Nauka odkrywa świat metafizyki? Gdzie są jej granice?

Nauka odkrywa świat metafizyki? Gdzie są jej granice?

nauka i metafizykaPisałem już wiele razy o tym, jak bardzo niewydolna jest dzisiejsza nauka. Zauważają to nawet co śmielsi i mądrzejsi lewicowi publicyści z zagranicy. Zauważają oni fakt, że ilość pieniędzy wydawanych an naukę (w znaczeniu ogólnym) rośnie, zaś ilość przełomowych wynalazków – maleje. Warto jeszcze ustalić, co jest przełomowym wynalazkiem, a co nie.

Przełomowe wynalazki to m.in. wynalezienie ognia, koła, żagla przyczepionego do kawałka drewna, które stało się wtedy łódką. Podobnie przełomowym „wynalazkiem” (a raczej odkryciem) było udowodnienie, że istnieją fale elektromagnetyczne inne niż światło widzialne. Światło jest tą falą, z którą mamy bezpośredni kontakt. Możemy zaobserwować jej istnienie zmysłami. Problemem były inne rodzaje fal elektromagnetycznych, takie jak promieniowanie rentgenowskie czy fale radiowe, których nie widać i których nie dało się obserwować zmysłami. Ani dawnymi urządzeniami.

Dalej: płyta CD takim wynalazkiem na pewno była. Tak samo zbudowanie globalnej sieci internet, która „uskrzydliła” i połączyła ze sobą mało aktywne dotąd komputery. Jednak czy kolejny nowy smartfon Samsunga takim wynalazkiem jest? Czy kolejny już samochód na benzynę (a więc paliwo kopalne wydobywane od dawien dawna), z lekką modyfikacją silnika, takim wynalazkiem jest? Wątpię. Jeszcze w latach 90-tych XX wieku, królowały fantastyczne wizje wieku następnego. Nie przewidywaliśmy wtedy, że w połowie drugiej dekady XXI wieku będziemy się zmagać z czymś takim jak państwo islamskie. Jak i nie przewidywaliśmy tego, że w debacie publicznej będą padać propozycje takie jak np. dodanie jahwistycznego krzyża do godła narodowego (Grzegorz Braun). Czytaj dalej „Nauka odkrywa świat metafizyki? Gdzie są jej granice?”

Czy ludzkość rozjaśni wszechobecną ciemność? Stawmy czoła przeciwnościom!

Czy ludzkość rozjaśni wszechobecną ciemność? Stawmy czoła przeciwnościom i pokonajmy system!

ezoteryka i gnozaPoniżej wklejam bardzo ciekawy artykuł dotyczący pogranicza psychologii, filozofii i oczywiście, ezoteryki / gnozy. Artykuł próbuje tłumaczyć kwestię coraz większej ilości zachorowań na depresję – i to taką, która odbiera wszelkie siły i nadzieję.

Jak już wspominałem, dualizmy jak najbardziej istnieją, tylko mają jakby trzy poziomy. Naprawdę zaawansowani okultyści, tacy potrafiący zdziałać „cuda”, śmieją się w kułak z twierdzeń początkujących (głównie tych zafascynowanych „cukierkowym” new age), że dobro i zło nie istnieje, że dualizmy nie istnieją. A one jak najbardziej istnieją! Tylko mają kilka poziomów. Opiszę, jak ja rozumiem te poziomy.

Poziom pierwszy dualizmów to oczywiście znany z kulturowej dulszczyzny, sztywny podział na „dobro” (najczęściej utożsamiany je z kaprysami naszego ego) i „zło” (często „złem” nazywamy to, czego nie rozumiemy, czego się boimy, ludzi o innych poglądach itp). Ten poziom (postrzegania) dualizmów jest bardzo często związany z destrukcyjnymi religiami, głównie monoteistycznymi. Według tych religii, to, co nazywane jest „złem” powinno zostać bezwzględnie pokonane, zakazane, a przynajmniej – ukryte.

Czytaj dalej „Czy ludzkość rozjaśni wszechobecną ciemność? Stawmy czoła przeciwnościom!”

Po życiowej burzy przychodzi odrodzenie

Po życiowej burzy przychodzi odrodzenie

ezoterykaKażdy z nas zapewne zna film „Cast away – poza światem”, który przedstawia historię rozbitka, który kilka lat żył na bezludnej wyspie. Link do pełnej polskiej wersji filmu jest tutaj:
http://www.cda.pl/video/86198a4/Cast-Away-poza-swiatem-online-caly-film-Lektor-PL-HD

Jakie przesłanie niesie ten film dla nas? Czy można go interpretować w inny niż mainstreamowy sposób, i doszukiwać się w nim głębszego przesłania? Oczywiście, że można, i zamierzam Wam to przedstawić w tym felietonie.

Głowna postać, grana przez Toma Hanksa, wybiera się w ważną podróż samolotem. Niestety, ale samolot ulega awarii, zaczyna spadać do oceanu. Ląduje na oceanie, po czym zaczyna tonąć. Bohater filmu wydostaje się cały z samolotu, po czym przed eksplozją potężnego silnika chroni go głębokie zanurzenie pod wodę. Rozbitek traci wszystko, zasypia na tratwie ratunkowej po czym prąd znosi go na bezludną wyspę.

Upadek samolotu i odosobnienie na bezludnej wyspie można traktować jako przeżycie „życiowego piekła” – czyli tragicznego wydarzenia, które zmienia na całe życie, a w domyśle, ma człowieka przebudzić. Każdy, prędzej czy później, coś takiego przeżyje. Nie ukrywajmy tego, iż w życiu uczymy się głównie poprzez złe, czasami nawet traumatyczne wydarzenia. To one gwałtownie wybudzają nas z endorfinowego snu ego.

Piłka o imieniu „Wilson” do której gadał główny bohater, to symbol fałszywej (materialnej, martwej) tożsamości. Pomimo zaczętej już życiowej burzy – czyli procesu transformacji – człowiek wciąż kurczowo trzyma się tej fałszywej tożsamości, wbrew logice i faktom. W filmie zostało to przedstawione tak, że rozbitek cały czas gada, wręcz bredzi do martwej piłki. Potem próbuje ją zabrać na tratwę. Rozstanie się z taką fałszywą tożsamością jest konieczne i odbywa się w najczarniejszym momencie życia, który został przedstawiony w filmie jako burza na oceanie z piorunami. Niszczy ona tratwę rozbitka, pozbawia ją steru (co jest bardzo wymownym symbolem). Rozbitek ledwie uchodzi z życiem.

To właśnie wtedy ta piłka Wilson (symbol fałszywej tożsamości) odpływa daleko, aż przestaje być widoczna. Wraca z powrotem do morza. Morze, ocean, to bardzo ważny archetyp. Jest to symbol „macierzy” życia, z której to życie wyewoluowało i wyszło na ląd. Morze to też symbol żeński. Tak jak praocean był kolebką życia, tak kobieta ma moc dawania życia. Z kolei odejście za morze to symbol zakończenia jakiegoś etapu, wypełnienia życiowej drogi (a więc umierania – i nie chodzi tylko o śmierć fizyczną). W tym filmie, to symbol śmierci fałszywej tożsamości (piłka Wilson).

Film można więc traktować jako symbol wewnętrznej śmierci i ponownych narodzin (przebudzenia). Człowiek ten gdy wraca już do świata żywych, ma urządzone przyjęcie na jego cześć. Widzi on na nim pijących na umór i pożerających łakocie, rozemocjonowanych i rozkrzyczanych ludzi. Przeżył on wiele razy spotkanie ze śmiercią, więc patrzy na to z dystansu, jakby z góry, z wewnętrznym spokojem.

Ciekawa jest postać żony głównego bohatera. Tak to już jest, że podczas takiego życiowego sztormu, opuszczają nas także kobiety. Gdy sztorm mija i powstajemy jako nowa tożsamość, bywa że chcą wrócić, co próbuje w filmie zrobić jego żona. Powrót nie jest już możliwy, bowiem jego już była żona jest zaangażowana w inny, typowo „ziemski” związek, zawarty wtedy gdy główny bohater przeżywał życiowe zawirowania.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 

Stadium globalnego upadku systemowego. Kryzysy są bolesne ale konieczne

Stadium globalnego upadku systemowego. Kryzysy są bolesne ale konieczne

kryzysMówi się, że żyjemy w dobie kryzysu. Kryzys jest tak permanentny, że trwa od prawie siedmiu lat, i wszyscy już się do niego przyzwyczaili. Słowo „kryzys”, jeśli chodzi o gospodarkę, jest słowem-wytrychem. Nie tylko taka sytuacja jest wygodna dla rządów i ich skrajnie neoliberalnych posunięć. Każdy pracodawca, płacąc pracownikom grosze, uzasadnia to kryzysem gospodarczym. Kryzys gospodarczy spadł kapitalistycznym wyzyskiwaczom z nieba, i umożliwił jeszcze szybszy transfer kapitału ku najbogatszym, niż w czasach gospodarczej prosperity.

W poniższym nagraniu jest mowa o kryzysach nieco innego rodzaju. Ja również o nich piszę. Chodzi o kryzys całej cywilizacji. Wszystkie systemy które sprawdzały się jeszcze na początku XXI wieku, wykazują obecnie skrajną niewydolność i w bólach zbliżają się do kolapsu. Tego typu „pęknięcie cywilizacji” jak i pomniejsze kryzysy dotyczące jednego z systemów – rabunkowej gospodarki kapitalistycznej – są wpisane w ich naturę.

Zawsze powtarzam, że wzorcem do wielu innych systemów, takim „systemem podstawowym”, jest okrutna macocha natura, tak uwielbiana przez wszelkich ezoteryków i new age’owców (zupełnie nie wiem dlaczego). Natura ma generalnie dwa priorytety:
1. jak najszersza replikacja DNA dokonana przez osobnika, grupę osobników, gatunek;
2. zdobycie jak największej ilości terytoriów i zasobów przez w/w.

Natury nie interesuje ani szczęście, ani moralność, ani nawet los powołanych do życia stworzeń na tym łez padole. Ba! Okrutna macocha natura zakłada, że nawet gdy 90% młodych osobników zginie, to i tak warto utrzymywać wysoką płodność i wysoką rozrodczość, bo przecież 10% przetrwa. Z lekcji biologii wiemy, że gdy dany gatunek rozrasta się za bardzo, to następuje kolaps danego ekosystemu. Zaczyna brakować pożywienia dla tego gatunku, a potem, w konsekwencji, gwałtownie kurczy się jego populacja.

Zobaczcie że bardzo podobnie do tego okrutnego, psychopatycznego „systemu podstawowego”, jakim jest macocha natura, zachowuje się neoliberalny kapitalizm. Kapitalizm ma te same dyrektywy co matka natura: jak najwięcej niewolników dla systemu (a więc rozrodczość), gromadzenie jak największej ilości dóbr, generowanie coraz wyższego wzrostu PKB i zajmowanie coraz to nowych terytoriów. Niestety, w kapitalizm też jest wpisany systemowy kolaps. Z tej prostej przyczyny, że nie da się w nieskończoność generować wzrostu PKB, nie da się ciągle produkować więcej i więcej. Nie tylko chodzi o kurczące się zasoby planety, ale też o fakt, że świat nie potrzebuje nieskończenie wielkiej liczby samochodów, mieszkań czy elektronicznych zabawek.

Dużo ważniejszym systemowym kryzysem, jest kryzys ducha, kryzys myślenia, kryzys morale. Moje pokolenie zaczyna powoli dostrzegać, że z tym światem jest coś nie tak, i to cholernie nie tak. Coraz więcej osób przestaje widzieć w służbie dla systemu swoją realizację. Przyjęło się, że człowiek ma spłodzić dzieci (nowi niewolnicy dla systemu), potem robić karierę, kupować, konsumować. No i dobrze by było, gdyby pił alkohol, palił, brał narkotyki i jadł śmieciowe jedzenie. Bo to nie tylko ogłupia i odcina od duchowego poznania, ale napędza gospodarkę i uniemożliwi mojemu pokoleniu dożycie wieku emerytalnego. Wiele osób w taki sposób nie chce się realizować, bo wychodzi na jaw (dzięki wolnemu internetowi) jaka jest cena tego. Znamienną opinię zamieścił ktoś na jednym z moich profili. Napisał, że kiedyś ludzie być może dojdą do wniosku, że tę planetę trzeba wysadzić w powietrze, i zakończyć to cierpienie.

Zapraszam na prelekcję pana Gregg’a Badena o systemowej i strukturalnej niewydolności:

Okrutni „bogowie” starego testamentu [+18]

Okrutni „bogowie” starego testamentu [+18]

jahwe bogZapraszam do wysłuchania nagrania z udziałem niezawodnego badacza biblii i czasów starożytnych, Romana Nachta. Człowiek ten, by właściwie poznać tamte czasu, nauczył się kilku dawnych języków, w tym języka hebrajskiego. Jest to wbrew pozorom bardzo ważne, bo czytając ten sam stary testament lub nowy testament w tych starych językach, odnajdujemy tam zupełnie nowe, niewidoczne z poziomu języka polskiego treści.

Tematyka „boga” bądź „bogów” starego testamentu, jak i trzech żydowskich religii trzymających w niewoli świat (chrześcijaństwo, judaizm, islam) była podejmowana przeze mnie wiele razy. W wielkim skrócie – „bóg” chrześcijan, żydów i muzułmanów, zwany m.in.: jahwe, bóg, allah, demiurg, szatan – jest władcą ziemskiego matrixa. Trzyma on naszą planetę w duchowej niewoli, i żywi się energią zła i cierpienia. Niektórzy ezoterycy kojarzą ten złowrogi byt duchowy z planetą Saturn.

„Bogowie” Starego Testamentu – Roman Nacht:

Każde traumatyczne wydarzenie w życiu ma swój sens

Każde traumatyczne wydarzenie w życiu ma swój sens

rozwoj osobistyKilka cennych cytatów z pogranicza ezoteryki i gnozy. Jeden z nich mówi o doświadczaniu trudnych sytuacji życiowych. Otóż powszechnie panujący paradygmat, wyznawany dziś przez ogromną większość ludzi, głosi że traumatyczne i złe przeżycia to przypadek, ot, zły ślepy los, kwestia bliżej nieokreślonej statystyki, i nic nie da się z tym zrobić. Jest to pochodna kartezjańskiego, materialistycznego i ateistycznego widzenia świata. Ten smutny, ponury świat dzisiejszych racjonalistów-ateistów to świat gdzie wszystko powstało przez przypadek, wszystko toczy się siłą bezładu, nic nie ma wyższego sensu.

Według nich, świat po prostu jest i rzeczy na nim dzieją się przypadkowo, bez żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Tego typu ateistyczne, racjonalistyczne, materialistyczne myślenie, oprócz odcięcia nas od przyrody i masowej urbanizacji, jest podstawowym czynnikiem nasilającym lęki i coraz bardziej przerażającą, wszędobylską społeczną psychozę.

Tymczasem każde złe wydarzenie ma nas czegoś uczyć. Każde tego typu złe wydarzenie jest po to, by coś nam uświadomić, byśmy wiciągnęli z niego jakieś wnioski. Nic nie dzieje się „ot tak”, w życiu nie ma czegoś takiego, że: „ot, stało się, i tyle”. Masz sobie dać po czymś takim czas na żałobę i pozbieranie się, to fakt. Ale przede wszystkim, trzeba wyciągnąć z tego zdarzenia jakieś wnioski. Trzeba zadać sobie pytanie, po co to się stało, co miało nam uświadomić. Jaki błąd popełniliśmy, co chcieliśmy ukryć, jakiego uczucia bądź emocji chcieliśmy się wyprzeć.

To, czego nie chcemy widzieć, to, co chcielibyśmy ukryć, najlepiej na zawsze, w mrokach swojej podświadomości – prędzej czy później eksploduje, często dezorganizując nam życie. Gdy zbyt dużo spraw, emocji, uczuć, niewygodnych faktów „spycha” się do „bufora stabilności” w podświadomości, tym więcej jest ona zaśmiecona i działa coraz gorzej. Gdy już tam brakuje miejsca na zamiatanie brudów pod dywan, następuje eksplozja – podświadomość by ratować system nerwowy, generuje chorobę w innym sektorze ciała podług swoich kodów. Pojawia się np nowotwór, choroba serca, alergia, albo np nerwica czy psychoza. Mówi o tym już nie tylko sama ezoteryka, ale np nauka wymyślona przezdr Hamera – Germańska Nowa Medycyna.

Ostatecznie, każdy człowiek, lub prawie każdy (poza tzw. „ludzkimi drapieżnikami” – czyli „potworami” w ludzkich ciałach) ma zaprogramowane doświadczenie życiowego piekła w życiu tu na Ziemi. Mamy doświadczać obu stanów – z jednej strony skrajnej emocjonalnej ekscytacji, a z drugiej strony – upadku tak bolesnego, że wgniata nas w glebę. I tak przez setki tysięcy lat, przez wiele, wiele żyć. Aż nie nauczymy się dystansu i opanowania wobec tych szalonych, ziemskich spraw.

Gdyby nie gorycz rozstania, ból życiowych porażek, gdyby żyło Ci się od początku do końca jak w bajce – nie tylko byś się niczego nie nauczył. Byłbyś wtedy jak te piękne kobiety – pewne siebie, wyszczekane, zadzierające nosa do góry, z syndromem księżniczki w wieży, egoistyczne do granic, traktujące innych ludzi jak żebrzących o atencję petentów (postawa urzędnika mającego władzę). Oprócz tego, że nic byś się nie nauczył, najprawdopodobniej.. wpadłbyś w autentyczną depresję, nerwicę lub wręcz byś oszalał! Popatrz na tych wszystkich zapijaczonych i zaćpanych z psychicznej rozpaczy aktorów, piosenkarzy, milionerów. Umierających w zasranym i zarzyganym łóżku, a ich sekcja zwłok wykazuje kilkanaście narkotyków we krwi w dużych ilościach.

Ja to już w dzieciństwie zauważyłem. Będąc nic nie wiedzącym o życiu, 12-letnim szczenięciem, zastanawiałem się, jak by to było, gdyby świat był inaczej skonstruowany. Gdyby ludzie nie musieli uczyć się, pracować, itp, tylko cały rok mieli urlop. Już wtedy doszedłem do wniosku, że w końcu by się porzygali z nudów i zwariowaliby od tego urlopowania i leżenia plackiem na plaży. Zadawałem mnóstwo takich pytań przez cały wiek nastoletni aż do około 2009 roku. Nie wiedziałem jednak dlaczego tak się dzieje. Standardowe, „ateistyczne” nauki, takie jak psychologia, kompletnie nie dawały odpowiedzi na te pytania, w tych sferach rozkładały one ręce.

Potem, po roku 2009, odkrywałem coraz więcej i więcej sfer, w któych standardowa psychologia pojowana „ateistycznie”, jest całkowicie niewydolna. Spróbuj zadać pytanie o sens życia absolwentowi psychologii lub filozofii. No dobrze, doktorowi tych kierunków. Ok, może być profesor.. Czy zyskasz odpowiedź? Czy raczej Twojemu pytaniu będzie towarzyszył obleśny chaust z butelki piwa, złowieszczy rechot i nieśmiertelne: „pij, nie filozuj tyle!„. Otóż w standardowych, systemowych doktrynach nie znajdziesz odpowiedzi na te pytania. Są one tak sprytnie skonstruowane, że gdy docierasz do rdzenia ich poznania i zaczynasz zadawać kluczowe, choć niewygodne pytania – napotykasz na zaporę ogniową. Właściwą kontynuacją wielu nauk (np psychologii) jest ezoteryka, gnoza, duchowość. Z tym, że one każą nam szukać odpowiedzi tam, gdzie ona jest od dawna – w sobie.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

____________________________________________________________

Ból nie po to jest, by przysparzać ci smutku, pamiętaj. Ludzie tu właśnie przegapiają wszystko… Ten ból ma uczynić cię bardziej czujnym. Człowiek staje się czujny tylko wtedy, gdy strzała wnika głęboko w serce i rani. W innych sytuacjach nie mają czujności. Gdy żyje się łatwo, przyjemnie i wygodnie, kogo to obchodzi?
Po co czujność? Gdy umiera przyjaciel, ta możliwość istnieje. Gdy zostawia cię kobieta.. ciemne noce, osamotnienie.

Kochałeś ją tak bardzo, postawiłeś wszystko na jedną kartę, a ona nagle pewnego dnia odeszła. Płaczesz w osamotnieniu.. to szansa, jeśli ją wykorzystasz, możesz stać się uważny. Strzała rani, możesz ją wykorzystać. Ból nie jest po to, by dać ci nieszczęście, ból ma sprawić, że będziesz uważniejszy! Gdy jesteś uważny, nieszczęście znika.”
~Osho

rozstanie i cierpieniePrzestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele -wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym.
I chwila, gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.”
~Osho, Budda Drzemie w Zorbie

duchowoscŁatwo jest zmienić charakter – jednak prawdziwe zadanie polega na zmianie twojej świadomości, na tym, żebyś stał się jak najbardziej świadomy. Kiedy jesteś świadomy, nie możesz się gniewać, nie możesz być chciwy, nie możesz być zawistny, nie możesz być ambitny. Kiedy cały gniew, chciwość, zawiść, chęć posiadania, pożądanie znikają, zostaje uwolniona zawarta w nich energia. Ta energia staję się twoja błogością. Nie przychodzi z zewnątrz; powstaje wewnątrz twojej Istoty, w jej rdzeniu.

Kiedy ta energia staje się dostępna, ty stajesz się polem receptywnym, polem magnetycznym. Kiedy stajesz się polem magnetycznym, kiedy cała energia, która jest niepotrzebna marnowana przez ciebie w twojej nieświadomości, zbiera się, kumuluje się wewnątrz ciebie – przyciągasz to, co jest ponad. Kiedy stajesz się jeziorem energii, zaczynasz przyciągać gwiazdy, zaczynasz przyciągać to, co jest ponad, zaczynasz przyciągać sam raj.”
~
Osho, Radość

ezoterykaKiedy otworzysz się na otaczającą cię kobiecą energię wówczas zacznie znikać twoja skłonność do przemocy. Przemoc jest energią, która nie mogła przemienić się w miłość. Przemoc jest miłością, która nie mogła się zrealizować. Osoba agresywna ma nadmiar energii miłości lecz nie wie jak ją uwolnić.
Miłość jest twórcza, przemoc – destrukcyjna. Twórcze energie zmieniają się w destrukcyjne, jeśli nie są wykorzystane.”
~Osho

ezoterykaNaczelną zasadą EGO jest ukrywanie. Ego zrobi wszystko aby dany człowiek nie miał chęci do nauki, aby się o sobie nie dowiedział. Daje różne grzechotki aby wypełnić czas na zabawę. Wielkie EGO wszystko już wie i niczego uczyć się nie potrzebuje. To wielka pycha aby nikogo nie słuchać! Duże EGO zazwyczaj jest zewsząd wypychane, gdyż chce zajmować wszystkie przestrzenie. Jest jak balon, który się ciągle nadyma.
Aby ego nauczyło się pokory, musi być najpierw poniżone. Zazwyczaj jest to odrzucenie, izolacja, depresja czy ciężka choroba. Nie zawsze człowiek w takiej sytuacji rozpoznaje o co w tym wszystkim chodzi. Zazwyczaj osądza cały świat, że jest temu winien, tylko nie on.

Rozpoznanie swojego ego jest drogą prowadzącą do oświecenia. Najpierw trzeba głęboko pragnąć poznać Boga Stwórcę i do Niego się zwrócić o prowadzenie. Potem, uczyć się na swoich błędach i wyciągać wnioski. Wiedza duchowa wielkich nauczycieli jest bardzo przydatna w rozpoznawaniu EGO. Nauka pokory jest bardzo potrzebna aby uniknąć bólu transformacji do nowego wymiaru rzeczywistości. Błogość wynikająca z miłości do innych, ma być aspektem życia w nowych czasach, bez ego – panowania. Błogość wyprowadza ze starego matrixa w którym ludzie Ziemi utknęli przez tysiące lat ciemności.”
~
Danuta Wachowska

ezoterykaPowinniśmy paradoksalnie wspierać zarówno „skrajnych tradycjonalistów”, lefebrystów, tego typu „proroków” (Maria z Irlandii) jak i wszelkich innych spiskowych i schizmatycznych oszołomów. Wszak cel jest jeden – rozmontowanie kościoła katolickiego, zakażenie go trucizną, by zaczął gnić od środka. Nieważne jaka doktryna, napisana nie ważne pod jakim fałszywym pseudonimem nas do tego celu doprowadzi. Poprzez konspirację która jest wymierzona w najsłabsze elementy kościoła jako potężnej instytucji – hydry – doprowadzimy do owego celu. Widzę więc nadzieję w tego typu skrajnych ruchach i prądach wewnątrz kościoła, co może się wydawać paradoksalne, ale jest logiczne. O to chodzi, by obrzydzić im bycie w kościele, by zwodniczymi słówkami szeptanymi do uszu, odwieść ich od służby Watykanowi. Wtedy szybciej wpadną w nasze sidła. Owszem, nie stanie się to od razu, ale np. za rok, dwa, pięć.. ale bądźmy cierpliwi i każdego dnia, wytrwale i w pocie czoła budujmy Nowy Światowy Porządek.
~Jarek Kefir

rozwoj duchowy