Jak pokonać kościół i konserwatyzm? Poradnik
Pisałem w kilku swoich artykułach, czym jest właściwie konserwatyzm (link 1, link2, link3, link4, link5). Dużo miejsce poświęcam też kościołowi katolickiemu i psychomanipulacjom jakie on stosuje (link). Podkopanie fundamentu konserwatyzmu jest konieczne, by ludzkość się dalej rozwijała. Obecne systemy władzy, religii, polityki, ekonomii, idei, są już krańcowo niewydolne i w bólach zbliżają się do kolapsu (tzw. „peak cywilizacyjny” o którym pisze m.in. Ex ignorant). Coraz bardziej nagląca jest więc potrzeba zmiany – zmiany starych wzorców. Czym jest dla mnie konserwatyzm? Ja proponuję nową definicję, wykraczającą poza świat polityki. Otóż konserwatyzm to inaczej ślepa wiara w pogląd / dogmat religijny, ideologiczny, polityczny, światopoglądowy, czy naukowy.
Dziś zapraszam na kilka krótkich, autorskich porad, które, mam nadzieję, pomogą Wam w dyskusjach, czy to w świecie realnym, czy w internecie. Zaczynamy!
1. skupiajcie się na osobach, które „mają wpływ na przestrzeń”. Osoby takie to osoby z charyzmą, umiejętnościami w kierunku przekazywania treści innym. O ile w przestrzeni realnej takie osoby są ludźmi towarzyskimi, mającymi dużo znajomych, o tyle w „wirtualu” wygląda to nieco inaczej. W wirtualu skupiajcie się na aktywistach – osobach udzielających się na grupach dyskusyjnych, forach. Na osobach, które mają jasną, skonkretyzowaną wizję, i mają energię, chęci i zapał, by ją wprowadzać w życie i przekazywać innym. Tutaj ważny jest też czynnik ilościowy – ile lajków ma dany fan page, ilu znajomych ma taka osoba, na ilu grupach się udziela i jak duże są to grupy.
2. stopniowe dawkowanie informacji. Zaobserwowanym od dawna przeze mnie prawem jest to, że odrzucanie iluzorycznej wizji świata odbywa się stopniowo, krok po kroku. Człowiek najpierw wyzwala się z wiary w partię polityczną, potem z wiary w ideologię, a potem z wiary w religię (racjonalizm i ateizm, paradoksalnie, zaliczają się do dogmatycznych kultów religijnych). Później wyzwolenie obejmuje sam rdzeń – dogmaty związane z emocjami, czyli te bardzo silne (romantyzm, monogamia, obowiązujące modele relacji damsko-męskich i innych międzyludzkich). Oczywiście, jest coś dalej, ale o tym nie będę teraz pisał. To schemat najczęstszy, ale nie zawsze odbywa się to w tej kolejności. Starajcie się wybadać, na jakim etapie jest dana osoba, i tak dostosować przekaz, by zaczynać od mniej kontrowersyjnych informacji.
3. poszerzajcie wiedzę z dziedziny psychologii. Szczególnie mam tu na myśli wiedzę o psychologii podziemnej. Tak, jak mamy do czynienia z poprawnością polityczną (czyli kilka dozwolonych nisz światopoglądowych, od skrajnego lewa, po centrum, aż po skrajne prawo), tak psychologia jest najeżona dogmatyką i niepodważalnymi „jedynie słusznymi” gównoprawdami. Opisałem to w tych artykułach (link 1, link 2, link 3). Pomocne dla Was będą szczególnie nauki NLP. Może się to wydać Wam mało etyczne. Ale aby być skuteczni w działaniach, musimy obserwować tych z drugiej, „ciemnej strony mocy”, czyli na przykład opłacanych komentatorów / blogerów, żołnierzy korporacji farmaceutycznych.
Wszak „Godzi się uczyć i od wroga”. NLP jest po prostu rzemiosłem skutecznej komunikacji. Komunikacji i perswazji na tyle skutecznej, że nie dziwi mnie wrzask „racjonalistów naukowych” na ten temat, chcących zrobić z psychologii kolejną ścisłą, „maszynową” naukę. Z jednej strony mamy erozję psychologii w postaci „gazetoidowej” i demotywatorowej pop-psychologii z masą bzdurnych uogólnień, przeinaczeń i słodkich kłamstw. Z drugiej strony, w pole psychologicznego rzemiosła coraz agresywniej wkracza „racjonalizm naukowy” ze swoimi dogmatami.
4. atakujcie rdzeń. Starajcie się omijać bezpośrednie wymiany i pyskówki światopoglądowe, szczególnie w starych standardach, mielonych już tysiące razy w oficjalnej debacie publicznej. Dodawajcie nowe, nie podejmowane jeszcze argumenty, dodawajcie nową wartość. Bo przecież o to chodzi, by do odwiecznej budowli wszechświata, dołożyć swoją własną, autorską cegiełkę, nie?
Z dyskusjami światopoglądowymi jest tak, że lewakowi będzie bardzo trudno przemówić do prawaka, bo obie osoby mają na poziomie poglądów, a więc na poziomie umysłu, poinstalowane różne blokady i mechanizmy obronne. Trzeba zastosować backdoora (konia trojańskiego, wytrych), który by ominął owe blokady i mechanizmy obronne. M.in. na tym polega właśnie uwodzenie kobiet – by znaleźć takiego backdoora, który by ominął owe mechanizmy. Tak więc uderzajcie w emocje, bo to emocje są rdzeniem, a nie poglądy. Opiszę to w punkcie następnym.
5. każdemu według potrzeb, każdemu według możliwości. To niesławne hasełko sprawdza się tutaj, w tej wojnie propagandowej. Otóż, znacznie łatwiej osłabić konserwatywne zapędy u korwinisty, zachęcając go do studiowania i trenowania uwodzenia kobiet, a potem – do spania z wieloma kobietami. Wyrwie go to z tego agresywnego, męskiego, konserwatywnego półświatka. A po przespaniu się z odpowiednią ilością kobiet, i zaobserwowaniu pewnych ciekawych zbieżności, wnioski na temat świata nasuną się mu same. To tak, jak korwinista idzie do swojej wymarzonej pracy po uczelni technicznej. 1100 zł netto na śmieciówce, zapieprz 12 h dziennie, praca również w soboty, i przeżycie z miesiąca na miesiąc tylko dzięki kanapeczkom i drobnym od rodziców. Wtedy też następuje etap przemyśleń, załamania, i wewnętrznej śmierci – śmierci na poziomie ideologicznym, wyparcia dotychczasowego modelu światopoglądowego.
Analogicznie, u katolika także można działać na emocje, przedstawiając mu alternatywą wobec katolicyzmu w barwnych, emocjonalnych opisach. Dużo łatwiej katolika uświadomić w kwestii prawdy o ludzkiej seksualności – poligamicznej i poliamorycznej naturze człowieka, niż atakować dogmaty, w które wierzy. Z dogmatami (religijnymi, ideowymi, politycznymi, naukowymi) jest już tak, że prawie zawsze stoi za nimi coś, co jest instalowane w podświadomości. Np lęk przed diabłami, piekłem i kotłami z gorejącą siarką (religia), lęk przed PiSowcami / POwcami (polityka) czy lęk przed uznaniem nas za spiskowego oszołoma (nauka i jej dogmaty). Jest to sprytny zabieg inżynierów ludzkich emocji – wilków w owczej skórze, którzy w zamian za naszą wiarę w ich dogmaty i chwilowe uspokojenie / zaspokojenie ego, żądają bardzo dużo.
Kolejnym ciekawym trickiem, jakim można wpływać na ludzi ślepo wierzących w coś, to przedstawienie mu idei bliskiej tej, co aktualnie wyznaje, ale z zupełnie nowymi informacjami / faktami. Nie od razu Rzym zbudowano, i nie od razu człowiek zakorzeniony w pajęczynach różnorakich dogmatów się obudzi. Dobrze będzie, gdy podsuniesz tak zakorzenionej osobie model, który wniesie choć trochę nowego do jego życia, i przede wszystkim zmusi go do myślenia.
Najcenniejsza rzecz jaką możesz dać człowiekowi to zburzenie, choćby w małym stopniu, gmachu iluzji, w jakim jest on uwięziony. To stworzenie w nim twórczego konfliktu w jego umyśle (tzw. „konfliktu poznawczego”), wymuszającego nowe, kreatywne rozwiązania. Przykładem takiego działania, wręcz idealnym, jest przedstawienie katolikowi idei tzw. „chrześcijaństwa biblijnego”, „chrześcijaństwa korzennego”. Idea ta opiera się na czystej interpretacji biblii, na odrzuceniu późniejszej dogmatyki kościoła, i przekonaniu, że kościół zaprzecza na każdym kroku słowu Chrystusa. Idea ta staje się coraz bardziej popularna szczególnie wśród katolików interesujących się polityką, teoriami spiskowymi, i pochodnymi.
Oczywiście, owe „chrześcijaństwo biblijne” nie jest celem samym w sobie i również jest to idea, która wypacza myślenie. Bo każda ideologia i religia wypacza nasze postrzeganie świata w ustalonym przez siebie zakresie. Ale tutaj, na tę chwilę, chodzi o to, by takiego katolika wyzwolić chociaż od części kajdan – od katolickiej dogmatyki i od więzów / kleszczy Watykanu. Choć zapewne uważasz tę ideę „chrześcijaństwa biblijnego” za kolejną matrixową bzdurę (tak, jak i ja), możesz jej śmiało używać w celu uświadamiania katolików. Bo powiedzmy sobie wprost: gdy zaczniesz mu prezentować tajniki wiedzy ukrywanej, to natychmiast włączą mu się podświadome programy i zostaniesz zaklasyfikowany jako „new age’owiec”, „zeitgeista”, „satanista” itp.
Zachowaj przy tym niezbędną pokorę – możesz mieć do czynienia z kimś, kto dopiero wkracza na drogę światłości, i ma jeszcze mnóstwo „schodów” do pokonania, na drodze do niej. To, że Ty jesteś na takim a nie innym, jak mniemam – wysokim poziomie, to efekt całych lat Twojej pracy i nieraz bolesnego pozbywania się iluzji. Osoba którą uświadamiasz, musi przejść przez to samo, sama. Nikt za niej tej pracy nie odrobi.
Życzę Wam, byście byli wytrwałymi budowniczymi i kreatorami Nowego Świata – świata zarówno zewnętrznego, oczywiście, w dostępnym Wam zakresie, jak i świata wewnętrznego, własnego. Bo nie ukrywajmy – bardziej tutaj chodzi o Twoją własną, wewnętrzną przemianę, niż o stricte zmienianie świata na lepsze.
Autor: Jarek Kefir
Proszę o udostępnienie, podanie dalej!
Chcesz wspomóc to co robię i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj.
PODAJ DALEJ TEN ARTYKUŁ, TO WAŻNE, BY INNI TEŻ MIELI WIEDZĘ!