Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?
Chciałbym zacząć ten felieton od poruszenia tematu muzyki. Dziś nie mamy muzyki, mamy co najwyżej „przemysł muzyczny”, „przemysł rozrywkowy”. Podobnie nie mamy już kultury, ale pop-kulturę. Do czego zmierzam. Dziś praktycznie całą muzykę przyporządkowano młodzieży i rozrywce. Typowa konwencja pop-kulturowego „dzieła” muzycznego, to mnóstwo: młodych ludzi, szlugów, alkoholu, narkotyków, cycków, seksu, hajsu, melanżu, „szatana”, tatuaży, motocykli itp.
Podporządkowanie muzyki młodzieży, młodzieżowemu buntowi i hormonalnemu „hajowi” okresu dojrzewania i wczesnej młodości, w sposób potworny i niewybaczalny muzykę wypaczyło, zniszczyło. Mamy więc kilka, kilkanaście konwencji wewnątrz pop-kulturowej muzyki, i całe rzesze fanów wzajemnie skłóconych i nienawidzących się. A tak naprawdę, patrząc na to chłodnym okiem – w prawie każdym teledysku, bez względu na konwencję, są podobne treści.
Tak naprawdę nie o samą muzykę i pop kulturę chodzi. Sprawa „umłodzieżowienia” wszystkiego, to dużo szerszy problem psychologiczny i cywilizacyjny. Wyjaśnię to w miarę szybko. Otóż świadomość dziecka jest paradoksalnie, dużo dojrzalszą świadomością, niż świadomość dorosłego. Dziecko odczuwa magię i transcendencję istnienia. Ma szerszy dostęp do metafizycznej strony świata, odczuwa ją instynktownie. Dziecko odczuwa też radość ze wszystkiego, jest ciekawe świata. Świadomość dziecięca jest bardzo bliska ezoterycznemu pojęciu „szczęścia bezwarunkowego” – szczęścia z samego faktu, że człowiek żyje, istnieje, doświadcza.
Niestety, ta dziecięca nirvana zostaje nam brutalnie odebrana w okresie dojrzewania. Zostało to opisane w sposób symboliczny w wielu baśniach, bajkach, podaniach, legendach, filmach. Ten, kto zna klucz interpretacyjny – potrafi odczytać niezwykle ważne wskazówki ze zdawałoby się nie niosących głębszego przesłania bajek, baśni, książek, filmów itp. Królewna Śnieżka ukuła się wrzecionem, na jej palcu pojawiła się krew, i zapadła w głęboki sen. Ukłucie się wrzecionem to symbol pierwszej miesiączki i okresu dojrzewania, które zabiera nam dziecięcą radość istnienia i duchową nirvanę. Od tej pory zapadamy w głęboki sen.
Doskonale ten moment odebrania nam dziecięcego szczęścia opisuje poniższy demotywator:
„Historia pewnej depresji”
W okresie dojrzewania zaczyna się zwiększona produkcja hormonów płciowych. Zmniejsza się, nieraz znacznie, produkcja serotoniny, która jest hormonem szczęścia. Teraz rządzi dopamina – hormon działania, ekscytacji, euforii, ale też szaleństwa. Bowiem zbyt duża ilość dopaminy jest zwyczajowo łączona z chorobami psychicznymi. To oczywiście tylko plan fizyczny, a zmiany które zachodzą w okresie dojrzewania, są obecne także na planie psychicznym i duchowym.
Od momentu dojrzewania, tracimy zdolność do odczuwania magii istnienia i bezwarunkowej radości. Od teraz ową „radość”, która tak naprawdę jest nędznym substytutem radości – musimy sobie kupić, musimy na nią ciężko zapracować. Od tej chwili radość, szczęście (a raczej ulotna chwila hormonalnej ekscytacji) są zależne od: seksu, alkoholu, narkotyku, zarobienia pieniędzy. Co zrozumiałe, aby dostać chwilę hormonalnego wyładowania (seks trwający ledwie godzinę i orgazm trwający kilka sekund) musimy płacić za to ogromną cenę. W dzieciństwie mieliśmy to za free –
Matka natura bardzo sprytnie to obmyśliła. Specjalnie odbiera nam to bezwarunkowe szczęście znane z dzieciństwa. Poprzez istnienie hormonów i konieczności zdobywania, zapracowywania na szczęście – skłania się nas do realizowania prostych i odwiecznych „programów” matki natury. Czyli do: rozmnażania się (seks, imprezy z alkoholem i narkotykami budujące więzi społeczne i ułatwiające kontakty seksualne), zdobywanie nowych terytoriów, poszerzanie stanu posiadania. Na planie psychicznym „programy” matki natury realizuje podświadomość i ego – które są „reprezentantami” natury w naszym umyśle.
Bądźmy szczerzy – gdyby nie odebranie nam tego dziecięcego bezwarunkowego szczęścia, gdyby nie dana w okresie dojrzewania namiastka – hormonalno-seksualny haj – to ludzkość by nie przetrwała. Bo nikt by nie chciał konkurować o partnerki seksualne z całym stadem napalonych i agresywnych samców, bo szczęście miałby za darmo. Zamiast najpierw konkurować, bić się, udowadniać swoje zalety kobiecie, a potem w pocie czoła, kompulsywnie z nią spać i płodzić dzieci – człowiek odczuwający szczęście bezwarunkowe robiłby co innego. Np poszedł nad jezioro popatrzeć na wschód słońca, poszedł na łąkę łapać motyle, itp.
Opisałem to dużo szerzej w poniższych felietonach:
–Jak zrobiono z nas nieszczęśliwych niewolników? Kluczem nie polityka i spiski, a psychologia
–Wstań z kolan i odródź się na nowo, po długiej i ciemnej nocy życia!
–Jak opuścić ziemskie piekło, więzienie bez ścian? Klucz jest w trylogii „Władca Pierścieni”
A teraz wracając do tematu „umłodzieżowienia” wszystkiego. Owo nastoletnie zafascynowanie powierzchownym, hormonalnym hajem, to inaczej „ciemna noc ducha”, ezoteryczny upadek na samo dno człowieczeństwa. Tak, jest to upadek na samo dno, sen głęboki, choć rozgrzane do granic białości receptory przyjemności w mózgu wręcz wrzeszczą że to nieprawda. W tym okresie mamy zebrać ważne informacje i doświadczenia życiowe. Mamy doświadczać ziemskich dualizmów – dwubiegunowości życia. Z jednej strony, podczas seksualnej i „miłosnej” (zakochanie) ekstazy, sięgamy samych bram niebios. Z drugiej strony, negatywne doświadczenia które zawsze funduje nam wtedy życie, wgniatają nas w glebę, czujemy jak życie kopie nas butem po twarzy, szyderczo się śmiejąc.
Celem doświadczania dualizmów jest zrozumienie powierzchowności, rozpaczliwości i bezsensowności takiego stylu życia. Mamy, przynajmniej w teorii, zrozumieć, że tego typu w zasadzie zwierzęca egzystencja, nie jest celem i sensem życia, ale pewnym etapem. Że jest coś wyżej, coś ponad. I warto by było to coś „ponad poznać”. Przesłanie wielu odłamów ezoterycznych i gnostyckich, to rozjaśnienie zwierzęcych, barbarzyńskich mroków podświadomości i ego, i na powrót, jako osoba dorosła, dostąpienie tej dziecięcej nirvany – bezwarunkowego szczęścia.
Obecnie mamy całe rzesze 20, 30, 40, 50 i 60 latków, którzy owszem, dorośli, ale nie dojrzeli. Dojrzałość – w sensie fizycznym, psychologicznym i duchowym – to niestety, rzadko spotykany rarytas. Większość z tych „dorosłych” pod względem mentalności i świadomości jest na poziomie 12-15 latka, któremu w głowie jedynie jaranie, chlanie, ćpanie, bzykanie i inne formy rozrywki pobudzające układ hormonalny. Od nastolatka różni ich w zasadzie tylko to, że w przerwach między doprowadzaniem siebie do odurzenia, zarabiają na swoje zachcianki.
Mamy więc wyjaśnienie tego, dlaczego nasza planeta, choć mogła by być rajem, jest piekłem. W systemie dualizmów emocjonalno-hormonalno-seksualnych, który opisałem powyżej, dominują sytuacje przykre, negatywne, dramatyczne. Taka już jest natura. Założeniem matki natury jest to, że szereg negatywnych sytuacji i zdarzeń, jeszcze bardziej mobilizuje ludzi do łapania tych złudnych chwil hormonalnego haju. Świetnie pokazują to dane historyczne. Podczas wojny, kataklizmu, klęski głodu, seks i emocje buzują. Ludzie uprawiają go znacznie więcej, a przyrost naturalny w czasie wojny i krótko po jej zakończeniu, bije wszelkie rekordy.
Społeczeństwo, cywilizację, ludzkość tworzą i budują jednostki śpiące głębokim snem, o mentalności w zasadzie małego chłopca (12-15 lat). Podporządkowują oni wszystko tego typu materialistycznym, egoistycznym zachciankom i oczekiwaniom. Dla matki natury – która nie zna pojęć „dobro”, „zło”, „moralność”, „empatia”, „zasady”, „wrażliwość” – taki stan rzeczy jest najlepszym z możliwych. Bowiem jest przyrost naturalny, ludzie zajmują w posiadanie coraz więcej terytoriów i zasobów, a więc gatunek może trwać.
Jest tylko jeden kłopot.. Jako cywilizacja doszliśmy już na skraj tego typu stylu życia. Ekosystemy już nie wytrzymują takiej egotycznej, kapitalistycznej eksploatacji. Trwa kolejne wielkie wymieranie gatunków. Systemy polityczne, społeczne, religijne, moralne, ekonomiczne, które funkcjonowały w poprzednich wiekach – teraz są straszliwie niewydolne i w bólach zbliżają się do kolapsu. Poza tym, nasza świadoma istota – uśpiona i zamglona przez opisaną wyżej zwierzęcą część – zna pojęcia i wartości uniwersalne, których matka natura nie wykształciła. To rodzi potworny dysonans – tzw. „ból istnienia” i postrzeganie naszej planety jako piekła.
Wkleję tutaj cytat z profilu: „Baśnie dla dorosłych dzieci” (link – polecam polubić i czytać) który objaśnia ukryte, głębsze przesłanie bajki „Mała Syrenka”. Mówi on o tym, co poruszam w tym felietonie:
Cytuję: „Mit syreny”
Czlowiek jest zachwycony morzem ze wzgledu na nieprzeniknione głębiny i mit kobiety, która ma dwie natury -wspaniałej kobiety, która oczarowuje go i jest więcej niż mitem: wszystkie kobiety w swym rozwoju wewnętrznym rozwijaja dwie główne i transcendentalne przestrzenie, które są puste (sa lustrzanym odbiciem ich macicy, miejsca, które zawiera również pustke) – pustke seksualną i duchową. Kobieta, która stara się wypełnić te luki często popełnia błąd uzewnetrzniajac je (poza woda, jak Syrena), szukajac w mezczyznie przyjemności seksualnej i poświęcajac sie mu, widzac w nim Boga.
Często nie może jednak znaleźć w mezczyznie ani jednego, ani drugiego.. Stąd jej śpiew, dobrze znany, który jest placzem, lamentela(mężczyźni krytykują placz kobiety i znosza go jedynie po to, aby cieszyć się przyjemnościa jaka im daje kobieta, ale nie rozwiązuja problemu, sa uwięzieni i przerażeni, toną podazajac za przepelniona zalem pieśnia syren). Kobieta jest rozdarta między dwoma światami; jak syrena przyciąga mezczyzne do lona, ale jest zawsze zimna, ulotna, świadomie lub nieswiadomie zlosliwa, prędzej czy później zada cios mezczyznie swoim rybim ogonem.
Nie majac nóg kobieta nie moze towarzyszyc mężczyznie pozbawionemu głębi i przejawia niezadowolenie: pochwa syreny jest niedostepna, jest pokryta rybia łuska, prędzej czy później kobieta zamyka sie w sobie i odmawia mezczyznie miłości i namietnosci. Jedynie człowiek gleboki duchowo moze uwolnic sie od kobiety – syreny, ponieważ on pierwszy bedzie potrafil powiedzieć jej, ze potrzebuje odnaleźć sama siebie i pomoze jej zamienic ogon w nogi, by mogla chodzić samodzielnie.”
Cytuję: „Mężczyzna zatopiony przez kobiecość:
W wielu baśniach powraca postać wdowca, mezczyzny – sieroty, króla bez królowej.. Król Mórz, ojciec Małej Syrenki, mieszkał z pięcioma córkami i ich babcia. Król zyje w otoczeniu kobiet, ale żadna z nich nie moze ofiarowac mu miłości (milosci w znaczeniu damsko-meskim), żadna z nich nie moze sprawic, by czul sie psychologicznie w pelni uksztaltowany.
Często dorastamy w społeczeństwie zaproramowanym na meskosc: prawo, sila, szacunek, karierowiczostwo, wojna, meska „opieka” nad kobieta.. ale wspòlczesny mezczyzna nie jest królem zadowolonym, w swiecie pozbawionym kobiecosci, macierzynskiego przewodnictwa dajacego wartości duchowe, boskiej kreatywności.
Takie społeczeństwo jest powierzchowne, dlatego Mała Syrenka wyplywa na powierzchnie. Nastawione na męskosc spoleczenstwo popycha mezczyzne do zdobywania władzy siłą lub do tworzenia getta, zycia w izolacji. Na Syrenki beda polowac mezczyzni pijacy na rogach ulic, spedzajacy czas w barach, mezczyzni – dzicy: nie potrafiacy dac kobiecie wsparcia.”
Cytuję: „Gdy głęboka nieświadomość wypływa na powierzchnię ulotnego świata, zostajemy zatopieni:
W wieku piętnastu lat, podazajac za odwieczna tradycja syren, Mala Syrenka może wypłynąć na powierzchnię, aby przyjrzeć sie światu na powierzchni.. początek dojrzałości przypada na ten moment, kiedy zaczynamy tonąć w powierzchowności świata, w doświadczeniach życia-kazdy z nas musi rzucić sie w glebokie fale zycia,kazdy z nas musi podjać to ryzyko.
Brak matki (symbol transcendencji) popycha ludzi do poszukwania życia duchowego, do poszukiwania innych światów. Mala Syrenka jest inna niż jej siostry; nie wystarcza jej zwyczajne spędzanie czasu otoczona niefrasobliwa atmosfera panujaca w podwodnym palacu ojca (jak ci z nas, którzy żyją tylko zamilowaniem do przedmiotów, do dobra materialnegow „zamku” ulotnych przyjemności i iluzorycznego szczęścia). Mala Syrenka chce odkryć inny, duchowy wymia.Gdy gleboka podswiadomosc wyplynie na powierzchnie, ulotny swiat zatopi cie swoim materializmem i nuda.”
Źródło: j.w.
Autor: Jarek Kefir
Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.
PODAJ DALEJ TEN ARTYKUŁ, TO WAŻNE, BY INNI TEŻ MIELI WIEDZĘ!