających się ludobójczej ideologii kapitalizmu. Polega on na pisaniu mniej więcej: „dotychczas czytałem Twojego bloga bo był dobry i było na nim wiele cennych informacji, ale tym wpisem o Korwinie to przegiąłeś i zastanawiam się nad zaprzestaniem czytania Ciebie„. O nie, nic mi nie umknie, opłacani żuczusie, z trollami na etatach to ja mam do czynienia od ponad pięciu lat.
Po drugie, wszelcy religianci i ideologiści mają jednak pewien podświadomy kompas prawdy. Podświadomie jakby znali tę wiedzę z Praźródła, Akaszy czy innego tworu, że ideologie i religie to kit. Więc jak będziesz chciał skrytykować ich ideologię i religię publicznie, to ryzykujesz potokiem wrzasków, obelg, kpin, „bóli dupy”. Ba! To nie wszystko, bowiem ryzykujesz także szykany, mobbing, zwolnienie z pracy, pobicie, a nawet życie. Oni za wszelką cenę starają się zapobiec temu, że prawda o ich systemach – że nie działają, że zawierają w sobie tylko pewną niewielką część prawdy – może wyjść na jaw.
Polecam więc kierowanie się tymi poradami, niż kierowanie się iluzorycznym i złudnym kompasem emocjonalnym. Czyli obłędnym kompasem, który niejednego życiowego żeglarza wywiódł prosto na mielizny czy w szpony sztormowych fal. Proponuję Ci ćwiczenie. Usiądź na chwilę, zrelaksuj się. Postaraj się przypomnieć sobie wszelkie pozytywne emocje i przeżycia, jakie wiążesz ze swoją ideologią. Także te, gdy w sporach, czy to w świecie realnym, czy w internecie, pokonywałeś na bluzgi czy na argumenty przeciwników. A teraz spróbuj sobie uświadomić, że każdą lub prawie każdą z tych emocji, co Ty czujesz wobec swojej ideologii, odczuwa Twój największy ideologiczny przeciwnik, ale wobec swojej.
Co jeszcze warto dodać w sprawie odwiecznego konfliktu między wiernościami?
-każda ideologia zawiera w sobie pewną małą część prawdy, funkcjonującą w pewnych warunkach. Czyli funkcjonującą nie zawsze, nie u wszystkich ludzi i nie we wszystkich sytuacjach. Tak samo każda światowa religia zawiera w sobie część prawdy duchowej z Praźródła. Oczywiście, wszystkie te byty mają dołączone masę przekłamań, bzdur, sztywnych i nie znoszących sprzeciwu dogmatów. Należy szukać raczej punktów wspólnych w religiach.
-nie patrzeć na żadną z ideologii ani religii, nawet najbardziej zbliżonych do naszego widzenia świata, jako na wykładnię prawdy. Polecam patrzeć na każdą z nich jako „o, jeszcze jedna wizja świata do przeczytania, zapoznania, a nie do ślepego wyznawania„. Ja tak traktuję wszelkie ideologie, religie, ale także byty wyższe niż tu omawiane – bo ścieżki duchowe. Przeczytam, zapoznam się, przyjmę do wiadomości. Czasami zweryfikuję po tym swój światopogląd, czasami go uzupełnię, czasami odrzucę zupełnie. Niczego jednak nie odrzucam zupełnie ani nie przyjmuję zupełnie. Te wszystkie byty – ideologie, religie, ścieżki duchowe – i wyznawcy tych bytów, są obok mnie, czasami są ze mną, a ja siedzę i obserwuję.
-poglądy są sprawą płynną, wciąż ulegają zmianie. Dziś jesteś prawakiem, jutro możesz zweryfikować swój światopogląd np na drodze traumatycznego wydarzenia. I albo część zasad zweryfikujesz, nabierzesz dystansu, albo czasami całkowicie ten światopogląd zmienisz. Polecam więc dystans i szersze spojrzenie na te sprawy.
Autor: Jarek Kefir
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym poznać tę prawdę.