TE PSEUDO-DUCHOWE TEORIE MOGĄ DOPROWADZIĆ DO ŻYCIOWEJ TRAGEDII. NIE ZATRAĆ TEGO CO WAŻNE!

Duchowość i pseudo duchowość. Ezoteryka i new age budzą ogromne kontrowersje! Dowiedz się, dlaczego tak jest

Religie monoteistyczne, a więc te klasyczne, takie jak chrześcijaństwo, judaizm czy islam, przestają odpowiadać na wyzwania współczesności. Ludzie coraz częściej widzą ich niedoskonałości i fakt, że doktryny te są dostosowane do czasów, w których powstawały. A było to dawno temu. Dziś mamy XXI wiek. Era kryzysu gospodarczego i postępującej zagłady biosfery, a z drugiej strony era niesamowitego postępu, automatyki, robotyki i większej empatii.

To „stadium globalnego upadku systemowego” dotyczy praktycznie wszystkich systemów pojęciowych i wszystkich dziedzin życia. Stare systemy i doktryny spajające społeczeństwa przez wieki, są obecnie straszliwie niewydolne. I ludzkość powoli to dostrzega. Dotyczy to np przeterminowanego przynajmniej o 100 lat konfliktu lewica kontra prawica. Dziś zupełnie nie oddaje on realiów życia społecznego. Pojawiają się więc symetryści, którzy żądają po prostu sprawnego zarządzania państwem i korzystania z pozytywów i lewicy, i prawicy. Nie chcą oni ideologicznych wojen, choć czasowo mogą głosować na „mniejsze zło”, takie jak PiS.

To samo dotyczy ekonomii, która jest tak zafałszowana, że o tym można napisać nawet doktorat czy profesurę. Dotychczas uważano ekonomię za żelazną naukę ścisłą. I Ci biedni ludzie wierzyli, że jest kryzys, że to koszta transformacji, że takie są prawa ekonomii, więc muszą pracować za grosze. Ale teraz ludzkość zaczyna dostrzegać, że ekonomia to kłamliwa dziedzina. Która ma za zadanie usprawiedliwić w oczach ludzi bogacenie się nielicznych i wyzyskiwanie większości. Elity polityczne najbardziej obawiają się tego, co jest na poniższym obrazku. Uważam, że powinniśmy przestać kłócić się z innymi grupami biedaków o lewicę, prawicę czy o bozię, i wspólnie pójść na prawdziwych winowajców.

New age i ezoteryka wyszły „do ludu”

Po II wojnie światowej Illuminaci udostępnili wiedzę gnostycką szerokim masom ludzi. Helena Blavatski i Alice Bailey stworzyły wtedy trzon nowej doktryny – New Age. New Age to rdzeń nauk gnostyckich zmodyfikowany w taki sposób, by był „strawny dla ludu”. Celem tego wszystkiego była aktualizacja „systemu”, dodanie do niego nowych wartości. Przeznaczeniem ludzkości jest nieustanna przemiana, ewolucja. Ewoluują także nasze systemy pojęciowe, ideologie, normy społeczne, które wydają się takie groźne, surowe, konserwatywne i ponadczasowe. Bo biada tym, którzy je łamią! A jednak są one domkiem zbudowanym na piasku, mirażem, który po kilku dekadach weryfikuje rzeczywistość.

Wiadomym prawem wszechświata jest to, że jeśli coś zyskuje popularność, to automatycznie traci na jakości. W świecie rzeczywistym obserwowałem tę zasadę na podstawie portalu demotywatory.pl. W 2008 roku był to średnio niszowy, inteligencki portal z mądrymi, szokującymi, chwytającymi za serce treściami. W 2009 i 2010 roku zyskał on masową, ogromną popularność. Automatycznie stał się wtedy „portalem ze śmiesznymi obrazkami”. Choć nie do końca tak jest, bo do dziś na tym portalu można znaleźć wartościowe treści. Widzę to też po swojej stronie. Wartościowy artykuł o duchowości, który pisałem od serca, miał 2000 wyświetleń na Facebooku i może 150 kliknięć. Zaś typowy click-bait o końcu świata, w którym wyśmiewałem ciągle nowe daty kresu dziejów, miał chyba 40.000 wyświetleń.

Jeden ezoteryk powie tak, a drugi ezoteryk powie inaczej

Tak samo stało się z wiedzą gnostycką, która w formie new age czy ezoteryki doczekała się niezliczonych modyfikacji i mutacji. Pojawiały się nowe teorie, nowe interpretacje wiedzy. To jak w tym starym dowcipie: „jeden rabin powie tak, a drugi powie inaczej”. New Age zaadaptowało też teorie spiskowe. Wszyscy wiemy o korupcji w polityce, o koncernach farmaceutycznych czy innych knowaniach tych, którzy mają pieniądze i władzę. I chcą mieć jeszcze więcej. Kłopot jest taki, że często dajemy się wciągnąć w paranoiczną interpretację rzeczywistości. Mamy trudności z rozróżnieniem tego co jest rzeczywistym knowaniem ludzi z kasą i władzą, a co głupią teorią stworzoną przez kogoś jebniętego na mózg.

Pojawiają się więc coraz bardziej straszne i jednocześnie śmieszne teorie spiskowe. Jedna grupa ezoteryczna sądzi tak, a druga inaczej. I oczywiście są walki między tymi frakcjami. Cechą tego etapu na którym znajduje się taki człowiek, to lęk, poczucie całkowitej bezradności i spiskowa paranoja. Ta paranoja sama w sobie nie jest groźna, jednak warto przepracować ten etap, ugruntować się w rzeczywistości i pójść wyżej. Rzadko taka spiskowa paranoja przeradza się w prawdziwy stan chorobowy – np schizofrenię paranoidalną. I to już jest tragedia dla takiego człowieka. Poniżej wymienię główne pułapki new age i ezoteryki.

1. Wszędzie czyhają demony, złe byty, złe energie i wibracje..

Och, ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie.. Aż strach się bać, prawda? Na szczęście nie jest tak źle. Poczucie, że za jakieś zjawisko odpowiada demon, klątwa, zły byt, wampir energetyczny, zła energia, zła wibracja, to tzw. „perspektywa zewnętrzna”. A więc perspektywa „dziecka w dorosłym ciele”. Czyli osoby, która mentalnie, emocjonalnie i duchowo nie dojrzała. Te wszystkie demony i inne takie to nasze własne programy psychiki. Różne nie przerobione traumy, ukryte lęki, zatajone kompleksy, a także wyparte lub nieuświadomione potencjały.

Tworzą one w podświadomości tzw. „strefę cienia”. Jeśli coś w sobie negujemy lub czegoś o sobie nie jesteśmy świadomi, to wtedy postrzegamy tę cechę, ten potencjał, w negatywie. Przykład? Boisz się panicznie psychopatów, morderców itp? To może oznaczać, że jest w Tobie nieodkryty potencjał potężnej siły. Bo psychopata to człowiek mający potężną siłę, ale używający jej w negatywny sposób. Jest to potencjał nieuświadomiony, więc boisz się go, i projektujesz go „na zewnątrz” w postaci lęku przed psychopatami. To jest właśnie cecha perspektywy zewnętrznej, że podświadomie projektujemy swoje własne „demony” na zewnątrz. Może Twoim przeznaczeniem jest korzystanie z tego potencjału siły i obrona tych „słabszych”? Np pracując w jakiejś fundacji, organizacji?

Dokładnie tak samo jest z tymi wszelkimi demonami, klątwami, złymi bytami, atakami energetycznymi. To są nasze własne, wewnętrzne „demony”, nieuświadomione programy psychiki. Ale my, jako „duchowe dzieci”, nie chcemy przyjąć do wiadomości, że to jest „nasze”. Więc dokonujemy podświadomej projekcji. I widzimy to jako coś „zewnętrznego”. Jako demony, jako ataki złych bytów, czy jako ataki energetyczne innych ludzi. I znowu – jest to właśnie ta dziecięca „perspektywa zewnętrzna”.

I właśnie wtedy zaczynamy jak na złość przyciągać różne wampiry energetyczne, padamy ofiarą rzekomych ataków energetycznych, tu i ówdzie pojawia się mag, który rzuca na nas klątwę. I rzeczywiście odczuwamy te symptomy, przeżywamy piekło. Więc na siłę oczyszczamy aurę i wykonujemy szereg innych zabiegów ezoterycznych. Ale tych ataków energetycznych i klątw pojawia się jak na złość coraz więcej i więcej, aż do granic wytrzymałości. A przecież tak bardzo dbamy o dobre wibracje, tak dużo się uduchawiamy, medytujemy.. Nosz kurde no, cały świat przeciwko nam! A to tylko nasze wewnętrzne programy, nasz cień, który podświadomie projektujemy na zewnątrz.

Wszystko jest stanem umysłu, a siła jak i słabość jest tam, gdzie głowa. Oficjalna, akademicka psychologia na razie nie rozumie tych programów psychiki które przejawiają się jako demony czy ataki energetyczne. Nie jest w stanie pomóc chorym. Ponieważ nie poszła metafizyczną ścieżką Junga, tylko wybrała ateistyczny „rdzeń” Freudowski. Odrzuciła psychologię głębi, archetypy, koncepcję cienia jak i odrzuciła w całości element metafizyczny. A on jest obecny. Psychologia wymaga też aktualizacji o te pojęcia. Za kilka dekad tym, którzy będą narzekać na klątwy, będzie pomagał psycholog. Dziś coraz częstsze są próby łączenia nauk ezoterycznych i new age’owych z psychologią. One ciągle się nawzajem przenikają, łączą.

2. Ziemią rządzi złowrogi Demiurg, twórca matrixa i sieci egregorów

Takie przekonanie też jest cechą „perspektywy zewnętrznej”. To obwinianie czynnika zewnętrznego (Boga, Demiurga, Jahve, egregorów, matrixa) za coś, co jest nieprzepracowane i cierpiące w nas samych. Takie artykuły możecie znaleźć także na mojej stronie, bo ja również wpadłem kiedyś w tę pułapkę. Ale nie tędy droga.

Prawdą jest, że jeśli chcesz zmienić świat, to zacznij od siebie. Łatwo jest napominać innych, narzekać na nieświadomość, na głupotę ludzką. Zaś „rozgrzebanie” podświadomości i jej programów to ciężka i bardzo bolesna praca. Bo wtedy wszystko co było ukryte,w cieniu, nagle wyłazi na wierzch i manifestuje się często w szokujący sposób. Wiem to po sobie.

Świat jest po naszej stronie. Pomaga nam, daje znaki, np w snach, albo na jawie w postaci tzw „synchroniczności jungowskich„. Byt zarządzający planetą (Demiurg, Jahve itp itd), czyli inaczej świadomość globalna i nieświadomość globalna, jest projekcją nas samych. Jaka ludzkość, taki Bóg. On uczy się razem z nami. Obecnie wciąż dominuje sfera nieświadomości globalnej. Wciąż tak wiele jest cierpienia, tak wiele rzeczy musimy sobie uświadomić i przepracować. Ale powoli zmierzamy w stronę dominacji świadomości globalnej.

Matrix to inaczej świat materii, w którym żyjemy. Postrzegamy go jako zły, ponieważ materia jest dla duszy ograniczeniem. Więc niedojrzały umysł widzi to jako wszelkie możliwe zło. Przykłady? Że pieniądz to zło i niska wibracja. Że seks jest grzeszny. Ten wyjątkowo toksyczny pogląd podzielają zarówno tradycyjne, patriarchalne religie, jak i new age z równie głupią i szkodliwą doktryną telegonii. Dalej: że liczy się tylko uduchowienie, medytacje, czytanie książek duchowych, zdobywanie wiedzy, odosobnienie, postawa oderwanego od życia mnicha.

Egregory natomiast nie są żadnymi wampirującymi tworami, przekazującymi energię zła i cierpienia do Demiurga. One są takimi samymi tworami, jak betonowe szkielety budynków, w których mieszkamy. Czy obwiniasz budynek z betonu i stali za to, że w jednym z mieszkań dochodzi do przemocy domowej? Nie, to byłoby kuriozalne. Egregory są świadomościami zbiorowymi rodzin, narodów, cywilizacji, partii, ideologii, religii. Egregory mają także zwierzęta, rośliny, bakterie, wirusy i minerały.

Są one tak samo potrzebne, jak beton i stal tworząca Twoje mieszkanie. Są one po prostu „duchową infrastrukturą” i tyle. Ale to nie ten beton i stal jest winny temu, że w domu dzieje się źle. To np Ty jesteś temu winny i Ty powinieneś razem z domownikami to naprawiać. Tak samo egregory są lustrzanym odbiciem nas samych. Jaka zbiorowość, takie egregory. Jaka ludzkość, takie egregory. No i stale powtarzam jak mantrę – jaki naród, taka elita nim zarządzająca. To, jakich mamy liderów, zależy od nas samych. Ale to tak na marginesie.

Naprawdę tak wiele zależy od nas samych, a nie od jakichś zewnętrznych czynników. I naprawdę świat jest po naszej stronie. Za złem zawsze stoi człowiek. Skorumpowany polityk, tyran, obłędny ideolog wprowadzający poprawność polityczną, szef korporacji. To są konkretne imiona i nazwiska. I często to my ich wybieramy w wyborach. Demokracja jest niewyobrażalnie potężnym, ale zupełnie nieużywanym narzędziem. Lub używanym dokładnie odwrotnie – na zgubę. Bo Petru taki przystojny i taki ładny garnitur ma, a Schetyna tak ładnie przemawia. Gdybyśmy mądrze się zorganizowali i mądrze wykorzystali mechanizmy demokracji parlamentarnej, moglibyśmy zmienić świat na lepsze.

3. „Patrz, UFO leci! Schowaj tego wypasionego smartfona i weź zdezelowany aparat dziadka z piwnicy, musimy to pokazać światu!”

Od II wojny światowej powszechne są obserwacje UFO – niezidentyfikowanych obiektów latających, mających rzekomo należeć do kosmitów. Lub mają to być tajne samoloty wojskowe światowych mocarstw. Warto dodać, że pierwsze obserwacje UFO były pod postacią zwykłych samolotów skrzydłowych i śmigłowych. Z tym, że owe „UFO” było bezgłośne, jakby bez silnika, i poruszały się znacznie szybciej niż ówczesne Meserszmity. Potem piloci obserwowali białe, różowe i czerwone świetliste kule, przypominające te od fajerwerków. Nazwano je „Foo Fighters”.

Potem pojawiły się latające spodki, trójkąty i inne. Tak więc koncepcja i obserwacje UFO ewoluowały. Smaczku dodaje też inny fakt, który jest już nie języczkiem, ale jęzorem u wargi. Otóż obserwacje UFO pojawiły się tuż po tym, jak ówcześni naukowcy, pisarze, felietoniści, dziennikarze itp, zaczęli rozważać istnienie pozaziemskiego życia. Jak na zamówienie, prawda? Czy wcześniej obserwowano UFO? Nie. Ale wcześniej miały miejsce inne „niebiańskie” obserwacje. Przecież rok 1917 to objawienia maryjne na niebie w Fatimie. Rok 1920, cud nad Wisłą. Na niebie miał pojawić się ogromny obraz Maryi Panny, który przeraził radzieckich żołnierzy szturmujących Warszawę. Uciekali oni w popłochu.

Ja jako taki „duchowy racjonalista” nie biorę tych relacji za pewnik, ale też nie wykluczam, że miały miejsce. Przecież są setki tysięcy świadków i Fatimy, i objawienia maryjnego w cudzie nad Wisłą. Równie wielka ilość ludzi obserwowała fenomen UFO, w tym piloci wojskowi, operatorzy radarów itp. Wcześniej, w średniowieczu czy antyku, też miały miejsce różne „pozaziemskie spotkania”. Np opowieści wieśniaków mówiących o spotkaniu różnych „dziwów” na leśnych odludziach. Czy płonący krzak lub Jahve przemawiający z nieba z Biblii.

Czy już wiecie, do czego zmierzam? Ja, jako racjonalista-sceptyk przedstawię Ci kilka faktów. Otóż nie ma żadnego dowodu na to, że UFO istnieje. Wiążący dowód to np lądowanie pozaziemskiego statku na lotnisku w Nowym Jorku. Potem wizyta w siedzibie ONZ, oświadczenie wydane do całej ludzkości, nawiązanie stosunków dyplomatycznych i wymiany handlowej, itp itd. Albo inaczej: UFOL idzie do studia telewizyjnego i dziennikarz robi z nim wywiad. No i dlaczego teraz, w dobie miliardów smartfonów, aparatów, kamer, które są na każdym zadupiu, nie ma już objawień maryjnych? Choć przecież przez setki lat, aż do 1920 roku były? Niezły troll i śmieszek z tego Boga, co nie?

Każda epoka ma swoje „niebiańskie objawienia”, które są odwzorowaniem aktualnej świadomości jak i nieświadomości globalnej. Wszelkie objawienia Jahve, objawienia maryjne czy obserwacje UFO są zbiorową, globalną projekcją grup ludzi. Nie mamy ani jednego jednoznacznego dowodu, że te obiekty fizycznie istnieją. Pomijam oczywiście teorie spiskowe i fejkowe, zmontowane filmy. Nie ma też ani jednej fotografii objawień maryjnych w Fatimie czy podczas cudu nad Wisłą. Ale miliony ludzi te obiekty widziały. Powodowały one też zakłócenia w radarach i innych urządzeniach wojskowych. Nie ma jednak ani jednego racjonalnego dowodu na ich fizyczność, materialność.

Robert Anton Wilson pisał, że objawienia maryjne, objawienia Jahve, widzenie różnych duchów, skrzatów, wróżek leśnych, gnomów, UFO itp itd, jest po prostu projekcją ludzkiego umysłu. Albo też grupy ludzkich umysłów – zbiorowości. Jednak w ezoteryce i new age powstał swoisty „kult UFO”. Ziemią mają rządzić złowrodzy reptilianie, czyli rasa gadzia. Pomagać ma nam inna rasa – Plejadianie.

Ja widzę to inaczej. Reptilianie, czyli złowrogie gady, których boją się ezoterycy, to odpowiednik ludzkiego „mózgu gadziego”. A więc psychologiczny archetyp siły życia, przetrwania za wszelką cenę. Bo za to odpowiada mózg gadzi. To potężna i często niszcząca siła, czysto zwierzęcy instynkt. I właśnie „duchowe dzieci”, bojąc się tej siły, negując ją, spychają ją do strefy cienia i podświadomie projektują jako reptilian.

4. Twoim życiem steruje karma, numerologia, horoskopy, plan wyższej jaźni.. Tylko nie Ty sam!

Wymyślono ogromną ilość systemów, które rzekomo mają sterować naszym życiem i determinować je. Prawo karmy, numerologia, astrologia, kalendarz Majów, i szereg innych. Och, jaki ten człowieczyna ubezwłasnowolniony. Urodził się pod złym numerkiem i dupa blada! Tylko zawinąć się w dywan i zacząć czołgać w stronę cmentarza. Bo przecież nic nie zależy od nas, bo przecież wszystko jest zdeterminowane. Bo tak każe bezlitosne prawo karmy, i tak sobie ubzdurała wyższa jaźń, czyli dusza. A my nie mamy nic do gadania.

Prawda jednak jest taka, że twoim życiem sterujesz Ty sam. Wybierasz i ponosisz konsekwencje tych wyborów, ale nie ma to nic wspólnego z prawem karmy czy z ideą planu wyższej jaźni na życie. No chyba, że bardzo, ale to bardzo chcesz, by jakiś system rządził Twoim życiem. Wtedy tak będzie, bo dałeś temu zezwolenie. Tak samo, jak dajesz złotoustemu politykowi w garniturze za kilka pensji prawo do rządzenia Twoim umysłem. Te dwie idee – prawo karmy i plan wyższej jaźni na życie – są jednymi z najbardziej destrukcyjnych. Ludzie, którzy już z tej pułapki wyszli, nazywają to „duchowym sado-maso”.

Wielki jest przecież lęk, jaką to okropność komuś zrobiłeś w starożytnym Egipcie. Czy też co ta cholerna wyższa jaźń sobie wymyśliła. Bo zobacz: możesz się rozwijać duchowo, robić karierę, naprawiać swoje życie.. Ale co, jeśli ta cholerna wyższa jaźń sobie ubzdurała, że masz zdychać przez miesiące na jakąś straszną chorobę, wyrzygując swoje gnijące powoli flaki? Tak, tego typu lęk jest wśród ludzi wyznających te teorie. Bo wyższa jaźń ma być jak dziecko, które wkłada palce do kontaktu i zdobywa doświadczenia. A co z Tobą samym? Twoje plany, marzenia, uczucia, emocje, obawy, radości się nie liczą? Tylko jakiś poryty plan wyższej jaźni?

Dziecko (także dziecko w dorosłym ciele) musi być ubezwłasnowolnione i zarządzane. Więc jest ubezwłasnowolnione przez ideologię, religię, lub te wszystkie „prawa duchowe„, które pełnią symboliczną rolę „rodzica”. I rzeczywiście, takie „dziecko” może mieć wrażenie, że te prawa działają, nie wiedząc, że za to ma drugie dno. Że to nie jest coś „zewnętrznego”. Ale że to jego własny program psychiki, lęk, kompleks, trauma, czy coś, co neguje i wypiera. I to coś domaga się zauważenia i przepracowania. Siła jest tam, gdzie głowa. Słabość też tam jest.

Nowe podejście do ezoteryki

A teraz epilog: to zupełnie nowe podejście do ezoteryki. Jest to podejście racjonalisty-sceptyka, ale z dołączonym pierwiastkiem metafizycznym. Jest to powrót do życia realnego. Nie trzeba wiecznie uduchawiać się, godzinami medytować, ciągle zdobywać wiedzy. Cudem jest zwykłe, ale jednak świadome życie. Codzienne małe radości.

Prawdziwe przebudzenie to troska o świat materialny (seks, relacje, emocje, ekonomia, polityka, sprawy społeczne, aktywność obywatelska i charytatywna) i ich naprawianie. To zapobieganie złu, pokonanie mentalności ofiary, karanie oprawców i ochrona ofiar. Świadomość tego, o czym od kilku miesięcy piszę, jest w świecie ezoteryczno – new age’owym praktycznie zerowa. Ale damy radę przejść i przez tę górę.

To wszystko opisywałem w poniższych artykułach. Są one bardzo ważne, ale niechętnie czytane, ponieważ ludzie wolą różne „szokujące” treści. Które również u mnie są. Sam zobacz, jak wiele w tej ezoteryce jest poprzekręcane. I jak wiele odwiecznych błędów ludzkości powiela ezoteryka, tylko mówi o nich innym językiem, niż klasyczne monoteizmy. Jednak to dalej jest to samo, tylko w innym, ezoterycznym opakowaniu. Linku do tych artykułów poniżej:

Strefa tabu: który sposób myślenia wybierasz? Poddańczy czy samodzielny?
Przebudzenie ludzkości: to początek trudnej drogi, od której zależy nasze przetrwanie!
Czy Twoje życie należy na pewno do Ciebie? Zniewolenie jest największe w historii Ziemi!
Czy prawo karmy działa? Zaskoczę Cię, ale.. Czyli to, co jest pomijane
Czy czeka nas szok przyszłości? Wyzwania i zagrożenia XXI wieku o których niewielu zdaje sobie sprawę
TABU duchowości: czy bratnie dusze i związki karmiczne istnieją? A jeśli to szkodliwe brednie?!
Czy wiesz czym naprawdę jest przebudzenie? Niestety ale system bardzo zafałszował to pojęcie!

Autor: Jarek Kefir

Podobał Ci się ten artykuł? 🙂 Moim celem jest zwiększanie poziomu świadomości u Ciebie i innych Czytelników. Im większa świadomość, tym szybciej nastąpią krajowe i globalne przemiany, bo prawdziwa rewolucja to ta wychodząca od ludzi. Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę zachować niezależność i pisać o tym, co ukrywane i zakazane.

Niezależne media nie mają milionowych dochodów z prenumerat. Radzimy sobie sami. Koszt utrzymania mojej strony to 199 dolarów rocznie, do tego dochodzą inne koszta. Moja działalność zależy m.in. od Twojego wsparcia. Zwiększanie naszej świadomości i ewolucja ludzkości jest też w Twoich rękach! Link z informacją jak wesprzeć moje publikacje i demaskacje, tutaj: https://jarek-kefir.org/wsparcie/

  

 

STREFA TABU: KTÓRY SPOSÓB MYŚLENIA WYBIERASZ? PODDAŃCZY CZY SAMODZIELNY?!

6358988640375492661837689526_shotsofawe--0056--the-imaginary-foundation--large.thumb

Obraz Boga bardzo często jest podświadomą projekcją obrazu rodziców. I bardzo często jest to projekcja bardzo niedojrzała, nacechowana lękiem i służalczością. Stąd te surowe, monoteistyczne „bozie”. I stąd taka mnogość ezoterycznych teorii, które kontynuują dokładnie te same wzorce, co stare, poczciwe monoteizmy (niedojrzałość, służalczość, lęk, mentalność ofiary). W tym artykule przedstawię Ci dwa diametralnie różne modele myślenia i postrzegania Boga, duchowości i swojej psychiki.

Być może już wiesz, że choć sam rdzeń duchowości jest jeden, to jest on bardzo różnie postrzegany i interpretowany. Przykładowo różne nazwy tego samego zjawiska, archetypu, w różnych religiach pogańskich: Lucyfer, Prometeusz, Światowid. Psychologia zaś postrzega Lucyfera jako archetyp idealistycznego, ale mocno niedojrzałego buntownika, chcącego zmienić świat. Istota najwyższa też ma różne nazwy: pan Bóg, jahve, allah, demiurg, architekt.

Perspektywa zewnętrzna i wewnętrzna

No i często te same zjawiska są postrzegane bardzo różnie, w zależności od stopnia rozwoju człowieka, danej religii lub cywilizacji. Dla chrześcijan Lucyfer jest budzącym grozę antagonistą, adwersarzem. Dla wielu ezoteryków jest on czy to sojusznikiem, czy to jakimś tam „pomocnikiem ludzkości”. Dla ludzi interesujących się psychologią głębi i jej modyfikacjami, Lucyfer to po prostu archetyp. Czyli część świadomości człowieka, jak i część (nie)świadomości zbiorowej całej planety. Bo różne zjawiska duchowe znajdują odwzorowanie i w pojedynczym człowieku (w ego, podświadomości, ID, świadomości itp) i w zbiorowości (globalna świadomość i przeważająca globalna nieświadomość).

Są dwie perspektywy duchowe: zewnętrzna (dziecięca, niedojrzała) i wewnętrzna (dorosła, dojrzała). Kłopot ludzkości polega na tym, że większość z nas dorasta tylko fizycznie, zaś mentalnie już nie. Jesteśmy dziećmi w dorosłych ciałach. Widać to w naszych relacjach i emocjach. Fochy, nieumiejętność porozumienia się, testowanie granic drugiej osoby, mobbing, agresja, przemoc – są tego przejawem. Szczególny wymiar osiągnęło to w związkach. Cały internet śmieje się z różnego rodzaju męskich czy żeńskich „przywar” wychodzących wtedy na wierzch. Tak samo postrzegamy też duchowość i Boga. Z perspektywy zlęknionego i ubezwłasnowolnionego dziecka.

Perspektywa zewnętrzną, najczęściej występującą, cechuje:

-Muszę wybrać sobie ideologię, religię lub inną doktrynę, i jej podlegać. Muszę więc myśleć tak, jak rozkazuje mi jej lider.

-Moim życiem steruje: wola boża, dopust boży, Bóg testujący moją wiarę, grzech pierworodny, plan wyższej jaźni na życie, prawo karmy, zaszłości z poprzednich żyć, numerologia, astrologia, kalendarz majów, telegonia, przewodnicy duchowi i szereg innych tego typu praw;

-Jestem narażony na: nękania demoniczne, na podszepty szatana, na poddawanie mojej wiary próbie przez Boga, na klątwy, wampirowanie, ataki energetyczne, złe oko, złe byty, negatywne energie i wibracje, działanie egregorów i samego demiurga;

-Muszę „zasłużyć” sobie na miłość Boga. Muszę więc: modlić się, pościć, chodzić do świątyni, do spowiedzi itp. Lub: muszę stale medytować, oczyszczać swój astral lub aurę, chodzić na warsztaty, podwyższać wibracje, nie jeść mięsa, nie pić alkoholu, nie używać wulgaryzmów itp. Muszę też myśleć wyłącznie pozytywnie, nie mogę czytać portali informacyjnych bo tam same złe newsy i wibracje;

-Ziemią rządzi: szatan który zbuntował się przeciwko Bogu, czy też złowrogi demiurg / matrix we współpracy z Illuminatami, kosmitami i innymi wszechpotężnymi istotami.

Chemik-laborant kontra narkoman-degenerat

Uff 😉 Chyba nic nie przeoczyłem. Och, biedny ten człowieczyna, nic nie może, na nic nie ma wpływu, i wszystko jest przeciwko niemu. No i ten człowieczyna wszystko musi: musi myśleć i zachowywać się jak każe społeczeństwo, rodzina czy wszechwładne prawa duchowe. Pozostało tylko owinąć się w dywan i zacząć czołgać w stronę cmentarza. Na szczęście nie jest aż tak źle. Ba, często jest zupełnie inaczej.

Nie musisz wybierać sobie doktryny, która będzie Ci nakazywać, jak masz myśleć. Możesz „wybierać” sobie poszczególne poglądy z różnych doktryn i jak chemik-laborant łączyć je ze sobą. Porównanie do chemika jest tu trafne. Chemik może mieć kilka tysięcy różnych substancji w laboratorium i nie musi ograniczać się do jednej. Po prostu sobie wybiera. Przeciwnością jest postawa narkomana-degenerata, który jest ślepo zapatrzony w jedną substancję i uzależniony od niej. Wolność poglądów i myślenia to jedna z ostatnich wolności, jakie zostały na Ziemi. Komu zatem oddajesz ten jeden z ostatnich bastionów?

Te ważne kwestie poruszałem w poniższych artykułach – zapraszam:
Kim są Symetryści? Sekrety najbardziej tajemniczej grupy społecznej
Czy politycy naprawdę wierzą w swoje brednie?! Wszystko o odwiecznej zagadce polityki
Elity nie lubią gdy myślisz samodzielnie. By Cię zniewolić wymyśliły ideologie i doktryny!

Ty sterujesz swoim życiem

Twoim życiem sterujesz Ty sam. Wybierasz i ponosisz konsekwencje tych wyborów, ale nie ma to nic wspólnego z prawem karmy czy z ideą planu wyższej jaźni na życie. No chyba, że bardzo, ale to bardzo chcesz, by jakiś system rządził Twoim życiem. Wtedy tak będzie, bo dałeś temu zezwolenie. Tak samo, jak dajesz złotoustemu politykowi w garniturze za kilka pensji prawo do rządzenia Twoim umysłem. Te dwie idee – prawo karmy i plan wyższej jaźni na życie – są jednymi z najbardziej destrukcyjnych. Ludzie, którzy już z tej pułapki wyszli, nazywają to „duchowym sado-maso”.

Wielki jest przecież lęk, jaką to okropność komuś zrobiłeś w starożytnym Egipcie. Czy też co ta cholerna wyższa jaźń sobie wymyśliła. Bo zobacz: możesz się rozwijać duchowo, robić karierę, naprawiać swoje życie.. Ale co, jeśli ta cholerna wyższa jaźń sobie ubzdurała, że masz zdychać przez miesiące na jakąś straszną chorobę, wyrzygując swoje gnijące powoli flaki? Tak, tego typu lęk jest wśród ludzi wyznających te teorie. Bo wyższa jaźń ma być jak dziecko, które wkłada palce do kontaktu i zdobywa doświadczenia. A co z Tobą samym? Twoje plany, marzenia, uczucia, emocje, obawy, radości się nie liczą? Tylko jakiś poryty plan wyższej jaźni?

Jeszcze raz powtarzam: dziecko (także dziecko w dorosłym ciele) musi być ubezwłasnowolnione i zarządzane. Więc jest ubezwłasnowolnione przez ideologię, religię, lub te wszystkie „prawa duchowe„, które pełnią symboliczną rolę „rodzica”. I rzeczywiście, takie „dziecko” może mieć wrażenie, że te prawa działają, nie wiedząc, że za to ma drugie dno. Że to nie jest coś „zewnętrznego”. Ale że to jego własny program psychiki, lęk, kompleks, trauma, czy coś, co neguje i wypiera. I to coś domaga się zauważenia i przepracowania. Siła jest tam, gdzie głowa. Słabość też tam jest.

O prawie karmy i innych tego typu pułapkach szerzej pisałem w poniższych felietonach – polecam:
Czy prawo karmy działa? Zaskoczę Cię, ale.. Czyli to, co jest pomijane
TABU duchowości: czy bratnie dusze i związki karmiczne istnieją? A jeśli to szkodliwe brednie?!
Czy wiesz czym naprawdę jest przebudzenie? Niestety ale system bardzo zafałszował to pojęcie!

Na tej zasadzie działają też demony, klątwy, złe energie, złe oko, złe byty, i różne inne nazwy programów psychiki. Dzieci w dorosłych ciałach lubią zwalać winę na coś „zewnętrznego”, np na jakieś demony, złe energie itp. Jest to cecha perspektywy zewnętrznej – że życiem zarządza coś zewnętrznego i to coś zewnętrznego jest wszystkiemu „winne”. I człowiek, który bardzo w te teorie wierzy, który boi się wampiryzmu energetycznego, klątw itp – jak na złość przyciąga coraz więcej wampirów, złych magów, złych energii. Właśnie w ten sposób coś wewnętrznego domaga się zauważenia i przepracowania.

Ale duchowe „dziecko” zwala winę na demony, byty, kosmitów, i coraz to nowe rzeczy. Oczywiście, byłbym głupcem, gdybym mówił, że czegoś takiego jak klątwa zupełnie nie ma. To działa, bo sam widziałem tego skutki. Ale działa tylko u ludzi mających perspektywę zewnętrzną. Klątwa czy też demon potrzebuje „punktu zaczepienia”, backdoora w psychice. Zaś pakt z jakimś demonem zawierany przez satanistów, to po prostu pakt z jakąś częścią ich własnej psychiki. Wtedy rośnie ona w siłę, co ma skutki pozytywne (na początku) a potem destrukcyjne, gdy ta część psychiki rozrasta się ponad miarę.

Czy zasługujesz na miłość Boga?

Dalej: czy musisz zasłużyć na miłość Boga? Architekta? Wszechświata? Czy musisz modlić się, chodzić do kościoła, do spowiedzi, i przestrzegać tych wszystkich surowych nakazów i zakazów? Które nie tylko są nie do spełnienia, ale także znacząco ograniczają zwykłą, codzienną radość życia? Albo inaczej: czy musisz stale medytować, uduchawiać się, podwyższać wibrację? Nie, nie musisz. To może, ale wcale nie musi być narzędzie do tego, byś się zmienił na lepsze. Jednak dużo więcej zależy tu od Ciebie, a nie od tego narzędzia.

No i to narzędzie może być używane w odwrotnym celu. Bywa i tak, że najwięcej lęków, nienawiści, oskarżeń o bycie po złej stronie, doświadczysz od tych, którzy uważają, że „ostatecznie się przebudzili„. Do tego dochodzą różne wojny i wojenki pomiędzy nimi, demaskacje, podpierdalanie jednych przez drugich, podkładanie świń itp. Zresztą, granica między czymś takim a.. psychozą jest cieńsza niż myślisz. To też jedna z cech perspektywy zewnętrznej – dychotomia, rozszczepienie, psychoza.

Wielu z takich ludzi ubzdurało się, że są jakimiś ważnymi personami, „avatarami Boga”, że naprawiają swoją mocą ziemski astral, itp itd. Najczęściej takie osoby są nietolerancyjne, nienawistne, bardzo surowo oceniają i osądzają innych. Są przeczulone na punkcie swoich poglądów i ego. I wcale nie tak rzadko takie coś kończy się czymś bardzo złym. Np w szpitalu psychiatrycznym z objawami schizofrenii paranoidalnej, czy w więzieniu.

Duchowość i lęki dziecka w dorosłym życiu

Przekonanie, że trzeba sobie zasłużyć na miłość Boga czy przychylność wszechświata, jest kontynuacją lęków dziecka. Dziecko np w wieku 5 lat musiało sobie zasłużyć na miłość rodziców. Musiało udowadniać różne rzeczy, i przeszło przez jedną z podstawowych traum ludzkości. Czyli przez traumę: „nie jestem wystarczająco dobry, by dostać miłość”. I potem ta mentalność jest przenoszona w dorosłe życie. Nie tylko na relacje, ale także na postrzeganie duchowości.

Bardzo, ale to BARDZO destrukcyjny jest pogląd: „tylko dobre myśli i tylko dobre wibracje„. Naprawdę trudno mi teraz wymienić bardziej toksyczny światopogląd. Towarzyszy mu cała masa lęków, np że myślą zaszkodzisz komuś, kogo kochasz. Że ściągniesz na siebie jakieś straszne wydarzenie. Lub że jedną myślą wywołasz np powódź w Brazylii. Fakty są takie, że życie realne to cała gama barw, także tych emocjonalnych.  I jak na złość, tych złych myśli pojawia się coraz więcej i więcej. No i taki pogląd: „tylko dobre myśli, wibracje i newsy” ogranicza rozwój ludzkości. Bo gdzie, jak nie w mediach, usłyszeć można skargi i płacz ofiar różnych złych praktyk?

O tym pisałem w poniższym felietonie:
Dlaczego media Cię okłamują? Bo realizują żądania właścicieli i sponsorów!

Przyciągasz to, czego się boisz?

Im bardziej tych myśli nie chcesz i im bardziej je wypierasz, tym więcej ich jest. I co charakterystyczne, zaczynają dotyczyć one tych rzeczy, których lękasz się najbardziej. Na tym polega mechanizm cienia, który się tworzy. W ten sposób coś wewnętrznego w Tobie domaga się zauważenia i przepracowania. Być może także pokochania. Być może takie „cukierkowe new age” pozbawia Cię zdrowej siły i mocy. Która jako cień przejawia się negatywnie – w formie tych złych myśli.

Bardziej chodzi o to, by nie dawać się „przechwytywać” przez negatywne emocje czy myśli. By przeżywać je świadomie, jako coś ma prawo być. A nie jako coś, co rządzi, i pod wpływem czego robisz różne złe i głupie rzeczy. No i nie musisz się starać o przychylność wszechświata czy miłość Boga. Każdy Twój czyn jest przejawem życia i za żaden nie będzie ani kary ani nagrody po śmierci. Ale będą konsekwencje, za życia – np konsekwencje towarzyskie, w pracy, w rodzinie, w postaci obitej mordy czy konsekwencje karne i prawne.

No i nie musisz się uduchawiać w nieskończoność. Twoja dusza już jest pełna, kompletna i na maxa uduchowiona. Wcieliła się w ciało materialne, by doświadczać ziemskich lekcji, a nie w nieskończoność bujać w obłokach. Jesteś tu po to by wyrażać się w materii – kochać, cieszyć, pracować, jeść, uczyć się, zmieniać świat. To ostatnie (zmiana i reformowanie świata) jest szczególnie ważne. Ale ani mnich żyjący na odludziu, ani oderwany od życia realnego adept duchowości świata nie zmieni.

Czy światem rządzą kosmici, Illuminaci i złowrogi Demiurg?

I ostatnia kwestia.. Na wielu starych artykułach na mojej stronie możecie przeczytać o złowrogim demiurgu rządzącym światem, czy o toksycznych egregorach (świadomościach zbiorowych ideologii, religii itp itd). Otóż to nie jest tak. To wszystko jest po to, by utrzymywać homeostazę (równowagę) systemu i jego części składowych. Jak i po to, by.. pomagać nam w rozwoju. Te wszystkie twory (egregory, astral, demiurg, czyli świadomość i nieświadomość globalna) są lustrzanym odbiciem nas, ludzkości. To od nas zależy jakie one są, i od tego, czy będą one aktualizowane, reformowane.

Tak, od nas, a nie od czegoś zewnętrznego. 😉 Na istnienie kosmitów nie ma żadnego, powtarzam, ŻADNEGO ostatecznego dowodu. Nie wylądowali oni wypasioną bryką pod budynkiem ONZ i nie nawiązali z nami stosunków dyplomatycznych. A obserwacje latających spodków nie wiadomo czym są. Lęk przed złowrogimi reptilianami, czyli gadami z kosmosu rzekomo rządzącymi Ziemią, też jest cechą perspektywy zewnętrznej. Reptilianin, a więc gad to symbol ludzkiego mózgu gadziego. Odpowiada on za prymitywne, ale potrzebne mechanizmy przetrwania. Lęk przed reptilianami jest więc lękiem przed tym prymitywnym, barbarzyńskim instynktem, który nie znosi słowa sprzeciwu i często dąży do celu po przysłowiowych trupach.

Słowem końca: jesteś kreatorem, a nie poddanym. Chyba, że bardzo nie chcesz być kreatorem. Wtedy będą miały zastosowanie słowa Carla Gustava Junga: „Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono rządziło Twoim życiem”. Przejście z perspektywy zewnętrznej, czyli niedojrzałej, do wewnętrznej – dojrzałej, jest punktem krytycznym i jest bardzo trudne. Bo wszystko zdaje się krzyczeć, że to „oni” są winni i odpowiedzialni. Powstał cały „przemysł ezoteryczny” promujący perspektywę zewnętrzną. Póki co świadomość tego, co poruszam w tym artykule, jest niemal zerowa.

Autor: Jarek Kefir ©

jarek kefir

1. By zwiększyć zasięg moich wpisówmożesz udostępniać je na własnych profilach i w grupach na Facebooku, jak i na forach dyskusyjnych. Możesz też pisać u mnie komentarze. To zajmuje mało czasu i nic nie kosztuje!

2. Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę utrzymać stronę, jak i docierać z demaskacjami i ukrywaną wiedzą do setek tysięcy ludzi. Wesprzyj moje publikacje, jak je lubisz. Byt wolnych mediów jest teraz ciężki i od dobrej woli Czytelników zależy ich istnienie:

  • Na konto bankowe:

    Dla: Jarosław Adam
    Numer konta: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282
    Tytułem: Darowizna

    Wpłacającym z zagranicy potrzebne są także te dane:
    Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
    IBAN: PL16102047950000910201396282

  • Na Pay Pal: Kliknij poniższy obrazek:

 

Czy duchowość może szkodzić?! Źle rozumiana może, zobacz jak się nie dać!

Czy duchowość może szkodzić?! Źle rozumiana może, zobacz jak się nie dać!

duchowośćKolejny felieton o tym, co należy zaliczyć do nurtu new age, a co do wiedzy wartościowej. Jest to rozgraniczenie dość trudne bo granice są bardzo płynne. No i do samej doktryny new age nic nie mam. Naprawdę. Wiadomo że społeczeństwo (i każda większa zbiorowość) wykoślawi i wykrzywi każde możliwe pojęcie i każdą wartość. To jest prawo masowości. Jeśli jakaś wartość albo jakaś doktryna zyskuje na popularności, to automatycznie traci na jakości. Pomimo wypaczeń, wykrzywień i momentami ogromnej śmieszności (tzw. lolcontent) w new age jest swego rodzaju piękno i potencjał.

Poza tym new age ma szansę zostać doktryną fundamentu naszej euro-amerykańskiej cywilizacji. Cywilizacji turańskich (barbarzyńskich) takich jak Rosja, islam, Afryka, Chiny i reszta Azji – nie biorę w ogóle pod uwagę. Bo jest to mentalność często wczesnego średniowiecza i cywilizacje te mają zupełnie inne tempo ewolucji i rozwoju. Stąd mieszanie kultur jest tak skrajnie niebezpieczne. Bo kultury niższe degenerują naszą, i elity dobrze to wiedzą. Ich plan islamskiej inwazji jest tak perfekcyjny, że aż diaboliczny.

New age zastąpi więc te doktryny fundamentu, które są dotychczas obecne i które coraz bardziej się nie sprawdzają. Są dwie takie doktryny. Pierwsza z nich to judeochrześcijański monoteizm (katolicyzm, prawosławie, protestantyzm, judaizm). Druga doktryna to oczywiście system kartezjańsko-newtonowski, zwany także materializmem, racjonalizmem, ateizmem. New age jest o dwa schodki wyżej niż judeochrześcijański monoteizm i o jeden schodek wyżej niż materializm. Pamiętajmy że świadomość cywilizacji i innych wielkich zbiorowości ewoluuje bardzo powoli, przez tysiąclecia i dłużej.

Ty masz szansę na tysiące a nawet miliony razy szybszą ewolucję swojej świadomości, jeszcze za tego życia. Opiszę te założenia new age, które wg mnie należałoby zwyczajnie odrzucić. Zaczynamy.

1. „Ego jest niepotrzebne, pozbądź się ego

Ten kto tak uważa, zwyczajnie nie wie o czym mówi.. Albo mówi to z niewiedzy, albo chce zwrócić uwagę na problem transformacji ego, jak czynią to mistrzowie new age. Kłopot jest stale ten sam i był wiele razy tu omawiany.. Otóż mistrzowie new age nie zostawili nam żadnej instrukcji. Instrukcji nie ma, powiesz? To wszystko stanie się w odpowiednim czasie? Oświecenie przyjdzie gdy będziesz gotowy, nie wcześniej i nie później? I tak i nie.

Nie, ponieważ nawet słabo uduchowiona osoba może wykorzystać potężne prawa wszechświata. Nawet słabo uduchowiona osoba może tu i teraz odciąć się od destrukcyjnych programów społecznych, ideologicznych, religijnych, politycznych. A to tak wychwalane przez ideologów new age oświecenie? A niech sobie przyjdzie choćby za 50 lat lub w przyszłym życiu. Tu i teraz możesz zrobić jedno: czuć się dobrze sam ze sobą, osiągnąć jakąś tam stabilność, może nawet trochę szczęścia, możesz docenić codzienne radości i cuda.

Ale do meritum: otóż ego jest nam zawsze potrzebne. Ego to pewna część naszego ja, choć nie jest ono całością naszego ja. Destrukcja ego oznacza automatycznie destrukcję naszego ja, naszego umysłu. A jak wiemy, ciało fizyczne nie może żyć na tym świecie bez ciągłości własnego ja i bez umysłu.. Więc uważajcie bardzo z tym niszczeniem ego. Chodzi z grubsza o to, by ego przetransformować i skłonić je do twórczej pracy. Ego większości ludzi jest „z automatu” zaprogramowane na pracę dla czyichś programów (zwanych wahadłami bądź egregorami – są to świadomości zbiorowe ideologii, społeczności, religii itp itd). Czyli jest zaprogramowane na destrukcję. Taki jest już program wychowawczy i socjalizacyjny i nic na to nie poradzimy. Dorastanie i socjalizacja to tak naprawdę powolne schodzenie do mentalnego i duchowego grobu.

Tak zaprogramowane ego dąży do coraz to nowych i nowych celów, coraz to nowych pragnień. Spełnisz jedno pragnienie? Okej, poczujesz chwilę ekscytacji, niemal boskiej euforii.. Ale tylko chwilę. Potem ego wygeneruje kolejne i kolejne pragnienie, cel, i tak bez końca, do usranej śmierci. Jak sami widzimy, jest to program destrukcyjny, nowotworowy, i tu mistrzowie i guru new age mają rację. Zostało to dobrze opisane w jednej ze starych polskich piosenek: „Nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go.. ale by gonić go.. ale by gonić go„. Pytanie, czy naprawdę chcesz całe życie spędzić na spełnianiu coraz to nowych oczekiwań, żądań, pragnień, celów? I to nie Twoich?

2. „Cisza przemawia

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam że cisza jednak nie przemawia.. Gdybym miał za 5, 10 lat pisać książkę, to dałbym jej na pewno tytuł: „Cisza nie przemawia„. Ciszę czyli stan pustki, próżni, odłączenia od umysłu, medytacji.. można porównać do pierwiastka męskiego wszechświata. Czyli Architekta, Logosa, zbioru praw i zasad, ale też: pustki, próżni, niebytu, nieobecności, opuszczenia, otchłani.

Czymże byłby jednak pierwiastek męski bez żeńskiego? To nie cisza przemawia. To Ty wypełniasz tę ciszę, która jest stanem „zerowym„, podług swojej kreatywności i swojej woli. Na tym polega całość ziemskiego doświadczenia. Medytacja, wyciszenie umysłu, poczucie niebytu też pełnią swoją rolę, ale jest to tylko jedna strona medalu.

Cała druga strona tego samego przecież medalu to ogrom ziemskiego doświadczenia, to Twoja świadoma kreacja. Kreuj i doświadczaj mądrze – o to chodzi. Zabawa, radość, relacje międzyludzkie, miłość, seks, a nawet szczypta szaleństwa, narkotyki, twórczość – też jest tego integralną częścią. I też zawiera w sobie piękno. Wcale nie chodzi o to, by stać się wiecznie medytującym i super-oświeconym joginem, lewitującym gdzieś wysoko nad tą „profaniczną” Ziemią, z dupą w chmurkach. Taki żywot byłby tak naprawdę bardzo pusty, monotonny i niezbyt uczący. Choć do tego właśnie dążą wszelkie teorie i założenia new age.

Do tego dochodzi jeszcze coś, czego new age Ci nie powie.. Chodzi o jedność duszy / podświadomości i umysłu. Umysł logiczny bez jedności z duszą tworzy swoje potworki. Ideologie, religie, obłędne recepty na życie, czy omawianą powyżej obłędną grę ego. Zaś dusza bez jedności z umysłem jest bezwładnym i niesterownym okrętem, który prowadzi nas na manowce. To właśnie wtedy podświadomość / dusza, by odciągnąć umysł od obłędnych działań i programów, robi coś, co wręcz zmusza nas do zatrzymania się i zmiany życiowej drogi.

Wtedy właśnie pojawia się choroba, jakiś wypadek, utrata pracy, partnera, czy inne nieszczęście. Dusza bez steru umysłu wygenerowała takie zdarzenie by przysłowiowo rzucić w Ciebie tą cegłą i zmusić do refleksji, przystopowania, odwrotu. Dusza bowiem nie rozumie języka umysłu i nie rozumie, że umysł i Ty po takim wydarzeniu ekstremalnie cierpisz. Dla niej liczy się realizacja ewolucji Twojej istoty, nawet za cenę tragedii życiowej i traumy. Osiągając jedność duszy i umysłu sprawiasz, że takie rzucanie w ciebie tą przysłowiową cegła na oślep nie jest już konieczne. Bowiem Twój umysł razem z duszą realizuje swoją prawdziwą misję – pasję, hobby, przeznaczenie.. Umysł i ego mają swoją pożywkę (tym razem twórczą i pozytywną), a dusza śpiewa, bo dzięki temu uczy się i ewoluuje.

3. „Żyj tu i teraz, odetnij się od przeszłości i przyszłości

Jest to jedno z czołowych założeń new age. Również jest w nim trochę nieścisłości. Po pierwsze, CO KONKRETNIE trzeba zrobić, by żyć tu i teraz? Cóż, wielcy mistrzowie i guru albo milczą jak zaklęci na temat metod, technik i sposobów, choć sami z nich zapewne korzystali zanim się oświecili. Albo zabrali bezcenną wiedzę do grobu, na zawsze. Nie wiemy dlaczego tak jest / było. Być może to nie był jeszcze czas ku temu. Być może gdyby w tamtym czasie ujawnili te metody – to by zostali zamordowani. Być może byli z premedytacją działającymi agentami systemu..

Ale teraz te metody zostały ujawnione, i z biegiem lat jest ich ujawnianych coraz więcej. Czytaj więc tych mistrzów, którzy to opisali. Dymitr Wereszczagin, Vadim Zeland, Franz Bardon, Mark Passio, a nawet.. Feliks Koneczny z jego ciekawą nauką na temat kondycji różnych cywilizacji. To jest kilka nazwisk, pierwszych z brzegu. Możesz przeczytać także „Potęgę Podświadomości” czy „Nową psychocybernetykę„. Idź tam gdzie jest moc i gdzie są sposoby i metody, a nie tylko czysta teoria.

Ale dalej: znowu, dlaczego mamy odcinać się od bezcennego bagażu doświadczeń z przeszłości? Moja przeszłość była bardzo traumatyczna, świat mi zabrał bardzo dużo, może trochę za dużo. Ja nie jestem tym ekstrawertycznym aż do granic „poszukiwaczem przygód„, który wszystko ma na pstryknięcie palcem. Biznes nie biznes, relacje, a nawet uduchowienie.. Nie. Ja musiałem przejść swoje życiowe piekło i sięgnąć dna. Świat jednak zawsze sprawiał, że byli przy mnie ludzie, którzy mi pomagali dowiedzieć się i zrozumieć. Pojawiali się oni w kluczowych i odpowiednich momentach.

Bez swojej przeszłości i bez pomocy tych niezwykłych osób nie byłbym tym, kim jestem. Ja dziękuję za tę przeszłość. Być może życie poprzez czasowe „wyłączenie” mnie i rzucenie na dno, uchroniło mnie od czegoś jeszcze gorszego, od czegoś czego bym absolutnie nie uniósł. I co skończyłoby się np zawałem, przedawkowaniem jakiegoś narkotyku czy samobójstwem. Dlaczego mam się więc odcinać? Przecież nasza obecna sytuacja i nasze obecne wybory są mniej lub bardziej zdeterminowane przez przeszłość.

Cały myk polega na tym, by z przeszłości wyciągnąć twórcze wnioski i by mniej teraźniejszych rzeczy było zdeterminowanych przez przeszłość. No a przyszłość, to co będzie? To też piękna sprawa. „Wszystko w Twoich rękach – to zdanie które uskrzydli wizjonera i przerazi tchórza„. Na podstawie przeszłości i Twoich teraźniejszych działań i wiedzy, możesz się nastroić na wspaniałe linie czasowe. Musisz mieć tylko wiedzę jak to należy robić. A jest to dużo prostsze niż myślisz. Nie ma w tym wiedzy tajemnej, nie trzeba angażować aniołów czy demonków (które potem żarłocznie dopominają się o zapłatę), nie trzeba ruszać maszynerią astralu i nie trzeba być wysoko wtajemniczonym satanistą czy illuminatą.

Było to wielokrotnie opisywane u mnie, odsyłam do poprzednich artykułów. Link do nich wklejam pod koniec tego wpisu. Odsyłam też do opracowań i książek tych mistrzów, o których powyżej wspominałem. Nie da się opisać nawet w tysiącu takich artykułów tego wszystkiego. Zresztą to nie ma sensu. Ważne jest to, że nie trzeba odcinać się w 100% od przeszłości i wręcz nie powinno się rezygnować z przyszłości. Pewne odcięcie się od tego co było jest potrzebne. Ale znowu, czy marzyłaby Ci się całkowita amnezja, gdybyś nie mógł korzystać z zasobnika doświadczeń i wiedzy, i wszystkiego musiał się uczyć od zera?

4. „Twoje życie jest zdeterminowane przez prawo karmy

..i przez astrologię, numerologię, gematrię, prawa tarota, wiedzę Majów i innych srajów.. No dobrze, ograniczam już swój wrodzony cynizm, spokojnie. Takich założeń i doktryn new age, które mają wręcz maszynowo programować nasze życie, jest zapewne więcej niż wymieniłem powyżej. No dobrze, a co z naszą wolną wolą? Co z naszą świadomą kreacją? A co jeśli nasz portret numerologiczny zaprzecza całkowicie temu, co mówi o nas wiedza Majów, i tylko częściowo pokrywa się z tym co mówi tradycyjna astrologia? Istne urwanie głowy.

A co jeśli bym Ci powiedział, że żadne prawo karmy NIE ISTNIEJE? A co jeśli bym Ci powiedział że te wszystkie numerologie i inne, oznaczają tylko pewien potencjał, zbiór możliwości i spekulacji? Jeśli jesteś lemingiem to jesteś lemingiem, i nie ważne czy jesteś numerologiczną 1, 9, 11 czy 44. Możesz być mistrzem wcielonym i być numerologiczną 3 albo 5. Wpierdalasz chipsy i wszelkie inne śmieciarskie żarcie, chlejesz na potęgę alkohol i coca colę, masz gdzieś swoją świadomość i uduchowienie.. To bardzo cienko widzę nie tylko Twoje duchowe potencjały, ale nawet dożycie w zdrowiu do 40 roku życia. I nie ważne, że z dnia urodzin jesteś numerologiczną mistrzowską 11 czy nawet 44.

Co do samego prawa karmy, to całkiem możliwe że coś takiego w ogóle nie istnieje! Bardzo logicznie wyjaśnił to Vadim Zeland. Pisał on, że są logiczne konsekwencje naszych czynów. Otóż nie mamy poprawnej instrukcji obsługi świata i samej istoty człowieka. Gdzieś tam na przestrzeni tysiącleci ją utraciliśmy. Robimy różne głupstwa, więc to logiczne, że siły równoważące wszechświata ustawiają nas do pionu. Karmy nie ma, są tylko nasze czyny i ich oczywiste konsekwencje, zapisane w prawach wszechświata. Poznaj je i wprowadź w życie, to zaraz zobaczysz jak to rzekomo wszechwładne i wszechpotężne prawo karmy, z którym nie można nawet dyskutować (herezja! Brak oświecenia! Niska duchowość!) zniknie w oczach.

Osobną teorię ma Dymitr Wereszczagin, rosyjski okultysta. Mówił on wprost o globalnym procederze wampiryzmu energetycznego. Nasi poczciwi rodzice, dziadkowie, wujkowie, ciocie, a także kumple, psiapsióły, współpracownicy czy ludzie spotykani gdziekolwiek – okazują się być wampirami energetycznymi. Robią to oczywiście w ogromnej większości przypadków nieświadomie, intuicyjnie. Kradnąc Ci energię wywołują złe samopoczucie, doły emocjonalne, traumy a nawet choroby.

Wygląda to choćby tak:
-„Piszesz artykuł? A to Ty umiesz pisać?! A to Ty jakiś wykształcony jesteś? A niby kto Ci za niego zapłaci?! A co z Twoją pierwszą pracą, nie szanujesz jej już? Zwolnić się chcesz? A ZUS i ubezpieczenie?
-„Boże Jarek jak Ty schudłeś! Jesteś taki chudy, Ty uważaj!” (Podczas gdy moja waga mieści się w górnej granicy prawidłowego BMI a ja po prostu zdrowieję i podnoszę się z dna)

Czyli bezlitosny wampiryzm energetyczny wyszarpujący kawał życiowej energii, ukryty pod społeczną maską troski i pomocy. Prawa karmy więc nie ma, jest podkradanie energii i jego logiczne konsekwencje. Możesz się nauczyć przed tym bronić, co sugeruje Wereszczagin pisząc 10 tomów książek z serii DEIR. Poświęconych dokładnie temu zagadnieniu. Poznaj tę wiedzę, a zobaczysz jak rzekomo potężne niczym Tyranosaurus Rex prawo karmy, skurczy się do rozmiarów ratlerka. I Zeland i Wereszczagin mają jednocześnie rację, tylko opisują nieco inny obszar naszej bardzo rozległej i bardzo skomplikowanej rzeczywistości.

5. „Telegonia działa także u ludzi

Telegonia czyli pogląd że pierwszy partner kobiety „programuje” ją także fizycznie, to jeden z filarów new age. Jest to doktryna której dużo bliżej do siepaczy z państwa islamskiego, niż do ciągle reformującego i cywilizującego się katolicyzmu. Naprawdę, nawet większość katolików, w tym tych serio konserwatywnych, nie wyznaje tak antyludzkiego i zdehumanizowanego poglądu jak telegonia. I naprawdę nie wiem, jak liberalni na ogół wyznawcy new age godzą tak fundamentalną sprzeczność.

U ludzi wiele zasad związanych z seksualnością działa zupełnie odwrotnie niż w świecie zwierząt. U zwierząt piękne są samce, samice są na ogół szarymi myszkami. U ludzi piękne są kobiety. Zwierzęta (nie licząc delfinów) nie odczuwają emocjonalnej przyjemności z kopulacji, uprawiają ją dla rozładowania. U ludzi zaś miłość i seks są największym ziemskim Sacrum, są św. Graalem. U ludzi działają zasady tantry i okultyzmu związanego z seksem. Gdyby chodziło tylko o toporne programy natury, to tantra i magia seksualna byłyby nieobecne. Bo naturze do rozmnażania nie są one potrzebne. Są wręcz stratą czasu i energii, a podstawową zasadą natury jest oszczędzanie energii za wszelką cenę.

Ta rzekoma nauka (telegonia) to nic innego, jak powielenie prastarych patriarchalno-męskich doktryn, lęków i kompleksów w formie new age. Freud czytając założenia telegonii pękł by ze śmiechu, Jung zapewne by posmutniał rozdzierając szaty nad tym, co też stało się z duchowymi naukami. Kiedyś czytałem bogate opracowanie o tym, że telegonia jest tak naprawdę zakulisową konspiracją konserwatywnych mnichów prawosławnych ściśle powiązanych z psychotronicznymi jednostkami KGB i GRU. Ich celem było przemycenie starych, patriarchalnych treści w nowoczesnej formie new age.

Istotne jest co innego. Każda władza (duchowna, świecka i każda inna) od zarania dziejów ograniczała ludzką seksualność. Z jednej strony jest to dobre, ale tylko dla trwania cywilizacji, społeczeństwa, tej całej szarej masy. Bo to trzeba trzymać w ryzach, bo dzieci muszą się chować w rodzinach, bo rząd, kapłani i korporacje potrzebują mięsa armatniego. Czyli obywateli, pracowników, podatników, wyznawców, konsumentów, żołnierzy. System potrzebuje swoich „baterii zasilających” więc robi co może by się chronić i by ograniczać potencjał jednostek.

No i dochodzimy do sedna. Z drugiej strony, jest to niekorzystne dla nas, czyli dla jednostek. Im więcej seksu masz, tym szczęśliwszy i potężniejszy jesteś, choć to oczywiście nie jest takie czarno-białe. A systemowi nie jest potrzebny obywatel szczęśliwy, bo ten jest mało produktywny, filozofuje, neguje system itp. Więc taśmowo podczas wychowania i socjalizacji generuje się ludzi nieszczęśliwych. Ma to swój cel – cel trwania i potęgi systemu.

Musimy tutaj coś wyjaśnić – coś bardzo ważnego. Otóż Rosja wpompowała miliardy dolarów w kult new age – tak, by promował on jej wizję podboju planety. Na głęboko zakulisowym planie toczy się psychotroniczna wojna o umysły. „Galaktyczna federacja światła„, „Cobra” i tysiące innych channelingów to tak naprawdę dzieło KGB / GRU. Albo jest to dzieło ich tysięcy psychotroników i jasnowidzów, albo jest to dzieło wysoce zaawansowanej technologii takiej jak „Oko Moskwy” – instalacji kontroli umysłów do dziś działająca w czarnobylskiej zonie.

Mnisi prawosławni powiązani z tym psychotronicznym projektem mieli stworzyć doktrynę telegonii. Przecież zdecydowana większość popularyzatorów telegonii to nazwiska rosyjskie. Polacy tylko przetłumaczyli i roznieśli w świat tę obłędną, koszmarną teorię.

To by było na tyle, przynajmniej na razie! Wszystkim życzę zrozumienia, świadomego wykorzystywania praw wszechświata i twórczej kreacji swojego życia. A osobom którzy są wciąż w duchowej „szkole podstawowej” – życzę szczerze pójścia wyżej i wyżej, ku tej wspaniałej przygodzie. Bo takie jest ostatecznie przeznaczenie człowieka, jak mówią oświeceni będący daleko w drodze – szczęście, radość nawet z chwil małych, i ciągły rozwój.

Poniżej lista nowych wpisów z kategorii: „Świadomość, wiedza ukrywana, tajniki psychologii, relacje i emocje oraz rozwój osobisty i duchowy„. Są to najnowsze wpisy, opisuję w nich prawa wszechświata i moją przygodę z ich poznawaniem i stosowaniem::)
https://kefir2010.wordpress.com/strony-linki/swiadomosc-nowe/

Autor: Jarek Kefir Czytaj dalej „Czy duchowość może szkodzić?! Źle rozumiana może, zobacz jak się nie dać!”