Granice wyborów i paradoksalność zniewolenia

relacje damsko męskieDziś ciekawy wpis ze strony strajk.eu o dylematach moralnych i etycznych dotyczących strefy ars amandi. Sam taki dylemat mam, a raczej miałem.

Otóż znam sposób by przerwać reakcje biochemiczną zwaną zakochaniem. Jest to działanie na poziomie biochemii mózgu. Inaczej: jest to skrzetnie ukrywana tajemnica big-pharmy i medycyny. Lekarze i farmacja nie mówią o tym sposobie, by nie robić czarnego PRu tostowanym przez nich farmaceutykom.

Ta metoda została ochrzczona przeze mnie wdzieczną nazwą: „farmakologiczna lobotomia„. Jest bezpieczna i odwracalna dla mózgu (pod rygorystycznymi warunkami) ale nieodwracalna dla stanu (uczucia) zakochania. Gdyby była ona powszechnie znana, to można by uratować miliony ludzi od traumy, depresji, obłedu, nałogów, samobójstwa. Można by.. Z drugiej strony zdecydowałem że bede na ten temat milczał.

Miłość, w tym stan zakochania, są najważniejszą cześcią ziemskiego doświadczenia. Nic nie może sie z nią równać. Ja, pisząc o tej metodzie, wpłynąłbym na linie czasowe i na karme różnych ludzi. Stosowanie tej metody w wielu przypadkach odebrałoby ludziom bezcenne doświadczenia i życiowe lekcje. Czy mam do tego prawo? Uważam że nie mam do tego prawa.

Kolejny dylemat to to, czy miłość to tylko stan hormonalnego zakochania? Ono trwa dwa do trzech lat, i potem stopniowo wygasa. Jeśli sie nie przerodzi w relacje intymności i przywiązania, związek sie rozpada. To dylemat dużo głebszy, bo dotyka istoty bycia człowiekiem. Czy człowiek jest tylko sumą reakcji fizyko- i biochemicznych, jak sądzą racjonaliści (ateiści)? Czy czymś / kimś wiecej?

Niektórzy potrafią przerwać odczucie zauroczenia / zakochania by nie rozbiło sie zbyt intensywne, by powoli wygasało. Jest to wpływ na neurony poprzez siłe woli. Można zamieniać siłe rodzącego sie uczucia na siłe gniewu na to, jak jest skonstruowany ten świat. To działa. Jednak w takiej „wolności” od stanu zakochania, tkwi wg mnie paradoksalność zniewolenia.

Wstęp: Jarek Kefir

Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!

__________________________________________________________

O wyborze i zniewoleniu, konsekwencjach i ograniczeniach – w miłości, literaturze, sztuce i życiu

Cytuje: „Pewien pan przez długie lata trwał w zatwardziałym starokawalerstwie. Odrzucał wszelkie oferty i okazje, podsuwane mu przez przyjaciół i znajomych. Kiedy dziwili się temu – wyjaśniał, że szuka idealnej kobiety. Aż gdzieś koło pięćdziesiątki, gdy wrócił z wakacji, oznajmił, że taką kobietę wreszcie znalazł. “Pewnie ją teraz poślubisz” – pytali z nadzieją przyjaciele i znajomi. “Nie” – odpowiedział. – “Ona szuka idealnego mężczyzny”.

GRANICE WYBORÓW

Płyną z tej anegdoty przynajmniej dwa morały. Pierwszy, że realizując swą wolność, dokonujemy wyboru własnych ograniczeń. Drugi zaś, że wybierając w sposób wolny te ograniczenia, zakładamy, iż dadzą nam one dostęp i pozwolą obcować z tym, co wymarzone i idealne, co jednak nie jest już takie pewne.

Oto ów pan sam siebie przez lata ograniczył i zamknął w bezżenności z własnej, nieprzymuszonej woli. Tym właśnie przejawił swą wolność w dokonywanym wyborze. Odrzucił podsuwane mu kobiety. Zlekceważył ich atrakcyjność i gotowość do zamęścia. Ale kiedy wreszcie poznał tę idealną, jego wybór, skierowany na nią, był faktycznie wyborem innego ograniczenia. Tkwiło zaś ono w tym, że ona szukała idealnego mężczyzny, którym dla niej on nie był. W związku z tym wymarzona przezeń idealność męsko-damskich pieleszy, spełnienie szczęścia miłości, powróciły tam, skąd przyszły: do nicości.

Te dwa morały mają wymiar szerszy. I nie dotyczą tylko stosunków męsko-damskich. Mówią one, że ludzie, realizujący swą wolność, spodziewają się, że dokonane przez nich wybory dadzą im to, o czym marzą i czego pragną. Wielu z nich często powtarza jak zaklęcie: “Gdybym był wolny, to…”. Kiedy wszakże wolność przychodzi – prędzej lub później doznają rozczarowania. Okazuje się bowiem, że jedne ograniczenia zamienili na inne.

PARADOKSALNOŚĆ ZNIEWOLENIA

I dzięki temu świat toczy się, jak się toczył do tej pory. Bo wprawdzie każdy z nas zdaje się sobie niepowtarzalną jednostką, lecz wciąż powtarzalne ograniczenia oferuje nam otaczająca rzeczywistość. Paradoksalnie więc w sposób wolny wybieramy formy zniewolenia. Na każdym kroku. W życiu osobistym, politycznym, zawodowym czy intelektualnym. Nawet Bóg, przedstawiając na Początku Czasu wolnemu Adamowi możliwość wyboru towarzystwa, przedstawił mu tylko Ewę, sklonowaną z jego żebra, i rzekł: “wybieraj…”

Paradoksalność tej sytuacji egzystencjalnej odnotowana została też przez Franza Kafkę. Pisał on bowiem w jednym z aforyzmów: “On jest wolnym i bezpiecznym obywatelem ziemi, gdyż jest przykuty do łańcucha, który jest dostatecznie długi, by mu dać dostęp do wszystkich miejsc na ziemi. Ale jednocześnie jest także wolnym i bezpiecznym obywatelem nieba, gdyż jest przykuty również do podobnie odmierzonego łańcucha niebios. Kiedy dąży do ziemi, dławi go obroża nieba, kiedy zaś zdąża do nieba, dusi go obroża ziemi. A przecież ma wszystkie możliwości i czuje to; nawet wzbrania się przed tym, by wszystko położyć na karb błędu popełnionego przy pierwszym założeniu kajdan”. Czyli – można by rzec – dokonanego na początku wyboru.

Chciałoby się więc powiedzieć: nic dodać nic ująć. Raz dokonany wolny wybór ogranicza, determinując wszystkie kolejne wybory, płynące z pierwszego wyboru. Nie płyną stąd jednak wnioski optymistyczne. Pomyłką byłby wszakże pesymizm. Jedyną konkluzją może tu być mądrość ludowa, która dawno zamknęła istotę rzeczy w powiedzonku: “wyżej pępka nie podskoczysz”, bo dokonywane przez nas wybory wyznaczają horyzonty, w jakich, ich skutkiem, obracamy się. Zarówno w całokształcie naszych odniesień do świata, jak i w relacjach miłosnych.

Gdyby jednak opisać dzieje związków, sprzeczności i wykluczania się wolności z miłością, powstałaby opowieść fascynująca, choć budząca mieszane uczucia. Byłaby to bowiem historia salonowych szczytów kultury i jej rynsztoka; prawda o zmieniających się w popiół marzeniach i kradzionych światu rozkoszach.

Rzecz charakterystyczna: dzieje światowej literatury miłosnej pokazują, że wolność dla jej bohaterów-kochanków istnieje przede wszystkim w postaci negatywnej. Literatura ta nie zna (lub prawie nie zna) innej miłości jak przedmałżeńska czy w formie małżeńskiej zdrady. Udany mariaż zaś małżeństwa z miłością zakrywa piołun milczenia. I dotyczy to nawet bajek i baśni, które się zwykły kończyć zapewnieniem, że bohaterowie zostali sobie poślubieni, a potem “żyli długo i szczęśliwie”.

Dlatego miłość chce na ogół tylko jednej wolności: od zewnętrznych ograniczeń, nakazów i zakazów, przeszkód i zagrożeń. Objawia się bowiem ona przez intrygi, zdrady, ucieczki, rozpacze, lęki, by tylko w nielicznych momentach funkcjonować jako uniesienie czy drżenie ziemi; jako pogłos zespolenia kochanków. A kiedy któremuś z nich zdarza się zostać samemu – czuje się stłamszony i zdaje się go dławić nawet obecność własnego ciała. Stąd strugi łez i tęsknot, które kończy śmierć; kolejne intrygi albo wolność do zawarcia upragnionego małżeństwa. A ono jest już końcem. Nieodwołalnie.

Tylko w złej, ale poczciwej, literaturze jest odmiennie. Ale też literatura ta w ogóle nie inaczej stawia problem wolności, jak jako kwestię, czy Ona zdolna jest i chętna do zamęścia; On wolny, by ją poślubić. Resztę rozstrzyga ciocia Klocia, katechizm i wszystkowiedzący sąsiedzi. Liczne, zdrowe i (na ogół) głupawe dzieci dopełniają reszty.

PIĘKNA JEDNOLITOŚĆ

Ciekawe jednak jest to, że zarówno w dobrej jak i złej literaturze rzadko pojawia się kwestia wolności kochających się wobec siebie wzajem. Ich emocjonalny wybór zdaje się przesądzać raz na zawsze o wszystkim. Cała literatura zwykła wszakże upraszczać sprawę. Uczucia, nawet najżarliwsze, nigdy nie są tak samo intensywne. Posiadają swój rytm, który biegnie od stanu wysokiego do punktu zerowego, by następnie znowu wznosić się i opadać. Ten rytm psuje literackie obrazy miłości, i każe mieć na uwadze i to, że nawet najwięksi kochankowie mogą mieć (i miewają) siebie serdecznie dosyć.

Ktoś napisał kiedyś, że państwo to codzienny plebiscyt obywateli. Miało to znaczyć, że jeśli rządzący, spoglądając rano przez okno, nie widzą rządzonych wznoszących barykady, ale spokojnie zmierzających do roboty, mogą zasiadać do śniadania, pić kawę i rozkoszować się dymem cygar. Potem – rządzić. Znaczy, że plebiscyt wypadł dla nich pozytywnie. Kiedy zaś budują owe barykady, układają w stosy kamienie, rozbrajają policjantów i żołnierzy, powinni się ukryć lub pakować manatki. Boć dla nich oznaczać to może ewentualny kres rządzenia. Krwawe z nimi porachunki.

Podobnie jest z kochającymi się: gdy jeden (czy jedno) z nich nie każe drugiemu zabierać swych zabawek, i wynosić się – znaczy to, że wzajem siebie wybrali. Jeśli jest inaczej – zaczyna się kolejny etap życia. I tu tedy mamy do czynienia z plebiscytem, który unieważnia wszystkie zaklęcia, przysięgi i dowody miłości. Ale – niestety – w codziennej praktyce każdy taki plebiscyt istnieje raczej jako możliwość niż realność.

Niemniej pewne jest, że każdy wybór ogranicza. A dzień wczorajszy decyduje o dzisiejszym. I rzadko się zdarza, aby udawało się nam ograniczenia zrzucić. Żyjemy więc w swych własnych, przez siebie samych dokonywanych ograniczeniach, jak w więziennych celach. W polityce, w stosunkach pracy, w rodzinie, poza którymi – zwłaszcza wiosną – zdają się istnieć kochankowie. Oni jednak o tym milczą. Milczy też literatura, przechodząca nad tymi celami do porządku.

Dzięki temu jej bohaterowie zachowują piękną jednolitość i są wzorami dla naszej wewnętrznej niejednolitości. Powiedziało się A, mówi się B, bo lęk przed utratą i niewiadomą po dokonaniu innego, niż oczekiwany, wybór na nic innego nie pozwala. Marzy się jednak coś innego. Kiedy ptaszki wyśpiewują zakochanym trele-morele. Ale nie samą miłością człowiek żyje. Choć czasem pragnienie miłości zamienia się w mdłości.

I jedynie w sztuce bywa inaczej.”

Autor: Jan Kurowicki
Źródło: Strajk.eu

Jesteśmy w niewoli matrixa, więzienia umysłów, bez ścian i bez drutów!

Jesteśmy w niewoli matrixa, więzienia umysłów, bez ścian i bez drutów!

mlodosc kariera rodzinaKolejna część moich luźnych przemyśleń co do struktury systemowej (matrixa ziemskiego) w jakim nam, nieszczęśnikom, przyszło nam tkwić na Ziemi, tej Ziemi. Jedno z najważniejszych moich przesłań, sformułowanych jakiś czas temu, to:

„Największy matrix to nie polityka, to nie korporacje, to nie spiski. Największy matrix to nasze ego, podświadomość, emocje, neuroprzekaźniki, hormony. To na nich opiera się struktura całego systemu i to w nich należy szukać i przyczyny, i rozwiązania, o ile ono istnieje. Opisując ludzkie ego i podświadomość, znajdziesz brakujące elementy i odpowiedzi na temat wszystkich innych tak bardzo niesprawiedliwych struktur systemowych, jak: kapitalizm, polityka, ekonomia i wiele innych”.

Otóż każdy z nas ma w sobie takie struktury jak ego i podświadomość. Przywykliśmy traktować te struktury jako nasze, jako własne. A co jeśli te struktury wcale nie są ani nasze, ani własne? Swego czasu, już dawno temu, stwierdziłem, że są to struktury pasożytnicze albo wirusowe, instalowane przez system po to, byśmy spełniali określone role i cele?

Przypatrzmy się temu bliżej. Elementarną częścią, obok podświadomości i ego, jest nasza świadomość, zwana też rozumem. Nasza świadomość wcale nie ma ani skomplikowanych, ani drapieżnych wymagań. chce być po prostu szczęśliwa, chce dobra i spokoju. Jednak gdyby tylko na tym oprzeć ziemski system, to on by się nie rozwijał. Szczęśliwi ludzie nie widzieliby potrzeby podboju coraz to nowych terytoriów, generowania w nieskończoność wzrostu PKB, robienia karier, konstruowania coraz to bardziej designerskich, wyszukanych i drogich wynalazków.

Ba! osoba szczęśliwa BEZWARUNKOWO nie potrzebowałaby nawet uprawiania seksu – nie byłoby więc dzieci i przyrostu naturalnego. Bo skoro odczuwasz niesamowite szczęście i błogość z samego faktu, że istniejesz, że żyjesz – to nie musisz zapełniać pustki emocjonalnej seksem. Z tego powodu, że nie masz żadnej pustki, żadnego głodu, bo przecież ciągle odczuwasz radość i błogość. Więc tutaj okrutna macocha natura zastosowała pewien sprytny podstęp.

Otóż chemicznymi „posłańcami” ego i podświadomości (na planie fizycznym) są hormony płciowe i neuroprzekaźniki walki, aktywności, żądz: dopamina i noradrenalina. Wyjaśnijmy czym jest ego i czym jest podświadomość. Podświadomość to inaczej „mózg gadzi” – najbardziej pierwotna i zwierzęca część naszego jestestwa. Ma ona inteligencje 4 letniego dziecka, ale potężną broń przeciwko naszej świadomości – czyli emocje, a co za tym idzie, neuroprzekaźniki i hormony. Ludzkie ego to natomiast nieustannie działający generator „pustki”. Ego ma za zadanie generować ciągłą pustkę, ciągłe niespełnienie, ciągłe potrzeby, coraz to nowe i nowe.

Właśnie to jest sens słów ze słynnej piosenki w metaforyczny sposób opisującej naszą ziemską niewolę: „Bo nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go”. I taki jest cel tych wirusów – ego i podświadomości – jakie system nam zainstalował. Dzięki ego i dzięki podświadomości mamy wypełniać zadania i żądania okrutnej macochy natury, czyli ciągle uprawiać seks i produkować kolejnych niewolników dla systemu. Rozmnażanie to najważniejszy cel macochy natury, bez niewolników nie ma systemu. Mamy także ciągle zdobywać nowe terytoria – to też cel macochy natury stawiany wirusom, bakteriom, roślinom, zwierzętom i ludziom. Mamy też budować, produkować, generować, podbijać, zabijać – a tego osoba autentycznie szczęśliwa nie chce robić.

Więc system instaluje u takiej osoby ego i podświadomość, i za pomocą ich chemicznych środków szantażu (hormony generujące uciążliwy popęd seksualny, ego generujące ciągle nowe potrzeby) zmusza się nas do tego. Cała ta techniczna cywilizacja, przez którą właśnie trwa kolejne wielkie wymieranie gatunków (ekosystemy nie wytrzymują już ludzkiego żarłocznego ego), to rezultat ciągłego niespełnienia i ciągłego stawiania sobie nowych celów.

To bardzo sprytnie zostało pomyślane, i wcale nie powinniśmy się buntować i drzeć szat z tego powodu. Bo raz, że tak piękne artystycznie dzieło jak matrix ziemski, zostało stworzone przez prawdziwego wirtuoza sadyzmu – Hannibala Lectera do potęgi milionowej, w skali kosmicznej. Podziwiajmy jego sadystyczne, piekielne dzieło niczym prawdziwy majstersztyk i poznawajmy jego parametry. A dwa – że z matrixu da się wyjść, da się na powrót osiągnąć ten stan boskiej błogości i radości bezwarunkowej. Nawet ja ten stan przez parę chwil, parę dni odczuwałem, więc wiem że jest to możliwe.

Kolejną ciekawostką są nałogi. Jak wiemy, ogromna większość ludzi ma jakiś nałóg. Czy to alkohol (ten nałóg ma większość Polaków, i większość nie zdaje sobie z tego sprawy), czy to narkotyki, używki, obżeranie się, seks. Te wszystkie czynności są nędznymi substytutami szczęścia i radości bezwarunkowej. Są one kompulsywnie używane po to, by choć na kilka sekund, kilka chwil zapełnić tę przerażającą pustkę generowaną przez ego. Co ciekawe, podświadomość celowo uzależnia nas od tych substancji (alkohol, narkotyki, używki, leki) i potem celowo wywołuje u nas objawy odstawienne.

Po co to robi? Przecież to totalnie nielogiczne! Owszem, z punktu widzenia oświeconej osoby XXI wieku, jest to nielogiczne. Ale podświadomość, mózg gadzi, ma wgrane prastare programy z czasów, gdy musiała za wszelką cenę ograniczać, otumaniać i kontrolować naszą świadomość. Idealnym środkiem do tego, by choć trochę ograniczyć, otumanić i zniewolić świadomość, są więc: narkotyki, alkohol, seks, używki, leki. To jest taki odwieczny wyścig pomiędzy tym, co ciemne, mroczne, podświadome, a tym, co jasne, co świadome. Cały rozwój duchowy polega na tym, by rozjaśnić barbarzyńskie, pamiętające mroki naszych zwierzęcych pradziejów, obszary podświadomości. By to podświadomość służyła nam, a nie nas terroryzowała, jak to ma miejsce u zdecydowanej większości ludzi – niewolników matrixa. Wszak największe więzienie tego świata, to więzienie umysłów – a więc bez ścian i bez drutów.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 

Szczęście mamy w sobie! Pokonamy każdy system jeśli je odnajdziemy!

Szczęście masz w sobie, nie da Ci go kobieta ani pieniądz! Fenomen „depresji bogacza”

cele zyciowe kariera pracaPisałem parę razy na blogu, iż istnieją dwie najgorsze zależności na świecie.

1. zależność emocjonalna
2. zależność finansowa

Praktycznie całe zło jakie jest generowane na Ziemi, opiera się albo o zależność emocjonalną, albo o finansową.

Jednocześnie, o ironio, owe zależności są przedstawiane jako coś zbawiennego, wspaniałego. Pcha się niczego nie świadomych młodych ludzi w owe zależności, mamiąc ich ułudą pokolorowanego dopaminą szczęścia.

To jakby okrutna zemsta dorosłych: wiedzą dobrze, że ten świat jest tak skonstruowany, że nie da się osiągnąć na nim szczęścia postępując standardowo, ale pchają młodych ludzi, by zakochiwali się, cierpieli, pieprzyli się, rodzili na potęgę dzieci, przegrywali swoje życia.

Świat oferuje Ci kilka lat hormonalnego haju, zaś potem – obowiązkowy ślub, dzieci, kredyt hipoteczny, zapier*ol na dwa etaty 14 godzin na dobę, ból, rozpacz i łzy, tuszowane alkoholem, psychotropami, narkotykami. Nie chcę takiego życia, po prostu nie chcę.

Wolność to nie tylko polityka, ale też Twoje emocje

Zależność emocjonalna jest zła z zasady, z samej swojej definicji. Jeśli zależysz od kogoś emocjonalnie, to ten ktoś może zrobić z Twojego życia co chce. Wystarczy jeden błąd tej osoby, albo jedna decyzja, podjęta pod wpływem emocji. I Twoje życie zmienia się w ruinę, gruzy.

Owszem, wiesz, albo raczej przypuszczasz, że ta filigranowa kobietka zapatrzona w Ciebie, raczej nie zmieni Twego życia w ruinę, ale podświadomie wiesz, że może to zrobić, że ma taką opcję. Owszem, wcale nie musi tego robić, ale może, ponieważ Twoje emocje, Twój nastrój, Twoje zadowolenie, zależą od niej.

Szczęśliwy związek oparty o nauki tantry i tym podobne, mogą założyć wyłącznie dwie osoby które są niezależne emocjonalnie i finansowo. W przeciwnym wypadku, pojawi się u mężczyzny strach, że kobieta zdradzi, skrzywdzi, odkocha się, odejdzie do faceta o większym serduszku, czy też większym portfelu.. Zaś u kobiety – że jej facet znajdzie sobie młódkę i zabierze wszystko, co daje – tzw. „poczucie bezpieczeństwa” (wiemy, co się ukrywa pod tym synonimem).

Tak się dzieje, gdy zamiast szukać szczęścia w sobie, w środku siebie, szukamy go na zewnątrz. Bo tak zostaliśmy nauczeni – by nie szanować siebie, by broń Boże nie podwyższać swojej samooceny. Podwyższanie samooceny ma siłę wielokrotnie większą niż bomba atomowa. Dla każdej władzy – kapłańskiej czy świeckiej – ważne jest, by podlegli im ludzie byli nieszczęśliwi, by mieli niską samoocenę, i nie umieli czerpać radości choćby z prostych rzeczy.

Cieszę się jak dziecko, bo jest ładna pogoda.. A Ty?

Typowy obywatel wychowany na cebuli i hasłach typu „pokorne cielę dwie matki ssie” zamiast się cieszyć z tego, że dziś świeci piękne słońce, że zbliża się wiosna, że śpiewają ptaki – rozpacza. Rozpacza, bo nie stać go na najnowszego i phone’ a, bo nie może sobie znaleźć kobiety. Bo przecież „poczucie bezpieczeństwa” ponoć nierozerwalnie wiąże się z garniturem Gucciego i kupowaniem co roku nowego modelu i phone’ a.

Musimy zrozumieć, że poczucie bezpieczeństwa na tej tak bardzo dynamicznej i chaotycznej planecie, jest fikcją, tym bardziej jeśli się kojarzy je z pieniędzmi. Pieniądze? W każdej chwili może dojść do wojny, rewolucji, bankructwa państwa, ataku spekulacyjnego na walutę..

Umiejętność survivalu, przetrwania, posiadanie ziemi, broni maszynowej, maszyn rolniczych, sporej ilości zapasów, benzyny, nasion, lekarstw? Nawet to nie da Ci bezpieczeństwa, szczególnie gdy państwo przestaje istnieć, tak, jak teraz Ukraina, a kraj plądrują paramilitarne bandy i mafie.

Tak samo niemożliwe jest odczucie szczęścia, jeśli nie masz bazy w sobie. I phone znudzi Ci się po 2 tygodniach, a po pół roku, trzymając w ręku ten jakże przestarzały szmelc, będziesz z wypiekami na oczach czytał o zapowiadanej premierze nowego modelu, i kombinował, skąd wziąć tyle kasy.

Cytuję: „Nie wymagaj, aby świat zewnętrzny ciebie uszczęśliwił. Jeśli coś robisz, nie dbaj o efekty, nie oczekuj wyników. Jeśli oczekujesz, że jakieś osoby lub sytuacje uszczęśliwią cię, rozczarujesz się. Wszystko jest uszanowane, ale nic nie ma znaczenia. Żyjesz chwilą – uwolniłeś się. Nie ma już w twoich dążeniach ponurej determinacji. Nie musisz stać się „kimś”, nie powoduje tobą gniew, lęk, ani niezadowolenie. I nie jesteś też bierny. Twoje szczęście nie zależy już od efektów tego, co robisz. Nie czekasz, że coś cię w przyszłości zbawi. Ten stan, to właśnie Istnienie. Jeśli w nim trwasz, jak może ci się nie powieść? Przecież już ci się powiodło.. ”
Autor: Eckhart Tolle

Złotouści „znawcy życia” z mieszkań na kredyt…

Opowiem Wam pewną historyjkę

Kończysz studia, idziesz do pracy na praktykę. Ale to nie daje Ci pełnej satysfakcji, więc zatrudniasz się w korporacji na lepiej płatnym stanowisku.

Zatrudniasz się w tej korporacji, ale sama praca i jako taka stabilność finansowa, nie daje Ci pełnej satysfakcji. Pojawia się więc potrzeba – samochód. Udaje Ci się ją w ciągu roku, dwóch, zrealizować.

Kupujesz samochód, ale to nie daje Ci pełnej satysfakcji, pojawia się kolejna potrzeba. „Trzeba przestać żyć na wiecznym wynajmie i iść na swoje”. Bierzesz więc kredyt hipoteczny, i kupujesz mieszkanie.

Dobrze, masz już samochód, mieszkanie, ale to nie daje Ci pełnej satysfakcji. Pojawia się kolejna potrzeba – zmiana pracy bądź stanowiska na jeszcze lepiej płatne, dokształcenie się.

Zmieniasz więc pracę lub awansujesz, kupujesz nowe, lepsze auto, zaczynasz budowę domu. Ale i to nie daje Ci satysfakcji..

Na pewno zaraz pojawi się nowa potrzeba, potem znowu, nowa, znowu, i znowu..

Powiedzcie mi proszę, co jest na samym końcu tej drabiny wyścigu szczurów? Co by było, gdyby taki korporacyjny pracownik, żył dostatecznie długo i udałoby się mu zdobyć 100% ziemskich bogactw, i władzę absolutną nad wszystkimi państwami, narodami?

Czy taki człowiek były wtedy szczęśliwy? Osiągnąłby wszystko, ponieważ nie mamy „planety B” na której mieszkają ludzie, którą można by podbijać, po całkowitym opanowaniu Ziemi.

Jaki cel wtedy miałby taki absolutny władca, imperator całej planety?

Inaczej: jaki sens ma takie życie, przedstawione w historyjce, którą powyżej opisałem? Czy ludzkie życie ma się sprowadzać wyłącznie do powiększania władzy, bogactw, do kolekcjonowania kompetencji zawodowych, kawałków żelaza, plastiku, betonu – samochodów, gadżetów, coraz większych mieszkań / domów?

Czy istnieje sens życia?

A co po śmierci? Śmierć jest najbardziej demokratyczną ze wszystkich instytucji. Śmierć to inaczej absolutna demokracja i absolutna sprawiedliwość. Jest ona nocą odpoczynku, po pełnym trudów, bóli, cierpień, dniu na tym łez padole.

Kawałki papieru, na których widnieją Twoje kompetencje zawodowe, ukończone uczelnie, kursy, certyfikaty, uprawnienia – w językach polskim, angielskim, niemieckim, i Bóg jeden wie, w jakim jeszcze..
Zostaną po Twej śmierci wyrzucone na śmietnik. Gdzie zbierze je przychodzący codziennie menel, i odczuje autentyczną radość, szczęście, że będzie miał na kiełbasę z cebulą i dwa piwa.

Kawałki betonu – mieszkanie. O nie pokłóci się, dotychczas „kochająca” się rodzina. Każdy będzie chciał je wziąć dla siebie, i wtedy nie ma miejsca na takie coś jak honor czy uczciwość. Być może dojdzie do rękoczynów, przestępstwa, zbrodni.. Kto wie?

Kawałki metali – samochód. Choćby był najlepszy i miał najlepiej wypasione bajery, zmieni się w rdzę i zostanie zezłomowany w ciągu kilku lat. Z mechanicznego powiększenia penisa, na które złapałeś tyle panienek za życia, powstaną po Twojej śmierci żyletki i inne przedmioty wyrabiane po recyklingu metali.

Czy Twoje życie to tylko kawałki papieru, kawałki metali i kawałki betonu? Które po Twej śmierci się rozpadną w ciągu góra kilkudziesięciu lat? Czy nie ma w nim innego, głębszego sensu?
W takim razie.. Po co żyć, jeśli nic nie ma poza kawałkami martwego żelastwa i pobudzania receptorów mózgowych (seks, alkohol, narkotyki), za które to pobudzanie, trzeba zapłacić potem bardzo wysoką cenę?

Cytuję: “
(…)
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie

Autor wiersza: Czesław Miłosz

Powyższe filozoficzne dywagacje, tak bardzo ośmieszane dziś, przedstawiane jako truizm wśród truizmów – ale dlaczego? Skoro tak zawzięcie dyskutujemy o przewadze Barcelony nad Realem, o rodzajach blachodachówek, o tym jaki tuning jest najlepszy – dlaczego nie dyskutować o filozofii, sprawach duchowych?

Czy założenie jest takie, że mamy być takimi XXI-wiecznymi „produktami” – robocikami, biomaszynami, których jedynym celem jest produkcja (praca) i konsumpcja (rozrywka, alkohol, narkotyki, jedzenie, itp)?

sens zycia czlowiekaAutor, poza zdjęciem i cytatami: Jarek Kefir

Warto wspierać niezależne media! Pomoc Was, Czytelników jest kluczowa jeśli chodzi o niezależność stron takich jak moja.

Dotacje są całkowicie dobrowolne i nieobowiązkowe, w przeciwieństwie do różnych “gazetoidów” typu GW czy Rzeczpospolita, gdzie za dostęp do artykułów w internecie trzeba wykupić drogi, comiesięczny abonament lub wysłać SMSa.
Jeśli chcesz wspomóc mnie i to co robię – szczegóły znajdziesz w linku “wsparcie” poniżej:

https://kefir2010.wordpress.com/wsparcie/

Portal Jarka Kefira na facebooku:

TAJEMNICE DUCHOWOŚCI: ALCHEMIA CODZIENNEGO ŻYCIA

Zwykłe rzeczy w niezwykłym świetle: alchemia codziennego życia

Poniżej przedstawiam trzy niecodzienne teorie na temat tego, co nas spotyka na co dzień, a nad czym za bardzo nie rozmyślamy.

Proszę traktować ten tekst z przymrużeniem oka.

Polecam:

1. Przyczyny napięcia przedmiesiączkowego (PMS) u kobiet

Czy wiecie, że coś takiego jak antykoncepcja upowszechniło się dopiero w XX wieku? A wiecie jak wcześniej, właściwie od zarania dziejów, wyglądało życie kobiety dojrzałej płciowo?? Nie było ono łatwe z pewnego powodu.

Otóż nie było wtedy żadnej antykoncepcji, nawet wiedza o czymś takim jak kalendarzyk małżeński nie istniała. Krótko mówiąc: jeśli w tamtych czasach kobieta miała partnera, to praktycznie cały czas dojrzałości chodziła w ciąży. Krótko po urodzeniu jednego dziecka, wraca naturalny cykl miesiączkowy, kobieta znowu zachodzi w ciążę, czeka 9 miesięcy na urodzenie dziecka, i potem sytuacja się powtarza.

Dzisiejsza, XXI wieczna technologia całą sprawę skomplikowała. Przez te setki tysięcy lat lub więcej, stanem naturalnym była jedna ciąża za drugą. Organizm więc się ewolucyjnie przystosował do takiego trybu. Owszem, taki tryb życia jest wygodny tylko z punktu widzenia natury, która ma za zadanie przetrwać za wszelką cenę. Szczęście takiej kobiety i jej dzieci, się dla natury nie liczy.

Obecnie mamy różne formy antykoncepcji. Kobiety nie chcąc zachodzić w ciążę, co miesiąc mają menstruację. I teraz najlepsze: moja teoria zakłada, że za PMS (zespół napięcia miesiączkowego) odpowiada podświadomość kobiety.

Podświadomość nie ma sygnału od ciała, że jest ciążą. Tak więc podświadomość koduje sobie: „mój partner mnie nie chciał”, „jestem dla niego nieatrakcyjna”, „nie pociągam go”. Przez tysiące lat dla podświadomości logicznym faktem współżycia była ciąża, to się zmieniło dopiero teraz. Nasze umysły po prostu nie nadążają za zmianami cywilizacyjnymi i technologicznymi.

To tak, jak z posiadaniem bomby atomowej przez państwa świata: mentalność ich władców nie dorosła do tak potężnego wynalazku militarnego. Ogólnie, mamy kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy lat opóźnienia między poziomem naszej mentalności, tym, jak jest zakodowana podświadomość, a rozwojem technologii, cywilizacji, kultury.

Jednak obecnie to się zmienia na naszych oczach. Bądźmy dobrej myśli. Pisałem parę artykułów temu, że obecnie poziom świadomości ludzkości wzrasta w poziomie geometrycznym. To znaczy że rozwój, który kiedyś zajmował, dla przykładu – 800.000 lat – obecnie zajmuje czas jednego pokolenia.

Przypomnę kilka faktów historycznych potwierdzających tę teorię.

Otóż jeszcze w XVIII (18) wieku nie istniało coś takiego jak ideologie. Społeczeństwa były podzielone na wąską grupę ludzi bogatych, których interesowała kultura, sztuka, nauka (mniej niż 1%) i plebs (pozostałe 99%). Zmieniło się to w wieku XIX i szczególnie XX, gdzie przyszedł zarówno radziecki komunizm, jak i fala nacjonalizmów. Lud zaczął się interesować ideologiami politycznymi, i walczyć ze sobą, co nie było dotąd spotykane nigdy wcześniej.

Podobnie było z kulturą i sztuką. Cały antyk, średniowiecze i część późniejszych epok, to czas, gdy pismo znali nieliczni. Zaś sztukę, w tym sztukę tworzenia dzieł pisanych, uprawiało jeszcze mniej ludzi, prawie wyłącznie bogatych. Jednak im bliżej wieku XXI, tym większa ilość twórców. Dziś wiersz, opowiadanie, felieton, artykuł, a nawet książkę, może napisać każdy.

Znakiem czasów była pewna zabawna sytuacja. Grupa trolli, bodaj z 4chan’ a, skleciła kilka beznadziejnych, na szybko napisanych opowiadań erotycznych w „książkę”. Potem tę „książkę” umiejętnie wypromowali w systemie I Tunes i.. zarobili na tym setki tysięcy dolarów.

Teraz, w wieku XXI, powszechne są spory ideologiczne i religijne. Gdzie nie pójdziesz, tam jest dyskusja o tym, który polityk to większy złodziej i czyj „bóg” jest lepszy. Ja proponuję dążenie ku temu, by tę epokę zostawiać poza sobą. Oczywiście, nie od razu Rzym zbudowano – zacznijmy po prostu od siebie, od naszych serc i umysłów. Wyrzućmy śmieci, które tam zalegają.

2. Dlaczego tak lubimy kobiece piersi?

Swego czasu czytałem w jednej z gazet (nie pamiętam jakiej) ciekawą teorię odnośnie sfery damsko męskiej. Dotyczy ona kobiecych piersi. Potwierdza ona fakt, że to nie o rozmiar chodzi, a o zgoła co innego. A mianowicie: to, czym są, i to, co mogą kobiece sutki.

Ma się w nich znajdować substancja o specjalnym działaniu (feromon), który uwalnia się podczas podniecenia seksualnego kobiety. Najlepsze jest to, jak działa on na mózg i psychikę mężczyzny. Ma on dwojakie działanie. Z jednej strony dodaje wigoru seksualnego, a z drugiej strony, działa stabilizująco, kojąco na nastrój i emocje. Jest więc środkiem.. uspokajającym.

Moja prywatna teoria jest taka, iż natura w ten sposób daje mężczyznom kolejny impuls, by szukali sobie kobiet. Mężczyźni pozbawieni dopływu tej życiodajnej substancji, mogą być teoretycznie bardziej narażeni na wahania nastroju, stany depresyjne, nieprzemyślane i ryzykowne zachowania, próby samobójcze.

Czyżby było to takie trochę złośliwe dla nas, facetów, perpetuum mobile? Jeśli masz partnerkę i potrafisz ją swoją postawą skłonić, by dawała Ci seksualną rozkosz, wtedy jesteś stabilny. Zaś jeśli tego nie masz, wtedy istnieje większa szansa, że zginiesz w jakimś wypadku bądź samobójstwie, i tym samym, nie przekażesz swoich genów dalej. Bo natura domniemywa, że skoro nie masz przez długi czas partnerki, to znaczy, że Twój materiał genetyczny jest wadliwy?

To takie luźne przemyślenia, nie muszą być przecież prawdą.

3. Przyczyny chrapania pół żartem pół serio

Moja teoria odnośnie chrapania zakłada, iż było ono w zamierzchłej przeszłości mechanizmem obronnym małych społeczności jaskiniowych. Na najwcześniejsze zaśnięcie i chrapanie mógł sobie pozwolić tylko najsilniejszy samiec w lokalnej społeczności. Musiał on regenerować siły.

Podczas gdy najsilniejszy już spał, mniej silni, a więc bardziej obciążeni stresem, jeszcze nie spali. Bo im więcej stresu się odczuwa w dzień, tym późniejszy sen. Bezsenność słabszych osobników dodatkowo potęgował fakt, że najsilniejszy zaczynał chrapać.

No i jaka w tym logika, zapytacie? Taka, że Ci słabsi, poprzez nie spanie, zwyczajnie czuwali, chroniąc całą społeczność na przykład przed drapieżnikami.


🍀 Witajcie, poszukiwacze ukrytej prawdy! Wasze wsparcie jest kluczowe, abyśmy mogli kontynuować naszą podróż odkrywania fascynujących treści, tajemniczych wydarzeń, metafizyki i geopolityki. Nie mam takiego finansowania, jak korporacyjne media. Każda darowizna przyczynia się do dalszego rozwijania naszych miejsc, dzięki czemu mogę dostarczać Wam coraz więcej interesujących artykułów. Dołączcie do mnie i wspólnie odkrywajmy świat! Dziękuję za Wasze wsparcie.

1️⃣ Przelew na konto o numerze: 16 1020 4795 0000 9102 0139 6282

Przelewy z zagranicy:
-Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
-IBAN: PL16102047950000910201396282

2️⃣ Przez Pay Pal: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick&hosted_button_id=QFQ8UFRVAKUCG

3️⃣ Przez Buy Coffe: https://buycoffee.to/kefir

4️⃣ Przez klucz BTC: bc1qlx8la2wdmfwnsx8kfr27tu43u0ux6fyamhnevm