Przesłanie Johna Lennona na nowe czasy

Przesłanie Johna Lennona na nowe czasy

cytaty John LennonWklejam poniżej ciekawą wypowiedź Johna Lennona z The Beatles. Jest to wypowiedź ciekawa w kontekście tematów, jakimi się interesujemy – przynajmniej w mojej opinii. Czy John Lennon był osobą przebudzoną, oświeconą, wtajemniczoną?

Wiemy że umarł tragicznie. System wykańcza takich ludzi. O ile np Anthony de Mello zmarł o wiele za wcześnie, po przeżyciu zaledwie 56 lat, o tyle Lennon został zamordowany. Życie takich ludzi jest zawsze uosobieniem pewnego tragicznego schematu.

Tak jak np Jezus Chrystus, głosząc niepopularne jak na swoją epokę prawdy, zostają oni napiętnowani, wyśmiewani, a na końcu mordowani. Z ezoterycznym nauk Chrystusa żądni władzy i pieniędzy zrobili potem religię krepującą do dziś rozwój cywilizacji. I to nie jedną. Bo najpierw stworzyli katolicyzm, potem ci sami ludzie dla opanowania Afryki i Azji stworzyli islam, a następnie prawosławie.

Zaś z przesłania Johna Lennona i ogólnie The Beatles, stworzono „drugs, sex, rock ‚n’ roll„. Od jakiegoś czasu zwracam uwagę na to, iż wiele baśni, powieści, filmów, a także innych dzieł pop-kultury ma więcej niż jedno przesłanie. Z reguły pierwsze, dosłowne przesłanie odczytujemy jako dzieci. Drugie przesłanie – będąc dorosłym, a trzecie przesłanie, najbardziej ukryte – negując świat przez tych „dorosłych„, ale nie dojrzałych, stworzony.

Ogólnie, patrząc z boku na ten świat, na jego szaleńczą gonitwę nie wiadomo już za czym (chyba za zagładą, w tym ekologiczną?) można dojść do wniosku, że wszystko jest tutaj postawione na głowie. Wszystkie pojęcia i wartości „coś” lub „ktoś” pozamieniał o 180 stopni. I nakazał (?) ludziom dochodzić do sedna. Nie wiem kim jest konstruktor tego systemu. Ale to, co zostało stworzone na tej planecie, to modelowy przykład dla całego kosmosu (?) jak NIE NALEŻY stwarzać życia.

Z drugiej strony, kim ja jestem by pouczać Architekta systemu? A może to ma swój sens i cel, tylko nie taki, jak nam się wydaje? A może ten „ktoś” co jest „na górze„, ma po prostu dobry ubaw patrząc na swoje stworzenie, i tylko o ten ubaw mu chodzi?

Zapraszam do przeczytania cytatu. Jak myślicie, o co chodzi w tej myśli?: Czytaj dalej „Przesłanie Johna Lennona na nowe czasy”

Czy potrafisz uwolnić się od swoich błędnych przekonań, powodujących cierpienie?

Czy potrafisz uwolnić się od swoich błędnych przekonań, powodujących cierpienie?

rozwoj duchowyKolejny dziś zestaw cytatów. Pisałem wiele razy o tym, jak wielką krzywdę robią nam nasze przekonania. W ogromnej większości te przekonania nie są nasze. Tj zostały nam albo wpojone siłą, albo w inny sposób narzucone. Pomyśl logicznie: w większości przypadków hołdujesz takim a nie innym przekonaniom, bo obawiasz się że zostanie użyty wobec Ciebie ostracyzm, wyśmiewanie bądź otwarta przemoc.

I nie chodzi tutaj (tylko) o klasyczny podział polityki wokół dwóch niefortunnych osi: prawica kontra lewica. Bardziej mam tu na myśli przekonania i poglądy tkwiące znacznie głębiej, a więc:

-przekonanie, że istnieją tylko dwie strony świata (albo czarne, albo białe);
-przekonanie, że trzeba w coś wierzyć (religia, ideologia) lub nie wierzyć (ateizm, racjonalizm, nauka);
-przekonanie, że trzeba mieć jakiegoś „lidera”, w obojętnie jakiej sferze;
-przekonanie, że ludzkie konstrukty (państwa, imperia, ideologie, religie, poglądy) są trwałe i „na wsze czasy”, choć to tak naprawdę ulotny i nietrwały powiew wiatru;
-przekonanie, że patriarchat, monogamia, romantyzm, kapitalizm, hierarchia – są jedyną możliwą formą organizacji społecznej.

I wiele, wiele innych. Tymczasem zapraszam do przeczytania poniższych cytatów i obejrzenia dwóch filmów video. Czytaj dalej „Czy potrafisz uwolnić się od swoich błędnych przekonań, powodujących cierpienie?”

Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci

Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci

hipokryzja i dulszczyznaJuż wiele lat temu zauważyłem, że z tym, co nazywane jest „normalnością”, coś jest cholernie nie tak. Zauważyłem też, że granice pomiędzy normalnością a nienormalnością są ekstremalnie płynne, wysoce relatywne. Zależą one od wielu czynników, takich jak:

-kultura, narodowość, wyznawana religia, miejsce zamieszkania (to co jest nie do przyjęcia w jednej religii, uchodzi za dobre i prawe w innej religii);
-status społeczny i towarzyski (osobie która ma ten status niewielki, niewiele rzeczy puszcza się płazem. O ile u majętnego i wpływowego człowieka płazem przechodzą nawet najbardziej chamskie, infantylne i kiepskie dowcipy, o tyle u biedaka mogą być one powodem nawet zatrzymania w izbie wytrzeźwień);
-płci i wieku (kobietom ogromną część win się odpuszcza, szczególnie tym ładnym. Z drugiej strony, nie akceptuje się damskiej seksualności. I jeszcze jedno – panuje przekonanie, że „młodość musi się wyszaleć”. W ten sposób ogłupia się ludzi (alkohol etylowy – bardzo silna neurotoksyna) i uzależnia ich od dilera – od państwa);
-od sytuacji (przymykamy oczy na wybryki przeciwko normom społecznym w specyficznych stanach – „w emocjach„, „pijany był, przymknij na to oko„, itp. Alkohol i inne narkotyki są tutaj takim alarmowym wentylem bezpieczeństwa w bezdusznym społeczeństwie, które wymaga bezwzględnego i bezdyskusyjnego podporządkowania. Pijemy go specjalnie po to, by robić po nim rzeczy, które byłyby w złym tonie na trzeźwo, lub do których nie mamy odwagi);

Pomimo wszystko – pomimo całej tej umowności i relatywności pojęcia takiego jak „normalność” – panuje powszechny jej kult. Choć tak naprawdę nikt na dobrą sprawę nie wie co to jest normalność. Bo każdy człowiek na Ziemi ma inną jej definicje. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy doda się do tych rozważań kolejny „parametr”..

Otóż zauważyliście zapewne nieraz i nie dwa, że ludzie co innego oficjalnie deklarują, a co innego robią gdy „nikt nie widzi” lub gdy występują inne „czynniki łagodzące” odstępstwo od normalności. To powszechna wada całej naszej cywilizacji. Pisałem już kiedyś, że to, co nazywamy człowieczeństwem, humanizmem, moralnością, etyką – to tylko taka „nakładka systemowa” na potężny system na którym wyrośliśmy. A który to system ma korzenie bezpośrednio w świecie zwierzęcym. Z tej przyczyny, ta nakładka systemowa ledwie funkcjonuje. Czytaj dalej „Patologie normalności: wymogi cywilizacji prowadzą do chorób i przedwczesnej śmierci”

Bądźmy jak główny bohater filmu „Truman show” – uwolnijmy i obudźmy się!

Bądźmy jak główny bohater filmu „Truman show” – uwolnijmy i obudźmy się!

Truman show przeslanie i metaforyTytuł tego felietonu może jest szokujący, ale taki musi być. Zawsze od Ciebie zależy, czy wybierzesz czerwoną czy niebieską pigułkę. Niczym w filmie Matrix. Ten felieton jest napisany w trybie dualnym, podwójnym. Pierwsza jego część to dobrze Wam znany, „kefirowy” styl – to suchy opis realiów życia na tym naszym ziemskim łez padole. Natomiast druga część, to nawiązanie do innego ważnego filmu z głębszym przesłaniem – Truman show. Właśnie w tej drugiej części artykułu wyjaśniam, gdzie mogłem się pomylić, gdzie było „brakujące ogniwo” mojego postrzegania świata. Czyli – przyznajmy to otwarcie – gdzie popełniłem błąd. Także proszę się nie zniechęcać po niezbyt optymistycznej pierwszej części felietonu. Jak już wspominałem, jest to zabieg celowy.

Zaczynamy…

Niebieska pigułka ignorancji jest smaczna, pokryta miłym dla podniebienia lukrem. Ma gładką powierzchnię, więc szybko przechodzi przez gardło. Jej działanie na początku jest bardzo przyjemne, łechce ego, pobudza zmysły. Ale jej owoce które widać dopiero po czasie (nieraz po latach), są zepsute, bolesne i gorzkie.

Czerwona pigułka prawdy jest obrzydliwa w smaku, często powoduje wręcz wymioty, po czym trzeba brać kolejną jej dawkę. Ma chropowatą i kanciastą powierzchnię, więc jej zażycie boli, nieraz bardzo. Ale to dopiero początek! Bowiem prawdziwe cierpienie jest wtedy, gdy czerwona pigułka prawdy zaczyna działać. Transformacja która dokonuje się w nas za jej udziałem, jest nieraz potwornie bolesna. Ten proces nazywa się „ciemną nocą zmysłów” a w nieco innym wydaniu – „ciemną nocą ducha„. Ale owoce jej działania, które pojawiają się stopniowo, powoli, nieraz po wielu latach – są wzniosłe, radosne, nadają życiu zupełnie inną wartość i jakość. Czytaj dalej „Bądźmy jak główny bohater filmu „Truman show” – uwolnijmy i obudźmy się!”

Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?

Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?

dziecinstwo i dorastanieChciałbym zacząć ten felieton od poruszenia tematu muzyki. Dziś nie mamy muzyki, mamy co najwyżej „przemysł muzyczny”, „przemysł rozrywkowy”. Podobnie nie mamy już kultury, ale pop-kulturę. Do czego zmierzam. Dziś praktycznie całą muzykę przyporządkowano młodzieży i rozrywce. Typowa konwencja pop-kulturowego „dzieła” muzycznego, to mnóstwo: młodych ludzi, szlugów, alkoholu, narkotyków, cycków, seksu, hajsu, melanżu, „szatana”, tatuaży, motocykli itp.

Podporządkowanie muzyki młodzieży, młodzieżowemu buntowi i hormonalnemu „hajowi” okresu dojrzewania i wczesnej młodości, w sposób potworny i niewybaczalny muzykę wypaczyło, zniszczyło. Mamy więc kilka, kilkanaście konwencji wewnątrz pop-kulturowej muzyki, i całe rzesze fanów wzajemnie skłóconych i nienawidzących się. A tak naprawdę, patrząc na to chłodnym okiem – w prawie każdym teledysku, bez względu na konwencję, są podobne treści.

Tak naprawdę nie o samą muzykę i pop kulturę chodzi. Sprawa „umłodzieżowienia” wszystkiego, to dużo szerszy problem psychologiczny i cywilizacyjny. Wyjaśnię to w miarę szybko. Otóż świadomość dziecka jest paradoksalnie, dużo dojrzalszą świadomością, niż świadomość dorosłego. Dziecko odczuwa magię i transcendencję istnienia. Ma szerszy dostęp do metafizycznej strony świata, odczuwa ją instynktownie. Dziecko odczuwa też radość ze wszystkiego, jest ciekawe świata. Świadomość dziecięca jest bardzo bliska ezoterycznemu pojęciu „szczęścia bezwarunkowego” – szczęścia z samego faktu, że człowiek żyje, istnieje, doświadcza.

Niestety, ta dziecięca nirvana zostaje nam brutalnie odebrana w okresie dojrzewania. Zostało to opisane w sposób symboliczny w wielu baśniach, bajkach, podaniach, legendach, filmach. Ten, kto zna klucz interpretacyjny – potrafi odczytać niezwykle ważne wskazówki ze zdawałoby się nie niosących głębszego przesłania bajek, baśni, książek, filmów itp. Królewna Śnieżka ukuła się wrzecionem, na jej palcu pojawiła się krew, i zapadła w głęboki sen. Ukłucie się wrzecionem to symbol pierwszej miesiączki i okresu dojrzewania, które zabiera nam dziecięcą radość istnienia i duchową nirvanę. Od tej pory zapadamy w głęboki sen.

Doskonale ten moment odebrania nam dziecięcego szczęścia opisuje poniższy demotywator:
Historia pewnej depresji

W okresie dojrzewania zaczyna się zwiększona produkcja hormonów płciowych. Zmniejsza się, nieraz znacznie, produkcja serotoniny, która jest hormonem szczęścia. Teraz rządzi dopamina – hormon działania, ekscytacji, euforii, ale też szaleństwa. Bowiem zbyt duża ilość dopaminy jest zwyczajowo łączona z chorobami psychicznymi. To oczywiście tylko plan fizyczny, a zmiany które zachodzą w okresie dojrzewania, są obecne także na planie psychicznym i duchowym.

Od momentu dojrzewania, tracimy zdolność do odczuwania magii istnienia i bezwarunkowej radości. Od teraz ową „radość”, która tak naprawdę jest nędznym substytutem radości – musimy sobie kupić, musimy na nią ciężko zapracować. Od tej chwili radość, szczęście (a raczej ulotna chwila hormonalnej ekscytacji) są zależne od: seksu, alkoholu, narkotyku, zarobienia pieniędzy. Co zrozumiałe, aby dostać chwilę hormonalnego wyładowania (seks trwający ledwie godzinę i orgazm trwający kilka sekund) musimy płacić za to ogromną cenę. W dzieciństwie mieliśmy to za free –

Matka natura bardzo sprytnie to obmyśliła. Specjalnie odbiera nam to bezwarunkowe szczęście znane z dzieciństwa. Poprzez istnienie hormonów i konieczności zdobywania, zapracowywania na szczęście – skłania się nas do realizowania prostych i odwiecznych „programów” matki natury. Czyli do: rozmnażania się (seks, imprezy z alkoholem i narkotykami budujące więzi społeczne i ułatwiające kontakty seksualne), zdobywanie nowych terytoriów, poszerzanie stanu posiadania. Na planie psychicznym „programy” matki natury realizuje podświadomość i ego – które są „reprezentantami” natury w naszym umyśle.

Bądźmy szczerzy – gdyby nie odebranie nam tego dziecięcego bezwarunkowego szczęścia, gdyby nie dana w okresie dojrzewania namiastka – hormonalno-seksualny haj – to ludzkość by nie przetrwała. Bo nikt by nie chciał konkurować o partnerki seksualne z całym stadem napalonych i agresywnych samców, bo szczęście miałby za darmo. Zamiast najpierw konkurować, bić się, udowadniać swoje zalety kobiecie, a potem w pocie czoła, kompulsywnie z nią spać i płodzić dzieci – człowiek odczuwający szczęście bezwarunkowe robiłby co innego. Np poszedł nad jezioro popatrzeć na wschód słońca, poszedł na łąkę łapać motyle, itp.

Opisałem to dużo szerzej w poniższych felietonach:
Jak zrobiono z nas nieszczęśliwych niewolników? Kluczem nie polityka i spiski, a psychologia
Wstań z kolan i odródź się na nowo, po długiej i ciemnej nocy życia!
Jak opuścić ziemskie piekło, więzienie bez ścian? Klucz jest w trylogii „Władca Pierścieni”

A teraz wracając do tematu „umłodzieżowienia” wszystkiego. Owo nastoletnie zafascynowanie powierzchownym, hormonalnym hajem, to inaczej „ciemna noc ducha”, ezoteryczny upadek na samo dno człowieczeństwa. Tak, jest to upadek na samo dno, sen głęboki, choć rozgrzane do granic białości receptory przyjemności w mózgu wręcz wrzeszczą że to nieprawda. W tym okresie mamy zebrać ważne informacje i doświadczenia życiowe. Mamy doświadczać ziemskich dualizmów – dwubiegunowości życia. Z jednej strony, podczas seksualnej i „miłosnej” (zakochanie) ekstazy, sięgamy samych bram niebios. Z drugiej strony, negatywne doświadczenia które zawsze funduje nam wtedy życie, wgniatają nas w glebę, czujemy jak życie kopie nas butem po twarzy, szyderczo się śmiejąc.

Celem doświadczania dualizmów jest zrozumienie powierzchowności, rozpaczliwości i bezsensowności takiego stylu życia. Mamy, przynajmniej w teorii, zrozumieć, że tego typu w zasadzie zwierzęca egzystencja, nie jest celem i sensem życia, ale pewnym etapem. Że jest coś wyżej, coś ponad. I warto by było to coś „ponad poznać”. Przesłanie wielu odłamów ezoterycznych i gnostyckich, to rozjaśnienie zwierzęcych, barbarzyńskich mroków podświadomości i ego, i na powrót, jako osoba dorosła, dostąpienie tej dziecięcej nirvany – bezwarunkowego szczęścia.

Obecnie mamy całe rzesze 20, 30, 40, 50 i 60 latków, którzy owszem, dorośli, ale nie dojrzeli. Dojrzałość – w sensie fizycznym, psychologicznym i duchowym – to niestety, rzadko spotykany rarytas. Większość z tych „dorosłych” pod względem mentalności i świadomości jest na poziomie 12-15 latka, któremu w głowie jedynie jaranie, chlanie, ćpanie, bzykanie i inne formy rozrywki pobudzające układ hormonalny. Od nastolatka różni ich w zasadzie tylko to, że w przerwach między doprowadzaniem siebie do odurzenia, zarabiają na swoje zachcianki.

Mamy więc wyjaśnienie tego, dlaczego nasza planeta, choć mogła by być rajem, jest piekłem. W systemie dualizmów emocjonalno-hormonalno-seksualnych, który opisałem powyżej, dominują sytuacje przykre, negatywne, dramatyczne. Taka już jest natura. Założeniem matki natury jest to, że szereg negatywnych sytuacji i zdarzeń, jeszcze bardziej mobilizuje ludzi do łapania tych złudnych chwil hormonalnego haju. Świetnie pokazują to dane historyczne. Podczas wojny, kataklizmu, klęski głodu, seks i emocje buzują. Ludzie uprawiają go znacznie więcej, a przyrost naturalny w czasie wojny i krótko po jej zakończeniu, bije wszelkie rekordy.

Społeczeństwo, cywilizację, ludzkość tworzą i budują jednostki śpiące głębokim snem, o mentalności w zasadzie małego chłopca (12-15 lat). Podporządkowują oni wszystko tego typu materialistycznym, egoistycznym zachciankom i oczekiwaniom. Dla matki natury – która nie zna pojęć „dobro”, „zło”, „moralność”, „empatia”, „zasady”, „wrażliwość” – taki stan rzeczy jest najlepszym z możliwych. Bowiem jest przyrost naturalny, ludzie zajmują w posiadanie coraz więcej terytoriów i zasobów, a więc gatunek może trwać.

Jest tylko jeden kłopot.. Jako cywilizacja doszliśmy już na skraj tego typu stylu życia. Ekosystemy już nie wytrzymują takiej egotycznej, kapitalistycznej eksploatacji. Trwa kolejne wielkie wymieranie gatunków. Systemy polityczne, społeczne, religijne, moralne, ekonomiczne, które funkcjonowały w poprzednich wiekach – teraz są straszliwie niewydolne i w bólach zbliżają się do kolapsu. Poza tym, nasza świadoma istota – uśpiona i zamglona przez opisaną wyżej zwierzęcą część – zna pojęcia i wartości uniwersalne, których matka natura nie wykształciła. To rodzi potworny dysonans – tzw. „ból istnienia” i postrzeganie naszej planety jako piekła.

Wkleję tutaj cytat z profilu: „Baśnie dla dorosłych dzieci” (link – polecam polubić i czytać) który objaśnia ukryte, głębsze przesłanie bajki „Mała Syrenka”. Mówi on o tym, co poruszam w tym felietonie:

Cytuję: „Mit syreny”
Czlowiek jest zachwycony morzem ze wzgledu na nieprzeniknione głębiny i mit kobiety, która ma dwie natury -wspaniałej kobiety, która oczarowuje go i jest więcej niż mitem: wszystkie kobiety w swym rozwoju wewnętrznym rozwijaja dwie główne i transcendentalne przestrzenie, które są puste (sa lustrzanym odbiciem ich macicy, miejsca, które zawiera również pustke) – pustke seksualną i duchową. Kobieta, która stara się wypełnić te luki często popełnia błąd uzewnetrzniajac je (poza woda, jak Syrena), szukajac w mezczyznie przyjemności seksualnej i poświęcajac sie mu, widzac w nim Boga.

Często nie może jednak znaleźć w mezczyznie ani jednego, ani drugiego.. Stąd jej śpiew, dobrze znany, który jest placzem, lamentela(mężczyźni krytykują placz kobiety i znosza go jedynie po to, aby cieszyć się przyjemnościa jaka im daje kobieta, ale nie rozwiązuja problemu, sa uwięzieni i przerażeni, toną podazajac za przepelniona zalem pieśnia syren). Kobieta jest rozdarta między dwoma światami; jak syrena przyciąga mezczyzne do lona, ale jest zawsze zimna, ulotna, świadomie lub nieswiadomie zlosliwa, prędzej czy później zada cios mezczyznie swoim rybim ogonem.

Nie majac nóg kobieta nie moze towarzyszyc mężczyznie pozbawionemu głębi i przejawia niezadowolenie: pochwa syreny jest niedostepna, jest pokryta rybia łuska, prędzej czy później kobieta zamyka sie w sobie i odmawia mezczyznie miłości i namietnosci. Jedynie człowiek gleboki duchowo moze uwolnic sie od kobiety – syreny, ponieważ on pierwszy bedzie potrafil powiedzieć jej, ze potrzebuje odnaleźć sama siebie i pomoze jej zamienic ogon w nogi, by mogla chodzić samodzielnie.”

Cytuję: „Mężczyzna zatopiony przez kobiecość:
W wielu baśniach powraca postać wdowca, mezczyzny – sieroty, króla bez królowej.. Król Mórz, ojciec Małej Syrenki, mieszkał z pięcioma córkami i ich babcia. Król zyje w otoczeniu kobiet, ale żadna z nich nie moze ofiarowac mu miłości (milosci w znaczeniu damsko-meskim), żadna z nich nie moze sprawic, by czul sie psychologicznie w pelni uksztaltowany.

Często dorastamy w społeczeństwie zaproramowanym na meskosc: prawo, sila, szacunek, karierowiczostwo, wojna, meska „opieka” nad kobieta.. ale wspòlczesny mezczyzna nie jest królem zadowolonym, w swiecie pozbawionym kobiecosci, macierzynskiego przewodnictwa dajacego wartości duchowe, boskiej kreatywności.

Takie społeczeństwo jest powierzchowne, dlatego Mała Syrenka wyplywa na powierzchnie. Nastawione na męskosc spoleczenstwo popycha mezczyzne do zdobywania władzy siłą lub do tworzenia getta, zycia w izolacji. Na Syrenki beda polowac mezczyzni pijacy na rogach ulic, spedzajacy czas w barach, mezczyzni – dzicy: nie potrafiacy dac kobiecie wsparcia.”

Cytuję: „Gdy głęboka nieświadomość wypływa na powierzchnię ulotnego świata, zostajemy zatopieni:
W wieku piętnastu lat, podazajac za odwieczna tradycja syren, Mala Syrenka może wypłynąć na powierzchnię, aby przyjrzeć sie światu na powierzchni.. początek dojrzałości przypada na ten moment, kiedy zaczynamy tonąć w powierzchowności świata, w doświadczeniach życia-kazdy z nas musi rzucić sie w glebokie fale zycia,kazdy z nas musi podjać to ryzyko.

Brak matki (symbol transcendencji) popycha ludzi do poszukwania życia duchowego, do poszukiwania innych światów. Mala Syrenka jest inna niż jej siostry; nie wystarcza jej zwyczajne spędzanie czasu otoczona niefrasobliwa atmosfera panujaca w podwodnym palacu ojca (jak ci z nas, którzy żyją tylko zamilowaniem do przedmiotów, do dobra materialnegow „zamku” ulotnych przyjemności i iluzorycznego szczęścia). Mala Syrenka chce odkryć inny, duchowy wymia.Gdy gleboka podswiadomosc wyplynie na powierzchnie, ulotny swiat zatopi cie swoim materializmem i nuda.”
Źródło: j.w.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 

Czy przyjaźń damsko-męska istnieje? Odpowiedź może zszokować..

Czy przyjaźń damsko-męska istnieje? Odpowiedź może zszokować..

friendzone kobietyPrezentuję dziś felieton dotyczący zjawiska przyjaźni damsko-męskiej. Owszem, to zjawisko jak najbardziej istnieje, ale prawda wcale nie jest tak jednoznaczna jak by się mogło wydawać. Na wstępie chciałbym poruszyć temat dwóch archetypów, modeli, jakie są obecne w podświadomości / psychice / świadomości kobiet. Pierwszy archetyp to archetyp bazowy – czyli archetyp Ewy, tak bardzo nielubiany przez męską połowę świata. Drugi zaś, to archetyp alternatywny – Lilith. Wiem że te nazwy mogą co po niektórych odstraszać, ale uwierzcie, tu chodzi głównie o psychologię.

Archetyp Ewy:
Kobieta nieświadoma, nie wychodzi poza spełnianie zachcianek społecznych i zachcianek swojego ego. Rządzi nią właśnie system podświadomości i ego. Często strzela przysłowiowe fochy, urządza kłótnie o nic, domaga się, by mężczyzna się domyślał czego ona chce i co sobie myśli. Traktuje ona seks jako kartę przetargową, manipuluje mężczyzną, gdy chce coś uzyskać a on nie chce się zgodzić – wtedy się obraża i odmawia seksu. Nie ma zainteresowań innych niż seriale, plotki, śluby, celebryci. Mężczyzna jest jej potrzebny w zasadzie tylko do spłodzenia potomstwa i zarabiania, najlepiej na dwa etaty, na rodzinę.

Archetyp Lilith:
Kobieta świadoma, zdaje sobie sprawę z niuansów i drugiego dna społecznych i egotycznych zachcianek i żądań. Stara się wyjść poza system ego i podświadomości. Rzadziej manipuluje mężczyzną, zdaje sobie sprawę ze stereotypowych wad swojej płci i robi dużo, by ich nie powielać. Seks traktuje jako wymianę wzajemnej dobroci, jako jedną z metod spełnienia i samorealizacji. Ma ciekawe, często typowo „męskie” zainteresowania. Interesuje się tym, co nie jest typowe i „poprawne politycznie”. Mężczyzna jest dla niej partnerem i stara się ona zrozumieć typowo męskie obawy.

przyjazn damsko meskaJednak przyjaźń przyjaźni nierówna. Ja osobiście lubię przyjaźnić się z kobietami o wyważonym i przepracowanym archetypie Lilith. Nie mam w tym względzie żadnych kompleksów na temat „friendzone”, czyli znienawidzonej przez mężczyzn „strefy przyjaciół”. Te aseksualne przyjaźnie są dla mnie cennym i niezwykle ciekawym życiowym doświadczeniem. Są to relacje, które wzbogacają obie strony. Nie tylko kobietę, jak to jest w „przyjaźniach” z typowymi „Ewkami”, ale także mnie.

I teraz przechodzimy do ważniejszej części felietonu, czyli opisania, jak destrukcyjne są „przyjaźnie” z kobietami o archetypie Ewy. Otóż, typowa „Ewka” ma często wokół siebie dwóch mężczyzn. Pierwszy mężczyzna, to oczywiście jej partner związkowy i / lub seksualny. Wbrew pozorom, dobiera go ona bardzo starannie i skrupulatnie, podług kryteriów jakie dyktuje jej podświadomość, jak i zbiorowy umysł nieświadomy. Mówi o tym psychologia ewolucyjna. I zgodnie z jej zasadami, taka kobieta na partnera wybiera sobie faceta w typie chama i drania – nieokrzesanego, tryskającego testosteronem samca alfa. Można zachodzić w głowę i mówić: „gdzie Ty miałaś oczy, że wybrałaś sobie takiego buraka?„, jednak wbrew pozorom, ten wybór był dokonywany bardzo starannie.

kobieca logikaJednak taki chamowaty i draniowaty mężczyzna zapewnia typowej kobiecie – „Ewce” – nie tylko niesamowite seksualne uniesienia. Cham i drań ma to do siebie, że nie da się go „ucywilizować”, nie znosi on krytyki i słowa sprzeciwu, często ćpa, pije, bije, zdradza, robi awantury itp. W umyśle i psychice takiej kobiety powstaje więc negatywna energia, negatywne emocje z tym związane. I teraz: aby wykalibrować tę powstającą sprzeczność, bierze sobie ona za „przyjaciela” typowego wrażliwca, często mającego kłopoty z emocjami, nie mogącego sobie znaleźć kobiety, itp.

Podświadomie rozkochuje ona go w sobie, po to, by trzymać go krótko i by był on na jej zawołanie. Mówi mu jaki on jest dobry, szlachetny, że na pewno znajdzie sobie dziewczynę, że zasługuje on na kogoś wyjątkowego. Ten „przyjaciel” służy jej jako taki „tampon emocjonalny”, na którego można wyrzygać wszystkie negatywne energie i emocje. Jest to pewna forma.. wampiryzmu energetycznego. Typowa „Ewka” godzinami rozmawia, użala się, płacze i analizuje razem ze swoim „przyjacielem” tak bardzo podłe zachowanie jej partnera, chama i drania. I wtedy dokonuje się właśnie transfer energii – złej z „Ewki” na jej „przyjaciela”, i dobrej energii z niego do „Ewki”.

Taka „przyjaźń” z nieświadomą „Ewką” nie tylko jest dość upokarzająca, ale również odbiera cenną życiową energię. Po dokonaniu transferu energii, ów „przyjaciel” jest załamany, rozpacza, że jego koleżanka, „Ewka”, jest tak źle traktowana przez brutala który sobie na niej używa, pije i bije. Gdy ona cała w skowronkach idzie się oddać zimnemu jak woda ze studni draniowi, on ma depresję przez całą dobę – bo przyjął jej negatywną energię na siebie, i oddał jej swoją pozytywną energię. Gdy ona szaleje w łóżku z chamowatym zbirem, spełniając wszystkie jego zachcianki, jej przewrażliwiony „przyjaciel” łka w poduszkę i zastanawia się, dlaczego on nie jest na jego miejscu. Przecież on by jej nie skrzywdził, nawet kwiatkiem by jej nie uderzył, no nieba by jej przychylił! A tu nic, nic do „Ewki” nie dociera, żadna argumentacja.

kobiety kochaja draniDodatkowo, posiadanie i jurnego zbira w łóżku, i wrażliwca jako „przyjaciela”, podwójnie zaspokaja ego „Ewki”. Nie dość że ma niesamowite przeżycia z testosteronowym brutalem, to jest jeszcze mężczyzna (czasami jest ich kilku) który jest na jej każde skinienie i zrobiłby dla niej wszystko, byle tylko dorwać się do jej tyłka. Którego ona zazdrośnie przed nim strzeże. To ona jest tą, która wybiera, lwicą, która łowi. To ona jest dumnym „urzędnikiem”, do którego należy ostateczna decyzja. A faceci? Cóż, oni są tylko żebrzącymi o atencję i śliniącymi się na widok kawałka gołego tyłka petentami, frajerami. To ona łaskawie daje tak pożądaną przez samców rozkosz, albo odmawia jej dania, podświadomie i w skryciu napawając się smutkiem odrzuconego adoratora.

Czyja to jest wina? Tutaj odpowiedź Ciebie też zaskoczy. Oczywiście, że jest to wina nas, mężczyzn. Naszego próżnego ego, naszego braku wiedzy o emocjach i psychice, naszych zwierzęcych chuci. Tego, że zamiast zmienić się i znaleźć szczęście najpierw w sobie, a dopiero potem w świadomej relacji – szukamy jej na siłę w czynnikach zewnętrznych. Uderzmy się solidnie w pierś. Nie bez winy jest też obecny system, zresztą wymyślony przez samych.. mężczyzn. Przez kilkanaście lat szkoły uczy się nas tysięcy zupełnie nieprzydatnych i bezwartościowych wzorów matematycznych czy fizycznych.

Tymczasem od wieków przegrywamy z kobietami w typie „Ewki” nie na polu inżynierii i matematyki wyższej, ale na polu.. emocji. Na chama wbija się nam umiejętność liczenia tych „kom i procentów”, byśmy byli robotami, umarłymi za życia, przystosowanymi do konsumpcjonizmu i kapitalistycznego rynku pracy. Nie uczy się zaś nas nic o emocjach, relacjach, psychologii, partnerstwie, rodzicielstwie. Rezultat tego jest jeden: jedno nieszczęśliwe, zachlane wódką i piwskiem pokolenie, produkuje następne nieszczęśliwe, zachlane wódką i piwskiem pokolenie. I tak od zarania dziejów.

Autor: Jarek Kefir
Autor demotywatorów: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.